czwartek, 14 lipca 2011

Misz-masz, czyli miłość i cierpienie, rozstania i powroty...

Zapowiada się ciekawa noc! W końcu w każdy czwartek spotykamy się tutaj, aby przeanalizować najciekawsze blogaski, wycisnąć z nich co się da, aby głupota aŁtoreczek spływała nam po same czubki butów... 
Ale co ja mówię? Przecież nie było nas przez, dajcie mi to obliczyć... 666 dni! Dokładnie tak! A w związku z tak szatańską datą nie pozostaje mi nic innego jak tylko zaprosić wszystkich, którzy tęsknili i wierzyli (tych, którzy zwątpili - również) do pseudo-intelektualnej wyprawy w jeden świat ale jakże trzy różne. Brzmi skomplikowanie? Skądże. Pod nóż zabraliśmy bowiem trzy opowieści potterowskie. Nie była to jednak zagrywka taktyczna związana z otwarciem przez panią Rowling strony Pottermore. Szczerze mówiąc, dajemy Wam śmieci, które zalegają nam na dysku. Odnajdziecie więc zaginioną część Gwiazdy Slashu, opowieść o pannie Evans a także... kolejne dzieło naszej ulubionej aŁtorki. Pewnie już wiecie o kogo chodzi, jeśli jednak nie - tym bardziej zapraszamy do czytania.




1. O Harrym Głęboko Cierpiącym (zaginiona część druga)
Jeśli jeszcze pamiętacie całą historię związaną z tą analizą, nie muszę przypominać o tym, że towarzyszyła mi wtedy KatEv. Z przyczyn technicznych nie mogła jednak dokończyć analizy, dlatego postanowiłem zaserwować Wam ciąg dalszy, w który wybrałem się samotnie. Pierwotnie, miała się ukazać tydzień po części pierwszej, jednak zachowania jakie wywołała zmusiły mnie do zachowania jej w archiwum. Aż do teraz nie ujrzała światła dziennego... Zalecam jednak przypomnieć sobie początek: [x]


Na początek trochę o fanach opowieści...
[Tekst pochodzi z jednej z ocenialni, pod spodem komentarz wiernej czytelniczki]

Hmm właśnie dkończyłam czytać ostatnią notkę i muszę przyznać że mam mieszane uczucia.
Twój blog jest dobry. Wywyższa Cię ponad inne ale w dużej mierze dlatego, że tworzą je nastolatki tylko z chęci posiadania bloga.
Twóh blog zawiera jeden wątek główny - nic więcej> Ciagle Harry, Draco. Zaczęłaś bardzo ciekawie o Michaelu - dlaczego czasami nie zrobisz przerywniku z jakimiś sytuacjami, myślami Michaela?
Ron i Hermiona - zdecydowanie za rzadko się pojawiają. 
Bardzo dokładnie przyjrzałam się twojemu dziełu. Z przykrością stwierdziłłam, że albo nie czytasz wszystkim komentarzy albo nie odpowiadasz na wszystkie. Ciesz się popularnością, bo wielu autoró blogów ucieka się do SPAMu aby zwiększyć frekwencję. No i te monologi w głowie Harrego - są bardzo nudne, nie dodają opowiadaniu charakteru, ani żądnego kliamtu, atmosfery. Wydają mi się zbędne w takiej ilości. 
A teraz plusy ;)
Wszystko masz łądnie uporządkowane, nagłówek jest b.ładny. Bardzo rzadko widzę błędy w twoim opowiadaniu. Zresztą są to błędy stylistyczne, jeszcze nigdy nie zauważyłam ortograficznego. 
Mała rada dla CIebie jeśli chcesz ;) - jeśli poczujesz chęć zakończenia opowiadania, historii tej zrób to. Nie ma sensu przeciąganie go. Zawsze możesz, jeśli będzie ci się chciało zrobić nowego bloga i zacząć wszystko od nowa  ;)


Bez obrazy, ale Ty chyba jesteś jakaś walnięta. Cały ten twój komentarz jest jakiś dziwny. Niby co cię to obchodzi czy Heaven czyta komentarze czy nie? Miałaby odpowiadać na wszystkie? Chyba nic innego by wtedy nie mogła robić.

Przy tej Twojej radzie śmiałam się w głos. Kto tu mówi o przeciąganiu? Mam jakieś dziwne wrażenie, że z jakiegoś powodu chcesz zniechęcić Heaven do dalszego pisania tego bloga. Zazdrościsz czegoś czy co?

Za dużo monologów? Nie sądzę. Zresztą według mnie są świetne i dodają opowiadaniu niepowtarzalnego charakteru i klimatu.

,,Zawsze możesz, jeśli będzie ci się chciało zrobić nowego bloga i zacząć wszystko od nowa''. - A to zdanie było jeszcze lepsze xD. Po co miałaby zakładać nowego bloga, nawet jeśli kiedyś chciałaby pisać nowe opowiadanie? Może umieścić je tu, szkoda by było takiej statystyki.

Tak w ogóle to Heaven napisała już dość dawno temu, że wie jak się skończy Gwiazda Mroku i na pewno ją zakończy, więc żadne pisanie na siłę nie wchodzi w grę. 

Przysięgam, nie mogłam powyższego komentarza zostawić bez odpowiedzi, proszę o wybaczenie xD.

Pozdr.




– Szlaban Potter. Ze mną, w każdą sobotę, przez trzy tygodnie. Zaczynasz od jutra.
Ciekawe czy głodówka?...

– Nie będziesz mi rozkazywać!
– Jak śmiesz mówić do mnie takim tonem, Potter?! Jeśli tak bardzo chcesz, proszę bardzo, masz szlaban na miesiąc.
Przedłużył szlaban o tydzień! To takie... mało Severusowe!

Zielonooki całkiem przestał panować nad furią, która go ogarnęła. Czuł, że za chwilę rzuci się na Snape’a i rozszarpie gołymi rękami.
O ile jego niedożywienie nie da o sobie znaku.

– Wiesz gdzie ja mam to, co ty mówisz? Centralnie… W dupie.
Przez prawie siedem rozdziałów nie doczekaliśmy się żadnej sceny erotycznej. Czyżby był to swoisty prolog?

Klasa wstrzymała oddech. Ktoś się zakrztusił.
Powietrzem? Magia!

–  Pieprzę te twoje ukochane eliksiry, mam dosyć. Pieprzę bycie zasranym aurorem, mam już to wszystko gdzieś. Wypisuję się.
Tak mnie naszło... Ciekawe jak wyglądałaby nieocenzurowana wersja Harry'ego Pottera napisana przez Rowling?

Zaczął przeszukiwać kufer. Na samym dnie, w stercie ubrań znalazł to, czego szukał – żyletkę…
Powrót Mrocznej Żylety.

Schował ją do kieszeni i pobiegł prosto do pokoju życzeń.
Zażyczy sobie więcej?

Krople krwi skapywały do umywalki. Przegrał walkę ze samym sobą.
Zażyczył sobie umywalkę? Dość... niecodzienne, ale to w końcu Harry.

Cięcie… Kolejne… I kolejne…
- Stop! - przerwał w końcu reżyser - Takiego gówna nie puszczę! Weźcie mi stąd tego pseudo samobójcę!

W końcu zmusił się, żeby przestać. Nie chciał powtórki z rozgrywki w lecie.
Wystarczały mu powtórki w telewizji.

Kiedy szedł korytarzem usłyszał fragment rozmowy Rona i Hermiony:
Wszystkie ich słowa odbijały się od ścian i wędrowały do oddalonego o kilometr Harry'ego.

– Mówiłem ci przecież, że to kompletny świr… Dzięki Bogu, że już się z nim nie przyjaźnię. Wszyscy by mnie znienawidzili, tak jak jego.
Po sitcomach takich jak "Everybody Hates Chris" i "Everybody Loves Raymond" przychodzi czas na "Everybody Hates Harry"

– Ron, jak możesz tak mówić?! On potrzebuje pomocy, a ty…
– Taa… Chyba na oddziale zamkniętym – mruknął rudowłosy. – Nie widzisz jak on się zachowuje? Od lata nie widziałem go w niczym kolorowym. Ciągle tylko na czarno i na czarno. Może stał się jakimś satanistą? Wszystko pasuje, oni też tacy są. Lepiej trzymaj się od niego z daleka…
Ron jako znawca mugoli nie jest niczym zaskakującym. Jaki ojciec, taki syn.

W tym momencie Harry wyszedł zza korytarza.
I udał się w schody.

Wyglądał… Przerażająco, chociaż chyba nie zdawał sobie z tego sprawy. Włosy miał jeszcze bardziej rozczochrane niż zwykle, cały ubrany na czarno, oczy świeciły strasznym blaskiem. Na twarzy miał smugi krwi. Musiał sobie przejechać po twarzy ręką.
Nie wszyscy wiedzą, że Harry wystąpi również w filmie "Wybraniec Nożycoręki".

