czwartek, 16 kwietnia 2009

Princess of Poland: The Best TV Show Ever

Łącząc się w bólu z Curakiem (który stracił wszystko na swoich dyskach, łącznie z 78GB muzyki [sic!]), współpracując przy kolejnych analizatorskich projektach, a jednocześnie siedząc w domu i namiętnie ściskając chusteczki higieniczne, niezbędne do mojej dalszej egzystencji, postanowiłem zamieścić kolejną analizę. Z braku laku, a także niemałego oburzenia wywołanego debiutem fanficków spod znaku "Twajlajt" przedstawiamy kolejne dokonania aŁtoreczek.
Żałoba, nie żałoba, analiza musi być!

Mega mocne portki Jacoba

To już dziś...Dzisiaj opuszczam Phoenix.Będę za nim tęskniła.Za moją mamą.Renee.
Mama nazywała się Renee, ale mówili na nią Phoenix i była nim, ale jednak nią?
I nauczyła córkę, aby nie stosować spacji po znakach interpunkcyjnych.

To...kobieta o bardzo dziwnym sposobie bycia.Jest całkowicie szalona,ale słucha muzyki poważnej.
Szaleństwo zobowiązuje.

Chociaż wiem że jest niezrównoważona umysłowo i ma męża siedem lat od siebie młodszego, kocham.Kocham całym sercem, i dlatego właśnie to robię.
Kocha, dlatego, że kocha. To takie logiczne.

A moim wyjazdem uszczęśliwię i mamę, i tatę.
Natomiast tysiące istnień ludzkich uszczęśliwi brak dostępu do internetu aŁtoreczkom...

Phil jest basseballistą i dużo podróżuje.
Jego praca jest tak tajna, że nawet nie ma nic o niej w internecie!

Przez całą drogę zamieniliśmy może z siedem zdań.Mój tata jest bardzo podobny do mnie, a raczej ja podobna do niego.
Właściwie, nasze podobieństwa były tak podobne, że to nieprawdopodobne.

Największą zaletą Charlegio było to, iż nie wisiał nade mną.Mogłam w spokoju myśleć,czytać...A nawet płakać.
Wielofunkcyjność Mary Sue jest uzależniona od rodziców.

Kierowałam się tam,gdzie po prostu widziałam nastolatków.I najlepsze jest to, że doszłam.
Ale, żeby tak... publicznie?

Po chwili widziałam tablicę 'Forks High School'. Jakoś będzie,pomyślałam i pospieszyłam do wejścia głównego.
Wszystko lepsze, niż 'High School Musical' - pomyślała.

Powoli przechadzałam się korytarzem i spoglądałam na tabliczki.Nagle poczułam niesamowity ból głowy.Tak, normalne.Walnęłam do ściany.
*rozgląda się niepewnie* Można powtórzyć?

Rozejrzałam się a na de mną stał chłopak,nieziemsko piękny.Miał miedziane włosy i całkiem czarne oczy.
Był kosmitą.

Pomiędzy uczniami przeszła fala wiatru,a zarazem zimna.
Bo zazwyczaj występują oddzielnie.

Przeszedł mnie dreszcz, a włosy poleciały na twarz.
Jako Mary Sue musiałam wyglądać pięknie w każdej sytuacji.

Zobaczyłam jak chłopak napina mięśnie i przełyka głośno ślinę.Dłonie miał zaciśnięte w pięści.Każdy jego mięsień napiął się do ostatku możliwości.
Spodziewamy się niespodziewanego wybuchu?

Nim zdążyłam wypowiedzieć cokolwiek, chłopaka już nie było.
Musiał pobiec do toalety.

Wyjrzałam przez okno.Zobaczyłam Jackoba.Od razu go poznałam! (...) Zawsze całe 4 tygodnie moich wakacji spędzałam z nim.To dzięki niemu je przeżywałam i wracałam do Pheonix o zdrowym umyśle.
Jacob - więcej niż sanatorium.

-Ej! To ze jestem o ciebie o dwa lata młodszy nie znaczy że muszę być mniejszy!
-Ale taki duży to tez nie musisz być...
-Haa! Jesteś zazdrosna! Bo zawsze byłaś o głowę większa ;P
-Eee tam...: )
Dla wszystkich, którzy nie czytali jeszcze "Zmierzchu": Tak mniej więcej wyglądały wszystkie dialogi.

