czwartek, 27 listopada 2008

Harry Potter and Krwawe Manekiny

Zapewne ta analiza ukazałaby się jutro, bo dzisiaj nie dałbym rady wyjść z szoku, jednak przełamałem się. Co mnie tak sparaliżowało? Wiadomość, którą powinna żyć dzisiaj cała Polska, a może naweti Polsca: Ola Szwed zerwała z chłopakiem!!!
Jestem tak zdruzgotany, że chyba sam za chwilę zadzwonię do swojego chłopaka i z nim zerwę. Zjednoczmy się z Olą!


Dzisiaj przedstawiam wam coś, po czym najprawdopodobniej będziecie wymiotować. Tak przynajmniej robili nasi bohaterowie. Ja próbowałem się powstrzymać...

Krwawe Manekiny

Harry James Potter, Wybraniec, Chłopiec, a właściwie mężczyzna, który przeżył. W tym roku kończył 35 lat, jego żona Hermiona Potter tak samo.
Jego żona kończył 35 lat?

Przez ten czas oboje nic się nie zmienili. Z tym wyjątkiem, że zmiany w życiu Pottera były kolosalne.
Zakrzywienie czasoprzestrzeni?

Minęło 15 lat odkąd Hrabia Westmoreland, połączenie Lorda Voldemorta i króla Galbatorixa został pokonany, zło jak dotąd nie panoszyło się na świecie.
Ciekawe co ich połączyło? Albo czym zostali połączeni ^^"

Za stołem prezydialnym zasiadał wciąż ten sam Albus Dumbledore, dobrotliwy uśmiech wciąż rozjaśniał jego starczą twarz. Ogarnął wszystkich ciepłym spojrzeniem, po czym
Upadł na ziemię zimny jak lód. Oddał za dużo ciepła.

- Witam Was w nowym roku w Hogwarcie, zanim ta uczta zamroczy wam mózgownicę chcę powiedzieć kilka ważnych rzeczy. Po pierwsze : Eliksirów dalej naucza profesor Eragon van der Ingetium, walki wręcz Profesor Murtagh Nolan.
Piętnaście lat zleciało, a w szkole prawie nic się nie zmieniło...

Jednak zaszły dwie zmiany, Obrony przed Czarną Magią będzie nauczać Pani Profesor Hermiona Potter.
Jakżeby inaczej!

Brawa rozległy się szczeólnie od stołu Gryfonów, gdzie siedziała córka Hermiony, 15 letnia Aurelia, istna kopia matki, długie do ramion blond włosy z czarnymi pasemkami i zielone oczy jak u ojca.
Ciekawe czy ruszyła światowa produkcja?

Do tego wydatne usta i krągłe kształty robiły z niej piękność.
Śmiem wątpić...

Uśmiechem zniewalała męskie grono Hogwartu. Młody Syriusz Weasley był tak podobny do ojca Rona, że prawie nikt ich nie rozróżniał.
Firma produkująca Rona też nie próżnuje.

Rude włosy ścięte na jeża i wieczny uśmiech, brakowało mu tylko piegów, oczy miał niebieskie. Siedział przy Aurelii dla której był jak brat.
A trzeci do kolekcji będzie... Bellatrix Malfoy!

- Natomiast – kontynuował Dumbledore. – Profesor James Potter odszedł, pełni funkcję ministra magii i nie może nauczać w Hogwarcie, jego miejsce zajmie Profesor Harry Potter, powitajmy go.
Cóż mogę powiedzieć?

Potter wstał uśmiechając się szeroko, Wielka Sala cała klaskała. Wszyscy cieszyli się z faktu iż będzie ich nauczał właśnie Harry.
Dumledore bowiem wprowadził bardzo su(e)rowe reguły: Sprzeciw był karany.

Harry odczekał chwile i gdy wszedł do swojego gabinetu machnął ręką i zmieniwszy ubranie na pidżamę od razu położył się do łózka. Gdy zapadł w sen odczuł jakby wchodził do myślodsiewni.
Odczuwał w stanie snu! Incredible Harry, odsłona pierwsza.

Stał na placu, jakby w antycznym koloseum Rzymskim. Po bokach rozpościerało się morze lawy plującej w górę strumieniami, jednak na środku placyku był umieszczony cokół z błękitnym kamieniem, od tego klejnotu emanowało tyle czarnej magii, że chłopakowi włosy stanęły dęba.
Wszystkie?

Wokół cokołu stały dwie postacie, obie w czarnych szatach i kapturach na głowach.
*z zaciekawieniem* Któż to może być?

- Kamień Dusz musi zostać zniszczony Izualu. – szepnęła pierwsza postać.
- Nie pozwolę na to Xadrielu,
Dziwne imię z literą 'X' jest *odhacza punkt na liście*

wkrótce potomek Westmorelanda się obudzi, i to ja będę pierwszy który da mu Kamień Dusz Mrocznej Trójcy Zaświatów, ja dam mu wszystko czego będzie chciał!.
Tytuł bardziej skomplikowany niż nazwy piosenek Comy.

