czwartek, 12 marca 2009

Zapici na kaca II

Gwoli wyjaśnienia...
Edward (ten ankietowy) to oczywiście bohater ze "Zmierzchu", drogi Anonimie. Dziękuję za link do opka, spieszę zawiadomić, że w najbliższym czasie analiza 'Twjalajtowa' się ukaże.
I spieszę wyjaśnić, że w naszym zwariowanym, analizatorskim światku dziwne koleje losu sprawiły, że Ise została moją siostrą. Mam jeszcze dwie siostry i w ogóle czuję się poszkodowany z powodu braku brata. W każdej chwili jednak możecie udać się do siedziby Elfickiej, która z chęcią przygarnie zagubione duszyczki. Tak więc Ise jest moją siostrą, ale jednak nie. Jeśli nie pogubiliście się jeszcze w tej trudnej rodzinnej pajęczynie, to zapraszam na drugą część o mrocznym Harrym oraz o prawdziwym pochodzeniu Lily Evans...

Dowiemy się też o tajemniczych śmierciach w Hogwarcie, jak rozpoznać prawdziwą miłość oraz poznamy nowy typ perlerynek. A towarzyszy Ise.


Pojawił się przed zamczyskiem w północnej części Szkocji. (...) Stał przed zamczyskiem Huufflepuffie.
Czy to ma jakiś związek z domem w Hogwarcie?

Tysiące kościotrupów pozrzucane pod ścianami. Wszystkie kościotrupy łączyło dwie rzeczy. Wszyscy mieli żółto czarne szaty i byli martwi. Harry westchną.
Spodziewał się bowiem, że zastanie żywe trupy.
Cóż za ignorancja w stosunku do obecnej mody!


Mężczyzna zapalił różdżkę i ruszył przed siebie. Dotarł do okrągłej sali. Na podwyższeniu stała czara. Harry wyciągną różdżkę aby ją rozwalić.
Jakiekolwiek czary, a szczególnie goryczy, nie były mile widziane w jego otoczeniu.

W korytarzu stał dziewczyna, miała mniej więcej tyle lat co on.
Była też równie dobrze umięśniona.

- Kim jesteś?- zapytał Harry
- Młoda Miss Kulturystek - odrzekła.

Harry cofną się gwałtownie celując w dziewczynę różdżką, w tym samym momencie pojawiły się jego wydłużone kły. Dziewczyna ze strachem przylgnęła do ściany.
- Och! Nie gwałć mnie, nie gwałć - mruczała, jedną ręką teatralnie zasłaniając oczy, drugą wymachując przed sobą.

- Ja... Nazywam się Patrona* i jestem potomkiem wielkiej założycielki Hogwartu pochodzącej z domu i rodu Huufflepuffie.
Nie wiem dlaczego, ale nazwa rodu przyprawia mnie o złośliwy uśmieszek na ustach.

- Więc nie jesteś pieskiem Voldemorta?
- Nie jestem niczyim pieskiem.
*widzi scenę, w której Harry każe dziewczynie skakać na jednej nodze i szczekać*

- Moja rodzina... Oni uważają ze tu jest miejsce moje... Co jakiś czas po skończeniu szkoły jedna z dziewczyn z naszego rodu po śmierci swej poprzedniczki przybywa tutaj by spędzić tu resztę życia.
Nie ma to jak rodzinne tradycje.

jestem tu od trzech miesięcy. Moja poprzedniczka zginęła z rąk jakiegoś człowieka o czerwonych oczach.
Zdążyła napisać to w liście i wysłać.

Ściany się rozstąpiły.
Sequel "Mojżesza" w przygotowaniu.

Zrobił maleńką dziurkę aby widzieć co się dzieje w środku i zabezpieczył pomieszczenie tak aby nikt nawet sam Lord nie wyczuł ich obecności.
Postanowili wziąć szybki prysznic.

od aŁtorki: Błagam, prosze! Komentujcie!!!
Ulitować się?

od aŁtorki: Czy ja pisząc po pięć stron czcionką 12 nie zasługuje chodźby na ostrą z waszej strony krytykę?
Oj, nie jedną.

Raczej nie, to nasienie Voldemorta, to dziecko szatana.
Ty... Ty... Nasienie Voldemorta!

Dziewczyna otworzyła jakiś kamienny schowek i wyjęła stamtąd księgę. Przekartkowała ją i dopiero na samym końcu znalazła to czego szukała.
Jak odczarować Horkruksa?
Jest to bardzo proste pod warunkiem że jesteś związany wieżami krwi z właścicielem Horkruksa lub z ofiarą która zabito aby go uzyskać. Wystarczy wtedy tylko skropić go krwią twoją i wypowiedz słowa
Z cyklu "Poradnik dla początkującego Horkruksowicza"

mężczyzna staną przy czarze i przeciął skórę. Gdy tylko pierwsza kropla zetknęła się z nią ta natychmiast zapaliła się zielonym światłem.
Harry ma w sobie żrący kwas.

Rozległ się przeraźliwy krzyk i Buchnęło zielone światło po chwili gwałtownie zmieniło się na czerwone i zaczęło opadać. Harry poczuł magie miłości.
Następnym razem jak się zakocham, poczekam na zielone, buchające światło.
A ja głupia zawsze czekałam na motylki w brzuchu.

Wszystkie głowy zwrócone były w kierunku trójki przyjaciół. Na twarzach pułci pięknej można było dostrzec rozpacz.
*rozgląda się w poszukiwaniu pułci brzydkiej* A gdzie to jest?

- Co znaczy ten znak na tej twojej białej pelerynie?- wampir obrócił głowę w stronę Pottera
*puszcza sobie Misheard "Amaranth" Nightwish* Snow-White Zorro? XD

Już po minucie Jessy wbiła pierwszego gola.
Zmieniam nazwisko na Potter.

Pół godziny później Griffindor miał 130 punktów przewagi.
Co to za różnica, skoro i tak Harry złapie znicz?

Kiedy znicz znalazł się pod Harrym ten gwałtownie zanurkował. w tym samym momencie Ginny strzeliła czternastego gola.
Co prawda trudno było jej kopać piłkę, lecąc na miotle, ale jak na początkującą doskonale sobie radziła.