Rozmawialiśmy dalej...Nawet nie zauważyłam że siedzimy na moim łóżku.
Po chwili nie zauważyłam nawet, że jesteśmy nadzy.

Oczy już całkowicie mi się zamykają.Ale wtedy słyszę przeraźliwy krzyk.Jakby komuś wbito nóż w samo serce.
No, wtedy to już raczej sobie nie pokrzyczy.

Z nadmiaru przeraźliwych dźwięków czuje jak pęka mi wszystko w środku.
Martwię się o jej jelita...

Jest tam wielka dziura która wsysa mnie do środka.
Znaczy, chodzi ci o... w sensie... no wiecie...

Przestaję istnieć.
Wpadła w czarną du... dziurę!

Ale na raz przed oczami staje mi ten chłopak.Nie jest już taki zły ani groźny. Bierze mnie w ramiona i znów lecimy.Słyszę jak wilk wyje...
Z bólu. Mary jest strasznie ciężka...

Budzę się,zalana potem i przestraszona.Nie wiem jak pojąć mój sen...
Jako kolejny tani bajer, stosowany w opowiadaniach, po którym główna bohaterka traci umiejętność kojarzenia faktów (jak gdyby kiedykolwiek go posiadała)

Krople deszczy nieustannie uderzały w metalowy parapet.
Metallica!

Zastanawiałam się.Myślałam.Głowiłam się niesamowicie.Ale o co chodziło i tak nie wiedziałam...
A nie mówiłem?

Zabrałam swoja Mp3 i cichutko włączyłam piosenkę 'far away' Nickelblack.
A gdzież się podział Nightwish?! A, przepraszam. Takie melodie tylko w Hogwardzie...

Wsłuchałam się w słowa i nie widomo kiedy...Popadłam w otepienie.
*zastanawia się* A ja jakoś nigdy nie zgłupiałem, słuchając Nickelback... *skrobie coś na kartce papieru* Ciekawe...

-Cześć jestem Emmet, a to Jasper, Alice i Rosalie :)-Uśmiechnął się przyjaźnie.Tak na marginesie, z uśmiechem wyglądał na takiego wielkiego misia pluszowego ;P
Znaczy, że co? Był różowy i pokryty pluszopodobnym materiałem?

Stałam, oparta o samochód i wpatrywałam się jak chłopaki skaczą z klifu. Skakali dwójkami, jako ostatni skakał Jake z Jared'em.
Jared na cały głos wydzierał się, wyśpiewując tekst do "From Yesterday"

Uśmiechnął się zabójczo, a ja rozejrzałam się, aby sprawdzić czy ktoś jeszcze tu jest Nagle coś przeleciało mi przed oczami.
To ptak? To samolot? Super Dziwka?

Rozejrzałam się zdezorientowana. Jackob spojrzał na mnie przestraszony.
Jackob? A on to kto? Gdyby nie te "k", pomyślałbym, że chodzi o Jacoba Blacka...

-No i gites majonez.-Wyszczerzył się Jake.
Przepraszam *peszy się* Chyba nie nadążam za obecną modą...
Poza tym jestem zwolennikiem ketchupu!

Znowu coś przeleciało.Ale przy skręcie dróżki gwałtownie się zatrzymało. Był to człowiek.
Po chwili spoglądania na Bellę, wyciągnął język, machając nim złośliwie, wydał z siebie dziki odgłos klaksonu i popędził.

Przecież to co widziałam, miało prędkość pocisku wystrzelonego z reeworwera.
Jakiś nowy gadżet z USA, który jeszcze nie dotarł do Polski?

A wtedy coś się stało z Jackobem. Tak jakby, wybuchł.
Nie byłam pewna, bo kawał zakrwawionego mięsa leżący na mojej twarzy zasłaniał mi widoczność.

Zobaczyłam tylko jak jego ubrania się rozdzierają i stanął przede mną wilk.
W dodatku ekshibicjonista!

Wilk o potężnych rozmiarach.
Miał karnet na siłownię.

Nagle jakiś zmutowany człowiek a teraz co? Człowiek-wilk? Nie, to nie na moją głowę. Halo? Czy ktoś może mnie obudzić z tego powalonego snu? Jakieś science fiction mi się w główce porobiło.
Nie, żadne sf! To po prostu heroina pani Meyer was stworzyła!

