piątek, 12 września 2008

Lof and Craj volłum tuł

A teraz wszyscy przed monitorami zakładają galowe kubraczki i białe rękawiczki, aby nie podrażnić klawiatury, ani szczurka komputerowego.
Oddaje głos do studia:
*Chlip chlip* Wreszcie doczekaliśmy się tego wydarzenia. 9 lipca 2008 obchodziliśmy rocznicę pierwszej opublikowanej analizy! Jesteśmy dumni, że dalej jesteście z nami, chcecie być i - mam nadzieję - będziecie. Dzięki waszej pomocy mieliśmy siłę, aby zanalizować ponad 60 blogasków, z czego kilka dogłębnie, szerokokątnie i wysokościowo. Popełniliśmy 31 analiz, nie zapominając o dzisiejszej.
Chciałbym podziękować załodze MC: Kasandrze, która dzielnie przemierza hotelowe korytarze w poszukiwaniu napalonych fanek pewnego zespołu. Giglotce, która zapowiedziała, że być może kiedyś powróci do analizowania, ale to nie jest jeszcze jej czas. Nie zapomijmy też o moim alter ego, jakim był SZaŁ, oraz jego/mojemu wiernemu psiakowi - Bestyjowi.
Dzięki też wszystkim, którzy głosowali w ankietach (widzę, że lubicie paringi Voldi/Harry i Snape/Miona), dodawali sił komentarzami, przysyłali linki do opek i działali z nami. Dziękuję też aŁtorkom, które dostarczają nam dużej porcji idiotyzmów. Bez was nie byłoby tego wszystkiego, co nie?
Mikrofon otrzymuje Kasandra.
*Kasandra za niego dziękuje, pakuje do torby i ucieka*

Dzięki za wszystko i mamy nadzieję, że jeszcze was ukwikamy na zgon, oraz nawrócimy niejedną aŁtorkę!

Wracamy do Volłumu Tuł analisssy erotycznych przeżyć nastoletniej Mary Sue.

Kompletnie mnie zamurowało, Adam stał tu całkiem nagi przede mną. Mając na sobie jedynie ten nieszczęsny :p ręcznik.
Zastanawiałam się, czy był prawiczkiem.

- Ja... właśnie... wiesz – mówiłam przerywnikami,
Ja… przerywnik… właśnie… przerywnik… wiesz… przerywnik

próbując uspokoić swoje wnętrze,
cicho, no już. Nie denerwuj się kochane Wnętrze. Zaśpiewam ci kołysankę.

- Jak chesz to mogę go zdjąć – powiedział, a po chwili dodał – dla Ciebie wszystko, powiedz tylko słowo.
- Słowo!

pokazał sznur snieżnobiałych ząbków.
Po czym zawiesił je sobie na szyi i zaczął tańczyć wokół ogniska.

Stałam na środku pięknej polany, bogatej w róznorodne kwiaty. Miałam na sobie skąpą koszulkę i białą spódniczkę. Ktoś objął mnie w pasie,
Pedofil?

Zbliżyłam twarz do jego twarzy. Nasze usta zetknęły się. Na początku całowaliśmy się delikatnie, z czasem pocałunek przerodził się w coraz bardziej namiętny. W śroku było mi bardzo gorąco…
A potem poszliśmy na lody.
No co!?


Moje ręce wędrowały po jego,
Dłoni… a coście myśleli zboczeńce!

stykaliśmy się brzuchami, a on trzymał mnie w swoich silnych ramionach. Po jakimś czasie
udusił mnie swoimi silnymi ramionami.

uśmiechnął się, jak małe dziecko, któremu mama dała kilogram cukierków - mógłbym Cię wykorzystać... Masz jednak szczęście, że
nie mam czym.

Masz dwie możliwości. Pierwszą pojedziemy do nich i zepsujemy im sielankę, a drugą spędzisz ze mną cudowny wieczór. Co wybierasz?
- To ja… hmmm… zepsuje im sielankę!