Harry wzbił się znowu do szyku z wysoko uniesioną ręką. Okrążyli stadion w połowie dołączył do nich Lestat. Jak orły opadli na boisko gdzie zostali porwani w górę. Griffindor wariował.
Zastanawiam się, czy opłaca się chodzić na mecze, wiedząc od początku, kto wygra.
Nie ważne kto wygra. Ważni są kibice...

- No wiesz... Ja... No cóż mam pewne sprawy do załatwienia i chyba nie będę mógł spędzić z wami świat.- powiedział zmartwiony Lestat.
*wyobraża sobie Harry'ego w kowbojskim kapeluszu i lassem, goniącego świat* Pędzenie świata musi być bardzo ciekawym zajęciem.
Mnie tam bardziej interesuje, ile by to miało procent.

- Jessy my żartujemy! Nigdy byśmy ciebie nie zostawili, słyszysz? Na już uśmiechnij się.- Harry przytulił do siebie siostrę, Lestat wziął jej małą rękę w swoja
- Hej skarbie! Uśmiech! Święta spędzamy u was. No już pokaż ząbki!- dziewczyna uśmiechnęła się.
Lestat dentystą? Może odnalazł swoje prawdziwe powołanie. W końcu ma do czynienia z zębami... w cudzych ciałach.

ta młoda na pewno była siostrą Pottera, tak samo uparta, tak samo nieobliczalna.
Zastanawiam się, czy Harry nie ma przypadkiem jakiegoś brata, lub może jeszcze jednej siostry?

Ale czy nie dlatego połowa populacji męskiej w Hogwarcie traciła dla niej głowę?
Dumbledore chciał nawet zamknąć szkołę z powodu dziwnych śmierci uczniów Hogwartu.

( druga część jakby kto nie wiedział uganiała się za Ginny)
Odpadały im inne części ciała.

- możemy pogadać Ginny?- zapytał błagalnie Michael Corner -
nie
- Nalegam
-Nie
- Ginny już!
Czekajcie, chyba znam odpowiedź! "Nie?"

- Głuchy jesteś? Powiedziała ze nie.- sykną Harry- nie rób przedstawień bo zrobię ci krzywdę.
- A co ty mi możesz zrobić, co?
No cóż. Oprócz tego, że wszyscy uważają go za potężniejszego od Voldemorta? Ma rację, nic.

Michael czmychną, a Harry znowu zajął miejsce na przeciwko Ginny.
Stara miłość nie rdzewieje, jak to mówią.

nagle do ich stolika przysiadła się czarna postać.
Afroamerykanin?

- A ty czego tu?- mrukną Harry
- Widzę ze nie jesteś zbyt przyjaźnie nastawiony. Zaśmiał się osobnik.
Harry rasistą?

- Zdejmij ten kaptur wszyscy się na nas gapią- ziewną Lestat
- Sadze ze jakbym go zdjął stałbym się centrum zainteresowania tej budy
- No dobra co jest?
- To!- przybysz odsuną lekko kaptur. Dziewczyny pisnęły odskakując do tyłu.
Najważniejsze, to zachować dyskrecje.

Marcus był synem Darkesa, a najdziwniejsze w nim było to iż łaził w dzień.
Natomiast w nocy chodził.

- To zasługa matki, była elfką, elfy kiedy krzyżują się z wampirami pozwalają swym dzieciom chodzić w dzień. To pewna cecha elfo-wampirów.
A ludzie są obrzydzeni zoofilią.

szybko rozerwał szary papier uwalniając mahoniowe pudełko z nieprzyjemnej obudowy.
Obudowa zaatakowała go dzidą.

Na środku ciemnego drewna był złoty znak i podpis "Secui de Lemoln". Harry powoli otworzył opakowanie. Na czerwonym aksamicie leżał sztylet. ostrze wykonane było z czarnego złota trzon ozdobiony złotymi hieroglifami zakończony głową ponuraka ze świecącymi czarnymi oczami.
Bo czymże byłoby opko bez tajemniczych napisów, tajemnych mocy i jeszcze bardziej tajemniczych postaci?

To sztylet Secui de Lemoln. Jednego z najpotężniejszych wampirów. Nie wiem czego on od ciebie chce, ale przesyłając ci ten sztylet na pewno daje do zrozumienia że chce cię szybko zobaczyć, lub uśmiercić (jakby nie było, jedno zależy od drugiego). Bądź ostrożny. jak podejrzewam zjawi się u ciebie już niedługo. Jest wodzem wampirów w Egipcie. (wampir-faraon?) Lepiej z nim nie zadzieraj. Jak dobrze zrozumiałem z naszej krótkiej rozmowy przyjedzie z córką. Ten sztylet to wielki dar. Używaj go dobrze, a przyniesie ci szczęście. chroń go przed nieprzyjaciółmi.
Darkes

Słyszałem o nim. To ważna osobistość. Ma pewnie z 2000 lat, a jego córka koło 1000. Więc sadzę ze raczej nie chce cię z nią zeswatać.
Miłość nie zna granic.

w kącie pokoju zaczęła gromadzić się czarna chmura.
Atomowe Czarne Chmury *śpiewa*

Harry wstał i przywołał na usta ironiczny uśmiech.
Ironiczne Uśmiechy - wybieram was!

czarna koszula była rozpięta pod szyją rękawy zatoczone do łokcia, spodnie bojówy i czarne glany bynajmniej nie były odpowiednie na przyjęcie jednego z najważniejszych wampirów. Włosy też miał niewątpliwie w wielkim nieładzie. nie było czasu na zarzucenie czerniej peleryny wiszącej na wieszaku nieopodal.
Czy was też zastanowiło, dlaczego w każdym, ale to KAŻDYM elficko-wampirzym opowiadaniu ludzie noszą glany? "Nasze najbardziej mroczne obuwie wyposażone jest w mroczne sznurówki, mroczne podeszwy oraz arcy mroczną stal kapę."

- Zgadza się- mężczyźni lustrowali się wzrokiem.
Po chwili zza szafy wyskoczył sztab PiS-u.

