piątek, 3 kwietnia 2009

Qwa Vadis, Hermione? I

Tak, wiem. Pragniecie seksu, przekleństw i brutalności w scenach slashowych. Ale cóż ja wam poradzę, że od pewnego czasu prześladują mnie namiętne uczucia par heteroseksualnych? Nic. Właśnie dlatego postanowiłem powrócić do dawno nie przytaczanego tematu...
Temat przerabiany niejednokrotnie, opowiadanie zapewne też, bo i data przydatności do spożycia (zanalizowania) minęła wraz z rokiem 2007, mimo to nie sposób oprzeć się tej sile.
Przed wami Człowiek z Marmuru oraz Hermione G. Ranger, w historycznym dziele, jakim jest "Qwa Vadis?"


Cytat: Nie ważne jak się pisze. Ważne, że się to kocha.
Śmiem się nie zgodzić. Jeśli się coś kocha, nie odpierdala się blogaskowych cudów.

Oboje niczym lód i ogień, niczym cień i blask, jak niebo i grom…
Chyba nie zrozumiałem ostatnich przeciwieństw.

Miliony wydarzeń, pozornie nie powiązanych… szereg uczuć… Które jednak przy bliższym poznaniu układają się w logiczną całość… Miłość i nienawiść… Duma i uprzedzenie…
Myślicie, że za kilka lat to opko stanie się lekturą?

Historia o przeznaczeniu, którego nie da się oszukać…
Nakręcili już "czwórkę"?

O dwóch bajkach, mających wspólne zakończenie.
To Dody?

Jesteś gotowy poznać ich historię? Jeśli tak, nie pozwól by czas uciekał Ci przez palce… Bądź odważny i zaczynaj...
Enjoy.


Gryfonka stała na popękanym chodniku.
Już możemy wywnioskować, że to nie jest Polska. U nas popękane są drogi.

Co chwila, ze zniecierpliwieniem odgarniała opadające na twarz długie, brązowe włosy.
Gryfonka ta była tak biedna, że nie miała nawet na spinki do włosów.

Dziewczyna podeszła do niewielkiej fontanny, stojącej dokładnie w samym centrum obszernego placu.
Wyciągnęła swoje przyrządy do pomiaru, chcąc obalić te stwierdzenie.

- Nareszcie jesteście. Gratuluję punktualności.- powiedziała z nieukrywaną dezaprobatą.
- Nie daliśmy rady wcześniej. Wybacz nam!- powiedział Harry i wyszczerzył przy tym swoje białe zęby.
Po chwili oboje ukłonili się i pocałowali Hermionę w jej delikatną dłoń.

- W takim razie zacznijmy może od kupienia książek, a jak już skończymy zajmiemy się czymś przyjemniejszym.- zaproponowała Hermiona.
Będą kupować kosmetyki i ubrania?

przystanęła i położyła ksiązki na ziemi. Wyszeptała jakieś słowa, po czym książki, zarówno jej jak i chłopców zniknęły. (...) Twoje książki leżą sobie spokojnie w Norze, a dokładniej na Twoim łóżku.- powiedziała pieszczotliwie Hermiona.- dzięki temu nie musimy ich nosić ze sobą i możemy w pełni poświęcić się przyjemnością.- powiedziała i posłała chłopakom uśmiech.
Zaklęcie to ułatwiłoby robienie zakupów nastolatkom na całej kuli ziemskiej.

Dopiero teraz zauważyli jak bardzo zmieniła się przez te wakacje.
Użycie zaklęcia teleportującego zmienia ludzi.

Piersi jej urosły, a pośladki nabrały bardziej krągłych kształtów.
Lordoza! Lordoza!

Jeansowe rybaczki i krótka, biała bluzka jeszcze bardziej uwydatniały te nowo nabyte cechy.
Hermiona przystosowała się do środowiska.

Ale Hermiona (czego chłopcy jak na razie nie mogli zauważyć) zmieniła się nie tylko fizycznie, ale również psychicznie.
Już niedługo zaprosi ich do swojego pięknego, białego pokoju bez okien.

Postanowiła aż tak nie poświęcać się szkole, a bardziej zająć przyjaźnią… może nawet uda jej się znaleźć miłość?
Po chwili wokół niej ustawił się rząd mężczyzn. Ujrzała Draco, Lucjusza, Snape'a, Kruma, Voldemorta, swojego ojca...

