piątek, 26 września 2008

Lof and Craj volłum frii

Let's gołłłłł...

- Jak ona tak mogła? Jak mogła? – Adam powtarzał to pytanie non stop.
Klęczał na kolanach jakby w jakiejś modlitwie.
Nie mógł uwierzyć, że Kasandra napisała trzecią cześć analisssy

W pomieszczeniu była jeszcze jedna osoba. Dziewczyna o ciemnych, niemal czarnych włosach do ramion, uśmiechała się słodko do siebie. Chłopak klęczał przed nią kompletnie rozgoryczony i załamany, nie zwracał uwagi na wyraz jej twarzy, wzrok jego wbity był w jasną podlogę.
Kasandra uderzyła go w głowę i powiedziała, żeby przestał się mazać.
Musiała to napisać, ale pocieszyła go, że to już ostatnia część analissssy.


Złapała go za podbródek i zmusiła do spojrzenia na jej śliczną twarz. Spojrzał na nią, miał zaczerwienione oczy, ostatnio często płakał, przez nią.
- Trzeba było nie grać w gniotach – powiedziała stanowczo Kasandra bacznie obserwując, czy chłopak nie wyciągnie żyletka męskiego.

Dziewczyna uklękła naprzeciw niebieskookiego, który skulił się i płakał. Łzy smutku i wściekłości spływały po jego twarzy.
Na jednej pojawiło się logo firmy Samotna Łza Company Sp. z E.M.O. promująca nowy produkt, czyli „Łzę Smutku 2008 - Wejście W Nowe Milenium,” oraz drugą, reklamującą najnowsze osiągnięcie amerykańskich naukowców „Łzę Wściekłości,” w komplecie z małymi, słodkimi, bokserskimi rękawicami, do wyboru w pięciu kolorach.

Dwie godziny chodził przed jej domem aż zobaczył ją. Zobaczył ją z innym. Jego serce jakby pękło.
Pobiegł szybko do domu sprawdzić, czy obejmowała je jeszcze gwarancja.

Gdy patrzyła na Adama to jej oczy były pozbawione tego blasku, tej miłości, którą kiedyś widział. Jakby jakiś zły duch wyssał z tych pięknych, brązowych oczu życie.
Zły duch, zły duch. Bądźmy szczerzy, normalnie, komar sobie w policzek nie trafił.

- Wiem – zachlipiał.
*chlipu chlipu*
Nikt nie usłyszał.
- Cholera!
*CHLIPU CHLIPU CHLIP!*
- Pocieszenie!
CHLIPPPPPP!!!!!!!!!!!

- Więc powinieneś o niej jak najszybciej zapomnieć – szeptała. – zapomnieć, że ktoś taki w ogóle istaniał. Ona jest niczym...
Do Nowajczyka nie docierało to co mówi Ola w jego głowie odbywała się własnie gorąca gonitwa myśli, a przed oczami miał obraz Magdy tulącej się do innego.
Poczuł na swych ustach pocałunek, oddał się chwili. Aleksandra całowała Adama coraz namiętniej, gładząc go przy tym po plecach. Odwzajemniał wszystko.
I gitara.

W całkowitej desperacji stracił chyba rozum, nie wiedział co się dzieje
Wyciął sobie mózg bojąc się, że wirus słitttt go zaatakuje.

Gniew i strach czaiły się w jej oczach,
By w odpowiednim momencie wyskoczyć i zjeść niczego niespodziewającą się ofiarę.

siedziała na podłodze obok kanapy a Adam wycelował dłonią prosto w jej twarz.
I wypalił pocisk kalibru 9 mm Parabellum… a nie, to chyba nie to…

- Nigdy więcej nie rób takiego czegoś!
- A dla czemu?

- Ale Adam – załkała a łzy spływały po jej różowych policzkach.
- Jesteś nikim! – krzyknął jej na pożegnanie, wstał szybko ubrał koszulę i wyszedł trzaskając za sobą drzwiami.
- Nie, jestem KimKolwiek! – krzyknęła za nim.

Po trzecie niedaleko jest park i będzie mógł wychodzić na długie wieczorne spacery w towarzystwie swojego psa i i-poda.
Bardzo lubił chodzić za rękę ze swoim i-podem

No i dom jednorodzinny a nie blok z namazgranymi grafitti, nie żeby coś do tego miał tylko Krystianowi nie podobały się takie “sytuacje”.
Możesz mi wierzyć, to: „” nie zastąpi ci sensu zdania.

- Krysiek jak już skończyłeś to chodź mi pomóż! – dobiegł go głos mamy z nowej kuchni.
AVE KUCHNIA!!!!

- Piękna! – krzyknął szeptem gdy tylko delikatnie zamknął drzwi frontowe. – Piękna!
Nagle coś poruszyło się w krzakach a po chwili wychyliła się z niego
Bestia!

Potem goniła jakiegoś motyla, tarzała się w zeschniętych, złotawych liściach...
Po czym znalazła baranka…
I go zagryzła.
…a motylek był radioaktywny i świecił w mhroku


Chłopak był jednak myślami gdzie indziej, myślał o swoim śnie, który przyśnił mu się dzisiejszej nocy. Znowu była w nim ta dziewczyna. Brunetka o długich włosach, ciemnych zaczerwienionych od płaczu oczach z zawistną miną. Śniło mu się, że rozmawiają.
Taaa… tak to się teraz nazywa

Nauki ścisłe... To tak, prawo pitagorasa, archimedesa, wzory skróconego mnożenia, wektory, skale – to mój żywioł,
Więc ruszaj do swojego żywiołu, a pisanie zostaw innym.

Znam trzy zwroty po angielsku w tej chwili i żadnego więcej do cholery nie jestem w stanie sobie przypomnieć.
I love you.
I hate you.
I kill you.
Jak zwykle ałtorka błyszczy swoją wiedzą lęgłiczowską.

Stan kryzysowy mojego umysłu. Jestem na skraju załamania nerwowego i nawet porada od magistra psychologii mi tu nie pomoże...
Werter to mój bohater. Chciałabym umieć tak jak on strzelić sobie w głowę i nie trafić… to takie imoł…

I takim oto sposobem odizolowałam się całkowicie od świata. Komórka już któryś dzień leży bezużyteczna na biórku, teraz jeszcze nie dostepna jestem na gg. Muszę poprawić swój byt inaczej może być źle... A nawet jeszcze gorzej...
Mi to mówisz moja ty ortograficzna porażko analizatorska.

- Oj przestań, każdy tak zaczyna, nikt od razu nie robi na perfekt.
- Na początku robimy na Ich Trzy

i brata, który nie płakał by po nocach, tylko był radosny jak kiedyś...
w duchu przeklinał sam siebie, że pozwolił mu kupić kredka do oczów i żyletka do szpanu.

Nie poddawał się, obiecał sobie z całego serca, iż będzie się starał z całej mocy
Oraz, że będzie próbować z całej nogi i całych lędźwi, a do tego ze wszystkich sił swoich i całej elektryki swojej.

Teraz miał to w nosie, plastiki go nigdy nie kręciły...
Wolał stare, dobre drewno.

Jednak coś brunetowi nie dawało spokoju. Może ktoś. Chodzi tutaj o tego blondyna z pod jej domu.
Który codziennie stał pod latarnią.

Chłopak rozejrzał się szybko i za szybą ukazał się spory budynek z ogromnymi wejściowymi drzwiami obok których wisiała czerwona tabliczka z białymi literami.
„Zakład Poprawczy o Zaostrzonym Rygorze dla ałtorek nr 6”

- Czego chcesz? – brunet o czekoladowych oczach spoglądał z lekkim obrzydzeniem na ciemnego blondyna, który stał przed nim.
- Nie jesteś w moim typie – powiedział po chwili.
- Ale... Czemu? - Adam poczuł jak pieką go oczy, zamrugał gwałtownie,
- Sorry, ja lubię takich ChardKolorowych i w ogóle – powiedział machając rączką odzianą w różowo-zieloną rękawiczkę.

Adam załkał, przetarł lekko załzawione oczy i wbił wzrok w swoje ciemne skarpetki,
Z dwiema dziurkami

- Nie wiem Adam. Może napisz do niej list? Wyjaśnij w nim wszystko, napisz co czujesz, co myślisz...
Chłopak uśmiechnął się lekko.
- Mogłoby się udać, tylko czy ona to przeczyta?
- No fakt, jej zdolności intelektualne mogą na to nie pozwolić.

- Nie oprze się tobie, ten wdzięk, bystrość, inteligencja po prostu musi być twoja. – mówił do siebie. – Ona pasuje jak żadna inna, te jej kształty – wydał dziwny jęk na samą myśl o jej idealnym ciele.
Nie mógł zapomnieć o tym nowym modelu komórki, który widział dziś rano. Musi ją mieć!
Co!?
Mam, to się znam.


- Twój plan nie wypalił! – krzyknął brunet i wbił orzechowe oczy w stojącą naprzeciw dziewczynę
Ta chwyciła się za brzuch. Czuła wbite w siebie orzechy…

Dopiero teraz w zachodzącym słońcu Darek dostrzegł na lewym, lekko zsiniałym policzku odciśniętą dłoń Nowajczyka.
I po co nam salony tatuażu… Mrohny, chce taki na policzku?

- Ale nie rozumiesz on cię uderzył!
- Co znaczy „uderzył?”

Zaczęła drzeć się na mnie, krzyczała, że zadaje się z niedoszłymi gwałcicielami i jakimiś niedorozwojami społecznymi.
- Ale mamo! To, że na czacie napisał, że ma dwanaście lat, to nie znaczy, że kłamał! Po prostu ten czterdziestolatek na tyle się czuł. Bardzo chciał się ze mną zaprzyjaźnić i nawet zaprosił mnie do siebie do domu.

- Nie, nigdzie nie idę. Wbij to sobie do głowy. – powiedziałam już zezłoszczona.
Po czym chwyciłam młotek i gwóźdź.

- Jak chcesz to nie. Tylko nie miej do mnie później pretensji, że nie poszłaś, ja cię namawiałam.
- Wreszcie zrozumiałaś. – uśmiechnęłam się promiennie i zapięłam do końca niebieską bluzę.
- Właśnie, chodzi o pretensje do całego świata. To takie imoł. Pomyśl, nikt mnie nie zaprasza na imprezę i sobotę spędzam sama w pokoju.

- No jak zawsze. To może powiesz mi co cię tak ostatnio trapi i czemu nie jesteś obecna duchem?
Twoje ciało przestało mnie już kręcić.

Marta zamachnęła się i lekko uderzyła mnie w głowę.
- Ostrzegałam. Teraz mów bo oberwiesz jeszcze bardziej.
Powiedziała i wyjęła kij hokejowy.

usiadłam na brązowej ławce a ona pacnęła obok mnie, wbiając wzrok w moją twarz.
„Wbijanie wzroku” było starą torturą stosowaną na średniowiecznych ałtorkach, które przekroczyły swój dzienny limit głupoty.

- To w czym rzecz? – spytała.
- W tym, że trudno mi o nim zapomnieć... On był taki inny... – rozmarzyłam się lekko.
Jego ponętne czułki i ta delikatna, zielona skóra, czarne, rentgenowskie oczy, i ten miecz świetlny…

- Halo Magda to nie telenowela brazylijska. – powiedziała poważnie Marta.
- To jest porządna historia o lofffaniu na miarę „Dlaczego Noł”

- Adam to ćwok a ty potrzebujesz prawdziwego mężczyzny. A takim prawdziwym mężczyzną jest Sebastian.
Nie przejmuj się tym, że lubi sobie czasem pomalować paznokcie, ubrać sukienkę i zrobić porządny make-up. To nic.

- Co się tak patrzysz. Sebastian jest świetny... Wydaje się takim prawdziwym mężczyzną. Napakowany, uśmiechnięty, opalony – jęknęła. – jakby go wyrwali prosto z jakiegoś playboya...
Ja rozumiem, że pan Hefner wydał specjalną edycję Playboya dla panów lubiących… panów.

- Nie przejmuj się nią, jest psychologiem a wiesz jacy to ludzie.
- nienormalni?

- Przestań. – zaśmiałam się i uderzyłam go lekko w lewy bok.
- Aua! – krzyknął. – To bolało.
Po chwili chłopak upadł na chodnik z rozpaczliwym jękiem.
- Powiedź mamie, że ją kocham – wyszeptał i wyzionął w alkomat… hmmm… to chyba inaczej szło.


- No jak to jakiego? Twojego oczywiście. Ostatnio nie uśmiechałas się za często. – spuścił wzrok.
- Miałam złe dni... – odpowiedziałam wymijająco.
- Okres?

Doszliśmy do parku. Kolorowe liście już zaczęły spadać z drzew, widać było nadchodzącą wielkimi krokami jesień.
Tupała bardzo głośno, a przy każdym jej kroku ziemia się trzęsła.

Jego usta lekko zaróżowione, złożone w uśmiechu. Jego ciemne oczy, które gdy tylko na mnie spogladały sprawiały lekkie drżenie moich kolan. Jego ciało, pięknie wyrzeźbione (jak na piętnastolatka).
Nigdy nie widziałam tak ładnego transwestyty.

- O czym myślisz? – zapytał zaciekawiony
- Myślę? No wiesz, ja… jeśli chodzi o myślenie to… no wiesz, nie idzie mi to za dobrze…

Postanowiłam być szczera, bo po co mi kłamać. Co ma być to będzie.
Niebo znajdę wszędzie…
Chyba, że wejdę do budynku


- Dobra, dobra. Teraz tak serio, nie uważam się za przystojnego, mam krrzywe zęby, krosty i wąsy. Nie mam pojęcia jak takie coś może podobać się dziewczynom a już na pewno tobie.
Chłopkowi.

- Dziękuje. Twój haski też prezentuje się nieźle. Jak się wabi?
- Piękna. – odpowiedział automatycznie.
- Oryginalnie. – mruknęłam.
Jak chuchu…

szczerość Kaśki doprowadziła chłopaka do położenia się na łóżku
w różowych stringach-słonikach

Wzrok wbił w sufit a ręce ułożył wygodnie pod głowę.
Doszedł do wniosku, że poczeka, aż wzrok sam spadnie z sufitu.

Wysoki brunet usmiechnął się. Wyglądał na prawdę rewelacyjnie. Czarna koszula, dżinsy, roznoszący się zapach mocnych, męskich perfum, nawet swoje białe buty wypolerował.
Uwielbiam facetów w białych butkach, one są takie męskie

Na jedenej był wpisany nadawca: Adam Nowajczyk.
“Jak śmie” – przemknęło mi.
Co sobie ta nadęta koperta wyobraża, że może tak po prostu dostać się do mojego domu i podpisywać nazwiskiem Adama.

