piątek, 20 marca 2009

Blog operacyjny II

Dzisiaj kolejna część Arcydzieua, jakich mało, czyli miłość, wojna i Tokio Hotel.

Resztę zostaw mnie. Ja wszystko pomaleje i wszystkie meble będą na miejscu.
Pomaleje, bo będą mieszkać w domku dla lalek.

-Boże jak byście słyszeli jak narzekacie to po prostu napadu śmiechu można było dostać- wyjaśnił Georg bijąc ręką po kanapie

A drugą klaszcząc w fotel?

-a na co masz ochotę?- stanęłam stając za nim i przytulając jego głowę

-wystarczą mi zwykłe kanapki z serem 

Każda gra wstępna jest dobra...

-stop zawszenie broni!- krzyknęłam opierając się o ścianę
Wszy posłusznie oblazły karabiny maszynowe, armaty, a nawet czołgi.

-Różyczko długo jeszcze?- spytał Georg pukając w drzwi od łazienki

-matko nawet okopać się tu nie można- krzyknęła dziewczyna otwierając drzwi 

A co to za wojna bez okopów?!

Umyłam głowę pięknie pachnącym szamponem. Żel pod prysznic nadał mej skórze pięknego zapachu. Wyszłam mokra z pod prysznica. 
Pięknego prysznica, p-i-ę-k-n-e-g-o!

Wyszłam z pokoju i zobaczyłam jak czarny siedzi na fotelu przed TV i liczy coś na kartce. 
-Proszę pani, ile mam rozwiązać tych zadań z dodawania?
-Tak długo, aż zrozumiesz, że 2+2 nie równa się 57, tumanie!


Po około 20 min czarny wyszedł z łazienki i pomorzył się obok mnie.
Niestety, zmazowszył się, gdy zobaczył, że nie umył zebów.

-byłeś u Gustava?- zapytał bill

-ta ciota już śpi- odparł mu

-omg…- zajęczał czarny
 
 - Przecież sen jest dla cieniasów! 

Zrobiłam makijaż i spięłam włosy w dwa warkocze. Wkurzały mnie włosy.
Za każdym razem, gdy jakieś widziałam, brałam golarkę lub nożyczki i bawiłam się w psychopatę.

Albo rozbijemy się na bezludnej wyspie i zjedzą nas kanibale - panikowałam jak kretynka 
 - Nie zjedzą - rzekł Bill - co najwyżej zgwałcą - skończył z uśmiechem.

Po 30 min drogi znaleźliśmy się w eleganckim 5-cio gwiazdkowym hotelu nad Nilem. 
Niestety, nie pamiętałam jego nazwy...piramida Cheopsa, czy jakoś tak. 

-tak mój drogi bo 50% to w tej grze kombinowanie, kolejne 45% to oszukiwanie, a pozostałe 5% to myślenie- wyjaśnił tom 
W jego przypadku 50% to oszukiwanie, a 50% kombinowanie. 

-cześć- powiedziała wesoło Wiki wchodząc do ospałej kuchni
Przedpokój był w trochę lepszym stanie. Przede wszystkim nie ziewał tak okropnie. 

-widzicie jak jestem zły to jestem zły nawet jak jestem dobry to jestem zły!- mieszał tom 
A kto nie umarł, ten nie żyje.

Ręce i nogi miałam przywiązane do krzesła. 
Wątroba leżała na stoliku nieopodal, a jelito cienkie gdzieś się zapodziało. 


Przebudziły mnie promienie porannego slońca... rozciągłam kości na ogromnym łóżku
Ze skromnego metra dwadzieścia nagle stałam się dziewczyną o 190 centymetrach wzrostu.

-orzeszty!! ty przegnity ogórku kiszony!- co chwila więcej śmiechu

-co?!?! ty spalony zraziku w sosie z sera co wyleciał przez okno!!- walnoł a ja nie mogłam ze śmiechu
- Że jak mnie nazwałeś, cholerny rogaliku z cynamonem?!

-a co tobie tu źle?- zapytał tom machając nogą na huśtawce
Podczas gdy reszta jego ciała stała w miejscu.

Ubrałam się, pomalowałam i rozczesałam dlugie włosy.
Aby uzyskać głębię koloru, pomalowałam je farbami akrylowymi.

-billi-uściekałam go
Wymoczyła go w ściekach?

(Bill) usiadł na kadłubie statku, złorzył ku sobie nogi kuląc się. lekki wiar rozwiewał jego włosy jak by chciał im coś wyszeptać. to wpatrzone spojżenie, z małom obawa.. i ta malutka rzecz...
Jego mózg.

Chłopaki ustawili w pokoju choinke.

-masz w co ją ubrać?- zapytał dirck

 -Jasne! Przygotowałem już koronkowe stringi!