Po raz pierwszy dostrzegli w Hermionie nie tylko swoją przyjaciółkę, ale również dziewczynę, która z każdym dniem, coraz bardziej wkracza w dorosły świat.
- Hermiona, a dlaczego ja nie mam piersi? - zaczął Ron, wyraźnie przestraszony dziwnymi wypustami na klatce piersiowej swojego przyjaciela.

puściła im oczko i odeszła, ruszając się niczym modelka i zgrabnie kręcąc krągłymi pośladkami.
Kupiła sobie poradnik "Ćwicz z J.Lopez!" i postanowiła zmienić pseudonim na bardziej odpowiedni: Hermione G.Ranger.

- Co powiecie na małą porcje lodów? Ja stawiam!- powiedziała. Chłopcy szybko przystali na tą propozycję i już po chwili szli w stronę lodziarni żartując i co chwila wybuchając śmiechem.
Ciekawe z czego można żartować w lodziarni, podczas gdy Hermiona stawia?

od aŁtorki: To już mój drugi blog o tematyce potterowskiej. Pierwszym jest pamiętnik Hermiony, w którym miłość jej i Draco jest jedynie tłem do wszystkich wydarzeń. Dlatego też na samym początku bloga bardzo mało napisałam o rodzącym się między nimi uczuciu… I w zasadzie wszystko stało się zdecydowanie za szybko. Dlatego też postanowiłam założyć nowego bloga na którym dogłębniej przedstawię ich miłość, ale nie tylko ją…
Aż się boję tej... dogłębności.

- Proszę, proszę. Szlama Granger, Wiewiór i Bliznowaty. Święta Trójca zajadająca lody. Granger lepiej uważaj bo jeszcze przybędzie Ci za dużo tłuszczyku tu i tam…
TAM szczególnie.

Dziewczyn zajęła swoje miejsce przy stoliku i powiedziała, puszczając do chłopaków oczko:
- potyczki z Malfoyem to moja specjalność.
Taaa? *przeszukuje twardy dysk swojej pamięci* Jakoś sobie nie przypominam...

Kiedy kończyli swoje desery słońce powoli zaczęło zachodzić. Jego promienie stały się teraz żółto-różowe, a kula słońca wyglądała dosłownie niczym z obrazka w książce dla dzieci...
Jeśli jeszcze ktoś nie wie, jak wyglądało słoneczko, to proszę: TUTAJ

Gryfonka przytuliła się do każdego po kolei i obdarzyła pożegnalnym buziakiem.
Po trzech minutach w końcu odkleiła się od Rona i zabrała się za Harry'ego.

Tak naprawdę wciąż analizowała spotkanie z Malfoyem. Gdy patrzyła w jego stalowe oczy…. Nie, nie to że jej się podobał. Jednak dostrzegła w nich coś czego wcześniej nie widziała.
Kawałki nieroztopionej stali?

Po prawej stronie drzwi stało szerokie łóżko, przykryte kolorowym pledem. Hermiona rzuciła się na nie i zaczęła tępo wpatrywać w sufit.
Właśnie wyobraziłem sobie tępy wzrok Hermiony! Też spróbujcie!

wesołe promyki, mimo zasłoniętych żaluzji wpadały do jej pokoju, tworząc na ścianach grę światła, jakby tańczyły jakiś niezwykły taniec.
Erotyczny albo deszczu. *spogląda za okno* Chyba to pierwsze.

W salonie, na beżowej kanapie siedział Michael. To właśnie on śnił się jej dzisiejszego ranka. (hehe ale was zrobiłam :P Już myśleliście że to Draco :P)
Och! Nabrała mnie *z rozpaczą* Co ja biedny pocznę?!

Michael był… jej chłopakiem.
Uciekł z więzienia, rozwalił Firmę, porzucił Sarę i oto jest!

Chodzili ze sobą dokładnie od chwili kiedy to Hermiona po ukończeniu roku szkolnego wróciła do domu.
Wpadła na niego, lecąc na miotle, w drodze do domu. Ciekawe jak pozbierali książki, które jej wypadły?

Jej rodzice byli wtedy na zakupach. Dziewczyna siedziała w swoim pokoju i zawzięcie pisała w pamiętniku.
"Drogi pamiętniczku. Dzisiaj dostałam 100 komęcików pod moim wpisem na blogasku..."

Dziewczyna szybko przystała na tą propozycję i już po chwili szli uliczkami, w sobie tylko znanym kierunku. Po jakimś czasie doszli nad jezioro.
Czy tylko ja mam myśli dotyczące śmierci tych postaci?