Po co, na co mi to wszystko? Za co ja tak cierpie? Co ja takiego zrobiłam!
Za prawdę powiadam ci, nie pisz więcej, bo grzeszysz przeciw ortografii i logice.

Długo czekać nie musiałam, pukanie do drzwi rozległo się jakieś pietnaście minut po moim telefonie. Zeszłam szybko na dół i pociągnęłam Sebastiana do mojego pokoju.
Agencja towarzyska z sąsiedniej ulicy działała fenomenalnie.

Tkwiliśmy w tej pozie dobre pół godziny, tyle czasu potrzebowałam właśnie na
Nauczenie się następnej pozy Kamasutry.

Czekał na kolejny dzień...
Czekał na kolejną samotną noc...
Czekał na jej telefon,
Który nigdy miał nie nadejść...
Po prostu czekał na cud...
Ale cud utknął w korku.

- Ale on na prawdę ją kocha!
- Nie wierzę. On nie jest zdolny do miłości Kamil.
- Jest! Przysięgam Ci.
- Taaa. A skąd Ty to możesz wiedzieć?
- Spałem z nim.

- Mówiłem już, że pięknie wyglądasz?
- Hmmm niech pomyśle, około pięćdziesięciu razy...
- To ten będzie pięćdziesiąty pierwszy.
„Nie mam nic ciekawszego do powiedzenia,” pomyślał i ucichł.

Dodam tylko tyle, że nie odstępuje od tamtego stylu, tylko założyłam się z Kamilem o mój wizerunek przez tydzień. – Wytknęła język.
- To znaczy?
- Przez tydzień mam stać się dziewczyną.
Potem znów możesz do mnie mówić Łukasz.

- Brunet, ciemny, przystojny... Nie potrafię w tym momencie wyszukać takich epitetów by określić jego urodę.
Słownik chcesz?

- No tak – uderzyłam się w czoło. - Ja to jednak nie myśle
Nie bój się tego przyznać. To nie jest takie straszne… nie, zaraz, to jest straszne!

Czy to jest normalne? Dwóch kolesi... A kochasz jeszcze innego... Pragniesz zniszczyć uczucie milości do tego jednego a zakochać się w tym drugim, znienacka pojawia się trzeci i wywołuje zamieszanie...
Okropność… normalnie bym sobie z czymś takim nie poradziła.

Warto? Wątpie... Twoja głowa, serce podpowiadają Ci, że postępujesz źle, może to będzie największy błąd w twoim życiu... Dowiesz się tego w przyszłości... teraz jest za wcześnie. Teraz nie myślisz...
I dlatego powstała Mrochna Cwoorca

- Wcale! Co ty sobie myślisz, że jak Magda cię nie chcę to to jest powód aby wyżywać się wciąż na innych? Mam za tobą chodzić i na okrągło pocieszać cię? – zerwała się z fotela jak oparzona, oddychała szybko, rytmicznie.
Przywal mu! Przywal!

Chłopak rzucił się na łóżko i ukrył twarz w poduszce.
Z braku dziewczyny zaczął ją namiętnie całować.

- Albo chodzi do kościola... – dokończyła.
- Tak też można. – powiedziałam i uświadomiłam sobie ile niedzielnych mszy ominęłam. Nie dostanę chyba za to rogrzesznia, za dużo się nagromadziło.
Kasandra uświadomiła sobie ile już analiz napisała i doszła do wniosku, że pójdzie za to do nieba.

- Mniejsza z tym. Mam dla ciebie newsy.
Przeczytałam dzisiaj w niuspejperze

- Taaa...
- Tylko mam nadzieje, że po tygodniu go nie rzucisz.
- Nie, tym razem jest inczej...
Zamiast go zrzucić ze schodów, uduszę go.

tylko podkręśliłam lekko oczka noi błyszczyk, to jest podstawa, bez niego nie ruszam się z domu.
Zawsze mam przy sobie tak z piętnaście w różnych odcieniach różu, no i specjalny zestaw z brokatem, oczywiście.

- Tylko przed północą widze cię w łóżku! – krzyknęła na odchodnym.
Dobrze mamo! Będę jutro przed północą!

Krystian jest naprawde niezłym ciachem.
*Wyobraża sobie gadające ciastko o imieniu Krystian*

I co najważniejsze i najbardzieje boli Krystian jednak nie był w moim typie. Znaczy się był ale nie.
Aha. Czyli był, ale nie był? Czyli na jeden raz?

- Jaki film? – zapytałam z ciekawością.
- “Męsko-damska rzecz” – odpowiedział i zaśmiał się.
- No tak czego można innego spodziewać się po prawie dorosłym chłopcu.
- Nie podoba się?
- Nie no ewentualnie lubię komedię i nawet reklamy są obiecujące.
- Ano też tak myślę.
A koledzy wołają za tobą „gej?”

- Też Cię kocham Kochanie i jeśli naprawdę jesteś w ciąży to poradzimy sobie...
A co tam! Będzie git moje kochane kochanie ukochane.

Jego serce podpowiadało, że to nie ta, że nie chce z nią być. Chłopak nie chciał jednak być sam, chciał kogoś mieć, zwłaszcza w tych trudnych dla niego chwilach.
Dlatego też zdjął różowego króliczka ze sklepowej pułki i powiedział do niego: „ty mnie nigdy nie zostawisz”

Delikatnie otworzył drzwi i wzrokiem ogarnął całą przestrzeń. Siedziała na łóżku trzymając w dłoniach książkę.
- Przeszkadzam?
Dziewczyna przez chwilę nie odzywała się, tylko mierzyła Sebastiana.
90-60-90 mógłby być modelką

- Siadaj. – powiedziała a on posłusznie usiadł na jednym z jasnobrązowych foteli.
-A teraz się turlaj – rozkazała, a on posłusznie zaczął się turlać.

Krystian siedział na swoim łóżku z zeszytem w dłoniach. Uczył się własnie historii, lecz jego wzrok tkwił wciąż w tym samym punkcie. Czym to było spowodowane? Oczywiście Magdaleną.
Nie, ja myślę, że przedawkował… oczywiście sok marchewkowy.

- Idę na spacer z Sebastianem,
(…)
Po dwóch godzinach przygotowań byłam gotowa do wyjścia
To jakby wychodzili do restauracji to pewnie cały tydzień by się przygotowywała.

Chłopak zachichotał.
Hihihihihihihihi… po czym zamrugał słodko oczkami pokazując długie rzęsy pociągnięte mascarom.

Czemu to się musiało skończyć?
Czemu on zawsze musi robić takie błędy, za które płacić będzie całe swoje życie?
Czemu?
Czemu?
Czemu?
No bo tak.

Marcin rytmicznie tupał butem o płytki w poczekalni pełnej kobiet oraz dziewcząt. Powoli tracił cierpliwość, jego dziewczyna weszła do ginekologa dobre pół godziny temu.
Chciał żeby już przyszła jego kolei.

- Bałaś się? – Zapytał jej chłopak.
- Tak, nie masz pojęcia jak bardzo, dziecko zrujnowałoby nam życie, nasze marzenia legły by w gruzach...
- Co? – Marcin zadrżał lekko. – Co ty mówisz? Legły by? Dziecko umocniłoby nasz związek...
- Nasz związek jest mocny skarbie – Weronika podeszła do niego, ustała na palcach by mogła dosięgnąć policzka bruneta już miała go pocałować, gdy on odwrócił się. Dziewczyna oniemiała.
- Co się stało skarbie? – Powiedziała ciszej.
Chłopak zmierzył ją chłodno.
- Miałem nadzieje, że będziesz w ciąży i że będziemy mieli razem dziecko. Chcę być ojcem Weroniko. – Powiedział poważnie.
A może ty chcesz je urodzić?

Ciemność otoczenia zawsze wzmagała u mnie strach, lęk i uczucie niższego bezpieczeństwa.
Bezpieczeństwo drugiej świeżości.

Najbardziej bałam się rozłożystych krzaków, które zostały posadzone parę metrów od głównej alejki. Było cicho, słyszałam jedynie pojedyncze szmery liści, które zapewne były przyczyną lekkiego wietrzyku. Dłonie włożyłam jeszcze głębiej w kieszenie białej kurtki.
- Panie pedofilu, gdzie pan jest? Zimno mi się robi!

- To, co tu robisz? Przecież widziałaś, że się ściemnia. – Zarechotał.
- Nie jestem blondynką! Tylko rozmyślałam i nie wiele do mnie dochodziło.
Nie musisz być blondynką, żeby mieć problemy z myśleniem.

Uśmiechnął się do niej a po jego policzku potoczyła się samotna łza.
Jak zawsze.

To co ujrzałaś to nie było prawdą, ja jej nie całowałem.
Robiłem jej sztuczne oddychanie
zę naprzeciwko ciebie i zastanawiam się kim ty właściwie dla mnie jesteś? Jesteś w moim typie, masz ładne oczy w których zapewne bym utonęła gdyby nie twój charakter. Jesteś zbyt gadatliwy, to znaczy, że za dużo mówisz.
Straszne! Zerwij z nim! Nie da się żyć z kimś, kto jest gadatliwy, czyli, że za dużo mówi.

. Ty również wstajesz, znowu próbujesz przytulić, ale to już nie działa. Przegiąłeś. Strzeliłam ci w twarz,
Próbował zgwałcić przez przytulenie!
ZUOOOOO


Ów obrazy dotyczyły wczorajszego wypadku, w którym on odegrał kluczową rolę. Nie chciał, aby Magda wpadła pod ten rozpędzony samochód.
Jaaasne…!

Z każdą sekundą było coraz gorzej, dostawała coraz mniejsze szanse na przeżycie. Samochód uderzył w nią z prędkością 90km/h
Mary Sue nawet ciężarówka jadąca 120km/h nie da rady, a co dopiero samochód z prędkością 90km/h. Phi!

- Co ci się stało? – zapytał blondyn siadając na krześle naprzeciw przyjaciela.
- Chyba zabiłem Magdę…
- Nareszcie stary! – krzyknął przyjaciel i poklepał go po plecach.

- Kocha cie Madziu. Jesteś naprawdę dzielna. – rzekł a po jego rozpalonym policzku spłynęła łza, ale nie była to już łza smutku, goryczy i frasunku to była łza przepełniającego go szczęścia. Nie tylko Magda powracała do życia, ale i on.
* Dziewięć miesięcy później *
Urodziła się mała Mary Sue czyli The Ring-Blog II

TRAUMATYCZNE PRZEŻYCIE AŁTORKI

Kochani!
Naprawdę bardzo mi przykro, ale chyba nadeszła pora usunięcia tego opowiadania.
Czemu?
Bo jest beznadziejny i pusty! Uświadomiła mnie o tym oceniająca z blogu:
Nareszcie!!!!

Albo napiszcie szczerze, że nie mam talentu, że nie warto mi marnować czasu bo i tak wszystko co piszę jest puste i bezsensowne, że nie potrafię wykreować porządnie bohaterów, że lepiej abym nie zabierała się za ponowne pisanie...
Nie, a skąd… świetnie kreujesz Mary Sue i niezdeklarowanych chłopczyków ze skłonnością do płakania.

Z PAMIĘTNICZKA

Tak jak obiecałam, jest wtorek i jest nowa notka.
Podoba się?
NIEEEEEEEE!!!!

Jestem dumna z siebie, że udało mi sie tyle wytrzymać,
Ja też. Nawet nie wiesz jak bardzo.

Napisaliście ponad 500 komentarzy z czego na prawdę się cieszę, bo to było takie moje marzenie
Napiszcie mi 500 w komentarzach! To moje marzenie!

Wiecie nie podoba mi się ten post, jest straszny i okropny...
Coś o tym wiem.

Bo wiecie liceum to już nie przelewki i od początku zaczęli nas wałkować psia kość i teraz nie mam prawie czasu na pisanie nowych postów...
Kupie dyrektorowi tego liceum kwiaty… i kość.

Wiem, wiem... Ukamieniujcie mnie...
DOBRA!!!

Za dużo tego materiału. W poniedziałek kolejne sprawko - trzymajcie kciuki, na czwartek lektura i jakaś praca z polskiego na trzy arkusze A4 - załamka. I tak to jeszcze nie wszystko, tylko tak z grubsza mówię. Cięzko mi jak cholera.
Idź na bungie za szyję, na pewno pomoże.

Brak nowej notki przez dwa tygodnie = skandal! Przepraszam, Was najmocniej.
Ja też. Bo już nie mogę dłużej tego czytać.

Nie usuwam jeszcze bloga, zdałam sobie sprawę, że wpisanie go włożyłam całe swoje serce, jest jakby niewielkim fragmentem mnie.
To jak by wyglądał ten blog, jakbyś wpakowała w niego więcej siebie!?
(złowroga cisza)


Już wróciłam... I tworze. Tworzyć będę, nie opuszczę Was!
Grozisz mi!?

Mam nadzieje, że kiedyś postanowię opisać dalsze losy Magdaleny i Adama (wizję posiadam), może to będzie Nastoletnia Miłość 2?
Niedługo będzie, Shrek 5 to dlaczego nie Nastoletnia Miłość 2?
Bo shrek jest fajny, a nastoletnia miłość nie?

Oto i koniec volłumu Frii. Mam nadzieje, że zostawił wam trwały uraz na waszej niewinnej, dziecięcej psychice seryjnego mordercy, psychopaty lubiącego chleb bez skórki i otłuszczone mleko sojowe.

Ja, czyli Kasandra, wasz płatny zabójca ałtorek oficjalnie ogłasza, że kończy współpracę z MC
Niestety, ale nie mogę się tutaj dłużej zagnieździć.
RZegnajcie!
*Kasandra zbiera swoje pistolety i odchodzi w cieniu policyjnych świateł przeciwmgielnych*

THE ENDINGS

Napisy Końcowe!