Spojrzałam w miejsce gdzie przed chwilą stał wilk. Teraz nie stał.
Biegał wesoło tam i z powrotem, gdy drugi człowiek rzucał jakimś kijem.

Teraz walczył razem z tym...czymś. No bo człowiek to nie mógł być. Jeśli ktoś walczy tak zawzięcie z potężnym wilkiem nie może się nazywać człowiekiem. Poruszali się tak szybko i zwinnie, że trudno było mi dopatrzeć ich ruchy.
Właściwie nie wiem dlaczego pomyślałam, że walczą, bo mogli przecież tańczyć!

Nagle z gąszczu wyłonił się pierwszy 'cosiek' co mi tak przeleciał.
Aż mam ochotę zapytać "co się stao się?"

Odwiązał sobie pyskiem z jednej łapy portki i znowu poleciał w las, by chyba sięprzemieic. Po cwili wrócił w samich spodenkach. Ja stałam dalej sparaliżowana strachem.
Bo to straszny ekshibicjonista był.
Komizm tej sceny mnie przerósł...

-Co...Co to było?-Zająknęłam się.
-Jestem wilkołakiem.To w naszym plemieniu dziedziczne.
-A to...Z kim walczyłeś?
-Z...Swoim wrogiem. Z w...Wampirem.-Odpowiedział, a mnie znowu zalała fala otępienia.
- O, a tam - wskazał na wielki obiekt na niebie - To moi kumple z kosmosu.
- Aha - odpowiedziałam inteligentnie, machając przybyszom.

Nie wiedziałam o robić, co myśleć. Co wampiry wilkołaki...Trole i elfy tez istnieją?
Istnieją, o czym zaraz dane wam będzie się przekonać...

Czemu Edward był taki twardy? Cecha wampirów. Czemu są tacy zimni? Cecha wampirów I tak dalej, i tak dalej...
Czemu był tak bardzo denerwujący ze swoją nieskazitelnością? Cecha, której nie ma żaden człowiek...

W drodze do domu Sama poprosiłam Jackoba by mi odpowiedział wszystko o wampirach i wilkołakach.
- A nie lepiej poszukać czegoś w internecie? - zaproponował.


Princess of Poland

Edward Cullen - Wampir. Niesamowicie przystojny. Po śmierci swojej ukochanej - Belli, nie może się otrząsnąć i postanawia podróżować.
Romantyzm przeminął dobre kilkaset lat temu, moja droga...

Podczas jednego ze swoich wypadów trafia do Polski.
Co ich tak wszystkich ciągnie do naszego kraju?
Ciekawe, czy też ma swój własny zespół i gdzie zagrają koncerty, nie?

Tam decyduje się zamieszkać na dłużej. Zaczyna chodzić do szkoły. Już pierwszego dania jego uwagę zwraca ładna brunetka - Aleksandra.
Postanowił zamienić naukę języka romantycznych pisarzy na język polski.

Cullen zaprzyjaźnia się ze swoim dawnym rywalem - Jacobem Blackiem.
Który też postanawia przybyć do Polski, oczywiście...
I pewnie lata po Wiejskiej z gołym torsem...

Odkrywa tajemnicę Aleksandry: jest ona elfką.
I tak naprawdę ma kontakty z Voldemortem, czyż nie?

Ten fakt bardzo go bawi, jednak kiedy okzuje się, że jest ona członikiną rodziny królewskiej i, że zagraża jej niebezpieczeństwo, postanawia ją chronić.
Teraz wracamy do czasów średniowiecza. *nieśmiało* To może... Młoda Polska?

Aleksandra Łęczycka - Ładna brunetka o zniewalającym uśmiechu i tajemniczych, dużych, błyszczących, głębokich, piwnych oczach.
Miła. Ciepła. Romantyczna. Oddana.
ps. Więcej epitetów nie zdołałam wymyślić.

Uczęśzcza do liceum teatralnego w Warszawie.
Że też język polski nie jest dla Edwarda trudny...

Gdy poznaje cichego i zabójczo przystojengo Edwarda Cullena, jej życie przewraca się do góry nogami.
Teraz Aleksandra wącha kwiaty od spodu.

Jest dziedziczką tronu w elfim królestwie Rosenvell.
I kolejnym z rodzeństwa Evans, o którym nie wspomniano w Roswell.

Jacob Black - Jacob spotyka Aleksandrę w sklepie spożywczym.
Wyszedł po bułki i trach... nieszczęście.
No wiesz, jedni wychodzą po bułki i znajdują na drodze szczątki UFO, a on tylko Mary Sue...