– Taki dupek jak ty, chyba nawet nie wie, co to jest żałoba, co? – wysyczał pogardliwym tonem.
Ron zaczął wertować słownik mugolsko-magiczny.

Ja jestem szczery, i powiem ci, co o tobie myślę, bez niedomówień. Dla mnie jesteś nikim. Jesteś żałosnym kawałkiem gnojka, nic już dla mnie nie znaczysz. Cały czas udawałeś kogoś, kim nie jesteś. Dla takich, jak ty szkoda mi i czasu, i słów…
Dlatego stoję tu teraz przed tobą i mam słowotok.

W połowie drogi do dormitorium zderzył się z czymś. Jak okazało się chwilę później, tym „czymś” był Draco Malfoy. Znowu.
Miałem napisać to samo: znowu.

– Dlaczego się tak na mnie patrzysz?!
– Masz krew na twarzy.
– Aha. I co w tym takiego dziwnego? Już nie można mieć krwi na twarzy?!
Właśnie naszła mnie chora wizja, w której Malfoy zlizuje krew z Harry'ego... *przechodzą go dreszcze*

„Proszę natychmiast stawić się w gabinecie dyrektora. Hasło brzmi: „Krwiste lizaki”.
Profesor McGonagall.”
Następnym hasłem będą "Czekoladowe Trupy"

– Harry, profesor Snape jest w tej szkole nauczycielem. Musisz okazywać mu szacunek, wiesz o tym – powiedział ostrym tonem Albus.
*wytrzeszcza oczy* Wszędzie to powtarzają, ale to... herezje!

– A, co z twoim marzeniem. Harry? Nie chcesz być w przyszłości aurorem? – Zdziwił się dyrektor.
– Po pierwsze, to tak, zmieniłem zdanie, co do zawodu.
Teraz zostanie płatnym mordercą... Chociaż może wybierze zawód ducha na Święto Duchów.

– O czym ty mówisz, Harry? Dlaczego miałbyś nie żyć? – spytał lekko zaniepokojonym tonem Dumbledore.
- No wie pan, te wszystkie przepowiednie i tym podobne bzdury. Już mi się od nich miesza w głowie...

– Niby, dlaczego miałbyś się zabić?
– Bo tego chcę. Nie mam już po co żyć, nie mam dla kogo. Jeśli mi się uda, zrobię to, co chcecie, a jeśli nie – zginę. Mi to wszystko jedno.
To kiedy w końcu przejdziemy z etapu pierwszego pt. "Emo Harry" do etapu "Homo Harry"?

Kiedy rano się obudził, nie otwierał przez chwilę oczu, rozkoszując się myślą, że jest sobota.
Chciałbym tak rozkoszować się codziennie!

Dopiero po chwili dostrzegł sporą paczkę leżącą na jego kołdrze. Starannie opakowany prezent, owinięty czarnym papierem ze srebrną wstążką. Zdziwiony sięgnął po doczepioną karteczkę.
Osoba, która ją pisała, miała ładne, lekko pochyłe pismo. Harry nie przypominał sobie, do kogo należy. Chyba jeszcze takiego nie widział… Było tylko jedno zdanie.
*piszczy przeraźliwie* Tajemniczy wielbiciel! Wypaśnie! Ja też tak chcę!

„Żebyś nigdy nie czuł się samotny.”
To Harry jeszcze nie przedstawił nikomu swojej Miss Polsilver?

W środku był... Kociak.
*parsk* To dopiero przyjaciel, który łazi  przez tydzień po całej wsi i nie obchodzi go co się z tobą dzieje...

Miał śnieżnobiałe, jedwabiste futerko. Wpatrywał się w chłopaka dużymi, jasnoniebieskimi oczami. Szyję ozdabiała granatowa obroża, wysadzana małymi diamencikami.
Dobra, ja wiem, że to z zamiaru miał być slash, ale już nie róbmy z facetów takich diamencikowych kochasiów. Oczywiście wiemy od kogo jest ten kot, prawda?

Była na niej zawieszka z napisem „Milano”.
Obok napisane było, aby prać go ręcznie i nie suszyć.

Posiedział tak trochę, drapiąc kota za uchem. To było nawet… Relaksujące? Czytał kiedyś, że głaskanie psa i kota ma takie właściwości.
Nie-sa-mo-wi-te! I pewnie wpadli na to czarodzieje, co?

Milano szybko stał się ulubieńcem wszystkich dziewczyn w Gryffindorze.
W przeciwieństwie do właściciela.

Harry musiał go często ratować, żeby nie został uduszony przez stada piszczących Gryfonek.
Harry jeszcze raz udowadnia, że mimo swoich niedogodności jest w stanie poświęcić się dla innych. Prawdziwy wybraniec!

Jak się okazało, kociaka nie przysłali brunetowi ani Hagrid, ani Hermiona.
Hagrid protestował, twierdząc, że koty nie wykluwają się z jajek a Hermiona jest zbyt zajęta nauką by pamiętać o swoim pupilku.

Nagle coś się zmieniło. Nie było go już w klasie pełnej uczniów. Znalazł się w jakimś ciemnym pomieszczeniu. Wizja.
Ktoś przed nim klęczał
*zaciska pięści z wrażenia* Czyżbyśmy poznawali mroczne wizje rozkoszy Wybrańca?

i pokazywał mu jakiś szkic.
Nie, jeszcze nie...

Harry wziął do ręki kartkę. Był na niej narysowany jakiś kształt, a obok niego jakieś pospiesznie napisane informacje.
Nie ma to jak pamięć fotograficzna.

Był środek października. Wszyscy uczniowie modlili się o ferie świąteczne.
A podobno książki o młodym czarodzieju zaliczają się do okultyzmu...

Kot miał charakterek. Czasami był straszną przylepą. Potrafił ciągle włóczyć się za Harrym, jakby był jego cieniem i łasić się do niego bez końca. Codziennie w nocy, przychodził do niego do łóżka i spał razem z nim.
Gdyby nie fakt różnicy gatunkowej, pomyślałbym o nich jak o parze.

Bywał bezczelny, kiedy wpychał się na poduszkę.
Dlatego Harry często zabierał mu koc.

Potrafił też zamienić się ze słodkiego kociaka w małego tygrysa.
No proszę, Kot-Auror! A Harry nie potrafi!

Milano miał też swoje sekrety. Potrafił znikać bez śladu. Wracał bardzo szybko, ale brunet nigdy nie wiedział gdzie był. Podejrzewał, że znalazł sobie jakąś „przyjaciółkę”.
Kotka Filcha może czuć się zagrożona.
Poza tym, myślicie, że Dumbledore maczał w tym palce?

– Musisz ostrzec Dumbledore’a czy kogoś. Dzisiaj po północy w Hogsmeade będzie kilku Śmierciożerców. Chyba Avery i Lestrangowie, mają jakieś zadanie. Nie wiem, co to jest, ale na pewno nic dobrego…
Przychodzą rozdawać cukierki pierwszorocznym.

– Nie będę ci tego wyjaśniać na środku korytarza – syknął szarooki.
Szarak speszył się i wskazał na męską ubikację - Tam - dodał.

– Uwierz mi, Potter, chociaż ten jeden raz – powiedział chłopak błagalnym tonem.
Malfoy upadł na kolana i wijąc się u stóp wybrańca wyjękiwał niewyraźnie swoje prośby.

Dwadzieścia minut przed północą brunet szedł w kierunku łazienki. Twarz miał do połowy zakrytą czarną arafatką. Widać mu było tylko oczy. Był ubrany w czarne spodnie i bluzę. Na rękach miał założone skórzane rękawiczki bez palców, ozdobione ćwiekami.
Sens? Tutaj go nie znajdziesz...

Stanął przed lustrem. Sam ledwo się poznał.
Pokaz mody dla anorektyków miał się zaraz zaczynać. Podobno na poczęstunku mieli serwować wodę i krakersy.

Harry’emu wreszcie udało się dostrzec. Nawet w ciemnościach poznał, kto to jest. Bellatrix Lestrange. Sama. Bez męża i Avery’ego.
Wyszła sobie z Nagini na smyczy na wieczorny spacerek po Hogsmeade.

– Kim jesteś? – warknęła kobieta.
– Och, naprawdę mnie nie poznajesz? – Harry zsunął z twarzy arafatkę. – A teraz?
- Kewin Spejsi? - szepnęła z niedowierzaniem.

W każdej chwili ktoś może ich zobaczyć albo reszta Śmierciożerców dołączy do Bellatrix.
Nigdy nie wiadomo ilu Śmierciożerców udaje się na samotny spacer o zmroku w tym samym czasie.