Wtedy to Michael na jednym z kilku kramów stojących tuż przed wejściem do parku kupił czerwoną i wyjątkowo piękną różę.
- Zostaniesz moją dziewczyną?- zapytał ni stąd ni zowąd, podając Hermionie kwiat.
Rzucił jej go w twarz.

Do tej pory dziewczyna nie do końca wie czemu się zgodziła, jakie myśli wówczas nią kierowały.
Destrukcyjne.

Te całe dwa miesiące były dla niej wyjątkowe. Chodziła z Michaelem na spacery i każdą wolną chwilę spędzali w swoim towarzystwie.
Jakaś... jałowa ta miłość. *śpiewa* Jałowe życie, jałowa śmierć...

Jednak Hermiona nie poczuła do chłopaka nic, prócz zwykłej sympatii.
Zgodziła się, bo chciała mu zrobić dobrze *jakkolwiek to brzmi*

Poszli dokładnie nad to samo jezioro co dwa miesiące wcześniej.
Spektakularne zerwanie?

Już miała mu powiedzieć… jednak nie mogła. Jego oczy patrzyły na nią z nieopisaną czułością… i… po prostu nie potrafiła tak go zranić...
Drodzy czytelnicy. Jeśli nie macie dziewczyny, a chcielibyście, Hermiona jest chętna. Ona nie odmawia!

Gdy tylko wróciła do domu i zjadła obiad postanowiła napisać list.
Musiała się posilić, bowiem myślenie, a tym bardziej pisanie bardzo ją męczyło.

Mam nadzieję, że zostaniemy przyjaciółmi. Bo przyjacielem jesteś wspaniałym… ale tylko przyjacielem. Mam nadzieję, że wiesz do czego zmierzam.
Niemożliwe, aby Michael był aż tak głupi.

Dziewczyna odłożyła długopis i schowała kartkę do biało-różowej koperty pachnącej jej wodą toaletową.
Aby upewnić się, że będzie pachnieć dłużej, włożyła list do toalety.

Michael siedział w bogato urządzonym salonie swojego domu, leżącego przy mało ruchliwej ulicy na przedmieściach Londynu.
Burżuazja.

Leniwie przerzucał kanały w dużym, 29 calowym telewizorze w poszukiwaniu czegoś godnego uwagi.
I oni chodzili na spacery?!

Na progu stał znajomy listonosz. Rzucił wesołe „Dzień dobry” i wręczył mu stosik korespondencji. Michael podziękował mu, dodając, aby uważał na ten próg. Był sprowadzany z Indii.

Ogarnęło go jakieś dziwne poczucie pustki i beznadziejności. Ale ten smutek i rozżalenie było równie ogromne jak złość, która dominowała w jego zranionym sercu.
- Zemszczę się, Hermiono! - wykrzyczał, wznosząc dłonie w górę, niczym w tanim serialu obyczajowym.

Jednak najbardziej cierpiała jego zraniona duma.
Uprzedzenie wolało się w to nie mieszać.

Raz za razem czytał słowa listu, tak jakby nie do końca mógł uwierzyć, że to wszystko dzieje się na jawie, a nie jest jedynie wymysłem jego momentami wybujałej wyobraźni. Postanowił chociaż na chwile zamknąć powieki, by w marzeniach, snach znów być z Hermioną…
Pamiętał te wszystkie chwile, kiedy kazał jej zakładać kostium Batmana. Spojrzał na strój Robina leżący w kącie i westchnął.

Założyła krótką, plisowaną, niebieską spódniczkę i bluzkę na ramiączka w podobnym kolorze, do tego założyłam zapinane na kostce sandałki.
*nieukrywany zachwyt* Oh yeah!

od aŁtorki: Otóż, pod moją ostatnią notką ukazał się dość niemiły komentarz napisany przez "Red" (biedna dziewczynka nawet boi się napisać kim jest naprawdę...)
Ciągle perwersyjnie uśmiecham się, gdy widzę takie wpisy.

od ałtorki: Ok, miałaś całkowitą rację, w wyrazie hojny, popełniłam błąd. Ale ja też jestem tylko człowiekiem i nie muszę wszxystkiego wiedzieć...
Posypmy swe głowy popiołem!

od aŁtorki: Jednak wiedz, że takie rzeczy nie działają na mnie aż tak bardzo i nie mam zamiasru przestać pisać. Bo pisanie to moja pasja. Kocham to robić i nie zamierzam zmieniać tego, przez jedno, wyjątkowo niedowartościowane dziecko... (...) Nie wiem jak wyszła mi ta notka... zapewne była trochę nudna, bo nawet nie było dialogu ;P
Pozostawiam to bez komentarza...