Scenariusz i reżyseria KASNADRA
Plan zdjęciowy nastoletnia-miłość.blog.onet.pl
Kostiumy dzięki uprzejmości wszystkich gwiazd Hoolylasku


Obsada:
Kasandra jako narrator
Mary Sue jako Mary Sue
Piękna i Wspaniała jako Mary Sue2
Imoł jako Płaczliwy Imoł
Gej jako Różowy Gej
Laluś machający rączką jako Laluś Machający Rączką

Podczas kręcenia tej analizy nie ucierpiał żaden analizator

czwartek, 18 września 2008

Rozhisteryzowana Hermiona

Jako, że Kasandra udała się na polowanie, ostatnia część Nastoletniej Trylogii ukaże się za tydzień.
W Interii świat nigdy się nie zapędzaliśmy. Dlaczego? Być może dlatego, że zawsze myśleliśmy, że łOnet jest prawdziwym światem debilnych opowiadań. A jednak nie tylko on.
Przedstawiam wam:
Łzawa Herma & Rozhisteryzowana Hermiona.
czyli opko na dwóch blogaskach...
Uwaga! Blogaski zabijają! Podczas tej analizy zadławiłem się czipsami, które o mały włos mnie nie udusiłyby... *chlip*

Regulamin:
1- Nie jestem Hermiona!
2- Jestem Weronika!
XD widzę to już kolejny raz, ale dalej nie mogę się powstrzymać od śmiechu.
3- Nie toleruję komentarzy typu: Fajny blog wpadnij do mnie!
Czyt.: Nie toleruję komentarzy!
4- Proszę abyście w komentarzach mówili co Wam się podoba, ale i co Wam się nie podoba!
5- Proszę abyście zostawiali w komentarzach adres swojej strony, abym mogła się odpłacić.
Ząb za ząb!
10- Każdy kolejny odcinek jest mojego wykonania! Sama to wszystko piszę!
Widać... niestety.
12- Życzę miłego czytania! Wera!
Nawzajem.


Cześć! Na tym blogu będę ciągła dalsze losy Hermiony, jej przyjaciół i wrogów w szóstej klasie!
Nie wiesz jak masz postąpić? Jaką decyzję podjąć w kolejnym dniu?? Nie dzwoń do wróżek! Tylko aŁtorka jest w stanie cię pociągnąć...

Imię: Hermiona
Nazwisko: Granger
Wiek: 16 lat
Chłopak: Obecnie brak, ale wszystko jest możliwe
Miłość: Chyba czuje coś do Rona
Czuję coś.. tak, tak! To Ron!

Przyjaciele: Harry Potter, Ron Weasley, Ginny Weasley i Cho Chang
Wrogowie: Draco Malfoy, Crabbe, Goyle, Pansy Parkinson, Snape i Ten-którego-Imienia-Nie-Wolo-Wymawiać
Uznaje go za wroga tylko dlatego, że jest odtrącany przez społeczeństwo z powodu braku nosa. Wstyd!

Sylwetka: Szczupła, wysoka
Wysoka sylwetka?

Życiowe motto: "Cenniejsza od miłości jest tylko przyjaźń!"
A moje motto to "Lepsze są kanapki z majonezem niż z ketchupem"

Imię: Harry
Nazwisko: Potter
Wiek: 16 lat
Dziewczyna: Obecnie brak, ale coś się zaczyna święcić
Mnie, w wieku 16 lat nic nie zaczynało święcić, ale co ja tam wiem o życiu. Jestem tylko biednym analizatorem.

Życiewe motto: "Ze złem można walczyć tylko miością, przyjaźnią i oddaniem!"
Oddaj się, zwalcz mnie!

Imię: Ronald
Nazwisko: Weasley
Wiek: 16 lat
Dziewczyna: Brak
Miłość: Jeszcze nie czas, żeby mówić
I nic się nie święci, ani nic nie czuje?

Życiowe motto: "Pieniądze szczęścia nie dają, ale są do życia potrzebne!"
''Blogaski gówno nam dają, ale po to je tworzycie''. Jakiś dzisiaj twórczy jestem, nie sądzicie?

Imię: Cho
Nazwisko: Chang
Wiek: 17 lat
Chłopak: Brak
Miłość: Brak
Nasuwa mi się myśl, że aŁtorka chce uśmiercić Cho. Nie pisze o niej dużo, no i jeszcze te czarno-białe foto. Coś się dzieje...

Życiowe motto: "Po ziemi trzeba iść pewnym krokiem...Inaczej się potkiemy....Ale chwiel słabości są wpisane w nasza ludzkość!"
Wiem! Cho zginie, wpadając do jakiegoś rowu!

Imię: Draco
Nazwisko: Malfoy
Wiek: 16 lat
Dziewczyna: Brak
Miłość: Brak
Biedny Malfoy. Taki bezmiłosny.

Życiowe motto: "Nie ma dobra i zła! Jest tylko potęga i władza!"
I seks! I drugs! I rocknroll!

Imię: Ginny
Nazwisko: Weasley
Wiek: 15 lat
Chłopak: Brak
Miłość: Jest ktoś taki
*ziew* Znowu tajemniczy wielbiciel?

Życiewe motto: "Ludziom trzeba chcieć pomagać, żeby można to nazwać pomocą..."
Nie rozumiem.

Imię: Sabrina
Nazwisko:Bell (Siostra Kate i Mary Bell)
Wiek: 16 lat
Chłopak: Zachariasz Smith
Miłość: Kocha kogoś innego
Szykuje nam się kolejne "Bold & Beautiful"?

Imię: Mary
Nazwisko: Bell (siostra
Katie Bell i Sabriny Bell)
Wiek: 16 lat
Chłopak: Jeszcze nie ma
Miłość: Ale on mnie nie kocha :-(
Miłość nie kocha? Zdarza się!


-Hermiona!- Hermiona usłyszała krzyk mamy- Śniadanie!
*znużony odhacza kolejny punkt na swojej liście aŁtoreczkowych pewniaków*

-Już idę- Odpowiedział.
Kolejna zmiana płci? Czemu mnie to nie dziwi?

W pośpiechu włożyła do szuflady pergamin z pracą wakacyjną. Prof. McGonagall życzyła sobie jedynie rolkę pergaminu, a Hermiona napisała aż trzy.
I tym oto sposobem McGonagall nie uznała pracy Hermy. Co za dużo, to niezdrowo...

Zeszła na dół i jak burza wpadła do kuchni.
Waliła piorunami na ślepo, raniąc matkę i kota, który wpadł do zmywarki.

-Dzień dobry wszystkim!- Hermiona powitała entuzjastycznie rodzinę. Tata odpowiedział kiwając głową.
Aż w końcu mu się urwała.

-Całe szczęście, że to już szósty rok nauki...Jeszcze tylko następny i będziesz mogła zostać dentystką jak twoi rodzice.- Zagadnęła mama Hermiony. Skutki tego krótkiego zdania były zaskakujące.
Miona wyciągnęła podręczny zestaw stomatologa i powiedziała, że "robi to już od dawna"?

-Ale...Mamo...Ja nie zamierzam być dentystką. Jak myślisz, po co ja się tego wszystkiego uczę?! Chcę być aurorem!- Wydusiła Hermiona prawie krzycząc
Krzyknęła, dusząc się. Czy nie powinna oszczędzać sił? Może ktoś ją uratuje!

-Sama pojadę! Wezmę taksówkę...A u Harry`ego coś wymyślimy!- Rzuciła chłodno i wybiegła z kuchni. Gdy wchodziła po schodach słyszała groźby taty i krzyki mamy.
A jak przekroczysz próg tego domu, to spalimy cię na stosie! - groził tata.
I tego Twojego kota też! - dopowiedziała mama.

Dziesięć minut później schodziła z walizką na dół.
-To do zobaczenia w następne wakacje!- Uścisnęła rodziców na pożegnanie i wyszła przed dom. Taksówka już czekała. Usadowiła się na tylnym siedzeniu. Odjechali...A Hermiona ze łzami w oczach wpatrywała się w dom i w rodziców, którzy stali na podjeździe!
Fascynujące!

Taksówka zatrzymała się przy Privet Drive numer cztery. Wysiadła z niej wysoka brunetka, szybko zapłaciła i czym prędzej nacisnęła na dzwonek. Na szczęście drzwi otworzył Harry. Hermiona rzuciła mu się na szyję.
Gdyby otworzył ktoś inny, zapewne rzuciłaby się na inną część ciała.

-Dzięki Bogu! Jesteś.- Wyszeptała dziewczyna.
Tak się o ciebie bałam. Słyszałam o tym, co się stało VaneSSIE. *chlip chlip*

-Hermiona?! Co ty tu robnisz? Miałaś przyjechać wieczorem...A gdzie twoi rodzice?- Pytał bez ustanku chłopak.
Dlaczego pocałowałaś na dowidzenia taksówkarza, a nie rodziców?

-Harry...Kto to?- z salonu rozległ się głos wuja Vernona.
-Zaprosiłbym cię, ale sama rozumiesz...Poczekaj tutaj...Ja zamknę drzwi i powiem, że to pomyłka.
Rozmawiałem z pomyłką, wujku!

Kilka minut później dziewczyna usłyszała podniesione głosy. Zastanowiła się czy dobrze zrobiła przyjeżdżając tutaj.
Podniesione głosy u Harrego, czy u niej w domu. Co to za różnica?

-Bo...Bo ja się...Ja nie chciałam, żeby to tak wyszło- Hermiona zaczęła szlochać. Harry objął ją ramieniem.- Bo oni powiedzieli, że mam być dentystką! A ja chcę być aurorem! Pokłóciłam się z rodzicami!- Wydusiła przez łzy i oparła głowę na ramieniu chłopca.
Wcześniej dając im buziaka i szczebiotając o tym, że przyjedzie w następne wakacje. Wzruszające.

aŁtorka się tłumaczy:
Cześć! Przepraszam, że przez dwa ostatnie dni nie bylo noty, ale przedwczoraj miałam małe problemy z netem, a wczoraj była u mnie kumpela. Mam nadzieję, że mi wybaczycie! No to zapraszam do czytania!...
Koleżanka nie mogła się dowiedzieć, że prowadzę blogaska!!!

Komenciki:
NO TO JA NAPISZE NIEPOWTARZALNY BLOG
Dodając, że przy każdej noci jest obrazek, a opko jest jakie jest, to rzeczywiście. Niepowtarzalny...

Hermiona powoli oswajała się z myślą, że Syriusza już nie ma. Ona znosiła to gorzej mimo, że Harry miał z nim bliższy kontakt.
Te namiętne pocałunki robią swoje.

Teraz stali przed Norą i czekali aż nadejdzie pani Weasley by ich powitać.
-Harry, kochaneczku!- Rozległ się głos za ich plecami. -Hermiona!
-Dzień dobry pani Weasley!- Odpowiedziała na te powitanie dziewczyna.
-Dzień dobry!- Przyłączył się Harry.
- Wy***** stara dziwko! - przyłączył się Mrohny.

-Nie jest pani na nas zła, że przyjechaliśmy wcześniej?- Zapytał niepewnie chłopak.
-Ależ skąd! Akurat trafiliście na obiad!- Odpowiedziała wesoło
U nas jemy obiad całą dobę!

Zobaczyli, że drzwi do pokoju Rona są otwarte i dochodzą z niego jakieś krzyki.
Zobaczyli krzyki, które uciekały z płaczem... i krzykiem!

-Cześć Harry!- Powitał chłopca George.
-Miło cię widzieć- Przyłączył się Fred. -O, Hermiona! Cześć!
-Cześć Fred, cześć George!- Odpowiedziała.
-Cześć!- Dodał Harry.
To co, robimy konkurs "Najlepsze Blogaskowe Rozmowy?"

-Co się stąło, że nas tak ciągniesz?
Jestem ałtorką!

-O, Hermiona! Cieszę się, że mogę cię zobaczyć!- Powiedział oficjalnym tonem.
Nieoficjalny ton brzmiał mnie więcej 'yo stara! kopę lat!'

"Jak dobrze być znów w Norze!"- Pomyślała Hermiona.
To samo myślał Syriusz, podczas waszych nocy...

-Dzieci, na obiad!
-Chodźcie.- Powiedziała Hermiona. (...)
Pani Weasley nakadała właśnie obfite śniadanie dla gości.
Czy tylko mnie przeraziły zmiany w czasie i przestrzeni?

-Dzień dobry panie Weasley!- Przywitała się Hermiona.
-Dzień dobry.- Odpowiedział. -Jak się spało?
-Dziekuję, dobrze.- Odpwiedziała
-Dzień dobry panie Weasley.- Powiedział Harry.
-Dzień dobry.- Powtórzył się mężczyzna.
*planuje konkurs NBR*

W milczeniu zjedli śniadanie. No może nie wzyscy bo Hermiona prawie nie tknęła jajecznicy.
-Nic nie zjadłaś...Potem nie będzie na to czasu.- Zachęcała pani Weasley.
-Naprawdę nie jestem głodna...- Tłumaczyła dziewczyna.
A jeszcze przed chwilą sama zaciągała chłopaków na dół.

-Bo ja się zastanawiam...Bo tak chyba byłoby lepiej...Lepiej dla wszystkich...Bo ja nie wiem...CZY NIE SKOŃCZYĆ Z MAGIĄ!- Wykrzyczała
po czym zaczęła się szarpać i rzucać po całym pokoju, wykrzykując imię szatana oraz plując krwią.

-ZWARIOWAŁAŚ? ODBIŁO CI? TY NAUKI NA MARNE?! UWAŻAM, ŻE TO IDIOTYCZNY POMYSŁ!- Wydusił nim zdążył się opamiętać. Dziewczyna dostała ataku histerii i wyszła z pokoju
...śmiejąc się równie histerycznie, jak wyszła.

Komenciki II:
Mi się osobiście Twój blog nie bardzo podoba, jeśli mam być szczera. Nie rozumiem o co chodzi w tych notkach w ogóle. Ulepsz go! Może dodaj jakiś album...sama nie wiem. Powodzenia!
Dodaj album! Wtedy będę go rozumieć bardziej!

W głowie Hermiony było za dużo myśli by mogła się uspokoić.
Przeciążenie systemów! Alarm! Alarm!

Chciała wejść do pokoju, z którego przed chwilą w tak drastyczny sposób wybiegła.
Wybiegając, rysowała paznokciami o ściany i godziła się nożem w brzuch.

Postanowiła, że pójdzie do pokoju Ginny. Tam właśnie miała spać. W pokoju prawdopodobnie nie było Ginny bo było zaskakująco cicho.
Zazwyczaj Ginny wyprawiała dzikie orgie.

Hermiona czym prędzej wybiegła z pokoju. Chwilę później była już w zupełnie innym pomiszczeniu.
Zdarza się. Ja zazwyczaj jak wybiegam z pokoju, to okazuje się, że w nim zostałem!

Z oczy dziewczyny popłynęły łzy.
*patrzy ze zdziwieniem* A gdzie jedna samotna łza?!

