czwartek, 1 stycznia 2009

"Zabójczy Twister" Jasminy

Witamy was w nowym roku! *dzikie oklaski*
W tym roku analizować będą z nami Curak Bukrowy oraz Bebe, które, gdy tylko odpowiedzą na mojego mejla, przystąpią do słusznej służby w imię Kanonu.
Mówicie, że forma spadła, że brak komencików, taa? W takim razie zamierzam się obrazić. Ale to później.
Na dobry początek roku przeczytamy sobie o Jasminie...
Tematy US5 nie są tak popularne jak TH. A może to tylko sprawa płci lidera tej drugiej grupy ma takie wzięcie? Nie wiem.

A w opku wystąpili:

Jasmina nie ma zbyt miłej przeszłości...
Dlatego aŁtorka zagwarantowała jej niemiłą przyszłość.

Probuje jednak żyć od nowa, nie oglądając sie za siebie.
Ciężko jej będzie prowadzić samochód...

Spotyka na swojej drodze wiele przeszkód, prowadzących do normalnego, rodzinnego życia...
Im więcej patologii, tym lepiej.

Czy uda jej sie spełnić marzenia? I kim będzie ten jedyny?
Ten jedyny marzeń.

Richie. Wiecznie uśmiechnięty i kochany przez tysiące fanek...
To przez te olśniewająco białe zęby.

Spotyka na swojej drodze dziewczynę, która wywraca mu całe życie do góry nogami.
I nie sprząta.

Jednak podoba mu się w niej ten ciepły uśmiech i iskierka w oczach...
Czyli... kurwiki.

Jakie będą jego dalsze przygody?
A miał już jakieś wcześniejsze?

Chris. Uroczy blondasek o szarych oczkach.
Jak Bora koHam. Przyrzekam, że pierwsze dwa razy przeczytałem 'blogasek'!

Jednym spojrzeniem może oczarować nawet najtrudniejsza dziewczynę.
Najtrudniejsza, czyli pisząca listy do Bravo?

Najczęściej zasypia tam gdzie usiądzie...
Dlatego przeważającą część rozmów odbywa na stojąco.

Czy ten słodziak będzie coś znaczył dla Jasminy?
Słodzik? Tylko, gdy się odchudza.


Szłam ulicą kopiąc ze złości w wszystko co stanęło mi na drodze.
Biedna staruszka upadła, rozsypując masę kolorowych piłeczek, które zasypały centrum miasta.

Nawet nie wiedziałam co tak późno robię na ulicy...
Ja, niestety, podejrzewam.

A jak nawet to i tak nie miałam gdzie spać.
Próbuję rozwiązać tą niesłychanie trudną zagadkę logiczną, jednak przyznaję punkt aŁtorce.

Byłam tak strasznie znudzona i pełna energii, że postanowiłam pójść na dyskotekę i zobaczyć jak ludzie się bawią.
Czy pokłady znudzenia wygrają batalię z pełnią energią?

Miałam szczęście, bo akurat przechodziłam właśnie koło takiej jednej.
Te, jedna! - rzuciłam gniewnie na dyskotekę.

Wzięłam głębok wdech i weszłam. Światła biegały po sali, leciała szybka muzyka, a dookoła wszyscy tańczyli.
Ponownie zabrałam głęboki oddech, po czym oddaliłam się w pośpiechu do wyjścia.

Przystanęłam na chwilkę, żeby złapać oddech.
Niestety zgubiłam go gdzieś w tłumie ludzi.

Nagle poczułam pilną potrzebę fizjologiczna, to znaczy chciało mi się siusiu.
A mówiąc bardziej po ludzku: poszłam się odlać.

Od razu zaczęłam szukać łazienki.
Ja skoczyłbym najpierw po cheeseburgera.

Weszłam. Łazienka była ładnie urządzona.
Różowe kafelki wytwornie współgrały z pięknie zdobionym sedesem.

Już chciałam ruszyć do kibelka, gdy nagle usłyszałam za sobą głos
Czyżby anioła?

-No, no... Rzadko zdarza nam się taki okaz.
Okoń? Pstrąg? Co jeszcze można wyłowić w toalecie?

Szybko się odwróciłam, żeby obczaić co jest grane.
Jak ona mogła się odwrócić?! A mówiła, że nie będzie.

W moim kierunku szli dwaj ochroniarze. Zrobiłam krok w tył
I potknęłam się o szamotającego się okonia.

-Że co? – zdołałam tylko wykrztusić.
-Szybki numerek? – drugi kolo włączył się.
Kto użył pilota?

Zatkało mnie.
Dlatego wzięłam do ręki gumową przepychaczkę leżącą obok i przyłożyłam ją sobie do twarzy.

Nim się spostrzegłam, jeden mnie złapał odtyłu, a drugi chciał mnie rozebrać.
Szybcy są. A gdzie macan... to znaczy, gra wstępna?

-To był błąd. – syknęłam i jednym ruchem nogi w tył kopnęłam napastnika w czułe miejsce.
Pięta Achillesa?

Od razu mnie puścił. Drugiemu przywaliłam piąchą w nos. Krew od razu zaczęła mu lecieć strumieniem.
Taki trochę Andrzej Gołota.

Pierwszy facet złapał mnie znowu od tyłu.
Kręcą go plecy? A może po prostu liczy kręgi szyjne?

Załatwiłam obydwóch. Rzuciłam ostatni raz okiem i wybiegłam
Zakładając na nos swoje czarne okulary. Po chwili opuściłam świat Matrixa.

Na sali nadal migotały kolorowe światełka.
Porwania ludzi przez obcych dalej trwały.

Byłam cała zapłakana. Zrozpaczona zaczęłam szukać wyjścia.
Jednak łzy ograniczały mi widoczność.

Wybiegłam na dwór, po czym oparłam się o ścianę. Zjechałam na dół, objęłam kolana i zaczęłam szlochać.
Po chwili zrozumiałam, że popełniłam błąd, bijąc tych dwóch uroczych panów...

Siedziałam tak chyba z 3 minuty.
Jestem taka uporządkowana...

- Co się stało? – usłyszałam jakiś głos.
To anioł do mnie przemówił!

Wstrzymałam na chwilę oddech, czekając co się stanie.
Z jej problemem z oddychaniem może nie być za ciekawie *evil smile*

Podniosłam głowę. Przede mną kucał jakiś chłopak, było ciemno więc więcej nie widziałam.
Poznałam, że to chłopak, bo coś dotknęło moich kolan.