Patrzyła urzeczona, na ciało, wyrzeźbione niczym z marmuru, na platynowe włosy lśniące w promieniach słońca, aż w końcu na stalowe oczy, ukryte pod ciemnymi okularami przeciwsłonecznymi.
Jego złote sutki doskonale współgrały z okularami.

Nie miał na sobie nic, prócz ciemnozielonych szortów, jeszcze bardziej podkreślających jego męskość.
Napis na nich oznajmiał: LOOK HERE!

Patrzyła z nutką niedowierzania, jakby do końca nie była pewna, czy jest to tylko wymysłem jej wyobraźni, czy może ma już omamy wzrokowe i jakiegoś zwykłego śmiertelnika pomyliła z Malfoyem.
Pomylić "Człowieka z Marmuru" ze zwykłym śmiertelnikiem? Nigdy!

Krótka spódniczka i wiązane na kostce sandałki podkreślały zgrabne nogi. Nauczyła się pokazywać swoją kobiecość.
Sesje w Playboy zrobiły swoje.

Tusz spłynął jej wraz z łzami, zaznaczając drogę którą przebywały krople, lecąc aż do dużego dekoltu bluzki.
*z dezaprobatą* Tania kopia Alice Cooper'a.

Wełniany dywan pieścił i delikatnie łaskotał jej bose stopy, a ciepłe podmuchy wiatru wpadające przez uchylone okno mierzwiły orzechowe pukle.
O... Ona... Zadowala się dywanem!

Jednak najbardziej nasuwało jej się jedno pytanie. Co on robił w mugolskiej dzielnicy Londynu?!
Brzmi tak... rasistowsko.

Otworzyła jedną z licznych szuflad i wyciągnęła z niej niewielki pamiętnik. Postanowiła, że od tego roku w Hogwarcie zacznie opisywać każdy dzień.
"Pamiętnik Nimfomanki"

od aŁtorki: Mam nadzieję, żę noteczka Wam się podobała ;) ( nie uważacie że to pytanio- stwierdzenie stało się już tradycją?)
Pytanie? Dobre sobie.

- Michael?! Co Ty tu robisz?!- zapytała dziewczyna, otwierając drzwi i wpatrując się w chłopaka stojącego na progu.
Przyniósł swój domowy. Ten z Indii.

Po policzku dziewczyny stoczyła jedna, kryształowa łza. A za nią kolejna, kolejna i kolejna, tak, że wkrótce nie mogła ich już powstrzymać i ukradkiem ocierała je wierzchem dłoni. Wróciła do domu…
Kilku przechodniów, którzy udawali, że nie widzą spadających kryształów, rzuciło się, aby je pozbierać, gdy tylko Hermiona zniknęła za rogiem.

- To co masz mi do powiedzenia?- zapytała, nie kryjąc złości.- Malfoy! Albo mnie w tej chwili puścisz, albo nie wiem co ci zrobię!
Wobec takiej groźby, Malfoy odsunął się na bezpieczną odległość.

Przez te dwa miesiące, kiedy się nie widzieli zdał sobie sprawę z tego, że gdy dziewczyny nie ma w pobliżu ogarnia go jakieś dziwne poczucie pustki i samotności.
They're Pinky and the Brain!
Yes, Pinky and the Brain! *nuci*
- Co dzisiaj będziemy robić, Hermiono?
- To, co zawsze! Będziemy pisać blogaska!

Harry nie wiedział co zrobić. Z jednej strony Hermiona- która jakby nie patrzeć była jego przyjaciółką, przed którą nie miał żadnych tajemnic, a z drugiej Ron- również jego przyjaciel.
Czy dobrze przeczytałem? Harry chce się umówić z Mioną albo Ronem?!

W drzwiach stał Malfoy. Jego platynowe włosy, lśniły w promieniach słońca wdzierających się przez okna a stalowe oczy błyszczały uwodzicielsko. Szata powiewała za nim niczym zjawa a zawieszony niechlujnie krawat, w barwach Slytherinu dodawał mu męskości.
*maskojarzenia* Krawat mu stanął?! Gdzie on go trzymał?!

Dziewczyna, zdenerwowana do granic wytrzymałości, nie czekała długo i z całej siły spoliczkowała go.
Przekroczyła granicę. Emigrantka!