Rzuciła mu się w ramiona, pocałowała go w policzek, ale nie tak normalnie, jak całuje się kumpla, tylko tak... czuło.
Bo kumpla się całuje podle, tak, żeby wiedział, że nie lubię go całować.

uśmiechnęłam się, choć serce miałam ściśnięte przez jaką czarnomagiczną moc,
zapewne czarnomagiczna mac pochodziła od Lorda WaldekMorda

No idź do niej! Niech biedula sama nie stoji!
„Stoji” pochodzi od starosłowiańskiego wyrażenia „stogłupik alełtores” i oznacza ałtorkę, która nie zna terminu „słownik.”

Miałam szczęście, że akurat podjechał jakiś autobus, weszłam do niego, wpychając się na chama,
Biedny cham został staranowany.

- Niech się udławi tą Olą, a mi da spokój – takiego rodzaju zdania przechodziły mi często przez głowę.
Ponieważ nie znałam żadnych innych.

Myślałam o Adamie i wczorajszym dniu. Czy on mógłby mi to zrobić? Fakt, spotkaliśmy się raptem parę razy a ja wymagam może od niego za wielkich rzeczy.
choć ślub po dwóch tygodniach znajomości to przecież nic wielkiego. Nie mówiłam jeszcze o dzieciach.

Oddania, choć nie jesteśmy razem.
Szczerości, choć nie jesteśmy razem.
Miłości, choć nie jesteśmy razem.
Seksu, choć nie jesteśmy razem.
Pieniędzy, choć nie jesteśmy razem.
Samochodu, choć nie jesteśmy razem.


Na ale w końcu ja nie spotykam się z innymi... Nie obściskuje, a jeśli nawet to już na pewno bym przy nim się nie obściskiwała!
Zrobiłabym to dyskretnie w toalecie.

Zawsze to samo, wykorzystują mnie a potem porzucają.
Alimentów żądaj dziewczyno! Alimentów!

jej badawczy wzrok utkwiony był w moich oczach. Usiadła obok mnie.
I łyżką wydłubała swój wzrok z moich oczu.

- Mimo tego powinnam zauważyć, że coś jest nie tak a ja jak głupia gadałam szczerząc cały czas banana
W domyśle: prostowałam banana.

gdy zmasakrowałam ją moim chłodnym spojrzeniem
ta z cichym jękiem upadła na ziemie. Bruk przykryła duża plama jej lepkiej krwi.
Byłam pewna, policja nigdy nie zidentyfikuje jej zwłok.

- Może Madzia wyolbrzymiasz sprawę... Jestem prawie pewna, że on kocha Ciebie a nie jakąs taką co mózgu nie ma...
- Lubi inteligentne… ach, no tak. W takim wypadku nie masz szans.

Uśmiechnęłam się, po tej krótkiej rozmowie (trwała prawie pół h)
Pół hektara?

- Halo – usłyszałam jego aksamitny głos.
- Cześć – odpowiedziałam swoim bawełnianym głosem.

Przed snem pogadałam jeszcze z kuzynką a później odpłynęłam...
Na złoty strzał.

- Nie wiem Magda – próbował się uśmiechnąć, lecz na jego twarzy pojawił się nie wiadomy grymas.
Może niewidomy?

Przytulił mnie do siebie. Uwielbiam sposób w jaki mnie przytula. Czułam jego ciepło, jego zapach.
Marzyłam o tym, by wreszcie odkrył dezodorant.

Po mojej twarzy zaczęły spływać łzy, na początku były pojedyncze, później przeistoczyły się w coraz to większą fale.
Aż powstało tsunami.

Odsunął mnie od siebie, spojrzał na moją mokrą twarz.
I powiedział, że powinnam iść po ręcznik.

- Aaale jaa niee chcęę nigdzieee jeechaać chcę zostać – jęknęłam i wtuliłam się mocno w niego,
- Aaaaa jaaa chcęęęęę mooojegooo misiaaaaa – marudziła Kasandra siedząc przed komputerem.

W głowie zaczęły latać mi klatki naszych osatnich spotkań.
Zabawy w klatce…? Kajdanki i te sprawy.

Będzie mi brakować jego śmiechu, czułości, głosu, uśmiechu... Ale są przecież telefony,
Seks przez Internet.

mieszkamy od siebie jakieś 10 km
10 km!? Ja może mało romatico jestem, ale o co ona tak dramatyzowała!?