On nie może użyć Niewybaczalnego, bo Ministerstwo ma swoje sposoby, żeby dowiedzieć się, kto gdzie użył tego zaklęcia
Wysyłają podejrzanych na tortury w Guantanamo.

Gdyby sprawdzili później jego różdżkę…
Bilingi mogłyby wskazać na niego.

W takim razie Avada Kedavra odpada. Został tylko… Nóż.
Obawiam się, że wtedy mogłaby się pojawić jakaś drużyna CSI...

Znalazł się tuż przy niej. Bellatrix nie zdążyła się nawet poruszyć. Kruczowłosy wbił nóż prosto w jej serce szepcząc: –  To za Syriusza. Zdychaj, dziwko.
- I następnym razem połknij - szepnął.

Z miejsca, gdzie wbite było narzędzie płynęło całe mnóstwo krwi.
W porównaniu z krwotokami Harry'ego - to nic.

Z wyrazem obrzydzenia na twarzy schował zakrwawiony sztylet do kieszeni, brudząc sobie przy tym ręce. Czuł chorą satysfakcję patrząc na martwe ciało zabójczyni Syriusza.
Pieprzony Makbet, pomyślał analizator, wyobrażając sobie Harry'ego umywającego ręce.

Podniósł się z kolan. W tym samym momencie usłyszał tupot nóg.
W oddali było widać głupią emotikonkę z Gadu-Gadu.

– Ty… – Rozległ się groźny, warczący szept. –Ty… Zabiłeś ją! – ryknął Lestrange.
- Zadrapanie - powiedział, spoglądając to na ciało Bellatrix, to na swoje sznyty na rękach.

Mężczyzna dostrzegł zakrwawiony nóż, leżący w trawie. Z pewnością wypadł Harry’emu.
Nóż odbijał światła sklepowych neonów.

– Nie zabiję cię teraz – szepnął złowrogo. – Zapamiętaj, będziesz zdychać w męczarniach, jakich nie jesteś w stanie sobie wyobrazić. A to będzie ci przypominać, że masz jeszcze niewiele życia. Wkrótce cię znajdę. – Uśmiechnął się lodowato.
Już następnego dnia w siedzibie Lorda Voldemorta pojawił się sztab kryminalistyków z różnych popularnych seriali.

Nagle coś mu zaświtało w głowie. Łazienka Jęczącej Marty. Mógł tam pójść, i doprowadzić się trochę do stanu używalności, wiedząc, że nikt mu w tym nie przeszkodzi.
Oprócz samej lokatorki. Dlaczego dalej mam w głowie scenę z Makbeta?

Draco Malfoy. Ale co on robił na drugim piętrze w środku nocy?!
Na myśl przychodzą mi tylko dwie odpowiedzi, ale wolałbym o nich nie mówić...

– Potter?! – szepnął z niedowierzaniem.
– Malfoy… – odparł słabo zielonooki.
Zielonooki i szarooki stworzą wspaniałą parę. A ich dzieci też będą jacyśtamoki.

– Chyba żartujesz! – prychnął blondwłosy. –Nie wiem, za kogo mnie masz, skoro myślisz, że pozwolę ci się wykrwawiać na korytarzu – warknął z wyrzutem.
No cóż. Przez te siedem tomów i miliony opek trudno się połapać kim ty jesteś...

– Wcale się nie wykrwawiam. To tylko drobne zranienie…
– Drobne zranienie?! Chyba się nie widziałeś.
Nie przesadzajmy. Morze krwi po użyciu żyletki było o wiele groźniejsze, niż jakieś tam rany. Phi!

– Trzeba cię trochę doprowadzić do porządku.
– Nie będę przyjmował twojej pomocy – warknął zielonooki.
U Edwarda była przynajmniej jakaś odmiana. Raz złote, potem czerwone. A tutaj? Monotonia.

Harry nie wiedział, co robić. Z jednej strony czuł się coraz gorzej, a z drugiej nie chciał przyjąć pomocy od swojego wroga.
Jedynym rozwiązaniem będzie śmierć, co akurat jest mu – nomen omen – na rękę.

Kruczowłosy już miał zamiar protestować, kiedy usłyszeli miauczenie kota. Pani Norris pojawiła się na korytarzu.
Uciekała przed Milano. Gdy tylko zobaczyła jego właściciela, prychnęła wściekle.

Draco mruknął jakieś niezrozumiałe słowa i portret odsunął się. Otworzyło się jakieś tajne przejście.
Jeśli założyć, że każdy uczeń Hogwartu ma swoje tajne przejście, to Dumbledore może być spokojny o swą misję tworzenia nowego pokolenia.

Wreszcie doszli do celu. Znaleźli się w jakimś pomieszczeniu. Kliknięcie zamka. Chwilę później, Draco położył go na łóżku.
Znajdowali się w Prywatnych Komnatach Dracona.

Był świadomy tylko tego, że ktoś zdejmuje z niego zakrwawioną bluzę. Usłyszał ciche syknięcie.
Rana wydala zdławiony okrzyk bólu.

Potem poczuł jak rana zostaje obwiązana bandażem, skórzane rękawiczki zsunięte z rąk, a arafatka ściągnięta z szyi. Ostatnią rzeczą, jaką pamiętał, było delikatne otulenie kołdrą.
Najnowsza kolekcja pościeli od Severusa. Już wiemy po co mu te lochy!

od aŁtorki: Pomysł z wykorzystaniem noża zawdzięczam Mal (HP i Czarna Prawda), której serdecznie dziękuję ;*.
Znaczy się, 'zerżnęłam', nie 'wykorzystałam'.

– Cholera, Potter, odpieprz się od mojej kołdry!
Nie dosyć, że mnie pieprzyłeś, to jeszcze teraz kołdra? Nie daruję!

Po lewej stronie leżał Draco Malfoy. Był prawie cały odkryty i zepchnięty na sam brzeg łóżka.
Do wydobycia Malfoya użyto metody odkrywkowej.

Dopiero po chwili uderzyła go dziwność sytuacji. Spał w jednym łóżku z Malfoyem! Ale jak do cholery? Dlaczego?!
Przyczyny mogą być różne: brak miejsca w Skrzydle Szpitalnym, bunt przeciw becikowemu planowi Dumbledora, młodzieńcza fantazja...

– Oszalałeś Malfoy?! Wynoś się stąd! – krzyknął z oburzeniem zielonooki.
– Ja?! – prychnął blondyn. – Pozwól, że cię uświadomię, Potter. To TY jesteś w MOIM osobistym łóżku i właśnie po raz piętnasty kradniesz MOJĄ kołdrę!
Kruczowłosy rozejrzał się po pomieszczeniu.
Mniejsza o treść konwersacji, ale czy używanie (nagminne) zwrotów takich jak powyżej do opisywania bohaterów nie jest przejawem kiepskiego stylu i braków językowych?

Faktycznie.
Dziękuję za utwierdzenie mnie w tym przekonaniu.

– Naprawdę masz zamiar iść w takim stanie na zajęcia?
– Jasne, że tak. Zresztą, nie mam wyboru. Podejrzane byłoby, gdybym się nie pojawił…
Zważywszy na fakt, że współlokatorzy zauważyli już twoją nieobecność w ciepłym łóżku.

Wszyscy głośno dyskutowali i przeglądali „Proroka Codziennego”.
"Sworn enemies in the Land of Nod" głosił tytuł artykułu, a pod nim zdjęcie Pottera oraz Malfoya.

Na okładce magazynu, było zdjęcie martwej Bellatrix, leżącej w trawie.
Pseudo artyzm wlał się do siedziby Proroka. Prawie jak akt.

Nagłówek był napisany wielkimi czerwonymi literami. Napis głosił: „MORDERSTWO W HOGSMEADE! Czytaj na stronie drugiej.”
Pod spodem widniał napis, że w jutrzejszym wydaniu będzie można zakupić magiczną kolorowankę, która wyleczy każde schorowane dłonie.

„Najprawdopodobniej wczoraj w nocy, bądź dziś rano, Aż dziw bierze, że Prorok jeszcze nie ustalił godziny zgonu! w jednym z zaułków miasteczka Hogsmeade miało miejsce morderstwo. Odnaleziono zwłoki poszukiwanej Śmierciożerczyni, zbiegłej z więzienia – Bellatrix Lestrange, skazanej na dożywotni pobyt w Azkabanie za doprowadzenie do szaleństwa i utraty zmysłów małżeństwa Longbottom. Bo to zła służąca była... Kobieta została zabita w bardzo brutalny sposób – ktoś pchnął ją nożem prosto w serce. Kilka ulic dalej można zauważyć świetnie rozwijający się handel bronią białą. Sklep prowadzi Ollivander... Mordercy nie udało się ująć, a narzędzia zbrodni nie znaleziono. Nie wiadomo, co do końca się wydarzyło, gdyż nie ma żadnych świadków tego zdarzenia. Aurorzy oraz przybyła na miejsce grupa CSI starają się rozwikłać tajemnicę i znaleźć sprawcę. Mają teorię, że zanim Bellatrix Lestrange została zabita, miała miejsca jakaś walka. Ustawka pomiędzy kibicami Górnika i Wisły. Niedaleko ciała kobiety, zaczynają się ślady krwi, które nie należą do niej. Niestety nie udało się stwierdzić, czyja to krew. *wzdycha* A gdzie magiczna maszynka do odczytywania DNA? Co najdziwniejsze, prowadzą prosto do… Miodowego Królestwa i tam się urywają. Aurorzy dokładnie sprawdzili budynek i przesłuchali jego mieszkańców. Jak się okazuje, są niewinni.

