czwartek, 4 grudnia 2008

Harry Matematyk part I

To [TUTAJ] chyba najmroczniejsze opowiadanie, jakie analizowałem. Wyraz MROK pojawia się tutaj tyle razy, że już sam tracę rachubę.
Do analizowania zaprosiłem Miss Derisive.
A wszystkich, którzy wysłali /wysyłają swoje analizy, muszą cierpliwie poczekać do niedzieli, wtedy się odezwę.

Ramka z boku

Mam 15 lat i bzika na punkcie fantastyki, a szczegulnie Harrego Pottera. Tyle powinno wam wystarczyć.
Mnie to “szczegulnie” starcza aż nadto.

Koniec ramki

Będę tu pisał pod pseudonimem Azim, a prawdziwego imienia nie poznacie.
No, chyba że nazwisko Nowak coś wam daje.
No dobra, przyznaję się. Jestem Jan.

Mam zamiar pisać tutaj 6 cześć Harryego Pottera, którą nazwałem Anioł Śmierci.
Poetyckie i bardzo oryginalnie. Tytuł ten znajduje się w moich ulubionych zaraz po: Czarnych Aniołach Śmierci, Aniołach Apokalipsy i Upadłych Aniołach.
Dostępnych także w wersji „folen endżel”.

Moje błędy wybaczcie nie jestem orłem z ortografii i proszę o komenty.
Mam 16 lat, jestem chłopcem i schodzę na śniadanie.

Severus Snape aportował się przed mrocznym zamczyskiem otoczonym lasem, lasem który tak bardzo przypominał ten Zakazany.
Jednak ten przypominający Zakazany Las las nie był tym lasem, który tak go przypominał.
Aczkolwiek przywodził na myśl las przypominający ten Zakazany.

Jednak ten był inny o wiele bardziej mroczny i straszny.
Czyli tak, jak ja.
Co za zbieg okoliczności...

Spojrzał na zamek był przerażający, mniej więcej wielkości Hogwartu. Zbudowany z czarnego kamienia i porośnięty bluszczem. Severus dobrze znał to miejsce. „Piekło” tak zwała się ta twierdza, idealna nazwa dla tego miejsca.
Wokół biegały dzieci z plastikowymi rogami, które nosiły ze sobą kociołki, aby ugotować w nich potępieńców.
Kociołkowy Raj Snape'a.
Jego ulubiony. Zaraz po herbacianym.

Była to główna rezydencja Czarnego Pana.
Trzeba przyznać, że Voldi przesiadywał też chociażby w Hotelu Diament >d

Przeszedł przez wielkie czarne wrota i znalazł się na mrocznym dziedzińcu.
Dlaczego wszystko tu jest mroczne?! A gdzie ten wylewający się ze wszystkich stron róż! Domagam się!
Wystarczy zdrapać górną warstwę czerni.

Po zostawieniu specyfików w składziku na eliksiry, w lochach, ruszył czarnymi korytarzami do Lorda. Te wnętrza zawsze szargały jego nerwy.
Bo Snape ma takie różowe wnętrze i musi oglądać tą okropną czerń! A fuj!
Obiecał sobie, że jak stamtąd wyjdzie, zaraz obejrzy sobie „Wróżkolandię”.

Korytarze były istnym labiryntem, na ścianach, które widziały już wiele krwi, bólu i cierpienia, wisiały obrazy idealnie pasujące to tego wnętrza.
Czyżby to była 'Dama z Łasiczką' i 'Krzyk'? A może Voldi poczuł w sobie nową umiejętność? Malowanie różdżkowe?
Ollivander rozpaczliwie poszukuje nowych zastosowań dla kijków zalegających u niego na składzie.

Nagle Snape zatrzymał się przed misternie rzeźbionymi drzwiami, stanął przed nimi wziął kilka głębokich wdechów, oczyścił umysł, zapukał i po usłyszeniu cichego „proszę” wszedł.
Voldi i 'proszę'? o_O
Głupie przyzwyczajenia z czasów przedszkolnych...

Lord Voldemort we własnej osobie siedział na końcu sali na dużym pozłacanym tronie, ze złączonymi palcami obu dłoni i najwyraźniej nad czymś myślał.
Złączone palce... Czyżby jakaś nieudana operacja?
Nie, po prostu Voldi zabawiał się tworzeniem kolaży przy pomocy „Kropelki”.

-Witaj Severusie- zaczął po jakichś pięciu minutach Riddle.
Przepraszam. - dodał po kolejnych pięciu - Moje druciki w mózgu trochę się rozłączyły...
Część mózgu musiała zająć się koordynowaniem produkcji plemników z chromosomem X.

-Nie przykładasz się do służby u mnie, od bardzo dawna nie przyniosłeś żadnych istotnych informacji. Severus musiał przyznać, że ostatnio rzeczywiście zatajał dość ważne fakty przed Czarnym Panem. Od wielu lat nie był już wierny Voldemortowi.
Zdradzał go ze wszystkimi. Nawet z tym staruchem Dumbledorem.
Moodym też nie pogardził.

-Nasze szeregi są bardzo uszczuplone, trzeba uwolnić naszych sprzymierzeńców z Azkabanu.- Ciągnął dalej Tom.- Ty się tym zajmiesz, weź kilku młodzików (początkujący Śmierciorzercy)
A Ty, *wskazuje oskarżająco palcem* jaką już masz rangę w swoim towarzystwie?
Platynowa peruka...

uwolnij naszych sprzymierzeńców, powinno pójść łatwo Dementorzy są po naszej stronie, a więzienia pilnuje tylko grupka Aurorów. Ruszaj
*wyobraża sobie jak Snape wsiada na białego konia i pędzi w kierunku Azkabanu*
Wywijając mieczem i powiewając przetłuszczonymi włosami...

-Teraz?? Wybacz panie, ale nie jesteśmy gotowi. Pozwól mi odejść i się przygotować.
Muszę wziąć prysznic, aby ładnie i schludnie wyglądać!
I dorzuć jeszcze miesiąc na tipsy.

-Zdradziłeś nas Severusie donosiłeś na nas do tego głupca Dambledora,
Powiem pani! - zapiszczał Snape i uciekł z płaczem.
Ciskając drewnianym pajacykiem o podłogę.

Podniósł swoja różdżkę i zakończył cała rozmowę dwoma słowami. Celując różdżką w Snape powiedział krótką formułę: Avada Kadavra!.
Avada Kedavra-wykrzyknik-kropka
O-kutrzygwiazdki-wielokropek

Severus Snape, Mistrz Eliksirów, nauczyciel eliksirów w Hogwarcie, wierny człowiek Albusa Dambledora jego szpieg w szeregach Czarnego Pana nie żyje, został zabity przez Voldemorta za zdradę.
Uściślijmy: Został zabity przez zaklęcie, nie przez eliksiry!

-Bella…- z cienia wyszła wysoka kobieta w czarnej szacie i białej masce na twarze (standardowe wdzianko Śmierciorzercy)
Pytanie konkursowe: Ile twarzy miała Bella? Odpowiedzi prosimy zostawiać w komentarzach. Dla pierwszych trzech osób przewidziane nagrody.

