sobota, 6 września 2008

Lof and Craj volłum łan

Kasandrę, jak zwykle, Bill Und spółka nie zaspokajają, dlatego też znalazłam dla was coś innego.
Ten blog został dwa razy polecony przez Onet.
Wprost nie mogłam mu się oprzeć.

BoCHŁAMterowie

Mary Sue w najlepszym wydaniu, w której kofają się wszyscy brazylijscy lalusie łopowiadania. Altruistka względem wszystkich dookoła (jakkolwiek, ktokolwiek to zrozumie). Idealna kompanka brazylijskich seriali oraz harlekinów. Na drugie imię ma Piękna i Wspaniała.

Laluś I made in china. Przystojny, wrażliwy, przystojny, miły, przystojny… i przystojny. Do szaleństwa zakochany w Mary Sue. Nie grzeszy inteligencją, jednak jest przystojny.

Laluś II made in „Wzgórza Nadziei.” Przez uraz psychiczny spowodowany wciągnięciem go do tego blogusia i poznaniem Mary Sue na trwała zwariował. Jest w niej fanatycznie zalofany.

Laluś III made in „Dlaczego nie.” Ukochany Mary Sue, który odwzajemnia uczucie próbując ją przelecieć. Niestety zua ałtorka pakuje go w różne romanse, przez co Mary Sue z nim zrywa. Posiada gen imoł i często płacze w kąciku (Kasandra podejrzewa, że jest Kenem i ma plastikową skórę. Chodzi w staniku i obcy przeszczepili mu mózg na żyletkę).

Zua, wróg naszej Mary Sue. Dziewczynka, która ośmieliła się odebrać jej Lalusia III.

Laluś IV lofcia Mary Sue… itp… itd… no wiecie, co będzie dalej.

- Magda wstawaj już – w mojej głowie dobiegły mnie jakieś krzyki – Magda noo... Co Ty sobie myślisz?
Cholerna schizofreniczna siostra nie dawała mi się wyspać!

Idąc do łazienki przywitałam się z Michałem i ciocią. Umyłam, ubralam, wyczesałm się i już byłam gotowa do śniadanka.
Ha! I zeszła do kuchni!
Padajcie na twarz przed ciemność-widzącą Kasandrą!


Nawet humor mi się poprawił :D
Poprawa humoru --> :D (tzn. LOL!)

Jak to dobrze, że wreszcie są wakacje, mniej stresu, więcej wypoczynku, jakieś nowe znajomości...
Przede wszystkim znajomości.
*Kasandra ubiera darkowską suknie i idzie werbować młodzież do Seksy Mrhnych Żyletków*


- Widze, że już od początku chodzi Ci coś po głowie.
- Wiem, to tupanie doprowadza mnie do szału.

Poczułam wibracje. Aj chyba ktoś sobie o mnie przypomniał.
Wibrujące majtki wreszcie się włączyły.

Usiadłam na łóżku a Anka poszła zrobić ze sobą porządek.
Za ściany słyszałam głośne huki i trzaski. Podskórnie czułam, że w czyn ruszyły noże i kamienie.
Na końcu usłyszałam dźwięk piły mechanicznej.

Pojechaliśmy przez jakieś górki było dość extremalnie, uwielbiam ten wzrost adrenaliny i wogole. Pare razy omal nie zaliczyłam gleby.
Pomyślałam, że chyba było jeszcze za wcześnie, żeby zdjąć podpórki.

- To powiedz mi Madziu, podoba się Tobie jeszcze nasz Daraczek?
Czy może chcesz kogoś innego? – zapytała otwierając katalog „Słłłittt bojs na każdą okazję.”

Był troszke wyższy od Darka miał ciemne blond włosy i błekitne oczy. Prawdziwe ciacho przez duże CE.
*Szuka CE w słowie ciacho*

Przejechałam wzrokiem po reszcie klasy. Jakaś dziewczyna trzymała w ręku tabliczke z napisem „III c”. Nauczycielka stała po prawej stronie była o wiele niższa od uczniów. Miała wielkie okulary. Na zdjęciu było 14 dziewcząt i 17 chłopców.
Obliczyłam też, że było tam 4 transwestytów, 2 lesbijki i 1 gej.

A moje myśli zaczęły krążyć wokół Adama.
Aż jedna rozbiła się o jego czoło.