Rudowłosy uśmiechnął się złośliwie, przytrzymując Harry’ego za nadgarstki. – Myślisz, że nie wiem, kto zabił Lestrange? Wiem, że w nocy nie było cię w łóżku.
- Byłem tam a ciebie... nie było! - szlochał z wyrzutem.

– Nie waż się podnosić na mnie ręki… Nigdy więcej, zapamiętaj to sobie. Chyba, że chcesz skończyć, jak Bellatrix.
– Myślisz, że się ciebie boję morderco? – zapytał tamten podnosząc się z ziemi.
– Ostrzegam cię, nie prowokuj mnie…
Bo Harry będzie musiał użyć gilgotek!

Był zły, że jego wróg, po raz kolejny mu pomaga.
Czyli to wróg, czy już nie wróg?

– Chciałem się z tobą napić. – Malfoy wzruszył ramionami.
– Aha. Może to i byłby dobry pomysł – mruczał nie w pełni przytomnie zielonooki.
Malfoy sprowadził najlepsze trunki z różnych części Europy.

Siedzieli przez kilka minut w milczeniu. Czarnowłosy był taki senny… Czuł, że mimowolnie przysypia. Chciał tylko spać. Wszystko wokół, przestało go obchodzić. Wiedział, tylko, że osuwa się na siedzenie sofy, kładąc się na niej i opierając głowę na czymś, co było według niego poduszką. Wyczerpany, zasnął.
*miesza się* Mamskojarzenia, ale nie chcę ich wypowiadać na głos...

Dopiero w tej chwili, kruczowłosy zdał sobie sprawę, że to, na czym spoczywała jego głowa nie było poduszką, tylko kolanami Draco.
Pomijając idiotyczny wątek snu, który przejawia się w każdym opowiadaniu, muszę powiedzieć, że reszta wcale nie jest taka świetna. Pomijając hektolitry krwi, gdzie pot i sperma?

– A co z piciem? – zapytał nagle Ślizgon.
Samotnie, we dwójkę... Aż dziw, że Harry nie wyczuł żadnego podtekstu.

Kiedy wszedł do dormitorium, od razu zauważył, że coś jest nie tak… Jego kufer był otwarty, wokół niego leżały porozrzucane ubrania. (...)
Album, w którym były jedyne zdjęcia jego rodziców i Syriusza, jakie posiadał, leżał na ziemi. Był całkowicie zniszczony… Podziurawiony, poplamiony, i z podartymi kartkami…
No dobrze, te plamy można było wykreślić z listy, bo Harry lubił jadać, przeglądając album... O, pomidor...

- Sprawdziłam to zaklęciem, które wykazało, że ktoś zniszczył go za pomocą czarnej magii… Nie da się odwrócić jej skutków. Nawet profesor Dumbledore nie potrafiłby tego zrobić.
Voldemort wprowadził nową metodę dla Śmierciożerców przeciwko wrogom: niszczenie pamiątek rodzinnych

Ron Weasley właśnie wychodził samotnie z Wielkiej Sali. Harry tylko czekał na taką okazję. Bez zastanowienia się rzucił się na rudowłosego.
*głosem Czubówny* Widzimy, jak wściekły gryf atakuje swoją ofiarę. W porze deszczowej takie zdarzenia są na porządku dziennym...

-Szlaban Potter, Przez dwa tygodnie, w niedzielę wieczorem, w moim gabinecie. Zaczynasz od jutra.
A będą świece?

-Weasley, idź do skrzydła szpitalnego, Potter, zejdź mi z oczu. Czekam jutro w gabinecie. Możesz być pewien, że powiadomię profesor, McGonagall o tym incydencie.
To McGonagall też tam przyjdzie? I Malfoy nie będzie zazdrosny!?

-Nie krzycz na mnie Harry.
-Nie krzyczę, tylko głośno mówię!
Do moich rodziców ta argumentacja nie trafia...

- Skoro tak bardzo chcesz, to proszę, ostatnio zachowujesz się jak jakiś dzieciak, albo nastolatka z problemami psychicznymi.  Zadowolony?
Mam ochotę uścisnąć Hermionie rękę.

-Wynoś się! – powtórzył. –Świetnie się dobraliście, naprawdę, ty i ten twój Weasley jesteście siebie warci! Żałuję, że wtedy w pociągu, usiadłem z wami w przedziale, ale tak już jest jak się ma pecha! – krzyknął ze złością, zanim zdołał się powstrzymać.
Kolejna dramatyczna rozmowa. Czyżby Pan Żyletka musiał wkroczyć?

-Harry, posłuchaj. Nie możesz tak myśleć… Masz prawo mieć swoje własne problemy. Wbrew wszystkiemu, jesteś zwykłym chłopakiem, nie jesteś ze stali, i masz swoje uczucia.
Nawet Malfoy jest bardziej stalowy od ciebie!

Miała rację. Przecież, kiedy Harry poszedł do Wielkiej Sali, Ron już tam był. Brunet wrócił wcześniej do dormitorium. Rudowłosy nie zdążyłby tego zrobić…
Zawsze można pożyczyć jakieś ciekawe wynalazki Hermiony...

Dopiero w tej chwili, brunet dostrzegł bogato zastawiony stół. Były na nim porcelanowe talerze, pozłacane sztućce, jakieś wykwintne potrawy i sporo alkoholu.
Malfoy schował szybko ulotkę kateringu do swojej kieszeni.

-Uwierz, że zdążyłem zauważyć, ale nie trochę zbyt… oficjalnie i uroczyście?
-Jeśli ci się nie podoba, następnym razem zamówię pizzę.
Następnym razem..?
Harry woli 'one night stand'.

Kruczowłosy czuł się…, co najmniej dziwnie. Jak na jakiejś randce w ekskluzywnej restauracji.
Jakby Malfoyowi zrobić 'kucyki' i założyć stanik...

-Ile już wypiłeś?
-Jeszcze nic.
- …
Milczenie Malfoya oznaczało, że jego plan upicia Wybrańca nie idzie zbyt dobrze.

Harry zaczął opętańczo chichotać, niechcący oblewając się całą zawartością kieliszka. Który to był? Siódmy? Chyba…
"Już siódma?... Jak ten czas leci, jak ten czas leci..." *odkłada na bok Lalkę Prusa*

-No, bo myśleliśmy, że jesteś tym… Dziewicem Slytherina czy jak mu tam było, i chcieliśmy cię sprawdzić. Zamieniliśmy się w Crabbe’a i Goyle’a przez Eliksir Wielosokowy…
Harry nie wiedział, że wnet się dowie, czy Malfoy jest Dziewicą Slytherina...

-Pierdolisz? – szarooki zaśmiał się głupkowato. Kto by pomyślał… A wiesz, co? Mam pomysł. Zgrywus! – krzyknął nagle.
-Kto?! – zielonooki wybuchnął niekontrolowanym śmiechem. –Oooch, znasz tego Smerfa? To był mój ulubiony! Mogę autograf?
-Co to jest Smernf?
-Smerf idioto!
-Ech, nieważne… Zgrydziok? – spytał niepewnie Draco. –Zgrozek? Zgred z gitarą byłby dla mnie parą? – warknął ze złością.
Ja być Pawian. Ja nie lubić Łasic. Łasic nie być lepszy od ja... *Nie pytajcie*

Kilka minut później, Zgredek wrócił, niosąc dwie olbrzymie porcje deserów i kładąc je przed chłopakami na stoliku. Pożegnał się cichym „Do zobaczenia Harry Potter, sir” i deportował się.
Na miejscu Zgredka też bym się zmywał. Wcześniej oczywiście zostawiając przypadkowo włączoną kamerę...

bo blondwłosy wycelował w niego różdżką i mruknął jakieś zaklęcie. Harry był przywiązany do krzesła.
*idzie przygotować sobie kakao i popcorn*

-Biedny Zgredek się napracował, a Harry nie chce zjeść deserku. Nieładnie. Nie może się zmarnować.
-Nie wygłupiaj się, zobacz ile tego jeszcze jest… Prędzej się porzygam niż to wszystko…
-To nie będziesz patrzył, ile ci jeszcze zostało. – odparł tamten, podchodząc do niego i zawiązując mu oczy jakąś opaską.
Soft porno, jak matkę kocham. Niech coś się zacznie dziać!