Potem udaj się do Azkabanu, zastąpisz Snepa i spróbuj namierzyć chłopaka.
Mój GPS szwankuje - dokończył, stukając palcem w szybkę sprzętu.
Może się rozładował? Voldi kupił wersję, która zmysłowym kobiecym głosem mówi „Skręć w prawo, misiaczku” i słuchał go godzinami...

Czarny pan wstał i podszedł do okna, stanął i zaczął się wpatrywać w Mroczny Las.
Dochodzę do wniosku, że Snape zginął, bo wolał mniej mroczne kolory. Na przykład różowy.

Harry Potter, Wybraniec, Chłopiec, Który Przeżył, siedział właśnie na parapecie w swoim pokoju wpatrując się w przestrzeń i rozmyślając.
Czy naprawdę tak źle całuję? Dlaczego Herma mnie rzuciła!? Czy kiedyś wygram wybory Miss? I po jaką cholerę siedzę na tym parapecie!?

Miał dopiero 16 lat, a przeżył tyle, co niejeden starzec.
Bowiem życie zaczyna się po pięćdziesiątce.

Miał dosyć jego kłamstw i półprawd.
Zawsze wolał półkłamstwa.
I ćwierćściemy.

Młody Dursley jako przywódca bandy zaczął rozglądać się po parku w poszukiwaniu nowej ofiary. Kiedy zobaczył jakiegoś małego chłopca ruszył w jego stronę a jego kumple za nim. Kiedy tylko malec zobaczył idąca w jego stronę bandę osiłków zaciskających pięści próbował uciec jednak było już za późno?
Mnie się pytasz?

Dwóch z jego osiłków złapało szamoczącego się chłopca od tyłu za ręce wykręcając je, a Dudley zaczął zbliżać się do dzieciaka
Tylko mnie nie gwałć, tylko nie...

Zanim stał Harry,
stanął jego.

przez ostatni miesiąc zmienił się znacznie, miał jakieś 190 cm, mógł nawet porównywać się z Ronem który był naprawdę wysoki. Urosły mu włosy i wyostrzyły rysy twarzy.
Z opisu wynika, że przez ostatnie pięć tomów, Harry był łysy o_O

Wszyscy zadawali sobie jedno pytanie:, Dlaczego banda ulicznych rozrabiaków uciekła przed zwykłym, niepozornym młodzieńcem ubranym w stare, znoszone ubrania.?
Czyżby bali się żebraków?
*myśli o Paskudnym Starym Ronie* Nie bez racji...

Była to dziewczyna mniej więcej w jego wieku, na dodatek bardzo ładna dziewczyna. Proste, długie, brązowe włosy, niebieskie oczy, ładne rysy twarzy. Była dość wysoka, jednak nie tak jak Harry. W tej chwili uważnie przyglądała się Harryemu z lekkim uśmiechem na twarzy i gestem ręki zaprosiła go by usiadł obok niej.
Come on, baby! Mraaaau!

Mam na imię Kete, Kete Thomson.- Zakończyła dziewczyna.
Wreszcie jakaś inwencja po tych wszystkich Jenniffer, Ashley (<3)>

-Harry Potter? Sporo o tobie słyszałam, moja ciocia, u której mieszkam jest straszną plotkarą i mi o tobie opowiadała, podobno chodzisz do Św. Brutusa szkoły dla Młodocianych Recydywistów, ale ty nie wyglądasz na takiego co by kradł i rozrabiał
Czekam na ósmy tom przygód, zatytułowany 'Harry: Początek'. Muszę zobaczyć Harry'ego w szkole dla recydywistów xD

Harry szybko odprowadził Kete do domu, a potem biegiem puścił się do domu.
Harry oferuje usługi ekskluzywne - Puszczanie Ekspresowe.
No, chyba, że to jedna z nowych dyscyplin olimpijskich - Puszczanie się na czas w biegu.
Szybki facet.

Dnia 29czerwca dyrektor Szkoły Magii I Czarodziejstwa w Hogwarcie, Albus Dambledore postanowił odwiedzić swojego podwładnego Severusa Snape, który był nauczycielem eliksirów w Hogwarcie i za razem jednym z najlepszych Mistrzów Eliksirów. „Nie miałem żadnych informacji o Severusie od ponad dwóch tygodni, dlatego postanowiłem to sprawdzić”- mówi Albus Dambledore przywrócony na stanowisko dyrektora Hogwartu po odejściu Dolores Umbridge.-„Kiedy wszedłem do domu Severusa nigdzie nie było, znalazłem go dopiero w jego pracowni eliksirów, niestety tylko jego zwęglone ciało. Pracownia wyglądała jak po wielkim wybuchu.”- Mówił Albus Dambledore. Naturalnie od razu zawołał on Aurorów, którzy dzięki zaklęciom identyfikacyjnym potwierdzili, iż denatem jest właśnie Severus Snape oraz stwierdzili że zginął podczas wybuchu jakiegoś nieznanego przez nas eliksiru, prawdopodobnie był to jakiś nowo stworzony wynalazek, autorstwa pana Snape. Pozostaje nam tylko zadać sobie pytanie czy tak dobry Mistrz Eliksirów mógł popełnić tak wielki błąd prowadzący do śmiertelnego dla niego skutku, czy być może w śmierci Severusa maczał palce Sami-Wiecie-Kto.?
Prorok Codzienny musi być naprawdę proroczy od razu wiążąc Snape'a z Voldim, chociaż nikt o nich nie wiedział. Swoją drogą od początku opowiadania przewija się tu nazwisko Dambledore. Somebody knows, who's he?
Pamiętaj, mistrzu eliksirów młody, wlewaj zawsze kwas do wody...

Młody Potter poczuł silne szarpnięcie w okolicy pępka, tak charakterystyczne dla podróży Świstoklikiem.
W jednej chwili spostrzegł, że wyrwało mu genitalia..

Cieszył się, że w końcu opuszcza ten dom, dom w którym traktowano go jak piąte koło u wozu.
Jak koło zapasowe.
Czyli wykorzystywano go tylko w ostateczności?

Harry poczuł że uderza nogami o ziemie, otworzył oczy, które nawet nie wiadomo kiedy zamknął i przeżył szok. Znalazł się w ciemnym i zimnym lochu, ściany były z czarnego kamienia.

Ciekawe, gdzie znaleźli tyle czarnych kamieni?! - spytał zaszokowany.

Było to spore pomieszczenie z kilkoma kolumnami pod ścianami i po środku.
Kolumny pod i pośrodku ścian? Pewnie dla ozdoby.
Dla ludzi widzących przez tynk i cegły.

Ze ścian zwisały liczne kajdany i łańcuchy. Loch był bardzo słabo oświetlony, a tylko nieliczne pochodnie świeciły zaczarowanym zielonym płomieniem, nadając pomieszczeniu jeszcze bardziej mroczny wygląd.
Zgaduję. Harry znalazł się w Mrocznym Zamku, położonym w Mrocznym Lesie, należącym do Mrocznego Pana?
Konkretnie przebywał w Mrocznym Lochu.

Od razu wiedział gdzie się znajduje. Przybył z wizytą do swojego największego wroga, Lorda Voldemorta.
*myśli, czy warto wybrać się do jakiegoś teleturnieju*
*myśli, czy warto stworzyć nowy teleturniej*

–Zdradziłeś- mruknął Harry. Rzucił się na Aurora przyciskając go jedną ręką do ściany, a różdżkę, która niewiadomo skąd pojawiła się w jego prawicy, przyłożył do serca zdrajcy.
Ten Harry to musiał być przynajmniej dwa razy większy od Moody'ego.
Nałykał się jakichś sterydów...