Złote myśli:
Cześć! Mam wam do powiedzenia coś ważnego..Ludziom do życia potrzebna jest inspiracja...Chciałam podziękoować założycielce bloga www.hermione-and-harry.mylog.pl ...Jej opowianie mnie zainspirowało...Ale to nie wszystko...Duży wpływ na moją "twórczość" miała też piosenka Green Day "Wake me up when september ends"! To by było na tyle zapraszam do czytania.
Znaczy, że co? Ludzie zapadają w śpiączkę po przeczytaniu?

Hermiona krążyła między przedziałami szukając przyjaciela. Gdy tak szła uwagę jej przykuła para całujących się uczniów. Na ten romantyczny widok zaczęła chichotać.
Romantyzm aż się patrzy.

Przecież tym chłopakiem był Harry, a ta dziewczyna, z którą się całował to Cho!
Znowu było im mokro?

-Nie...uwierzycie...co się...stało!- Poinformowała przyjaciół.
-Co?- Zapytał znudzonym głosem Ron.
-Dwa przedziały dalej...ha, ha, ha...Harry całuję się z Cho!- Wypaliła. Ron i jego siostra też zaczęli się śmiać.
Nie wiedziałem, że całujący się ludzie to aż tak śmieszny widok?! Moje postanowienie od dziś: Nigdy się nie całować!

Całą te scenę przerwała mała sowa podobna do Hedwigi tylko, że czarna, która uderzała dziobem o szybę
...w rytm jednej z piosenek Marilyna Mansona. Satanistyczna sowa!

Odwiązała list od nóżki sowy i rozwinęła go.
Kochana Hermiono!
Przepraszam, że tak długo nie pisałem, ale jak widzisz chodziłem na kurs angielskiego i mam nadzieję, że widać rezultaty.
Niestety, piszę do Ciebie po polsku, bo kocham ten język, ale nie jestem pewien, czy go zrozumiesz.
Wakacje minęły mi na ciężkiej pracy, bo trenowałem quidditcha.
Bo zbierałem truskawki na polach kukurydzy.
W kwietniu mamy mecz przeciw Argentynie. Bardzo mi przykro, że nie będziesz mogła tego obejrzeć, ale, no cóż, nauka ważniejsza. Mecz ten odbywa się właśnie w Argentynie dlatego nie będzie mnie przez tydzień w Bułgarii.
Nie widziała cię przez rok, to po co jej mówisz, że cię nie będzie w domu?!
A co do tego, że nie możesz tego zobaczyć, to nic straconego. Szesnastego sierpnia u nas w Bułgarii odbywa się mecz przeciw Holandii.
O ile się nie najaramy, to wygramy!
Ja i moi rodzice bylibyśmy wdzięczni gdybyś zaszczyciła nas swoją obecnością. Byłoby super gdybyś mogła zostać do końca wakacji.
Odpisz prędko czy się zgadzasz...
Ok. zw.

Dziewczyna natychmiast wzięła się za odpisywanie.

Drogi Wiktorze!
Z chęcią przyjadę obejrzeć jak grasz i zostanę do końca wakacji.
Oczywiście żałuję, że nie zobaczę Cię w kwietniu, ale musisz mnie zrozumieć. Nie mogę opuścić Hogwartu w połowie roku szkolnego.
Jeśli chodzi o wakacje to w lipcu byłam we Włoszech. Bardzo mi się tam podobało. Szczególnie te łódki sunące po kanałach. To było piękne. Jestem pewna, że jeszcze kiedyś tam pojadę.
Sierpień natomiast spędziłam na odrabianiu prac wakacyjnych.
Jedna rolka pergaminu na cały miesiąc? Zamęczą ją tam!
Ten list do Ciebie piszę z ekspresu do szkoły. Już się nie mogę doczekać kiedy będę wreszcie w Hogwarcie.

Zastanawiała się co Wiktor chciał jej przekazać zapraszając ją do siebie. Może dla niego to coś więcej niż przyjaźń? A co ona czuje do niego? TYLKO przyjaźń...Może źle zrobiła, że się zgodziła? Może on sobie teraz coś pomyśli...
To straszne! Jego mózg zacznie prawidłowo funkcjonować! Gdzie jest jakiś lekarz?!

Na szybie zobaczyła odbicie twarzy Rona...Zauważyła, że wyprzystojniał przez lato...
Już dawno tego nie słyszałem. I nie było fragmentu o powiększeniu biustu Hermiony! *robi obrażoną minę*

Roześmiała się w duchu... Przez całe wakacje myślała o Ronie...Myślała o nim...A zaraz potem kazała sobie zapomnieć...Że istnieje ktoś taki jak Ronald Weasley...Ale nie umiała...A może nie chciała?
A może to dlatego, że spędzała z nim prawie cały rok i trudno go było nie zauważać?

-A o czym myślałaś?- Odezwał się Neville. Hermiona dopiero teraz zdała sobie sprawę, że on też jest w przedziale.
Nie ona jedna.

Napotkała spojrzenie Rona...Zarumieniła się i szybko odwróciła głowę. –Bardzo chcę już być w szkole...Tak bardzo, że...- Po policzkach dziewczyny zaczęły spływać łzy...Nie interesowało ją, że wszyscy się na nią patrzą...Musiała to w końcu powiedzieć... –U mnie w domu nie ma tak jak się wydaje sąsiadom...Rodzice ciągle pracują...Nigdy ich nie ma w domu...Całe wakacje spędzam sama...Ja nie umiem tak żyć...Dlatego chcę już być w szkole...Tam w wirze nauki nie muszę o tym myśleć...Rozumiecie?- Wszyscy byli tak zszokowani, że nie mogli wydusić słowa. Tylko Harry, który siedział obok niej objął ją i pozwolił by wypłakała się na jego ramieniu.
Czy ktoś jeszcze pamięta o kanonie?

-Pirszoroczni, za mną!- To był głos Hagrida. Hermiona poczuła, że jest w domu...
Hagrid - rodzinny głos w twoim domu.

Hermiona wchodziła, razem z innym dziewczynami, do dormitorium. Była najedzona, szczęśliwa i rozbudzona...
Te psychotropy działają - pomyślała.

-Lavender kocha się w Harrym!- Odpowiedziała Mary.
Mary to nowa uczennica Hogwartu. Wszyscy ją polubili...Hermiona najbardziej.
*odhacza kolejny punkt zzzzZzzzZzzz...*

Kochani Rodzice!
Bardzo przepraszam za moje zachowanie w kuchni...Naprawdę to nie miało być tak...Przepraszam, że tak na Was nawrzeszczałam...
I że poraziłam was piorunami.

Włożyła list do szuflady i usiadła na parapecie okna.
Zapewne teraz zacznie nucić jakąś mugolską piosenkę.

Gdzieś po godzinie głosy rozgadanych dziewczyn ucichły. Hermiona postanowiła, że też się położy. Gdy tylko położyła głowę na poduszce natychmiast zasnęła.
I z piosenki nici...

Gdy tylko wykonała poranną toalete postanowiła poszukać Harry`ego. Chciała od niego pożyczyć sowę...Dlaczego od Harry`ego?...Mogła pożyczyć ją od Rona...Ale czuła, że nie będzie mogła...Czuła, że się zarumieni...Że po prostu nie będzie w stanie. „Nie, nie, NIE! Ronald Weasley to tylko twój przyjaciel!”- Chciała sobie to wbić głęboko w pamięć...Ale kiedy tylko on pojawiał się w pobliżu zapominała o tym...Dlaczego? Nie wiedziała...A może nie chciała się przed sobą do tego przyznać...
„Do czego? Przecież nie ma do czego...”- Zapewniała samą siebie.
Czy ałtrorka nie wspominała na początku o jakichś romansach? Jak myślicie. W kim kocha się Miona? *konsternacyjna cisza*

Złote Myśli II:
Cześć! Zaraz na wstępie chciałam przeprosić za to, że odcinek nie ma tytułu, ale no cóż...Nie wiedzałam jaki dać więc zrezygnowałam...Tak to już..Człowiek to istota, która łatwo się poddaje...Rezygnuje...

-Nic. Po prostu widział jak się całowałam z Deanem. A sam obściskuje z się z Sabriną (Sabrina to siostra Mary) gdzie popadnie...-Ale Hermiona już nie suchała...”...A sam obściskuje się z Sabriną gdzie popadnie...”...Te słowa dźwięczały jej w uszach...
Tą czarownicą z serialu?

Po lekcjach poszli na błonia. Słońce pięknie odbijało się na poruszanej lekkim wiaterkiem tafli jeziora. Hermiona oparła plecy o pień drzewa
sama odchodząc, aby obejrzeć mecz.

Tą cisze przerwał wybuch Hermiony.
Herma-terrorystka!

Kochana Hermiono!
Oczywiście trudno nam będzie pogodzić się z myślą, że wolisz być jakimś aurorem niż dentystką jak wszyscy w twojej rodzinie i dużo czasu upłynie zanim się z tym pogodzimy...O ile to kiedyś zaakceptujemy. Razem z ojcem myśleliśmy, że skończysz z tą dziecinną przygodą wraz ze skończeniem szkoły, ale widać, że jeszcze nie dojrzałaś do takiej decyzji i nie wiadomo czy kiedykolwiek dojrzejesz. Tata jest bardzo zły, ale nie martw się. Przejdzie mu.
Pozdrawiam
Mama!

„Dziecinna przygoda? Czy oni powariowali?”- Po policzkach dziewczyny mimowolnie zaczęły spływać łzy...Dlaczego ona ma tak cholernie trudne życie?...Dlaczego oni nic nie rozumieją?
Dlaczego zaczynam zapuszczać grzywkę i zaczesywać ją na prawo?

Usłyszała kroki na schodach. Przetarła oczy...Zobaczyła Rona...”On nie może zobaczyć mnie w takim stanie”- Pomyślała...Jeszcze raz wytarła oczy...
Myślała, że Ron zniknie, czy że jak się trochę poprzeciera, to będzie ładniej wyglądać?

Ona tego nie zrozumie...Co ja mam teraz zrobić?- Wybuchła.
Miona i jej odrodzenia. Jest jak kot.

Przytulił ja mocno do siebie. On jej nie może tak przytulać...Nie może...W końcu są tylko przyjaciółmi...
A przyjaciele nigdy się nie przytulają.

Podniósł jej twarz do góry, zmuszając by na niego spojrzała. Gdy jej wzrok napotkał te błękitne tęczówki poczuła, że się rumieni. Zobaczyła w nich ciepło...Zobaczyła w nich te wesołe ogniki...
Kurwiki...

-Hermiona?...Ouu...Przepraszam...Hi, hi, hi...- To była Mary, ale zanim, któreś z tych dwojga zdążyło coś odpowiedzieć, jej już nie było.
Pojawiam się i znikam. Coś jak Neville.

Jak mogła do tego dopuścić?...Jak mogła dopuścić do tego, że byli tak blisko siebie...”To jakiś obłęd!”- Pomyślała. Chwile później zmorzył ją sen...
Miona jednak czasem dobrze myśli. To obłęd!

–Może usiądziemy pod starym dębem?
A może pod Wierzbą Bijącą?

-Wiesz co Weasley, na twoim miejscu nie siedziałbym sam na sam z tą szlamą. Jeszcze się czegoś zarazisz.- Ledwo Malfoy dokończył ostatnie słowo Ron rzucił się na niego...
Czy Malfoy ma na myśli seks bez zabezpieczeń?

...Ron rzucił się na niego...Okładał go pięściami z takim zapałem jakby Malfoy kogoś zabił.
Kanon po raz kolejny zostawił nas...

-Ron! Proszę cię! Będziesz miał kłopoty!- Błagała Hermiona. Ale Ron nie słuchał. Walił Malfoya gdzie popadło.
W wątrobę mu!

-Panno Granger, co tu się dzieje?- Ale nagle profesorka stanęła jak wryta widząc co się dzieje u jej stóp na trawie.
Była tak wielka, że nie zauważyła dwóch bijących się uczniów pod jej stopami, nim się nie pochyliła.

-Milcz Malfoy! No dalej Weasley. Co cię podkusiło to zaprezentowania nam typowej mugolskiej bójki?
Trzeba go było od razu Avadą! - powiedziała profesor.

-Rozumiem. Czyli miał pan powód dla którego pobił pana Malfoya. Ale to tego nie usprawiedliwia. Dlatego nie odejmę panu pięćdziesięciu punktów tylko dwadzieścia. Teraz panie Malfoy...Panu odejmuję piętnaście punktów za obrażenie panny Granger. To wszystko możecie odejść. –Powiedziała. Wszyscy troje byli już przy drzwiach kiedy McGonagall powiedziała. – Aha. Panie Weasley, dostaje pan dodatkowe dziesięć punktów, za to, że był pan gotów stanąć w obronie panny Granger bez względu na konsekwencje.
*chlip chlip*

On nie może jej trzymać za rękę...Nie może...W końcu są tylko przyjaciółmi...Ale dziewczyna jakoś nic nie robiła by uwolnić się z uścisku chłopaka...
Nie możesz jej dotykać. Ona jest... nietykalna! *mroczna muzyka*

Droga Mamo!
Bardzo mi przykro, że mój pobyt w Hogwardzie nazwałaś „dziecinną przygodą”...Że mój drugi dom nazwałaś „dziecinną przygodą”.
Wiele łez wylałam czytając tamten list...Wiele łez wylałam myśląc o nim...Wiele łez ulewam pisząc ten...
Właściwie zalałam już pół Hogwartu, woda wylewa się strumieniami z mojego pokoju, ale dalej to robię!
Dlatego powiem Ci tylko kilka słów...
„Mam dość...Nie mów mi nic...Pozwól żyć, pozwól mi być...Nie chcę już słuchać tych słów nie, nie...
Pozwól mi być tym kim chcę!...”
Czy to... *rozgląda się niepewnie* Gosia Andrzejewicz? 0__0'

Komencik III:
Mogłabys napisac ksiazke "Hermiona Grenger i .." masz tyle pomysłów ja bym nic nie wymysliła co dopiero tyle!
Jeśli na ma tyle pomysłów i to coś nadaje się na książkę, to uważam się za skończonego idiotę, chcąc wydawać moje opowiadania...

AŁtorka Mówi:
Hej! Na początek chciałam Wam powiedzieć jak bardzo się wkurzyłam. Dostałam komenta ANONIMOWEGO o takiej treści "Przepisalas to z ksiazki nie pamietam
nic takiego w ksiazce, ale mam
skleroze wiec wiesz :D"
Te kto to napisał był wielkim tchórzem! Nawet się nie podisał! A ja powtarzam! Moje notki są mojego wykonania!
Nic już nie rozumiem, ale okay.

