czwartek, 19 lutego 2009

Blog operacyjny I

 Panna Curakówna funduje dziś kaleczenie psychiki Jakże Mrocznym Opowiadaniem O Tokio Hotel, czyli oni jednak jeszcze tak do końca martwi nie są, niestety.

Dziewczyna zgrywa niedostępną dla znajomych  (dla rodziny ustawia sobie status zaraz wracam)  i przede wszystkim chłopaków.

Jest z stylu gotik- girl. zawsze cimna i mroczna niedostępna dla wszystkich.
Warto dodać, że jej cechą charakterystyczną jest niedostępność.

Jej urok zauwarza wielu. Ale widzą tylko i wyłącznie jej okładkę.
Spis treści jest zbyt ciężki do uwarzenia...

Dziewczyny mieszkają w spólnym domu w berlinie.Tak postanowili ich rodzice gdyż zachowanie dziewczyn nie było zadawalające.
Pozbycie się ich było najlepszym rozwiązaniem, w końcu kto chciałby mieszkać w domu z kimś tak niedostępnym?

Poprostu wszyscy faceci na jej widok w szkole się ślinią.
Może ona po prostu jest cytryną?

Geo- bo tak ochrzcił go Bill (aka Jan Chrzciciel) jest bardzo miłym i pozytywnym chłopkiem.
Inne ludźki go bardzo lubią.

Czarna spódnica, biała bluzka. Makijaż ciemny, włosy rozpuściłam.
W kwasie solnym.

-no już dobrze- poklepała mnie poranieniu
Klepała tak długo, że aż ją zraniła...

Lidi po chwili przyszła i rozmawiała z mamą. Na polu już się ściemniało.
- Oho, trzeba będzie włączyć światła w naszym traktorze – rzekła dziewczyna ze zniesmaczoną miną.

Nagle usłyszałam jakieś piski i kwiki dochodzące od nowych mieszkańców.
-co za niedojeby się o tej porze drą- powiedziała Lidia wchodząc na taras

Sama sobie odpowiedziałaś...

wstałam poszłam do łazienki. Po drodze zahaczyłam o szafę.
Z szafy wysypały się wieszaki, budząc wszystkich domowników.

o cześć Barbie widzę że dziś słaby makijaży może pomogę koloryzując je na taki łady śliwkowy?- zapytałam z wrednym uśmiechem patrząc na nią spod byka
Byk był zniesmaczony faktem, że jakaś nastolatka chowa się pod nim.

Wciągnął policzek w który go uderzyłam i wyszedł z klasy.
Po policzku została dziura, przez którą malowniczo wystawał język Billa.

Nikt do tond tego o mnie nie powiedział - od tond postanowiłam się zmienić.

-dziękuje, dziękuje, dziękuje!!!!!- lidi zaczęła po mnie skakać
-no już luz nie ma za co- odparłam
 i zaczęłam zbierać narządy, które wypadły mi przez nos.

Nagle ktoś zapukał.
-otworze!!!- krzyknęła lidi

 - Nie jestem żadnym otworem! – rzekł zniesmaczony ktoś i wyszedł, złowieszczo fukając.

Wyglądałam dziś jakoś dziwnie tak słodko…
Prawie jak melasa.

Kiedy czarny spojrzał na Lenę i Patricka miał łzy w oczach a złość w sercu.
I nóż w plecach.

Kontem oka widziałam jak patrzy smutno na mnie.
A czy Twoje oko ma już konto oszczędnościowe?

Może jaki on był smutny (...) Serce mi się kroiło.
Potem się dusiło i dodawało sosu śmietankowo - grzybowego.

promienie zachodzącego słońca oświetlały przepięknie jego twarz. Wyglądał tak nie winie.
I nie wódce.

Nasz domek nie był duży. No i taras i piwnica w której stała pralka, stuł do ping- pąga, stuł do bilarda, kanapa i 2 fotele.
A gdzie boisko do piłki rentrznej?!

Tak dobrze mi było z Leną, ale to jest tylko zwykła suka. A Martyna? W niej jest to coś.
To coś nazywamy glistą ludzką.