- Nic... Wszystko jest OK... – skłamałam.
Czekam na ofertę - dodałam.

- Gdyby wszystko było dobrze, nie siedziałabyś tu i nie płakała.
Zdradziła ją ta kałuża łez, w której siedziała.

- A powiesz mi co się stało?
Przygryzłam wargi.Nie miałam pojęcia co powiedzieć.
-Nie.
Znowu chwila ciszy.
-Ktoś ci coś zrobił? – nie dawał za wygraną.
-Tak.
To może zagramy w "wisielca"?

Położył rękę na moim kolanie. Poczułam jak całe moje ciało ogarnia ciepło.
To może trzeba było dać się zgwałcić. W końcu ciepło nie jest za darmo.

-Chodź ze mną. – wstał i wyciągnął do mnie rękę. Zawahałam się.
Przez chwilę myślałam nawet, że to Jezus do mnie przemawia, ale spostrzegłam, że ten osobnik nie chodzi po kałuży łez.

- Nie bój się. – dodał. Zaryzykowałam i chwyciłam go żeby wstać.
Rozejrzał się dookoła.
-Chodź. – powiedział i poszedł w lewo.
W ciemnej uliczce obnażył się ze swojego płaszcza, mówiąc "Bierz co chcesz"

Wzięłam głęboki oddech i poszłam za nim.
*parsk* A przed chwilą chcieli ją zgwałcić...

Doszliśmy do jakiegoś domku. Wyjął klucze i otwarł drzwi.
...Ale oczywiście tamto się nie liczy. Oni byli łazienkowymi ochroniarzami, a ten tutaj ma przynajmniej dom.

Weszłam do środka. Zamknął drzwi po czym złapał mnie za nadgarstek i zaprowadził do salonu.
Rzucił mnie na wielkie łóżko z baldachimem, a ja zaczęłam udawać, że jestem przestraszona.

- Mogę do łazienki? – czułam że zaraz puszczę
się. Nie mogłam do tego dopuścić bez seksownej bielizny.

- Eee... Taa jasne. Jest tam.
- Ale... tam tam?
- Tak, tam.

Wysiusiałam się i spojrzałam w lustro.
Opis potrzeb fizjonomicznych... *odhacza kolejny punkt aŁtoreczkowego poradnika* Jest!

Na lewym nadgarstku miałam wielkiego siniola. Ziewnęłam i wróciłam do chłopaka.
*ziew* rzeczywiście, nuda.

- Co się stało, w klubie? – spytał.
Usiadłam.
To znaczy: rozłożyłam swe aksamitne nogi na jego łóżku...

- Aaa...Nic takiego. Po prostu dwaj ochroniarze chcieli mnie zgwałcić. – powiedziałam wbijając wzrok w podłogę.
Drobiazg. Ostatnio napadło mnie dwunastu kibiców Legii Warszawa...

- Nic takiego?! – prawie że krzyknął,
- No... Z tym co było wcześniej porównując to pikuś. – nie wierzyłam co mówię.
*szuka zagubionych przecinków* Ja też nie.

- Czyli?
- Moi rodzice cały czas pili i palili.
Pewnie gdyby aŁtorka znalazła jeszcze inny wyraz składający się z liter P, I, A, L, to by go tutaj dodała.

Dwa miesiące temu umarli. No i tak... Nudziło mi się i postanowiłam zobaczyć jak się ludzie bawią na dyskotece i poszłam.
Widok ludzi bawiących się na dyskotece: bezcenne.

Potem poszłam do łazienki jakieś dupki... Sam wiesz.
Czyżby nasz wybawiciel też miał doświadczenia z ochroniarzami?

Nagle zrobiło mi się czarno przed oczami. Nie miałam pojęcia co się dzieje.
To przez ten brak tlenu spowodowany zaprzestaniem oddychania.

- Ccco?! – szybko usiadłam na łóżku.
Jakaś konkurencja dla CCC?

- Spokojnie. Zemdlałaś u mnie więc zadzwoniłem po pogotowie. Wybacz, ale muszę już lecieć. Pa. – i zniknął zamykając drzwi.
Wzór prawdziwego rycerza.

Było mi strasznie słabo. Jedyne na co mnie było stać, to uśnięcie.
Aktywność mózgu została przeciążona.

Słońce i zieleń „pukały” do mojego pokoju.
Aż dziw, że jej nie spaliło...

Byłam w okropnym humorze. Czułam się porzucona, zagubiona, zostawiona... Nikt mnie nie kocha, nie mam rodziców...
I nie dałam się zgwałcić...

Nikt nigdy wżyciu mnie nie kochał, ja nikogo nie kochałam i jestem kwita.
Aż się serce kraje... Chce ktoś kawałek?

Od nikogo nigdy wżyciu nic nie dostałam... Wiem, koszmar.
Nie urządzali sobie mikołajkowych prezentów klasowych?!

Nikogo nie nam, nie mam znajomych,
Tak to jest, jak się nie ma konta na naszej-klasie.

Mam straszny kaszel, gorączkę, boli mnie gardło, w brzuchu mi się skręca... Po prostu wszystkie warunki sprzyjające śmierci.
Zapomniałaś dodać o nożu w plecach, wyrwanych nogach i penetracji żołądka.

Tylko leżeć,gapić się w sufit i czekać na jedynego gościa który mnie może odwiedzić...Śmierć.
Teraz tylko czekać na wiersze Jasminy. Na pewno kupię ten tomik!

Przestraszyłam się. Drzwi się otwarły i do pokoju wszedł...
Ta chwila niepewności...

Blondyn.
No co ty?!

- A tak właściwie to jestem Chris, ale mówią do mnie Richie. – powiedział.
To zdrobnienie, tak?

- Jasmina – odpowiedziałam.
- Fajne imię.
Zdziwiłam się.
Mam te same odczucia.

Uśmiechnął się. Miał taki super uśmiech... Ogólnie był niczego sobie.
Przypomnijmy, że jeszcze przed chwilą myślała o śmierci.

Nagle zakręciło mi się w głowie. Przykryłam kołdrą głowę i zamknęłam oczy.
Myślałam, że nikt mnie nie widzi.

nagle wielka gulwa stanęła mi w gardle.
Google służy pomocą: Galwa-Met Zakład Cynkowania Hurtownia Śrub. A komentarz dopiszcie sobie sami.

Było mi tak okropnie niedobrze, jakbym miała puścić pawia.
Jasmina lubi duże ptaki...