Zaczynają rozmowę. Dziewczyna mu się podoba i zakochuje się w niej.
Wyobrażacie sobie tą romantyczną scenę w dziale mięsnym?

Razem z Olą i Edwardem zaczynają tworzyć szkolną paczkę przyjaciół.
Warszawska Trójca?


~ W opowiadaniu pojawiają się wydarzenia widziane oczami Edwarda. Jednak czasami może się pojawić też opis według Aleksandry. Dlatego proszę, abyście uważali na narrację w rodzaju męskim lub żeńskim, żeby się nie pogubić.
No, a jeśli wam mało, to sobie rozstawcie znaki informujące.

Siedziałem na wierzchołku sosny i przyglądałem się miastu z góry.
Sosna bowiem wyrosła na środku miasta.

- Edward... Edward... - usłyszałem myśli Alice. Szuka mnie.
Nie wiedziała nawet, że wypowiada je na głos.

- Jestem na kamieniu po drugiej stronie wzgórza. Pospiesz się! - usłyszałem jej kolejną myśl. Zbiegłem z drzewa, dając się ponieść pędowi, który wypełnił każdą cząstkę mojego zimnego jak lód, kamiennego ciała, unosząc je nad ziemią.
I ile można zaoszczędzić na połączeniach!

Wpadłam na nią przypadkiem i powiem Ci, że ma dużo intensywniejszy zapach od Belli. Do tego jest miła. Serio.Oprowadziła mnie po całej szkole i poznała ze swoimi przyjaciómi.
Mowa o naszej głównej bohaterce, ale to już chyba wiecie.

Obudziłam się na białej pościeli, w równie białym pokoju. Nietrudno było się domyślić gdzie byłam: szpital.
Psychiatryczny, ale to też nie trudno było sobie uświadomić.

Ciemny zaułek. Pięciu chłopaków mnie otoczyło... Wpadłam na ścianę. I wtedy... Wtedy pojawił się ON. Mój Anioł.
Bo Aleksandra była wierząca.

Jednak każda myśl o Aleksandrze, sprawiała, że czułem się źle. Jakbym zdradzał Bellę...
Która de facto nie żyje. Ale nekrofilia nie jest w modzie...

Z chwilą jej śmierci obiecałem sobie, że już nigdy nie pokocham żadnej dziewczyny i miałem zamiar się tego trzymać i nie złamać tej obietnicy.
Tylko na początku wszyscy dają się nabrać. A potem na świat przychodzi mała istota ludzka...

Wszedłem do klasy i rozejrzałem się w poszukiwaniu wolnego miejsca. Zatrzymała mnie nauczycielka, mówiąc:
- Zapewne Edward Cullen?
Skninąłem głową.
- Usiądziesz z panną Łęczycką. Twoje stopnie z poprzednich szkół są na prawdę imponujące, a Ola ma najlepsze oceny w klasie, dlatego jestem pewna, że nie będziecie ściagać.
Jednakże praca w grupie jest jak najbardziej wskazana.

Zobaczyłem błysk piwnych oczu i poczułem niesamowity zapach dziewczyny, która usiadła ze mną w ławce. Aleksandra. Czyli zdrobnienie od tego imienia, to Ola. Muszę to zapamiętać. Jaki to dziwny kraj! Ludzie zupełnie zmieniają postać imienia, żeby je zdrobnić! Aleksandra nie ma nic wspólnego z Olą!
Zaraz, zaraz... czy po angielsku nie ma przypadkiem zdrobnienia Ted, które znaczyłoby Edward?

Trochę uczyłem się tego języka, jednak z trudem przychodziło mi nadal wymawianie niektórych nazwisk. Daltego... Nie próbowałem. Poćwiczę w domu...
A jak nie, to zawsze pozostaje migowy.

- Ja... Jestem ci wdzięczna, za pomoc. Wtedy... Na ulicy. - powiedziała rumieniąc się.
- Nie ma za co. Nie wiedziałem, że jeszcze kiedyś się spotkamy.
Of course, you didnt.

Nie myślała cały czas o mnie. Raz usłyszałem jak zupełnie nie słuchając Jacoba, myśli w co się ubrać na spotkanie z Michałem.
Po chwili z jej myśli wyczytałem, że na blogu, który pisała, zarządziła konkursik na najlepszą suknię dla niej oraz ankietę "Z kim powinnam być?"