Poszłam na śniadanie.
Zapamiętajcie, śniadanie to najważniejszy posiłek dnia!
Musicie o nim wspominać w każdej noci!

Najchętniej usiadłabym gdzieś w koncie i zasnęła.
Bankowym?

- Nie zrozum mnie źle. Ale ja nie szukam chłopaka.
- No ja Cię rozumiem.
Wolisz kobiety?

- Czego chciał od Ciebie ten bezmózgi Yeti?
Ależ mu pojechała po ego.

Wysiadłyśmy i zauważyłam, że zrobiło mi się jakąś lżej na serduchu.
Zdjęcie tych dziesięciu kilogramów stali robi swoje.

Zostałam obudzona przez Michasia. Chłopak az mnie przytulił gdy zobaczył jak wstaje.
Błagając, abym tego nie robiła. Czuł bowiem, że zaraz zacznę pisać blogasika.

Z moich obliczeń wynikało że dziś jest czwartek.
Choć mogłam się mylić. W końcu umiałam liczyć tylko do środy.

A potem? Potem tak do jej pokoju poszłyśmy. Ona się położyła na łóżku a ja
rozebrałam się.
Dziś to ja miałam być na górze.

Oj wzrok zatrzymał mi się przy imieniu ADAM.
Dobra Magda nie mdlej :D – powiedziałam sobie w duchu...
CAPS LOCK zawsze doprowadzał mnie do słabości.

- A nic... Tak sobie przeglądam osobniki na gadulcu – powiedziałam sprawdzając jaki Adam ma opis
„100 razy wybaczyłem... 101 nie potrafię... Choć bardzo chcę..”
Kurcze to takie smutne...
A w drugiej linijce napisał: „idę się zabić ;( / to co? Jutro na bibkę do Krystiana XD”

- Heh wiesz... koniec drugiej gimnazjum. Udręka, szkoła, poprawki i te sprawy...
dragi, popijawy, seks w ubikacji, niechciana ciąża. No wiesz, nastoletnie problemy.

powiedziałam choć żadnych problemów ze zdaniem nie miałam. Ba... Miałam najlepszą średnią przy niewielkim wysiłku umysłowym.
Wszyscy już zauważyliśmy twój niewielki wysiłek umysłowy.

W mojej głowie toczyła się walka...
Na gumowe pałki.

Przez ostatnie dni byłam obsypywana smsami i telefonami od Darka.
Telefony różnego kształtu i koloru całkowicie zasypały mój pokój.

Umówiliśmy się, że po połodniu pojedziemy zagrać mecz, na boisko obok szkoły Anki i Andrzeja. Gdy dojechaliśmy było puste. Więc na co mieliśmy czekać? Zaczęliśmy grę. Szlo nam niezbyt bo było nas tylko czworo. (Anka, Andrzej, Marcin i ja). Graliśmy w jedenastkę.
Jak się dowiedzieliśmy, cztery i jedenaście, toto samo.

- Więc co robimy? – spytałam przekręcając czapeczkę w drugą stronę, rządza krwi była w moich oczach
W moich jest gałka oczna, tęczówka, rogówka, siatkówka… ale ja może jestem inna

Podeszliśmy bliżej ku mojemu zdziwiniu nie bałam się na początku za bardzo towarzystwa chlopaków,
Normalnie to przed nimi uciekam.

Nagle coś mi podskoczyło do gardla. Nie jestem pewna ale to chyba było serce.
Choć nie, to była kość udowa.

Co ja mam zrobić. Jak się zachowywać... Przecież on mnie nie zna. A ja do tego wygladam jak chłopak...
Po chwili do mnie doszło, że jestem chłopakiem. Tylko lubię się czasem przebierać za dziewczynę.

Chcąc, nie chcąc wstałam. Najpierw był wybór drużyny. Sami chłopcy tylko ja i Ania odmieńcy.
Nie skończyłyśmy jeszcze zmiany płci, więc nie mogłyśmy się z nimi zintegrować.

Grałam przeciwko i Marcinowi, i Ance, i Adamowi, i Darkowi ;p
;p <-- zapewne Darek

- Cześć – powiedział i uśmiechnął się (jaki on ma słodki uśmiech).
Spływał z niego karmel, czekolada i bita śmietana z wisienką

Chłopak był z jakieś 4 metry może 6 metrów ode mnie. Zaczęło mi się kręcić w glowie a tam mialam tylko piłkę...
Gdzie ona miała piłkę!?