Moody nawet nie drgnął, nie bronił się, nawet wyraz jego twarzy nie uległ zmianie.
Nawet nie popuścił!

- Witaj Harry, w moich skromnych progach.- Dobiegł do niego zimny głos z drugiego końca lochu, który był skąpany w mroku, dobrze wiedział, do kogo należy. Rozpoznałby go zawsze i wszędzie, tego głosu się nie zapominało. Harry puścił Alastora, odsunął się od niego i wycelował różdżkę w kierunku, z którego dobiegał głos.
Jak się okazało głos należał do właściciela, którym okazał się człowiek.
Człowiek, dodajmy, obdarzony głosem.

Widział pojedynek Toma z Dambledorem w czerwcu, nie dorastał mu nawet do pięt.
Czyżby Voldi się kurczył?

Przecież dostałeś list od Dambledora, który do ciebie wysłałem. Uwierz, że w podrabianiu pisma jestem równie dobry jak w czarnej magii.
Przydały się te lekcje korespondencyjne.
„Podrabianie pisma dla zabieganych”

Postanowiłem zrobić ci prezent urodzinowy i zaprosić do mego dworu.
Szykuje się mroczne party.
Będą chodzić do sąsiadów i wołać „Cukierek albo figielek”.

- Wiem też, że w Ministerstwie była tylko kopia, a także to, że jej treść znają tylko dwie osoby, ty i Dambledore. Od wspaniałego, Albusa się raczej tego nie dowiem
Kto to jest Wspaniały, i czy Albus to jakieś przekleństwo?!
Niech to A*bus, nie mam pojęcia.
Albus Ci w oko!

Podaj mi tylko treść przepowiedni, a jeszcze dzisiejszego wieczora będziesz we własnym łóżku.
Może nawet dostaniesz też dziewczynę?
Choć jesteśmy tolerancyjni i otwarci na inne propozycje...

Harry szybko zorientował się, że nie powinien tego mówić, ponieważ kiedy tylko skończył mówić, jego różdżka poleciała w stronę Riddla, który złapał ją jedną ręką.
Różdżka miała dość paplaniny swego właściciela i wolała "Pana Dziurkonosego".
Widocznie Voldi jest bardziej pociągający.

Potterowi jakimś cudem udało się zablokować swój umysł, kiedy z nim rozmawiałem cały czas próbowałem zobaczyć, choć jedno wspomnienie, jednak jeszcze nigdy nie spotkałem osoby, która by się obroniła przed moją legimencją, jednak ten smarkacz jest pierwszy mimo tego, że nie opanował oklumencji.
Osobiście zrobiłbym z tego trzy krótsze zdania.
Ale nie wzbudziłbyś w czytelnikach tego zagubienia, tej wściekłości na bezmyślność niektórych...

- Wybacz mi odwagę panie, ale muszę zauważyć, że Potter nie jest już tym samym bachorem, jakim był jeszcze rok temu. Zmienia się, wystarczy zobaczyć jak rozmawialiście. Dawny Potter zacząłby krzyczeć i próbować uciec, a teraz, stał i rozmawiał jak z dobrym wujkiem.
Nowe wcielenie Voldemorta - Wujek Samo Dobro.

eliksir, który mu zaaplikowałem to połączenie imperiusa i oblivate w płynie, jednak działa znacznie lepiej od zaklęcia.
Dodatkowo wrzuciłem tam jeszcze polopirynę i kilka czopków, by wzmocnić efekt.
Phi! Ja znam przynajmniej kilka przykładów na Avadę w płynie.

Przy stole w kuchni, domu przy Grimmuald Plac 12, siedzieli właśnie Remus Lupin w towarzystwie państwa Wesley, rozmawiając o czymś zawzięcie.
Przy komputerze przy biurku, w pokoju przy Alpejskiej 25, siedzieli właśnie Mrohny Andżel w towarzystwie pani Edyty Bartosiewicz, czytając coś niechętnie.

O koło godziny dwunastej do kuchni wszedł Kingsley.
Pewnie umówił się na pojedynek z czajnikiem.

Harry zniknął i naszym zadaniem jest odnalezienie go. Przypuszczam, że został porwany przez Voldemorta, jestem tego prawie pewien. Harry nie miał powodu żeby uciekać ze swojego domu. Czy jest ktoś, kto może wiedzieć gdzie ukryłby się Harry, jeżeli miałby uciec?
Biedny Albus i jego demencja.

- Tonks,- zwrócił się do młodej Aurorki- czy Alastor już się znalazł, długo go nie ma?
- Jeszcze nie. Nie ma go już tydzień, ale się znajdzie, już robił takie numery. Pewnie powie, że śledził, Śmierciorzerców.- Odpowiedziała Aurorka.
Oboje pokręcili głową.

- Znowu będzie walczyć z wymyślonymi wrogami - powiedział z żalem Albus.
- Dobra, ale tym razem to wy będziecie przeciwnikami, a my tymi dobrymi.

Do tej pory dyrektor miał wszędzie swoich szpiegów, a teraz stracił najważniejsze źródło informacji o planach Riddla.
Dumbledore powinien pracować w CBA.
Kto wie, czy Pokój Życzeń nie jest zamaskowanym archiwum Instytutu Pamięci Dumbledore’a...

Musi koniecznie znaleźć kogoś na miejsce Snape, tylko, kto będzie na tyle szalony, żeby dobrowolnie pchać się w łapy tego szaleńca.
Będzie znowu musiał się wybrać do klubu dla Samotnych i Zdesperowanych Mistrzów Eliksirów na Nokturnie.

- King poszedł dyskretnie popytać znajomych, Pottera.
Potter, gdzie żeś jest? To Ty?
- Nie, tam poszedłem.

Harry, kiedy był prowadzony przez Alastora do swojego nowego lokum, mijał wiele korytarzy i pomieszczeń, wszystko to było czarne i mroczne, bez wątpienia było to jakichś sporych wielkości, stare zamczysko.
A mijał jakieś mroczne łazienki?
To zamczysko było wyposażone wyłącznie w ponure wychodki.

Harry od razu powinien użyć zaklęć sprawdzających autentyczność listu.
*Wyobraża sobie Harry'ego stojącego nad przywiązaną do krzesła kopertą, której świeci latarką w znaczek*
- Więc twierdzisz, że jesteś autentyczna i myślisz, że ci uwierzę?

Poprowadzili go do dużej komnaty, w której byli już chyba wszyscy Śmierciorzercy z ich Panem na czele.
Pan postanowił odpocząć, stojąc na głowie.

Lord Voldemort siedział na tronie, który był ustawiony na końcu komnaty. Przed tronem, w okręgu, ustawiło się dwunastu, Śmierciorzerców.
no, co ty, serio,?,
*#%&!

Jednak w okręgu była luka, tak jakby czekała na kogoś, kto ją zapełni. A reszta jego sługusów stała poza kręgiem. Według Harrego wszystkich Śmierciorzerców było około siedemdziesięciu, a w okręgu dwunastu.
Harry przeszedł przyspieszony kurs matematyki, który pozwalała na przyspieszone liczenie Śmiercierzerców.
Wmiglicz.

