piątek, 27 lutego 2009

Peteusz - Władca Uczuć

Zapewne powrócimy jeszcze ze szpitalnym oddziałem do walki z TH, jednak dzisiaj zajmiemy się innym zespołem. Zanim zaczniemy, polecam wam jeszcze wspaniały BLOG. Wejdźcie, zobaczcie i dołączcie się do tej pięknej idei!
Ale zapomnijmy o ironii. Przed nami
band o wiele bardziej rockowy niż wspomniany już wcześniej zespół, chociaż liczący tyle samo członków...

Peteusz!

o aŁtorkach:
Taka Jedna napisała 25 odcinków i się zmyła. ;d
Niestety, to ona powołała do życia tego blogaska. Potem uczucie ją opuściło. To smutne, ale...

Call me Tai :P
Jest i nowa przywódczyni.

Chamska i bezczelna.Jeżeli ktoś ją ,wyzwie to musi mu odpowiedzieć tym samym ,bo inaczej to nie da rady.
Powtarza słowa osoby, która ją zbluzgała. Niezły sposób.

Słucha FOB,30STM,MCR,GCH, GD,TAI,CS,P!ATD a w szczególności kocha na zabój FOB.
Słucha i kocha. To takie nieskomplikowane.

Nie cierpi owadów i pokrewnych stworzeń.
Łańcuch pokarmowy przerwany przez aŁtorkę.

Mało osób widziało ją bez pomalowanych na czarno paznokci.
Tak jak Billa.

Gdy ma doła godzinami przesiaduje w pokoju ,pisząc piosenki.
Zdefiniuj "piosenki". Masz własne studio nagraniowe, grasz na gitarze i perkusji, w dodatku zapisując teksty?

Ostatnio została mianowana przez swoich 'wrogów z reala' na EMO.Powód? kredka i eyeliner na ryju a do tego grzywka na oko a Emo i tak kocha.
Mojego ryja nigdy jeszcze nie zapoznałem z ejlajnerem. Może warto spróbować?

WWW.PATDSTORY.BLOG.ONET.PL- blog starej prowadzącej. ^^
Ja rozumiem, że prowadząca nie jest już najlepszej jakości, ale, żeby od razu ją obrażać?

Bohaterki:
Anna. Ma 22 lata, może na tyle nie wygląda, ale tak jest.
Ankietowani uznali, że wygląda na czterdzieści i trochę.

Przeprowadziła się do Chicago, bo miała dość Polski i kłótni z matką.
Teraz kłóciła się z panem menelem, który od czasu do czasu wymiotował pod drzwiami jej mieszkania.

Teraz wynajmuje małe mieszkanko razem z przyjaciółką. Szalona, czasem za bardzo się wszystkim przejmuje, dusza towarzystwa.
Szalona dusza towarzystwa na wolności!

Kelly. Ma 23 lata. Mieszka w Chicago i często zapoznaje nowych ludzi przez internet.
Tak poznała matkę Anny, z którą, o dziwo, się nie kłóci.

Tak też poznała Anne.
Eh, te lesbijskie czaty na Interii.

Odstąpiła kawałek swojego mieszkania właśnie dla niej.
Bo jakże to tak, być parą i mieszkać osobno!?

Ciągle szuka pracy, bo jak na razie za wszystko płacą jej nadziani rodzice.
Postanawia, że pożeruje na nich jeszcze do trzydziestki.

Miła, lecz czasem opryskliwa, wali wszystko prosto z mostu, lekko szalona!
*z dezaprobatą* Lekko szalona... aha.

No i oczywiście Fall Out Boy...

od aŁtorki: Po pierwsze! Te opowiadanie jest ( a raczej będzie) całkowicie FIKCYJNE... czyli to co wymyśle sobie w mojej główce napisze wam.
Wolałbym nie znać całej prawdy...

od aŁtorki: Mam nadzieje, że będziecie 'wyrozumiałe' bo dopiero zaczynam pisanie, aj! mam mało czasu więc pisze. :D
I tak się rodzą wszystkie blogi.

Przejść przez ten park czy nie ? Jest bardzo ciemny, to chyba najciemniejsze miejsce w okolicy.
Pod latarnią najciemniej, a pod parkiem?

Przekroczyłam bramę parku przyśpieszonym krokiem, ale kurde nie da rady bo pełno krzaków.
Wolałbym, aby aŁtorka nie pisała jednak WSZYSTKIEGO co wymyśli sobie w główce.

Zwolniłam. (czyt. dostałam rozwolnienia)

Jezu, jest tak ciemny jak dupa murzyna, chociaż to brzydkie powiedzienie, ale tak jest...
Nie dość, że rasistka, to jeszcze obraża Jezusa!

przeszłam już połowę. Skąd to wiem?
Orientacja w terenie to podstawa.

ja sierota wyrżnęłam się o murek, który jest na środku tego gąszczu i przez chwilę leżałam jak długa.
Prawie jak spostrzegawczość.

Nagle poczułam nieprzyjemny zapach i ktoś zaczął chrząkać.
Nie mogłam powstrzymać mojej fizjologii.

Zerwałam sie z miejsca i zaczełam się rozglądać, ale nie mogłam niczego a raczej nikogo dostrzec, za to słyszałam kasłanie i chrząkanie coraz bliżej.
Zombie?

To już pomnie! Jak to jakiś menel, tutaj pełno takich.
Zapewne będzie chciał ją upić, a ona wkońcu ulegnie.

W życiu nie dam sobie z nim rady. Zaczełam strasznie panikować a w tym jestem misrzynią!
Miss rżenia? Ale nie przy śmierci?

Nagle ktoś położył na mnie swoją rękę a dokłaniej na moim ramieniu.
A dokładniej na moim tyłku. Jeśli chcecie wiedzieć więcej, wejdzie w Google i wpiszcie "ręka na tyłku Anny"

-Co śśślicccnotka się zgubiła?- Mówił bardzo niewyraźnie i śmierdział jak prawdziwy żul, bo zapewne nim jest.
''Zapach Żula'' zastąpił już ''Zapach Mężczyzny'' na mojej półce.

-A może sięęę zabawiimy ?- Pomlaskał językiem a ja dostałam białej gorączki! Matko! Zboczeniec!
Dziwi się, jak by żadnego nie znała.

W tym samym momęcie szarpnęłam się z całej siły i kopnęłam go w jego 'męskość'
A potem dostał w "kinol".

zaczełam ganć przed siebie,
Gandzie? Policja powinna zostać poinformowana o używaniu niedozwolonych środków.

Biegłam coraz szybciej, zapominałam o niewygodnych butach
Może wezmą mnie do drużyny olimpijskiej - pomyślałam.

Dobiegłam do bramy wyjściowejz parku. Byłam już na chodniku lecz ten żul nadal biegł za mną.
Myślałam, że mnie nie dogoni. Nie przewidziałam, że mógł mieć napęd na cztery kończyny.

Bez oglądania się wbiegłam na ulicę , potem słyszałam tylko pisk hamulców i wylądowałam na masce jakiegoś samochodu, pod sobą czułam tylko szorstki asfalt.
Po chwili rozpędzony żul staranował samochód i jadącą w pobliżu ciężarówkę.