Harry wysoki, umięśniony, dobrze zbudowany i cholernie przystojny.
Przez cały czas, czytając to opko, mam wrażenie, że widzę tego cholernego Cullena! Po co ja czytałem TWILIGHT?!

Lemoln niski, gruby, łysiejący z długa brodą niczym niewyróżniający się wśród tłumu. jedynie oczy zimne, szare, wręcz metaliczne. groźnie i nie znające litości.
Gdyby takie oczy rzuciły się wam do gardeł, nie byłoby wam do śmiechu.

Oczy o kolorze śmierci.
A Śmierć nosi czarny stanik!

- A tak oczywiście... to moja córka. Katarna.
A może Katarynka? Myślę, że to dobre imię dla każdej kobiety.
Braciszku kochany, poczekaj tylko do końca tej analizy, a wtedy...

- Harry podszedł do dziewczyny i pocałował jej zimna rękę. Niewątpliwie mało miała wspólnego z ojcem. wysoka, piękna wręcz zjawiskowa. Czarne włosy opadające aż do połowy pleców, ciemna skóra i czarne oczy, lecz nie było w nich tego uporu co u ojca, raczej kapitulacja i bezgraniczny smutek
Harry próbował dojrzeć koloru jej stanika.

Antonio Abalos. To Śmierciożerca, prawa rączka tego waszego lorda.
Hę?! KLIK Niezłego dobrał partnera...

- wampir prychną pogardliwie.- Ty zabijesz jego ja postaram ci się pomóc kiedy będziesz potrzebował pomocy, a chyba nie wątpisz że w ostatecznym starciu przyda ci się porządna armia?
Armia? Harry'emu? Wolne żarty!

Według książki czara Hefflupaw leżała obecnie w wulkanie Etna.
Slytheryż też tam leżał.

Dwaj mężczyźni prawie frunęli nad posadzka, w parę sekund byli pod portretem
- Zombi!- portret odsuną się i wampiry wpadły do środka.
Dumbledorowi skończyły się inteligentne hasła.

- CHO JEST TUTAJ!- Mężczyzna popatrzył na nią
Ale o so cho?

-Musimy pogadać- powiedział Cho. Harry bez zbędnych ceregieli złapał ja za łokieć i teleportował się do lochów. Wyładował na kamiennej podłodze w jednym z najdalszych lochów.
I było trochę mokro. Bo Cho płakała.

W jej oczach widoczny był podziw. Od dawna go nie widziała już dawno nie mogła patrzeć w jego oczy. kiedy tu przybyła nie spodziewała się spotkać mężczyzny, tylko chłopca który był na pewno mniej przystojny od Cedryka. Natomiast stał przednią wielki, władczy i piękny mężczyzna.
Tak czytam i czytam. Coraz bardziej Harry upodabnia się do Wikinga! Jeszcze tylko ta broda...

Dziewczyna rzuciła się na niego. Harry'ego nie zaskoczyło ze wbiła kły w jego szyje. wiedział że ma doczynienie z wampirzyca już na samym początku ich dzisiejszego spotkania.
Epidemia?

dziewczyna zaczęła się dusić. Nie dała rady złapać tchu, jej ciało rozdzierała moc. W paru kroplach krwi Harry'ego otrzymała więcej mocy niż było w niej samej.
I ty, śmiertelniczko, przeciwko męskiej Mary Sue?!

(krew) Czarna, gęstą, nasycona śmiercią, mocą, energią, bólem i złością.
I ze śmietanką.

Jeżeli myślicie ze pocałował ja z czułością to się mylicie złożył na jej ustach Pocałunek Śmierci. Wyciągną własna krew z jej ciał droga ustna.
*niechcęsobietegowyobrażać*

Jessy wpadła na niego ja burza.
Ja burza, przyrzekam Ci, Harry Potterze, że nie opuszczę cię aż do końca fanficka...

Harry wprowadził Jessy do gabinetu i podał jej kremowe piwo, sam zaopatrzył się w Ognistą. dziękował Bogu że na wampiry procenty nie działają.
Nareszcie dowiadujemy się, dlaczego w opowiadaniach prawa alkoholu nie istnieją. Wszyscy jesteście wampirami!

- Nie Ginny dobrze usłyszałaś. Jessy jest córką Jamesa i Lily Potter. Jest moją siostrą. Jedyną siostrą.
Taa. Zapewne.

- A jednak.- Harry machną różdżką, ze ściany spadło płótno które zawsze przykrywało obraz.- Spójrz na twarz Jessy i mojej matki.
- Ach... - różnią się tylko kolorem włosów i oczu. To jedyna różnica.
To te łamigłówki z cyklu "Znajdź 5 różnic którymi różnią się te dwa obrazki".
*zastanawia się, czy aŁtorki mają w ogóle rodzeństwo*

- Ja? ja mam pokonać Voldemorta, ona ma mi pomóc. jest jak brakujące ogniwo. Połączone ze mną na zawsze.
Dlaczego mam wrażenie, że on mówi o seksie?

jesteśmy dwoma ciałami lecz tym samym duchem. Jest częścią mnie jak ja jej. Jest moja najważniejszą, najmocniejsza i jedyna pomocą.
Marvel powinien znaleźć czas na ten nowy komiks. Myślę nad nazwą...

od aŁtoreczki: Błagam komentujcie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
*skrupulatnie liczy wykrzykniki* Twoje błagania zostały wysłuchane.

Kiedy byłam u moich przyszywanych rodziców, byłam traktowana jak podrzutek. Nigdy nic nie miałam.
To takie wzruszające... chlip. Ale chyba już to gdzieś widziałem. Tylko gdzie?

Chciałam przynajmniej jeden wieczór spędzić z rodziną, taką prawdziwą, kochająca.
A, już wiem. Harry miał tak samo. Cóż za zbieg okoliczności.

