piątek, 26 września 2008

Lof and Craj volłum frii

Let's gołłłłł...

- Jak ona tak mogła? Jak mogła? – Adam powtarzał to pytanie non stop.
Klęczał na kolanach jakby w jakiejś modlitwie.
Nie mógł uwierzyć, że Kasandra napisała trzecią cześć analisssy

W pomieszczeniu była jeszcze jedna osoba. Dziewczyna o ciemnych, niemal czarnych włosach do ramion, uśmiechała się słodko do siebie. Chłopak klęczał przed nią kompletnie rozgoryczony i załamany, nie zwracał uwagi na wyraz jej twarzy, wzrok jego wbity był w jasną podlogę.
Kasandra uderzyła go w głowę i powiedziała, żeby przestał się mazać.
Musiała to napisać, ale pocieszyła go, że to już ostatnia część analissssy.


Złapała go za podbródek i zmusiła do spojrzenia na jej śliczną twarz. Spojrzał na nią, miał zaczerwienione oczy, ostatnio często płakał, przez nią.
- Trzeba było nie grać w gniotach – powiedziała stanowczo Kasandra bacznie obserwując, czy chłopak nie wyciągnie żyletka męskiego.

Dziewczyna uklękła naprzeciw niebieskookiego, który skulił się i płakał. Łzy smutku i wściekłości spływały po jego twarzy.
Na jednej pojawiło się logo firmy Samotna Łza Company Sp. z E.M.O. promująca nowy produkt, czyli „Łzę Smutku 2008 - Wejście W Nowe Milenium,” oraz drugą, reklamującą najnowsze osiągnięcie amerykańskich naukowców „Łzę Wściekłości,” w komplecie z małymi, słodkimi, bokserskimi rękawicami, do wyboru w pięciu kolorach.

Dwie godziny chodził przed jej domem aż zobaczył ją. Zobaczył ją z innym. Jego serce jakby pękło.
Pobiegł szybko do domu sprawdzić, czy obejmowała je jeszcze gwarancja.

Gdy patrzyła na Adama to jej oczy były pozbawione tego blasku, tej miłości, którą kiedyś widział. Jakby jakiś zły duch wyssał z tych pięknych, brązowych oczu życie.
Zły duch, zły duch. Bądźmy szczerzy, normalnie, komar sobie w policzek nie trafił.

- Wiem – zachlipiał.
*chlipu chlipu*
Nikt nie usłyszał.
- Cholera!
*CHLIPU CHLIPU CHLIP!*
- Pocieszenie!
CHLIPPPPPP!!!!!!!!!!!

- Więc powinieneś o niej jak najszybciej zapomnieć – szeptała. – zapomnieć, że ktoś taki w ogóle istaniał. Ona jest niczym...
Do Nowajczyka nie docierało to co mówi Ola w jego głowie odbywała się własnie gorąca gonitwa myśli, a przed oczami miał obraz Magdy tulącej się do innego.
Poczuł na swych ustach pocałunek, oddał się chwili. Aleksandra całowała Adama coraz namiętniej, gładząc go przy tym po plecach. Odwzajemniał wszystko.
I gitara.

W całkowitej desperacji stracił chyba rozum, nie wiedział co się dzieje
Wyciął sobie mózg bojąc się, że wirus słitttt go zaatakuje.

Gniew i strach czaiły się w jej oczach,
By w odpowiednim momencie wyskoczyć i zjeść niczego niespodziewającą się ofiarę.

siedziała na podłodze obok kanapy a Adam wycelował dłonią prosto w jej twarz.
I wypalił pocisk kalibru 9 mm Parabellum… a nie, to chyba nie to…

- Nigdy więcej nie rób takiego czegoś!
- A dla czemu?

- Ale Adam – załkała a łzy spływały po jej różowych policzkach.
- Jesteś nikim! – krzyknął jej na pożegnanie, wstał szybko ubrał koszulę i wyszedł trzaskając za sobą drzwiami.
- Nie, jestem KimKolwiek! – krzyknęła za nim.

Po trzecie niedaleko jest park i będzie mógł wychodzić na długie wieczorne spacery w towarzystwie swojego psa i i-poda.
Bardzo lubił chodzić za rękę ze swoim i-podem

No i dom jednorodzinny a nie blok z namazgranymi grafitti, nie żeby coś do tego miał tylko Krystianowi nie podobały się takie “sytuacje”.
Możesz mi wierzyć, to: „” nie zastąpi ci sensu zdania.