Do tego wszystko w brzuchu mi się skręcało. Nie z powodu towarzystwa Richiego, tylko z powodu mojej choroby
Filipińskiej?

Nie żebym jakoś wyła, tylko łzy spływały mi po policzku rzekami.
A nawet oceanami.

Gdy otwarłam oczy,poczułam że leżę na czymś miękkim.
Czy ma to coś wspólnego z dopisanym punktem do poradnika?

Leżałam na trawie pod drzewem. Nade mną śpiewał jakiś ptak. Dalej na gałęziach dostrzegłam gniazdo. Wychyliła się z niego wiewiórka, po czym spadła prosto na moje kolana. Była maleńka.
- Cześć, zaopiekujesz się mną? – pisnęła.
Szczęka mi opadła. Nie dość, że była 3 razy mniejsza niż powinna, to jeszcze gadała!
Nie do wiary...

- Skoro chcesz, to mogę. – wyjąkałam.
- Super! – klasnęła w łapki.
Ale coolersko i czadowo!

Dookoła rozciągała się przepiękna kolorowa łąka.
Różowe źdźbła trawy sprawiły, że poczułam się jak w domu.

Nieopodal zauważyłam niebieskie róże
I różowe kucyki?

Podeszłam do nich.Byłam strasznie zdziwiona
Inwencją twórczą aŁtorki.

Posłuchałam jej, schyliłam się i zerwałam jedną. Mieniła się, jakby ktoś ja posypał brokatem... Przepiękny kwiat.
Brakuje mi tu jeszcze "brokatowych napisików" i dollsów.

- Jak ten kwiat się nazywa? – zapytałam obracając roślinę w ręce.
- To jest ambrozja. Rośnie tylko tutaj, w takiej kępce.Nigdzie więcej jej nie spotkasz.
I nagle trawa zaczęła płonąć...

Uśmiechnęłam się. Ale miałam farta!
Ano.

Poczułam, jak wiewiórka przytula się do mojej szyi, jak otula mnie ogonem.
Jak dusi mnie, a ja upadam, ostatkiem sił próbując się wyrwać.

Czułam się cudownie, całe moje ciało okryła szata ciepłości...
Nie dziwię się. W końcu to futro.

Otworzyłam oczy. Przede mną siedział Richie.
Sen... To był tylko sen! Jak bym dużo dała żeby do niego wrócić...
Po zobaczeniu Richiego miałbym taką samą reakcję.

Jedyne, co mi po nim pozostało po nim, to ciepło... Ale głównie w ręce.
Ciepła ręka, to już coś!

Spojrzałam na nią. Richie ją trzymał. Odruchowo ją wyszarpnęłam i schowałam pod kołdrę.
Rączki na kołderkę! Ale już!

W mgnieniu oka ogarnęło mnie zimno...
Richie - kaloryfer.

Jedyne co chodziło mi po głowie, jakimś dziwnym trafem, toto, że nigdy nie miałam dzieciństwa...
Co bardziej was dziwi? Jeden ze znanych zespołów rockowych, czy brak dzieciństwa bohaterki?

- Jak byłeś mały, jakie miałeś przygody, jaki był stosunek twoich rodziców do siebie...
Mieli wspaniałe stosunki. W sensie, że przyjazne, zboczeńce!

Musisz mieć jakieś wspomnienia. –wytłumaczyłam.
"Polsca - wolny kraj"

Akurat w tym temacie byłam pusta. W ogóle nie wiem nic...
A to ci dziwota!

--U RICHIEGO—
Brzmi jak nazwa nocnego baru ze striptizem.

- Niech pan usiądzie. – doktor wskazał krzesło.
-O co chodzi? – chłopak spytał ze strachem.
- O krzesło.

- Jasmina jest w fatalnym stanie. Ciągła gorączka,wyniszczony organizm... Ma bardzo małe szanse na przeżycie, a można powiedzieć że nawet żadne.
To przez to siedzenie na chodnikach i odwiedzanie nieznanych toalet.

„Ona ma umrzeć? Ale... nie może!” pomyślał.
"Przecież jest bohaterką fanficka! Nie może!"

- Wiem że to okropne, ale taka jest prawda. Ma bardzo mało witamin. Przeanalizowałem wszystko, i stwierdziłem że tylko cud ją może uratować. – ciągnął dalej doktor.
- Muszę się udać do Tuska! - wykrzyczał Richie.

Richie nie mógł uwierzyć w to co słyszał. Bardzo przywiązał się do dziewczyny...
Gwałty łączą ludzi.

Ale musi ją pan przekonywać że będzie dobrze do ostatniej chwili, do jakiej pan może. Ona właśnie teraz potrzebuje ogromnego wsparcia.
"Ale jak umrzesz, to uwolnisz się z mocy aŁtorki!"

„On coś wie!” pomyślałam.
Jest mądrzejszy ode mnie! Nieodpuszczalne!

- Płaczesz? – pociągnęłam nosem.
- Eee... Nie, tylko mi się oczy pocą. – zaśmiał się.
Też się zaśmiałam. Był taki słodki...
Yea, sweet.

- Dlaczego tu przychodzisz? – to pytanie ciągle mnie nurtuje.
- Bo cię lubię. – odpowiedział krótko, nadal mnie głaszcząc.
Nagle zadzwonił telefon.
Przerwać tak romantyczną scenę. aŁtorka jest taka okrutna!

Zrobiło mi się znowu nagle tak strasznie zimno… Zrobiło się tak niedobrze, aż świat zawirował…
I nigdy nie siadajcie na chodnikach, bo źle skończycie!

Komentarz wielbicielki: Nie wiem jak ty to robisz ja zawsze prubuję wywołać takie napięcie w czytelniku ale nigdy nie potrafię. a jak czytam to twoje to robi si się gęsia skorkę.

Rozejrzałam się. Na stole niedaleko mnie stała ambrozja w wazonie. Podeszłam do niej. Nie mieniła się tak jak na łące… Dotknęłam jej liści. To nie była ambrozja, tylko normalna róża pomalowana na niebiesko. Wkurzyłam się, jak można podrabiać taki piękny kwiat.
Ktoś wkurzył Mary umierająca Sue!? Niech się boi!

Szybko znalazłam wyjście i wyszłam.
Powinna napisać jakiś poradnik, albo co...

Doszłam do jakiejś działki, pośrodku której stal mały, skromny domek. Wiedziałam ze to mój dom… Otwarłam furtkę i weszłam. Odwróciłam się, a do domu naprzeciwko, wielkiego i szarego podjechał mini busik. Wysiadło z niego 5 chłopaków…
Antyterroryści?