-O nie, nigdzie się nie wybierasz. –szarooki uśmiechnął się szyderczo i z pucharkiem w ręce, usiadł kruczowłosemu okrakiem na kolanach.
*próbuje złapać oddech* Borzeborze, wreszcie!

-Zjedz tą ostatnią, za Dracusia. – powiedział blondyn przymilnie. Nie poskutkowało. –Za Milusia? – spróbował jeszcze raz.
Za papieża.

Brunet najpierw poczuł, jak ktoś delikatnie unosi jego podbródek do góry, a chwilę później coś miękkiego, subtelnie dotyka jego warg, zupełnie jak muśnięcie skrzydeł motyla…
Draco wydobył z odmętów swoją słynną kolekcję owadów.
(Albo wydobył coś innego)

Kiedy blondyn nie dostrzegł żadnego sprzeciwu,
Nie!? A ja to co?

Kiedy blondyn nie dostrzegł żadnego sprzeciwu, wplótł palce w kruczoczarne włosy i pogłębił pocałunek, śmiało wsuwając język w usta Gryfona.
Ale wyjął motyle, zanim zaczęli, nie?

Kiedy przechodził obok Łazienki Jęczącej Marty, nagle poczuł jak ktoś wpycha go do środka.
*sięga po czerwony kwadracik, zastanawiając się, czy już czas na jego użycie*

Malfoy. Oczywiście. Stał teraz twarzą do niego, Harry opierał się plecami o ścianę.
*myśli, że właściwie przydałoby się go odkurzyć*

Chcąc nie chcąc, chwycił do rąk miotłę i zaczął zamiatać pomieszczenie.
Dirt? Any dirt, honey? We've got Harry!

Jakoś dziwnie się czuł. Ciągle wydawało mu się, że ktoś jest w pobliżu.
Snape zostawił włączoną kamerę...

Raz nawet miał wrażenie, że coś otarło się o jego ramię, ale kiedy odwrócił się za siebie, niczego nie dostrzegł.
Gdybym wierzył, powiedziałbym, że to magia!

Mężczyzna spojrzał na olbrzymi zegar wiszący na ścianie.
Wiecie co mówią o mężczyznach z wielkimi zegarami?!

-Profesor Dumbledore prosił mnie, żebym sprawdził jak sobie radzisz z oklumencją.
Dumbledore chce wybić z głowy Harry'emu te złe zachowanie!

Cholera jasna. Wszystko się wyda. Nie da rady się obronić.  Snape zobaczy wszystko. Dowie się, że się ciął, że całował się Malfoyem, że zabił Bellatrix. To koniec.
Zawsze może wpaść w jakiś romans z Severusem, czy coś... Te wspólne kąpiele, podczas których Harry myje włosy Snape'owi...

-Potter? - rozległ się głos Snape’a. Brunet podniósł wzrok i spojrzał na nauczyciela. –Kto cię uczył oklumencji?
-Przyjaciel we wakacje. – skłamał gładko. Wiedział, że to, co myśli było głupie, ale był pewien, że to nie on zablokował swój umysł.
"Wiedział, że to co myśli było głupie" No popatrz, popatrz...

Harry odwrócił się, chcąc zobaczyć, czego nauczyciel szuka. Łup. Rozległ się dźwięk tłuczonego szkła. Niechcący strącił łokciem jeden ze słoików.
Nie wiem czy ta onomatopeja oddaje odgłos stłuczonego szkła, ale proponowałbym "Jeb!"

uklęknął na posadzce, zbierając szklane odłamki. Syknął z bólu, kiedy jeden z nich wbił mu się w dłoń. (...) Nie mając wyboru, kruczowłosy podszedł do biurka nauczyciela i pokazał mu rękę, starannie uważając, żeby rękaw szaty zakrył mu nadgarstek.
Severus powinien zacząć zajmować się innymi uczniami w Skrzydle Szpitalnym...

Draco Malfoy. W rękach trzymał jego pelerynę niewidkę.
*zakrywa ręką usta, maskując ziewnięcie* O, no co ty!

-Dzięki… A więc, to byłeś ty? Przez cały czas wydawało mi się, że wyczuwam blisko siebie czyjąś obecność… I oklumencja… Pomogłeś mi, prawda?
-Tak. Zablokowałem przed nim twój umysł.
Pytacie, dlaczego Malfoy robi to wszystko?...

-Po raz kolejny uratowałeś mi tyłek.
Odpowiedź, a właściwie pewną część, znajdziecie w tym zdaniu.

-To nie pierwszy raz Potter. Ostrzegałam cię, wiesz o tym. Od początku roku zaniedbujesz naukę. Nie odrabiasz zadań, na lekcjach wciąż jesteś rozkojarzony i ledwo przytomny.
Brakuje mi tu jeszcze opisu w stylu "motyli w brzuchów", które swoją drogą kolekcjonuje Draco...

Przykro mi, ale może tygodniowy szlaban trochę cię zmobilizuje.
*unosi ręce w geście uniesienia* Habemus szlaban!

Klęczał na podłodze w sypialni Malfoya.
*zaczyna coraz szybciej polerować czerwony kwadracik*

Ćwiczyli jeszcze przez jakieś pół godziny. Niestety, bez większych rezultatów.
*Próbuje ulokować równo kwadracik w rogu analizy*

Siedzieli na czarnej skórzanej sofie i popijali piwo kremowe.
I po zajęciach... *oddycha z ulgą* Szkoda, że to było tylko ćwiczenie Oklumencji...

Szarooki zdjął naszyjnik i podał go Harry’emu. Był to srebrny łańcuszek z niewielkim sercem, wyglądającym jakby było wykonane z czarnego szafiru.
Ach, te mugolskie stragany na odpustach...

- To od mojej matki. Dała mi go jeszcze, kiedy… - urwał. –Jakiś czas temu. To Desiderium Cordis. – powiedział blondwłosy.
-Czyli?
-Po łacinie Tęsknota Serca.
*próbuje przetłumaczyć "Tęsknota Serca" na polski* Nie idzie, no... nie idzie!

Tak naprawdę, do końca nikt nie wie, co pokazuje Desiderium Cordis.
A żeby było naprawdę mrocznie, należy dodać, że nawet nie wiadomo, czy ma jakąś funkcję.

Czasami jest to przyszłość, czasami przeszłość, ale zawsze dotyczy jednego - twojego najskrytszego pragnienia. Może pokazać jakieś aluzje, coś, co się może stać temu, co najbardziej pożądasz, i to, z czym ci się to kojarzy… Tęsknota Serca, nigdy nie pokazuje wszystkiego dokładnie. Musisz sam to odkryć. Ona daje jedynie wskazówki, a czasami pokazuje odrobinę przyszłości..
Boję się tego, co za chwilę nastąpi...

-Wypowiedz zaklęcie Mysterii Clam *. Nie musisz nic robić różdżką.
*’Mysterii Clam’: w wolnym tłumaczeniu, oznacza w łacinie ‘Skryta Tajemnica’. Nie jest to zaklęcia samo w sobie. Działa jedynie, gdy osoba rzucająca je, ma na szyi naszyjnik ‘Tęsknotę Serca’ (‘Desiderium Cordis’).
-Mysterii Clam. – szepnął Harry.
Kolejne niezłe imię dla Mary Sue.

Najpierw ciemność. Zewsząd otaczała go czerń. Potem, motyl przelatujący tuż obok niego.
Coś mi się zdaje, że ałtorka ma niezłego hopla na punkcie lepidopterologii. Dla ułatwienia powiem, że to od łacińskiego słowa 'lepidoptera' *czuje się mądry*

Cudowne, jasnobłękitne niebo. Łańcuchy i kajdany. Czarna róża. Świetlista tarcza. Cień jakiegoś zwierzęcia o białym futrze. Miecz, przełamany na pół.
Cień futra miał biały kolor. A może to tylko biały proszek...

Chwilę później wszystko się urywa, a on znów siedzi na sofie obok Dracona. Oddał mu jego własność.
Znaczy się... co dokładnie mu oddał?

-A tobie, co pokazuje ten medalion?- spytał brunet.
-Wiele rzeczy. –odrzekł tamten wymijająco.
Z takim wymijaniem mógł wypaść z trasy.

-Szmaragdowe łąki. Olbrzymią przepaść. Lwa. Czarne, bezgwiezdne niebo. – zawahał się chwilę, po czym dodał z trudem- Białe, anielskie skrzydła, poplamione krwią.
Jeśli dalej brak jakichkolwiek kontaktów seksualnych przeszkadza wam w tym slashu, możecie zatopić się w jego mroku...