- Krysiek jak już skończyłeś to chodź mi pomóż! – dobiegł go głos mamy z nowej kuchni.
AVE KUCHNIA!!!!

- Piękna! – krzyknął szeptem gdy tylko delikatnie zamknął drzwi frontowe. – Piękna!
Nagle coś poruszyło się w krzakach a po chwili wychyliła się z niego
Bestia!

Potem goniła jakiegoś motyla, tarzała się w zeschniętych, złotawych liściach...
Po czym znalazła baranka…
I go zagryzła.
…a motylek był radioaktywny i świecił w mhroku


Chłopak był jednak myślami gdzie indziej, myślał o swoim śnie, który przyśnił mu się dzisiejszej nocy. Znowu była w nim ta dziewczyna. Brunetka o długich włosach, ciemnych zaczerwienionych od płaczu oczach z zawistną miną. Śniło mu się, że rozmawiają.
Taaa… tak to się teraz nazywa

Nauki ścisłe... To tak, prawo pitagorasa, archimedesa, wzory skróconego mnożenia, wektory, skale – to mój żywioł,
Więc ruszaj do swojego żywiołu, a pisanie zostaw innym.

Znam trzy zwroty po angielsku w tej chwili i żadnego więcej do cholery nie jestem w stanie sobie przypomnieć.
I love you.
I hate you.
I kill you.
Jak zwykle ałtorka błyszczy swoją wiedzą lęgłiczowską.

Stan kryzysowy mojego umysłu. Jestem na skraju załamania nerwowego i nawet porada od magistra psychologii mi tu nie pomoże...
Werter to mój bohater. Chciałabym umieć tak jak on strzelić sobie w głowę i nie trafić… to takie imoł…

I takim oto sposobem odizolowałam się całkowicie od świata. Komórka już któryś dzień leży bezużyteczna na biórku, teraz jeszcze nie dostepna jestem na gg. Muszę poprawić swój byt inaczej może być źle... A nawet jeszcze gorzej...
Mi to mówisz moja ty ortograficzna porażko analizatorska.

- Oj przestań, każdy tak zaczyna, nikt od razu nie robi na perfekt.
- Na początku robimy na Ich Trzy

i brata, który nie płakał by po nocach, tylko był radosny jak kiedyś...
w duchu przeklinał sam siebie, że pozwolił mu kupić kredka do oczów i żyletka do szpanu.

Nie poddawał się, obiecał sobie z całego serca, iż będzie się starał z całej mocy
Oraz, że będzie próbować z całej nogi i całych lędźwi, a do tego ze wszystkich sił swoich i całej elektryki swojej.

Teraz miał to w nosie, plastiki go nigdy nie kręciły...
Wolał stare, dobre drewno.

Jednak coś brunetowi nie dawało spokoju. Może ktoś. Chodzi tutaj o tego blondyna z pod jej domu.
Który codziennie stał pod latarnią.

Chłopak rozejrzał się szybko i za szybą ukazał się spory budynek z ogromnymi wejściowymi drzwiami obok których wisiała czerwona tabliczka z białymi literami.
„Zakład Poprawczy o Zaostrzonym Rygorze dla ałtorek nr 6”

- Czego chcesz? – brunet o czekoladowych oczach spoglądał z lekkim obrzydzeniem na ciemnego blondyna, który stał przed nim.
- Nie jesteś w moim typie – powiedział po chwili.
- Ale... Czemu? - Adam poczuł jak pieką go oczy, zamrugał gwałtownie,
- Sorry, ja lubię takich ChardKolorowych i w ogóle – powiedział machając rączką odzianą w różowo-zieloną rękawiczkę.

Adam załkał, przetarł lekko załzawione oczy i wbił wzrok w swoje ciemne skarpetki,
Z dwiema dziurkami

- Nie wiem Adam. Może napisz do niej list? Wyjaśnij w nim wszystko, napisz co czujesz, co myślisz...
Chłopak uśmiechnął się lekko.
- Mogłoby się udać, tylko czy ona to przeczyta?
- No fakt, jej zdolności intelektualne mogą na to nie pozwolić.