Zdałam sobie sprawę z nikąd że oni są sławni, są piosenkarzami.
Czyżby to jedna z niesamowitych mocy każdej Mary?

Wyszłam i zagadałam pytając czy mogę autograf. Najładniejszy się uśmiechnął i podpisał na kartce która z nikąd znalazła się w moich rekach.
Obecnie w szeregach US5 trwa zażarta dyskusja o miano najpiękniejszego...

Milo się uśmiechnął… Cos mnie skłoniło żebym się do niego przytuliła, wiec to zrobiłam.
Natychmiast rzucili się na mnie, wymachując karabinami. Następnie zakuli mnie w kajdany.

Nie opierał się, a wręcz przeciwnie jakby tez tego chciał. Wtuliłam się w niego, poczułam ciepło i miękką bluzę która miał na sobie…
To ten magiczny świat 'Silana'.

Pewnego dnia go złapałam, zapytałam kiedy wyjeżdżają. Odpowiedział ze jutro… Poczułam jak w moich oczach zaczęły się zbierać łzy. Przytuliłam się do niego i poszłam do domu.
Razem z nim? To zakrawa na miano porwania.

Gdy weszłam na taras tych szop, od dołu miały bardzo duży dach. Spojrzałam się na niego… Sprayem było na nim cos napisane. Jedyne co zdołałam odczytać to „Kocham cie”, „Dla najukochańszej”… Od razu się domyśliłam ze to ten chłopak. Wtedy zdałam sobie sprawę, że go bardzoo polubiłam…
*próbuje zrozumieć logikę historyjki*

- Richie, powiedz prawdę… Ja umrę, prawda? Naprawdę, ten ból staje się nie do zniesienia.
- Nie umrzesz. – głos mu się załamał.
Usłyszałam ciche *break*

- Dlaczego to robisz.
- Co? – znowu nie był w temacie.
- No, to wszystko. Przychodzisz tu, i jesteś dla mnie taki miły, i… - już nie mogłam więcej wyliczać.
Jeśli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o...

Widać było że się zastanawia nad odpowiedzią, mimo że miał namalowane na twarzy zdziwienie zmieszane z zagubieniem.
*wyobraża sobie napis LOST z durną emotką nałożoną na niego*

- Bo cie lubię… - wyjąkał po chwili.
...seks.

Ile jeszcze to się zdarzy razy?
Dwa?
Cztery?
Pięć czy dziewięć?
Milion pięćset sto dziewięćset.

Poczułam się dziwnie, bezradnie… Było ciemno… A ja się czułam jakbym opadała na dół… Spadam, spadam… Nic nie mogłam zrobić…
*spogląda na tekst do piosenki Comy "Spadam"* Nie, nie tak to leciało.

Słyszałam tylko takie ciężkie bum, bum, bum…
W piekle puszczają techno?

Poczułam dziwny powiew na twarzy, więc nieśmiało otworzyłam oczy. U nóg mojego łóżka stał doktor wpatrując się we mnie.
Czyżby doktor puścił gazy?

- Myślę, że korzystne dla ciebie by było gdybyś wyszła ze szpitala i była pod opieką Richiego.
Że co?
No właśnie! A gdzie wielkie big loff, trasa koncertowa i dziki seks?

Na mojej twarzy zagościł 1- sekundowy uśmiech.
Jasmina ma dziwne tiki twarzy.

Po godzinie wchodziliśmy do jego klatki schodowej.
Czyżby nasz Richie wykupił cały blok?

- Jeżeli lubisz kociaki, to mojej sąsiadki kocica się okociła. Jak chcesz możemy wstąpić je wypożyczyć. – zaproponował czekając na odpowiedz.
Widziałem wypożyczanie rowerów, ale kotów?

Zerknęłam na niego po czym kiwnęłam głową na tak.
Przede mną pojawiły się dwa świecące neony TAK i NIE.

- Patrz, to są takie moje małe Pussycat Dolls. To jest Nicol, to Ashley, tutaj jest Jessica, tu Melody a ta kicia to Kimberlay. No i jeszcze oczywiście Carmit. No powiedz, czyż niepodobne?
*parsk* Tak, rzeczywiście. I chyba nawet słyszę ich głos...

- Gdzie będę spać? – zapytałam gdy usiadł koło mnie.
- Eee… No wiesz, sam nie wiem… - przyznał.
Znam te kłamstewka. Nie żeby z autopsji!

- Ale wiesz co, jeżeli ci to nie przeszkadza to będziemy mogli spać razem. – uśmiechnął się zalotnie.
- Wal się. – szepnęłam ale tego nie usłyszał, tylko nadal się we mnie wpatrywał z chytrym uśmieszkiem.
On właśnie mniej więcej do tego dąży.

Nigdy nie dam się wciągnąć w coś tak obrzydliwego jak miłość!
Patrząc na scenariusz do naszych seriali telewizyjnych, to ja też chyba zrezygnuję...

I nie skończył bo zadzwonił dzwonek.
Poszedł otworzyć, a potem… Czułam że to nie będzie nic przyjemnego, o nie…
Wkroczy Lord Voldemort zabijając Richiego, a potem próbując zabić małe kotki?

- Cześć kochanie! – rzuciła mu się na szyję jakaś brunetka.
Myślicie, że chciała go zabić?

poszłam w kierunku mieszkania Richiego. Wolno. Żeby mieli więcej czasu dla siebie.
To daj im jakieś dwadzieścia minut. Myślę, że zdążą.

- Z nami koniec! – wybiegła od Richiego ta jego „dziewczyna” krzycząc i płacząc.
Czyżby nasza Jasmina miała również moc wykrywania transwestytów?

- Richie… To ja umrę skoro jesteś dla mnie taki miły. – w oczach zbierały mi się łzy.
Zacznij ją katować, to może wtedy będzie żyć.

- Ale… Ja chcę… - zamknęłam oczy.
- Umrzeć? – usłyszałam w jego głosie strach.
- Tak. – szepnęłam.
Nie ukrywam radości z tego faktu. Może w końcu przestane się męczyć z tym opkiem.

Szłam przez las. Niby taki zwyczajny… Ale nie straszny, miły… Sympatyczny? Co ja wygaduję…
A może... zakazany?

- Pi, pi… - usłyszałam cichutko. Rozejrzałam się.
Po chwili zauważyłam jakiś dziwnie błyszczący znak. Z matematyki wiedziałam, że ten znak oznaczał liczbę 3,14.