 -no tak, a jak skończysz szkołe to na co się wybierasz?- dopytywal się
 -Na piwo.

-ja już pędze bo umuwiłem się z sis za 15 min paa- krzyknał i praktycznie wybiegł z pomieszczenia
Niepraktycznie nadal w nim był.

Cholerne windy!!! By je wszystkie po kolei szlak trafił! 
A dróżka może być? Tylko ją mam pod ręką...

Wali niemiłosiernie jak w pokoju lidi i toma rankiem gdy tomi się na niej wyrzywał seksualnie.
To się nazywa gwałt, dziewczynko.

No niech mnie ch*j szczeli! Wali w tej windzie seksem!!! Mać j*b*n* !! Koleś laske wydupczył to by się zgniły pomidor umył!! 
Niech mnie cholera strzeli! Na tym blogu wali głupotą! Maćica je bana! Dzioucha napisała gópie opcio, to by się kretynka powiesić mogła!


Wali spleśniałom spermą!!
Czyli że co, ona zielona była?

-widze, że pani grubiutka taka tu i tam achjajaja- on jest do zgwałconej cipki pijany!!!
Wiem jedno: te rymy i epitety powalają...O.S.T.R. mógłby się od nich uczyć.

Po chwili byłam na swoim pietrze i wylepiałam jak oparzona.
Sedes prawie w całości był pokryty różowymi serduszkami. Wylepianie można uznać za udane.

ZGASIŁO MNIE
Bóg oszczędza prąd.

W rogu ujżałam ogromną, pięknom i kilorową choineczke.
W drugim rogu znalazłam tonowy młotek. Coś mnie kusiło, by walnąć się nim w łeb.

-taka śliczna ta choineczka- przytuliłam się do niego

-podoba ci się?- zapytał z uśmiechem

 -Nie, widziałam już w życiu lepsze.

Billi uśmiechnął się lekko jak by na to czekał.
-wiem- obrucił się w moją strone i wręczył mi gwiazdkę
Ucieszyłam się i popędziłam jak dziecko do choinki. Spojżałam na czarnego stal oparty o dlat i patrzył co zrobie
.

Nie spodziewał się, że wetknę ów przedmiot do swojego nosa i zacznę tańczyć kankana.

Pocałowałam go lekko w usta.
-jeszcze- mrukną
-zachłanny jesteś- zasmiałam się pół głosem

Druga połowa uciekła w popłochu, krzycząc coś o molestowaniu.

Poza faktem, że wciąż marszył swoje śliczne usteczka to jeszcze bez niczego gapił sie na moje. No kurcze ale faktem niech będzie, że wkońcu mnie pocałował. I tak chyba z 15 min. nie mógł się odessać.
Postanowiliśmy wezwać hydraulika. Niestety, nie obyło się bez użycia piły mechanicznej i tasaka.

Billi caluśki dzien dumnie kwitnął na kanapie przed TV, a ja jak jakis wuł zapylałam w kuchni.
Wróciwszy z niej, zobaczyłam, że z głowy Billa zaczęły wyrastać chryzantemy, a z uszu narcyzy.

-doniesiono mi iż w państwa apartamecie nie legalnie znajduje się choinka- wywalił bardzo powarznie
Zostaniecie skazani na dożywocie, bez możliwości zwolnienia za dobre sprawowanie, no chyba, że wyczyścicie więzienne kible.

-zaraz odnotuje i albo wyniesie pani choinke albo poniesie pani kare- nawijal jak katarynka
-hej hej koleś a gdzie ty tu choinke widzisz hmmm?- zaczełam robić z niego kretyna
-to co przedemną stoi to choinka która w naszym hotelu jest zabroniona- mówił sztywniak

-Ale to jest tylko stojak na parasole! A fakt, że zamiast parasoli wiszą na nim bombki...to ABSOLUTNIE nie ma nic do rzeczy!

Facet spojżał na moją pewną twarz, a potem na kaktusa ych no choinke. Chyba juz kąpletnie zgupnął.
-kochanie coś nie tak?- z pokoju wypełzał Billi
w kostiumie robala. Nagle przepoczwarzył się i zamienił w kangura. A nie, to chyba nie to.

-ten pan obraża naszego kaktusa mówic, że to choinka- zrobiłam naburmuszoną mine
 -Jak pan może ranić me uczucia?! - krzyknął Mr Kaktus i strzelając kolcami, opuścił pokój.

Jak staliśmy z billciem tak wybuchneliśmy śmiechem... Zwijaliśmy się chyba z 30 min
Niestety, przy zwijaniu pogniotła mi się ręka..musieliśmy zacząć od nowa.