- W życiu Ci na to nie pozwolę! – rzucili się do sobie do gardeł, w tym momencie Potter stracił obraz sprzed oczu, usłyszał tylko zdanie
- „Młot Piekielnej Kuźni, zniszczy Kamień Dusz”
Na szczęście Harry znał osobiście wszystkich greckich i rzymskich bogów, dlatego znowu pokona wszelkie niebezpieczeństwo.

Nie wiedział, że to samo śni się jego córce i synowi najlepszego przyjaciela.
Trójkącik? :>

Syriusz i Aurelia już nie spali. Chcieli isc do biblioteki, aby dowiedzieć się czegoś o piekielnej kuźni i Kamieniu Dusz. Rzecz jasna dołączył do nich Severus Longbottom, młodszy od ich o dwa lata, koniecznie chciał, żeby go wzięli co Aurelia podchwyciła z entuzjazmem. Jednak Syriusz nie Chciał się zgodzić.
*przeciera oczy* Nie, powiedzcie mi, że to, co przeczytałem nie jest prawdą...

Nie protestował, udał się po cichu z powrotem, a młodzi poszli dalej. Przy drzwiach biblioteki czuli, że ktoś zrywa z nich pelerynę niewidkę, a potem usłyszeli za sobą stanowczy męski głos.
- Do mojego gabinetu…..Natychmiast.
Dumbledore ma ochotę na nocne igraszki?

Aurelia i Syriusz zbledli, nie śmieli się odwrócić. Jednak mocny męski głos ponowił polecenie.
- Zapraszam do mojego gabinetu……Natychmiast.
Długa przerwa pomiędzy zdaniami musiała być, sądząc po ilości kropek.

Odwrócili się i stanęli twarzą w twarz z Argusem Filchem. Wyglądał jakby miał popaść w apopleksję, poczerwieniał cały na twarzy i błądził po nich szalonym wzrokiem.
Argus ma układy ze Śmiercią.

Z cienia wyszedł Harry Potter we własnej osobie, był ubrany w butelkowo – zieloną szatę, wyraz twarzy miał surowy.
- Co się stało Argusie? – spytał z niezwykłą uprzejmością obserwując dwójkę nastolatków, którzy mieli miny zbitych psów.
- Szwędali się po nocy! – wybuchnął woźny. – Muszą ponieść karę! Mówiłem Profesorowi Dumbledore`owi, żeby przywrócił w Hogwarcie kary cielesne, dawno by nie było takich numerów.
- Masz rację - odrzekł po krótkim zastanowieniu Harry - Rozstrzelać ich.

- Dyrektor jest zajęty Argusie. – Harry nie tracił nad sobą opanowania, młodzi byli w szoku. – A wy pozwolicie ze mną, znajdę wam zajęcie.
Woźny zniknął z szerokim uśmiechem na twarzy, Harry odwrócił się do dwójki nastolatków.
- Następnym razem jak będziecie się pałętać po zamku to na litość boską nie dajcie się złapać, a teraz do łóżek.
Niczym mnie nie zakończył. Ech...

Na podium wszedł Potter, otworzył dziennik, sprawdził listę obecności i przeszedł od razu do rzeczy.
- Witam Was na pierwszej lekcji Czarnej Magii, jak sami wiecie nazywam się Harry Potter i mam za zadanie nauczyć was jedynie podstaw.
No tak. Za kasę, którą bierze od Dumbledora, na więcej nauczania szkoły nie stać.

Wszyscy byli ciekawi nowego profesora, o ile jego poprzednik i za razem ojciec był dość łagodny to obecny nauczyciel nie przejawiał takich skłonności.
Przejawiał za to kilka innych, o których lepiej nie mówić.

Machnął niezauważalnie ręką, a na środku klasy zmaterializował się manekin przedstawiający śmierciożercę ubranego w czarną szatę i kaptur.
To co, reanimujemy?

Gedwey Ignasia na jego dłoni pojaśniała, jednak wiedział, że nie nauczy młodych magii Jeźdźców. Zamiast tego wyjął różdżkę i krzyknął.
- Death Scream!
- Death Magnetic!

Promień wielkości łańcucha koloru wściekłej czerwieni pomknął ku manekinowi, jednak oplótł cały tors „smierciożercy” i zaczął powoli zgniatać demonstranta.
Wdech, wydech, wdech, wydech... Żyj!

Gdy już widać było nerwy i wnętrzności po klasie potoczył się krzyk konającego. Rozbryzg krwi i narządów wywołał u większości wymioty.
Krwawe Wnętrznościowe Manekiny!

Jednak klaskali z uznaniem. Po skończonej lekcji Potter poszedł do pokoju nauczycielskiego odnieść dziennik. Zastał tam list :
Harry.
Przyjdź do mojego gabinetu zaraz jak skończysz lekcje.
Albus Dumbledore.
Już się dowiedział o zabiciu manekina. Do Azkabanu z nim!