- Liść ambrozji? – zapytałam. (...)
- Teraz ty z tego liścia musisz wyhodować nową, śliczną i lśniącą.
Kolejna tajemnicza zdolność Jaśminy - hodowanie czegoś z niczego!

Leżałam na łóżku, obok mnie drzemał Richie. Tak dokładnie to leżeliśmy na łóżku w jego sypialni w ubraniach.
*ociera pot z czoła* Uff! Już myślałem, że do czegoś doszło.
- Przepraszam Richie. – szepnęłam gdy doktor wyszedł z sali.
- Skoro nikt się mną nie interesuje, nikomu na mnie nie zależy, nikogo nie obchodzę, to po co komu jestem? – teraz ja go przejrzałam na wylot.

Zaczęłam sobie nucić jakąś piosenkę, którą zkądś znam:
Czyżby znowu Gosia Andrzejewicz?

„Kiedy jest nam w życiu naprawdę źle,
Dlaczego tak nagle tłum przyjaciół odchodzi gdzieś,
Oh, dlaczego tak już jest?”
Gośka to jakieś sacrum aŁtorek.

A może wymyślę własną?
Nie, proszę...

„Gdy rano wstaję,
Szału dostaję,
Bo moje szczęście zabronione jest…
Idę ulicą,
Patrzę przez okno,
Nawet nie wiem gdzie ono jest…
A mówi się, że proste teksty nie mogą być głębokie...

Płaczę, płaczę,
Dlaczego ty to masz a ja nie?
Płaczę, płaczę,
Już sił nie mam by szukać je.
Padam, padam,
Dlaczego nikt nie łapie mnie?
Dlaczego jestem sama gdy tak wielu was jest?”
Czy chodzi jej o zwoje mózgowe?

ucieszył się i gdzieś pobiegnął.
Czyli udał się na długi bieg.

Spojrzałam pod nogi. Jakimś cudem stałam na skrawku ziemi na której nie było trawy, mimo że wokoło rosła do kolan.
To lądowisko obcych.

Wzruszyłam ramionami, uklęknęłam, położyłam płatek obok i już chciałam zacząć kopać, gdy nagle jakieś małe łapki złapały niebieskie „cudo” i zniknęły.
Mówiłem, UFO.

- WoW! – krzyknęłam upadając. Jakimś cudem ktoś „podciął” mi nogi.
*przypomina mu się scena z filmu 'Hostel'*

- Ha, ha! – na mój brzuch skoczył jakiś chomik, a w ręce trzymał kawałek ambrozji.
- Boże, szalony gadający chomik czy co?
A wszystko to składa się na jedno słowo: aŁtorka.

Nasze twarze były tak blisko siebie, że czułam nawet jego oddech.
Pizza z brokułami, sos czosnkowy i "Lech" - pomyślałam

Ale to co mnie aż przeraziło, to chyba 2 cm odległości między naszymi ustami…
Te wszystkie zarazki...

aŁtorka: Tekst piosenki zaczynający się "Gdy rano wstaję..." jest mojego autorstwa. Moje słowa, moje uczucia, moje rymy. Bardzo proszę tego nie kopiować do własnego użytku, bo to po prostu będzie chamskie z waszej strony!
Oh. Nie chce... śmiemy.

- Jasmina, Jasmina… - Richie lekko mną potrząsał.
Niestety, nie wyleciały ze mnie żadne drobniaki.

- Ale zrozum że nie można od tak sobie mieć kaprysu zabijania się! – krzyknął.
- No to zrozum że ja od tak sobie go mam! – odkrzyknęłam i zdenerwowana usiadłam na kanapie
po czym wyciągnęłam żyletkę.

Nie musieliśmy długo czekać, bo po chwili przyniósł jakieś kolorowe pudełko.
Bomba?

- Twister! – krzyknął Izzy i podbiegnął do Richiego. A gdy się przewalił, wszyscy się śmiali.
Te genialne żarty.

- No dobra, to ja gram z Chrisem, a Vince będzie kręcił. – powiedział Izzy.
No i tak było. Usiadłam z Richiem na sofe, koło Jaya i przyglądaliśmy się grze.
Po chwili pomyśleliśmy, aby wysłać ich do kolejnej edycji 'Mam Talent' jako najbardziej elastycznych w historii.

- Hej… - Richie złapał mnie za rękę w geście rozweselenia.
Ręce rozweselające - lepsze niż gaz. I tańsze.

- Boże, mogę zaraz każdemu z was dać po 50 buziaków.
- Nawet Chrisowi?
- W szczególności Chrisowi. – wypaliłam.
Rozdaje buziaki jak 'komcie'.

Richie się na mnie spojrzał i… stracił równowagę. Wygrałam.
- Że co?! – krzyknął.
A jak chcecie się dowiedzieć co będzie dalej, to muszę mieć 1000 komci do następnego czwartku! Inaczej będę wiedzieć, że mnie nie kochacie!
Po głębszym przemyśleniu, cofam moje słowa...

Rozejrzałam się. No i teraz się zorientowałam, że wszyscy słyszeli naszą rozmowę.
Zawsze się zastanawiałem, co pociąga mnie u Mary Sue. Teraz już wiem - spostrzegawczość.

- Ups… - powiedziałam.
- I did it again!

- No to teraz Chris z tobą gra. – powiedział Jay.
Tym razem przybył na imprezę bez swojego "Z".

- Jasmina, nie jesteśmy parą ani niczym takim.
Przez te siedzenie pod dyskoteką zaniedbała swoją edukację.

- Richie… - zawołałam go. Spojrzał się na mnie. A mnie dosłownie zwaliło z nóg. Straciłam równowagę, po czym nic nie widziałam. Tylko ciemność.
Spadła z planszy! "Zabójczy Twister. Nie róbcie tego w domu!"

- Co się dzieje? – usiadłam na łóżku. Byliśmy w sypialni.
- Nic takiego. Jay podał ci tabletkę gwałtu.

- Zemdlałaś. – powiedział krótko.
Powinien rozwinąć to zagadnienie, zważywszy na zaniedbania w edukacji Jasminy.

Zerknęłam na zegarek. Boże, 23?
*przypomina mu się film "Number 23"* To przeklęta liczba!

Ja się kołysałam, potem ze śmiechu musiałam się o coś oprzeć. Oparłam się o Richiego.
Richie - oparcia godne mistrzów.

Pocałował mnie w czubek nosa.
- Ale masz pryszcze - dorzucił czule, odwracając wzrok w drugą stronę.