Słyszałam jakieś odgłosy. lecz nie był to głos żula. Zaraz, zaraz czemu ja leże? O Boże! Wpadałm pod samochód?
Jeśli samochód prowadzili azjaci bądź murzyni, z pewnością Anna wyładuje na nich swój gniew.

Znów poczułam jak ktoś mnie dotyka... tlyko tym razem czyjaś ręka klepała mnie po policzku.
Żul przerzucił się z ramienia na policzek.

-Jak Ty chcesz zwłoki ocucac? Przecież ona nie daje znaków życia!
Nie ma drgawek, nie podśpiewuje, nie wykrzykuje niecenzuralnych słów i nie czyta Bravo jednocześnie.

-Weżcie tego panikarza!
Jeszcze Panic At The Disco się tutaj znalazło?

-Nic.. mi nie jest- wydukałam.
-Jestem Joe.
Joemonster.

-Chyba...chyba... tak.- Spróbowałam usiąść, ale poczułam straszny ból po lewej stronie mojego ciała, a dokładniej w lewym biodrze. Tak jakby kości się przełamywały!
Bone Break, czyli kobieca wersja Prison Break.

-Ałaa... moje biodro ! Karetke! Chcę karetke!
- Tak, a myślisz, że będziemy spełniać każde twoje życzenie?! NO WAY!

-Nie umieram! Nie pozwole sobie na to ! Matko! wy! wy.... hahah! Wy jesteście?! Wyy!
-Ona majaczy!- Powiedział koleś w okularach.
- Joe, zadzwoń do psychiatryka, prędko!

-Fall Out Boy ?!
-Yyhhmm.. Tak.
Zemdlałam!
Wcześniej jednak prosząc o autograf.

No i byłam też ja, z lewą nogą zawieszoną na jakimś wyciagu, obandażowana zwszystkich stron.
Chcieli ją zabić, wieszając ją za nogę na wyciągu narciarskim!

Już nigdy nie pojde przez ani jeden sktót!
Dobrze wiedzieć.

-Miałas niewielkie przemieszczenie kości w stawie biodrowym, ale z tym już nie ma problemu. Krótka rehabilitacja i wszystko wróci do normy.
-Czyli nie jest tak źle ?
-Raczej nie...
*z rozpaczą* Ale przecież nie dawała znaków życiowych!

-A czy ktoś się o mnie dowiadywał- Ciekawość nie ma granic, może potrącił mnie ktos inny niż chłopaki z FOB? Może byłam w takim szoku, że miałam zwidy.
-Twoja przyjaciółka, przynajmiej tak mówiła, że nią jest i Ci mężczyźni, którzy Cię potrącili- Zajrzał w kartę- Nikt więcej.
-A jak się nazywali?
-Jakiś Patrick Stump i Pe...
Lekarze z Chicago zapamiętują wszystkie nazwiska ludzi odwiedzających ich pacjentów.

-Wiesz, że pod salą siedzi całe Fall Out Boy ?!
-Wiem, przecież to oni mnie potrzącili.
-No kpisz se ze mnie?!
Przed chwilą sama powiedziała, że zobaczyła FOB. I kto tu kpi?

Po niej do sali wślizgną się Patrick i Joe. Matko chcą mnie przyprawić o zawał? Chcą mnie wykończyć. Zaraz mi ciśnienie skoczy.
Wygląda na to, że jednak chcą. Są w zmowie z analizatorami z USA.

-Gonił Cię zbok?
-Panie Joe, to nie jest śmieszne, a gdyby mnie zgwałcił?
-No to nie jest śmieszne.- Przyznał, po czym wyciągnął telefon. - Panie Prezydencie, mamy zboka na Trzeciej Alei.

a w drzwich wystawały głowy Petera i Andiego.
Koledzy zabili ich, nie mogąc się doczekać, aż wykończą Annę.

-A ja myślałem, że zabijesz taką ładną dziewczynę Petrick.-Słysząc to zakrztusiłam się. Wszyscy wstali i pochylili się nade mną, a ja nie mogałm złapac powietrza.
Dopięli swego!

Przestałam kaszleć. Co ten Pete powiedział, że jestem ŁĄDNA!
To zapewne połączenie jakichś dwóch słów, ale nie mam pomysłów, jakich...

To nie moja wina, że szpitale są źle wyposażone.
Chicago też ma taki problem?

Czy powiedział sobie to od tak? Czy chciał wyrazić w tym jakiś podtekst? Czy poprostu palnął pierwsze lepsze co mu się na język nawinęło? A czy ja nie moge tego przyjąć jak zwykły komplement ?!
Powiedz dziewczynie, że ładnie wyglądasz, to przez resztę wieczoru będzie myśleć o tym, czy nie mówiłeś tego dla żartów...

Zrobiłam to co koleżanka kazła. Na 'mojej' szafce stał bukiet czerwonych róż. O matko.
Róże ułożyły swoje płatki w twarz matki poszkodowanej.

Podała mi bukiet, odnalazłam małą białą karteczkę.
W małej białej karteczce znajdował się mały biały proszek.

-"Jeszcze raz przepraszam.
Nie powinienem tak pędzić.
Nie wiem co bym sobie zrobił gdybym...
zabił tak ładną dziewczyne jak Ty.
To byłoby niewybaczalne.
Patrick."
Zastanawiam się, czy gdyby Patrick potrącił Klley Osbourne, to też by miał wyrzuty, czy po prostu o tym zapomniał?

-No szczęściara, teraz będziesz miała dwóch adoratorów, a ja bidulka sama jak ten palec zostane.
Będą musieli urządzić pojedynek na śmierć i życie, aby zdobyć serce Anny.

-Po pierwsze: jestm zwykłą szarą myszką.
-No nie wiem czy taką szarą.
Anna spojrzała na swoją twarz. Rzeczywiście, ostatnio nie była na solarium i trochę zbladła.

-Nie przerywaj! Po drugie:On , oni! pewnie są w trasie koncertowej.
-W wakacje?
Trasa może trwać cały rok, nie zapominajmy.

-Po trzecie:Żaden z nich nie będzie miał czasu na dziewczyne.
Taa. Dlatego Pete ma żonę i dziecko.

Po czwarte:Co ludzie powiedzą, że Patrick czy Pete chodzi z zwykłą fryzjerką.
Jako prawdziwe gwiazdy rocka nie umawiają się z plebsem.

-Hmmhmm... tratra tar ... Paris Hilton kupiła nowego pieska ... ble ble ble.. to nie jest ciekawe... Orlando ma jaką nową laskę... to też nie ciekawe... o boże! pisze o tym wypadku.
"Wczorajszej nocy do szpitala trafiła Anna "fryzjerka", która została napadnięta przez żula z napędem..."

-Wczoraszej nocy, prowadzący swój nowy samochód Patrick Stumph potrącił dziewczynę wybiegającą z parku. Dziewczyna ta trafiła do szpitala. Niestety nie znamy jej tożsamości. Jak wiadomo cała grupa FOB była w samochodzie w czasie wypadku. Jak tłumaczyli chłopcy dzieczyna uciekała przed jakimś mężczyzną... Narazie nicwięcej nie wiadomo na ten temat, ale Partick powiedział jedno " Zrekompensuje jej ten okropny wypadek." Wszyscy czekamy z ciekawością, jak ta rekompensata będzie wyglądać. Ble.. ble ..ble..
Właśnie. Blah blah blah...