- Nie oprze się tobie, ten wdzięk, bystrość, inteligencja po prostu musi być twoja. – mówił do siebie. – Ona pasuje jak żadna inna, te jej kształty – wydał dziwny jęk na samą myśl o jej idealnym ciele.
Nie mógł zapomnieć o tym nowym modelu komórki, który widział dziś rano. Musi ją mieć!
Co!?
Mam, to się znam.


- Twój plan nie wypalił! – krzyknął brunet i wbił orzechowe oczy w stojącą naprzeciw dziewczynę
Ta chwyciła się za brzuch. Czuła wbite w siebie orzechy…

Dopiero teraz w zachodzącym słońcu Darek dostrzegł na lewym, lekko zsiniałym policzku odciśniętą dłoń Nowajczyka.
I po co nam salony tatuażu… Mrohny, chce taki na policzku?

- Ale nie rozumiesz on cię uderzył!
- Co znaczy „uderzył?”

Zaczęła drzeć się na mnie, krzyczała, że zadaje się z niedoszłymi gwałcicielami i jakimiś niedorozwojami społecznymi.
- Ale mamo! To, że na czacie napisał, że ma dwanaście lat, to nie znaczy, że kłamał! Po prostu ten czterdziestolatek na tyle się czuł. Bardzo chciał się ze mną zaprzyjaźnić i nawet zaprosił mnie do siebie do domu.

- Nie, nigdzie nie idę. Wbij to sobie do głowy. – powiedziałam już zezłoszczona.
Po czym chwyciłam młotek i gwóźdź.

- Jak chcesz to nie. Tylko nie miej do mnie później pretensji, że nie poszłaś, ja cię namawiałam.
- Wreszcie zrozumiałaś. – uśmiechnęłam się promiennie i zapięłam do końca niebieską bluzę.
- Właśnie, chodzi o pretensje do całego świata. To takie imoł. Pomyśl, nikt mnie nie zaprasza na imprezę i sobotę spędzam sama w pokoju.

- No jak zawsze. To może powiesz mi co cię tak ostatnio trapi i czemu nie jesteś obecna duchem?
Twoje ciało przestało mnie już kręcić.

Marta zamachnęła się i lekko uderzyła mnie w głowę.
- Ostrzegałam. Teraz mów bo oberwiesz jeszcze bardziej.
Powiedziała i wyjęła kij hokejowy.

usiadłam na brązowej ławce a ona pacnęła obok mnie, wbiając wzrok w moją twarz.
„Wbijanie wzroku” było starą torturą stosowaną na średniowiecznych ałtorkach, które przekroczyły swój dzienny limit głupoty.

- To w czym rzecz? – spytała.
- W tym, że trudno mi o nim zapomnieć... On był taki inny... – rozmarzyłam się lekko.
Jego ponętne czułki i ta delikatna, zielona skóra, czarne, rentgenowskie oczy, i ten miecz świetlny…

- Halo Magda to nie telenowela brazylijska. – powiedziała poważnie Marta.
- To jest porządna historia o lofffaniu na miarę „Dlaczego Noł”

- Adam to ćwok a ty potrzebujesz prawdziwego mężczyzny. A takim prawdziwym mężczyzną jest Sebastian.
Nie przejmuj się tym, że lubi sobie czasem pomalować paznokcie, ubrać sukienkę i zrobić porządny make-up. To nic.

- Co się tak patrzysz. Sebastian jest świetny... Wydaje się takim prawdziwym mężczyzną. Napakowany, uśmiechnięty, opalony – jęknęła. – jakby go wyrwali prosto z jakiegoś playboya...
Ja rozumiem, że pan Hefner wydał specjalną edycję Playboya dla panów lubiących… panów.

- Nie przejmuj się nią, jest psychologiem a wiesz jacy to ludzie.
- nienormalni?

- Przestań. – zaśmiałam się i uderzyłam go lekko w lewy bok.
- Aua! – krzyknął. – To bolało.
Po chwili chłopak upadł na chodnik z rozpaczliwym jękiem.
- Powiedź mamie, że ją kocham – wyszeptał i wyzionął w alkomat… hmmm… to chyba inaczej szło.


- No jak to jakiego? Twojego oczywiście. Ostatnio nie uśmiechałas się za często. – spuścił wzrok.
- Miałam złe dni... – odpowiedziałam wymijająco.
- Okres?

Doszliśmy do parku. Kolorowe liście już zaczęły spadać z drzew, widać było nadchodzącą wielkimi krokami jesień.
Tupała bardzo głośno, a przy każdym jej kroku ziemia się trzęsła.