Był tylko on, ja i piłka.
Ależ romantycznie.

Kula z wielką predkością zbliżała się w kierunku bramki, w drugi róg. Nie zastanawiając się długo ugięłam nogi i niczym pan Dudek rzuciłam się po nią.
Dodajmy jeszcze, że w tym momencie wszyscy wpadli do matrixa i cała akcja działa się w zwolnionym tempie, a bohaterowie założyli ciemne okulary i czarne płaszcze.
*włącza się migawka fantazji*


Właśnie kończyłam jeść płatki. Za oknem świeciło mocno słońce. Promienie przebijały szklane szyby ogrzewając moją twarz porannym uśmiechem
szalonego pederasty.

ja nie miałam ochoty oglądać jakiegoś setnego odcinka smętnej telenoweli.
Wystarczyło mi, że pisze smętne opowiadanie.

Zastanowiłam się chwilę... A no tak. Wczoraj na meczu grał w tej samej drużynie co ja... Ale ja bystra jestem.
Jak chu… eee… chusteczka.

Na ławce siedziały dwie dziewczyny jedna ciemna blondynka w miniówce o zauważalnie długich nogach. Druga z czarnymi włosami spiętymi w wysoki kucyk ubrana była w różową koszulkę z delkoldem, że hej.... Nie wiem czemu, ale od razu miałam na ich temat swoje zdanie, były to tylko dwa słowa „typowe barbie”.
Nie wiem dlaczego, ale od razu mam na temat ałtorki swoje zdanie, są to tylko dwa słowa „krUloFa ałotorek”

. Ubrałam koszulkę z niewielkim dekoldem i odkrytymi plecami, była biała, chciałam zaakcentować tym swoją letnią opaleniznę. I do tego spódniczkę, troszkę powyżej kolan z jakiegoś materiału, również białą. Spojrzałam w lustro na swoją twarz oraz fryzurę, wyglądałam mówiąc jednym słowem okropnie. Pomyślałam chwilę... Rozpuściłam włosy, niektóre kosmyki lekko pofalowały się, w rezultacie nie wyglądało tak źle. Pora na makijaż. Pogrzebałam chwilę w kosmetyczce. Znalazłam brązowy cień, taki na specjalne okazję do tego czarną kredkę, błyszczyk... No, no makijaż prezentował się dość profesjonalnie. Nie używam żadnych podkładów, korektorów itp. Po pierwsze chcę wyglądać naturanie. Po drugie nie lubie. A po trzecie po co mi to...
I'm a Barbie girl in a Barbie world
Life in plastic, it's fantastic
You can brush y hair, undress me everywhere
Imagination, life is your creation


Barbie zaś mierzyły Nas chłodnym, zabójczym wzrokiem.
Ekskluzywna, limitowana edycja!
Morderczyni Barbie!
Zamów już dziś!
(za wszelkie poparzenia, złamania, morderstwa i urazy psychicznie nie ponosimy odpowiedzialności)


- Zajęte – odpowiedział patrząc na mnie – zostawiłem je we Włoszech przy mojej ukochanej. Miałem wtedy sześć lat. Bardzo romantyczne historia.
To musiał być poważny związek.

Aśka powiedziała, że spoko laska ze mnie ;D
I chciała się umówić ze mną na randkę.

- Przejść się?? Zniknęłyście na jakieś 7 godzin!!! – krzyknęła.
- Yyyy 7? – byłam nieźle oszołomiona.
- Tak 7! Może więcej zaczęłam liczyć od 13! Gdzie Wy byłyście tak długo?? - Ciotka była bardzo zdenerwowana.
*liczy*
Trzynaście plus siedem…
Młoda godzina! Życia nie zna.


- Magda, obudź się... – dobiegły mnie głosy.
Cholerne grzybki halucynki, pomyślałam.

Spojrzałam na wyświetlacz „Marta”. Czemu dziewczyna budzi mnie tak wcześnie...
Przecież wie, że po pracowitej nocy muszę się porządnie wyspać.