-a ty nie porozmawiasz z billem?- zapytała lidi
-musisz przy śniadaniu?- zdenerwowałam się

- Chcesz, żebyśmy zwymiotowały?!

Chłopaki wyszli z domu bill jeszcze został.
Bo, jak powszechnie wiadomo, Bill mężczyzną nie jest.

Przyszedł Patrick z Leną. Trzymali się chamko za ręce i paradowali po korytarzu.
Trzymali się chamsko? Znaczy się, że bili uściskiem przechodniów?

-zobaczyłem, że siedzisz sama to postanowiłem ci potowa przyszyć, nie smuć się- powiedział miło
Ale co przyszyć? Mózg?

-nie wiem… powinienem związać się ponownie z Leną?
Owszem, sznurkiem.

-ale wczoraj przeciesz teza była zakochana ale tak się nie zachowywała
Nie zachowywała się tak wczoraj, bo dopiero dzisiaj spotkała swoją drugą połówkę: hipotezę!

Szybko się odwróciłam i wywaliłam cały sok pomarańczowy na jakiegoś gościa. (...) Wszystkie moje książki, papiery i zeszyty wylądowały na podłodze, a sok na jego bluzce.
- Pomoczyłaś mi stanik! - wrzasnął zapłakany mężczyzna.

Czarny roześmiał się jak pieron był dziś jakiś pozytywny i zaraził mnie tym.
 Pieron vs leukocyty – 1:0

Rano obudził mnie trzask. 
Trzask skakał po moim łóżku i bił mnie w głowę poduszką. 

-no to teraz już graj
-no ale jak…- tempa jestem niczym szczała…

I oztra niczym pineska...

wręczył mi śliczny mały bukiecik kwiatuszków
-dziękuje to urodzę- oznajmiłam i schowałam je do torby gdyż tom wyszedł z za rogu

 ...chcąc skraść świeżo narodzone kwiaty.

-chcesz się bić?- zapytał- no chcesz?
-nie… bo mogę wylecieć za to ze szkoły, ale oszczekam cię 

A potem podniosę nogę i wiesz, co się stanie...

-no wiesz…- walnął focha
-foch?- zapytałam
-tak- odparł sztucznie obrażony

Z jego obrażonej miny spływał plastik.

Słońce przepiekało mocno. Ptaki śpiewały przy drzewach.
Pieczone ptaki?

Szybko poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic w trybie turbo.
Potem weszłam do swojego boli...a nie, to chyba jednak nie to.

Na zakupach było świetnie. Zwiedziliśmy każdy sklep i w każdym kupiliśmy co najmniej po 2 rzeczy.
Na przykład w mięsnym kupiliśmy polędwiczkę i salami.

Weszliśmy jeszcze na hale i kupili cos niecoś do jedzenia.
Coś i niecoś. Gdzieś i gdzieś indziej. Po coś i po chuj?

wytrzymałam i dałam mu buzi w policzek. To nie było łatwe bo jego 186 cm, a mój 172 to trochę różnicy.
Na szczęście zawsze noszę przy sobie swą podręczną drabinę.

Kiedyś przebudziłem się w środku nocy i zacząłem się ubierać i wogóle. Potem tom mnie położył do łóżka. Rano się obudziłem i nic nie pamiętałem a dredek się napieprzał ze mnie.
Pewnie go zgwałcił!

Na szafce obok łóżka leżał jego telefon nagle zadzwonił 
Twórcze imię. Ja swój nazwę Nagle Mi Spadł.

Rozłączyłam się i powrotem walnęłam na łóżko.
 Powrót wbił się w ramę łóżka.

-głodna jestem- stwierdziłam
-zrobić ci coś?- zaproponował
-czarny?

Nie, biały jest bardziej sycący.

-to co gotujemy?- zapytał bill
-może makaron z sosem?

A może zupkę chińską?

Tego typu myśli non strop wiły się w mojej głowie po czym wypełzły z niej, wijąc się po innych częściach mojego ciała.