Potter teleportował się wprost do gabinetu przed twarz Albusa, ten wskazał mu krzesło.
Naruszył jego przestrzeń intymną.

- Harry, zbliża się kolejne zagrożenie i to nie jest potomek Westmorelanda.
- A co?
- Sam nie wiem, wiem tylko, że Hogwart nie będzie bezpieczny bez pomocy z zewnątrz.
*poległ*

Następnego dnia rano była sobota, wszyscy w radosnej atmosferze zjedli śniadanie. Nagle szyby w Wielkiej Sali zaczęły się trząść i z głośnym trzaskiem wypadły z okien.
Trollowi zaburczało w brzuchu.

Harry podniósł się z miejsca, Hermiona razem z nim. Obok Murtagh i Eragon położyli dłonie na rękojeściach mieczy, aurorzy chroniący szkołę też wyciągnęli różdżki.
'Miecz' jest jakimś wyrazem bliskoznacznym do 'różdżka', tak?

W drzwiach Wielkiej Sali pojawiła się postać mężczyzny, długie włosy koloru platyny sięgały mu do pasa, oczy były bez źrenic, zupełnie jakby był ślepy.
Pomieszanie Issaca Mendeza i Malfoya? oo_0"

- Dzień Dobry Dumbledore.
Albus zbladł, wstał od stołu prezydialnego i podążył w jego stronę, wtem zerwał się potężny wiatr i Dumbledore wyładował na ścianie łamiąc kark.
Nie dane mu było wsiąść na latający dywan...

- Nazywam się Izual. – szepnął przybysz. – Jako, że Dumbledore nie żyje ja przejmuję w posiadanie Hogwart i jego tereny. – to mówiąc śmiał się histerycznie, był to śmiech szaleńca.
No nie żartuj...

Eragon próbował go powstrzymać, jednak jego przygwoździły do ziemi pióra ze stali, wystrzelone ze skrzydeł nieznajomego.
Mhrohkh! Jak ja to uwielbiam!

Murtagh stracił przytomność, jednak żył, aurorzy zostali unieruchomieni. Hermiona chciała wyjść, jednak Potter ją powstrzymał. Sam teleportował się przed przybysza posyłając mu cios w brzuch. Izual zgiął się wpół, jednak Potter nie przestawał bić jego twarzy.
A imię jego Neo Potter.

Gdy pokryły ją ciemne sińce Harry złapał przeciwnika z zamiarem przyłożenia mu z kolana w twarz, jednak kula ognia wystrzelona z ręki przeciwnika powstrzymała go.
Dragon Ball?

Za Izualem stało ośmiu zbrojnych, zbroje zasłaniały im twarze, a ciężkie półtoraręczne miecze zwisały z pochew u pasów.
*Sprawdza, czy coś zwisa mu z pochew* Uff, na szczęście nic.

Harry utworzył w palcach czerwono złotą kulkę i rzucił nią w Izuala, jednak ten sparował atak.
Powiem wam, że chyba stanę się wiernym czytelnikiem. To jest aż tak głupie, że wciąga ^^

- Panowie, zajmijcie się nim. – syknął przez zaciśnięte zęby.
W tej chwili cały Hogwart zaczął walczyć, nawet uczniowie rzucali zaklęcia, mordercze i inne.
Zamek wyciągnął z wieżyczki swoją różdżkę i też rzucił zaklęcie.

Zbrojni Izuala szybko padli pod naporem uczniów i nauczycieli, jednak sam przybysz dalej miał na twarzy satysfakcjonujący uśmiech.
On umiał oddychać pod stertą ludzi.

Harry popatrzył na ciało Albusa, w tej chwili nie liczyło się nic tylko jego pogrzeb i wybór nowego dyrektora
Szczególnie to drugie, bo pogrzeby to nudaaaa.

przed całą szkołą zmaterializowała się koperta gigantycznych rozmiarów zaadresowana do Pottera, pod spodem był napis w złotym kolorze.
Ale się wylansowali tym złotem.

Izual zniknął, jednak wszyscy wiedzieli że Westmoreland w porównaniu z nim to była łagodna owieczka. Harry wtulił się w Hermionę i płakał jak małe dziecko, odszedł człowiek, który mimo pomyłek był dla niego jak dziadek i jak dziadka go kochał.
Jestem wstrząśnięty... Po raz pierwszy od dłuższego czasu widzę, żeby Harry lubił Dumbledora...

Hermiona głaskała męża po włosach na oczach całej szkoły,
Głaskanie na oczach musi być bardzo intymne.

Tymczasem zło rosło w siłę i było gotowe zmiażdżyć ostatni bastion jasnej strony.
Zuo jest zUe!

**WSPOMNIENIE**
KWIK!

Ciało Dumbledore`a leżało na posadzce oczyszczonej przez Pottera.
Wyczyścił posadzkę, nie dyrektora.

Cały Hogwart płakał,
Po chwili zatopił kilkaset uczniów, zgromadzonych w pobliżu.