- No nad nasze Morze. Podziwiałam dziś wschód słońca z Christoferem...
ChristoFerem!? Rodzice go nie kochali, że dostał takie imię?

zaczęła mi opowiadać czego nie robiła jeszcze z Chrisiem.
Po czym dodała, że nadrobi to dzisiejszej nocy.

Noi opowiedziałam jej wszystko po koleji od A do Z o Adamie.
Ale Adam się kończy na M, nie na Z
*drapie się po głowie*


Poszłam do łazienki wzięłam szybki prysznic, założyłam jakieś ciuchy.
i…
Szłam do kuchni na śniadanie
Któż by pomyślał…

Nie widzisz, że my gnijemy w domu?! W osamotnieniu!? Bez przyjaciół, rówieśników? – głos Anki był poważny, lekko rozstrzęsiony.
Po chwili chwyciła żyletkę i poszła się pociąć.

Włączyłam muze, lekko podgłosiłam.
Że co ona zrobiła?

Wow Adam był dostępny. Żółte słoneczko uśmiechnięte szeroko, a może uśmiechało się tylko do mnie?
*Kasadnra spogląda na żółte słoneczko z napisem Adam*
Do mnie też się uśmiecha… może ja jestem ałtorką!?
*zawał*


ADAM 27-07-2006
To tak czy nie?
A może ja Cię znam,
a Ty mnie nie znasz...
Albo przypuśćmy inną sytuacje
Tobie wydaje się, że mnie znasz
Ale tak naprawdę nie znasz
lecz chcesz poznać...
A może ja Cię znam Ty mnie
Znasz, ale nie chcesz się przyznać?
To która opcja?
Eeeee… to ja proszę telefon do przyjaciela.

Zawsze staram postępować
Feir.
Feir? Ja nie lubię być Feir.

ADAM 27-07-2006
Masz dziewczyne?
Magda 27-07-2006
Nie, ostatnio z nią zerwałam.

- Nie, nie zawsze... Jak tam po randce z Patrycją? – spytała zaciekawiona siostra Adama
- Aśka weż w ogóle przestań, co to było. Co troche wychodziła do łazienki, zamówiła jakąś „sałate” bo odchudza się i do tego gadała mi o jakimś super błyszczyku z Avon-u. Myślałem, że coś mnie strzeli... Dobrze, że za nią stał telewizor i odbywał w tym momencie mecz bo nie wiem co bym zrobił. A tak między nami Polska wygrała 2:1.
Ałtorka sama siebie zanalizowała

Triiii Triii – wibracja wydobywająca się z leżącego pod moją poduszką
Wibratora

- Po co? Ja nic do niego nie czuje – powiedziałam nad wyraz spokojnie.
- I co z tego?
Właśnie.

- Częsć Madziu, bałem się, że mnie olejesz – powiedział patrząc prosto w moje oczy.
- nie, byłam w ubikacji.

. Tafla jeziora odbijało niebo, a może to niebo odbijało powierzchnię jeziorka sama nie wiem.
Niesamowita wprost inteligencja tego zdanie ubodła Kasandrę prosto w mózg…
Biedny mózg się zawiesił


na lampie…


W pewnym momencie ścisnełam mocniej róże którą trzymałam w dłoni. Ukuło, krople krwi spływały po palcu. Przyłożyłam do ust i zaczyłam ssać krew.
Byłam głodna.

- Skaleczyłaś się? – spytał z troską w głosie Darek.
Kiwnęłam głową.
- Pokaż...
Mimo moich zakazów, wziął moją dłoń w swoje ręce. Miał delikatną skórę, spojrzał na ledwo widoczną rankę, przyłożył do swoich ust i sam zaczął ssać.
Niczym bohaterski komar, który oparł się działaniu Raida.

Masz grosika? – spytał mnie.
Nie, zbieram na kokosze.

Moje życzenie było proste. Aby wszyscy bliscy byli szczęśliwi.
Oprócz tego chce jeszcze pokoju na świecie i Paris Hilton na prezydenta.

Myśłałam, że chce dać mi buziaka w policzek, lecz jego usta powędrowały w stronę moich.
Stukając obcasami.

zamknęłam za sobą szybko drzwi, oparta o nie zaczęłąm szybko myśleć.
Niestety, mój mózg nie był przyzwyczajony do takiego wysiłku.