Przesiedziałyśmy pół dnia czytając te głupie czasopisma.
Na naszym stoliku leżały Popcorn, Bravo, Bravo Girl, Bravo Sport, Trzynastka, Cosmo...

-Siemanko!- W drzwiach stał bardzo uśmiechnięty Pete, ale uśmiech mu zbledł.
Dopiero w blasku dnia Anna wyglądała naprawdę paskudnie.

-To super! Bo jak z tąd wyjdziesz to mamy dla Ciebie niespodzianke.
Zamiast pracować nad nową płytą, grupa ruszyła na poszukiwania żula z napędem na cztery kończyny.

od aŁtorki: Ojoj! Ktos zaczyna to czytac...
"Bo wiesz... zabłądziłam na Onecie i..."

od aŁtorki: Będę zwracać więcej uwagi na ortografię i długość odcinków. xD
Każda tak mówi...

Tydzień temu starałam się aby dostać bilety na ich koncert, a teraz liderzy Fall Out Boy mało nie nie rzucą się na siebie, mało nie zabiją się wzrokiem! Przez jedną dziewczynę, która jeży na łóżku szpitalnym, cała w bandażach z nie ułożonymi włosami...
Ten dyskomfort.

Co oni we mnie widzą? Taki Pete i Patrick! Może to zwykły zakład, na którego szybciej polecę.
Za dużo "Pierwszej Miłości".

-Musiałem kupić te kwiaty, bo gdy szłedłem ulicą i je zobaczyłem to odrazu mi się z Tobą skojarzyły, są tak śliczne jak Ty.
-Tak ia prawie tak czerwone jak jej strupek na brodzie.-Docinał mu Pete.
O dzisiaj wyznacznikiem piękna są strupki na brodach. To teraz przyznać się, kto jest najpiękniejszy!

Do sali wpadła Kelly! Boże jak dobrze! Ta to zawsze wie kiedy przyjść. Po prostu kocham tą dziewczynę, zawsze mnie ratuje w strasznych momentach.
Jest wampirem. Ma szósty zmysł.

-Nie będziemy wam przeszkadzać. Narazie.- Patrick się uśmiechną i skierował się w stronę drzwi, a Pete pochylił się nade mną...
-Nie bój się nie zrobię mu krzywdy.-Dał mi buziaka w policzek i wyszedł zostawiając mnie i Kelly w osłupieniu.
I mnie...

-Oni naprawde na Ciebie lecą.
-Tak, a wiesz czemu tak szybko wyszli?!
-No oświetl mnie.
Anna wyjęła latarkę i wsadziła w ucho przyjaciółki.

-Przecież masz dziewczynę! Jesteś w poważnym związku, będziesz leciał na dwa frąty?
Czemu nie. Jeśli ''frąty'' będą ''łądne''

-Mogę na trzy i nic Ci do tego.
Oho!

-U Ciebie jak zwykle pełna sala! -skitowała Kelly.
*madziwneskojarzenia* Co zrobiła?!

Nagle coś strzelio w jedną ścianę windy, tak jakby coś pękło.
Anna wypisuje się ze szpitala, FOB przychodzą po nią i... trach! Nie sądzę, że to przypadek.

Wpakowali mnie do samochodu, Pete usiadł koło mnie i sie przytulił, reszta FOB'ów poszła w jego ślady...
Wszyscy wpakowali się do samochodu, aby ją przytulić? Chyba udusić, skoro akcja z windą się nie udała.

Zobaczymy co czas pokarze...
Może Annę?

-Łade mieszkanko.-Skitował Joe.
Joe i Kelly bandą moskitów?

-Pete na ciebie leci jak cholera!
- Myślisz, że mogę się od niego zarazić? - pisnęłam przeraźliwie.

-Oż Ty mendo! -złapałam za ogórka i rzuciłam w stronę Kelly, ta sie zchyliła, a ogórek roztrzaskał się na drzwiach.
Wybuchowe ogórki z Chicago.

-A Wy mieliście śiedzieć w pokoju- Złapałyśmy za jajka, z kolei te już leciały w stronę chłopaków! Pete dostał ode mnie między oczy. Hahaha! Ja to mam cela! Chłopak spojrzał się na mnie, z rządzą krwi w oczach!
-Już nie żyjesz!-Ruszył w moją stronę, ja rzuciłam się do ucieczki!
Przypomnijmy, że ma rozwalone biodro. Nic jednak nie pokona Anny.

Pete złapał litrową butelkę ketchupu, idąc w moją stronę z chytrym uśmieszkiem odkręcał wielki korek.
Zapuszkuj!

Szybko złapałm za klamkę, otworzyłam drzwi i potknęłam się o próg. Z wielkim łozgotem upadłam na ziemię,
A wszystko po to, aby nie dostać ketchupem...

Patrick przestał wcierać banana we włosy Andy'iego, Joe zszedł z Kelly i zabrał ze sobą swoje narzędzie zbrodni-czyli musztardę.
Nie wiem która para bardziej mnie zdziwiła.

Wpatrywałam się w jego czekoladowe tęczówki. Jakie on ma śliczne oczy.
Jeśli będę miała chęć na czekoladę, zawsze będę mogła mu je wyrwać.

W jednej chwili zrobiła się romantyczna atmosfera. Pete spojrzał w moje oczy i nawet nie wiem kiedy, nasze twarze zaczeły się do siebie niebezpiecznie zbliżać.
Zderzenie asteroidy z Ziemią za nie mnije niż osiem sekund... siedem... sześć...

Gdzy już mieliśmy się pocałować, cała czwórka wypadła z kuchni.
Zachciało im się podglądania...

-Ajj tam jak dzieci, najpierw bitwa na jedzienie, a potem butelka.-skitowałam.
Ta sekta wciąga.

-Może was to zdziwić, bo to nie będzie pikantne pytanie, ale skąd Ty dziewczyno jesteś. Inny akcent, imię Ania?!
-Jestem pół-polką, pół-amerykanką.
W dodatku w jednej trzeciej elfką oraz... A, nie ta bajka...

Wypadło na Kelly.
-Pytanie, zadanie?
-Zadanie.
Ja zawsze wybieram 'pytanie'.

-Pocałuj Joe'go przez dłużej niż 35 sekund, z języczkiem!
Dlatego właśnie czasem boję się grać... x_X

-No to mów po polsku.
-Ale co?
-Byle co ... aby ładnie brzmiało.
A mogą być przekleństwa?

-[po polsku czyli w (*...*)] * Teraz wyglądacie jak banda debili. A Ty na przeciwko mnie najbardziej!*-spojrzałam na Pete'a. *A poza tym! Wykorzystujecie biedne dziecko z polski! Aby wam gadało, nie ładnie, oj nie ładnie. Ah .. Pete wcale mnie biodro nie bolało, poprostu niechciałam abyś mnie wysmarował ketchupem. *
Za chwilę okaże się, że wszyscy w FOB znają język polski. Uczyli się przez internet.