Cholera. Co takiego zrobił, że zaczął tracić wszystkich przyjaciół?
Jakimś dziwnym trafem naraził się aŁtoreczce!

Nie miał ochoty nawet otwierać oczu, bo tak jak było teraz, było mu dobrze. Ciepło, miękko i wygodnie. Mógłby tak przeleżeć całe życie.
Takie rozmyślania pojawiają się u mnie mniej więcej od poniedziałku do piątku...

Był zbyt śpiący, żeby się nad tym teraz zastanawiać, i zamiast tego, przysunął się jeszcze bardziej. Leżał tak przez dłuższą chwilę, dopóki to coś, się nie poruszyło. Zaintrygowany, uchylił powieki i pierwszą rzeczą jaką ujrzał, były kosmyki blond włosów. A on właśnie obejmował Dracona i wtulał twarz w jego szyję.
Dumbledore będzie zawiedziony. Harry mógł być takim dobrym przedmiotem prokreacyjnym.

Wziął ze stolika kawałek pergaminu i nabazgrał szybko:
Przyjdę tak jak zwykle. Nie ciesz się. Zabiję Cię. Nie miej zdziwionej miny, dobrze wiesz za co, wredny Ślizgonie!
Harry.
P.S I tak Cię kocham.
P.S 2. Żartuję!!!
Jeśli jeszcze nie jesteś przekonany, że to tylko ałtoreczkowe opcio, spójrz na pierwsze i drugie post scriptum...

-Wiesz, co? – Draco usiadł obok niego. –Chyba wolę cię takiego, jaki jesteś w nocy.
Kocham cię tylko nocami...

-Jesteś strasznie słodki, kiedy śpisz. Nawet ja muszę to stwierdzić.
Podczas każdej nocy do pokoju Harry'ego wkradał się Dudley, aby go polizać. Dudley potwierdza, że Harry jest słodszy w nocy, niż w dzień.

-Ślizgońki cham!
-Gryfoński kotek!
-Gnojek!
-Kotek!
-Cham!
-Kotek!
Pudelek!

-Przecież, Draco lubi wężyki, prawda? – szepnął cicho brunet, oblizując zmysłowym ruchem wargę.
*zakrywa oczy* Mnie to podchodzi pod zoofilię!

Teraz, dostrzegł, w jakiej pozycji się znalazł. Siedział na kolanach blondyna, z dłońmi na jego ramionach, które jeszcze chwilę temu szarpał. Draco obejmował go jedną ręką w pasie.
Przecież ja tak zawsze siadam z wrogami. Co w tym dziwnego?

-Powiem ci. Nie po to się uczyłem się przez tyle lat, żeby teraz nie móc wykazać się moimi lingwistycznymi zdolnościami. Otóż po francusku, ‘przepraszam’, znaczy ‘pardon’.
Malfoy uczył się francuskiego, tak? Zaraz wyjdą na jaw kolejne umiejętności...

-Wiesz gdzie mam to, jak musi się wysuwać język, przy mówieniu ‘pardon’?
-Tak, domyślam się,
Ja chyba też się domyślam i bawi mnie to bardziej, niż myśl o tym, co stanie się w niedalekiej przyszłość z naszą dwójką kochanków.

-Mam kota, potrafię rozróżnić ludzkie włosy od zwierzęcych. – czarnowłosy wziął kilka pojedynczych włosów z oparcia do ręki i przyjrzał im się. –Wiesz, co? To zabawne, ale mam wrażenie, że one należą do Milano.
Harry nadaje się na śledczego CSI. Ostatnio prowadzili sprawę z kotami...

-Kiedy ostatnio się ciąłeś? – zapytał Draco, biorąc spory łyk piwa kremowego.
- Jaka ładna dzisiaj pogoda, nie? A kiedy ostatnio się ciąłeś?

-Od dzisiejszej lekcji, zaczniemy pewien fajny projekcik. – mówił Hagrid wesoło.
Założymy sobie blogaska i będziemy pisać noteczki.

-Cholibka, widzę, że was zżera ciekawość, ale jeszcze chwila niepewności. Będziecie pracować w parach. Każda para, dostanie stworzenie, którym będzie musiała się opiekować, aż do końca projektu. (...) Będziecie tu codziennie przychodzić, opiekować się nim i te sprawy, ale to wyjaśnię jak już się z nimi poznacie. Może najpierw, żeby nie było zamieszania, dobierzcie się po dwie osoby.
*zamyka oczy i celuje palcem w ekran* Czekajcie, nie mówcie! Sam zgadnę! Sam!

-Jesteś popieprzony! Naprawdę, zwariowałeś do reszty! Te dwie próby samobójstwa tak na ciebie wpłynęły?!
Wpłyneła nie ta krew, co trzeba. Transfuzja's Fail.

-Wszyscy już się dobrali? – Hagrid rozejrzał się po uczniach.
Ron dobierał się do Hermiony, a Neville do Ginny..

Promienie słońca przebijające się przez korony drzew, raziły go w oczy.
Och, co za ból! Och, co za ból!

Jedyną rzeczą, która przypominała o tym, że już nadeszła jesień, były leżące wszędzie złote liście, opadłe z drzew.
Spadały, bo były ze złota, to jasne.

- Szczeniaki?! – Rozległy się zdziwione głosy uczniów, pełne niedowierzania i ulgi jednocześnie.
Hagrid, co się z tobą stało?! A, tak... aŁtorka.

- Ich czarodziejskie zdolności, ujawnią się z czasem. Sami zresztą se zobaczycie, kiedy będziecie się nimi zajmować.
No, jednak nie zabiła tej postaci do końca. Póki co postać Hagrida leży i krwawi.

Zostały jeszcze trzy psiaki. Jeden z nich, dużo większy niż pozostałe, zaczął wolnymi, nieśmiałymi krokami, zbliżać się w stronę Harry’ego i Dracona. Miał czarne jak smoła, puchate futerko i duże, żółte wyraziste oczy. Wydawał się być inny niż cała reszta. Miał w sobie coś przerażającego...
The Beast Within.
Voldemort bawi się w animaga, czy jak?

- Nigdy by mi nie przyszło do głowy, że najzwyczajniej w świecie, będę sobie oglądać zachód słońca w towarzystwie Harry’ego Pottera.
- Mi też nie.
Harry nawet gdy jest sam, to nie ma przy sobie siebie.

- Musimy wymyślić mu imię – stwierdził Harry.
- Mam jedno. Nazwijmy go Royal. (...) Alvaro? (...) Blackie? (...) Wolfie? (...) Toxic? (...) Nightmare? (...) Mort.
Prześledziliście właśnie próbę nadania szczeniakowi imienia. Jeśli jeszcze nie poczuliście mroku, to znaczy, że nie rozumiecie tego bloga.

Szarooki chciał jakoś sprawić, żeby ten poczuł się lepiej, bezpieczniej… Nie zastanawiając się, dłużej, przybliżył się do bruneta, i musnął ustami jego wargi. Nie czując żadnego sprzeciwu, położył dłonie na ramionach chłopaka, i delikatnym, aczkolwiek stanowczym ruchem popchnął go na trawę, niemal kładąc się na nim.
Wtedy Harry dał mu bana.

Umieścił ręce ciemnowłosego nad jego głową, blokując mu wszelkie ruchy. Cały czas przytrzymując go za nadgarstki i przyciskając je do ziemi, spojrzał w nieco zamglone oczy Harry’ego, jakby doszukując się tam protestu.
Stoczniowcy znaleźli sobie inne miejsce.

Kruczowłosy przymknął powieki, kiedy ich usta znów połączyły się w pełnym pasji pocałunku.
Już wiem, dlaczego stoczniowcy się wynieśli...

I tak oto przychodzi scena olśnienia:
Wreszcie zrozumiał treść przesłania Desiderium Cordis. Czy naprawdę był tak głupi, żeby nie zauważyć tego wcześniej? A może po prostu nie chciał? Cudowne, jasnobłękitne niebo. To przecież kolor jego oczu… Świetlista tarcza. Przy nim zawsze czuł się bezpiecznie… Cień jakiegoś zwierzęcia o białym futrze. Trudno było zaprzeczyć temu, że Milano i Draco mieli w sobie coś podobnego… Czarna róża. Czy to nie taką miał zawsze w wazonie? Jego Największą Tęsknotą serca był Draco Malfoy. To jego pożądał najbardziej na świecie. Dopiero teraz stało się to tak jasne, jak to, że dzisiaj był czwartek. Czy tego chciał, czy nie, był zakochany w tym bezczelnym Ślizgonie, stojącym naprzeciwko niego. I jakoś dziwnie przestało mu przeszkadzać to, że ten jest chłopakiem albo nawet to, że są w pustej klasie, do której każdy może teraz wejść.
Dumbledore albo McGonnagall powinni wkroczyć do akcji!