A tak naprawdę, to przyszedłem powiadomić cię, o rozkazie profesor McGonagal. Masz przebrać się w szatę i razem ze mną patrolować korytarze.
Déjà vu?

- Malfoy?- szepnęła Hermiona, tak by tylko on usłyszał jej słowa.
- mhm?- wydał z siebie jedynie bliżej nieokreślony pomruk, że słucha.
- Ja… ja… chciałam cię przeprosić… Niepotrzebnie zachowałam się tak gwałtownie.
Nie mogła dłużej zostawać poza granicami kraju, dlatego przeprosiła i wróciła do siebie.

Korytarz zupełnie opustoszał. Zostali na nim jedynie Hermiona i Draco. W pewnym momencie, wagon najechał na jakąś nierówność terenu. Wyjątkowo nim zachybotało, a dziewczyna, tracąc równowagę wpadła na Malfoy’a.
Malfoy próbował odrzucić sztućce, którymi jadł, ale nie zdążył.

- Hermiono nadchodzimy uratować cię ze szponów Malfoy’a!!- dało się słyszeć krzyk z drugiego krańca wagonu, po czym dziewczyna ujrzała Rona i Harrego, z rozłożonymi rękoma, jakby udawali że latają.
Niedoszli samobójcy też tak mówili.

Na horyzoncie majaczyły światła szkoły. Wsiedli do jednego z powozów, a skrzydlate koniec od razu ruszyły, wioząc ich w stronę Hogwartu.
I tym oto uskrzydlonym końcem kończymy dzisiejszy skończony odcinek.

Otóż w tym roku nastąpi wymiana uczniów.
Mam nadzieję, że nie z żadną szkołą w Niemczech.

Będzie miała ona miejsce pomiędzy naszą szkołą, oraz mało znaną Akademią- Examenarion.
Mało znaną? Z iksem w nazwie powinna być znana wszystkim.

Na wyjazd będą mieli okazję pojechać po jednym studencie z każdego domu. Ale oczywiście na takie wyróżnienie mogą zasłużyć nieliczni.
Jak na przykład... Hermiona G. Ranger!

Będą to osoby z najlepszymi wynikami w nauce, oraz takie które zdobędą najwięcej punktów dla swojego domu.
Hermiona zaczęła obmyślać plan, jak pozbyć się Pottera.

- Chciałabym jechać…- rozmarzyła się Hermiona.
- Słoneczko, jestem przekonany, że pojedziesz.- powiedział Ron posyłając dziewczynie uśmiech.
- A od kiedy ja jestem twoim słoneczkiem?- zapytała Gryfonka wyszczerzając białe zęby
- Od zawsze.- odpowiedział rudzielec.
*z krzykiem* KTO PODMIENIŁ POSTACIE?!

Jako prefekt naczelny, miała ten „przywilej” mieszkania samej.
Jednak dziwnym zbiegiem okoliczności dormitorium Malfoya spłonęło i będzie musiał zamieszkać z panną Granger.

W końcu udało jej się zwlec z łóżka. Poszła do łazienki. Stanęła przed lustrem i odgarnęła z twarzy włosy. Przemyła zaspane oczy a potem poszła wybrać coś odpowiedniego na pierwszy dzień szkoły..
A może to, co miała na sobie w Hogsmeade?

- Witajcie moje misiaczki! - przywitała przyjaciół, spotykając ich przed wejściem do Wielkiej Sali.
- Hej słoneczko! - odpowiedzieli chórem, dając dziewczynie buziaka w policzek.
*chwila niezręcznej ciszy, w której każdy zastanawia się, gdzie się skryć, aby o tym nie myśleć*

- Ronusiu, a w czym masz problem? - zapytała dziewczyna przysuwając się do chłopaka.
A może 'Romulusie'?

Muskała dłonią soczyście zieloną trawę i wpatrywała się w niewielką biedronkę wędrująca po jednym z listków. Czasem chciała być taką biedronką, latającą po tym wielkim świecie.. Chciała być taka mała.
To nie nadaje się nawet na cytat "Z rozmyślań przy śniadaniu"...

Draco wyszedł na płaską, zieloną równinę.
Jego bujna końska grzywa unosiła się i opadała pod wpływem wiatru. Prychnął dwa razy i ruszył z kopyta.

W oddali dostrzegł drzewo, pod którym wyraźnie znajdował się ktoś przypominający Hermionę.
A przynajmniej kobietę.

Postanowił iść w tamtą stronę…
Galopem, dzielny rycerzu!