Kiedy zajęliśmy miejsca na matematyce i zaczęła się lekcja, zupełnie odpłynąłem. W głowie słyszałem dziwny głos, ktory mnie wołał...
To zapewne nauczycielka: "Do odpowiedzi, Cullen!"

Po chwili zdałem sobie sprawę, że słyszę Bellę.
Głosy zza światów!

Przerażony i zdezorientowany wstałem z ławki i podszedłem do nauczyciela prosząc o pozwolenie na wyjście do toalety.
Chyba nie chcę wiedzieć, co on tam będzie robił, słysząc głosy ukochanej...

- Edwardzie... Mam tylko chwilę... Muszę ci powiedzieć, że kocham cię całym sercem. I, że nigdy cię nie opuszczę.
No cóż. Trudno będzie się przechadzać gdziekolwiek zwłokom...

Błagam cię! Zapomnij o tym, że kiedyś mnie kochałeś. Nie możesz całe życie się zamartwiać tym, że mnie nie ma. Wczoraj byłam u Jacoba. Zgodził się. Teraz i ty się zgódź i pozwól mi odejść ze świadomością, że będziesz normalnie żył. Obiecaj mi to.
Czy wy też wyczuwacie dyskretną aluzję "umów się z Olą"?

Co jak co, ale dzisiejsze wydarzenie biło nasze wszystkie dotychczasowe przygody o głowę. Przynajmniej w moim rankingu.
"Ranking Cullena" to coś jak "Ranking Gwiazd"?

Kiedy spojrzałem na nią przez chwilę nie mogłem oderwać od niej wzroku, który utkwiłem w jej uchu. Było szpiczaste.
Operacje plastyczne mogą zdziałać cuda. Szpiczaste uszy z oczami w środku.

zauważyłem, że Aleksandra ma dziwie nieludzko szpiczaste uszy i nie pachnie jak wszyscy ludzie.
Teraz pozostaje pytanie: Ola się myje, czy nie?

Z zamyślenia wyrwał mnie nagły dźwiek dochodzący z głębi lasu.
Drwale?

Kiedy znalazłem się na miejscu, zorientowałem się, że jestem nad leśnym strumieniem. Po jego powierzchni delikatnie, niczym powiew wiatru stąpała dziewczyna.
Jesus Christ Superstar w wersji żeńskiej.

Muskała taflę wody palcami stóp, unosząc się w powietrzu na przezroczystych, mieniących się tysiącami małych kryształków skrzydłach.
To wszystko jest wiarygodniejsze, niż Matka Boska na szybie...

Śpiewała. I to magicznie śpiewała. Miała tak cudny i kojący głos...
Edward dobrze wiedział, że powinna udać się do "Idola".

Od jej postaci biło niezwykłe światło. Jakby oświetlały ją gwiazdy.
Świeciły takim blaskiem, że były widoczne nawet w południe.

Miała na sobie jeansy i bluzkę. Ubrana była więc normalnie.
A gdzie pełen opis stroju? A, przepraszam, to przecież Edzio.

Do pasa opadały jej lekko kręcone, ciemnobrązowe włosy, od których odbijało się światło księżyca.
Ułożony wszędzie brokat dodawał takiego nieziemskiego efektu...

Była pełnia.
Przepraszam, zagubiłem się w akcji i to dlatego pomyliłem pory dnia. Albo dlatego, że ałtorka nie raczyła mnie uświadomić.

Dziewczyna odwróciła się szybko. Napotkałem spojrzenie przerażonych piwnych oczu, błyszczących jasno jak gwiazdy na ciemnym niebie.
- Pedofil! - krzyknęła dziewczyna szybko zakrywając rękami swoje piersi.

To była ONA.
Chylińska wyniosła się z "Mam Talent" aby załatwić sobie występ w "Jak Oni Śpiewają"

Wniosłam jedną dłoń, na której pojawiła się świetlista kula rozświetlając ciemność. Nie mogłam nadziwić się temu, co zobaczyłam w krzakach: Edward Cullen.
I wyszła na jaw prawdziwa natura kochasia - ekshibicjonista.

Zręcznie sfrunęłam z jego ramienia i stanęłam z nim twarzą w twarz. Patrzył na mnie z czymś takim dziwnym w oczach... Z podziwem? Z zaskoczeniem? Z kpiną?
Z zapaleniem rogówek?