Harry otworzył kopertę która się przed nim zmaterializowała, przeczytał w spokoju, po czym zamknął się w swoim gabinecie.
Harry otworzył pudełko jakie było na jego biurku, znalazł tam miecz Gryffindora, oraz testament Albusa, z odręcznie napisanym do niego listem.
Miecz w pudełku! *__*

Harry
Ja już pewnie nie żyję, należą Ci się szersze wyjaśnienia co do człowieka który mnie zabił. Tak Harry, wiedziałem, że zginę, musiałem to zrobić. Izual nie jest właściwie człowiekiem, jest to demon, konkretnie Archanioł, wygnany z niebios i służący Mrocznej Trójcy.
*wytrzeszcza szeroko oczy* Przysięgam, że nie miałem z tym nic wspólnego!
Może zacznę od początku.
Dawniej kiedy pierwsi Czarodzieje zamieszkiwali ten świat zrodził się demon Enaros, był tak potężny, że nikt nie mógł go pokonać, założono Klan Złotych Magów, dzięki któremu pokonano niszczyciela, jednak jako, że nie był człowiekiem złożył trzy jaja. Wykluły się z nich trzy demony : Diablo, Mefisto i Baal. Nazwani Mroczną Trójcą zaświatów czekają na dogodny moment, aby uderzyć, ponad to…Izual jest potomkiem Hrabiego Westmorelanda, jeśli Diablo i reszta się obudzą nic nie będzie w stanie ich powstrzymać.
Chyba, że zbierzesz drużynę, którą nazwiesz Drużyną Pierścienia.
Hogwart nie jest już bezpieczny, potrzebujemy Cię Harry. Ty jako jedyny zapewnisz szkole silną rękę i dobre przywództwo. Życzę sobie, abyś po mojej śmierci objął urząd dyrektora Hogwartu. Nie jesteś ani za młody ani za mało doświadczony.
I nie przejmuj się tym, co mówią krytycy.
Umiejętnościami przewyższasz mnie. Czary Złotych Magów. Musisz ich się nauczyć. Szukaj Michaela Scofielda, on Cie wszystkiego nauczy…..Jest moim synem.
*Parsk* Już wiemy, jak wydostał się z więzienia!
Opowie Ci o legendarnych Kamieniach Dusz. Wie więcej na ten temat niż ja.
Zanieś testament Jamesowi. On będzie wiedział co robić.
Zostawiam Ci Hogwart i jego uczniów.
Możesz ich sprzedać na eBayu.
Albus Dumbledore.

- I co teraz Kochanie? – spytała. Jej głos był przepełniony bólem po stracie dyrektora. – Co zamierzasz zrobić Harry?
Potter zacisnął dłonie, płakal jak małe dziecko. Hermiona przytuliła go do siebie obejmując w pasie i kołysząc jak małe dziecko.
- Odnajdę Scofielda. – oznajmił Potter.
No, to szykuje się kolejna seria Prizon Brika.
**KONIEC WSPOMNIENIA**

Kilka dni po pogrzebie Albusa Hogwart znów zaczął funkcjonować. W porze kolacji powstał Minister Magii, uśmiechnął się do wszystkich
Po czym uśmiechnął się jeszcze raz na wszelki wypadek, gdyby kogoś ominął.

- Witam Was. Jak wiecie Profesor Albus Dumbledore zostawił testament, więc wszem i wobec ogłaszam. Funkcję Dyrektora w Szkole Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie przejmie Harry James Potter, powitajcie gorącymi brawami Pana Dyrektora.
*pogwizduje* Potter, do domu!

Wszyscy klaskali
Po chwili rozniosły się dźwięki kolejnej piosenki Piotra Rubika.

- Jest mi niezmiernie miło, Chciałem wprowadzić kilka zasad, zanim ta uczta zamroczy wam mózgi. Po pierwsze : Pojedynki na korytarzach i włóczenie się po zmroku jest zakazane. Po drugie : Nie mogę nauczać Czarnej Magii z powodu obowiązków dyrektorskich, dlatego tego przedmiotu, który teraz jest OBOWIĄZKOWY będzie nauczał Profesor Michael Scofield.
Poza tym, Michael może was uczyć Podstaw Ucieczki z Azkabanu, w skrócie PUZA.

Powstał wysoki przystojny Latynos. Prawie łysy o przenikliwym spojrzeniu, opalony na ciemny brąz i ubrany w mugolski garnitur.
Jak poznać, że garnitur jest mugolski?! Najlepsze pomysły nagradzamy...

- Hogwartu będą chronić Smoczy Jeźdźcy, pieczę nad nimi sprawuje profesor Eragon Van der Ingetium, jest również powołany na mojego zastępcę. Różnego rodzaju przewinienia nie będą tolerowane. Smacznego.
A sprobujecie się powygłupiać!