Może uda mu się rzucić jakiś złośliwy komentarz?
Mam taką nadzieję, za każdym razem, gdy zabieram się za opko.

Spędzenie tylu godzin w obecności Pansy było dla niego zbyt dużym, psychicznym obciążeniem.
Czego nie można powiedzieć o spędzaniu czasu z Hermionką.

Miał na sobie dżinsy, koszulkę, a na to wszystko niedbale zarzuconą szatę, która powiewała za nim niczym zasłony na dużym wietrze.
Po chwili odsłonił swoje firanki ukazując olbrzymie okno.

Dokuczanie Gryfonce sprawiło mu niebywałą satysfakcję, a dodatkowo polepszało humor. Dzięki temu chociaż na chwilę mógł oderwać się od prac domowych i powrócić do nich z dużą dawką energii…
Lepsze to, niż 'Lion'.

Dziewczyna jedynie westchnęła, po czym odeszła, kręcąc głową, na znak politowania…
- Życie Mary Sue jest ciężkie - westchnęła.

Draco podirytowany zerwał się z fotela. Nie mógł zasnąć. Odgarnął nieznośne blond kosmyki, które wciąż opadały mu na czoło. Zaczął nerwowo spacerować po pokoju.
A gdybym obciął te głupie włosy? - myślał, próbując sobie to wyobrazić.

Hermiona dopiero co obudziła się na dobre. Przetarła zaspane powieki i usiadła na kanapie. Dopiero po chwili dotarło do niej, że całą noc spędziła na kolanach Rona.
Cała noc z genitaliami Rona w ustach. To niehigieniczne!

- Ron… ja… ja… ja przepraszam! To nie powinno się stać!
Po czym uciekła nie obdarzając ich nawet jednym, przelotnym spojrzeniem…
- No, obśliniła mnie! - powiedział Ron.

Biegła niemalże na oślep, byle tylko jak najszybciej znaleźć się na błoniach.
Potrącony Hagrid padł na idącego obok niego Albusa. Po chwili uderzyła w nich grupa uczniów, która nie zdążyła wyhamować, uciekając przed Filchem, który również uderzył w kilku uczniów.

Upadła na miękką murawę.
Zaczęła skubać trawę. Musiała się pożywić.

Przed nią stała jak zwykle dumna i majestatyczna sylwetka Draco Malfoy’a.
Wypinał dumnie swą pierś, wskazując nieokreślony punkt na niebie. Jego zęby błyszczały, jak po umyciu pastą Colgate.

Pansy leżała na łóżku, w swoim dormitorium. Głowę oparła na łokciach, a nogi uniosła do góry i rytmicznie nimi poruszałam. Musi zrobić coś, żeby Malfoy wreszcie zaczął traktować ją poważnie!
W takiej pozie to i nawet ja bym zaczął.

Zauważyła, że ostatnio z Draco zaczyna dziać się coś złego. Częściej chodzi zamyślony, otoczony jedynie własnymi myślami.
- Jak on może?! - pytała samą siebie - A gdzie myśli dla mnie?

Broniła się przed tą myślą niczym meszka uciekająca przed zapachem wanilii (informacja nie potwierdzona, aczkolwiek gdzieś czytałam że meszki nie lubią zapachu wanilii.)
*iks de*

Nawet z tej odległości poznał Granger i Weasle’y. Ten drugi, gonił Hermionę, po prawie całych błoniach i usiłował złapać i połaskotać. Kiedy wreszcie mu się to udało, upadli w zieloną trawę, tak że jedno z nich znajdowało się na górze, a drugie pod nim.
Jakież to romantyczne. W ilu filmach już to widzieliśmy?

Sami niewiedzą kiedy ich usta zaczęły się do siebie zbliżać… i właśnie wtedy, kiedy miały już połączyć się w pocałunku, w porę przyszło opamiętanie..
Przeczytałem ''opętanie''. Moja wersja jest o wiele lepsza.

- Nikt, zwłaszcza ty Granger nie ma prawa mnie obrażać! Hermiona wyjęła różdżkę. Stali teraz, celując w siebie i głęboko spoglądając w oczy. Lecz właśnie wtedy, kiedy już mieli wypowiedzieć formuły zaklęcia usłyszeli krzyk profesor McGonagal
- Dla Ciebie z dwoma "L", młoda panno. - wtrąciła.

od aŁtorki: Bo to właśnie w niej rozpoczyna się nowy, przełomowy wątek...
A w jakiej dziedzinie? Fizyki? Astronomi?