- Nie, nie ja... Chociaż... Ja tylko tu pomagam. Nie chciałam jakąś jej słuchać poszłam za dom i usiadłam na schodach prowadzących do jakieś piwnicy. Kuzynka podąrzyła za mną.
- Magda zrozum... Wczoraj na gg Adam miał taki opis, że musiałam napisać...
- Jaki niby?
Anka głośno przełknęła śline i zarecytowała marszcząc brwi.
- „Nieznajoma – przedstaw się, proszę” myślisz, że jak on się czuł – ręką wskazała w strone przystanku.
Marzył o wielkiej miłości jak z „Zmutowanego Anioła,” jednak nie mógł znaleźć tej jedynej. Wszystkie były takie same. Powtarzały, że ma paranoje, śpi z misiem i na klacie ma wytatuowane „kocham mamusie.”

Spojrzała na mnie, w jej oczach zbierały się kryształowe łzy.
Które z łoskotem spadały na podłogę robiąc w niej wgniecenia…

- Żeby Adam nas usłyszał – Ania spojrzała na mnie jak na idiotkę – bo wiesz myśle, że Adam się nas boji –
Boje są takie nieprzewidywalne.

Nagle na drodze zauważyłam chłopaka z ciemną czupryną, na czerwonym góralu przejeżdzającym po lewym pasie?
Ów czerwony góral sapał ciężko co chwile krzycząc, aby ten z niego zszedł, bo już dłużej nie da rady.

- Ale co innego jak coś do kogoś czujesz... – obserwował mnie bacznie mówiąc to – wtedy pragniesz ze wszystkich sił, być z tą oto osobą. Jesteś gotowa na wiele.
Tylko kiwnęłam głową. Poczułam się dość dziwnie. Chłopak mówił o uczuciu jakie chyba darzę jego...
Siostrę?

Weszłam do domu. Ciocia siedziała przy stole w jasno oświetlonej przez słońce kuchni, czytając jakieś pismo. Gdy zamknęłam drzwi, które wprowadzały na korytarz spojrzała na mnie rentgenem zza gazety.
Dzisiejszy prezent dołączony do Gazety Wyborczej – mini rentgen do oczów.

Korzystając z okazji samotnego przebywania w pokoju kuzynki usiadłam przed brązowym, stworzonym z dębu biurkiem.
A na kolejny dzień stworzenia, Bóg chciał powołać mebel. Długo szukał odpowiedniego drzewa, aż w końcu znalazł. Spojrzał na nie i rzekł: „Oto i stań się dębie biurkiem.” I dąb stał się biurkiem na pochwałę wszystkich roślin.
I tak upłyną wieczór i poranek – dzień trzysta sześćdziesiąty piąty.


Adama słoneczko było czerwone co oznaczało, iż jest „niedostępny”.
Lub ukrywa się przede mną, bojąc się, że go ogłupię moim blogasikiem.

Na jasno niebieskich kafelkach odbijała się moja sylwetka.
Jednak kafelki długo tego nie zniosły i pękły z charakterystycznym „pęk!”

Ciepła woda strumykami biegła po moim ciele.
Urządzając maraton.

Ty jesteś tylko publicznością, moim bodygardem* –
bodygard* - slowo angielskie, nie mam pojęcia jak sie pisze.
Lofam inglisz lengłicz

- Wiem – odpowiedział mu – przyszedłem bo chcę porozmawiać z Magdą. Możesz po nią pójść – w oczach chłopaka widać było nieskrywalną nadzieję, ale czy to coś znaczy dla pięciolatka?
- Mogę... – po chwili dodał – jak pokażesz mi telefon.
Niebieskooki szybko wyjął z prawej kieszeni dżinsów telefon komórkowy. Był to Sony Ericsson T610. Pokazał Michałowi.
A teraz mi go daj, inaczej powiem, żeby napisała kolejne łopowiadanie…
*złowrogi wzrok chłopczyka*


Michał zmuszony był oddać soniacza chłopakowi, nie był zbyt zadowolony z tego, właśnie ustawiał „sępie” aby sprawdzić wygląd zrobionego zdjęcia.
Soniacz, soniacz… hmmm…. Może sikacz?

Adam poczuł się jak kretyn, nigdy wcześniej żadna dziewczyna tak go nie olewała a teraz Magda
Go olewa. Był pewien. Chłopcy po zmianie płci też go olewają.