Jego usta lekko zaróżowione, złożone w uśmiechu. Jego ciemne oczy, które gdy tylko na mnie spogladały sprawiały lekkie drżenie moich kolan. Jego ciało, pięknie wyrzeźbione (jak na piętnastolatka).
Nigdy nie widziałam tak ładnego transwestyty.

- O czym myślisz? – zapytał zaciekawiony
- Myślę? No wiesz, ja… jeśli chodzi o myślenie to… no wiesz, nie idzie mi to za dobrze…

Postanowiłam być szczera, bo po co mi kłamać. Co ma być to będzie.
Niebo znajdę wszędzie…
Chyba, że wejdę do budynku


- Dobra, dobra. Teraz tak serio, nie uważam się za przystojnego, mam krrzywe zęby, krosty i wąsy. Nie mam pojęcia jak takie coś może podobać się dziewczynom a już na pewno tobie.
Chłopkowi.

- Dziękuje. Twój haski też prezentuje się nieźle. Jak się wabi?
- Piękna. – odpowiedział automatycznie.
- Oryginalnie. – mruknęłam.
Jak chuchu…

szczerość Kaśki doprowadziła chłopaka do położenia się na łóżku
w różowych stringach-słonikach

Wzrok wbił w sufit a ręce ułożył wygodnie pod głowę.
Doszedł do wniosku, że poczeka, aż wzrok sam spadnie z sufitu.

Wysoki brunet usmiechnął się. Wyglądał na prawdę rewelacyjnie. Czarna koszula, dżinsy, roznoszący się zapach mocnych, męskich perfum, nawet swoje białe buty wypolerował.
Uwielbiam facetów w białych butkach, one są takie męskie

Na jedenej był wpisany nadawca: Adam Nowajczyk.
“Jak śmie” – przemknęło mi.
Co sobie ta nadęta koperta wyobraża, że może tak po prostu dostać się do mojego domu i podpisywać nazwiskiem Adama.

Po co, na co mi to wszystko? Za co ja tak cierpie? Co ja takiego zrobiłam!
Za prawdę powiadam ci, nie pisz więcej, bo grzeszysz przeciw ortografii i logice.

Długo czekać nie musiałam, pukanie do drzwi rozległo się jakieś pietnaście minut po moim telefonie. Zeszłam szybko na dół i pociągnęłam Sebastiana do mojego pokoju.
Agencja towarzyska z sąsiedniej ulicy działała fenomenalnie.

Tkwiliśmy w tej pozie dobre pół godziny, tyle czasu potrzebowałam właśnie na
Nauczenie się następnej pozy Kamasutry.

Czekał na kolejny dzień...
Czekał na kolejną samotną noc...
Czekał na jej telefon,
Który nigdy miał nie nadejść...
Po prostu czekał na cud...
Ale cud utknął w korku.

- Ale on na prawdę ją kocha!
- Nie wierzę. On nie jest zdolny do miłości Kamil.
- Jest! Przysięgam Ci.
- Taaa. A skąd Ty to możesz wiedzieć?
- Spałem z nim.

- Mówiłem już, że pięknie wyglądasz?
- Hmmm niech pomyśle, około pięćdziesięciu razy...
- To ten będzie pięćdziesiąty pierwszy.
„Nie mam nic ciekawszego do powiedzenia,” pomyślał i ucichł.

Dodam tylko tyle, że nie odstępuje od tamtego stylu, tylko założyłam się z Kamilem o mój wizerunek przez tydzień. – Wytknęła język.
- To znaczy?
- Przez tydzień mam stać się dziewczyną.
Potem znów możesz do mnie mówić Łukasz.

- Brunet, ciemny, przystojny... Nie potrafię w tym momencie wyszukać takich epitetów by określić jego urodę.
Słownik chcesz?

- No tak – uderzyłam się w czoło. - Ja to jednak nie myśle
Nie bój się tego przyznać. To nie jest takie straszne… nie, zaraz, to jest straszne!

Czy to jest normalne? Dwóch kolesi... A kochasz jeszcze innego... Pragniesz zniszczyć uczucie milości do tego jednego a zakochać się w tym drugim, znienacka pojawia się trzeci i wywołuje zamieszanie...
Okropność… normalnie bym sobie z czymś takim nie poradziła.