- W takim razie spotykamy się jutro o 18 przed moim gabinetem. Dowiecie się jaki jest wasz szlaban. A teraz możecie odejść.
Minerwa wraz a Albusem musieli naradzić się, jaka kara byłaby najodpowiedniejsza dla związku tej dwójki.

- Hermiono co się stało?! - zapytał rudzielec, obejmując dziewczynę ramieniem i prowadząc do najbliższego fotela. Jednak ona, zamiast odezwać się słowem eksplodowała nową falą łez.
Harry oberwał kryształami w lewe ramię, Ron chwycił się za twarz i upadł, wijąc się w spazmach bólu.

Hermiona wróciła do swojego dormitorium. Od razu weszła do łazienki i gdy tylko ujrzała swoje odbicie w lustrze przeraziła się. Długi płacz odbił swoje piętno na jej wyglądzie.
Widać było nawet pomarszczoną skórę w obrębie oczu.

Oczy miała podkrążone i całą twarz ubrudzoną rozmazanym tuszem. Przemyła buzie, ułożyła włosy, przebrała się w świeżą odzież po czym trochę spóźniona zeszła na śniadanie.
- Ukradli trakcję kolejową na wysokości trzeciego piętra - usprawiedliwiła się.

Na nieszczęście przy wejściu do Wielkiej Sali spotkała Malfoya. (...) Gryfonka unikała jego wzroku jak tylko mogła, jednak kątem oka spostrzegła, że on bezczelnie na nią patrzy. I właśnie wtedy stało się coś, czego dziewczyna nie mogła przewidzieć i czego bardzo nie chciała…
Niech zgadnę: wpadła na kogoś?

Wpadła na jakiegoś ucznia z młodszej klasy.
Bingo!

- Granger może ci pomóc? - zapytał drwiący głos tuż ponad jej głową. Nawet nie musiała się odwracać. Wiedziała, że za nią stoi Malfoy.
-Sama sobie poradzę! - odburknęła, po czym jak najszybciej potrafiła, pomknęła w stronę stołu swojego domu.
Była niepocieszona, że nie użyła swojego genialnego sarkazmu.

Użalania się aŁtoreczki nad sobą: Może powinnam zniknąć? Odejść z Waszego życia i po prostu dać Wam zapomnieć, że mój blog kiedykolwiek istniał? Jedynie wspomnieć, co planowałam na kolejne notki, żeby nie zostawić Was w zbyt wielkiej niewiedzy? Odejść i zapomnieć... Nie zaśmiecać onetu CZYMŚ TAKIM...
Jakby Onet kiedykolwiek był czysty...

Użalania się aŁtoreczki nad sobą: Ostatnio znów dotarło do mnie, że niepotrzebnie robię sobie nadzieję, że coś potrafię... W rzeczywistości wiem bardzo mało, a umiem jeszcze mniej... :( Może powinnam ustąpić miejsca, tym, którzy naprawdę potrafią?
I stałbym się bezrobotny... Ach, marzenia.

To „przedstawienie” którego daliście popis było po prostu karygodne. Dlatego, w ramach integracji, waszym pierwszym zadaniem będzie sprzątniecie sowiarni. Bez użycia czarów!
*ma wizję, w której Hermiona tarza się z Malfoyem w odchodach ptaków*

Dziewczyna zaczęła rozpinać guziki jego bluzki...
A jeśli chcecie wiedzieć, co się stało dalej, to chcę widzieć pod notką dziesięć komentarzy! Inaczej porzucę bloga!

15 komentarzy:

Ise pisze...

Brat! Nie porzucaj bloga, nie-ee!!!11jedenjeden
Co do wizji H&D w sowiarni to... miej następnym razem hm... bardziej higieniczne myśli ;)

Amelia pisze...

To jest czysty szantaż emocjonalny!
...*myśli, czy pragnie analizy na tyle, by zacząć spamować*
Nie no, wieŻę (a nawet dwie), że zmienisz zdanie bez moich nieczystych zagrywek ^^

'Brak irytujących schematów to byłby cud...'


Pozdrawiam,
Amelia

kuś pisze...

Broniła się przed tą myślą niczym meszka uciekająca przed zapachem wanilii (informacja nie potwierdzona, aczkolwiek gdzieś czytałam że meszki nie lubią zapachu wanilii.)
*iks de*

*ómarła*

Anonimowy pisze...