-Aj tam! gramy dalej!- krzyknął Joe. Złapałam butelkę, mocno zakręciłam... wypadło na Pete'a. (...) - Pete czy całowałeś się z chłopakiem dla przyjemności?
-Eee...- oczy wyszły mu z orbit! ha! nie myśłał, że posunę się do tego stopnia- no... chyba tak... ale wole dziewczyny oczywiście, nie jestem gejem.
Chyba tak? To niezła impreza musiała być.

Zakręcił , wyszło na Andy'iego. Miał pocałować Patrick'a w usta! Zrobił to! Matko gejizm się szerzy, ale to tylko zabawa.
Gejizm? Kojarzy mi się z ''Wyznaniami Gejszy'', albo nową religią. New Age?

Andy zakręcił i wyszło na kogo?! Oczywiście, że na mnie!
-Dokończcie to co wam przerwaliśmy wyjściem z kuchni. Pocałunek z języczkiem powyżej 35 sekund.
- I liczcie na głos! - dodała Kelly.

Podeszłam do Petera. Spojrzałam mu w oczy, potem na usta.
Miał je oblepione jajkiem, ale nic nie mówiłam.

Zostawiłam Pete'a i resztę w totalnym szoku i poszłam do mojego pokoju. Zamknęłam za sobą drzwi. Oparłam się o nie plecami i zjechałam w dół.
Nawet jej jeszcze nie zgwałcili. Co to za opko?

-Dał mi swój numer telefonu dla Ciebie i powiedział tak. " Jakby chciała to wytlumaczyć, będe czekał"
-To nie schrzaniłam wszystkiego do końca?
Nie, zrobiła to za ciebie aŁtorka.

-Jak Ty dziewczyno wyglądasz!
-Nie mam się dla kogo stroić, nie spodziewam się gości.
- To chociaż wyciągnij te strzykawki z żył. - powiedziała spokojnie.

Zaczęłam się z nią szarpać, ale ta nie ustępowała. Wepchnęła mnie w ubraniach pod przysznic i odkręciła kurki. Spadł na mnie ogromny strumień zimnej wody.
Oho, będzie gwałt?

Gdy weszłam do salonu, moja szefowa od razu zawołala mnie do swojego pokoju.
Zamknęła drzwi na klucz, po czym rozpięła pierwszy guzik swojej różowej koszuli.

Już nie mam pracy! Po prostu mnie wywaliła, bo znalazła sobie lepszą fryzjerkę ode mnie!
Fryzjerska ewolucja raz przychodzi a raz nie.

Teraz zaczyna się wątek dramatyczny...
Poszłam do pierwszego lepszego sklepu monopolowego. Popatrzyłam na półki.
Masło, jogurty i kisiel. Tego mi było trzeba.

-Co podać?- Zapytała sklepowa. Starsza kobieta.
-Jakąś wódkę .
- Mamy wódkę z czterdziestu ośmiu stanów i możemy sprowadzić Pani wódkę z Białego Domu, ale...

Nalałam trunku w szklankę wzniosłam toast!
Wódka znajdowała się pomiędzy szkłem.

Zaczęłam płakac i się nad sobą użalać. Byłam kompletne zchlana. Na jakiś czas urwał mi się film.
Trzy szklanki wódki i leży. Teraz wkroczy dzielny Pete?

Gdy się ocknęłam zachciało mi się jeszcze pić. Nie mogłam nic znaleść w domu.
To nie sprawka wódki. To się nazywa ślepota.

Poniosły mnie nerwy, nie panowałam na sobą. Złapałam za wzon i rzuciłam nim o ścianę. Pękł na milion kawałeczków.
Wszystkie pozbierałam i wrzuciłam do pudełeczka. Będę miała puzzle - pomyślałam.

Wyszłam na balkon. Już wieczór! Zaczełam śpiewać hymn polski, lecz musiałam uciąć w połowie bo sąsiadka się wydarła. Pokazłam jej środkowy palec i wróciłam do domu.
Zupełnie jak Edyta Górniak!

Otwierałam każdą po kolei, w jednej znalazłam butelkę zapełnionął do połowy. Moja kochana przyjaciółka! Czyli wódka!
Szybka przyjaźń.

Dziś mam wszystko w dupie!
*martwa cisza naznaczona zniesmaczeniem*

Usiadlam na kanapę z butlą w ręce. Wtedy weszła Kelly i kto? Oczywiście chłopcy z FOB!
Żeby tak przerywać w samotnej libacji!

-Normalnie kocfffhana! Moje żyyciee się rozpada! Peteee mnie nie chce! Niedobppprze mi...
Kelly poleciała po miskę. Podłożyła mi ją w ostatnim momencie. Zwymiotowałam. Troche mi ulżyło. Spojrzałam na wszystkich.
-Przepraszam. - Zalałam sie łzami.
- Jeden rzyg i już mówisz po ludzku - powiedział Joe.

od aŁtorki: Przez ten weekend dam sobie spokój z odcinkami, bo są koncerty w moim mieście i będzie u mnie kumpela, więc nie będzie czasu na pisanie będziemy pić xD
A to była taka notka z autopsji, tak?

Joe ma najładnejszy dom jaki widziałam. Chłopak lubi zaszaleć. Taką chatę to ja tylko w filmach widziałam.
Cały z piernika i oblany czekoladą?

Weszłyśmy do pokoju gościnnego, tam zastałyśmy resztę FOB'ów.
Brzmi groźnie. Jak jakieś tajne stowarzyszenie.

-No bo straciłaś pracę i my mamy dla Ciebie ofertę. - Powiedział Patrick.
-Co, jaką?
Prostytutka?

-Będziesz fryzjerką Fall Out Boy?
Wspina się po drabinie sławy. Już niedługo pewnie zostanie menadżerką.

Podeszłam do niego, kicnęłam przy ławce na której siedział.
Stanowczo domagałam się marchewki.

-Pete... -zaczełam.
-Czemu nie chciałaś mnie pocałować?- Wystrzelił jak z armaty.
-Mam swoje zasady.
*wyobraża sobie Annę, stojącą z profilu do kamery i zakładającą okulary*

Teraz nasze twarze dzieliła odległość 3 centymetrów...
Asteroida ponownie ruszyła... 3 sekundy...

Obją mnie w tali. Zaczął całować, delikatnie i subtelnie, jakby sie bał, że go znów odtrące, lecz ja oddawałam ten pocałunek. Całował mnie z coraz większą zachłannością i nagle przestał. Spojrzał mi w oczy. Nie mogłam nic odczytać z jego wzroku w jego oczach paliły się iskierki, których jeszcze nigdy nie dostrzegłam.
Żądza mordu?

-O kurcze jesteśmy cali mokrzy...-Skitował.
-Faktycznie. - Dotknęłam koszulki. Przykleiła się do mojego ciała, uwydatniając kobiecie kształty.
Przez chwile myślałem, że chodzi o Petego! o_O

Usiadłam koło Kelly. Spojrzałam na Andy'iego. Bezczelnie gapił się na moje piersi.
Piersi wystrzeliły swoje sutki w jego kierunku, również w niego patrząc.