Warto? Wątpie... Twoja głowa, serce podpowiadają Ci, że postępujesz źle, może to będzie największy błąd w twoim życiu... Dowiesz się tego w przyszłości... teraz jest za wcześnie. Teraz nie myślisz...
I dlatego powstała Mrochna Cwoorca

- Wcale! Co ty sobie myślisz, że jak Magda cię nie chcę to to jest powód aby wyżywać się wciąż na innych? Mam za tobą chodzić i na okrągło pocieszać cię? – zerwała się z fotela jak oparzona, oddychała szybko, rytmicznie.
Przywal mu! Przywal!

Chłopak rzucił się na łóżko i ukrył twarz w poduszce.
Z braku dziewczyny zaczął ją namiętnie całować.

- Albo chodzi do kościola... – dokończyła.
- Tak też można. – powiedziałam i uświadomiłam sobie ile niedzielnych mszy ominęłam. Nie dostanę chyba za to rogrzesznia, za dużo się nagromadziło.
Kasandra uświadomiła sobie ile już analiz napisała i doszła do wniosku, że pójdzie za to do nieba.

- Mniejsza z tym. Mam dla ciebie newsy.
Przeczytałam dzisiaj w niuspejperze

- Taaa...
- Tylko mam nadzieje, że po tygodniu go nie rzucisz.
- Nie, tym razem jest inczej...
Zamiast go zrzucić ze schodów, uduszę go.

tylko podkręśliłam lekko oczka noi błyszczyk, to jest podstawa, bez niego nie ruszam się z domu.
Zawsze mam przy sobie tak z piętnaście w różnych odcieniach różu, no i specjalny zestaw z brokatem, oczywiście.

- Tylko przed północą widze cię w łóżku! – krzyknęła na odchodnym.
Dobrze mamo! Będę jutro przed północą!

Krystian jest naprawde niezłym ciachem.
*Wyobraża sobie gadające ciastko o imieniu Krystian*

I co najważniejsze i najbardzieje boli Krystian jednak nie był w moim typie. Znaczy się był ale nie.
Aha. Czyli był, ale nie był? Czyli na jeden raz?

- Jaki film? – zapytałam z ciekawością.
- “Męsko-damska rzecz” – odpowiedział i zaśmiał się.
- No tak czego można innego spodziewać się po prawie dorosłym chłopcu.
- Nie podoba się?
- Nie no ewentualnie lubię komedię i nawet reklamy są obiecujące.
- Ano też tak myślę.
A koledzy wołają za tobą „gej?”

- Też Cię kocham Kochanie i jeśli naprawdę jesteś w ciąży to poradzimy sobie...
A co tam! Będzie git moje kochane kochanie ukochane.

Jego serce podpowiadało, że to nie ta, że nie chce z nią być. Chłopak nie chciał jednak być sam, chciał kogoś mieć, zwłaszcza w tych trudnych dla niego chwilach.
Dlatego też zdjął różowego króliczka ze sklepowej pułki i powiedział do niego: „ty mnie nigdy nie zostawisz”

Delikatnie otworzył drzwi i wzrokiem ogarnął całą przestrzeń. Siedziała na łóżku trzymając w dłoniach książkę.
- Przeszkadzam?
Dziewczyna przez chwilę nie odzywała się, tylko mierzyła Sebastiana.
90-60-90 mógłby być modelką

- Siadaj. – powiedziała a on posłusznie usiadł na jednym z jasnobrązowych foteli.
-A teraz się turlaj – rozkazała, a on posłusznie zaczął się turlać.

Krystian siedział na swoim łóżku z zeszytem w dłoniach. Uczył się własnie historii, lecz jego wzrok tkwił wciąż w tym samym punkcie. Czym to było spowodowane? Oczywiście Magdaleną.
Nie, ja myślę, że przedawkował… oczywiście sok marchewkowy.

- Idę na spacer z Sebastianem,
(…)
Po dwóch godzinach przygotowań byłam gotowa do wyjścia
To jakby wychodzili do restauracji to pewnie cały tydzień by się przygotowywała.

Chłopak zachichotał.
Hihihihihihihihi… po czym zamrugał słodko oczkami pokazując długie rzęsy pociągnięte mascarom.

Czemu to się musiało skończyć?
Czemu on zawsze musi robić takie błędy, za które płacić będzie całe swoje życie?
Czemu?
Czemu?
Czemu?
No bo tak.