- Jessy musisz zrozumieć... Ja znam twojego brata trochę dłużej. To wspaniały człowiek który dostał od życia pożarnego kopa.
Kopnął go strażak.

od aŁtorki: Zanim zaczniecie czytać ten rozdział pragnę poinformować ze szanse na kolejną notkę w przyszłym tygodniu są mniejsze od zera.
Przygotujcie się na atak liczb ujemnych.
A mnie uczyli, że prawdopodobieństwo nie może być mniejsze od zera...

od aŁtorki: Proszę jeszcze o jedno. Komentujcie. Jeżeli nie znajdę pod ta notką przynajmniej pięciu komentarzy zacznę się zastanawiać nad likwidacją tego bloga.
No tak. Kryzys na świecie trwa.

od aŁtorki: Nigdy nie pragnęłam aby moje blogi były popularne, chciałam jedynie aby znalazły wąskie grono osób które by blogi te czytały, i w pewnym sensie tak się stało ale na boga dwie trzy osoby to chyba lekka przesada, nie uważacie?
Oczywiście, że tak. Nikt nie powinien zabierać się za te herezje.

od aŁtorki: Uwielbiam pisać tego bloczka, ale jeżeli nadal będę znajdowała jeden góra dwa komentarze pod notka to usunę go chodźmy mi miało serce pęknąć, ja nie żartuję.
Jeśli nie błaganiem, to groźbą ich!
Próbuj dalej, widziałam lepsze groźby.

od aŁtorki: P.S. Mam nadzieje że ruszyło was sumienie?
*parsk*

To było koło 1378 roku... (...) Mój pradziadek Archiwald Armund Johnny Lestat Carber za długie imię wiec po prostu Lestat III Wielki Carber.
Widziałem dłuższe. Uwierz mi.

tak a wiec mój pradziad był wielkim i powszechnie szanowanym czarodziejem. I wtedy nastały złe czasy w Anglii, przynajmniej w świecie czarodziei.
Nastały, gdy świat dowiedział się o pradziadku Lestata, który był szanowany.

Zebrał wiec swoich dwóch przyjaciół i przez tydzień nie wychodzili z pokoju, aż nie wymyślili jak bronić ojczyznę.
To może zacytuję Cool Kids Of Death: Leżeć, kończyn nie zginać, z szarych komórek nie korzystać, żadnych mięśni nie napinać. Leżeć, nie spalać, nie wdychać, nie wydalać, nie myśleć, nic nie czuć, nie ulegać podnietom...

Wymyślili że powołają do życia zakon.
A potem Dumbledore podchwycił ówczesną modę.

Zakon który mawiał na celu obronę magicznej części świata. Nazwali się Zakonem Światła Serca Dobra. Z czasem przybrali nazwę Zakon Dusicieli Zła.
Ta druga nazwa bardziej przemawia do zwykłego czytelnika. Mrok w najczystszej postaci.

Biała peleryna z kapturem, srebrna maska, miecz, sztylet. Jednak to co odróżniało zakon od innych to ich znak. Na tle białej peleryny gwiazdozbiór smoka.
Połączenie Śmierciożerów z Wampirami i Power Rangers.

Natomiast ważne jest to, że moja rodzina jak każdy stary rud może pochwalić się klątwą lub przepowiednią.
Klątwa wyznacznikiem wartości człowieka? To może jeszcze kasty?

W naszym wypadku było to tak zwane Secupxt czyli coś na pograniczu klątwy i przepowiedni.
Sekupkststh-co?

W niej chodzi o mnie! "Ten któremu odebrane zostanie dziedzictwa" Ten minister zabił mojego dziadka i tego mugola. Sam przejął władanie nad zakonem. Ale pozostała dwójka dzieci. "który wyjdzie z rodu tygrysa, a krew przez ojca złączy z mugola króla dziedzicem" Mój ród zaczął od jakiegoś Samuela Vicora Carber zwanego tygrysem.
Jego żona nazywana była Prosiaczkiem a syn... Puchatkiem.

Mój ojciec ożenił się z potomkiem tego następcy króla mugoli.
Związek homoseksualny?
Po prostu aŁtorka wie, co jest dzisiaj modne.

Zabili go, a ja... miałem wtedy zaledwie siedemnaście lat... zabiłem wampira który zabił mojego ojca... Tyle że on zdążył mnie już ugryźć. Upadłem, a oni donieśli dla swojego władcy ze nie tylko zabili ojca, ale i syna.
Profesjonalizm.

I tu zaczyna się kryminał, Horror. Mój Horror. Moje życie...
O, wreszcie coś się zacznie dziać w tym opowiadaniu?

Harry nawet podniósł stuł i obrócił go do góry nogami
A teraz aŁtorko zapamiętaj: STÓŁ bo STOLEC!

- Ginny?- Szepną Harry. Obrócił ja do siebie i przyciągną. Nachylił się powoli i jakby z obawą. Powoli jego usta odnalazły jej i złączyły się w pocałunku.
GPS działał bardzo dobrze.

Skazanie, śmierć, śmierć, skazanie, śmierć, skazanie, skazanie, śmierć.
Skazany na śmierć?

Lecz nagle w tej ciszy dało się słyszeć przeraźliwy krzyk.
- Mam zmarszczki! - zaczęła panikować Jessy.

Wywalił drzwi do pokoju w momencie gdy przy lustrze w przeciwnym rogu pokoju zaczęła znikać czarna mgła.
Black Smoke? Rozumiem, że ''Lost'' to popularny serial, ale żeby aż tak zżynać?

- To niemożliwe! Do tego domu nie może wejść nikt nieznany, kto mógłby wyrządzić nam krzywdę!
Powiedziała przez interkom, że ma czekoladki dla Harry'ego i ją wpuścili.

Harry nagle coś zobaczył i podszedł do lustra.
Z przerażeniem dostrzegł w nim swoją postać.

Podniósł różdżkę aby oświetlała błyszczącą tafle. " następny będziesz ty!"
- krew- szepną domykając ciemnoczerwonej cieczy.- krew wampira, ale nie Jessy...
Rozpoznał to, zlizując osocze z lustra.

od aŁtorki: A więc posiadacie serce! A już się bałam ze zjadły je wampiry!
Żart a'la Karol Strasburger.
Albo jeden z dowcipów „Metra”.

od aŁtorki: A i jeszcze jedno jak nie znajdę przynajmniej ośmiu komentarzy pod tą notką to kolejnej nie zobaczycie dłuuuugo (czyli do momentu aż podana liczba komci się ukaże). To nie groźba to ostrzeżenie! (widzicie jaka jestem dobra inni zażądali by dziesięciu :-P)
Jej hojność chwyta mnie za serce.