- Skarbie Ty mój, czuje do Ciebie coś nie określonego, nie przyziemnego
Coś, co się czuje przy spotkaniu trzeciego stopnia z zielonym ludzikiem.

Będę żył wspomnieniami i myślą, że nie bawem znów się spotkamy – pocołował mnie w czoło.
To jest 10 km! Tak wiem, nie znam się, ale co ja mogę, że nigdy Harlekinów nie czytałam.

Adam pomógl mi wstać, wziął mnie za ręke i ścisnął mocno
I zmiażdżył ją.

serce szalało mi w piersi, świat wirował. W tych paru minutach liczyliśmy się tylko my dwoje
ja i moja strzykawka.

Motyle latały mi w brzuchu, a moje wnętrze płoneło.
Spalając motyle, które ginęły krzycząc: „larwa ci w okooooooo!”

Adam przestał mnie całować, spojrzał w moje brązowe oczy i szepnął.
- Idziemy do mnie?
(na kawę)


- Ty to dziewczyno masz szczęście...
- Czemu niby? – spytałam.
- Adam to najprzystojniejszy chłopak jakiego znam, a Ty mu powiedziałaś, że go kochasz?
Podniosłam brwi do góry.
- Zgrzało Cię? Jasne, że
Nie, przecież chodzi o to, żeby cierpieć z miłości, no nie? Inaczej mój kontrakt wygaśnie.


W końcu nie wytrzymałam, odłożyłam niedokończoną kanapkę, złożyłam ręce tak jak w modlitwie i spytałam.
„Boże, czy kiedyś napisze coś wartościowego?”

Po 11 siedziałam już na miejscu pasażera w nowym, niebieskim BMW mojego braciszka.
BMW było z Burago.

- To zajrzyj do schowka – wskazał mi ręka, czarne drzwiczki.
Otworzyłam, leżała tam samotnie żółta, zamknięta koperta z moim imieniem. Wyjęłam ją i zaczęłam po mału roździerać.
- Tylko uważaj – powiedział Marcin.
Tam jest wąglik.

Gdy powkładał wszystkie torby do bagażnika, wsiadł do auta i chwycił kierownicę niczym kowboi swoje lasso.
Przecudna metafora.

Teraz stałam naprzeciwko dużego pastelowo żółtego domu, mojego domu i spoglądałam w górę
Mojego domu. Bo to był mój dom.

Po chwili usłyszałam znajome szczeknięcia a moim oczom ukazał się dorosły kilkuletni rasowy pies.
- Miki piesku chodź do mnie – zawołałam wesoło swojego labradora.
Dorosły i kilkuletni znaczy to samo?

Drzwi otworzyłam szeroko, przywitały mnie jasne ściany i płytki na podłodze
Krótkim „cześć”

Miki wyczuł chyba, że coś ze mną nie tak, zresztą zawsze tak jest gdy jest mi źle, wskoczył na łóżko i położył się obok mnie. Przytuliłam się do labradora i zwyczajnie zaczęłam płakać.
Skro ten labrador był dorosły, to ja jej współczuje, bo pewnie wiele miejsca jej na tym łóżku nie zostało.

Mamę znalazłam w pokoju gościnnym zanużoną w jakiejś lekturze,
Przeraziłam się, bo wyglądała, jakby miała zaraz utonąć.

„No tak, burdel jak zawsze” – ogarnęłam wzrokiem cały mój pokój,
Doszłam do wniosku, że jednak nie powinnam tyle kupować w Sex Shopach.

„Co robią te kwiaty? Skąd one się tu wzięły” – myślałam, podeszlam bliżej –
Ej, ej! Bez takich scen mi tu! To że jesteście kwiatami nie znaczy, że możecie robić co wam się podoba! – oburzyłam się i rozdzieliłam oba kwiaty.

Spojrzałam w jego niebieskie jak niebo oczy, na twarzy miał lekki zarost, do tego oczywiście ubrany w gajerku
Gajerku? Gejerku, gejterku? Nie odpowiadam za znaczenie tych słów.