- Tato. – wyszeptała ze łzami w oczach. – Nie mógłbyś nas uczyć?
- Kochanie. – Harry przytulił córkę i spojrzał jej w oczy. – Będę prowadzić dodatkowe zajęcia dla Ciebie i Syriusza, oraz innych którzy będą tego chcieli,
- Biorę dwadzieścia galeonów za lekcję.

– Nadciąga coś straszniejszego niż Westmoreland o którym Ci opowiadałem. Musicie znać wszystko co ja umiem. Nauczał was będę ja i Profesor Eragon, oraz Profesor Murtagh, a teraz zmykaj do dormitorium. – uśmiechnął się ciepło.
Harry nie powinien zapuszczać się w rejony Antarktydy. Nie wiadomo czy świat wytrzyma kolejne metry wody...

- Powiedział Pan DYREKTOR że wszystkich uczniów mamy prowadzić do niego.
- Argusie skończ. Wyjdź a ja to z nimi załatwię.
Gdy woźny wyszedł Harry przetarł zmęczone oczy.
- Minus sto punktów od Gryffindoru, nie będę nikogo faworyzował. I szlaban z Profesorem Murtaghiem.
- Wujku..
- Dyrektorze Syriuszu, to, że jesteś synem Rona nie uprawnia cie do ulg. Kara musi być. Żegnam.
*Bije brawo* Ostro z nimi!

- Harry Jesteś zbyt ostry.
- Chryste Panie.
Co to za mugolskie nazwy? Minus sto punktów!

- Uważam, że jesteś za ostry, przypomnij sobie siebie w ich wieku.
- Albus do jasnej cholery idzie wojna! Muszę ich zdyscyplinować.
Dlatego zamierzam z Hogwartu zrobić ośrodek wojskowy - dokończył.

Od aŁtora: Jeśli komuś nie podoba sie to co piszę to proszę nie zaśmiecajcie mi bloga komentarzami typu "Skończ Bloga" czy coś w tym rodzaju.
Dlatego właśnie powstały analizatornie, kochanieńki.

**WSPOMNIENIE**
- Eragon przejmie dyrektorstwo, ja tym czasem muszę znaleźć syna Albusa. Jest dla mnie niezwykle ważny. Żegnaj Kochanie. – pochylił się ku żonie i namiętnie ją pocałował, tak że była zmuszona usiąść na biurku.
Usiadła, ciągle myśląc o tym, że jej mąż może też lubić mężczyzn.

Harry machnął ręką, zasłony w wielkich oknach się zasunęły tworząc przyjemny półmrok. Teraz widoczny był tylko Potter, gdyż blade światło padało wprost na niego. Na jego ręku zmaterializowała się kula ognia a wokół niego powstawała biała mgła.
Cóż za kompozycja! *wzdycha*

Zniknął by pojawić się w Puszczy Albańskiej.
A Białowieskiej?

To co zobaczył na polanie kompletnie wytrąciło go z równowagi. Stał tam Scofield obok ołtarzu przypominającego do złudzenia ten z jego snu, jednak tutaj nie było bryzgającej wszędzie lawy. Latynos ukląkł, natomiast Potter rzucił na siebie zaklęcie niewidzialności.
Niewidki już nie są modne.

- To nic Ci nie da Harry Potterze – głos Michaela był bardzo młody jak i jego wygląd.
Chciałbym zobaczyć wygląd głosu Michaela ;D

- Wiesz kim jestem? – spytał dyrektor Hogwartu wyłaniając się z nikąd.
- DEATH SCREAM!
- Nie! - krzyknął! - Harry Potter!

- Nie będę Ci dłużny. – syknął. – Crucio!
Zielony promień także nie dotknął Scofielda, on po prostu rozmazał się i stanął za Harrym.
*próbuje się rozmazać i stanąć za sobą* To nie fair! A ja nie umiem...

- Dlaczego mnie zaatakowałeś?
- Chciałem Cię sprawdzić Harry Potterze. Tak naprawdę jestem synem Albusa Dumbledore`a.
Oh, rly?

Harry omiótł spojrzeniem las. Nie widział w tym nic, jednak na ołtarzu, wykonanym ze złota był napis: MERLIN
Niech ci czarodzieje już się tak nie wywyższają, że mają złoto... My też mamy! Chyba...

Dzień mijał powoli, Harry przemierzał korytarze aż w końcu poszedł do gabinetu Hermiony. Tam pani Potter uczyła kilku pierwszoroczniaków zaklęcia patronusa. Gdy zobaczyli Harry`ego od razu stanęli jak struny.
Użyłbym innego porównania, ale jest jeszcze za wcześnie...

Pierwszaki wyszły, a Harry przytulił żonę. Weszli do sypialni a tam zajęli się tym za czym tęsknili podczas nieobecności Pottera.
Oglądaniem nowych odcinków "Grzesznicy"?

Oczom uczniów ukazał się najprawdziwszy śmierciożerca prowadzony przez dwóch Jeźdźców i kilku aurorów.
- Niedobitek w walce w Westmorelandem. – objaśnił Profesor. Związał go zaklęciem i posadził na krześle.
Czyżby powtórka z rozrywki?