Marcin rytmicznie tupał butem o płytki w poczekalni pełnej kobiet oraz dziewcząt. Powoli tracił cierpliwość, jego dziewczyna weszła do ginekologa dobre pół godziny temu.
Chciał żeby już przyszła jego kolei.

- Bałaś się? – Zapytał jej chłopak.
- Tak, nie masz pojęcia jak bardzo, dziecko zrujnowałoby nam życie, nasze marzenia legły by w gruzach...
- Co? – Marcin zadrżał lekko. – Co ty mówisz? Legły by? Dziecko umocniłoby nasz związek...
- Nasz związek jest mocny skarbie – Weronika podeszła do niego, ustała na palcach by mogła dosięgnąć policzka bruneta już miała go pocałować, gdy on odwrócił się. Dziewczyna oniemiała.
- Co się stało skarbie? – Powiedziała ciszej.
Chłopak zmierzył ją chłodno.
- Miałem nadzieje, że będziesz w ciąży i że będziemy mieli razem dziecko. Chcę być ojcem Weroniko. – Powiedział poważnie.
A może ty chcesz je urodzić?

Ciemność otoczenia zawsze wzmagała u mnie strach, lęk i uczucie niższego bezpieczeństwa.
Bezpieczeństwo drugiej świeżości.

Najbardziej bałam się rozłożystych krzaków, które zostały posadzone parę metrów od głównej alejki. Było cicho, słyszałam jedynie pojedyncze szmery liści, które zapewne były przyczyną lekkiego wietrzyku. Dłonie włożyłam jeszcze głębiej w kieszenie białej kurtki.
- Panie pedofilu, gdzie pan jest? Zimno mi się robi!

- To, co tu robisz? Przecież widziałaś, że się ściemnia. – Zarechotał.
- Nie jestem blondynką! Tylko rozmyślałam i nie wiele do mnie dochodziło.
Nie musisz być blondynką, żeby mieć problemy z myśleniem.

Uśmiechnął się do niej a po jego policzku potoczyła się samotna łza.
Jak zawsze.

To co ujrzałaś to nie było prawdą, ja jej nie całowałem.
Robiłem jej sztuczne oddychanie
zę naprzeciwko ciebie i zastanawiam się kim ty właściwie dla mnie jesteś? Jesteś w moim typie, masz ładne oczy w których zapewne bym utonęła gdyby nie twój charakter. Jesteś zbyt gadatliwy, to znaczy, że za dużo mówisz.
Straszne! Zerwij z nim! Nie da się żyć z kimś, kto jest gadatliwy, czyli, że za dużo mówi.

. Ty również wstajesz, znowu próbujesz przytulić, ale to już nie działa. Przegiąłeś. Strzeliłam ci w twarz,
Próbował zgwałcić przez przytulenie!
ZUOOOOO


Ów obrazy dotyczyły wczorajszego wypadku, w którym on odegrał kluczową rolę. Nie chciał, aby Magda wpadła pod ten rozpędzony samochód.
Jaaasne…!

Z każdą sekundą było coraz gorzej, dostawała coraz mniejsze szanse na przeżycie. Samochód uderzył w nią z prędkością 90km/h
Mary Sue nawet ciężarówka jadąca 120km/h nie da rady, a co dopiero samochód z prędkością 90km/h. Phi!

- Co ci się stało? – zapytał blondyn siadając na krześle naprzeciw przyjaciela.
- Chyba zabiłem Magdę…
- Nareszcie stary! – krzyknął przyjaciel i poklepał go po plecach.

- Kocha cie Madziu. Jesteś naprawdę dzielna. – rzekł a po jego rozpalonym policzku spłynęła łza, ale nie była to już łza smutku, goryczy i frasunku to była łza przepełniającego go szczęścia. Nie tylko Magda powracała do życia, ale i on.
* Dziewięć miesięcy później *
Urodziła się mała Mary Sue czyli The Ring-Blog II

TRAUMATYCZNE PRZEŻYCIE AŁTORKI

Kochani!
Naprawdę bardzo mi przykro, ale chyba nadeszła pora usunięcia tego opowiadania.
Czemu?
Bo jest beznadziejny i pusty! Uświadomiła mnie o tym oceniająca z blogu:
Nareszcie!!!!