- Skąd wiedziałeś...Że jestem akurat elfem? Nie wziąłeś mnie ani za wróżkę, ani za rusałkę... Poprostu wypaliłeś i wiedziałeś!
Uśmiechnął się obnażając równe, białe zęby. Potem powoli podszedł do mnie i odgarnął mi włosy z twarzy, zakładając je za moje ucho.
- Zdradziły cię uszy. Na matematyce.
*wyobraża sobie scenę, w której uszy atakują sztyletem Aleksandrę, która pada i ostatkiem sił wykrzykuje "I Ty, małżowino uszna przeciwko mnie!"*

Usiadłam na kamieniu przy potoku i spojrzałam na odbijające się w jego wodach gwiazdy. Byłam bezradna. On już wie. Nie próbował mnie złapać, obezwładnić, czy pobrać jakieś próbki DNA. Nie stwarza dla mnie zagrożenia. Jestem tego pewna... Bo czuję to.
Ale mimo wszystko nie zapyta go, skąd potrafi czytać w myślach, poruszać się z zawrotną prędkością i tym podobne.

- Ja też mam swoje sztuczki. Teraz nic nie słyszysz, prawda?
Przytaknął. Mój uśmiech poszerzył się i wypięłam pierś z dumą. Pierwsze zwycięstwo!
- Jak to zrobiłaś? - zapytał, gdy weszłam w wody strumienia, mocząc w nim czubki stóp.
- Elfie sztuczki. Stara magia. - powiedziałam.
Bo najważniejsze dla każdej Mary, to mieć asa w rękawie. Albo najlepiej kilka, żeby było ciekawiej.

Schyliłam się i sięgnęłam po ukryty w piasku sztylet.
Princess of Poland: Dagger in the Sands

No co? Położyłam go tam na wszelki wypadek...
Dziennikarze, czytelnicy Pudelka, łowcy głów... Nigdy nie wiadomo kto może chcieć zaatakować śpiewającego elfa.

Jednym szybkim ruchem znalazłam się przy Edwardzie, przyciskając go do drzewa, przytykając sztylet do jego szyi i patrząc mu prosto w oczy.
A on, mężczyzna o nadludzkiej sile powstrzymujący jedną ręką nadjeżdżający samochód ma bać się małego ukłucia?

- Jeżeli komukolwiek o tym powiesz... Obiecuję, że wykorzystam wszystkie swoje zdolności, żeby cię zniszczyć.
Napiszę o tobie do serwisów plotkarskich! Że nie myjesz włosów i takie tam!

Zdjęłam zaklęcie blokujące myśli i pozbierałam swoje rzeczy znad strumienia.
I na co komu różdżka? - pomyślałam.

Zarzymałam się nad jego wodami i spojrzałam na swoje odbicie.
Wersja "zarzynałam" jest odpowiedniejsza do tej sytuacji.

Gdy padało na mnie światło księżyca, mieniłam się niczym posypana brokatem...
*ziewa*

Po raz pierwszy byłam zła na to, że jetem tym, czym jestem. Po raz pierwszy w życiu, zapragnęłam zrezygnować ze swoich zdolności i pochodzenia, zrzec się swojej pozycji i stać się człowiekiem.
Cóż za zmiana. W drugim tomie to Bella chciała za wszystko stać się wampirem...

Następnego ranka ojciec obudził mnie wcześniej. Chciał mnie poinformować o decyzjach podjętych na posiadzeniu. Rozpoczęto przygotowania do wojny z trollami, a mój brat zawarł ten, tak niechciany pakt z krasnoludami... Nic nowego.
Nowością było to, że właśnie wybierał się na grzyby z niejakim Tadeuszem Soplicą.

Kiedy usiadłam za kierownicą mojego czarnego BMW, i włożyłam kluczyki do stacyjki, usłyszałam stukanie do szyby. Stał za nią Jacob Black.
Jacob lubił Olę bardziej niż Bellę, a to ze względu na jej gust dotyczący motoryzacji.

- Pytałem, czy nie wyskoczyłabyś ze mną do kina w weekend. Potem moglibyśmy pójść na pizzę i poznać się lepiej. Co ty na to?
- Byle nie na jakiś polski film! - zaprotestowałam.