- Homenum Revelio. – szepnął. Niewidzialne noże odcięły po prostu głowę zalewając posadzkę krwią. Wiele dziewczyn zwymiotowało.
Minus sto punktów dla dziewczyn! A teraz mi to posprzątać.

Scofield machnął różdżką i wokół nich pojawiło się kilkanaście śmierciożerców.
- Zaczynajcie, musicie się mocno skupić. – polecił.
- Panie Profesorze.
- Tak?
- Nie Możemy zabijać.
- I nie zabijacie… - szepnął – Bynajmniej nie teraz.. Zaczynajcie, nie mamy wiele czasu.
Sprzątaczki przyjdą za pół godziny...

Kolacja w Wielkiej Sali przebiegała spokojnie, nagle wstrząsnął huk. Całym Hogwartem zatrząsło. Drzwi dosłownie zostały wywarzone. Wszedł przez nie Izual we własnej osobie.
Wchodzi sobie jak do siebie. Gdzie jest Filch i jego niepokonana miotła?

Jednak za nim szła postać spowita na czarno. Odsłoniła kaptur a Scofield wstrzymał oddech.
Ta twarz nie była ludzka. To była czerwona morda z mnóstwem kłów, ślepia płonęły żółtym blaskiem. Rąk nie było, tylko łapy zakończone ostrymi szponami.
Hellboy trochę się zmienił od ostatniego filmu.

- Czego tu kurwa szukasz? – zdegustowane spojrzenie kadry nie liczyło się w tym momencie. Izual tylko spojrzał na Pottera i zaśmiał się zimno. Tajemniczy osobnik stojący za nimi klasnął w dłonie, wtem z nieba zaczęły grzmieć pioruny, a on sam zaśmiał się okrutnie. Ten śmiech mroził krew w żyłach i odbierał resztki odwagi.
- Przedstawiam wam….Diablo. – Izual nie krył euforii.
- W takim razie ja - krzyknął Harry - The Sims!

Harry jak na komendę przywołał do siebie Hiradora, tak samo Murtagh Ciernia i Eragon Saphirę. Trzy smoki wpadły przez dach kompletnie go niszcząc, uczniowie ewakuowani zostali z Wielkiej Sali.
Oczywiście nikt nie zginął, bo wszystko działo się w zwolnionym czasie.

Eragon dobył Zar`Roca natomiast Murtagh chwycił swój półtoraręczny miecz, natomiast Harry chciał posłużyć się magią. Oboje ruszyli na Diablo, jednak ten machnął tylko ręką i przygwoździł ich do ściany niewidzialnymi więzami. Rozłożył rękę, połyskiwał w niej niebieski szafir.
- Dajcie mi….- ryczał wśród głuchej ciszy. – Kammmmmmienie Duuuuuuszzzz
*Próbuje wymówić słowa przybysza* Ty, to trudne jest! Kammmmmmmmmmmmienie!...

- HOMENUM REVELIO!
Zamienia przeciwnika w serek homogenizowany.

Nauczyciele byli sparaliżowani zaklęciem. Diablo machnął szponami a rozorały one klatkę piersiową Pottera, Eragon zneutralizował czar i ruszył na przeciwnika. Wsiadł na Saphirę, tak samo jak Murtagh i Harry na swoje smoki. Wszystkie trzy behemoty zionęły ogniem, jednak Diablo tylko się zasłonił rękoma, po czym sam przemienił się w Czarnego Smoka. Wznieśli się do góry, ogień niósł się po niebie, pełno ugryzień, uderzeń ogonów, szponów i zaklęć rzucanych na przeciwnika. Nic mu się nie stało.
*ziew* Fantasy zawsze mnie pociągało...

Jednak smoki obrywały i to bardzo. Saphira miała rozerwane skrzydło, Cierń brak oka, a Hirador poszarpany brzuch.
Flaki wolno spadały na uradowanych uczniów. Dziewczyny zwymiotowały.

Gdy się poddali Diablo krzyknął.
- TERAZ TO JA JESTEM KOLEJNYM CZARNYM PANEM!! DAJCIE MI KAMIENIE DUSZ Z WŁASNEJ WOLI ALBO ZGINIECIE WSZYSCY!
O co mu do diabła chodzi? - spytał Harry pozostałych. Wszyscy wzruszyli ramionami i weszli do szkoły.

- Chcesz powiedzieć…
- Tak. Moim Dziadkiem a ojcem Albusa Dumbledore`a był Merlin Wspaniały.
Ciekawe kto był matką. O ile jakaś była.

Daleko od Hogwartu w podziemnych komnatach samych piekieł nikt nie próżnował.
Kociołki wesoło bulgotały.

- Jak Wiesz, nie możesz umrzeć, także zaklęcie Pottera nic Ci nie zrobiło, jednak proszę, żebyś teraz udał się do Harrogath i wyciągnął stamtąd mojego brata Baala
No, chyba, że jesteś zbyt zmęczony. Odpocznij sobie, pobaw się gdzieś, a jak będziesz gotów to cię poproszę, dobra?