- No to co, śpisz ze mną? – zaczął.
- Oj, no ale co ci tak na tym zależy! – odparłam.
No cóż. Jasmina ma braki większe, niż wszyscy przypuszczali.

Pokazałam mu języki poszłam do salonu.
*dramatyczny podkład muzyczny* Kto wie, co Jasmina pokaże kolejnym razem?

- Śmiejesz się… -czułam jego oddech na swojej szyi.
Po chwili poczułam też krople jego śliny.

- Gdzie masz jeszcze gilgotki?
*z przerażeniem* Mam złe wspomnienia.

Wyrwałam mu się i sieknęłam do sypialni. No to on za mną.
"Bo to się wszystko tak zaczyna..."

Potem zdjął mi buty i zaczął mnie łaskotać w nogę. Wyrywałam się, ale na nic.
To gorsze, niż torturowanie Harry'ego przez Voldemorta!

Przestał a ja nareszcie mogłam złapać oddech.
Co za bestia! W sensie, że... no, ten. Zły!

- Dobra, skoro nie chce ci się spać… To chodź oglądniemy jakiś horror w telewizji. – powiedział i przestał mnie łaskotać.
Tamten sposób torturowania mogłem wytrzymać, ale to co teraz zaproponował... Przechodzi ludzkie pojęcie!

- Ale ja i tak umrę, więc jaka różnica czy sprawisz mi przykrość czy nie?!
Na jego miejscu skorzystałbym z okazji.

- Duża! I nie umrzesz!
Czyżby w ostatniej chwili pojawił się specyfik na nie-umieranie.

- Richie, nie musisz udawać że mnie lubisz. – zaczęłam płakać.
- Masz rację - powiedział w końcu - Chciałem cię tylko wykorzystać.

- Kłamiesz! – krzyknęłam i wybiegłam z mieszkania.
- Stój! Jasmina! – wołał ale nie zwracałam na to uwagi.
- Nie obraziłem cię jeszcze wystarczająco!

Wszystko nagle zniknęło. Czułam się tak jak zawsze…Odrzucana, oszukiwana, nielubiana… (...)
- Boże, co ja zrobiłam że przez całe życie nikt mnie nie darzył miłością? – szepnęłam do siebie przez łzy. Dlaczego Bóg mnie tak ukarał?I za co?
Przerost emo nad treścią.

Biegłam przed siebie. Byleby jak najdalej… Fakt, jest północ, i powinnam się bać prawda?
W każdej chwili może wyskoczyć jakiś wilkołak, wampir albo aŁtoreczka...

Kolka nie złapała.
Kolka to jakiś rodzaj wilkołaka?

- Cześć mała… - usłyszałam gdzieś z ciemności za sobą. Nawet się nie odwróciłam. Tylko szybko pobiegłam. Ktoś mnie gonił!
Wilkołak. Wszyscy wiedzą, że wilkołaki zwracają się do ludzi "cześć mała". To ich znak rozpoznawczy.

Już nie miałam sił… On biegł tak szybko… Skręciłam sprytnie w boczną drogę.Obejrzałam się za siebie. Pusto.
Wszystko dookoła zniknęło.

- Jasmina?! – krzyknął nagle ktoś. No super… Co on tutaj robi tak późno?
- Co ty tu robisz? – spytał mnie Jay.
- Próbuję się dać złapać wilkołakowi, a co?

- Dom to nie tylko cztery ściany, łóżko, telewizor i lodówka… Ja nigdy nie miałam domu… - posmutniałam.
Do kompletu zawsze brakowało jej lodówki.

- Chodź, odprowadzę cię do Richiego… - pokręcił głową.
- Nie! Nie rób tego! Proszę!
- Już wolę być zgwałcona przez wilkołaka!

- Nie mogę cię tu zostawić. Młody by mnie chyba zabił. –zaśmiał się.
- Że co?
- No, Richie…
- Czemu by cię zabił? – nie rozumiałam.
Gwałty, morderstwa... Ciekawe jak gruba jest kartoteka Richiego?

- No bo on świata poza tobą już nie widzi. – przeliterował.
Hola, to, że ma braki w edukacji nie oznacza, że nie rozumie wypowiadanych do niej słów! Chyba...

Gdy Jasmina poszła do łazienki, Jay od razu złapał za fona.
Geez, za co?!

- Nie, nie… Niech się tu prześpi. Ma wyrzuty sumienia. Ty też lepiej już odpocznij, a rano po nią przyjdź. Oki?
Czyżby coś się szykowało?

- Macie jakąś szczotkę? – zapytałam.
- Taaaa, kibel stoi tam. Musisz sięgnąć ręką za niego i wyciągnąć...

Spuściłam głowę i mruknęłam „brzydkie” słowo.
S*per?

Ci dzisiejsi faceci! Aż szkoda na nich patrzeć… Biedacy napalają się na ładne laski, a potem są nie w sosie.
Zazwyczaj hasają w kisielu.

Jak leciała ta piosenka? Aha! Same mi wpadły do głowy słowa piosenki
Kolejna wesoła twórczość?

Boże!?! Czy on mnie właśnie pocałował w szyję?!
Znowu będę mieć tą okropną malinkę. A wszyscy będą myśleli, że to ślad pobicia!

- Ale ci się zebrało na romantyzm… - nie mogłam pohamować śmiechu.
Za chwilę przejdą do Pozytywizmu. Może być ciekawie.

Podeszłam do Richiego.
- Masz jakąś kartkę i długopis? – zapytałam.
- Przy sobie nie bardzo… Koniecznie teraz?
- Dobrze by było, bo dostałam weny!
*zaciska pięści* NIE DAWAJ! N-I-E!

„Szare, szare myśli me,
Tylko te spotkasz u mnie,
Szare, szare…
Sama, sama idę ja,
Sama idę przez ten świat,
Nikogo innego nie spotkasz już…
Jak na tak nikłe słownictwo wyszło całkiem nieźle.

WoW! Jupi! Mam pełną piosenkę!
Mam nadzieję, że nie zacznie koncertować z US5...

Serio, nie zbyt przyjemne uczucie budzić się z chłopakiem w łóżku.
Jasmina odkryła właśnie swoje prawdziwe seksualne 'ja'.

Bo w jednym łóżku przecież śpią małżeństwa. A my nawet ze sobą nie chodzimy.
*macha ręką* Przesadzasz...