ADAM 31-08-2006
Cześć Magda.
Wiem, że jesteś zajęta i w ogóle,
chciałem Ci powiedzieć tylko,
że jeśli chcesz zerwać ze mną
znajomość to mi to powiedz.
Wiesz, bądź zawsze ze mną
szczera. mam nadzieje,
że w końcu odezwiesz się.
To cześć....
Przepraszam Adam, wiem, ze nie lubisz, kiedy się nie odzywam do ciebie przez więcej, niż piętnaście minut. Wybacz mi, to już się więcej nie powtórzy.
Kofam cię :*****************


Wysłałam. Był niedostępny a jego opis
„Miłość przychodzi i odchodzi ... Lecz w sercu zostaje na zawsze ..” - nie wiem o co w nim chodzi. Nie rozumiem, nie potrafię pojąć. Nie mam pojęcia...
Nie znam więcej słów. Nie rozumie ludzkiej mowy. Nie wiem jak się nazywa zakończenie sznurówki.

„Lecz co z Adamem? Ja go kocham. KOCHAM TEGO PIĘKNISIA!”
Mojego misia pysia, koteczka słitaśnego. Moje kochane kochanie. Mua!

- Zostaw ją, to mądra dziewczyna, niedługo kobieta. Da sobie radę.
- Kobieta.. – Marcin parsknął śmiechem.
*Kasandra również parska*
*Parsk*


- Już. Zaraz – jęknęłam i położyłam poduszkę na głowę.
Próbując popełnić samobójstwo.

Właśnie przeżuwałam ostatnią kanapkę z masłem orzechowym. Wzięłam łyk soku pomarańczowego, przełknęłam.
I dostałam zgagi.

Usiadłam przed lustrem i spojrzałam na swoją twarz, sińców pod oczami znać nie było dzięki podkładami (jak ja tego nie lubie), na twarzy miałam dość wyraźny makijaż, ubrana byłam obowiązkowo - na galowo i do tego czarne szpilki, których nie znoszę.
Istna masochistka

Wykonałam bezwłocznie. Włączył radio, jako nowoczesny ojciec tato słucha tylko i wyłącznie eski.
Mój tata słucha antyradia… widać, nie jest na faliiiiiiiiii…

- Jestem już – powiedziałam w stronę psiapsióły, wchodząc po kamiennych schodach.
PsiakPszczoły?

- Dobrze a ja? – kumpela obróciła się wokół własnej osi prezentując przykrótka czarną spódniczkę z aksamitu i świetną opalenizne pochodzącą z nad morza.
Opalenizna była w promocji, tylko 12,99

kobieta z 40 latami na karku,
lata były bardzo ciężkie.

Sebastian – ciemny brunet, mocno opalony co prezentowało się rewelacyjnie. Łapał wszystko wzrokiem, siedział obok Pawła. Dziewczyny w pierwszym rzędzie obserwowały go i o dziwo nie komentowały tylko cały czas wyszczerzały na niego zęby.
Z myślą, żeby go ugotować i zjeść.

Pokiwałam tylko głową, zabrakło mi słów. Ktoś chyba zawiązał mi język.
Szkoda, że nie ręce.

- Mam nadzieje, że porządnie wypoczęliście i jesteście gotowi na nowe doznania
Erotyczne?

- Nic – warknęłam, wzięłam napój i zaczęłam pić
aż się upiłam.

krzyknęła, ludzie siedzący przy sąsiednim stoliku spojrzeli na nas jak na jakieś ułomne stworzenia.
Czyli wszystko w porządku.

- Wczoraj byłam z Marcinem na zakupach i on wysłał mi takiego słodkiego esa a ja go zbyłam, nie miałam dla niego czasu, później zadzwonił a ja myślałam, że to Ty i pow że on już nie będzie mi przeszkadzał bo nie mam dla jego osby czasu. Noi wyłączył tel i nie odezwał się od wczoraj... – moje oczy zaczęły być szklane.
Działały jak szkło powiększające, wiec poszłam przypalić kilka mrówek.

W bogato urządzonym salonie dużego domu, leżącego przy mało ruchliwej ulicy przedmieściach Torunia, na skórzanej czarnej kanapie stojącej naprzeciwko dużego kominka, zbudowanego z czerwonej, ozdobnej cegły siedziała dziewczyna.
*Kasandra robi plan pomieszczenia, by łatwiej jej było się włamać i zamordować ałtorkę*

wpatrzone były w ogień liżący drewno.
Niegrzeczny ogień.