-Nie udawaj, lampiłeś się tam gdzie nie trzeba.
-Co?
-Właśnie to, co robiłeś.
-Oj przestań maleńka.
Że jak on się odzywa?! Gdyby nie to, że do pokoju wszedł Pete i Patrick już bym przywaliła chamowi w gębę.
A podobno tak kocha tych chłopaków. Eh.

-No właśnie, my się już zbieramy.
-Nie nooooo zostańcie jeszcze, zabawimy się.-Powiedział Andy. Wszyscy obrócili to w żart, ale Kelly i ja nie. Co go ugryzło? Nigdy się tak nie odzywał...
O, on się odzywał w tym opku?

-Tak, dla niej też mamy jakąś pracę.
-Co?-Kelly zbaraniała.
-Pomocnik menagera?
-Ułaaa! Oczywiście, że ją biorę.
A myślicie, że jakby potrąciła mnie Angelina Jolie, to byłbym zaadoptowany? *świecące oczka*

Obróciłam się i tam ujrzałam dziewczynę. Cała przemoczoną do ostatniej nitki, potargane włosy, potwornie rozmazany makijaż, wyglądała jak kobieta z 'Klątwy' ( ''Klątwa'' film, horror dla niewiedzących ;P) czarne włosy przysłaniały jej twarz.
Przypisy są na swoim miejscu.

W drżącej ręce trzymała pistolet.
Tak, pistolet, najprawdziwszą broń, którą kiedykolwiek widziałam. Sparaliżowało mnie gdy zaczeła nim we mnie celować. Całe życie przeleciało mi przed oczami.
To menadżerka Tokio Hotel. Chciała się pozbyć opkowej konkurencji.

-Ty mnie nie znasz, ale ja Ciebie tak, uganiasz się za mini jak jakaś zdzira.
Anna lesbijką? A może pół-lesbijką?

Dorwała mnie jakaś nienormalna fanka FOB'ów!
aŁtorka w opku?

-A więc to nie jest tak, ja jestem ich fryzjerką, tzn. dopiero zacznę być, dali mi tą pracę.
-Kłamiesz!- Krzyknęła, uniosła pistolet w moją stronę i oddała strzał...
Spodziewam się, że niedaleko, gdzieś w ziemi leży statek kosmiczny, zmieniający ludzi. Tak. Bo wygląda mi to na robotę Kinga...

Rzuciłam się na podłogę.
Żyję, jeszcze żyję! Spojrzałam na moje ciało, nic mi nie jest! Chyba ta zabójczyni ma nie za drobrego cela.
A współmieszkańcy dobrego słuchu.

Dzwieczyna zaczęła walić w drzwi i wydawać nieokreślone dzwięki, za pewnę jest tak zjarana, że nie panuje nad sobą...
Mówiłem! To wszystko przez ten statek w ziemi! Sprawdź, czy ma wszystkie zęby!

--Nie Kelly uciekaj stamtąd! Tam jest jakaś wariatka! Chciała mnie zabić!
--Nie gadaj głupot.
--Jestem na schodach przeciw porzarowych, idź w moją stronę! Proszę! Nie wchodź do domu, ja dzwonie na policję.
- Gdzie, gdzie jesteś? Anna!?

Rozłaczyłam się i wybrałam numer 997, po krótkiej rozmowie wysłano patrol pod nasz adres, a nam kazano odejść w bezpieczne miejsce.
W międzyczasie niedoszła zabójczyni zdążyła zrobić pedicure, przemalować łazienkę na żółto i zaparzyć sobie kawę.

Usłyszałyśmy krzyk. Spojrzałam w górę, z kuchennego okna wychylała się czarna czupryna, celowała w moją stronę.
Czarna Czupryna na dwunastej!

Złapałm Kelly za rękę i zniknęłyśmy za drzwiami sklepu, wbiegłyśmy pomiędzy regały, nagle z hukiem sklepowa szyba pękła na miliony kawałeczków.
Chciałam wyjść zza regału i pozbierać kawałki, aby mieć kolejne puzzle, ale powstrzymała mnie Kelly.

Stałyśmy z Kelly w ciemnych policyjnych kocach.
Jako, że policjantom zabrakło koców, dziewczyny ubrały na siebie czarne worki.

-Sprawce udało się złapać, ale...-Nie dokończył, bo ja już wisiałam na szyi przyjaciólki, z wielkim uśmiechem na twarzy.
-Ale?- Zapyatała Kelly.
-Ale dziewczyna popełniła samobójstwo.
-Jak to ?
-Gdy funkcjonariusze już mieli ją schwytać, oddała strzał w głowe.
Nie, to jednak nie sygnał ze statku. Gdyby tak było, kobieta zabiłaby policjantów, nie siebie.

Weszliśmy do naszego domu w trójkę, bo Patrick nie chciał zostawić nas same. W drzwiach kuchni była ogromna dziura. Patrick kicną przed nią.
- To coś... - szepnął profesor Mrohny - zamienia ich wszystkich w króliki!

-No dziewczyny pakujcie się, dziś bierzcie najpotrzebniejsze rzeczy, do rozpoczęcia trasy będziecie mieszkać u Pete'a.
I dopiero teraz zacznie się prawdziwa jazda.

To wszystko zdaje się być brazylijską telenowelą, zwykłym tasiemcem. Najwyraźniej takie jest moje życie...
Skargi i zażalenia kierować pod adres ałtoreczki...

Gdy Pete otworzył nam drzwi, był cały mokry, a jego jedyne ubranie to krótki ręcznik zawinięty na biodrach. Gdy mnie zobaczył, rzucił się na mnie i wyściskał za wszystkie czasy.
Aż dziw bierze, że ręcznik nie spadł...

Prowadził mnie dziwny zapach, dotarłam do kuchni. Tam Pete stał przy garach.
-Ty gotujesz?
-Próbuje...- Obrócił się w moją stronę z skrzywioną miną.- Zajrzałam w patelnię.
-To spaghetti?
-Yhym.. miało być.
-To da się jeszcze uratować!
Parafrazując: Prawdziwa szefowa kuchni? Nie, po prostu lubię gotować!

Po godzinie, nasze wspólne spaghetti było gotowe. Oczywiście nie obyło się bez bitwy na pomidory...
Hiszpania wzywa!

Znikłyśmy w drzwiach łazienki.
Magiczne zasłonki to nic w porównaniu z drzwiami.

Włożyłam głowę pod suszarkę, a Kelly pupę. ( xD )
*what?*

Jakieś dwie różowe laski weszły do łazienki i piskliwym głosem zaczęły się śmiać.
-Chyba złapał je dzeszczyk, hihihi.-Powiedziała jedna i wyciągnęła oczojebny, różowy błyszczyk do ust.
-Lub brak suszarki w domu, hihihi.
Przyznać się, kto z was wydaje taki śmiech podczas rozmów na gadu!