Delikatnie przygryzł wargę bruneta i pogłębił pocałunek. Kruczowłosy poczuł, że chłopak gdzieś go popycha, sterując nim prosto i potem gwałtownie w lewo.
Niestety, po chwili popsuł joystick...

- Pan-Och-Moje-Platynowe-Włosy.
- Pan-Och-Moje-Rozczochrane-Włosy.
- Pan-Mały-Książe-Slytherinu.
- Pan-Złoty-Chłopiec-Gryffindoru.
- Pan-Och-Boże-Jestem-Arystokratą.
- Pan-Och-Boże-Jestem-Wybrańcem.
- Pan-Och-Merlinie-Nie-UsiądęBo-Ubrudzę-Spodnie.
- Pan-Och-Merlinie-Kocham-Wszystko-Co-Puchate.
Z cyklu: "Najbardziej Ekskluzywne Rozmowy Arystokracji"

Nie czekając na odpowiedź Harry’ego, blondyn chwycił go za podbródek, przyciągając bliżej siebie i składając na jego wargach pożądliwy pocałunek.
Mnie to wygląda na klasyczny przykład z pokazu ratowania życia RKO.

Jak narkotyk. Tak. Draco Malfoy stawał się dla Harry’ego coraz bardziej jak narkotyk. Kiedy blondyn go całował, ten zapominał o całym świecie. Liczyły się tylko te usta... Jak morfina? Całkiem możliwe. Miały działanie odurzające, przeciwbólowe i przede wszystkim uzależniające.
Na myśl przychodzi mi jeszcze tylko arszenik. Kiedy czytam to opowiadanie, mam ochotę go użyć.

Kruczowłosy objął Dracona i odwzajemnił pocałunek, desperacko pragnąc doświadczyć więcej oferowanego ciepła.
I przez takie desperackie zachowania topnieją lodowce.

Czuł jak blondyn popycha go na najbliższą ścianę, zanurza palce w jego włosach i rozsuwa mu kolanem uda.
Znaczy, miał uda z przodu?

Draco objął go w talii, popychając w stronę łóżka i jednocześnie dobierając się do jego szyi, czemu towarzyszyły ciche pomruki zadowolenia Harry’ego. Mimo, że łóżko było tylko kilka metrów od nich, dotarcie do niego zajęło im całe wieki, a po drodze ich bluzki gdzieś się „zgubiły”.
Myślę, że aŁtoreczki powinny zabrać się za jakiś nowy serial podobny do Queer as Folk.

Musi gdzieś tutaj być. Na pewno ją tu zostawił. Oczywiście, żyletka leżała tuż pod umywalką, brudna od zaschniętej krwi.
Gdy robi się nudno, zawsze można wyciągnąć żyletkę. Wracamy do ulubionego programu naszego show!

Podwinął rękawy i niezręcznym ruchem poodwiązywał bandaże. Przypomniało mu się jak ostatnim razem, Draco je zawiązywał. Namawiał go do złożenia obietnicy, a on powiedział, że nie może, ale postara się. Zawiódł Dracona. To było silniejsze od niego.
Ostatnio czytałem, że jakiś koleś obciął sobie narząd... po tym, jak rodzice jego ukochanej nie zezwolili na ślub. Tak więc, Harry: just do it!

Przejechał żyletką po całej długości nadgarstka. Krew.
Habemus krew! *uśmiech od ucha do ucha mode on*

Kolejne cięcie. Strasznie głębokie i długie, na lewej ręce. Tak dużo kwi…
To nie jest opko dla krwawych ludzi!

Podjął już decyzję. Zrobił jeszcze jedno cięcie i z całej siły rzucił żyletką o ścianę.
Bo się stępiła...

Schody się skończyły, a on znalazł się w… Nie miał żadnych wątpliwości, że to miejsce było jakąś przeklętą salą tortur.
Te wszystkie linki do blogasków wypisane na ścianach. To musiało boleć.

Odór posoki i wilgoci. Wszędzie dookoła była zaschnięta krew. Na kamiennej podłodze, na szarych i brudnych ścianach, nawet na suficie.  Na samym środku, znajdował się metalowy stół, cały uwalany od czerwonej cieczy i z przypiętymi kajdanami, pokrytymi kolcami.
Rurku, ten stół jest upierdolony!

Po lewej stronie pomieszczenia, z sufitu zwisały ciężkie, metalowe łańcuchy. Na przeciwległej ścianie, dostrzegł jakiś wyryty złotymi literami napis, mówiący „Lista ostatnich życzeń”.
Ktoś złośliwie przekreślił dwa ostatnie wyrazy i dopisał "Kaczyńskiego"

„Proszę o śmierć.”
„Zrobię wszystko, tylko pozwólcie jej odejść”
Byłoby mroczniej, gdyby pisali własną krwią.

„Nie upokarzajcie się jeszcze bardziej, te prośby i tak nigdy n”.
Telewizja N może się nie podobać, ale żeby aż tak?

– Dlaczego…dlaczego to jest w twoim domu?
– Bo taka była wola Czarnego Pana. Każe stwarzać takie miejsca w bezpiecznych domu wielu wiernych Śmierciożerców.
Rozrywka dla elit. Malfoyowie lubią się porozciągać o poranku.

Draco stanowczym ruchem objął Harry’ego w talii i robiąc kilka kroków do tyłu, chciał wyciągnąć go z fontanny.  Niestety zbyt zajęty zielonookim nie zwrócił uwagi na kamienny podest i zahaczył o niego nogą, przewracając się do tyłu i ciągnąc za sobą chłopaka. Wylądował na miękkiej trawie, z Harrym na sobie.
Już nawet kwadraciki nic nie dadzą. Marnego slashu nie dobije nic...

– To będzie doskonałe – odezwał się po kilku minutach blondyn, wyciągając z szafy ciemne, powycierane jeansy i czarną rozpinaną bluzę z kapturem, ozdobioną czerwonym emblematem pentagramu i napisem ”Protected by Satan”.
Czy tylko ja nie jestem zdziwiony?

– Już prawie kończę – powiedział Draco, sprawnie manipulując kredką i przechylając nieco głowę w bok, zupełnie jak artysta tworzący jakieś dzieło. Obrysował ostrzej cały kontur lewego oka Harry’ego. To samo zrobił z prawym.
A teraz spróbuj wyprzeć się swojej metroseksualności, Draconie!

– Wstrzymaj się jeszcze dosłownie przez sekundę i będziesz mógł zobaczyć swoje olśniewające oblicze – mruknął blondyn, podchodząc do szuflad i wyciągając z nich czarną arafatkę i skórzane rękawiczki bez palców, nabijane ćwiekami.
Im mroczniejszy imoł-look masz na sobie, tym lepiej. Tym bardziej, że żyjesz w blogasku.



2. Pierwszy list do Koryntian, czyli o pannie Evans.
O tym blogasku nie wiem za wiele, nie pamiętam nawet jak to się stało, że wpadł w moje analizatorskie ręce. Jednak już pierwsza notka wzbudziła taką radość, że nie było odwrotu. Prawda jest jednak taka, że nie mogłem wytrzymać długo - ze stu rozdziałów zdołałem przejrzeć tylko kilka początkowych. Przekonało mnie to, że analizatorski czar prysł dla mnie już dawno i nic po mnie przy długich formach...


Pośrodku Wielkiej Sali, ale nie było w niej czterech stołów domów.
Już na początku opowiadania ale sensu w ogóle nie widać.

Zamiast nich, stała tam ponad setka mniejszych stolików, wszystkie ustawione w ten sam sposób. Przy każdym z nich siedział uczeń z nisko nachyloną głową gryzmoląc coś na rolce pergaminu. Jedynymi dźwiękami było skrzypienie piór i od czasu do czasu szmer, kiedy ktoś rozwijał swój pergamin. Najwyraźniej był to czas egzaminu. 
Najwyraźniej sesja… choć przecież wtedy byłoby słychać rozwijanie ściąg oraz komunikowanie się poszczególnych studentów.


Słońce padało strumieniami przez wysokie okna na pochylone głowy, które lśniły kasztanowo, miedzianie i złoto w jasnym świetle.
Może to nowa linia kolorów Palette, może to LSD.

Pewien nastolatek o nazwisku  Snape miał blady i żylasty wygląd, jak roślina przetrzymywana w ciemnościach.
No tak, krew przestaje napływać, wszelkie łodyżki chudną i na listkach pojawiają się pierwsze żyły.

Jego proste, przetłuszczone włosy leżały oklapnięte na stole,jego haczykowaty nos wisiał zaledwie o pół cala nad powierzchnią pergaminu kiedy pisał.
Nie wiem co bardziej mnie zdumiewa. Fakt, że chłopak ściął włosy i ułożył je przed sobą (na szczęście, czy cholera wie co) czy to, że opanował sztukę pisania nosem. Damn, he’s skills.