Nadal nic nie mówiłam.Mój głos by się załamał w połowie czułam to. W drugiej połowie czułam, że byłoby to złamanie otwarte.

-jestem beznadziejna- powiedziałam chowając twarz w rekach leżących na stole
...nawet nie zastanawiając się, czyje były to ręce?


No kurcze jak mógł mieć jak suszyłam się w łazience.
Po chwili poczułam, że się kurczę. Cholera, musiał dodać tego wybielacza?!

Umyłam się, rozczesałam włosy. Spięłam je w luźnego kucyka. Tak, że połowa wypadła.Zawstydzona szybko pobiegłam do łazienki, próbując zakryć krępującą łysinę

-ludzie jak chcecie się załapać na darmowy obiad to do kuch marsz!- krzyknęła 
A jeśli wolicie odpoczywać, idźcie do sypial!

Po chwili wszyscy się zjawili i rzucili na posiłek.
Niestety, jeleń uciekł. Na szczęście w oddali pokazał się następny, zdając się być równie apetycznym, co poprzednik.

Nadia widziała jak czarny wchodzi do kuchni. Staje za katsis obejmuje ją i nakłada sobie trochę posiłku do miski po czym całuje dziewczynę w policzek. Biedna Nadia, czuła jak pęka jej serce z rozpaczy.
Sukinkot zabrał ostatnią porcję!

Siedzieliśmy przytuleni. I tak cały wieczór. 
Cholerny klej dobrze się trzyma...

-Em… nie ma tu Toma i bill? – zapytał Georg
 Bill być, ale Bill nie być, bo Bill gdzieś pojechać.

Nie wiem która była godzina, ale już było popołudnie.
Ja też nie wiem, która jest teraz godzina, ale wiem, że jest 17:15.

Tom miał rękę w szynie, trochę uszkodzeń n twarzy. 
Szczerze mówiąc, to drugie nie robiło to zbyt wielkiej różnicy... 

Wybuchnęłam gorzkim żalem.  
Potem eksplodowała droga krzyżowa.

Że czarny może… nie on nie może.
Tylko ja mogę! On nie może! Kto może?! Ja mogę!

Wszyscy z powrotem się nim zajęli od razu pojechali na blog operacyjny, na którym Bill napisał jedną nocię, a grupa lekarzy skomciowała ją.

Boże jak ja się bałam. Z każdą sekundą moje ciśnienie było coraz to wyższe.(...) Zasnęłam oparta o ścianę na szpitalnym krzesełku.
To pewnie z tych emocji...

dotykałam jego zniszczonej przez wypadek cery. Niegdyś jego skóra delikatna i zmysłowa dziś… wysuszona, pocięta i błagająca o nawilżenie. 
- Tak być kurna nie może! - krzyknęłam, wyjmując z torebki krem i agresywnie go rozsmarowywując na twarzy Billa.

***myśli Billa rano***

O kur*** co jest? 

Ja też rano często tak myślę!

-Nadia spokojnie- powiedział cicho odsuwając ją z bojących go strasznie żeber 
Żebra były naprawdę przerażone. Piszczały i błagały o litość.

-a jak twoja grypka?- i on się jeszcze martwił o moją mała chorobę
Obawiał się, że jej zbyt dobrze nie pielęgnowałam, lecz mylił się. Co więcej, miałam jeszcze ospeczkę i gruźliczkę!

-jak widać zdrowa już jestem- odparłam przytulając go 
- Ale chyba nie masz na myśli stanu zdrowotnego swojej głowy, bo coś cienko z nią - rzekł Georg, ale dostrzegł palące spojrzenie Katsis.

-ja ci dam małego bałwanka!- i na środku ulicy zaczęłam walić w niego śmieszkami, a potem zaczęłam mówić emotikonkami.

Pociągnął za klamkę i zobaczył przepiękny, bordowo czarny pokuj. Taki mroczny i romantyczny.

*buczy* Przecież miał być burdelowy róż!