-katsis co tak wali? - poczuł smud czarny
-O rany, Bill, a tyle razy Ci mówiłam, żeby nie bawić się ze skunksami!

Chłopak cichym krokiem podszedł do niej. Przechylił się przez oparcie kanapy i delikatnie pocałował jej ramię.
-Maxiu śpi?- zapytała delikatnie drapiąc go długimi paznokciami po karku

W końcu przebiła mu tętnicę.

-o co mu chodziło?- zapytała nadal drapiąc chłopaka gdyż wiedziała, że sprawia mu to niezwykłą przyjemność 
Przy okazji zdrapie mu martwy naskórek. Ale z niej peeling-woman!

-nasz mały synek probował mnie przekonać abyśmy kupili mu pieska- powiedział przeskakując przez kanapę i kładąc głowę na moich kolanach
-chcesz mu kupić psiaka?- zapytałam

- Jaszczurki są smaczniejsze - odrzekł chłopak, dłubiąc w swych przepastnych zębach.

Nawet nie zauważyłam kiedy zasnął. Miał taki słodki dziubek kiedy spał.
Nawet nie zauważyłam, kiedy wyrosły mu skrzydła. Zamieniał się w takiego słodkiego pterodaktyla.

-w telewizji mówili, że twoja dziewczyna była w ciąży i...- nie dokończyła gdyż zobaczyła jak strasznie go to boli
Zaczął miotać się po łóżku i przy okazji brudzić pościel.

-ale przecież minęło już tyle czasu- zauważyła
-dla mnie jest to tak jak by się zdarzyło to wczoraj- odparł pałen łez i rozrywającego go bólu

Owy ból rzucił się na chłopaka z czerwonym błyskiem w oczach i zaczął rozszarpywać jego jelita.

- Georg nie chce cię naciskać chce ci ulżyć. 
To mówiąc, podała mu środek na przeczyszczenie.



***myśli georga***
O nie! Czarna dziura! Zaraz nas wessie! Ratuuuuuunkuuu! Kszkskszkszy...coś przerywa..kszkszk...pomo..kszkszksz...*cisza*

Cholera dziwne, że nagle pojawia się w moim życiu kobieta sprzed tylu lat. Kurcze ale z drugiej strony. Aj co mam do straenia. 
Namówię ją na nocne igraszki *zaciera ręce*

Po około godzinie Meg wyszła, wróciła do swojego domu, po czym znowu wyszła, lecz okazało się, że jednak wróciła, by wyjść.

W domu zapanowała bloga cisza.
Autor bloga założył się z kolegami, że będzie milczeć po wieki wieków.

Tom nie mogł zasnąć. Wciąż rozmyślał nad Billem i Katsis. Chciał to wszystko jakoś pogodzić. Zrozumieć i pojąć. Przy tych wszystkich przemysleniach zasnął. 
Ależ to musiało być krępujące! Te wszystkie przemyślenia wlepiające w niego swe wielkie oczy!

Przestraszony Maxiu przybiegł do mnie z oczyma jak dwa węgielki.
Nie mogłam się powstrzymać - sięgnęłam po zapalniczkę i z radością oglądałam tlący się ogień.

-nie wiem kochanie, mówił żebyśmy na niego czekali- próbowałam uspokoić chłopczyka
-będę na huśtawce- powiedział chłopczyk

Obserwowałam, jak chłopczyk idzie na huśtawkę i cieszyłam się, że chłopczyk nie poszedł z kolegami ćpać. Mój chłopczyk.

W przedpokoju stały czyjeś walizki, przez które Tom omal się nie zabił. 
Walizki nie miały różowych kółeczek na uchwycie, co spowodowało, że po głowie Toma zaczęły chodzić samobójcze myśli, aż w końcu zabiły go.

-Tomuś..- powiesiła się chłopakowi na szyi Lidi
 -Dobrze przywiązałam sznur? Okej, tio mogem się wieszać dalej.

-ale ślicznie wyglądasz...- zauwarzył nową sukienke na dziewczynie
Dziś na obiad będzie wywar z sukienki i bulion z buta.

-zabierzesz mnie na objad?- spytała słodko
Na obiad mogę, niestety, na objad nie.


Usiedliśmy przy kubku ciepłej cherbaty. 
Cherbata była zdziwiona, że ma tylu znajomków. Dotychczas wszyscy woleli jej siostrę bliźniaczkę-herbatę.

-nie trzeba damy sobie rady, dzięki ci wielkie- skradłam mu małego całusa w policzek
-dobra jak co jestem pod telefonem pa- powiedział zamykając za sobą drzwi

Parę dni później Katsis dowiedziała się, iż ciężar telefonu był zbyt duży dla chłopaka. Zmarł, zgnieciony przez Nokię 5310.