Jedna z nich zaczęła się trzęść ze złości, zapewnę wszyscy im ustępują. Ale nie MY! Berbie nr 1 podeszła i wypchnęła mnie spod suszarki. Rzuciłam się na nią i przywaliłam jej z pięści. Ta złapała mnie za włosy i długaśnymi pazurami zadrapała w policzek. Poczułam przypływ złości. Zaczęłam ją okładać pieściami, nagle poczułam szrpnięcie. Kelly ściągnęła mnie z niej i wybiegłyśmy z łazienki.
Pojedynek na śmierć i życie z niebezpieczną różową substancją wygrany. Anna odnosi kolejne, pięćdziesiąte już w swojej karierze zwycięstwo!

Poszłyśmy dalej. W kolejnym sklepie zobaczyłam cudne czarne rurki! Normalnie cud, miód i orzeszki! Gdy złapałam za mój rozmiar, ktoś inny położył rękę na tym samym wieszaku. Spojrzałam na moją rywalkę, phi! Jakaś smarkula.
Czyżby szykowała się kolejna bitwa? Szykować ring?

-O Boże! Czemu nie jestem lesbijką! Już bym Cię zgwałciła!
- Zawsze możesz być - uśmiechnęłam się do Kelly.

Po kolejnych dwóch godzinach byłyśmy obkupione po uszy! Dosłownie! Nawet kolczyki kupiłyśmy.
Komplet Kelly składał się z miniówki, czarnego topu wiązanego na szyi, obszytego białą nitką. Kiedyś muszę go od niej pożyczyć i czarne, lakierowane czółenka na drewnianym obcasie. ( mam nadzieje, że wiecie o jakie buty mi chodzi ;p) oraz kilogram bransoletek na ręce.
A ja kupiłam te cudne rurki, podwójną bluzkę, czyli obcisły biały podkoszulek a na to bardzo luźna, szara koszulka w różowo-czarne grochy z ogromnym dekoltem i założę do tego moje stare czarne baleriny i jakąś opaskę.
Blogasek spełnia jak do tej pory wszystkie normy i standardy.

Gdy się okazało weszliśmy do jednego z najlepszych klubów w mieście. Teraz to mi szczęka opadła, same gwiazdy!
Lily Allen, Britney Spears, Amy Winehouse, Paris Hilton...

-Czy to Brendon Urie? - Zapytałam Petera.
-Tak- odpowiedział i przyglądał się nam.
Czekamy na kolejnych członków zespołu.

Zaciągną nas do stolika gdzie siedzieli wszyscy, a na kolanach Patricka jakaś dziewczyna. Susan. Ciemne włosy, lekko lokowane. Bardzo drobnej budowy. Podałyśmy sobie dłonie. Nic nie powiedziała, więc ja też nie. Przy naszym stoliku siedziała również reszta z P!ATD, przywitałam się i z nimi. Brendon i Ryan siedzieli z jakimiś dziewczynami...
Tylko ja nie mam dziewczyny - pomyślałam, po czym chwyciłam Kelly za rękę.

Spojrzałam na Petera. Jak zwykle wpatrywał się we mnie tymi orzechowymi tęczówkami.
Jeszcze kilka rozdziałów temu miał czekoladowe.

Już chciałam przesiąść się koło niego. Gdy wyleciała jakaś piszcząca lala i wystawiła pierś do Petera. Podła mu mazak. Też se wybrała miejsce na autograf!
Nie znasz świata, dziewczyno.

Piłyśmy krwisto czerwone drinki, gdy dosiedli się do nas trzej mięśniacy. Tak łyse głowy, białe koszulki bez rękawków, jasne jeansy, grube łańcuchy na szyjach. Ja i Kelly po prostu kochamy takich palantów.
Pojedynek numer trzy?

-Cześć dziewczyny.
-...-Nie odpowiedziałyśmy nic.
Ja też nie -...-

Już widziałam roześmianego Joe'go, gdy poczułam, że czyjeś ręce oplatają mnie w pasie. Obróciłam się, a tam ujrzałam mięśniaka. Spróbowałam się wyrwać, ale co ja mogę zrobić takiemu koksowi?
-Kelly leć po chłopaków!
Po co? Pokonasz go jednym ruchem, tak jak te landrynki!

-Pete on chce mnie zgwałcić.-Krzyknęłam, chyba nie zajarzył, bo głupkowato wpatrywał sie jak ten przerośnięty kolo ciągną mnie przez parkiet.
-WENTZ! rusz dupe i pomóż!
- Nie on pierwszy i nie ostatni - powiedział czule Pete.

No cóż na jego miejscu też bym tak zrobiła, bo Pete nie należy do wyrośniętych, a mój gwałciciel tak.
Cóż za czułość. "Mój gwałcicielu, ah!..."

Wyszliśmy przed klub, usiadłem na murku, spuściłem głowę.
-Susan... nie możemy być razem, to koniec... (...) przepraszam, że Cię zraniłem. Kolejny raz... Zapomnij o mn..mnie.- Głos mi się załamał, zeskoczyłem z murku i po prostu uciekłem.
Zostawiłem ją zapłakaną przed zatłoczonym klubem.
- Jak mam cię zapomnieć? - chlipała - Ciągle cię widzę na MTV TWOOOOOOO!

Gdy weszliśmy do samochodu czułam niespokojny oddech Petera.
- Mógłbyś umyć zęby - odparłam w końcu.

Złapałam za pas i chciałam się zapiąć, lecz Pete wyją mi go z ręki.
*skojarzenia* Przepraszam, za dużo ich ostatnio.

Nasze usta połączyły się w dzikim tańcu...
Po chwili nasze usta zaczęły odprawiać taniec deszczu.

-Zerwałem z nią.
-Z Susan?!- Pete wręcz wykrzyknął.
-Tak, nie mogę zostać w klubie. Mogę z wami jechać?
Prawidłowe pytanie brzmi: "Mogę się z wami przespać?"

Szkoda, że nie wiem nic o tym związku, na czym polegał? Na sexie, miłości?
Taa, na ''sexie'' na pewno.

To była sypialnia... Weszłam do środka, ale nie byłam pewna czy chcę to zrobić.
Czyżby znów miała zamiar uciekać do swego pokoju?

Pete zamkną drzwi na klucz. Obróciłam się w jego stronę, trochę mnie to przeraziło.
Przeraziło ją, że jest w stanie sprawnie funkcjonować.

Stałam w samym staniku, spojrzał na moje piersi. Chyba mu się spodobały, ja nigdy nie miałam pod tym punktem kompleksów.
Oczy z rentgena! I wszystko jasne!

-I do tego jesteśmy obydwoje pijani. Nie chcę nie pożądanych konsekwencji.
Upadek z łóżka, dzikie wrzaski i takie tam...

Skierowałam się do kuchni, wzięłam pierwszy lepszy sok i poszłam do pokoju gościnnego. Tam siedzieli wszyscy, dosłownie wszyscy. Patrzyli się na mnie jak na dziecko z downem^^
*Nie skomentuję*

-Ty i Joe jesteście razem?
-Tak, chyba tak, ale myślę, że to długo nie przetrwa.
-Czemu? pasujecie do siebie!
Ale to Joe! Monster!

Pierwszy przystanek Hiszpania. Jeszcze nigdy tam nie byłam, więc sobie trochę pozwiedzam.
Już wiemy, dlaczego się obrzucali pomidorami. Przygotowania do Guerra Roja trwały.