Harry nie przypominał sobie żeby w gazecie pisano coś o ucieczce z więzienia. Chyba, że Ministerstwo postanowiło zataić tą informację, żeby nie siać paniki.
Zastanawiam się dlaczego przeczytałem "ssać pianki" i jaki to miało związek z całą sprawą...
Musieliby się upić piwem?

Potter został pociągnięty przed tron, tam go związano i posadzono na zimnej posadzce.
W dodatku mrocznej!

Harry dobrze wiedział, że wszyscy patrzą właśnie na niego, jednak on patrzył na Toma
Szkoda, że nie na siebie.
Wszyscy myślą o sobie, tylko ja myślę o mnie!

- Witajcie moi przyjaciele, dzisiejszy dzień jest wyjątkowy, mamy zaszczyt gościć, w naszych skromnych progach, sławnego Harrego Pottera. Jest on moim gościem honorowym i mam nadzieję, że zajmiecie się nim jak na Śmierciorzerców przystało. Wewnętrzny krąg ma po dziesięć.- Zakończył krótko Tom.
Przebijam - ryknął wyłaniający się z mroku Mrohny.
Piętnaście po raz pierwszy! - dorzuciła Miss, opętańczo stukając mrocznym młotkiem do licytacji.

Harry wiedział, co to oznacza, teraz się zacznie. Po dziesięć minut dla każdego oznacza, dwie długie godziny tortur.
Harry powinien zostać matematykiem.
Sowa z Hogwartu pozbawiła świat jednego z najtęższych ścisłych umysłów.

Zestaw klątw używanych przez Belle był dość urozmaicony, jednak najczęściej pojawiał się Cruciatus i Tornamenta (legalna wersja Cruciatusa), ale nie brakowało też czarnej magii, była całkiem niezła z tej dziedziny czarów.
Można nawet powiedzieć, że imponowała Harry'emu, gdyby nie fakt, że używała tych czarów przeciw niemu.
Legalna wersja Cruciatusa? To jakaś wersja piracka?

Kiedy skończyła, Harry był cały obolały, a do tego po jednej z klątw, miał całe ciało pocięte płytkimi, rankami tak płytkimi, że nawet nie leciała z nich krew.
Wypływały tylko płytki. Płytki krwi.

Inni Śmierciorzercy stosowali podobne metody, jednak trafili się tacy, którzy stosowali o wiele bardziej mugolskie sposoby, jak baty i noże.
Giń suko! *mwahaha*
I kije baseballowe.

Po dwóch godzinach Harry nie mógł nawet kiwnąć małym palcem, leżał na zimnej posadce w kałuży własnej krwi. Od chłosty jego plecy wyglądały jak wielka krwawa miazga, z której siarczyście siąpiła czerwona posoka, a na lewym policzku rozciągała się głęboka rana po nożu. Dobrze wiedział, że w takim stanie nie dożyje świtu.
Chyba po raz pierwszy pragnę, aby Harry przeżył, bo coraz bardziej zaczyna mi się to podobać. Harry, żyj!
Jesteś okrutny! *próbuje ukryć apteczkę pierwszej pomocy*

Jednak to nie był jeszcze koniec dzisiejszych atrakcji, kiedy tylko cała dwunastka skończyła, Voldemort nakazał przynieść jednemu ze swoich sługusów, eliksiry lecznicze i podać je ich gościowi, tłumacząc, że nie może pozwolić, aby Pan Potter zbyt szybko zakończył ich zabawę.
*na twarzy Mrohnego pojawia się perfidny uśmieszek* Taaaaaaaaaaaak!

Po podaniu eliksirów rany przestały krwawić, jednak nie zniknęły i nadal strasznie bolały. Po kilku minutach stało się coś, czego chłopak się nie spodziewał, Voldemort zarządził jeszcze jedną rundkę tortur.
Nudne te przyjęcia, co nie? Ja wychodzę...
Ja poczekam jeszcze jakieś dwie rundki i też chyba pójdę...

Kolejnych dwóch godzin już chyba nie wytrzyma. Przez następne dwie godziny działo się to samo, co wcześniej, znowu w ruch poszły baty, noże i najróżniejsze czary. Harry już nie krzyczał, nie miał na to sił.
A jednak przeżył! Cud! Myślicie, że to jeden z tych cudów Tuska?
Jak go zapytamy, to okaże się, że tak.

W trakcie drugiej tury tortur stało się coś, o czym Harry nie mógł przestać myśleć.
Nie miał siły krzyczeć, ale miał siłę myśleć. Niezły jest.
Zwykle u bohaterów fanfików jest odwrotnie.

W pewnym momencie drzwi do sali otworzyły się i wszedł przez nie, Śmierciorzerca. Stanął w miejscu gdzie była luka w okręgu, uzupełniając ją. Następnie ukłonił się nisko przed Lordem i powiedział tylko „Już go szukają”.
Szukają w sensie znaczenia czeskiego? *maskojarzenia*
Mrohny, nie podsuwaj im pomysłów. Przecież ich jest trzynastu na jednego Pottera...

Harry miał już wszystkiego dosyć, zemdlał.
Jak ja chciałbym mdleć, kiedy mam wszystkiego dość...
*widzi sugestywny obraz masowych omdleń na sesji*

Leżałby tak pewnie dalej, gdyby nie odwiedziny Voldemorta. Kiedy tylko Harry zobaczył swojego Gospodarza, zdobył się na kilka słów sarkazmu. „Przyszedłeś sprawdzić jak się czuje twój gość.?”
Mi to bardziej przypomina ironię...
A mnie tanią podróbkę ironii.

Postanowił zignorować bredzenie tego bachora i spróbować legimencji nie było możliwości żeby człowiek w takim stanie zablokował swój umysł. A jednak natrafił tylko na czarną pustkę.
Wydało się, no! Harry Potter ma czarną pustkę w głowie!
I wszystko jasne.

- Ten zamek to „Piekło”, idealna nazwa dla tego miejsca prawda, jeszcze nikt nie wyszedł z tond żywy, jednak ty możesz być pierwszy.
A na zewnątrz czeka na Ciebie tłum fanów i sto tysiaków! Co powiesz na to, że wszystko puszczamy w telewizji? Na żywo! A program nazwaliśmy "Harry Potter Owned"
Mamy cię!

Ron, Hermina i Giny siedzieli w pokoju tego pierwszego. Dziewczyny płakały, a Ron siedział ze zmartwioną miną. Nie mogli uwierzyć w to, co przed chwilą podsłuchali, ich przyjaciel został porwany, a oni dowiadują się o tym w taki sposób. Dlaczego nikt im tego nie powiedział wcześniej.
Wystarczyło wejść na stronę Jamnik.com i przeczytać najnowsze plotki. Proste!

W ogromnym, mrocznym lesie, w miejscu, którego nawet los nie zna, stoi zamek.
Mroczny zamek w mrocznym lesie, którego nawet mroczny los nie zna. Mhrohkh!
Był sobie czarny, czarny las. A w tym czarnym, czarnym lesie był czarny, czarny zamek...

Czarny zamek przesiąknięty złem, bólem i cierpieniem.
I mrokiem!
I zapachem kiszonej kapusty.

Spał mało prawie w cale,
Ja śpię dużo prawie w centymetry, a ty?
A ja wiele ponad mile morskie.