Deszcz już nie padał, ale mimo to Hermiona wyciągnęła z szafy jeansy i ciepły, wełniany golf. Nałożyła na usta bezbarwny błyszczyk, na oczy dyskretny turkusowy cień. Zrosiła swoje ciało ulubionym perfumem.
Kto mnie chce zrosić? A może popsykać? XD

spojrzał na nią...Tak dziwnie na nią spojrzał...Tak inaczej...Z podziwem? Uwielbieniem? On nie może na nią tak patrzeć...
Herma powinna się znajdować za jakąś kuloodproną szybą, najlepiej jeszcze przyciemnianą...

-Cześć Sabi...Możemy pogadać?- zagadnęła Hermiona.
-Jasne. Mów.- odpowiedziała Sabrina.
-Nie tutaj...Może chodźmy na błonia?
-Ok!- Blondynka podeszła do szafy i wyjęła ładną markową kurtkę.
Popisaną markerem, czy zabraną jakiemuś chłopakowi?

–Słyszałam, że masz chłopaka?
-No, Zachariasza.
-A Ron to mój przyjaciel...I wiem, że się z nim całowałaś....Mając chłopaka...I co teraz zrobisz? A co jeśli Ron coś sobie pomyślał?
To byłoby do prawdy straszne. Ron i myślenie!

-Nie...Ron sobie nic nie pomyślał. Powiedziałam mu, że zrobiłam tak, żeby wzbudzić zazdrość w Zachariaszu. On powiedział, że nie ma sprawy. A zrobiłam to, żebyś się wzięła do roboty. Ron to fajny chłopak...Podoba się wielu dziewczynom. A ja wiem co ty do niego czujesz.
-Skąd wiesz?
-Widać...
Nie trudno zauważyć tych wszędzie wymalowanych serduszek z napisem RON.

I na tym kończymy. Do miłego...

piątek, 12 września 2008

Lof and Craj volłum tuł

A teraz wszyscy przed monitorami zakładają galowe kubraczki i białe rękawiczki, aby nie podrażnić klawiatury, ani szczurka komputerowego.
Oddaje głos do studia:
*Chlip chlip* Wreszcie doczekaliśmy się tego wydarzenia. 9 lipca 2008 obchodziliśmy rocznicę pierwszej opublikowanej analizy! Jesteśmy dumni, że dalej jesteście z nami, chcecie być i - mam nadzieję - będziecie. Dzięki waszej pomocy mieliśmy siłę, aby zanalizować ponad 60 blogasków, z czego kilka dogłębnie, szerokokątnie i wysokościowo. Popełniliśmy 31 analiz, nie zapominając o dzisiejszej.
Chciałbym podziękować załodze MC: Kasandrze, która dzielnie przemierza hotelowe korytarze w poszukiwaniu napalonych fanek pewnego zespołu. Giglotce, która zapowiedziała, że być może kiedyś powróci do analizowania, ale to nie jest jeszcze jej czas. Nie zapomijmy też o moim alter ego, jakim był SZaŁ, oraz jego/mojemu wiernemu psiakowi - Bestyjowi.
Dzięki też wszystkim, którzy głosowali w ankietach (widzę, że lubicie paringi Voldi/Harry i Snape/Miona), dodawali sił komentarzami, przysyłali linki do opek i działali z nami. Dziękuję też aŁtorkom, które dostarczają nam dużej porcji idiotyzmów. Bez was nie byłoby tego wszystkiego, co nie?
Mikrofon otrzymuje Kasandra.
*Kasandra za niego dziękuje, pakuje do torby i ucieka*

Dzięki za wszystko i mamy nadzieję, że jeszcze was ukwikamy na zgon, oraz nawrócimy niejedną aŁtorkę!

Wracamy do Volłumu Tuł analisssy erotycznych przeżyć nastoletniej Mary Sue.

Kompletnie mnie zamurowało, Adam stał tu całkiem nagi przede mną. Mając na sobie jedynie ten nieszczęsny :p ręcznik.
Zastanawiałam się, czy był prawiczkiem.

- Ja... właśnie... wiesz – mówiłam przerywnikami,
Ja… przerywnik… właśnie… przerywnik… wiesz… przerywnik

próbując uspokoić swoje wnętrze,
cicho, no już. Nie denerwuj się kochane Wnętrze. Zaśpiewam ci kołysankę.

- Jak chesz to mogę go zdjąć – powiedział, a po chwili dodał – dla Ciebie wszystko, powiedz tylko słowo.
- Słowo!

pokazał sznur snieżnobiałych ząbków.
Po czym zawiesił je sobie na szyi i zaczął tańczyć wokół ogniska.

Stałam na środku pięknej polany, bogatej w róznorodne kwiaty. Miałam na sobie skąpą koszulkę i białą spódniczkę. Ktoś objął mnie w pasie,
Pedofil?

Zbliżyłam twarz do jego twarzy. Nasze usta zetknęły się. Na początku całowaliśmy się delikatnie, z czasem pocałunek przerodził się w coraz bardziej namiętny. W śroku było mi bardzo gorąco…
A potem poszliśmy na lody.
No co!?


Moje ręce wędrowały po jego,
Dłoni… a coście myśleli zboczeńce!

stykaliśmy się brzuchami, a on trzymał mnie w swoich silnych ramionach. Po jakimś czasie
udusił mnie swoimi silnymi ramionami.

uśmiechnął się, jak małe dziecko, któremu mama dała kilogram cukierków - mógłbym Cię wykorzystać... Masz jednak szczęście, że
nie mam czym.

Masz dwie możliwości. Pierwszą pojedziemy do nich i zepsujemy im sielankę, a drugą spędzisz ze mną cudowny wieczór. Co wybierasz?
- To ja… hmmm… zepsuje im sielankę!

Rzuciła mu się w ramiona, pocałowała go w policzek, ale nie tak normalnie, jak całuje się kumpla, tylko tak... czuło.
Bo kumpla się całuje podle, tak, żeby wiedział, że nie lubię go całować.

uśmiechnęłam się, choć serce miałam ściśnięte przez jaką czarnomagiczną moc,
zapewne czarnomagiczna mac pochodziła od Lorda WaldekMorda

No idź do niej! Niech biedula sama nie stoji!
„Stoji” pochodzi od starosłowiańskiego wyrażenia „stogłupik alełtores” i oznacza ałtorkę, która nie zna terminu „słownik.”

Miałam szczęście, że akurat podjechał jakiś autobus, weszłam do niego, wpychając się na chama,
Biedny cham został staranowany.

- Niech się udławi tą Olą, a mi da spokój – takiego rodzaju zdania przechodziły mi często przez głowę.
Ponieważ nie znałam żadnych innych.

Myślałam o Adamie i wczorajszym dniu. Czy on mógłby mi to zrobić? Fakt, spotkaliśmy się raptem parę razy a ja wymagam może od niego za wielkich rzeczy.
choć ślub po dwóch tygodniach znajomości to przecież nic wielkiego. Nie mówiłam jeszcze o dzieciach.

Oddania, choć nie jesteśmy razem.
Szczerości, choć nie jesteśmy razem.
Miłości, choć nie jesteśmy razem.
Seksu, choć nie jesteśmy razem.
Pieniędzy, choć nie jesteśmy razem.
Samochodu, choć nie jesteśmy razem.


Na ale w końcu ja nie spotykam się z innymi... Nie obściskuje, a jeśli nawet to już na pewno bym przy nim się nie obściskiwała!
Zrobiłabym to dyskretnie w toalecie.

Zawsze to samo, wykorzystują mnie a potem porzucają.
Alimentów żądaj dziewczyno! Alimentów!

jej badawczy wzrok utkwiony był w moich oczach. Usiadła obok mnie.
I łyżką wydłubała swój wzrok z moich oczu.

- Mimo tego powinnam zauważyć, że coś jest nie tak a ja jak głupia gadałam szczerząc cały czas banana
W domyśle: prostowałam banana.

gdy zmasakrowałam ją moim chłodnym spojrzeniem
ta z cichym jękiem upadła na ziemie. Bruk przykryła duża plama jej lepkiej krwi.
Byłam pewna, policja nigdy nie zidentyfikuje jej zwłok.

- Może Madzia wyolbrzymiasz sprawę... Jestem prawie pewna, że on kocha Ciebie a nie jakąs taką co mózgu nie ma...
- Lubi inteligentne… ach, no tak. W takim wypadku nie masz szans.

Uśmiechnęłam się, po tej krótkiej rozmowie (trwała prawie pół h)
Pół hektara?

- Halo – usłyszałam jego aksamitny głos.
- Cześć – odpowiedziałam swoim bawełnianym głosem.

Przed snem pogadałam jeszcze z kuzynką a później odpłynęłam...
Na złoty strzał.

- Nie wiem Magda – próbował się uśmiechnąć, lecz na jego twarzy pojawił się nie wiadomy grymas.
Może niewidomy?

Przytulił mnie do siebie. Uwielbiam sposób w jaki mnie przytula. Czułam jego ciepło, jego zapach.
Marzyłam o tym, by wreszcie odkrył dezodorant.

Po mojej twarzy zaczęły spływać łzy, na początku były pojedyncze, później przeistoczyły się w coraz to większą fale.
Aż powstało tsunami.

Odsunął mnie od siebie, spojrzał na moją mokrą twarz.
I powiedział, że powinnam iść po ręcznik.

- Aaale jaa niee chcęę nigdzieee jeechaać chcę zostać – jęknęłam i wtuliłam się mocno w niego,
- Aaaaa jaaa chcęęęęę mooojegooo misiaaaaa – marudziła Kasandra siedząc przed komputerem.

W głowie zaczęły latać mi klatki naszych osatnich spotkań.
Zabawy w klatce…? Kajdanki i te sprawy.

Będzie mi brakować jego śmiechu, czułości, głosu, uśmiechu... Ale są przecież telefony,
Seks przez Internet.

mieszkamy od siebie jakieś 10 km
10 km!? Ja może mało romatico jestem, ale o co ona tak dramatyzowała!?

- Skarbie Ty mój, czuje do Ciebie coś nie określonego, nie przyziemnego
Coś, co się czuje przy spotkaniu trzeciego stopnia z zielonym ludzikiem.

Będę żył wspomnieniami i myślą, że nie bawem znów się spotkamy – pocołował mnie w czoło.
To jest 10 km! Tak wiem, nie znam się, ale co ja mogę, że nigdy Harlekinów nie czytałam.

Adam pomógl mi wstać, wziął mnie za ręke i ścisnął mocno
I zmiażdżył ją.

serce szalało mi w piersi, świat wirował. W tych paru minutach liczyliśmy się tylko my dwoje
ja i moja strzykawka.

Motyle latały mi w brzuchu, a moje wnętrze płoneło.
Spalając motyle, które ginęły krzycząc: „larwa ci w okooooooo!”

Adam przestał mnie całować, spojrzał w moje brązowe oczy i szepnął.
- Idziemy do mnie?
(na kawę)


- Ty to dziewczyno masz szczęście...
- Czemu niby? – spytałam.
- Adam to najprzystojniejszy chłopak jakiego znam, a Ty mu powiedziałaś, że go kochasz?
Podniosłam brwi do góry.
- Zgrzało Cię? Jasne, że
Nie, przecież chodzi o to, żeby cierpieć z miłości, no nie? Inaczej mój kontrakt wygaśnie.


W końcu nie wytrzymałam, odłożyłam niedokończoną kanapkę, złożyłam ręce tak jak w modlitwie i spytałam.
„Boże, czy kiedyś napisze coś wartościowego?”

Po 11 siedziałam już na miejscu pasażera w nowym, niebieskim BMW mojego braciszka.
BMW było z Burago.

- To zajrzyj do schowka – wskazał mi ręka, czarne drzwiczki.
Otworzyłam, leżała tam samotnie żółta, zamknięta koperta z moim imieniem. Wyjęłam ją i zaczęłam po mału roździerać.
- Tylko uważaj – powiedział Marcin.
Tam jest wąglik.

Gdy powkładał wszystkie torby do bagażnika, wsiadł do auta i chwycił kierownicę niczym kowboi swoje lasso.
Przecudna metafora.

Teraz stałam naprzeciwko dużego pastelowo żółtego domu, mojego domu i spoglądałam w górę
Mojego domu. Bo to był mój dom.

Po chwili usłyszałam znajome szczeknięcia a moim oczom ukazał się dorosły kilkuletni rasowy pies.
- Miki piesku chodź do mnie – zawołałam wesoło swojego labradora.
Dorosły i kilkuletni znaczy to samo?

Drzwi otworzyłam szeroko, przywitały mnie jasne ściany i płytki na podłodze
Krótkim „cześć”

Miki wyczuł chyba, że coś ze mną nie tak, zresztą zawsze tak jest gdy jest mi źle, wskoczył na łóżko i położył się obok mnie. Przytuliłam się do labradora i zwyczajnie zaczęłam płakać.
Skro ten labrador był dorosły, to ja jej współczuje, bo pewnie wiele miejsca jej na tym łóżku nie zostało.

Mamę znalazłam w pokoju gościnnym zanużoną w jakiejś lekturze,
Przeraziłam się, bo wyglądała, jakby miała zaraz utonąć.

„No tak, burdel jak zawsze” – ogarnęłam wzrokiem cały mój pokój,
Doszłam do wniosku, że jednak nie powinnam tyle kupować w Sex Shopach.

„Co robią te kwiaty? Skąd one się tu wzięły” – myślałam, podeszlam bliżej –
Ej, ej! Bez takich scen mi tu! To że jesteście kwiatami nie znaczy, że możecie robić co wam się podoba! – oburzyłam się i rozdzieliłam oba kwiaty.

Spojrzałam w jego niebieskie jak niebo oczy, na twarzy miał lekki zarost, do tego oczywiście ubrany w gajerku
Gajerku? Gejerku, gejterku? Nie odpowiadam za znaczenie tych słów.

ADAM 31-08-2006
Cześć Magda.
Wiem, że jesteś zajęta i w ogóle,
chciałem Ci powiedzieć tylko,
że jeśli chcesz zerwać ze mną
znajomość to mi to powiedz.
Wiesz, bądź zawsze ze mną
szczera. mam nadzieje,
że w końcu odezwiesz się.
To cześć....
Przepraszam Adam, wiem, ze nie lubisz, kiedy się nie odzywam do ciebie przez więcej, niż piętnaście minut. Wybacz mi, to już się więcej nie powtórzy.
Kofam cię :*****************


Wysłałam. Był niedostępny a jego opis
„Miłość przychodzi i odchodzi ... Lecz w sercu zostaje na zawsze ..” - nie wiem o co w nim chodzi. Nie rozumiem, nie potrafię pojąć. Nie mam pojęcia...
Nie znam więcej słów. Nie rozumie ludzkiej mowy. Nie wiem jak się nazywa zakończenie sznurówki.