Wpadłyśmy na trzech bardzo przystojnych hmm... Hiszpanów. Ciemne loczki opadły na czoło chłopaka, w którego, śmiało można powiedzieć; wbiegłam. Mało nie wywróciłam biedaka.
-Przepraszam, nic Ci nie jest? -Wystrzeliłam łapiąc go za ręce.
-Co by mogło się mi stać, gdy tak piękna dziewczyna na mnie wpada?-Oblałam się rumieńcem. Wypowiedział to tak seksownie. Stałam jak kołek soli i wpatrywałam się w jego pełne wargi... Kelly już zawzięcie rozmawiała z dwoma Latynosami.
Lingwistki. No przecież.

-Jak się bawicie?
Pisk!!!
-Mamy kończyć? Co tak słabo?-Spytał z wyrzutem.
Pisk jeszcze głośniejszy!!!
Piskiem odpowiedziały twierdząco?

-No dobra coś wam jeszcze zagramy, ale chciałbym coś powiedzieć pewniej pani. *Kocham Cię* ( *Pete powiedział to po polsku*)
Jakie to zbieg okoliczności, że pierwszymi słowami, jakie znalazł w słowniku polsko-angielskim były właśnie te dwa.

- Pete'uś...
*dziki parsk* Peteuszu!

-Hmm???-Podniósł obie brwi, jakie on strzela minki!
-Odwróć się.
-O nie kochana, nie lubię gejowskich zabaw, aż tak bardzo.
Ale nie pamiętał, czy całował się z facetem. Podejrzane...

-Nad czym myślisz?-Spytała Kelly, klepiąc mnie po kolanie i siadając obok.
-Patrick się we mnie kocha.- Powiedziałam bez żadnych emocji.
-Skąd wiesz?
- Ma blogaska! - powiedziała. Kelly zaczęła szybciej oddychać.
[He's got simplus! :P]

-Gdzie następny przystanek?
-Francja- Odparł Joe.
Mam jakiś psychiczny uraz do języka francuskiego...

od aŁtorki: Ale mam pytanie, czy będziecie pisać opowiadanie w roku szkolnym? Bo ja mam 3 klasę gim i powinnam się wziąć do roboty, nie wiem czy znajdę czas na opowiadanie ^^
To nie takie trudne. Skoro ja znajduję czas na analizy. Ops, chyba zachęciłem aŁtorkę...

Zaliczyliśmy już takie państwa jak Francja, Niemcy, Czechy a teraz co ?
Będą zaliczać inne kraje. Taka praca.

-Joe, panie wszechwiedzący przewodniku jakie państwo przed nami?
Już wiecie?

-Polska! Cieszysz sie?!
-Jakie miasto?
-Kraków.
Jak myślicie. Znał to na pamięć, czy może miał przygotowany notesik, w którym zapisywał wszystko?

Może to dziwne, ale najważniejszą osobą w Polsce był dla mnie mój przyjaciel, Kamil.
Niby przyjaźń damsko-męska jest niemożliwa, my byliśmy najlepszym przykładem aby obalić ten mit.
Ehe. Tak. Zapewne.

Owszem miałam też przyjaciółki, miałam całą paczkę, ale to on był zawsze na pierwszym miejscu.
Obalanie mitów, tak? A może czegoś innego?

-Nie gadaj, że nikogo nie masz.
-Dziewczyny bark i takiego przyjaciela jak Ty również.
Miał kiedyś bark dziewczyny, ale to nie to samo co żywy obiekt.

-O nie, idziesz na koncert Fall Out Boy? Czy nie słuchasz tego?
-Oczywiście, że słucham i idę, a Ty będziesz?
Akurat załapał się na występ. Czyż to nie wspaniale?

Polska, jak zwykle, nic się nie zmieniło. Te same dziury w drodze, ludzie tacy sami i trochę odnowione budynki.
Bo ten kraj to taki zaściankowy i szary...

Poprawiłam wygląd, zmieniłam się. Można powiedzieć, że nie do poznania.
Lecz do Warszawy.

Kiedyś normalna dziewczyna, włosy zawsze ściągnięte w kucyk, najnorlaniejsze ciuchy pod słońcem, a teraz styl EMO.
Uważa styl EMO za nienormalny.

Gdy przekroczyliśmy wejście do parku, serce waliło mi niemiłosiernie. Nikt nas nie poznał, cóż za ulga.
Tak. Amerykański zespół, chodzący nie z tego, ni z owego po Krakowskim parku nie wywołał żadnej lawiny pisków, szeptów i dziwnych spojrzeń

Na ławeczce siedział chłopak, podobnego stylu jak ja. EMO? Kamil i EMO ?
Mrohny i UFO?

Chłopak zerwał się z ławki i pędził w moja stronę z rękoma rozciągniętymi na boki. Wyrwałam się Peterowi i pobiegłam w stronę przyjaciela. Nie wiem jakim cudem zaczęły płynąc mi łzy. Cmoknęliśmy się w usta i wtuliła się w niego. Zawsze się tak witaliśmy. Stałam przytulona do przyjaciela i wyłam. Jego ręce powędrowały na moja twarz. Odciągną ją od siebie i na obydwu policzkach złożył buziaki.
Żadna komedia romantyczna nie może się równać z tym widokiem. A w tle amerykański zespoł i UFO.

-Boże czemu mi nie powiedziałaś, że ich znasz?!
Bóg jest kobietą. Wydało się.

Siedzieliśmy całą starą paczką. Jak zwykle wszyscy przesiadywaliśmy całe wieczory w barach. Kelly wtopiła się w tłum, moje stadko ją zaakceptowało. ( lolll xD)
Nie sikali już na nią i nie pluli jej do jedzenia.

W ałtorce odzywa się potrzeba wątku bardziej dramatycznego, niż wszystko inne:
Nagle do sali wpadł mój były.Dawid. Nienawidzę go, kiedyś przez niego mało nie straciłam życia. Przedawkowanie. Tak ćpałam, powtarzał, że na problemy najlepsza jest strzykawka. Ja miałam problemy, ogromne problemy, najpierw alkohol, papierosy, a potem...
Nie warto pisać.

W drzwiach stał D.
Oskarżony o molestowanie i gwałt na nieletniej.

-Dawid, albo się przesuniesz, albo inaczej pogadamy.-Kamil ustał przed nim i zaczął tupać nogą. Chłopak odsuną się otworzył nam drzwi.
Siła tupania niech będzie z Tobą!

-Twoja matka jest chora.
-O! To Ci nowina! Kiła? Rzeżączka? Macica jej pękła?
aŁtoryzm. Na sto procent.

-Rak, złośliwy, miała trzy operacje. Nie jest z nią dobrze.
I nikogo nie powiadomili w tym czasie. Rodzina patologiczna.

Gdy otworzyłam oczy, ujrzałam najwspanialszy widok na ziemi. Mianowicie: Śpiący Peter W.
Ten również jest o coś oskarżony?