To już 4 komentarz !
Nie porzucaj swojego blogaska ! On jest códowny !

Anonimowy pisze...

Napis na gaciach 'look here' mnie rozwalił xD Przy okazji-nie wiem,czy analizujesz blogi o Naruto,ale ten jest perełką xD http://wioska-konocha.blog.onet.pl

Miss Derisive pisze...

Piersi jej urosły, a pośladki nabrały bardziej krągłych kształtów.
Lordoza! Lordoza!
>> W pierwszej chwili skojarzyło mi się z Voldim (jak w "syndromie córki Voldemorta"), dopiero po chwili wypłynęły dawno zarzucone wiadomości z biologii...

Kupiła sobie poradnik "Ćwicz z J.Lopez!" i postanowiła zmienić pseudonim na bardziej odpowiedni: Hermione G.Ranger.
>> :hamster_bigeyes:

Jednak Hermiona nie poczuła do chłopaka nic, prócz zwykłej sympatii.
Zgodziła się, bo chciała mu zrobić dobrze *jakkolwiek to brzmi*
>> Mnie to brzmi jak facet, z którym miałam ćwiczenia z podstaw prawa *spluwa przez ramię*

- Ronusiu, a w czym masz problem? - zapytała dziewczyna przysuwając się do chłopaka.
A może 'Romulusie'?
>> Lupin miał brata-bliźniaka?

Nie ma to jak poczytać dobrą analizę na poprawę humoru :)

Anonimowy pisze...

Nie porzucaj bloga! Nieeeeee! *rozdziera na sobie koszulę*

Anonimowy pisze...

Dawno się tak nie uśmiałam. Toż to cudo i analizatorstwo w czystej postaci! Nie możesz skasować bloga, wciągnęłam się nawet i po prostu muszę wiedzieć co stało się z Hermioną G.Ranger, Draco, jego krawatem i sowiarnią!

Anonimowy pisze...

Do tej pory nie komentowałam, ale ten szantaż zadziałał...

Anonimowy pisze...

"Dajem kOmCi@, żebyś pisał blogasssqa, bo jest supcio!"

Tak dobrze? Poświęciłam się i oczekuję, że docenisz to w postaci następnej analizy :) Ta była bardzo dobra.

Pozdrawiam
Ome

Sineira pisze...

Jeszcze! Jeszcze!

Anonimowy pisze...

To może skoro jest tutaj tyle fanów i TYLE KOMENTARZY dało by się załatwić jakąś ekstra analizę ? ;)

Anonimowy pisze...

KoMcIaM bLoCzQa!

Blackie pisze...

Mrohny... Mrohny! NO MROHNY, MÓWIĘ DO CIEBIE! O fajnie, słuchasz. No więc, po pierwsze, muszę ci wyznać, że... cholernie się uśmiałam przy tej analizie wzruszającego opka. Zdaję sobie sprawę, że to (chyba?) nie była właściwa reakcja, ale cóż ja na to poradzę... Poza tym, wystraszyłam się, gdy doszłam do mniej więcej połowy... Gdzie się podziali Ron i Hermiona? Kto ośmielił się podmienić ich na Ronusia i Hermione G. Ranger?! A, moment. No tak. AŁtoreczka. Ty jedno, wyjątkowo niedowartościowane dziecko - przyjmę cię gorąco. Spalę na stosie, TY BLUŹNIERCZYNI! *ma wrażenie, że za dużo wrzeszczy*.
A w ogóle to ta aŁtoreczka nie wie, że płakanie samotnymi, kryształowymi łzami jest passe. Teraz modny, kul i dżezi jest "Pakiet łez szklanych, wyglądających jak prawdziwe diamenty! Opakowanie zawiera 20 sztuk. Cena - zaledwie 5 ankh-morpokriańskich dolarów! Do kupienia - tylko w Boffo i sklepie Zakzaka Wręcemocnego!".
Ściskam cię, Mrohny, i błagam - nie opuszczaj bloga! Bo się zrobię emo, potnę, i to na dodatek, z czystej złośliwości, nie w łazience i będzie trudno posprzątać.
Całuję cię (bez skojarzeń!).
PS. Chciałbyś czwartą siostrę? Albo kuzynkę chociaż? Bo jeśli tak, to ja się polecam.

Anonimowy pisze...

Hejka ;) Fajny blog jak chcesz możesz dodać mój - www.ice-fire-milosc.blog.onet.pl do swoich ulubionych i poinformować mnie o tym to też cię dodam Pozdrawiam ;)