Nie mam pojęcia, co miał zamiar zrobić. Ale siedziałam na skraju łóżka. Razem spadliśmy. On na mnie.
I tym sposobem się pierwszy raz pocałowaliśmy. Z języczkiem.
No tak, rzeczywiście. Nie da się ukryć, że spadając z łóżka ludzie otwierają szeroko swoje paszcze i machają wściekle językami, czekając na swoją ofiarę.

On w gatkach, a ja… w majtkach ibluzce. Ale nie powiem że nie było słodko…
A może jednak Jasmina jest bi?

- Jasmina, słuchaj. Nie będziesz chodziła w jednych ciuchach całą wieczność.
- Co masz na myśli?
- Trochę... jakby... śmierdzisz.

Króciutka bluzka z pępkiem od razu przypadła mi do gustu.
*triumfalnie* A jak!

Gdy wróciliśmy do domu, przejrzałam swoje rzeczy. Wyszło że mam:
- 5 bluz
- 3 pary adidasów
- 2 japonki
- topik
- 2 krótkie spodenki
- 4 pary dżinsów
- 6 bluzek
Brakuje jeszcze dokładnego opisu każdego z ciuchów...

Przeszliśmy na drugą stronę do parku. Gdy szliśmy jakiś czas, nagle w naszą stronę zaczęła biec banda dzieciaków.
Za chwilę zagrożą im pobiciem, jeśli nie dostaną tony cukierków.

Popchnęli mnie i wpadłam na Chrisa, a ten objął mnie szybko ramieniem.
*chlip* Nie... nie zabijajcie go! Nie szybko!

W końcu po pół godzinach doszliśmy do domu.
Pół godzin było sześć.

- Nie możesz się zabić… - jęknął.
- No to niby po co mam żyć? Myślisz że to ma sens? Nie możesz sobie nawet wyobrazić jak cierpię! – krzyknęłam.
Przed chwilą jedli lody, byli w kinie i wyszli z niego uchachani. Toż to męka!

Nie odpowiedział. Tylko patrzył się w moje oczy. To mnie zaczynało drażnić. Odwróciłam się szybko, otworzyłam pierwsza lepszą szufladę.Były w niej sztućce.
Teraz mu je wydłubie.

Wzięłam do ręki nóż. Nie myśląc o niczym przejechałam po żyle na lewej ręce.
*próbuje ukryć swoją wielką radość*

Poczułam przeszywający mnie ból. (...) Nic nie czułam…Tylko ciemność i ból…
To chyba nie wymaga komentarza...

Czy umrę?
Chciałbym.

W głowie usłyszałam się znaną mi melodię… Te słowa… Moje słowa…
Teraz to już na pewno umrze!

Nieco później przyszedł doktor i dał mi kazanie. Nie można się ciąć, mogłaś się zabić, bla, bla, bla…
Tak, Jasminie jak najszybciej potrzebna jest pomoc. Najpierw psychologa, potem nauczyciela...

- Hej, pobudka księżniczko… - potrząsł mną. Teraz do mnie dotarło że leży za mną.
Kolejna noc z nim w łóżku?
Też bym nie wytrzymał.

- Myślisz że się nie domyślę? Pobudka chłopczyku! Zabrałeś mnie na próbę. Był Chris, Vince, Izzy, Jay… Aha i kogo mi tu brakuje? No jasne! Stringini! Myślisz że jestem taka głupia i nie poznam grupy US5?! – krzyknęłam.
No cóż *drapie się po głowie* Szczerze?

Nie widzę tu żadnego sensu!
*znudzony* No coś takiego...

- Dlaczego chcesz się zabić? – zaczął przeczesywać moje włosy swoimi palcami.
- Bo szycie jest złe…
- Wolę wyrzucać dziurawe rzeczy i kupować nowe - oznajmiłam

Ja do nich nie pasuje! Bezdomna, brzydka i na dodatek bez rodziny… Nie, to nie ta bajka. Oni są sławni, kochani, kochająca rodzina i fanki.
Zastanawiam się, dlaczego wszystkie aŁtoreczki nie uświadomią sobie tego wcześniej. Zanim napiszą jakikolwiek fanfick...

Nawet nie mam pojęcia co się ze mną dzieje.Co ja z nimi robię. Jak to się w ogóle zaczęło? Dlaczego?
aŁtorka! To ona zawiniła!

To okropne. Ale z drugiej strony słodkie.
Aż chce się wymiotować.

Usnęłam w ramionach Chrisa, całkowicie bezradna.
I wszystko skończyło się happyendem...

5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Opko kwikaśne. Ale z niektórych fragmentów można było więcej wycisnąć...

Anonimowy pisze...

Analiza przecÓdna, spłakałam się ze wzruszenia. Cóż za miły początek roku :D

Anonimowy pisze...

Techno na okrągło? To na pewno piekło.

Analiza wspaniała. Złe szycie rządzi! XD

Anonimowy pisze...

- Czyli?
- Moi rodzice cały czas pili i palili.
Pewnie gdyby aŁtorka znalazła jeszcze inny wyraz składający się z liter P, I, A, L, to by go tutaj dodała.

Piali ^^


Potem poszłam do łazienki jakieś dupki... Sam wiesz.
Czyżby nasz wybawiciel też miał doświadczenia z ochroniarzami?

Z tym, co tak namiętnie "liczy kręgi szyjne" (ciekawy eufemizm xD)


Słońce i zieleń „pukały” do mojego pokoju.
Aż dziw, że jej nie spaliło...

Co się czepiasz?! Wstawiła cudzysłów... xD


Byłam w okropnym humorze. Czułam się porzucona, zagubiona, zostawiona... Nikt mnie nie kocha, nie mam rodziców...
I nie dałam się zgwałcić...

Imooooooł ^^


Od nikogo nigdy wżyciu nic nie dostałam... Wiem, koszmar.
Nie urządzali sobie mikołajkowych prezentów klasowych?!

Tylko że ona nie mówi o Mikołajkach, tylko o jakichś Wżyciach... może nie miała tego czegoś, co kwalifikowało ją do udziału w tym święcie/obrządku/kij wie czym ;P


Mam straszny kaszel, gorączkę, boli mnie gardło, w brzuchu mi się skręca... Po prostu wszystkie warunki sprzyjające śmierci.
Zapomniałaś dodać o nożu w plecach, wyrwanych nogach i penetracji żołądka.

I lobotomii mózgu...! ...chociaż nie, to jest N/A w jej przypadku



Tylko leżeć,gapić się w sufit i czekać na jedynego gościa który mnie może odwiedzić...Śmierć.
Teraz tylko czekać na wiersze Jasminy. Na pewno kupię ten tomik!