„Ja się ich boję? Ja... Ja nie uciekam za dom aby schować się... Ja tu stoje to one się boją, one nie ja” – myślał.
A jego myśli nie grzeszyły inteligencją.

Ścisnęła ją leciutko i potrząsnęła energicznie.
Wciąż ściskając leciutko.

Adam stał jeszcze chwilę przed drzwiami, nie miał pojęcia co dzieje się teraz w jego sercu.
Jak cię to interesuje, to zawsze możesz spojrzeć do książki z biologii

Po raz pierwszy dziewczyna z jaką rozmawiał tak mu się nienarzucała,
Bo normalnie wszystkie dziewczyny się na niego rzucają krzycząc „śmierć metroseksualnym mężczyzną.”

W pokoju o niebieskich ścianach na łóżku znajdującym się w prawym rogu na końcu sporej wielkości pomieszczenia pod ciepłą zieloną w kratę kołdrą leżał chłopak.
O fioletowych włosach znajdujących się na głowie. W lewym uchu miał spory kolczyk, jego górną część kręgosłupa przyozdabiał tatuaż w kształcie ciasteczkowego potwora. Chłopak miał na sobie różową piżamkę w słoniki.

Na jasnobrązowej szafce znajdującej obok łóżka leżała czarna lampka służąca chłopakowi do wieczornego czytania książek lub czasopism,
Takich jak Playboy, CKM i brafo bojs.

– Kochanie powiesz mi co się dzieje? – nabrała głośno powietrza do płóc,
Nie wiem co to są płÓca. Ktoś mi to wyjaśni?

Dbał by o nią, opiekował się nią, po prostu nosił na rękach, by nie okaleczyła sobie stóp.
Choć potem zdał sobie sprawę, ile może ważyć, więc postanowił, że załatwi sobie taczki.

W oczach chłopaka ukazały się lśniące łzy. Jedna spłynęła po zaczerwienionym policzku,
Ów łza przetoczyła się na ramię i zaczęła biegać po poduszce.
„Jestem pierwsza! Jestem sławna! Jestem samotną łzą!” dało się słyszeć radosne krzyki owej łzy.


- To że miałem wiele dziewczyn znaczy, że nie mogę zaznać prawdziwego szczęścia? Zakochałem się! Ile razy Ci o niej opowiadałem? Mówiłem co czuje, mówiłem Tobie, że ją kocham.
*Kasandra bierze popcorn*
- Ale ona Cię nie chce! To też mówiłeś!! Magda mi sama o tym powiedziała. Nic do Ciebie nie czuje. Między wami jest tylko przyjaźń nic więcej nie było, nie ma i nie będzie!
Adam również wstał. Przez chwilę patrzyli sobie prosto w oczy.
- Ty tak twierdzisz – powiedział Darek przez zacisnięte zęby.
*Kasandra pochlipuje cicho*
- Nie zmusisz nikogo do miłości – odparł Adam z rosnącą furią.
- Wynoś się – powiedział Romandowski zielonookiemu wskazując drzwi.
*Kasandra bierze chusteczkę i wyciera posmarkany nosek*
Adam bez słowa wyszedł trzaskając za sobą drzwiami. Chłopak usiadł na swoim łóżku ciężko dysząc i myśląc szybko o zachowaniu kumpla. „Co on sobie myśli, że będzie mi mówił co mam robić, niech sobie ma Magdę ja mu jeszcze pokaże, zobaczymy kto jest lepszy w te klocki”
*Kasandra podnosi z ziemi rozsypany popcorn, przez którego utratę się popłakała*
Aaaa… a co to analisssy…


Poszłam do kuchni, z jednej z brązowych, drewnianych szafek wyjęłam szklankę. Z lodówki wzięłam zimny sok pomarańczowy, który natychmiastowo nalałam do naczynia.
Po czym wrzuciłam do niego dwie tabletki ekstazy i poszłam poszukać Billa.

Za oknem na siatce siedział ptak, wbiłam w niego wzrok.
Po krótkiej chwili ptak spadł z siatki z głośnym „Piiiiiiiiiindol”

- Ojej magda nooo, we czwórke zawsze raźniej.
- A we dwójke romantyczniej – odparłam
- a w pojedynkę… hmmm… imołcjonalniej?