Dziewczyna zrzuciła kaptur- PATRONA?! Mój Boże czy coś się stało?!
Pytanie za sto komci: Do jakiego Boga zwraca się Harry?

Wstała i podeszła do niego. Kiedy wspięła się na palce aby szepnąć coś do jego ucha, Jessy i Ginny ogarnęła nieopanowana żądza mordu. Prawie leżała na Harrym jeżeli można tak to ująć.
Mogę zrozumieć Ginny, ale żeby Jessy kochała się we własnym bracie?!

Harry dobrze wiedział czego oczekuje Patrona.
Seksu, seksu i dobrego wina?

Kiedy dotarł do zamku poczuł się jakoś dziwnie niespokojny. W ostatniej chwili udało mu się uskoczyć za drzwi. Po dziedzińcu szla czarna osoba, bez wątpienia nie była to Patrona. Nie był to też Voldemort.
Z przerażeniem Harry dostrzegł, że tą osobą był Micheal Jackson!

Prakseda, diabelskie nasienie, córka Voldemorta. Dziewczyna nagle się potknęła i upadła. usłyszał jej szloch.
- Zła... złamałam paznokieć! - szlochała, po czym wstała, myśląc tylko o tym, aby zabić budowniczych.

Staną nad nią. i kiedy podniosła głowę Harry'ego zamurowało. Nie widział jej twarzy, lecz widział jej oczy. Migały raz czerwonym a raz innym kolorem.
Człowiek - sygnalizacja świetlna.
Harry czekał, aż pojawi się zielone.

Dziewczyna wstał.
Eh.

popatrzyli na siebie, byli jak w transie. Harry sam nie wiedział co robi, wyciągną do niej ręce. Przytulili się, nie wiedzieli ile tak trwają.
Niewielu wiedziało, że przezwisko Harry'ego, to Mr. Hug.

odskoczyła od niego i znowu zaczęła się miotać.
No i gdzie te dyskotekowe kule?

- nie... nie... nie teraz! Błagam... Pomocy!- Miotała się aż upadła na ziemie, pazurami drapała się, biła, taczała się po ziemi. Harry złapał ją i przygwoździł do podłogi. nie chciał żeby zrobiła sobie krzywdę.
Empatia głównego bohatera jest nawet widoczniejsza niż u Rowling.

- Praksedo!... Córko Voldemorta!- I wtedy Harry popełnił błąd, w tym momencie wygrała jedna ze stron jej osobowości, i to bynajmniej nie ta która wypłakiwała się w jego ramionach. Momentalnie światło w jej oczach zgasło, a Harry poleciał z hukiem na ścianę. Ona tymczasem wstała, zanim odeszła zobaczył tylko czerwone oczy.
STOP - głosił jej wyraz twarzy.

Minęło parę dni od spotkania Harry'ego i Praksedy.
Słońce świeciło, a lekki jesienny wietrzyk porywał liście.

od aŁtorki: Zlitowałam się nad wami. Daje wam ten rozdział choć miał wyjść dopiero za tydzień (taka kara za nieposłuszeństwo), ale NIEKTÓRZY mieli dobre argumenty wiec wstawiam rozdzialik.
Na Karnego Jeżyka ich!
Albo zamknąć czytelników do łazienki na tyle minut, ile mają wszyscy razem, pomnożą razy 1,5, odejmę sumę lat najmłodszego i najstarszego, a potem spierwiastkują!

- Ron!- krzyknęła przerażona Harmonia- co ty wygadujesz?!
- Przecież sama wiesz ze on jest wampirem!!!
Kto? Hermiona? Coś ty, z takim rozumem...

- Ronaldzie Weasley. Co ty za przeproszeniem gadasz?- wysyczał Ginny
Czyżby Ginny też była wampirem?

- Ależ idziesz. On jest zwykłym kobieciarzem, żadnym władzy i rozgłosu! A ty zadając się z nim jesteś zwykłą dziwką...- Tego było już za wiele Ginny wyciągnęła różdżkę jednak Harry ją uprzedził. Z wielką siłą wymierzył dla chłopaka cios. Ron poleciał do tyłu. Potter mógł znieść obelgi tyczące się jego ale nigdy jego przyjaciół.
Ron zyskał miano nieprzyjaciela bardzo szybko. Zaledwie po dwunastu rozdziałach.

- Zacznę od początku. Noc Pierwszych Płomieni to święto ustanowione ponad cztery tysiące lat przed naszą era, kiedy ród wampirzy był już tak ogromny że liczył parę miliardów i zamieszkiwał wszystkie kontynenty. (...) Widzisz... kiedy pierwsze wampiry weszły na ziemie... musiały na nowo zasiąść w swych ciałach. Zadali sobie wtedy tak potworny ból ze słychać ich krzyki było na całej kuli ziemskiej. I tak to się zaczęło, co roku w tę jedną jedyną noc przez trzy godziny wampiry odczuwają największe, najcięższe i niewyobrażalne katusze. Ich krzyki również słychać na całej kuli ziemskiej gdyż jak wiadomo nie ma państwa w którym nie byłoby chodź pary wampirów. Ta noc nastąpi dzisiaj...
*Mrok wylewa się Mrohny'emu za kołnierz*

- Co roku ginie siedmiu wampirów
- Dlaczego?
- Nie wiem.... Chyba żeby oczyścić rasę. ta moc która nas stworzyła zabija najbardziej plugawych i odraczających.
Kasty, jak nic! Myślicie, że Harry zalicza się do tej grupy?

- AAAA!- krzykną nagle i padł na ziemie
-LESTAT!- Harry natychmiast zaczął biec ku przyjacielowi -AAAAA!- tym razem był to krzyk Harry'ego upadł zaczął się skręcać z bólu
- Harry! Lestat! Co z wam.... AAAA!- I Jessy już też leżała.
Jak na wampiry to mają dość ubogie słownictwo...

- Po stu latach się przyzwyczaisz Harry.
*wyobraża sobie opko prowadzone przez sto lat* Wielki Ród aŁtorek.