Diablo zatarł długie łapy. Podszedł do drzwi w których spoczywały upadłe dusze. Skierował się w stronę mężczyzny, podniósł jego głowę do góry.
- Ty… - wysyczał…… - Pomożesz mi. Jesteś wolny…..Severusie.
Piekielnie rozmnażające się kropki.

Severus Snape a raczej jego upadła dusza błąkała się po piekle. Diablo dał mu drugą szansę, jednak już jako demonowi….Słudze zła.
To przez te tłuste włosy.

Kwestia uwolnienia Mefista wyglądała tylko jak formalność. Koszmar się rozpoczął.
O tak. Kilkanaście minut temu.

- Do klątwy Cruciatus. – ciągnął. – Potrzeba czystej złości, musicie chcieć zadać komuś ten ból. – wycelował różdżką w szczura. – CRUCIO!
Zwierzę wiło się niemiłosiernie, klasa patrzyła na to z rosnącym wstrętem, jednak latynos nie zwalniał zaklęcia, dopóki szczur nie zaczął kwiczeć z bólu i krwawić. W końcu zwolnił czar.
Dziewczęta zwymiotowały?

W Hogwarcie było istne piekło. Każdy z uczniów walczył jak mógł. Nauczyciele również sobie radzili.
Bo czasem uczeń przerasta mistrza.

Harry walczył z dwoma na raz, jednak używał miecza, zasłonił się przed atakiem jednego, w drugiego wycelowal dłoń.
- Jierda! – kark śmierciożercy odskoczył złamany, natomiast jego kompan miał wielką szramę na sercu
Od kiedy Harry ma moc Jedi?!

Unik, Cios, Blokada, znów unik, Pchnięcie.
Krew ściekająca z ramienia Pottera.
Wielka sznyta na klatce piersiowej Hrabiego.
Odcięte członki obydwu...

Pojedynek tym razem był wyrównany, męczyli się w tym samym momencie.
Przerywamy pojedynek! - krzyknął Hrabia - Przerwa na zmęczenie.

Potter użył podstępu. Chwycił broń oburącz i gdy Westmoreland się zasłonił, zmienił kąt pod jakim była broń, podciął mu nogi i jednym szybkim ścięciem ściął głowę
Kto tym razem wymiotował? Obstawiajmy!
a) Harry
b) Hrabia
c) Analizator

Głowa Hrabiego zaczęła się palić, Potter ukląkł nad jego bezgłowym korpusem, ku przerażeniu uczniów szepnął.
- Wyssanie Grzechu
Po chwili obok niego pojawił się odkurzacz.

- Wessanie Duszy.
Dusza wsiąknęła w niego, wszyscy patrzyli ze zgrozą na to co zrobił Harry, Hermiona zakryła usta ręką. Śmierciożercy spłonęli od ognia spadającego z nieba. Potter popatrzył na niebo, setka Jeźdźców na czele z jego ojcem lecieli im na pomoc. Hogwart nie ucierpiał. Wygrali.
Brakuje mi tu tylko komentarza Szaranowicza.

Harry`emu opadła szczęka do ziemi, gdy Eldebring oznajmił mu gdzie jest, czytał wiele o Ellesmerze podczas szkolenia u Eragona, jednak myślał, że to tylko mit, jednak wstał i rozejrzał się po pomieszczeniu. Dębowa szafa w rogu i łóżko, oraz mały otwór, który służył do potrzeb higienicznych
Dziurka na chusteczki?

- Jesteś mianowany następcą Islanzadi, królowej Ellesmery, a to jest Twoje insygnium.
Potter był w szoku, jednak szybko zdusił w sobie szczęście. On miał być królem, więc co będzie z Hogwartem.
Pójdzie pod młotek. O ile nikt go nie zarzyga.

Harry wstał rano w gabinecie, jego feniks Flame smacznie spał.
*maskojarzenia*

- Z racji ostatniego ataku sług Westmorelanda. – wszyscy zadrżeli na dźwięk tego imienia. – Hasło do wszystkich pokoi wspólnych brzmi : WESTMORELAND! – oświadczył dobitnie.
No tak! *paca się w głowę* Przecież nikt się nie domyśli...

Harry doznał szoku.
- Nie Poznajesz mnie Potter? – spytał jak zwykle sarkastycznym tonem Severus Snape utkwiwszy Potterze swoje czarne bezdenne ślepia. – Stań i walcz.
Przecież stoję - powiedział spokojnie Harry.

Snape dobył różdżki, natomiast Potter był szybszy. Eragon obłożył Salę zaklęciem antydeportacyjnym, a uczniowie zostali otoczeni tarczą.
Wszyscy wyciągnęli flamastry i zaczęli pisać po swoich ciałach imię dyrektora.