ADAM 07-08-2007
Proponuje hmmm
Proponuje Ci wypad na basen.
Co Ty na to?
A dlaczego mężczyźni zabierają dziewczynę, na pierwszą randkę, na basen?
A) bo chcą być oryginalni
B) bo chcą ją zobaczyć w stroju kąpielowym
C) bo nie zdają sobie sprawy, że dziewczyna zobaczy, jak mało wysportowani są
D) bo basen jest tańszy od restauracji
Do wygrania zestaw małego imoł.

W komplecie żyletek męski, kredek do oczów, papier toaletowy w czachy i muchy do oczów.

No tak jaka ja głupia,
Lepiej późno niż wcale.

- Wyglądasz cudownie – powiedział Adam po pięciu minutach wpatrywania się we mnie.
- Dzięki – zarumieniłam się.
- Ścigamy się? – spytał Adam wstając ze swojego miejsca i pociągając mnie za ręke.
Czy tylko ja przeczytałam ściągamy?

- No fakt nie doceniłem – usiadł obok mnie – jesteś dziewczyną marzeniem. Inteligentna, ładna, bystra, potrafisz pływać i grać w nogę – uśmiechał się szeroko – i nie masz chłopaka – klasnął w dłonie.
- musisz być kosmitą, albo przebranym facetem – dodał i zamyślił się.

W naszym pokoju około 9 błogą ciszę przerwał dźwięk wydobywający się z mojego soniacza.
Siiiiii… siiiii…. Siku… siiiii… (głos soniacza – czymkolwiek soniacz jest)

Dzwonek wypełniał całą przestrzeń i w końcu dobiegł do mych uszu.
Dzwoniąc niczym dzwoneczki świętego Mikołaja niesione przez renifery o imionach, których i tak nikt nie pamięta.

Zmierzyłam ją wzrokiem. Spała lub udawała, że śpito
Śpito? Może spito? Udawała spitą?

– Ma być babski wieczór! Bez chłopaków!
- Ok., ale gdzie Ty w ogóle mieszkasz?
- Anka wie. To do 14. 3maj się. Nara.
O 14? Bo byku ten babski wieczór. Może w łpowiadaniach czas biegnie inaczej?

Wzięłam kilka mazaków i
powróciłam do kolorowania lewego oka

- Magda co mam Ci powiedzieć – uśmiechnęła się – zakochana jestem, tylko tyle.
- Wiem przecież, że kochasz Kamila ale nie wiem jak przebiegło wasze spotkanie.
No widzisz, z ptaszkami i pszczółkami to jest tak…

gdy otwarły się szeroko znalazłyśmy się we wszechstronnym pokoju
który oprócz tego, że był wszechstronny to był również zamknięty w sobie.

Ałtorka od siebie:

Ta notka szczerze mówiąc nie podoba mi się... Heh ale nie potrafiłam wymiśleć czegoś innego...
My to świetnie rozu… nie, my tego nie rozumiemy.

Jeśli macie jakieś zastrzeżenia do opowiadania to piszcie śmiało!
*Kasandra pisze analizę*

To tyle, Kasandra idzie obejrzeć tysiąc trzysta czterdziesty piąty odcinek „Mody na Sukces.”

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

Świetne!!! Prawie się popłakałam. I wprowadzona w nastrój puściłam sobie "Barbie Girl".

merh pisze...

„śmierć metroseksualnym mężczyzną” xD ejj, nieeeeee! Chcesz zabić wokalistów połowy zespołów, których słucham xD
no i moja ulubiona tafla wody się ukazała xD

Anonimowy pisze...

Mrohny, czy jest coś, co chciałbyś mi powiedzieć o swoich skłonnościach? ;>

Anonimowy pisze...

Tysiąc trzysta czterdziesty piąty odcinek? To chyba jakiś archiwalny, bo z tego co kojarzę, u nas jest jakieś 5000 odcinków. A i tak jesteśmy o mniej więcej 3000 do tyłu. Bo u nas Taylor zmartwychwstała zaledwie raz, a w Ameryce trzy.
Taaa...
Idę poszukać jakiegoś słiit blogaska, żeby swoje sadystyczne zapędy jakoś uspokoić. A co, zlinczuje się ze dwie, trzy aŁtorki i na tydzień spokój :)
Ossu!