-aj nie ważne
-ale jedziemy do rodziny?
(...)
-aj nie przejmuj się, idę pogadać z katsis
-ok.
Czarny wyszedł z pokoju.

Aj, potknął się, aj stłukł kolanko, ale aj udało mu się pokonać korytarz. Aj.

-katsis kochanie wstawaj rozchorujesz się- powiedział podnosząc mnie i kładąc kurtkę na moich zimnych ramionach gorącą od jego ciepła kurtkę, która była przeraźliwie zimna od jego wspaniałego chłodu, który powiewał ciepłym zimnem.

- świetny pomysł- odpowiedziałam podskakując na łóżku siedząc

Po czym napiłam się zimnego wrzątku, kucając.

Spał sobie na brzuchu, kołdrę mniam pozwijaną pod sobą a poduszkę na głowie.  
Mniam, pościel! Pościelożerca?!

Poszłam do kuchni gdzie wszyscy już byli na równych nogach.  
Prawa noga Gustava była nachylona pod kątem 23 stopni, ale nie zwracałam już na to uwagi.

Lol jaki ja głupi jestem…  
Lol, pierwszy raz prawdę powiedział, hehe, lol, rtv, agd, lol. Też znam dużo fajnych skrótów...

Dlaczego to faceci… kurde niektóre laski SA bardziej napakowane niż ja. 
Laski spółka akcyjna P.A.K.E.R. (z) zoo.

Gdy skończył spokojnie i dokładnie złożył pismo powrotem i ze puszoną głową odłożył ją na biurko.
...Nasuwa mi się tylko jedno pytanie: z kim puszcza się głowa Toma?

Wieczór spędziliśmy mile i bardzo cieple. 
Opaliłam się na czekoladowy brąz.

Zostałam jeszcze na zajęciach plastycznych. Rysowałam co mi ręka kazała.
Kwiatuszki, drzewa, słoneczka i męskie genitalia.

Pewnego dnia rano gdy zeszłam na duł to co zobaczyłam przeszło moje pojęcie. Na parterze było wszędzie pełno wody. Obudziłam wszystkich. 
- Kto do cholery jasnej ma problem z nietrzymaniem moczu?!

W końcu konta w banku nam nie skasowali i talentu tez.  
Ani biletu autobusowego.

-ja nawet nie wiem gdzie ona jest. Przeciesz sama sobie nie da rady jest za delikatna…
Wczoraj na przykład odpadła jej połowa twarzy, bo mucha na niej usiadła!

-bo ja tom naprawdę nie chciałam… ale straciliśmy dziecko- wyszeptała
  - Jak to straciliśmy?!  
 - A tak jakoś mi wyleciało...]

Nie mógł patrzeć na żadną kobietę przemykającą obok gdyż każda miała coś z Martyny. Jedna oczy, druga nogi trzecia włosy.
 Martyna sprzedała swoje organy po to, aby mieć na pościel, w której tak gustowała.

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

"Zostałam jeszcze na zajęciach plastycznych. Rysowałam co mi ręka kazała.
Kwiatuszki, drzewa, słoneczka i męskie genitalia."

W pudle stojącej trzy metry ode mnie gitary odbiło się echo mego nagłego ryknięcia.

Cudne, tylko czemu tak mało?!

Anonimowy pisze...

"Wybuchnęłam gorzkim żalem.
Potem eksplodowała droga krzyżowa."
Genialne!

Mrohny

Anonimowy pisze...

Proszę wstawać, sąd idzie! Oskarżony - Curak Bukrowy. Oznajmia się,że jest winna nagłych zachorowań na kwikus vulgaris, kwikarię pospolitą. Zostajesz skazana na obowiązek pisania analiz. Często!
A tak poza tym, Curaczku kochany, miłością mą drugą analizatorską po Mrohnym zostajesz :)
I w ogóle,to zmieniam moje zdanie o Billu. Że tak powiem, szacun! On myśli gwiazdkami! Ja tak nie potrafię... A on tak z rana, na wpół nieprzytom,nie,"ku***". Świetny jest!
Pozdrawiam.
gotik- girl Blackie