Od razu przypomniał mi się poradnik "Jak napisać wierz w klimatach gotyckich" XD


Leżałam na trawie pod drzewem. Nade mną śpiewał jakiś ptak. Dalej na gałęziach dostrzegłam gniazdo. Wychyliła się z niego wiewiórka, po czym spadła prosto na moje kolana. Była maleńka.
- Cześć, zaopiekujesz się mną? – pisnęła.
Szczęka mi opadła. Nie dość, że była 3 razy mniejsza niż powinna, to jeszcze gadała!
Nie do wiary...

Alvin i Wiewiórki...!


Nieopodal zauważyłam niebieskie róże
I różowe kucyki?

I dinozaura Barney'ego


Jedyne co chodziło mi po głowie, jakimś dziwnym trafem, toto, że nigdy nie miałam dzieciństwa...
Co bardziej was dziwi? Jeden ze znanych zespołów rockowych, czy brak dzieciństwa bohaterki?

Richard Nixon! Chociaż nie... słoik migdałów! xD


Musisz mieć jakieś wspomnienia. –wytłumaczyłam.
"Polsca - wolny kraj"

*parsk* Czyżby całej Polsce ten cytat był znany? ^^



Akurat w tym temacie byłam pusta. W ogóle nie wiem nic...
A to ci dziwota!

Szanuję szczerość aŁtorki; wiele musiało ją to kosztować.



- Niech pan usiądzie. – doktor wskazał krzesło.
-O co chodzi? – chłopak spytał ze strachem.
- O krzesło.

*Ómarła*


„On coś wie!” pomyślałam.
Jest mądrzejszy ode mnie! Nieodpuszczalne!

...i nieuniknione


- Płaczesz? – pociągnęłam nosem.
- Eee... Nie, tylko mi się oczy pocą. – zaśmiał się.
Też się zaśmiałam. Był taki słodki...
Yea, sweet.

A nawet sweat DX


Zrobiło mi się znowu nagle tak strasznie zimno… Zrobiło się tak niedobrze, aż świat zawirował…
I nigdy nie siadajcie na chodnikach, bo źle skończycie!

Nieprawda... chodnik nie ma tu nic do rzeczy; Natomiast DEMENTOOOORZYYYYYY tak! :D


Komentarz wielbicielki: Nie wiem jak ty to robisz ja zawsze prubuję wywołać takie napięcie w czytelniku ale nigdy nie potrafię. a jak czytam to twoje to robi si się gęsia skorkę.

Kochana wielbicielko! By wywołać napięcie w czytelniku wystarczy poprosić go ładnie, by wsadził dwa palce w gniazdko elektryczne...


Nie opierał się, a wręcz przeciwnie jakby tez tego chciał. Wtuliłam się w niego, poczułam ciepło i miękką bluzę która miał na sobie…
To ten magiczny świat 'Silana'.

"Feel attractive" - limited edition xD


Gdy weszłam na taras tych szop, od dołu miały bardzo duży dach. Spojrzałam się na niego… Sprayem było na nim cos napisane. Jedyne co zdołałam odczytać to „Kocham cie”, „Dla najukochańszej”… Od razu się domyśliłam ze to ten chłopak. Wtedy zdałam sobie sprawę, że go bardzoo polubiłam…
*próbuje zrozumieć logikę historyjki*

Logiki możesz nie znaleźć, natomiast morał jest prosty: AA to nie taki zły pomysł...



- Dlaczego to robisz.
- Co? – znowu nie był w temacie.
- No, to wszystko. Przychodzisz tu, i jesteś dla mnie taki miły, i… - już nie mogłam więcej wyliczać.
Jeśli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o...

Słoik migdałów! Albo o Richarda Nixona!


Widać było że się zastanawia nad odpowiedzią, mimo że miał namalowane na twarzy zdziwienie zmieszane z zagubieniem.
*wyobraża sobie napis LOST z durną emotką nałożoną na niego*

*Ómiera po raz drugi*


Poczułam się dziwnie, bezradnie… Było ciemno… A ja się czułam jakbym opadała na dół… Spadam, spadam… Nic nie mogłam zrobić…
*spogląda na tekst do piosenki Comy "Spadam"* Nie, nie tak to leciało.

Mnie to i tak zakrawa o bluźnierstwo (a może nawet i plagiat...) - a tak swoją drogą, od razu miałam taki sam odruch :D


Słyszałam tylko takie ciężkie bum, bum, bum…
W piekle puszczają techno?

"Uhn Tiss, uhn tiss, uhn tiss baby..." xD


- Pi, pi… - usłyszałam cichutko. Rozejrzałam się.
Po chwili zauważyłam jakiś dziwnie błyszczący znak. Z matematyki wiedziałam, że ten znak oznaczał liczbę 3,14.

3,142!


- WoW! – krzyknęłam upadając. Jakimś cudem ktoś „podciął” mi nogi.
*przypomina mu się scena z filmu 'Hostel'*

A ja się zastanawiam, czy World of Warcraft odegra w opku znaczącą rolę...


Gdy Jasmina poszła do łazienki, Jay od razu złapał za fona.
Geez, za co?!

Otóż Fon to język używany w Beninie i Togo... czy to coś wyjaśnia? xP


Spuściłam głowę i mruknęłam „brzydkie” słowo.
S*per?

Ind*****!


Bo w jednym łóżku przecież śpią małżeństwa. A my nawet ze sobą nie chodzimy.
*macha ręką* Przesadzasz...

Nie zapominają, że oni są w fazie Romantyzmu!


Króciutka bluzka z pępkiem od razu przypadła mi do gustu.
*triumfalnie* A jak!

Bluzki z pępkami są takie... dizajnerskie


Gdy wróciliśmy do domu, przejrzałam swoje rzeczy. Wyszło że mam:
- 5 bluz
- 3 pary adidasów
- 2 japonki
- topik
- 2 krótkie spodenki
- 4 pary dżinsów
- 6 bluzek
Brakuje jeszcze dokładnego opisu każdego z ciuchów...

A te dwie Japonki to jakaś straż przyboczna?


Poczułam przeszywający mnie ból. (...) Nic nie czułam…Tylko ciemność i ból…
To chyba nie wymaga komentarza...

LOL!


I złe szycie - to jest to!

Anonimowy pisze...

- Dlaczego chcesz się zabić? – zaczął przeczesywać moje włosy swoimi palcami.
- Bo szycie jest złe…

Ten tekst mnie ómarł. o_O Czy ona była krawcową???