„Lecz co z Adamem? Ja go kocham. KOCHAM TEGO PIĘKNISIA!”
Mojego misia pysia, koteczka słitaśnego. Moje kochane kochanie. Mua!

- Zostaw ją, to mądra dziewczyna, niedługo kobieta. Da sobie radę.
- Kobieta.. – Marcin parsknął śmiechem.
*Kasandra również parska*
*Parsk*


- Już. Zaraz – jęknęłam i położyłam poduszkę na głowę.
Próbując popełnić samobójstwo.

Właśnie przeżuwałam ostatnią kanapkę z masłem orzechowym. Wzięłam łyk soku pomarańczowego, przełknęłam.
I dostałam zgagi.

Usiadłam przed lustrem i spojrzałam na swoją twarz, sińców pod oczami znać nie było dzięki podkładami (jak ja tego nie lubie), na twarzy miałam dość wyraźny makijaż, ubrana byłam obowiązkowo - na galowo i do tego czarne szpilki, których nie znoszę.
Istna masochistka

Wykonałam bezwłocznie. Włączył radio, jako nowoczesny ojciec tato słucha tylko i wyłącznie eski.
Mój tata słucha antyradia… widać, nie jest na faliiiiiiiiii…

- Jestem już – powiedziałam w stronę psiapsióły, wchodząc po kamiennych schodach.
PsiakPszczoły?

- Dobrze a ja? – kumpela obróciła się wokół własnej osi prezentując przykrótka czarną spódniczkę z aksamitu i świetną opalenizne pochodzącą z nad morza.
Opalenizna była w promocji, tylko 12,99

kobieta z 40 latami na karku,
lata były bardzo ciężkie.

Sebastian – ciemny brunet, mocno opalony co prezentowało się rewelacyjnie. Łapał wszystko wzrokiem, siedział obok Pawła. Dziewczyny w pierwszym rzędzie obserwowały go i o dziwo nie komentowały tylko cały czas wyszczerzały na niego zęby.
Z myślą, żeby go ugotować i zjeść.

Pokiwałam tylko głową, zabrakło mi słów. Ktoś chyba zawiązał mi język.
Szkoda, że nie ręce.

- Mam nadzieje, że porządnie wypoczęliście i jesteście gotowi na nowe doznania
Erotyczne?

- Nic – warknęłam, wzięłam napój i zaczęłam pić
aż się upiłam.

krzyknęła, ludzie siedzący przy sąsiednim stoliku spojrzeli na nas jak na jakieś ułomne stworzenia.
Czyli wszystko w porządku.

- Wczoraj byłam z Marcinem na zakupach i on wysłał mi takiego słodkiego esa a ja go zbyłam, nie miałam dla niego czasu, później zadzwonił a ja myślałam, że to Ty i pow że on już nie będzie mi przeszkadzał bo nie mam dla jego osby czasu. Noi wyłączył tel i nie odezwał się od wczoraj... – moje oczy zaczęły być szklane.
Działały jak szkło powiększające, wiec poszłam przypalić kilka mrówek.

W bogato urządzonym salonie dużego domu, leżącego przy mało ruchliwej ulicy przedmieściach Torunia, na skórzanej czarnej kanapie stojącej naprzeciwko dużego kominka, zbudowanego z czerwonej, ozdobnej cegły siedziała dziewczyna.
*Kasandra robi plan pomieszczenia, by łatwiej jej było się włamać i zamordować ałtorkę*

wpatrzone były w ogień liżący drewno.
Niegrzeczny ogień.

Dziewczyna intensywnie nad czymś myślała, dostrzec to można było po wyrazie jej twarzy, brwi miała ściągnięte ku sobie, usta zaciśnięte a oczy przymrużone.
Próbowała za wszelką cenę udowodnić sobie, że potrafi myśleć.

jej telefon leżał na szklanym stoliku, mieścił się on po prawej stronie między kanapą a fotelem.
Ale podobno na stoliku leżał.

Miała nadzieje, że się odezwie jednak na próżno.
Nie umiał mówić.

Nagle do salonu weszła szczupła kobieta o blond włosach i wyrazistych, brązowych jak jej córka oczach, które z łatwością dostrzegały rzeczy jakie zwykły człowiek dostrzec nie potrafił.
Widziała krasnoludki i białe myszki.

Słyszała jak trzeszczą deski pod krokami zbliżającej się rodzicielki.
Po czym do jej uszu doszedł huk załamania podłogi.

Byłam jak zaczarowana, kiwałam się w lewo i prawo
aż zwaliłam się na ziemię.

Na piętrze mieściła się kuchnia, zeszłam do niej.
Moja ulubiona część każdej nociiiii…

Z wielkim bananem na ustach wmaszerowałam nucąc sobie pod nosem słowa nowego utworu Meza i Kasi Wilk.
Normalnie pozazdrościć.

Własnie szkoła! Złapałam czarną torebkę, tą którą dziś ze sobą wzięłam na pierwsze spotkanie, wyjęłam plan. We wtorki mam siedem (SIEDEM) godzin. Znienawidzoną biologię i nie lubiany przeze mnie język polski na którym prawie zawsze zasypiałam.
Wiem! Potnij się!

Wyjęłam mój orginalny czarny nowy plecak z szafy, biały znaczek adidasa połyskiwał ładnie.
Orginalny, orginalny… na pewno był bardzo orginalny

Zmęczona polożyłam się do łóżka, zasnęłam niemal natychmiast.
To jest moja druga ulubiona część każdej słitttt nociiiii…

Prawą ręke trzymałam na myszy
Oczywiście białej.

Przetarłam oczy.
”Co jest? Co to za wiadomość? O co tu biega?” – pytania nasuwały się jedna po drugiej.
I zepchnęły mnie w przepaść! Tak? Proszę, tak!

I oni... Dwójka młodych ludzi. Ona i on.
Czyli oni.

Brunet z ułożonymi włosami, niby na jego głowie panuje nieład, ciemne kosmyki sterczą we wszystkie strony, lecz on układał je specjalnie dla niej. By się podobać. Sznur śnieżnobiałych ząbków ukazuje niemal co chwilę. Siedzi na ławce, ona na niej leży, oparłszy głowę o jego kolana, spogląda na jego szczęśliwą twarz.
On bawi się jej brązowymi włosami, wie, że należą do niego, jak ona cała. Uśmiechają się do siebie. Są całkowicie pochłonięci sobą. Nie mówią nic, cisza... Nie jest to ta niezręczna, gdy nie wie się co powiedzieć, co zrobić. Ta cisza śpiewa razem z ich sercami. Po jego policzku spływa łza szczęścia, dziewczyna uśmiecha się do niego, swoimi smukłymi dłońmi dotyka twarzy chłopaka wycierając przy tym słone szczęście.
Jej oczy stają się szklane, usmiecha się do niego. Chce wykrzyczeć całemu światu, że ma czternaście lat i że kocha. Kocha tak jak nigdy już nikogo nie zdoła pokochać, tego jest pewna…
*Kasandra zasnęła od nadmiaru emocji*
*Chrap chrap chrap*
Samotna łza ułożyła się obok niej


- Kocham Cię Kamil – nie usłyszał jej głosu, lecz widział jak składają się jej usta przy tych słowach.
*Lekcja składania ust z Kasandrą*
Dobrze dzieci, teraz wyjmijcie swoje usta i zagnijcie dolną wagę do góry. Teraz prawy kącik ust złączcie z lewym i przyklejcie…


- Szczęśliwa z Tobą jestem, wiesz? – zapytała go drżącym głosem.
Jej głos miał padaczkę.

zanurzyła usta w jego miękkich i niesamowicie słodkich ustach.
Były z żelków Haribo.

wiedziała, że „takie” pokazywanie jest bardzo niekulturalnym zachowaniem, ale w tej chwili miała to gdzieś.
W końcu klient zapłacił.

- Idziemy z tąd – powiedział i pociągnął ją za sobą ku wyjścia.
A do kąd pójdziemy?

miny miały jakby chciały zaraz się na mnie rzucić i rozerwać na strzępy.
Szkoda, że tego nie zrobiły.

Kaka słynęła z żylaznych reguł,
Ja mówić po polskiemu.

- Ej Magdalena – przywowałała mnie, a gdy tylko spojrzałam na nią, nie zauważyłam na jej twarzy żadnego pozytywnego wyrazu.
- Co chcesz? – spytałam po chwili.
- Czy Ty przypadkiem nie wchodzisz na mój teren?
- Obsikać cię!?

Obok niego grał Sebastian a naprzeciw nich Kuba i Remik (dwóch najbardziej przypałowych chłopaków z którymi można by konie kraść).
A zebry?

Tomek miał na sobie wielką, czarną bluzę z ogromnym kapturem, czarne spodnie z krokiem w kolanach do których przyczepiony był srebrny łańcuch. Jeszcze brakowało mu deski i skate jak nic. Na włosach mnóstwo żelu, oczywiście jego fryz prezentował się wspaniale.
Koffamy RZellll…

- Wyrzuć albo daj psu, niech dokończy – widać, że trudno jej było powstrzymać się od śmiechu.
- Lubię jak się śmiejesz – uśmiechnęłam się.
- Dasz mi wcześniej kieszonkowe?

W mojej głowie pojawił się jeden wielki znak zapytania.
Zapełniający całą pustkę mojego umysłu.

„A jeśli to prawda, jeśli Adam naprawdę mnie oszukuje. Tylko z czym?” – pytałam samą siebie.
Może z płcią? No czego chcecie!? Próbuje pomóc!

wzięłam łyk.
Przypomniała mi się sytuacja z Pawłem, jak zdradził mnie z Agnieszką. Nie chcę przechodzić drugi raz tego samego.
Kolejny łyk.
Co ja zrobię jeśli okażę się, że byłam błędem, a Adam zechciał się tylko zabawić.
Następny łyk.
Nie, Adam nie mógł mi tego zrobić. Ta osoba, która do mnie pisze, ona jest fałszywa. Nowajczyk jest porządny.
Jeszcze jeden łyk.
Może powinnam zostać dłużej w AA, przeszło mi przez myśl.

- Mamo wychodzę, niedługo wrócę – krzyknęłam i nie czekając na odpowiedź wyszłam.
A gdzie kuchnia!? Gdzie śniadanie!?
Mrohnyyyyy!


W domu jeszcze długo biłam się z myślami
A walka była w budyniu

Poczułam się jak w filmie fantasy w roli głównej,
Jeśli tak stawiasz sprawę, to mam nadzieje, że szybko w tym filmie giniesz.

Poczułam ukłucia w sercu, tak jakby ktoś wbijał mi w nie malutkie igiełki.
O, przepraszam.

Nie nawidzę go, a jednak nadal kocham. Jak to możliwe?
Mary Sue może wszystko.

Dałam się ponieść chwili i odwzajemniłam pocałunek. Darek był fantastyczny, nasze języki stały się nierozłącznymi partnerami. Nie wiedziałam co robię. Zakręciło mi się w głowie. Wszystko nie istniało. Całowaliśmy się coraz namiętniej aż w końcu poczułam jego dłonie na swoich pośladkach, nie przeszkadzało mi to jednak.
(…)
W końcu jego ręce wylądowały pod moją skromną koszulką, delikatnie dotykal moich piersi, a ja głaskałam jego klate. Poczułam jak zaczął zjeżdzać niżej do moich spodni. Rozpiął rozporek i już chwytał za czerwony guziczek...
Jaki czerwony guziczek…?

Potem dręczona różnymi myślami zasnęłam snem niespokojnym.
Jak Kasandra po każdej analizie.

Było mi źle... Nie to złe określenie, czułam się jeszcze gorzej.
Czyli bardzo źle, umiarkowanie źle czy ogólnie źle?

Miałam ochotę wszystko zepsuć, pokopać, rozwalić, odwrócić się od wszystkich i nie ujrzeć kolejnego dnia, schować się w ciemnej szafie i usiąść na jej dnie.
Imoł i ich imołcjonalny pół świadek

Nie myśleć, nie czuć, być jak roślina.
Niedużo ci brakuje.

Na mojej twarzy od czasu do czasu widać było spływające samotne łzy.
*Kasandra idzie poprosić samotną łzę o autograf*

Wstałam i otworzyłam szeroko drzwi wpuszczając kumpele do pokoju. Wpadła jak wichura.
Rozrzucając zeszyty i kartki.

Spojrzałam w lustro, żółć pasowala do mnie. Sukienka wyeksponowała wszystkie moje atuty a niedoskonałości dokładnie zakryła (czyt. fałdy na brzuchu).
Cóż to była za sukienka… ciążowa?

Marta ładnie i wysoko spięła mi włosy, zostawiając tylko nieliczne pasemka wzdłuż twarzy. Teraz przyszła kolej na makijaż. Przy tym bawiła się z jakieś trzydzieści minut ale efekt był powalający. Nie mogłam oderwać oczu od lustra.
Znowu się zaklinowały.

Miał chyba chwilowe spięcie w mózgu bo odpowiedział po chwili.
Skok napięcia.

- Zdradziłeś mnie Adam! – krzyknęłam ponownie.
- Zdradziłem? Przecież my ze sobą nie byliśmy, nie jesteśmy...
- aha, to sorry.

W oczach Adama ujrzałam zbierające się łzy i smutek...
Jak u rodowitego imoł.

Nagle poczułam jakąś ciecz, było mi mokro
Znowu zapomniałam założyć pampersa.

PrzeRZycia ałtorki:
Hej notka, wydaję mi się taka drętwa ale co tam i tak Wy ją ocenicie nie ja ;D
A gdzie tam… notka to nic. Całe opowiadanie to dopiero problem.

Właśnie skończyłam gimnazjum mam nadzieje, że przyjmą mnie do mojego wymarzonego liceum. Módlcie się za mnie.
*Kasandra modli się, żeby ałtorce trzasnął net*

Pierwsze co powiem to myśle, że notka badziewna i wydaje mi sie, że całe opowiadanie jest do kitu. Heh może mam tylko zły dzień i wszystko mnie wkurza
Nie, to jednak opowiadanie.