Dziewczyna intensywnie nad czymś myślała, dostrzec to można było po wyrazie jej twarzy, brwi miała ściągnięte ku sobie, usta zaciśnięte a oczy przymrużone.
Próbowała za wszelką cenę udowodnić sobie, że potrafi myśleć.

jej telefon leżał na szklanym stoliku, mieścił się on po prawej stronie między kanapą a fotelem.
Ale podobno na stoliku leżał.

Miała nadzieje, że się odezwie jednak na próżno.
Nie umiał mówić.

Nagle do salonu weszła szczupła kobieta o blond włosach i wyrazistych, brązowych jak jej córka oczach, które z łatwością dostrzegały rzeczy jakie zwykły człowiek dostrzec nie potrafił.
Widziała krasnoludki i białe myszki.

Słyszała jak trzeszczą deski pod krokami zbliżającej się rodzicielki.
Po czym do jej uszu doszedł huk załamania podłogi.

Byłam jak zaczarowana, kiwałam się w lewo i prawo
aż zwaliłam się na ziemię.

Na piętrze mieściła się kuchnia, zeszłam do niej.
Moja ulubiona część każdej nociiiii…

Z wielkim bananem na ustach wmaszerowałam nucąc sobie pod nosem słowa nowego utworu Meza i Kasi Wilk.
Normalnie pozazdrościć.

Własnie szkoła! Złapałam czarną torebkę, tą którą dziś ze sobą wzięłam na pierwsze spotkanie, wyjęłam plan. We wtorki mam siedem (SIEDEM) godzin. Znienawidzoną biologię i nie lubiany przeze mnie język polski na którym prawie zawsze zasypiałam.
Wiem! Potnij się!

Wyjęłam mój orginalny czarny nowy plecak z szafy, biały znaczek adidasa połyskiwał ładnie.
Orginalny, orginalny… na pewno był bardzo orginalny

Zmęczona polożyłam się do łóżka, zasnęłam niemal natychmiast.
To jest moja druga ulubiona część każdej słitttt nociiiii…

Prawą ręke trzymałam na myszy
Oczywiście białej.

Przetarłam oczy.
”Co jest? Co to za wiadomość? O co tu biega?” – pytania nasuwały się jedna po drugiej.
I zepchnęły mnie w przepaść! Tak? Proszę, tak!

I oni... Dwójka młodych ludzi. Ona i on.
Czyli oni.

Brunet z ułożonymi włosami, niby na jego głowie panuje nieład, ciemne kosmyki sterczą we wszystkie strony, lecz on układał je specjalnie dla niej. By się podobać. Sznur śnieżnobiałych ząbków ukazuje niemal co chwilę. Siedzi na ławce, ona na niej leży, oparłszy głowę o jego kolana, spogląda na jego szczęśliwą twarz.
On bawi się jej brązowymi włosami, wie, że należą do niego, jak ona cała. Uśmiechają się do siebie. Są całkowicie pochłonięci sobą. Nie mówią nic, cisza... Nie jest to ta niezręczna, gdy nie wie się co powiedzieć, co zrobić. Ta cisza śpiewa razem z ich sercami. Po jego policzku spływa łza szczęścia, dziewczyna uśmiecha się do niego, swoimi smukłymi dłońmi dotyka twarzy chłopaka wycierając przy tym słone szczęście.
Jej oczy stają się szklane, usmiecha się do niego. Chce wykrzyczeć całemu światu, że ma czternaście lat i że kocha. Kocha tak jak nigdy już nikogo nie zdoła pokochać, tego jest pewna…
*Kasandra zasnęła od nadmiaru emocji*
*Chrap chrap chrap*
Samotna łza ułożyła się obok niej


- Kocham Cię Kamil – nie usłyszał jej głosu, lecz widział jak składają się jej usta przy tych słowach.
*Lekcja składania ust z Kasandrą*
Dobrze dzieci, teraz wyjmijcie swoje usta i zagnijcie dolną wagę do góry. Teraz prawy kącik ust złączcie z lewym i przyklejcie…


- Szczęśliwa z Tobą jestem, wiesz? – zapytała go drżącym głosem.
Jej głos miał padaczkę.

zanurzyła usta w jego miękkich i niesamowicie słodkich ustach.
Były z żelków Haribo.

wiedziała, że „takie” pokazywanie jest bardzo niekulturalnym zachowaniem, ale w tej chwili miała to gdzieś.
W końcu klient zapłacił.