- Z przyjemnością. - powiedziałam, na chwilę zapominając o tym, że jestem dziewczyną Michała.
Och, mówisz, jakbyś miała iść z Jacobem do łóżka...

Przecież to nawet śmiesznie brzmi... Wampir spotyka elfa i gadają sobie w najlepsze nad srumieniem.
*parsk* Rzeczywiście, uśmiałem się!

- Słuchaj... Muszę ci coś powiedzieć. - zacząłem. No co miałem powiedzieć? Że co? Dziewczyna, któą spotkałeś jest elfem, a do tego księżniczką z królestwa Rosenvell, której poszukują krasnoludy, pragnące pozbawić jej rodzinę tronu.
Obalić rząd! Obalić!

- Już nic. - zakończyłem zrezygnowany i załamany, że nie mogłem ubrać tego w słowa.
Uczenie się języków jest bolesne, ale jaka radość, gdy w końcu będziesz umiał coś powiedzieć!

Następnęgo dnia Jacob jechał do szkoły z Aleksandrą. Miał jej wcisnąć jakiś kit o tym, że nie mógł pojechać ze mną i spróbować wsiąsć do jej samochodu. Wszystko po to by zaprosić ją na randkę. Też mi coś. Powinien to zrobić w bardziej romantyczny sposób.
Wpaść pod jej koła i ostatkiem tchu spróbować zaprosić. Ten romantyzm, ach!

Miała na sobie niebieską koszulę w białe paski i dżinsy. Na nogach czerwone trampki.
Cóż za ignorancja w stosunku do obecnie panującej mody! Nawet wampiry się oburzyły.

- Dobrze. Więc... Z tego co wiem, Aleksandra jest z Krainy Rosenvell.
- Nie, to nie tam gdzie rozbili się kosmici - powiedział Edward, zanim Jacob zdążył zadać pytanie.

Jej ojciec jest władcą, ale wyjechali z kraju na czas rozmów pokojowych z krasnoludami, by zapewnić sobie bezpieczeństwo.
Jednak USA było przereklamowane i udali się tutaj.

Jej brat sprawuje przez ten czas rządy. Oni wszyscy... Żyją w innym wymiarze. Poruszają się między nimi za pomocą magii.
Czyżby kręcili czwartą część pewnego filmu z Keanu Reevesem?

Kiedy przybiegliśmy pod jej dom stała na podjeździe, a za nadgarstki trzymał ją Michał. Szarpała się i krzyczała, żeby ją puścił.
Nie dawał za wygraną.
- Nie możesz mnie zostawić, słyszysz?! Poprostu nie możesz! Jesteś moja! Tylko moja! - krzyczał chłopak usiłując ją pocałować.
Zatwardziały chłopak głównej bohaterki - odhaczone!

Alkesandra spojrzała na mnie wściekłym wzrokiem i wykonała dłonią pełen gracji ruch. W tej samej sekundzie nad opuszkami jej palcy, pojawiły się iskierki, tworzące małe, ogniste kule. Szykowała się do ataku.
Aleksandra zamieniała się w pokemona. Gdzie jej trener?!

- Zanim jednak go zabijesz, chcę żebyś wiedziała, że nie będzie to takie łatwe. - kontynuował indianin, uśmiechajac się szerzej i mrugając do mnie porozumiewawczo. - Bo widzisz... Edward i ja też nie jesteśmy normalni. - teraz uśmiechał się złowrogo i tajemniczo.
Uciekli z psychiatryka i tak łatwo nie dadzą się ukatrupić. Aleksandra będzie musiała przywołać swój magiczny piaskowy sztylet.

Wyglądała jakby ktoś ją ździelił po twarzy. Potem wybuchła niepohamowanym, głośnym śmiechem.
- Hahahahahahahahahahhahahahaah! Dobre! Dobre! Hahahahaha!
A wystarczyłoby tylko zwykłe "Cha! Cha!"

- Nie wierzysz mi? - zapytałem, a gdy zaprzeczyła pociągnąłem ją w głąb lasu. Jacob podążył za nami, również pękając ze śmiechu. Dlaczego on się śmiał?
- W takim razie, jak wytłumaczysz to? - zapytałem wyrywając jedną gałąź z drzewa i odrzucając daleko przed siebie.
*nieśmiało* Prawo grawitacji Newtona?

- Albo to? - wsadziłem ją sobie na plecy, tak jak kiedyś Bellę i puściłem się biegiem przed siebie.
"Wyścigi Wampirów", czyli nowe telewizyjne show już tego lata!