Zachęcam do czytania.
W sumie to następne dwie notki mam już napisane, ale opublikuje je jak znajdę choć pare komentarzy. Musicie być cierpliwi.
Niech moc będzie z Wami;D
Wybitnie tej mocy potrzebuje, żeby nie pójść skoczyć z mostu.

Moja intuicja mówi mi, że będzie wszystko dobrze. Ale czy na pewno? Czy się nie myli? Bardzo bym chciała być z Adamem bo... Ja go naprawdę kocham
Czy ałtorka pozna swój błąd i skasuje blog?
Czy Mary Sue poprosi o podwyżkę?
Czy Adam jest gejem?
Czy firma produkująca lalkę Barbie zażąda odszkodowania?
To i jeszcze więcej w kolejnej, fascynującej analisssie Kasandry!


Pozdrawiam i caluje odwiedzających ;*
Cmokam wszystkich.
Ja też ;************************************************
Koffan was wszystkich moje mysie pysie i… i karaluchy XDDDD :P ;> ]:-> :****************

sobota, 6 września 2008

Lof and Craj volłum łan

Kasandrę, jak zwykle, Bill Und spółka nie zaspokajają, dlatego też znalazłam dla was coś innego.
Ten blog został dwa razy polecony przez Onet.
Wprost nie mogłam mu się oprzeć.

BoCHŁAMterowie

Mary Sue w najlepszym wydaniu, w której kofają się wszyscy brazylijscy lalusie łopowiadania. Altruistka względem wszystkich dookoła (jakkolwiek, ktokolwiek to zrozumie). Idealna kompanka brazylijskich seriali oraz harlekinów. Na drugie imię ma Piękna i Wspaniała.

Laluś I made in china. Przystojny, wrażliwy, przystojny, miły, przystojny… i przystojny. Do szaleństwa zakochany w Mary Sue. Nie grzeszy inteligencją, jednak jest przystojny.

Laluś II made in „Wzgórza Nadziei.” Przez uraz psychiczny spowodowany wciągnięciem go do tego blogusia i poznaniem Mary Sue na trwała zwariował. Jest w niej fanatycznie zalofany.

Laluś III made in „Dlaczego nie.” Ukochany Mary Sue, który odwzajemnia uczucie próbując ją przelecieć. Niestety zua ałtorka pakuje go w różne romanse, przez co Mary Sue z nim zrywa. Posiada gen imoł i często płacze w kąciku (Kasandra podejrzewa, że jest Kenem i ma plastikową skórę. Chodzi w staniku i obcy przeszczepili mu mózg na żyletkę).

Zua, wróg naszej Mary Sue. Dziewczynka, która ośmieliła się odebrać jej Lalusia III.

Laluś IV lofcia Mary Sue… itp… itd… no wiecie, co będzie dalej.

- Magda wstawaj już – w mojej głowie dobiegły mnie jakieś krzyki – Magda noo... Co Ty sobie myślisz?
Cholerna schizofreniczna siostra nie dawała mi się wyspać!

Idąc do łazienki przywitałam się z Michałem i ciocią. Umyłam, ubralam, wyczesałm się i już byłam gotowa do śniadanka.
Ha! I zeszła do kuchni!
Padajcie na twarz przed ciemność-widzącą Kasandrą!


Nawet humor mi się poprawił :D
Poprawa humoru --> :D (tzn. LOL!)

Jak to dobrze, że wreszcie są wakacje, mniej stresu, więcej wypoczynku, jakieś nowe znajomości...
Przede wszystkim znajomości.
*Kasandra ubiera darkowską suknie i idzie werbować młodzież do Seksy Mrhnych Żyletków*


- Widze, że już od początku chodzi Ci coś po głowie.
- Wiem, to tupanie doprowadza mnie do szału.

Poczułam wibracje. Aj chyba ktoś sobie o mnie przypomniał.
Wibrujące majtki wreszcie się włączyły.

Usiadłam na łóżku a Anka poszła zrobić ze sobą porządek.
Za ściany słyszałam głośne huki i trzaski. Podskórnie czułam, że w czyn ruszyły noże i kamienie.
Na końcu usłyszałam dźwięk piły mechanicznej.

Pojechaliśmy przez jakieś górki było dość extremalnie, uwielbiam ten wzrost adrenaliny i wogole. Pare razy omal nie zaliczyłam gleby.
Pomyślałam, że chyba było jeszcze za wcześnie, żeby zdjąć podpórki.

- To powiedz mi Madziu, podoba się Tobie jeszcze nasz Daraczek?
Czy może chcesz kogoś innego? – zapytała otwierając katalog „Słłłittt bojs na każdą okazję.”

Był troszke wyższy od Darka miał ciemne blond włosy i błekitne oczy. Prawdziwe ciacho przez duże CE.
*Szuka CE w słowie ciacho*

Przejechałam wzrokiem po reszcie klasy. Jakaś dziewczyna trzymała w ręku tabliczke z napisem „III c”. Nauczycielka stała po prawej stronie była o wiele niższa od uczniów. Miała wielkie okulary. Na zdjęciu było 14 dziewcząt i 17 chłopców.
Obliczyłam też, że było tam 4 transwestytów, 2 lesbijki i 1 gej.

A moje myśli zaczęły krążyć wokół Adama.
Aż jedna rozbiła się o jego czoło.

Poszłam na śniadanie.
Zapamiętajcie, śniadanie to najważniejszy posiłek dnia!
Musicie o nim wspominać w każdej noci!

Najchętniej usiadłabym gdzieś w koncie i zasnęła.
Bankowym?

- Nie zrozum mnie źle. Ale ja nie szukam chłopaka.
- No ja Cię rozumiem.
Wolisz kobiety?

- Czego chciał od Ciebie ten bezmózgi Yeti?
Ależ mu pojechała po ego.

Wysiadłyśmy i zauważyłam, że zrobiło mi się jakąś lżej na serduchu.
Zdjęcie tych dziesięciu kilogramów stali robi swoje.

Zostałam obudzona przez Michasia. Chłopak az mnie przytulił gdy zobaczył jak wstaje.
Błagając, abym tego nie robiła. Czuł bowiem, że zaraz zacznę pisać blogasika.

Z moich obliczeń wynikało że dziś jest czwartek.
Choć mogłam się mylić. W końcu umiałam liczyć tylko do środy.

A potem? Potem tak do jej pokoju poszłyśmy. Ona się położyła na łóżku a ja
rozebrałam się.
Dziś to ja miałam być na górze.

Oj wzrok zatrzymał mi się przy imieniu ADAM.
Dobra Magda nie mdlej :D – powiedziałam sobie w duchu...
CAPS LOCK zawsze doprowadzał mnie do słabości.

- A nic... Tak sobie przeglądam osobniki na gadulcu – powiedziałam sprawdzając jaki Adam ma opis
„100 razy wybaczyłem... 101 nie potrafię... Choć bardzo chcę..”
Kurcze to takie smutne...
A w drugiej linijce napisał: „idę się zabić ;( / to co? Jutro na bibkę do Krystiana XD”

- Heh wiesz... koniec drugiej gimnazjum. Udręka, szkoła, poprawki i te sprawy...
dragi, popijawy, seks w ubikacji, niechciana ciąża. No wiesz, nastoletnie problemy.

powiedziałam choć żadnych problemów ze zdaniem nie miałam. Ba... Miałam najlepszą średnią przy niewielkim wysiłku umysłowym.
Wszyscy już zauważyliśmy twój niewielki wysiłek umysłowy.

W mojej głowie toczyła się walka...
Na gumowe pałki.

Przez ostatnie dni byłam obsypywana smsami i telefonami od Darka.
Telefony różnego kształtu i koloru całkowicie zasypały mój pokój.

Umówiliśmy się, że po połodniu pojedziemy zagrać mecz, na boisko obok szkoły Anki i Andrzeja. Gdy dojechaliśmy było puste. Więc na co mieliśmy czekać? Zaczęliśmy grę. Szlo nam niezbyt bo było nas tylko czworo. (Anka, Andrzej, Marcin i ja). Graliśmy w jedenastkę.
Jak się dowiedzieliśmy, cztery i jedenaście, toto samo.

- Więc co robimy? – spytałam przekręcając czapeczkę w drugą stronę, rządza krwi była w moich oczach
W moich jest gałka oczna, tęczówka, rogówka, siatkówka… ale ja może jestem inna

Podeszliśmy bliżej ku mojemu zdziwiniu nie bałam się na początku za bardzo towarzystwa chlopaków,
Normalnie to przed nimi uciekam.

Nagle coś mi podskoczyło do gardla. Nie jestem pewna ale to chyba było serce.
Choć nie, to była kość udowa.

Co ja mam zrobić. Jak się zachowywać... Przecież on mnie nie zna. A ja do tego wygladam jak chłopak...
Po chwili do mnie doszło, że jestem chłopakiem. Tylko lubię się czasem przebierać za dziewczynę.

Chcąc, nie chcąc wstałam. Najpierw był wybór drużyny. Sami chłopcy tylko ja i Ania odmieńcy.
Nie skończyłyśmy jeszcze zmiany płci, więc nie mogłyśmy się z nimi zintegrować.

Grałam przeciwko i Marcinowi, i Ance, i Adamowi, i Darkowi ;p
;p <-- zapewne Darek

- Cześć – powiedział i uśmiechnął się (jaki on ma słodki uśmiech).
Spływał z niego karmel, czekolada i bita śmietana z wisienką

Chłopak był z jakieś 4 metry może 6 metrów ode mnie. Zaczęło mi się kręcić w glowie a tam mialam tylko piłkę...
Gdzie ona miała piłkę!?

Był tylko on, ja i piłka.
Ależ romantycznie.

Kula z wielką predkością zbliżała się w kierunku bramki, w drugi róg. Nie zastanawiając się długo ugięłam nogi i niczym pan Dudek rzuciłam się po nią.
Dodajmy jeszcze, że w tym momencie wszyscy wpadli do matrixa i cała akcja działa się w zwolnionym tempie, a bohaterowie założyli ciemne okulary i czarne płaszcze.
*włącza się migawka fantazji*


Właśnie kończyłam jeść płatki. Za oknem świeciło mocno słońce. Promienie przebijały szklane szyby ogrzewając moją twarz porannym uśmiechem
szalonego pederasty.

ja nie miałam ochoty oglądać jakiegoś setnego odcinka smętnej telenoweli.
Wystarczyło mi, że pisze smętne opowiadanie.

Zastanowiłam się chwilę... A no tak. Wczoraj na meczu grał w tej samej drużynie co ja... Ale ja bystra jestem.
Jak chu… eee… chusteczka.

Na ławce siedziały dwie dziewczyny jedna ciemna blondynka w miniówce o zauważalnie długich nogach. Druga z czarnymi włosami spiętymi w wysoki kucyk ubrana była w różową koszulkę z delkoldem, że hej.... Nie wiem czemu, ale od razu miałam na ich temat swoje zdanie, były to tylko dwa słowa „typowe barbie”.
Nie wiem dlaczego, ale od razu mam na temat ałtorki swoje zdanie, są to tylko dwa słowa „krUloFa ałotorek”

. Ubrałam koszulkę z niewielkim dekoldem i odkrytymi plecami, była biała, chciałam zaakcentować tym swoją letnią opaleniznę. I do tego spódniczkę, troszkę powyżej kolan z jakiegoś materiału, również białą. Spojrzałam w lustro na swoją twarz oraz fryzurę, wyglądałam mówiąc jednym słowem okropnie. Pomyślałam chwilę... Rozpuściłam włosy, niektóre kosmyki lekko pofalowały się, w rezultacie nie wyglądało tak źle. Pora na makijaż. Pogrzebałam chwilę w kosmetyczce. Znalazłam brązowy cień, taki na specjalne okazję do tego czarną kredkę, błyszczyk... No, no makijaż prezentował się dość profesjonalnie. Nie używam żadnych podkładów, korektorów itp. Po pierwsze chcę wyglądać naturanie. Po drugie nie lubie. A po trzecie po co mi to...
I'm a Barbie girl in a Barbie world
Life in plastic, it's fantastic
You can brush y hair, undress me everywhere
Imagination, life is your creation


Barbie zaś mierzyły Nas chłodnym, zabójczym wzrokiem.
Ekskluzywna, limitowana edycja!
Morderczyni Barbie!
Zamów już dziś!
(za wszelkie poparzenia, złamania, morderstwa i urazy psychicznie nie ponosimy odpowiedzialności)


- Zajęte – odpowiedział patrząc na mnie – zostawiłem je we Włoszech przy mojej ukochanej. Miałem wtedy sześć lat. Bardzo romantyczne historia.
To musiał być poważny związek.

Aśka powiedziała, że spoko laska ze mnie ;D
I chciała się umówić ze mną na randkę.

- Przejść się?? Zniknęłyście na jakieś 7 godzin!!! – krzyknęła.
- Yyyy 7? – byłam nieźle oszołomiona.
- Tak 7! Może więcej zaczęłam liczyć od 13! Gdzie Wy byłyście tak długo?? - Ciotka była bardzo zdenerwowana.
*liczy*
Trzynaście plus siedem…
Młoda godzina! Życia nie zna.


- Magda, obudź się... – dobiegły mnie głosy.
Cholerne grzybki halucynki, pomyślałam.

Spojrzałam na wyświetlacz „Marta”. Czemu dziewczyna budzi mnie tak wcześnie...
Przecież wie, że po pracowitej nocy muszę się porządnie wyspać.

- No nad nasze Morze. Podziwiałam dziś wschód słońca z Christoferem...
ChristoFerem!? Rodzice go nie kochali, że dostał takie imię?

zaczęła mi opowiadać czego nie robiła jeszcze z Chrisiem.
Po czym dodała, że nadrobi to dzisiejszej nocy.

Noi opowiedziałam jej wszystko po koleji od A do Z o Adamie.
Ale Adam się kończy na M, nie na Z
*drapie się po głowie*


Poszłam do łazienki wzięłam szybki prysznic, założyłam jakieś ciuchy.
i…
Szłam do kuchni na śniadanie
Któż by pomyślał…

Nie widzisz, że my gnijemy w domu?! W osamotnieniu!? Bez przyjaciół, rówieśników? – głos Anki był poważny, lekko rozstrzęsiony.
Po chwili chwyciła żyletkę i poszła się pociąć.

Włączyłam muze, lekko podgłosiłam.
Że co ona zrobiła?