Zamknął oczy i leżał nie myśląc o niczym, jak zwykle z resztą.
W końcu czarna pustka, co nie?

Zobaczył starszego człowieka stojącego w kącie celi, który bacznie mu się przyglądał i wyglądał jakby nad czymś myślał.
Nad jego głową pojawiły się koła zębate, które zaczęły się kręcić?
Nie, żaróweczka się zaświeciła.
Przepraszam, ja jestem jednak troszkę zacofany...

W pierwszej chwili pomyślał, że to kolejny człowiek Voldemorta, jednak szybko zrezygnował z tego pomysłu, ponieważ ten człowiek nie miał szaty, Śmierciorzercy, tylko zwykłą prostą szatę, zielonego koloru.
Nie miał na sobie ani szaty, ani Śmierciorzercy.
Wyjątkowo. Śmierciożercy zazwyczaj jeżdżą sobie na barana.

Po następnych kilku minutach wpatrywania się w siebie, starzec postanowił przerwać tą ciszę.
Koniec z narcyzmem! - postanowił.
Teraz WY popatrzycie na mnie.

- Witaj Aniele- Przywitał się cicho. No nie ten człowiek nazwał go Aniołem, to na pewno już zwariowałem. Jednak on tylko podszedł i przełożył wierzch dłoni do zakrwawionego czoła Pottera i…, zemdlał.
Oddech Harry'ego nie był już taki świeży, jaki był...
Bo nie używał pasty... *zawiesza głos, zastanawiając się, która firma da najwięcej za reklamę*

Kiedy Harry się obudził był pewien, że nie jest już w lochach Voldemorta. (...) Pomieszczenie, w którym się znalazł było dużą sypialnią, najwyraźniej jakiegoś zamku.
''To, że nie jesteś w lochach, nie znaczy, że nie jesteś u Voldemorta'', jak mówi stare, chińskie przysłowie.

Był to duży pokuj z łóżkiem, szafą, komodą i kominkiem, przed którym stały dwa fotele. Harry był pewien, że to już nie jest twierdza Voldemorta, tam prawie wszystko było czarne, a ta sypialnia wyglądała na bardzo elegancką komnatę ze staroświeckimi meblami.
Voldi zawsze miał styl, ale nie umiem sobie wyobrazić czarnej eleganckiej komnaty z czarnymi meblami.
Do tego trzeba mieć w głowie czarną pustkę.

Wstał i podszedł do dużego okna. Kiedy przez nie wyjrzał zobaczył wspaniały widok, góry. Zamek musiał być zbudowany w jakichś średniej wielkości górach.
Gdyby Harry zobaczył morze, to pomyślałby, że zamek zbudowano na wodzie?

Kiedy wszedł do komnaty, już ktoś na niego czekał. Był to ten sam człowiek, który był w celi. Harry przypuszczał, że to właśnie on go z tam tond wyciągnął.
Czyżby szykowało się kolejne party? Tym razem to Harry będzie 'bitchował'...

Teraz Harry mógł mu się dokładniej przyjrzeć. Był to starszy człowiek z długą, siwą, brodą i takimi samymi włosami, ubrany w długą, elegancką, szatę czarnego koloru.
Długiego, czarnego koloru.
Tylko broda psuje efekt.

W ręku trzymał długą laskę, a może raczej kij z jakimś błyszczącym, czerwonym, kamieniem umocowanym na końcu.
Laskę z klejnotami, znaczy się.

- Witaj Aniele, dobrze, że się obudziłeś, zacząłem się martwić, długo spałeś.
Czyżby ten starzec miał jakieś kontakty z Harrym? "Aniele"?!
Zaraz będzie „kochanie” i „bejbe”.

Kiedy założył szatę musiał przyznać, że jest bardzo wygodna, gdyby założył jeszcze białą maskę na twarz, bez problemów mógłby zostać wzięty za Śmierciorzerce.
Jak już mówiłem, Voldi ma styl. Tylko czekać aż wyda kolekcję jesień/zima dla swoich Śmierciożerców. Już widzę te podgrzewane różdżki, ocieplane maski na twarze i szaty z futerkiem.
I dodatkowo dzwonek „Merry Christmas” do Mrocznego Znaku.

- Nazywam się Harald Leonardo Parsifal Krant.
Spogląda do notesu *Dziwne, pokręcone nazwisko jednego z bohaterów opka* Jest!

Zapewne masz wiele pytań, postaram się odpowiedzieć na wszystkie, jednak niektóre będę musiał przemilczeć, jeszcze nie czas, na razie nie powinniśmy się spotkać, ale skoro już tu jesteś wyjaśnię ci kilka rzeczy. Pytaj, o co chcesz.- Zakończył Krant. Harry miał tyle pytań, że nie wiedział, które zadać pierwsze.
Zacznijmy od początku - powiedział - twój pierwszy raz?
- Zaraz, mam gdzieś jeszcze ten numer „Bravo”...

- Dlaczego nazywasz mnie Aniołem?- Jako pierwsze wyrwało się pytanie z jego ust.
Bo... - zaczął niepewnie, po czym wyjął brylantowy mikrofon z szuflady i zaczął śpiewać - Jestem Bogiem, wyobraź to sobie! Joł!
Ziom!

- Dambledore powinien wyjaśnić ci to o wiele wcześniej, był to jeden z jego poważniejszych błędów, powinien dać ci czas na oswojenie się z tą myślą. Ale zacznę od początku. Jakieś półtora tysiąca lat temu żył czarodziej, nazywano go Aniołem Śmierci, jego prawdziwe nazwisko nie jest znane.
Anioł Śmierci-Życie, po mężu.
De domo Anioł Chorób Wenerycznych.

Był on bardzo potężnym czarodziejem, mistrzem magii umysłu i magii bezróżdżkowej, oraz niepokonany w walce na miecze. Poprowadził armie dobra, podczas wielkiej wojny z Mrocznym Lordem i zwyciężył wysyłając Mrocznego Pana do innego wymiaru, gdzie został osadzony.
Star Wars dla ubogich. Intryguje mnie jedno: czy ten wymiar też był mroczny?
Możesz się założyć.

Potomkami Anioła Śmierci byli Salazar Slytherin i Godryk Gryffindor. Był przywódcą organizacji walczącej za złem, jej symbolem jest miecz skierowany ostrzem w dół, nazywa się Bractwo Śmierci, a jej członków nazywano Nieśmiertelnymi, to dlatego, że nigdy żaden członek Bractwa nie zginął w rzadnej bitwie.
Jeden zginął, spadając z drabiny, drugi zakrztusił się ością...
Paru znalazło się w WTC w niewłaściwym dniu...

Potomkowie członków tej organizacji do tej pory żyją, porozrzucani po świecie i tylko czekają na wezwanie swojego przywódcy. Istnieje przepowiednia, która mówi ze jeżeli krew Godryka i Salazara połączy się przybędzie następca Anioła Śmierci.
*robi wielkie oczy* Czy on właśnie powiedział, że Godryk i Salazar ten-teges? Mamy yaoi!