Dziewczyna poderwała się z miejsca i już za chwilę w kierunku zwierzęcia leciała ogromna ognista kula. Uchylił się przed nią wyjąc cicho. Telepatycznie poprosił mnie bym ją powstrzymał, jednak nie chciałem przerywać im zabawy, a sobie fajnego show, dlatego go zignorowałem.
I nawet efekty specjalne będą, no, no. Telewizja się rozwija.

Za Jacobem wyrosła ogromna roślina, łapiąc go za łapy i unosząc w górę. Gdy się wyswobodził z jej bluszczy, elfka przeklęła i wycelowała w niego dwoma palcami lewej i prawej dłoni. Chwilę później wypłynęły z nich strumienie wody, łącząc się i tworząc ogromnego, wodnego smoka.
Warszawa nigdy jeszcze nie była tak ekscytująca. Dzięki temu opowiadaniu wiemy już co żyje w Wiśle, że parki są niebezpieczne, a ludzie mają oczy z bąbli i niczego nie widzą...


9 komentarzy:

kuś pisze...

Ha, jedna z najlepszych analiz, jakie czytałam. Wroga małżowina uszna mnie ómarła ;)

A co do:

-Ej! To ze jestem o ciebie o dwa lata młodszy nie znaczy że muszę być mniejszy!
-Ale taki duży to tez nie musisz być...
-Haa! Jesteś zazdrosna! Bo zawsze byłaś o głowę większa ;P
-Eee tam...: )
Dla wszystkich, którzy nie czytali jeszcze "Zmierzchu": Tak mniej więcej wyglądały wszystkie dialogi.

Więc właśnie. Ledwo przebrnęłam przez wszystkie cztery tomy. Ale to był ważny etap w moim życiu. Dzięki niemu jestem już świadoma i potrafię z podniesiona głowa powiedzieć: tak, jestem masochistką :P

Av. pisze...

Nie urzekła mnie ta analiza, wiesz?
Powinieneś trochę dłużej poczekać pomiędzy dwoma Zmierzchowymi analizami.
Niektóre komentarze nie przeczę, świetne!
na przykład to:

Usiadłam na kamieniu przy potoku i spojrzałam na odbijające się w jego wodach gwiazdy. Byłam bezradna. On już wie. Nie próbował mnie złapać, obezwładnić, czy pobrać jakieś próbki DNA. Nie stwarza dla mnie zagrożenia. Jestem tego pewna... Bo czuję to.
Ale mimo wszystko nie zapyta go, skąd potrafi czytać w myślach, poruszać się z zawrotną prędkością i tym podobne.

Ale więcej takich na siłę, nie śmiesznych.

Sineira pisze...

Kawał mięsa na twarzy i małżowina uszna zmiotły mnie z krzesła. Mrohny, jesteś zUy!

Anonimowy pisze...

Czy tylko ja jestem gotowa się założyć, że Ola-Brokatowa Królewna odziedziczyła imię, nazwisko i podrasowany wygląd po aŁtorce?

Ome pisze...

Podobało mi się, parę razy omal nie udławiłam się herbatą z wrażenia. Dobra ta analiza :)

lilunia pisze...

A mi jak zwykle się podobało. Olunia de Brokat stała się moją nową idolką.

Ise pisze...

"Trochę uczyłem się tego języka, jednak z trudem przychodziło mi nadal wymawianie niektórych nazwisk. Daltego... Nie próbowałem. Poćwiczę w domu...
A jak nie, to zawsze pozostaje migowy."
Który jest inny w każdym kraju...

Analiza całkiem niezła tak w ogóle ;)

Anonimowy pisze...

A ja uważam, że jesteś wredna. Trochę za bardzo po niej pojechałaś. Nie przeczę - samo opowiadanie jest...Cóż... Specyficzne. No dobra. Rąbnięte. Ale... Ludzie też mają uczucia. Chciaż zasłużyła, przesadziłaś. Czytając mi się robiło przykro... A co dopiero jej? Przystopuj. Odrobina ciepła i dobrych słó jeszcze nikomu nie zaszkodziła panno von Devil. XD
PS. Ale niektóre momenty twojej analizy, rzeczywiście zwalają z nóg. ^^

Anonimowy pisze...

Świetna analiza, dawno się tak nie uśmiałam :D