- Idziemy z tąd – powiedział i pociągnął ją za sobą ku wyjścia.
A do kąd pójdziemy?

miny miały jakby chciały zaraz się na mnie rzucić i rozerwać na strzępy.
Szkoda, że tego nie zrobiły.

Kaka słynęła z żylaznych reguł,
Ja mówić po polskiemu.

- Ej Magdalena – przywowałała mnie, a gdy tylko spojrzałam na nią, nie zauważyłam na jej twarzy żadnego pozytywnego wyrazu.
- Co chcesz? – spytałam po chwili.
- Czy Ty przypadkiem nie wchodzisz na mój teren?
- Obsikać cię!?

Obok niego grał Sebastian a naprzeciw nich Kuba i Remik (dwóch najbardziej przypałowych chłopaków z którymi można by konie kraść).
A zebry?

Tomek miał na sobie wielką, czarną bluzę z ogromnym kapturem, czarne spodnie z krokiem w kolanach do których przyczepiony był srebrny łańcuch. Jeszcze brakowało mu deski i skate jak nic. Na włosach mnóstwo żelu, oczywiście jego fryz prezentował się wspaniale.
Koffamy RZellll…

- Wyrzuć albo daj psu, niech dokończy – widać, że trudno jej było powstrzymać się od śmiechu.
- Lubię jak się śmiejesz – uśmiechnęłam się.
- Dasz mi wcześniej kieszonkowe?

W mojej głowie pojawił się jeden wielki znak zapytania.
Zapełniający całą pustkę mojego umysłu.

„A jeśli to prawda, jeśli Adam naprawdę mnie oszukuje. Tylko z czym?” – pytałam samą siebie.
Może z płcią? No czego chcecie!? Próbuje pomóc!

wzięłam łyk.
Przypomniała mi się sytuacja z Pawłem, jak zdradził mnie z Agnieszką. Nie chcę przechodzić drugi raz tego samego.
Kolejny łyk.
Co ja zrobię jeśli okażę się, że byłam błędem, a Adam zechciał się tylko zabawić.
Następny łyk.
Nie, Adam nie mógł mi tego zrobić. Ta osoba, która do mnie pisze, ona jest fałszywa. Nowajczyk jest porządny.
Jeszcze jeden łyk.
Może powinnam zostać dłużej w AA, przeszło mi przez myśl.

- Mamo wychodzę, niedługo wrócę – krzyknęłam i nie czekając na odpowiedź wyszłam.
A gdzie kuchnia!? Gdzie śniadanie!?
Mrohnyyyyy!


W domu jeszcze długo biłam się z myślami
A walka była w budyniu

Poczułam się jak w filmie fantasy w roli głównej,
Jeśli tak stawiasz sprawę, to mam nadzieje, że szybko w tym filmie giniesz.

Poczułam ukłucia w sercu, tak jakby ktoś wbijał mi w nie malutkie igiełki.
O, przepraszam.

Nie nawidzę go, a jednak nadal kocham. Jak to możliwe?
Mary Sue może wszystko.

Dałam się ponieść chwili i odwzajemniłam pocałunek. Darek był fantastyczny, nasze języki stały się nierozłącznymi partnerami. Nie wiedziałam co robię. Zakręciło mi się w głowie. Wszystko nie istniało. Całowaliśmy się coraz namiętniej aż w końcu poczułam jego dłonie na swoich pośladkach, nie przeszkadzało mi to jednak.
(…)
W końcu jego ręce wylądowały pod moją skromną koszulką, delikatnie dotykal moich piersi, a ja głaskałam jego klate. Poczułam jak zaczął zjeżdzać niżej do moich spodni. Rozpiął rozporek i już chwytał za czerwony guziczek...
Jaki czerwony guziczek…?

Potem dręczona różnymi myślami zasnęłam snem niespokojnym.
Jak Kasandra po każdej analizie.