Wow Adam był dostępny. Żółte słoneczko uśmiechnięte szeroko, a może uśmiechało się tylko do mnie?
*Kasadnra spogląda na żółte słoneczko z napisem Adam*
Do mnie też się uśmiecha… może ja jestem ałtorką!?
*zawał*


ADAM 27-07-2006
To tak czy nie?
A może ja Cię znam,
a Ty mnie nie znasz...
Albo przypuśćmy inną sytuacje
Tobie wydaje się, że mnie znasz
Ale tak naprawdę nie znasz
lecz chcesz poznać...
A może ja Cię znam Ty mnie
Znasz, ale nie chcesz się przyznać?
To która opcja?
Eeeee… to ja proszę telefon do przyjaciela.

Zawsze staram postępować
Feir.
Feir? Ja nie lubię być Feir.

ADAM 27-07-2006
Masz dziewczyne?
Magda 27-07-2006
Nie, ostatnio z nią zerwałam.

- Nie, nie zawsze... Jak tam po randce z Patrycją? – spytała zaciekawiona siostra Adama
- Aśka weż w ogóle przestań, co to było. Co troche wychodziła do łazienki, zamówiła jakąś „sałate” bo odchudza się i do tego gadała mi o jakimś super błyszczyku z Avon-u. Myślałem, że coś mnie strzeli... Dobrze, że za nią stał telewizor i odbywał w tym momencie mecz bo nie wiem co bym zrobił. A tak między nami Polska wygrała 2:1.
Ałtorka sama siebie zanalizowała

Triiii Triii – wibracja wydobywająca się z leżącego pod moją poduszką
Wibratora

- Po co? Ja nic do niego nie czuje – powiedziałam nad wyraz spokojnie.
- I co z tego?
Właśnie.

- Częsć Madziu, bałem się, że mnie olejesz – powiedział patrząc prosto w moje oczy.
- nie, byłam w ubikacji.

. Tafla jeziora odbijało niebo, a może to niebo odbijało powierzchnię jeziorka sama nie wiem.
Niesamowita wprost inteligencja tego zdanie ubodła Kasandrę prosto w mózg…
Biedny mózg się zawiesił


na lampie…


W pewnym momencie ścisnełam mocniej róże którą trzymałam w dłoni. Ukuło, krople krwi spływały po palcu. Przyłożyłam do ust i zaczyłam ssać krew.
Byłam głodna.

- Skaleczyłaś się? – spytał z troską w głosie Darek.
Kiwnęłam głową.
- Pokaż...
Mimo moich zakazów, wziął moją dłoń w swoje ręce. Miał delikatną skórę, spojrzał na ledwo widoczną rankę, przyłożył do swoich ust i sam zaczął ssać.
Niczym bohaterski komar, który oparł się działaniu Raida.

Masz grosika? – spytał mnie.
Nie, zbieram na kokosze.

Moje życzenie było proste. Aby wszyscy bliscy byli szczęśliwi.
Oprócz tego chce jeszcze pokoju na świecie i Paris Hilton na prezydenta.

Myśłałam, że chce dać mi buziaka w policzek, lecz jego usta powędrowały w stronę moich.
Stukając obcasami.

zamknęłam za sobą szybko drzwi, oparta o nie zaczęłąm szybko myśleć.
Niestety, mój mózg nie był przyzwyczajony do takiego wysiłku.

- Nie, nie ja... Chociaż... Ja tylko tu pomagam. Nie chciałam jakąś jej słuchać poszłam za dom i usiadłam na schodach prowadzących do jakieś piwnicy. Kuzynka podąrzyła za mną.
- Magda zrozum... Wczoraj na gg Adam miał taki opis, że musiałam napisać...
- Jaki niby?
Anka głośno przełknęła śline i zarecytowała marszcząc brwi.
- „Nieznajoma – przedstaw się, proszę” myślisz, że jak on się czuł – ręką wskazała w strone przystanku.
Marzył o wielkiej miłości jak z „Zmutowanego Anioła,” jednak nie mógł znaleźć tej jedynej. Wszystkie były takie same. Powtarzały, że ma paranoje, śpi z misiem i na klacie ma wytatuowane „kocham mamusie.”

Spojrzała na mnie, w jej oczach zbierały się kryształowe łzy.
Które z łoskotem spadały na podłogę robiąc w niej wgniecenia…

- Żeby Adam nas usłyszał – Ania spojrzała na mnie jak na idiotkę – bo wiesz myśle, że Adam się nas boji –
Boje są takie nieprzewidywalne.

Nagle na drodze zauważyłam chłopaka z ciemną czupryną, na czerwonym góralu przejeżdzającym po lewym pasie?
Ów czerwony góral sapał ciężko co chwile krzycząc, aby ten z niego zszedł, bo już dłużej nie da rady.

- Ale co innego jak coś do kogoś czujesz... – obserwował mnie bacznie mówiąc to – wtedy pragniesz ze wszystkich sił, być z tą oto osobą. Jesteś gotowa na wiele.
Tylko kiwnęłam głową. Poczułam się dość dziwnie. Chłopak mówił o uczuciu jakie chyba darzę jego...
Siostrę?

Weszłam do domu. Ciocia siedziała przy stole w jasno oświetlonej przez słońce kuchni, czytając jakieś pismo. Gdy zamknęłam drzwi, które wprowadzały na korytarz spojrzała na mnie rentgenem zza gazety.
Dzisiejszy prezent dołączony do Gazety Wyborczej – mini rentgen do oczów.

Korzystając z okazji samotnego przebywania w pokoju kuzynki usiadłam przed brązowym, stworzonym z dębu biurkiem.
A na kolejny dzień stworzenia, Bóg chciał powołać mebel. Długo szukał odpowiedniego drzewa, aż w końcu znalazł. Spojrzał na nie i rzekł: „Oto i stań się dębie biurkiem.” I dąb stał się biurkiem na pochwałę wszystkich roślin.
I tak upłyną wieczór i poranek – dzień trzysta sześćdziesiąty piąty.


Adama słoneczko było czerwone co oznaczało, iż jest „niedostępny”.
Lub ukrywa się przede mną, bojąc się, że go ogłupię moim blogasikiem.

Na jasno niebieskich kafelkach odbijała się moja sylwetka.
Jednak kafelki długo tego nie zniosły i pękły z charakterystycznym „pęk!”

Ciepła woda strumykami biegła po moim ciele.
Urządzając maraton.

Ty jesteś tylko publicznością, moim bodygardem* –
bodygard* - slowo angielskie, nie mam pojęcia jak sie pisze.
Lofam inglisz lengłicz

- Wiem – odpowiedział mu – przyszedłem bo chcę porozmawiać z Magdą. Możesz po nią pójść – w oczach chłopaka widać było nieskrywalną nadzieję, ale czy to coś znaczy dla pięciolatka?
- Mogę... – po chwili dodał – jak pokażesz mi telefon.
Niebieskooki szybko wyjął z prawej kieszeni dżinsów telefon komórkowy. Był to Sony Ericsson T610. Pokazał Michałowi.
A teraz mi go daj, inaczej powiem, żeby napisała kolejne łopowiadanie…
*złowrogi wzrok chłopczyka*


Michał zmuszony był oddać soniacza chłopakowi, nie był zbyt zadowolony z tego, właśnie ustawiał „sępie” aby sprawdzić wygląd zrobionego zdjęcia.
Soniacz, soniacz… hmmm…. Może sikacz?

Adam poczuł się jak kretyn, nigdy wcześniej żadna dziewczyna tak go nie olewała a teraz Magda
Go olewa. Był pewien. Chłopcy po zmianie płci też go olewają.

„Ja się ich boję? Ja... Ja nie uciekam za dom aby schować się... Ja tu stoje to one się boją, one nie ja” – myślał.
A jego myśli nie grzeszyły inteligencją.

Ścisnęła ją leciutko i potrząsnęła energicznie.
Wciąż ściskając leciutko.

Adam stał jeszcze chwilę przed drzwiami, nie miał pojęcia co dzieje się teraz w jego sercu.
Jak cię to interesuje, to zawsze możesz spojrzeć do książki z biologii

Po raz pierwszy dziewczyna z jaką rozmawiał tak mu się nienarzucała,
Bo normalnie wszystkie dziewczyny się na niego rzucają krzycząc „śmierć metroseksualnym mężczyzną.”

W pokoju o niebieskich ścianach na łóżku znajdującym się w prawym rogu na końcu sporej wielkości pomieszczenia pod ciepłą zieloną w kratę kołdrą leżał chłopak.
O fioletowych włosach znajdujących się na głowie. W lewym uchu miał spory kolczyk, jego górną część kręgosłupa przyozdabiał tatuaż w kształcie ciasteczkowego potwora. Chłopak miał na sobie różową piżamkę w słoniki.

Na jasnobrązowej szafce znajdującej obok łóżka leżała czarna lampka służąca chłopakowi do wieczornego czytania książek lub czasopism,
Takich jak Playboy, CKM i brafo bojs.

– Kochanie powiesz mi co się dzieje? – nabrała głośno powietrza do płóc,
Nie wiem co to są płÓca. Ktoś mi to wyjaśni?

Dbał by o nią, opiekował się nią, po prostu nosił na rękach, by nie okaleczyła sobie stóp.
Choć potem zdał sobie sprawę, ile może ważyć, więc postanowił, że załatwi sobie taczki.

W oczach chłopaka ukazały się lśniące łzy. Jedna spłynęła po zaczerwienionym policzku,
Ów łza przetoczyła się na ramię i zaczęła biegać po poduszce.
„Jestem pierwsza! Jestem sławna! Jestem samotną łzą!” dało się słyszeć radosne krzyki owej łzy.


- To że miałem wiele dziewczyn znaczy, że nie mogę zaznać prawdziwego szczęścia? Zakochałem się! Ile razy Ci o niej opowiadałem? Mówiłem co czuje, mówiłem Tobie, że ją kocham.
*Kasandra bierze popcorn*
- Ale ona Cię nie chce! To też mówiłeś!! Magda mi sama o tym powiedziała. Nic do Ciebie nie czuje. Między wami jest tylko przyjaźń nic więcej nie było, nie ma i nie będzie!
Adam również wstał. Przez chwilę patrzyli sobie prosto w oczy.
- Ty tak twierdzisz – powiedział Darek przez zacisnięte zęby.
*Kasandra pochlipuje cicho*
- Nie zmusisz nikogo do miłości – odparł Adam z rosnącą furią.
- Wynoś się – powiedział Romandowski zielonookiemu wskazując drzwi.
*Kasandra bierze chusteczkę i wyciera posmarkany nosek*
Adam bez słowa wyszedł trzaskając za sobą drzwiami. Chłopak usiadł na swoim łóżku ciężko dysząc i myśląc szybko o zachowaniu kumpla. „Co on sobie myśli, że będzie mi mówił co mam robić, niech sobie ma Magdę ja mu jeszcze pokaże, zobaczymy kto jest lepszy w te klocki”
*Kasandra podnosi z ziemi rozsypany popcorn, przez którego utratę się popłakała*
Aaaa… a co to analisssy…


Poszłam do kuchni, z jednej z brązowych, drewnianych szafek wyjęłam szklankę. Z lodówki wzięłam zimny sok pomarańczowy, który natychmiastowo nalałam do naczynia.
Po czym wrzuciłam do niego dwie tabletki ekstazy i poszłam poszukać Billa.

Za oknem na siatce siedział ptak, wbiłam w niego wzrok.
Po krótkiej chwili ptak spadł z siatki z głośnym „Piiiiiiiiiindol”

- Ojej magda nooo, we czwórke zawsze raźniej.
- A we dwójke romantyczniej – odparłam
- a w pojedynkę… hmmm… imołcjonalniej?

ADAM 07-08-2007
Proponuje hmmm
Proponuje Ci wypad na basen.
Co Ty na to?
A dlaczego mężczyźni zabierają dziewczynę, na pierwszą randkę, na basen?
A) bo chcą być oryginalni
B) bo chcą ją zobaczyć w stroju kąpielowym
C) bo nie zdają sobie sprawy, że dziewczyna zobaczy, jak mało wysportowani są
D) bo basen jest tańszy od restauracji
Do wygrania zestaw małego imoł.

W komplecie żyletek męski, kredek do oczów, papier toaletowy w czachy i muchy do oczów.

No tak jaka ja głupia,
Lepiej późno niż wcale.

- Wyglądasz cudownie – powiedział Adam po pięciu minutach wpatrywania się we mnie.
- Dzięki – zarumieniłam się.
- Ścigamy się? – spytał Adam wstając ze swojego miejsca i pociągając mnie za ręke.
Czy tylko ja przeczytałam ściągamy?

- No fakt nie doceniłem – usiadł obok mnie – jesteś dziewczyną marzeniem. Inteligentna, ładna, bystra, potrafisz pływać i grać w nogę – uśmiechał się szeroko – i nie masz chłopaka – klasnął w dłonie.
- musisz być kosmitą, albo przebranym facetem – dodał i zamyślił się.

W naszym pokoju około 9 błogą ciszę przerwał dźwięk wydobywający się z mojego soniacza.
Siiiiii… siiiii…. Siku… siiiii… (głos soniacza – czymkolwiek soniacz jest)

Dzwonek wypełniał całą przestrzeń i w końcu dobiegł do mych uszu.
Dzwoniąc niczym dzwoneczki świętego Mikołaja niesione przez renifery o imionach, których i tak nikt nie pamięta.

Zmierzyłam ją wzrokiem. Spała lub udawała, że śpito
Śpito? Może spito? Udawała spitą?

– Ma być babski wieczór! Bez chłopaków!
- Ok., ale gdzie Ty w ogóle mieszkasz?
- Anka wie. To do 14. 3maj się. Nara.
O 14? Bo byku ten babski wieczór. Może w łpowiadaniach czas biegnie inaczej?

Wzięłam kilka mazaków i
powróciłam do kolorowania lewego oka

- Magda co mam Ci powiedzieć – uśmiechnęła się – zakochana jestem, tylko tyle.
- Wiem przecież, że kochasz Kamila ale nie wiem jak przebiegło wasze spotkanie.
No widzisz, z ptaszkami i pszczółkami to jest tak…

gdy otwarły się szeroko znalazłyśmy się we wszechstronnym pokoju
który oprócz tego, że był wszechstronny to był również zamknięty w sobie.

Ałtorka od siebie:

Ta notka szczerze mówiąc nie podoba mi się... Heh ale nie potrafiłam wymiśleć czegoś innego...
My to świetnie rozu… nie, my tego nie rozumiemy.

Jeśli macie jakieś zastrzeżenia do opowiadania to piszcie śmiało!
*Kasandra pisze analizę*

To tyle, Kasandra idzie obejrzeć tysiąc trzysta czterdziesty piąty odcinek „Mody na Sukces.”