No tak, mój kochany Kamilek. Wyszedł w samych bokserkach.
-Kamil odziej się. -Powiedziałam na wstępie.
-Zaraz, właśnie brałem prysznic, wchodź.
W bokserkach? Hardcore.

Choroba ją wyniszczyła, strasznie. Sińce pod oczami, okropne włosy.
*spogląda w lustro* myślicie, że jestem chory?

Szczupła wręcz sucha i wychudzona. Jak zwykle krwisto czerwony lakier na paznokciach i ten bezwzględny wzrok.
Jednak nie...

-A to pewnie twoja dziewcz... Boże Ania.-Zeszkliły się jej oczy.- Córeczko wróciłaś.
-Nie do końca. - Powiedziałam ostro, ale nie zdążyłam dodać nic więcej, bo matka objęła mnie i zaczęła szlochać.
-Córeczko wiem, że nie byłam dobrą matką, musisz.. musimy sobie wszystko wybaczyć. Zacząć od nowa, bo ja już nie mam dużo czasu...
-Słyszałam o chorobie, mamo wiesz, że czekałam na tą chwilę całe życie.-Złagodniałam, czułam, że matka zrozumiała swój błąd. Krople łez spływały mi po policzkach. Byłam w stanie jej wybaczyć, zapomnieć.
A potem napiszę o tym piosenkę, albo nie! Pete napisze. A potem zrobimy teledysk z moją matką, która będzie w samej bieliźnie... i podbijemy Amerykę! Tak!

od aŁtorki: Oj głupia szkoła! Nie mogę pisać normalnie, tylko muszę odrabiać lekcje!!!!
Nie może pisać normalnie, więc...

od aŁtorki: jkhsadljhslfhsdlkfhsdlkhfsdlkfaefkdfkvc!!!!!
Pisze NIEnormalnie.

-Siemaa! - Wydarliśmy się wszyscy.
-Macie przyjść pod adres * * * * * * * * * * to będzie domówka po Polsku.-Powiedział Kamil.
Brzydki adres? Brzydki! Niedobry!

Oczywiście z głośników poleciała piosenka Seana Paula 'Give it up to me'...
Oczywista oczywistość oczywista jak zawsze.

-Moja głowaa...
-Trzeba było nie pić tyle.-Zgasił mnie.
-A gdzie reszta?
-Pewnie śpią w jakiś kontach.
Bankowych.

-Rozumiesz, że zrobiliśmy to bez zabezpieczenia, jestem zwykłą dziwką...
*próbuje wyobrazić sobie seks oralny z zabezpieczeniem* To dopiero hardcore!

Wpadłam do domu mej matki bez pukania, rzuciłam buty w kąt i wbiegłam do pokoju gościnnego. Spała na kanapie, na jej piersiach leżała książka, a okulary na podłodze. Jak zwykle zasnęła przy czytaniu.
Zapewne czytała jeden z egzemplarzy "Młodej aŁtorki"

-Mamo lecisz ze mną do Chicago! Zamieszkasz u ciotki, to pięć minut drogi do mnie.
I kilka zawałów.

Wracam, zostawiłam ją samą, jak mogę być tak egoistyczna i myśleć tylko o sobie, gdy teraz jestem jej potrzeba.
Jest jej potrzebą. Fizjologiczną, tylko którą?

Pocałował mnie w policzek i wepchną do busa.
Niech wyjeżdża stąd jak najprędzej - pomyślał, próbując przywołać na twarz szczery uśmiech.

od aŁtorki: Przepraszam, przepraszam, przepraszam za tak beznadziejną notkę i tak beznadziejne opowiadanie.
Błądzić jest rzeczą ludzką...

od aŁtorki: Chyba założę nowe story, bo już nie mogę patrzeć na moja głupotę.
...ale dwa razy do tej samej rzeki się nie wchodzi.

Dojechaliśmy do domu, Pete wpadł do środka i krzykną "Domku wróciłem" od razu podleciał do niego ucieszony Hemingway, a za nim jakaś kobieta.
Kobietą była Maria Dąbrowska.

-Dzięki mamo, że zajęłaś się domem. -Zwrócił się do niej MAMO?!
Zawsze nazywa tak swoje kochanki.

to jest jego matka? o boże, tak będzie wyglądać nasze poznanie się? Uduszę go! Uduszę, że mi nic nie powiedział.
Do tej pory myślała, że Petera wychowywała ulica.

Podciągną moją twarz do góry i pocałował namiętnie, nawet nie wiem w jaki sposób znaleźliśmy się na kanapie...
Po chwili widziałam tylko skalpel i maseczkę na jego twarzy. Moja skóra wydawała mu się niezbyt dociągnięta.

od aŁtorki: Soryy, ale wyszedł mi jakiś pornus... no cóż, moja zboczona strona się odezwała;/
Przeczytałam stanowczo za dużo porad w ostatnim numerze Bravo...

Peter pieszczotliwie błądził dłońmi po każdym centymetrze mego ciała, nie opierałam się. Zaczęłam podciągać jego koszulkę, pomógł mi w tym, teraz na przeszkodzie stały tylko jego spodnie...
Kwasem je, kwasem!

Zatopił się w moich piersiach i rozpiął mój rozporek.
Piersio-wampir?

Nie mogłam już dłużej czekać, gdy jego ręka znalazła się pomiędzy moimi nogami, złapałam za jego pasek i jednym ruchem rozpięłam go.
Czekamy z niecierpliwością na te efekty specjalne...

Nagle usłyszałam dźwięk mojego telefonu.
Członkophon xD

-Chodź tu do mnie. -Pete rozciągną ręce na boki.
-Nie teraz, moja mama chyba do nas przyleci.
Też chciała się zabawić z Peterem?

Starałam się nie przejmować, posprzątałam cały dom, by nie myśleć o brązowookim.
Utwierdzam się w przekonaniu, że miał oczy kremowo-śniadaniowe.

od aŁtorki: Nie umiem już pisać tego opowiadania, poświęcam swoją niewielką ilość wolnego czasu dla patdstory, nawet gdybym chciała... to po prostu nie daję rady nic wymyślić.
Kryzys twórczy dotknął też kiedyś mnie. Chyba nadal istnieje, bo analizuję blogaski. Dammit!

od aŁtorki: Ciężko mi rozstawać się z tym wszystkim, lecz nie będę dłużej ciągnąć.
Nie powiem... przez chwilę miałem pewne skojarzenia...

od aŁtorki: Tak, tak. Dalej piszemy, lecz nie ja.
*głucha cisza* Że hę?

od aŁtorki: Pewna dziewczyna, Marta, zapytała, czy może prowadzić dalej te opowiadanie? Szczerze? Zgodziłam się od razu. Idąc w ciemno. Skoro ja już dawno pożegnałam się z tym blogiem, to czemu nie miałby go prowadzić ktoś inny?
A może po prostu trzeba było usunąć bloga?

od aŁtorki: Przywitajcie ją z otwartymi ramionami, a ja kończę swoją egzystencję na tej stronce, na dobre.^^
I tak nam ómarła, biedna...

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Skitowałam tą analizę wieloma wybuchami śmiechu;)Jak zawsze zresztą...i chciałam jeszcze powiedzieć, że kocham ten szablon:)