Było mi źle... Nie to złe określenie, czułam się jeszcze gorzej.
Czyli bardzo źle, umiarkowanie źle czy ogólnie źle?

Miałam ochotę wszystko zepsuć, pokopać, rozwalić, odwrócić się od wszystkich i nie ujrzeć kolejnego dnia, schować się w ciemnej szafie i usiąść na jej dnie.
Imoł i ich imołcjonalny pół świadek

Nie myśleć, nie czuć, być jak roślina.
Niedużo ci brakuje.

Na mojej twarzy od czasu do czasu widać było spływające samotne łzy.
*Kasandra idzie poprosić samotną łzę o autograf*

Wstałam i otworzyłam szeroko drzwi wpuszczając kumpele do pokoju. Wpadła jak wichura.
Rozrzucając zeszyty i kartki.

Spojrzałam w lustro, żółć pasowala do mnie. Sukienka wyeksponowała wszystkie moje atuty a niedoskonałości dokładnie zakryła (czyt. fałdy na brzuchu).
Cóż to była za sukienka… ciążowa?

Marta ładnie i wysoko spięła mi włosy, zostawiając tylko nieliczne pasemka wzdłuż twarzy. Teraz przyszła kolej na makijaż. Przy tym bawiła się z jakieś trzydzieści minut ale efekt był powalający. Nie mogłam oderwać oczu od lustra.
Znowu się zaklinowały.

Miał chyba chwilowe spięcie w mózgu bo odpowiedział po chwili.
Skok napięcia.

- Zdradziłeś mnie Adam! – krzyknęłam ponownie.
- Zdradziłem? Przecież my ze sobą nie byliśmy, nie jesteśmy...
- aha, to sorry.

W oczach Adama ujrzałam zbierające się łzy i smutek...
Jak u rodowitego imoł.

Nagle poczułam jakąś ciecz, było mi mokro
Znowu zapomniałam założyć pampersa.

PrzeRZycia ałtorki:
Hej notka, wydaję mi się taka drętwa ale co tam i tak Wy ją ocenicie nie ja ;D
A gdzie tam… notka to nic. Całe opowiadanie to dopiero problem.

Właśnie skończyłam gimnazjum mam nadzieje, że przyjmą mnie do mojego wymarzonego liceum. Módlcie się za mnie.
*Kasandra modli się, żeby ałtorce trzasnął net*

Pierwsze co powiem to myśle, że notka badziewna i wydaje mi sie, że całe opowiadanie jest do kitu. Heh może mam tylko zły dzień i wszystko mnie wkurza
Nie, to jednak opowiadanie.

Zachęcam do czytania.
W sumie to następne dwie notki mam już napisane, ale opublikuje je jak znajdę choć pare komentarzy. Musicie być cierpliwi.
Niech moc będzie z Wami;D
Wybitnie tej mocy potrzebuje, żeby nie pójść skoczyć z mostu.

Moja intuicja mówi mi, że będzie wszystko dobrze. Ale czy na pewno? Czy się nie myli? Bardzo bym chciała być z Adamem bo... Ja go naprawdę kocham
Czy ałtorka pozna swój błąd i skasuje blog?
Czy Mary Sue poprosi o podwyżkę?
Czy Adam jest gejem?
Czy firma produkująca lalkę Barbie zażąda odszkodowania?
To i jeszcze więcej w kolejnej, fascynującej analisssie Kasandry!


Pozdrawiam i caluje odwiedzających ;*
Cmokam wszystkich.
Ja też ;************************************************
Koffan was wszystkich moje mysie pysie i… i karaluchy XDDDD :P ;> ]:-> :****************

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

- Mimo tego powinnam zauważyć, że coś jest nie tak a ja jak głupia gadałam szczerząc cały czas banana
W domyśle: prostowałam banana.
Mam skojarzenia. O Borze! I to jakie!

Ogólnie się ukwikałam.

merh pisze...

Gdy powkładał wszystkie torby do bagażnika, wsiadł do auta i chwycił kierownicę niczym kowboi swoje lasso.
Przecudna metafora.
XD ten blogasek emanuje takimi głupimi zdaniami, że aż szok!
I jak ona może nie lubić biologii?! To straszne!
I w ogóle Antyradio rulez! <3
Druga część kwikaśniejsza :P