Będzie potężnym czarodziejem, który zaprowadzi ład i porządek na świecie. Tym następcą jesteś właśnie ty, twój ojciec był potomkiem Gryffindora, a matka wywodziła się z rodu Slytherina i to właśnie w tobie połączyła się ich krew, to ty jesteś zapowiadanym następcą Anioła Śmierci, teraz to ty jesteś Aniołem Śmierci.- Zakończył swoje wyjaśnienia Krant.
Czemu ''tym jedynym'' nie może być jakiś Pan Zdzisiu, tylko Harry? Kurczę, monotonne trochę...
Znaczy się Petunia i Dudley też są mrocznymi potomkami Salazara?

Dla Harryego było to stanowczo za dużo informacji, jednak to była jedyna szansa żeby dowiedzieć się czegoś więcej, bo Dambledore nie raczył mu o tym powiedzieć. Czuł coraz większą wrogość do dyrektora i jego tajemnic.
*próbuje nie zasnąć, jednak poddaje się woli umysłu*
*śpi*

- Mylisz się chłopcze twoja matka pochodziła z czarodziejskiej rodziny, tylko przez kilka pokoleń to charłacy. A czy nie zastanawiałeś się dlaczego Tom nie użył Legimencji na tobie, po prostu nie potrafił, w dniu twoich szesnastych urodzin, objawiła się w tobie moc Anioła Śmierci i to ona zablokowała twój umysł przed Voldemortem.- Wyjaśnił czarodziej. Harry zastanawiał się nad tym, co usłyszał
Gdy Harry obudził się w dniu swoich szesnastych urodzin i zaczął schodzić na śniadanie poczuł się dziwnie. I teraz już wiedział co to było - moc Anioła!

- Musisz wiedzieć jeszcze jedną rzecz, pierwszy Anioł Śmierci walczył z Mrocznym Panem i jego trzynastoma sługami. Istnieje legenda, która mówi, że kiedy nadejdzie następca Anioła Śmierci, powróci również Mroczny Pan ze swoimi sługami. Na razie jest zbyt słaby, aby powrócić, ale Voldemort zrobi wszystko żeby jego pan powrócił jak najszybciej, tak Lord Voldemort jest jednym z trzynastu sługusów Mrocznego Pana. Wszystko to, co robi teraz na ziemi jest związane z powrotem jego władcy i jest przez niego kierowany.
Czyli Harry jest Jezusem, a Szatan ma dopiero przyjść? Dobrze zrozumiałem, tak?
Voldemort ma się do Mrocznego Pana jak Pettigrew do Voldemorta. Rozwiąż proporcję.

Twoim przeznaczeniem jest zabicie Voldemorta i pokonanie Mrocznego lorda.
A na koniec możesz jeszcze wrzucić kilka pierścionków do Góry Przeznaczenia.

Jak to możliwe, że to on jest Aniołem Śmierci? Voldemort jest tylko sługą? Czy to wszystko jest prawdą? Czuł się tak jak by ktoś miał zaraz wbiec do pokoju i krzyknąć „Prima Aprilis”.
Harry tylko trochę minął się z prawdą. Po chwili wyskoczył kamerzysta i Voldi z kwiatkami, krzycząc "Surprise, surprise!"
W urodzinowym kapelusiku.

-Tak samo jak członkowstwo w organizacji Anioła jest przekazywane z ojca na syna, tak samo było w mojej rodzinie. Nasz ród miał jedno zadanie, przekazać informacje i wyszkolić następcę Anioła Śmierci.
Jako jednak, że urodziłem się dziewczyną, musiałem przejść wiele skomplikowanych operacji...

Jednak jeszcze jest za wcześnie na szkolenie, powinieneś oswoić się za swoją mocą. Dlatego musisz wrócić do swojego normalnego życia. Nie mogłem pozwolić ci na śmierć. Tego rozcięcia na policzku też nie dało się usunąć.
Ale podam ci numer do mojego chirurga plastycznego. Myślę, że coś na to poradzi.

Nie ufaj, absolutnie nikomu, a zwłaszcza dyrektorowi, on jest bardzo ciekawski, lubi wiedzieć więcej niż inni, co jest jego wielką wadą.
To co, zakładamy wszyscy AntyFanklub Albusa D?
A może lepiej zapytać, co zamierza Mroczny Lord? Albus zna plany innych ludzi lepiej niż oni sami.

Hogwart to potężna magiczna instytucja, powinieneś być tam bezpieczny, ucz się najlepiej jak potrafisz, z twoją mocą powinno przyjść ci to łatwiej, dzięki mocy otrzymanej od Anioła Śmierci twój umysł jest bezpieczny, ale mimo to staraj się jak najbardziej oczyścić myśli.
Nie musisz się o to martwić - powiedział Harry - Mam czarną pustkę!

Dla bezpieczeństwa weź to, miej te rzeczy zawsze przy sobie.- Podał mu srebrny wysadzany drogimi kamieniami, sztylet i elegancki, mugolski zegarek na rękę.- Kiedy będziesz w niebezpieczeństwie dotknij zegarka i wypowiedz w myślach słowo „pomoc”, zadziała jak Świstoklik i przeniesie do mnie.
Power Rangers! Harry świetnie będzie wyglądał z kostiumie różowej wojowniczki, co nie?
I będzie musiał pokonać imperatora Grumma. Ktoś jeszcze ma jakiegoś wroga na zbyciu?

A teraz się skup.- Stuknął lekko swoją laską o ziemię, a w drugim końcu pokoju, na podłodze naznaczył się czerwony krąg. Harry pomyślał, że ten kij to coś w rodzaju różdżki i był bardzo bliski prawdy. - Skoncentruj się na tym kole, zamknij oczy, wytęż całą swoją wole i wyobraź sobie, że stoisz w tym kole.- Harry nie wiedział, o co chodzi Krantowi, ale zrobił to, co mu kazano. Kiedy otworzył oczy, stał dokładnie w środku tego koła. W końcu zrozumiał, co się stało, po raz pierwszy się teleportował.
I co? Już po wszystkim? Jak na pierwszy raz to trochę za krótko trwało...
W międzyczasie była czarna pustka.

-, Ale, jak, przecież to było takie proste?- Zapytał zaskoczony Harry
,było, ale, jesteś głupi, Harry,!,

Gdyby ktoś złapał cię na teleportowaniu bez licencji, można zapłacić sporą grzywnę.
A może nawet musiałbyś pójść do więzienia i sprzedać wszystkie zakupione ulice i domki! Chyba, że wyciągniesz kartę 'Szansa'.

- Dlaczego dobrze widzę bez okularów?- Na to pytanie Harald się lekko uśmiechnął.
- Dzięki jednemu z zaklęć udało mi się naprawić ci wzrok. Nie jestem pewien, ale chyba powinieneś też widzieć w ciemności i przez Peleryny Niewidki, to było trudne zaklęcie nie jestem pewien czy mi wyszło.

Czyż nie można było tak od razu w pierwszej klasie. To ułatwiłoby mu próby pokonania Lorda.
Powinieneś uważniej czytać książki o HP: większość czarodziejów nie ma pojęcia o logice.

udaj się do Kwatery Głównej Zakonu Feniksa, tam będziesz bezpieczny nie ufaj absolutnie nikomu, pamiętaj, że w Zakonie jest Śmierciorzerca.
Udaj się tam, mimo, że ktoś na Ciebie poluje... Inteligentne.
„Ktoś tam chce cię zabić, ale tak poza tym będziesz bezpieczny jak nigdzie.”