Wampir zaczął się wić wyrywać sobie włosy, wrzeszczeć, wyć i oto jego głos dołączył się do wycia wilkołaków.
Zwróciłem tylko uwagę na zbyt duże nagromadzenie 'W' na początkach wyrazu. Trzeba coś z tym zrobić!
Och, o co Ci znowu chodzi? To tylko aliteracja, która ma ukazać... eee... No właśnie, co?

Zerwał z siebie koszule, pod spadem ciało było pokryte jakby cieciami sztyletu.
Ciecie sztyletu? Nie ładniej "dozorca"?

Wybiła trzecia, zegary się. rozdzwoniły. Harry przymkną oczy, znieruchomiał...
Trzecia? Harry jest opętany!

- Godzina śmierci wybiła- szepną cicho Lestat. Jessy wybuchła płaczem. Jej brat? Jej brat? Czemu przecież on był dobry, spojrzała na nieruchome ciało które oblewało jezioro krwi...
Jeszcze dwadzieścia rozdziałów przed nami! czyżby szykowało się zmartwychwstanie numer jeden?

Dziewczyna z przestrachem odskoczyła-TY ŻYJESZ?!
No a jak!

- Harry? Co ci jest?- Mężczyzna powoli obrócił się do nich plecami. Lestat krzykną i upadła na kolana.- Czarny Gombad...
Hę? Mortal Kombat?

- To święty znak wampirów... Ja... wiem tylko że wampiry oddają mu cześć. Ja... Idź do Darkesa.
Habemus Harry. Santo Subito!
Swojego szczura nazwę na cześć Harry'ego I.

Poprowadził go do podziemi, było tam ciemno i zimno, Harry'ego jednak to nie poruszyło, czuł się jak w domu.
Aż dziw, że nigdzie w pobliżu Snape'a.

Oto Królowo ten który przyszedł dzisiejszej nocy aby dopełnić dzieło przodków.
Michał Anioł to przy nim nowicjusz.
*niechcewiedziećjakiegodziaładopełnitejnocy*

No środku przy tronie stał kobieta.
Dlaczego mnie to nie dziwi?

Czarne włosy były upięte z tyłu, na ramiona spadało jednak parę pojedynczych pasemek. Na jej głowie Widniała korona upleciona jakby z węży w jej centralnym punkcie widniał Czarny Gombad. Jej piękna twarz, szlachetne rysy i ostre kreski nad powiekami na pewno upodabniały ją do Egipskich bogiń. Na szyj miał gruby naszyjnik ze złota i czarnych kamieni, tak jak na koronie w centralnym miejscu widniał Gombad. Suknia była biała, ciężka ciągnąca się po ziemi w pasie opleciona czarnym pasem na odkrytych rękach wiły się złote węże.
Opis stroju jest. Możemy spać spokojnie.

- Jestem królową wszystkich pokoleń, jestem matką twoją i tych którzy cię stworzyli, jestem pierwsza, najważniejszą.
- I nie masz kolan? - spytał.

- Noir... Ty jesteś jednym z wybranych, jednym z moich dzieci...
aŁtoreczka biegle włada językami. Francuski i angielski to dla niej żadna przeszkoda.

- To jest Harry moje królestwo. Od dzisiaj to jest twój dom. Nie przerywaj mi, proszę. Zostaniesz tu na trzy lata. Nie... Poczekaj! W twoim świecie to zaledwie trzy dni.
Mwahahaah! Wiedziałem! Musiało się zdarzyć!

- tak Harry. Istnieje przepowiednia ze powstanie mężczyzna który w oczach będzie miał śmierć, odwagi więcej niż wody na świecie, moc jaką będzie obdarzony równać się będzie piekłu i niebu i tron władczyni akceptować go będzie. Tym mężczyzną jesteś ty... Któreś z twoich rodziców musiało wywodzić się z naszego rodu niekoniecznie musieli być wampirami...
Czekam, aż Harry dowie się, że jest Królem Gumisiów.

- Ale co to wszystko znaczy?
To pytanie postawiłem sobie już na wstępie.

- to znaczy Harry ze na tobie i twoich potomkach leży zadanie ratowania świata.
Z Heroes też zerżnęła?

Ostatni Noir został powołany w 1578 roku kiedy świat zaczynał pogrążać się w chaosie, a w świecie czarodziei zaczynały się wojny, wampiry przeciw elfom, elfy przeciw wampirom, wampiry przeciw nimfom, nimfy przeciw elfy, elfy przeciw druidom, druidzi przeciw centaurom, centaury przeciw czarodziejom czarodzieje przeciw wampirom.
Zabrakło jeszcze "Analizatorzy przeciwko aŁtoreczkom".
*sprawdza, co się stało w 1578 roku* Benedyktyni zaczynają nauczać głuchoniemych, ustanowienie Orderu Ducha Świętego, prapremiera „Odprawy posłów greckich”, powstanie Trybunału Koronnego, Altan-chan nadaje Dalajlamie III tytuł „dalaj”, bitwa pod Gembloux... Nic nie napisali o chaosie... *wybrakowaną książkę do matury*

- Nie wieże!!
- Ocus!- Harry tego się nie spodziewał. Dostał świetlistym promieniem.
Nieznajomość ortografii wymaga kary.

Królowa przeraziła się nie na żarty. Harry nie oddychał.- Wołajcie nadwornych medyków!!!
To już drugi raz pod koniec rozdziału. Jeszcze kilka takich niespodziewanych momentów i zejdę na zawał...

Tak, Harry przeżył.
Czemu mnie to nie dziwi?


Góralska magia

-Czego chcesz ode mnie Betty Riddle?
Rodzina Voldemorta powiększa się z każdym nowym opkiem.

-Fawks zajmij się dziewczynką, gdy skrzaty ją przebiorą i nakarmią, uśpij ją. Dobrze?
Fawks założył fartuch i zaczął przygotowywać mleko dla dziewczynki.

-Mów o co chodzi.
-Niedługo umrę. Nagini mnie ukąsiła. - Betty pokazała Dumbledore'wi ranę.
Dumbledorew skrzywił się na widok ogromnej dziury na pośladku.