Obaj wrogowie przywołali miecze, iskry sypały się z nich w szaleńczym tempie. Snape miał nieprzenikniony wyraz twarzy, nie mógł znaleźć żadnego słabego punktu u Harry`ego więc mocno obrywał. Natomiast Potter zniwelował miecz i przeszedł na magię.
A ja nadal jestem w Erze...

- VIPERRUS MAXIMA!
Wielka kobra wyskoczyła znikąd, jednak to nie było takie straszne, zaczęła się po prostu rozmnażać. Odgryzła Snape`owi pokaźny kawał ramienia.
Dzisiaj serwujemy pokaźny kawałek ramienia Snape'a w sosie własnym...

- Pamiętajcie. Wojna zmienia i tylko umarli znają jej koniec. Jesteśmy w stanie 3 wojny magicznej i wyjdziemy z niej zwycięsko.
Chyba, że zaczniecie wymiotować!

7 komentarzy:

Anonimowy pisze...

"Dzień mijał powoli, Harry przemierzał korytarze aż w końcu poszedł do gabinetu Hermiony. Tam pani Potter uczyła kilku pierwszoroczniaków zaklęcia patronusa. Gdy zobaczyli Harry`ego od razu stanęli jak struny.
Użyłbym innego porównania, ale jest jeszcze za wcześnie..."
A jakiego byś użył, jeśli można wiedzieć? :>

"- Czego tu kurwa szukasz? – zdegustowane spojrzenie kadry nie liczyło się w tym momencie. Izual tylko spojrzał na Pottera i zaśmiał się zimno. Tajemniczy osobnik stojący za nimi klasnął w dłonie, wtem z nieba zaczęły grzmieć pioruny, a on sam zaśmiał się okrutnie. Ten śmiech mroził krew w żyłach i odbierał resztki odwagi.
- Przedstawiam wam….Diablo. – Izual nie krył euforii.
- W takim razie ja - krzyknął Harry - The Sims!"
Ómarłeś mnie, okrutniku.

"Jednak smoki obrywały i to bardzo. Saphira miała rozerwane skrzydło, Cierń brak oka, a Hirador poszarpany brzuch.
Flaki wolno spadały na uradowanych uczniów. Dziewczyny zwymiotowały."
Kwik!

"Severus Snape a raczej jego upadła dusza błąkała się po piekle. Diablo dał mu drugą szansę, jednak już jako demonowi….Słudze zła.
To przez te tłuste włosy."
I ziemistą cerę, nie zapominajmy!

"Unik, Cios, Blokada, znów unik, Pchnięcie.
Krew ściekająca z ramienia Pottera.
Wielka sznyta na klatce piersiowej Hrabiego.
Odcięte członki obydwu..."
Ta, może jeszcze półpiruet i zastawa? Mrohny, o czym ty myślisz? xD

"Potter użył podstępu. Chwycił broń oburącz i gdy Westmoreland się zasłonił, zmienił kąt pod jakim była broń, podciął mu nogi i jednym szybkim ścięciem ściął głowę
Kto tym razem wymiotował? Obstawiajmy!
a) Harry
b) Hrabia
c) Analizator"
C, zgadłam? :3

Anonimowy pisze...

Wspaniała analiza. Prawie zsikałam się ze śmiechu...tzn. zrzygałam, oczywiście.
Mrohny, jeśli kiedykolwiek będziesz robił listę osób, które cię kochają to możesz mnie śmiało wpisać!
Eylen

Anonimowy pisze...

"Hermiona głaskała męża po włosach na oczach"
Znaczy co, smyrała go po rzęsach?

"Harry otworzył pudełko jakie było na jego biurku, znalazł tam miecz Gryffindora, oraz testament Albusa, z odręcznie napisanym do niego listem."
Miecz w pudełku! *__*

Taaa, to dokładnie jak z tą yeppy'ową wuzetką z pudełka :D

Analiza przepiękna. Naprawdę. I tylko nie mów, że się nie interesuję i proszę w tej chwili odłożyć ten list do Opieki Społecznej. No.

Anonimowy pisze...

Analiza cudownie kwikaśna, choć momentami moża zwymiotować^^.
Gdybym chciała wymieniać wszystkie najlepsze kawałki, musiałabym skopiować pół notki.
A że choruję na ciągły brak czasu, nie będę tego robić:)
Oczywiście z niecierpliwością czekam do następnego czwartku i pozdrawiam^^.

PS: Fajny szablonik, chociaż przyzwyczaiłam się do tamtego:P

Anonimowy pisze...

nie ma się co rozpisywać.

gozaru KWIK! :DDD

Anonimowy pisze...

opalony latynos? a to nowość.
jeśli ałtorowi brakowało imion szatańskich, polecam "biblię szatana"...
półtoraręczny miecz? hm...
zawsze wiedziałam, że potter dobrze ssie.
och, snape na pewno zna słaby punkt harry'ego. dogłębnie.
mrohny, co masz do tytułów comy? ;>

rotten stalk pisze...

Porzygałam się ze śmiechu. xD O matko... *śmieje się pod nosem*