Jak to możliwe, że do Kwatery Głównej organizacji walczącej z Voldemortem, wchodzi człowiek ubrany jak Śmierciorzerca i nie zostaje nawet zauważony.
Jak to się mówi... Takie rzeczy tylko w fanfickach!

- Witam wszystkich zebranych,- zaczął dyrektor dość smutnym głosem.- zebraliśmy się tutaj po to żeby odczytać, odnaleziony testament Syriusza Blacka. Teraz w waszej obecności złamie pieczęć i odczytam ostatnią wolę Syriusza.
Odnaleźliśmy go po długich poszukiwaniach. - ciągnął dalej - Ten głupek, Syriusz poślinił go i zakopał gdzieś w lesie.

- Ja Syriusz Black, zdrowy na ciele i umyśle, oświadczam, że po mojej śmierci wszystkie posiadane przeze mnie dobra materialne, czyli dom przy ulicy Grimmuald Place 12, skrytkę w banku, Gringota, numer 2446 i wszystkie pozostałe rzeczy osobiste, pozostawiam mojemu chrześniakowi Harryemu Potterowi. Liczę, że dobrze wykorzysta przekazane przeze mnie rzeczy. Syriusz Black. - Harry nie mógł uwierzyć w to, co usłyszał, to jemu Syriusz zostawił ten dom i pieniądze w banku Gringota. Przyjąć testament czy nie? Zaraz przecież oni myślą, że jest więziony przez Toma albo już nie żyje. Jego przemyślenia przerwał dyrektor. - Dołączony został akt własności tego domu i kluczyk do skrytki w banku.- Dodał Dambledore.- Nie wiemy gdzie obecnie znajduje się Harry, dlatego do jego powrotu to ja będę właścicielem tego domu i pozostałych rzeczy Harryego, możecie być pewni, że kiedy tylko Harry się odnajdzie przekaże mu testament.
Wiedziałem, że stary Dumbel wykorzysta obecną sytuację i weźmie wszystko dla siebie...
Możecie być pewni, że poszukiwania Harry’ego będą ograniczone.

Harry po chwili namysłu postanowił się ujawnić. Powoli podniósł ręce do góry i wolnym ruchem zsunął kaptur. W pokoju zaległa straszna cisza. Po chwili Dambledore otrząsnął się trochę z szoku
ochlapując kilkoro osób swoim szokiem.
Szok!

- Jakie wiadomości powinienem, ci powiedzieć wcześniej, nie wiem, o czym mówisz.- Skłamał Dambledore.
A ja nie wiem, co mówisz. Te przecinki mnie wkurzają...
Takie małe, a tyle emocji wzbudzają...
Przepraszam, ale właśnie naszły mnie skojarzenia XD

- Przypuszczam, że ma pan dla mnie więcej informacji takich jak ta przepowiednia. Może zechce mi pan w końcu to powiedzieć.
-Nie, za to chciałbym wiedzieć, jak udało ci się wydostać z niewoli Voldemorta?
David Copperfield to moje drugie ja!
Obejrzałem parę odcinków „Magic’s biggest secrets finally revealed”.

Miał już tego dosyć, chciał się tylko znaleźć w zwykłym łóżku, z dala od tych wszystkich pytań i tego wścibskiego dyrektora. Postanowił się opanować i jak najszybciej zakończyć tą idiotyczną rozmowę.
*patrzy na zegarek i stwierdza, że już po dobranocce* Ja też muszę do łóżka i chcę, abyś przestał pisać tego idiotycznego blogaska.

- Myślę, że już wszystko sobie wyjaśniliśmy. Teraz chciałbym odpocząć miałem ciężki tydzień (...) Leżał, nie chciało mu się spać, miał tyle rzeczy do przemyślenia. Tyle informacji na jeden dzień do dla niego trochę za dużo. Musiał sobie to wszystko dobrze przemyśleć.(...) Myślał o wszystkim i o niczym.
"Odmienne stany Harry'ego Pottera"
Myśli tylko po ciemku?

- Musisz to zrobić Kingsley, to jedyna szansa żeby dowiedzieć się, co on ukrywa. Masz, na pewno już śpi.- Powiedział Dambledore i podał mu fiolkę z jakimś eliksirem.
Upijesz go, wykorzystasz, szepniesz kilka ciepłych słówek i dowiesz się o co kaman...

W pewnym momencie usłyszał, że do ciemnego, pokoju ktoś wchodzi (...) W pokuj panował straszna ciemność, a to przez zasłonięte czarne zasłony, które nie wpuszczały nawet światła księżyca.
Z Mrocznego Zamku do Mrocznego Pokoju?
Jak wygląda operacja zmiany płci ciemności?

Kingsley trzymał w ręku jakąś fiolkę i mocno wytężał wzrok, w poszukiwaniu swojego celu. Harry dzięki widzeniu w ciemności, miał nad nim przewagę. Harry już się domyślał, co jest w tej fiolce i po co Kingsley tu przyszedł.
Dlatego od razu się rozebrał, chcąc to mieć jak najszybciej za sobą...

Kiedy Kingsley podszedł bliżej, Harry wyszarpnął sztylet z pochwy i rzucił się na Kingsleya.
Harry, skąd masz te płytkie rany w pochwie? xD

Wszyscy zebrani tam byli strasznie zaskoczeni widokiem, jaki widzą.
Szczerze? Ja chyba też jestem tym zaskoczony...

- A widzieliście ten sztylet? - Rzucił ktoś z zebranych.
- Skąd on to wziął, to japoński Fenir, zrobiono tylko dziewiętnaście takich, były bronią przybocznej straży władcy, jest bezcenny.- Wyjaśnił Dambledore.
Dambledore - znawca sztyletów i noży kuchennych.
Oraz rzeczy bezcennych.

Na tej rozmowie padło jeszcze wiele podobnych pytań. Każdy zakonnik myślał tylko nad jednym.
*myśli intensywnie* O seksie?
O bezsensie naszej egzystencji?

Dlaczego Harry Potter tak bardzo się zmienił?
Bo... dziwny jest ten świat(fick)...

Do jednej z sypialni domu przy Grimmuald Place, przez czarne zasłony zaczęły przenikać pierwsze promienie, porannego słońca.
A podobno nic nie przepuszczały. Sprzedawca mnie oszukał!

Harry był już nieźle wkurzony, jeżeli Zakon wie o Kete to na pewno Voldemort też. Teraz może być we wielkim niebezpieczeństwie, przecież jest znajomą Harrego, a może nawet kimś dla niego ważniejszym.
Osobą, którą poznał zaledwie kilka dni temu i spędził z nią kilka godzin. Musi być dla niego kimś ważnym...
W większym stopniu niż przyjaciele, z którymi spędził ostatnie parę lat.

- Gdzie jest mój kufer? (...) Wyciągnął z kieszeni różdżkę, mruknął „Locomotor kufer” wskazując patykiem na kufer stojący w rogu pokoju, a ten uniósł się w powietrze. Wyszedł z pokoju, lewitując przed sobą swój kufer. Zostawił kufer w pokoju, który zajął i zaczął w nim grzebać.
Kufer po raz pierwszy, kufer po raz drugi i... po raz trzeci! Sprzedane!
Ale kufer!