Biegł jak szlony!
Osmalony? Oszklony?

Podle padał deszcz, a on wbiegł do pustego parku.
Niestety, szybko musiał z niego wybiec, gdyż deszcz stawał się coraz bardziej podły. Z nieba leciały młotki, gwoździe i śrubokręty. Podły deszcz!


-będziemy mieć jeszcze jedno maleństwo?
Po sekundzie dopiero do mnie otarło co mi zaproponował. Przejechałam delikatnie po jego spoconych plecach, spojżałam w upojne oczy.
-jeśli tego chcesz- powiedziałam przgryzajac mu uszko.

Sekundę później dziewczyna wyjęła gotowy barszcz Winiary i dodała do niego uszka Billa.

-Billek chodź- przekonywałam go o opuszczeniu kabiny
-katsis jeszcze nie- przytulił mnie mocno do siebie

 - Jeszcze tylko zrobię siku i możemy iść...

Ciepła woda ogrzewała nasze ciała splecione w miłosnym uścisku. 
Nie ma to jak moczyć się w wodzie z toalety. Ciepłej.

Usiadł na fotelu w swoim pokoju, zajrzał na telefon.
Telefon odebrał to jako obrazę i walnął fochem, wielkim jak głupota tego opcia.

15 nieodebranych połaczeń. Dzwoniła Meg. Ciekawy czego dziewczyna od niego chciala postanowił oddzwonić. Nie odbierał.
Zdziwił się, że Meg tak szybko zmieniła płeć.

-sam nie wiem, dzwoniła do mnie 15 razy, a teraz nie odbiera- zwierzył się kumplowi
 - To ty nie wiesz, że po zmianie płci nie wolno z nikim rozmawiać, bo się wyda, że to zrobiła?!

-aj no bo ta Meg to raz taka raz taka, aj ja się już gubie- ględził bez sensu
 Zgub się i już nigdy nie wracaj.

-kochana żono pójdziemy dziś na romantyczną kolację?- popatrzył na nią z cielęcymi oczętami (czytaj, ze słodkimi, a nie wyrobami lielencymi na objad)
Autorka blogusia zniszczyła moje marzenia o cielęcych oczach. Jak przystało na szanującą się wegetariankę, protestuję!

 Gustav i Wiki tłukli się przy drzwiach, Georg próbował wszytkich przkrzyczeć rozmawiając przez telefo.
 Literka n uciekła. W drodze do Japonii zwierzyła mi się, że nie ma zamiaru występować z tak głupimi literami. Postanowiła założyć własną firmę.

-jeszcze maxymalnie 5 minut i pójdzie ta chołota z domu- smyrnełam go palcem w sonek podając kanapki
 *uderza koleżankę w sonek i cieszy się jak debil*

-jak zawsze mnustwo pięknych dziewczyn- usłyszał głos Toma
-one sa słodkie- zaśmiał się Bill i przechadzał się po korytarzu

 I polewając je sosem czekoladowym.

-hello co jest?! Kim ty jesteś i co robimy w schowku na jakieś miotły?!?!- Bill się wyrwał
-jestem twoja fanką, Bill, Katsis ci życie zmarnuja, ja cię tak bardzo kocham- dziewczyna uwiesiła mu się na szyi i zaczeła płakać.

 -Oka, rzucę Katsis, ożenię się z tobą, wyjedziemy do Istambułu i założymy plemię o nazwie Tańczące Groszki.

-nie, ja nie chciałam, ale prosze tylko chwilę, Bill...- nie mogła przestać płakać
-daj mi klucz- powiedział stanowczo
-ale ty nie wiesz jak ty mnie ranisz, ty nie wiesz jak to boli kiedy kochasz tak mocno!- uderzyła go w twarz z wyrzutami

Wyrzuty odskoczyły ze smutkiem na twarzach.



2 komentarze:

kura z biura pisze...

Czytałam już ze dwie analizy tego samego opka i w każdej było wyśmiane co innego - to jest niewyczerpana kopalnia pomysłów!
Jedna uwaga: nie ma takiego zaimka jak "owy". Jest "ów". Ów, owa, owo.

Blackie pisze...

Curak, bossssko. Co ja plotę, cudownie, wspaniale, cudnie, sUoDkO *zajeżdża blogaskowym żargonem*. Ja was kocham, Mrochna Cwoorco, i to bardziej, niż umięśniony Edward Jingle Bells. Naprawdę! Co analiza, to lepsza... Generalnie mówiąc, zakładam sektę pod nazwą "Dzieci Szatana, Czciciele Mrohnego Wielkiego, Wyznawcy Mrochnej Cwoorcy" a naszą świątynię ochrzczę pod wezwaniem Curaka Bukrowego.