Albo napiszcie szczerze, że nie mam talentu, że nie warto mi marnować czasu bo i tak wszystko co piszę jest puste i bezsensowne, że nie potrafię wykreować porządnie bohaterów, że lepiej abym nie zabierała się za ponowne pisanie...
Nie, a skąd… świetnie kreujesz Mary Sue i niezdeklarowanych chłopczyków ze skłonnością do płakania.

Z PAMIĘTNICZKA

Tak jak obiecałam, jest wtorek i jest nowa notka.
Podoba się?
NIEEEEEEEE!!!!

Jestem dumna z siebie, że udało mi sie tyle wytrzymać,
Ja też. Nawet nie wiesz jak bardzo.

Napisaliście ponad 500 komentarzy z czego na prawdę się cieszę, bo to było takie moje marzenie
Napiszcie mi 500 w komentarzach! To moje marzenie!

Wiecie nie podoba mi się ten post, jest straszny i okropny...
Coś o tym wiem.

Bo wiecie liceum to już nie przelewki i od początku zaczęli nas wałkować psia kość i teraz nie mam prawie czasu na pisanie nowych postów...
Kupie dyrektorowi tego liceum kwiaty… i kość.

Wiem, wiem... Ukamieniujcie mnie...
DOBRA!!!

Za dużo tego materiału. W poniedziałek kolejne sprawko - trzymajcie kciuki, na czwartek lektura i jakaś praca z polskiego na trzy arkusze A4 - załamka. I tak to jeszcze nie wszystko, tylko tak z grubsza mówię. Cięzko mi jak cholera.
Idź na bungie za szyję, na pewno pomoże.

Brak nowej notki przez dwa tygodnie = skandal! Przepraszam, Was najmocniej.
Ja też. Bo już nie mogę dłużej tego czytać.

Nie usuwam jeszcze bloga, zdałam sobie sprawę, że wpisanie go włożyłam całe swoje serce, jest jakby niewielkim fragmentem mnie.
To jak by wyglądał ten blog, jakbyś wpakowała w niego więcej siebie!?
(złowroga cisza)


Już wróciłam... I tworze. Tworzyć będę, nie opuszczę Was!
Grozisz mi!?

Mam nadzieje, że kiedyś postanowię opisać dalsze losy Magdaleny i Adama (wizję posiadam), może to będzie Nastoletnia Miłość 2?
Niedługo będzie, Shrek 5 to dlaczego nie Nastoletnia Miłość 2?
Bo shrek jest fajny, a nastoletnia miłość nie?

Oto i koniec volłumu Frii. Mam nadzieje, że zostawił wam trwały uraz na waszej niewinnej, dziecięcej psychice seryjnego mordercy, psychopaty lubiącego chleb bez skórki i otłuszczone mleko sojowe.

Ja, czyli Kasandra, wasz płatny zabójca ałtorek oficjalnie ogłasza, że kończy współpracę z MC
Niestety, ale nie mogę się tutaj dłużej zagnieździć.
RZegnajcie!
*Kasandra zbiera swoje pistolety i odchodzi w cieniu policyjnych świateł przeciwmgielnych*

THE ENDINGS

Napisy Końcowe!

Scenariusz i reżyseria KASNADRA
Plan zdjęciowy nastoletnia-miłość.blog.onet.pl
Kostiumy dzięki uprzejmości wszystkich gwiazd Hoolylasku


Obsada:
Kasandra jako narrator
Mary Sue jako Mary Sue
Piękna i Wspaniała jako Mary Sue2
Imoł jako Płaczliwy Imoł
Gej jako Różowy Gej
Laluś machający rączką jako Laluś Machający Rączką

Podczas kręcenia tej analizy nie ucierpiał żaden analizator

3 komentarze:

merh pisze...

Pod koniec zrobiło się groźnie. I te 90 km/h :P

500! (możesz czuć się spełniona xD)

Anonimowy pisze...

*wyciąga chusteczki firmy ŚNIMT*
To takie wzruszające! Ta pasja, ta namiętność, prawdopodobieństwo wydarzeń i ciągłe zwroty akcji! Ach, dlaczegoż, Kasandro, odchodzisz? Jak mam sobie poradzić bez Twoich analiz?!

Anonimowy pisze...

„...krzyknął szeptem...”
To tak można?

„(...) nawet swoje białe buty wypolerował.
Uwielbiam facetów w białych butkach, one są takie męskie „
Ha! Bo Kasandra Beli B. w białym obuwiu nie widziała (spokojnie, ja nie mam obsesji)

*zasiada w kącie* Kwiik.