Stanął na ulicy przed domem Kete, rozglądając się dookoła. (...) Na ulicy nie było nikogo poza Lucjuszem Malfoyem siedzącym pod drzewem i kręcącym się po ulicy kotem pni Figg. Wszędzie było tak spokojnie jak w niewielu miejscach. Moment, Malfoy siedzący pod drzewem. Lucjusz siedział oparty o pień drzewa, jak niby nigdy nic.
Jak się okazało, Lucjusz stał w pidżamie, ponieważ nie wrócił do domu po swojej lunatycznej wędrówce.
Mnie zaciekawiła wizja pani Figg jako drzewa.

Harry od razu domyślił się, że jest pod peleryną niewidką.
Lucjusz śpi w pelerynie? To musi być takie niewygodne.

Tylko, dlaczego akurat Lucjusz, czy Tom już nie ma innych Śmierciorzerców do pilnowania jednej dziewczyny.
Być może dlatego, że nie wie kim oni są?

Malfoy zapewne siedzi tu, na rozkaz Voldemorta. Pilnując Kete na wypadek gdyby Harry się u niej pojawił, no i się pojawił.
Na twarzy Mrohnego pojawił się pogardliwy uśmieszek, który się pojawił.
Po uprzednim niepojawieniu się.

Najciszej jak tylko potrafił, podszedł bliżej, Śmierciorzercy, wyciągając swoją różdżkę i celując nią w Malfoya. -Drętwota- powiedział najciszej jak potrafił, a z różdżki wyleciał czerwony promień.
Wyleciał najciszej jak potrafił.

Z różdżki Harrego wystrzeliły liny, które opętały, Malfoya.
Opętany Malfoy. Dzwońcie do psychiatryka!
*chwyta za komórkę* Już się robi! Zamówić karetkę czy od razu cały autokar?

On zna na pewno dużo informacji o Voldemorcie, w końcu jest jednym z ważniejszych sługusów Lorda.
Jakie nosi bokserki?! Mów!

Tylko jak je wyciągnąć? Nagle doznał olśnienia, przecież wczoraj w nocy zabrał Kingsleyowi Veritaserum, zaczął gorączkowo grzebać po kieszeniach szaty. W końcu znalazł obiekt swoich poszukiwań. -Enervate- Malfoy wy budził się i zaczął panicznie się rozglądać. Korzystając z zaskoczenia Śmierciorzercy Harry wlał zawartość fiolki do jego otwartych ust.
Taki trochę magiczny Dexter.

Uznał, że to nie jest najlepsze miejsce na przesłuchanie Śmierciorzercy, tylko, jakie jest odpowiednie?
Basenik z kolorowymi piłeczkami?

Nagle wpadło mu do głowy idealne miejsce, nikt nie pomyśli, że mógłby się tam pojawić, bo i po co?
Po co myśleć, czy po co się pojawiać?
Jedno i drugie.

Złapał Malfoya za ramie i skupił się na swoim pokoju na Privet Drive. Po chwili stał w swoim pokoju, trzymając Malfoya. Podszedł do drzwi, -Colloportus- Zamek w drzwiach szczęknął, był już zamknięty. Nie mógł pozwolić, aby ktoś z rodziny Dursleyów mu przeszkodził. Ściągnął Niewidki z siebie i z Malfoya, ten był w wielkim szoku widząc Pottera. Pokuj wyglądał dokładnie tak jak go Harry zostawił wszystko w idealnym porządku.
I nawet karaluchy na tych samych miejscach. No coś takiego.
A ta kanapka za łóżkiem mogła posłużyć za materiał do pracy magisterskiej jakiegoś biologa.

- Czarny pan, kiedy uciekłeś strasznie się wściekł, kazał nam cię znaleźć, myślał tylko o tym żeby znowu cię ściągnąć do siebie. Dlatego mnie wysłał żebym pilnował tej dziewuchy z nadzieją, że może się u niej pokarzesz.
Miał nadzieję, że po ucieczce Harry zacznie się sam okładać biczem.
Albo przynajmniej potnie się żyletką.

A więc to Kingsley jest tym Śmierciorzercą, którego widział w tedy w zamku Toma, to on się w tedy spóźnił, więc rzeczywiście skądś go znał, teraz wiedział skąd.
*udaje, że to go zaszokowało* A ja myślałem, że to ta ruda Tonks!

Harry spojrzał na zegarek, była ósma, zostawił obydwie Peleryny Niewidki na łóżku złapał związanego Malfoya i teleportował się do głównego holu w Ministerstwie Magii.
Ministerstwo Magii - Jesteśmy Otwarci Dla Wszystkich
A W Szczególności Dla Mrocznych Bohaterów Fanfików.

cdn...

7 komentarzy:

zuz-anka pisze...

Kwik:D
Po pierwsze: różowym jak pomalujesz czarny,to się robi śliczny fiolecik ^^
Po drugie: czytając o powiewajacych włosach Snape`a, przypomniała mi się sytuacja na fizie:D ("Ty masz na głowie maślankę!")

Długie to....Ale fajne^^

Anonimowy pisze...

czemu w każdym ff widzę dwuznaczności?
ej. poziom uszczypliwości i złośliwości spadł.

kura z biura pisze...

"Mnie zaciekawiła wizja pani Figg jako drzewa."
Figowego.

Anonimowy pisze...

"Mnie to “szczegulnie” starcza aż nadto."
E tam... ja tez robiłam takie błędy w I klasie.

"Na twarzy Mrohnego pojawił się pogardliwy uśmieszek, który się pojawił.
Po uprzednim niepojawieniu się."
Kiedy się nie pojawiał.

"Kto to jest Wspaniały, i czy Albus to jakieś przekleństwo?!
Niech to A*bus, nie mam pojęcia.
Albus Ci w oko!"
AWDP!!

Anonimowy pisze...

-Harry Potter? (...) podobno chodzisz do Św. Brutusa szkoły dla Młodocianych Recydywistów, ale ty nie wyglądasz na takiego co by kradł i rozrabiał.
Czy tylko ja przeczytałam ,,rozbierał" xD?

kuś pisze...

Młody Dursley jako przywódca bandy zaczął rozglądać się po parku w poszukiwaniu nowej ofiary. Kiedy zobaczył jakiegoś małego chłopca ruszył w jego stronę a jego kumple za nim. Kiedy tylko malec zobaczył idąca w jego stronę bandę osiłków zaciskających pięści próbował uciec jednak było już za późno?
Mnie się pytasz?

xD

Anonimowy pisze...

Analiza bardzo trafna i prześmieszna, jak zwykle z resztą. Skopiowałabym najlepsze momenty, ale nie będę przecież jeszcze raz wklejać całej analizy...


Najbardziej dobija mnie to, że aŁtoreczki robią z Dumbledore'a starego kłamce i manipulatora bez żadnej przeszłości, ot, po prostu chciał to sobie zataić, bo Harry jest za młody, nieodpowiedzialny, zbyt głupi... A później Potter się od niego odwraca. The End. Ja wiem, że zatajał przed Harrym wiele, ale wiele mu później powiedział. Wyjawił mu swoje domysły... Tylko Insygnia zostały zachowane w tajemnicy. I przeszłość dyrektora. Ale to się nie dziwię, też bym smarkaczowi nie powiedziała. No, dobra, wygadałam się.
Idę czytać dalej!: D