-I nie mylisz się. ON mnie pożąda, ale kocha? ON nie zna takiego uczucia. - powiedziała z goryczą - Sama ją sprowokowałam (dla nie kumatych Betty sprowokowała Nagini do ataku).
No coś ty, a ja myślałem, że sprowokowała swój półdupek.

-Zaopiekuj się nią... Zaopiekuj się Lily.
*fałszuje* "Zaopiekuj się mną, nawet gdy powodów brak..."

-To, że Betty nie żyje lecz nie zamarzła, a została ukąszona przez Nagini.
-A co z Lily? - zapytała Lily.
-Żyje, ma się nieźle i jest tu.
-Gdzie?! - krzyknęli Lily i James rozglądając się.
-Tu. Jest zakameleowana. Poczekajcie.
Po chwili Lily wyszła z krzaków w ogrodzie, wystrojona w gałęzie i liście, ktore miały ją maskować.

-Oczywiście. Z przyjemnością. - odezwała się Lily (oczywiście ta starsza :) - przy. aut.)
Dwie Lily w jednym opku to o dwie za dużo!

*niewitka - peleryna niewitka, która pozwala być niewidzialnym
- Gdzie moje witki?! - krzyczała rozzłoszczona.

James wstał, podniósł z podłogi Harry'ego, wpatrzonego w mała Lily jak w obrazek i zaniósł ich do sypialni.
- Zejdź na dół jak ich uśpisz. Dobrze? - poprosił żonę.
Lily ułożyła dzieci na łóżku, wyciągając z szafki zastrzyki usypiające przeznaczone dla zwierząt.

Nagle poczuł, że chce mu się pić i poszedł do kuchni i nalał sobie soku. Gdy wracał zauważył kogoś przy drzwiach. Przerażony stwierdził, że nie ma przy sobie różdżki. Wiedział, że musi ich chronić.
Sok Wszechwiedzy?

Wtedy właśnie mała Lily wyszła z łazienki, lecz widząc GO podeszła do Lily (P. - przy. aut.) i przytuliła się pomimo, iż wiedziała, że nie może jej już pomóc.
Czekajcie, to ile ta młodsza Lily ma lat?

-Lily muszę powierzyć komuś opiekę nad Harry'm. A potrzebuję zgody tej osoby. Czy będziesz jego Strażniczką? Będziesz go strzegła?
Lily (E. - przy. aut.) tylko kiwnęła główką.
Lily E - ta z Nokturna?

- A więc stań się Aniołem i moją kroplą astralną*. Wtedy Lily (E. - przy. aut.) zaczęła się zmieniać. Jej czarne włosy zmieniły się w brązowe, jej czarne oczy w zielone, zmieniła się jej twarz, wygląd i charakter. A na jej plecach pojawił się tatuaż w kształcie skrzydeł anioła.
Czy wszystkie aŁtoreczki muszą robić ze swoich bohaterek klony Dody?

-Teraz mogę umrzeć. - wyszeptała Lily Potter i umarła.
A słowa zamienia w czyny.

-AVADA KADAVRA! - wrzasnął Voldemort, lecz zaklęcie odbiło się rykoszetem od Harry'ego i ugodziło w Voldemorta.
Teraz już wiecie dlaczego tak naprawdę przeżył Harry!

-NIEEEEE!!!!!!!! - wrzasnął Voldemort i uciekł z domu, który po chwili się zawalił. W gruzach siedziały dwie małe, wystraszone osóbki.
O, tego sobie nie przypominam.

A co z dziećmi?
- Nie możemy ich wychwywać. To zbyt niebezpieczne i dla nas i dla nich. Umiścimy ich w mugolskich rodzinach. Obie tu mieszkają.
Tak, to zbyt niebezpieczne. Dumbledore mógłby je w każdej chwili sprzedać.

- Tak Minerwo. Harry zamieszka u Petunii Evans o przepraszam Dursley.
Petunia Evans I'm Sorry Dursley.

- A Lily?
- U Evans'ów. Miszkają pod numerem 10. To po drugiej stronie uliczki.
Kiedyś był taki serial, o mężczyźnie przenoszącym się w czasie, aby zapobiec wielu tragediom, które się wydarzyły. Teraz przydałaby mi się ta wielka kula, do której wchodził...

W tym momencie na ulicy wylądował ogrądny motor.
Ogrodowy. Nie wiecie o takich?

Hagrid wyciągnął z przyczepy dwa zawiniątka.
Hagrid wiózł w przyczepie dzieci?! A gdzie przepisy BHP?! Dumbledore będzie poważnie wnerwiony, jeśli jego towar będzie uszkodzony.

- Minerwo zdejmij jej bluzeczke.
Profesor McGonagall wykonała polecenie.
- Nie, nie swoją. Jej, dziewczynki!

Zobaczyli tatuaż na jej plecach.
Hagrid wymachiwał ostrzegawczo palcem, chcąc się usprawiedliwić.

- No tak. Teraz już rozumiem. - mruknął profesor Dumbledore.
- A my nie! - krzyknęli jednocześnie profesor Mcgonagall i Hagrid.
- To córka Amy Winehouse - powiedział z przerażeniem.

zaśmiała się pani Evans i spojżała na córkę - Petunio! Co to jest?
- Ja nie wiem, leżało pod drzwiami. - broniłą się Petunia.
Przygarniemy to i nadamy imię Crap.

- Nic się nie stało. Daj, zobaczymy co to jest. - powiedziała pani Evans i wzieła od Petunii zawiniątko, lecz gdy zobaczyła pare niesamowicie zielonych oczu krzyknęła - Michael szybko, do kuchni! Ktoś nam podrzucil dziecko!
To prawie jak zamach terrorystyczny!

- Ale jak bez żadnego listu! - pan Evans był zdenerwowany.
"Droga sąsiadko, jako, że mam już dość tego bachora..."

Droga Tuniu!
Ostatnio pisałam Ci, że jestem w ciąży. Jak widzisz już nie! Teraz i ja jestem matką chłopca.[nie wiem co mam myśleć po tych kilku zdaniach...] Ma na imię Harry. Ładnie prawda? A pamiętasz skąd to imię? Mam nadzieje, że tak, bo ja pamiętam. [Pamiętasz, że ja pamiętam o tym, o czym miałaś pamiętać?] James jest wspanialym ojcem. Szczerze mówiąc to bałam się, że będzie nieodpowiedzialny, ze szczęścia ;). Tuniu gdyby coś mi się stalo, to mój testament jest w mojej ukrytej szufladce. [Cóż za zbieg okoliczności. No popatrz...] Siostrzyczko nie odpisuj na ten list, bo się ukrywam i sowa mogłaby zdradzić gdzie jestem. James wlaśnie wszedł do pokoju i pyta co robię. Kazał Cię pozdrawić. Całuski dla Dudley'a.
Baedzo tęsknię i całuję,
Lilka!
Ale ta Rowling nazmyślała!

Wczoraj pani Dursley miała straszny sen. Śniło się jej, że ktoś zabił Lily i Jamesa. Wierzyła jednak, że to był jedynie sen.
Sen, o którym pomyślała jak o śnie. Przykro mi, ale nie mogę nic więcej napisać.

Pani Dursley wzięła je do rąk i zobaczyła dziecko z fotografii (już nieco starsze, lecz podobne) tylko ze szramą na czole w kształcie błyskawicy.
Ugryzła go błyskawica. I tak powstają nowi bohaterowie.

-Nie! Zdecydowałam się wychować Harry'ego jak własnego syna! Będzie wiedział wszystko! Kim jest! Kim byli jego rodzice! Będzie wiedział o swoim świecie wszystko co ja wiem! Nasz dom będzie objętymi najsilniejszymi zaklęciami, żaby nikt go nie zobaczył jak jego zdolności się rozwijają! - krzyczała pani Dursley.
A Petunia znienawidziła Harry'ego, gdy pewnego pięknego słonecznego poranka puścił na nią pawia...

- Witaj Katie. Co cię do mnie sprowadza? - powitała ją przyjaźnie pani Dursley.
- Witaj Petunio. Przyszłam ci powiedzieć, że się przeprowadzamy. - na twarzy pani Evans mieszał się smutek z radością.
Po chwili Petunia zupełnie nie wiedziała, gdzie podziały się oczy jej przyjaciółki.

- Petunio, pamiętasz jak rok temu byłam w ciąży.
- Oczywiście! Pod koniec wyjechałeś i poroniłaś.
Ech, ten huczny sylwester.

- Tak powiedziałam, ale to nie prawda. Moja córeczka żyje, ale była ciężko chora. Nie chciałam żebyście się do niej przywiązali. bo mogła w każdym momencie umrzeć. Ale teraz już wszystko jest dobrze i Lily może wrócić do domu. - w skrócie opowiedziała pani Evans.
Pominęła tylko sprawę alimentów, które miał spłacać Voldemort, oraz jakiegoś dziwnego starucha, który przyszedł do jej domu i mówił coś o przeznaczeniu. Uznała go za świadka Jehowy.

Wynurzyliśmy się z myśłoodsiewni.
Jakaś góralska Myślodsiewnia?

Kręciło mi się w głowie, byłam przerażona prawdą którą właśnie poznałam, świat mi się zawalił przez to wszystko chciałam zabić profesora Dumbledore'a, bo to on wszystko ukrył i siebie, nienawidziłam siebie za to kim jestem.
Dumbledore też był zły, bo nie udało mu się upchnąć Lily pewnemu francuzowi.

Było tego wszystkiego za dużo. W końcu nie wytrzymałam. Osunęłam się na kolana i odpłynęłam.
System of A Down.

Ostatnie co pamiętam to potrójny krzyk "Lily!" i donośny skrzek feniksa Dumbledore'a.
Usłyszała motyw muzyczny z "Krzyku 3"!

The End.

6 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Harry wprowadził Jessy do gabinetu i podał jej kremowe piwo, sam zaopatrzył się w Ognistą. dziękował Bogu że na wampiry procenty nie działają.
Nareszcie dowiadujemy się, dlaczego w opowiadaniach prawa alkoholu nie istnieją. Wszyscy jesteście wampirami!

Ale w takim razie po co pić? :(

Lecz nagle w tej ciszy dało się słyszeć przeraźliwy krzyk.
- Mam zmarszczki! - zaczęła panikować Jessy.

Ha, a mój braciszek ostatnio mnie pocieszał, że jak już będę miała zmarszczki, to nie powinnam się martwić, bo shar pei ma od urodzenia i się nie martwi^^

Wstała i podeszła do niego. Kiedy wspięła się na palce aby szepnąć coś do jego ucha, Jessy i Ginny ogarnęła nieopanowana żądza mordu. Prawie leżała na Harrym jeżeli można tak to ująć.
Mogę zrozumieć Ginny, ale żeby Jessy kochała się we własnym bracie?!

A Bill i Tom to co?

Czekam na Edzia i przy okazji polecam do analizy yaoi: http://hp-i-czarna-prawda.blog.onet.pl/

Anonimowy pisze...

stół bo stolec... zabić mnie chciałeś? :D

Anonimowy pisze...

Nie mogę xD super analiza (jak zwykle zresztą). W prawdzie nie skończyłam czytać całej, ale już sobie wyobrażam, jak kruchy musi być sztylet, którego ostrze wykonano z ropy naftowej lub węgla kamiennego xD czarne złoto... bosh... jeśli z tego da się wykonać sztylet, to co najwyżej można go spalić ;D białe złoto bym zrozumiała, ale cóż... inwencja ałtoreczek nie zna granic!
Pozdrzwiam

Anonimowy pisze...

Jeszcze coś ode mnie, a propos Edwarda: http://edward-bella-fikcja.blog.onet.pl/

Może i za dużo błędów nie ma, ale Vivien Malczewska mnie powaliła :]

Ome pisze...

Boska analiza, zabiła mnie parę razy. Stół szczególnie, chyba to sobie zapamiętam na potrzeby nauczycielskie ;)

Anonimowy pisze...

"- Ron!- krzyknęła przerażona Harmonia- co ty wygadujesz?!"

Harmonia krzyknęła?!
Aż mnie zatkało.