Jego ręka latała po pergaminie.
Przeszkadzając nosowi. Ech, te wyzwania.


Profesor Flitwick przechodził właśnie obok chłopca z potarganymi czarnymi włosami... bardzo potarganymi czarnymi włosami... 
Niesamowicie wręcz potarganymi czarnymi włosami. Były potargane jak stroje Keshy i czarne jak 50 Cent.


James ziewnął potężnie i zmierzwił włosy, sprawiając że stały się jeszcze bardziej potargane niż były.
Odpowiem po staropolsku: no fucking way.

Syriusz (…) Był bardzo przystojny. Jego ciemne włosy opadały na oczy z pewnego rodzaju niedbałą elegancją, której  James a siedząca za nim dziewczyna obserwowała go z nadzieją, chociaż on zdawał się tego nie zauważać.
To przez te włosy. Na pewno!

A dwa miejsca dalej za tą dziewczyną siedział Remus Lupin.
To głupie, ale zawsze kojarzę sobie wtedy Romulusa karmionego przez wilczycę (nie mylić z żoną premiera)

Czytając ponownie swoje odpowiedzi podrapał się w brodę końcem swego pióra marszcząc nieco brwi.  A to oznaczało, że i Glizgodon musiał gdzieś tu być...
Zaskakująca dedukcja utrwala mnie w przekonaniu, że to będzie kolejne dzieło wybitne jak w przypadku opowiadań Katherine Potter.

mały chłopak o mysich włosach i szpiczastym nosie.
Znaczy obcięty na tradycyjnego ‘jeżyka’? W ogóle dziwi mnie brak opisu oczu i ich nadmiernej koloryzacji. Ale miejmy nadzieję, że się dopełni.

[Tymczasem wesoła gromada po skończonym egzaminie udaje się w stronę stawu aby odpocząć…]


Snape zareagował tak szybko, jakby spodziewał się ataku.
Szybki i wściekły.

Upuszczając torbę wsadził rękę pod swoje szaty i jego różdżka była w połowie drogi na zewnątrz, kiedy James krzyknął Expelliarmus! 
Nie, to kojarzy mi się z zupełnie innymi filmami, których parafraz przytaczał nie będę.


Snape leżał dysząc na ziemi. James i Syriusz zbliżyli się do niego z uniesionymi różdżkami.
Please stand up, please stand up!


Wolna ręka Jamesa natychmiast podskoczyła do jego włosów. 
Druga była już w związku z inną integralną/integracyjną częścią ciała.


To była jedna z dziewcząt znad brzegu jeziora. Miała grube, ciemno rude włosy, które opadały na jej ramiona i zadziwiająco zielone oczy w kształcie migdałów.
Wcierała sobie hamburgery we włosy czy co?

- No dalej, umów się ze mną i nigdy więcej nie położę różdżki na starym Smarku. 
Skoro piętnastolatki są już stare, to ja powoli umieram. A gdzie emerytura, do diabła?

- Nie umówiłabym się z tobą nawet gdybym miała wybierać między tobą i wielką kałamarnicą - oznajmiła Lily. 
No hej, co dziesięć macek to nie dwie ręce, maleńka.


- ZOSTAWCIE GO W SPOKOJU! - krzyknęła Lily. Teraz i ona miała wyciągniętą różdżkę. James i Syriusz zerkali na nią ostrożnie. 
Na ich miejscu też bym zerkał ostrożnie na dziewczynę z wyciągniętą różdżką.  Soft porno to to nie jest.


Następny błysk światła i Snape raz jeszcze wisiał w powietrzu do góry nogami.
- Kto chce zobaczyć, jak ściągam majtki Smarka? 
Teraz od takich pokazów mamy kamery internetowe, Jamesie.

Drogi pamiętniku!? (…) Nie mogę dopuścić Jamesa do mojego serca!!! Nie mogę, nie chcę cierpieć! Co jeśli oddam mu swoje serce,zakocham się bez pamięci, a on mnie rzuci!
No tak, lepszym rozwiązaniem jest zostać starą panną z wibratorem w torebce.

 Voldemort rośnie w siłę.Boję się o rodziców i innych mugoli, którzy nieświadomie codziennie tracą życie.
Ci wszyscy biedni ludzie pewnego dnia budzą się, i nie wiedząc, że nie żyją idą do kuchni zaparzyć kawę?

Gdy wsiadłam do przedziału, było można wyczuć pewną zmianę.
Rozbite szyby zakleili taśmą izolacyjną, toalety miały już drzwi…

James siedział na końcu przedziału, patrząc na widoki za oknem.
Słup telefoniczny.
Drzewo.
Drzewo.
Pola.
Słup.
Drzewo.
Słup.

Gdy spojrzał na mnie i powiedział„Cześć Lily”, widziałam w jego oczach ból i cierpienie.
Przypominała mu te wszystkie mijane słupy.

I tak oto dochodzimy do tradycyjnego obrazka polskich kolei:
Syriusz i Dorcas oczywiście byli zajęci sobą, Peter jadł, a Remus i Ann rozmawiali na temat szkoły. Tylko ja i Potter milczeliśmy. Zanim się zorientowałam zostaliśmy sami w Jamesem w przedziale. Nie mogłam znieść tej ciszy.
Oczywiście nikt u nas nie nadaje swoim dzieciom takich imion, ale to akurat drobiazg.

-Mógłbyś być trochę milszy.
-Evans, przez 6 lat próbowałem!- krzyknął- Teraz nie mam już sił.-szepnął i wyszedł z przedziału.
Nie miał siły jednak zdobył się na opuszczenie przedziału. Twardziel.

Zostałam sama. Po mojej twarzy spływały łzy…
A co, Peter był umierającą gwiazdą, która w końcu stałą się czarną dziurą i wessała resztę ludzi w przedziale?

Gdy wreszcie dotarłam do dormitorium postanowiłam porozmawiać z Dor.
O, no proszę. Jak to płacz przyspiesza dotarcie do celu. A może Lily może przenosić się w czasie i przestrzeni?

-Lily, muszę Cię o coś zapytać. I chciałbym żebyś mi odpowiedziała szczerze. Wiem że nie powinienem , ale muszę.
-W takim razie pytaj. –powiedział spokojnie.
-Lily, co czujesz do Jamesa?
- Niemożliw do wyrażenia pociąg w stosunku do jego ciała, duszy, rozumu... – powiedziała przeraźliwie szybko po czym westchnęła i zemdlała.

-No dobrze…Syriusz ja się boję. Boję się tego co mam w sercu.
Zastawki?

-Lily, widzę ze będzie ciężko. Ale musisz mi zaufać. Widzisz James nigdy Cię nie okłamał. Nigdy nie powiedział ,że Cię kocha . a drugiego dnia o tym zapominał. To nie w stylu Jamesa. Wiesz na początku też myślałem że się tylko tak zabawia. Ale z czasem widzę że się myliłem. On bardzo  Cię kocha. Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak mocno.
Urażona męska duma oraz kobiece niezdecydowanie i egoizm. Czuję się jakbym oglądał dramat psychologiczny.

-Mieszkam z Jamesem. Lily sama widzisz, ze coś się z nim dzieje. Słyszałaś o jego rodzicach?
-Nie. Nie miałam żadnych wieści od nikogo przez wakacje.
Forever alone, jak to zwykło się w ostatnim czasie powtarzać.

-Widzisz, rodzice Jamesa, zostali zabici przez śmierciożerców, na początku lata.
-Co?!! To nie możliwe! Ale jak….?
Odcięta od listów, gazet, plotek i całego świata. Lily, gdzieś Ty była?

Od przejazdu do Hogwartu minęło zaledwie parę dni. James z dnia na dzień wygląda coraz gorzej.
Jego potargane włosy zaczęły same planować zrobienie dredów.

-James musimy pogadać.
-Myślę , że nie mamy o czym.
-A ja myślę że Tak! Dlatego proszę odwróć się w moją stronę i spójrz na mnie- prawie krzyknęłam . Od razu poskutkowało.
Tak jest, pokaż suce kto tu rządzi!

Usiadł na krawędzi łóżka i spojrzał na mnie.
-Proszę to dla Ciebie. Podałam mu kanapki, które zrobiłam.Gdy zobaczył co mu przyniosłam ,uśmiechnął się. Po raz pierwszy od dłuższego czasu uśmiechnął się.

Na kanapce z tuńczykiem był napis „wybacz” , a na drugiej z serem i szynką było serduszko.
Ale że co, namalowane farbkami?/

James wstał, podszedł do otwartego okna. Stał do mnie tyłem.Widziałam łzę, spadającą z jego policzka.
Jego łza musiała nieźle wariować skoro płynęła w stronę skroni.

-Pamiętaj , że tych których kochamy zawsze są tutaj…-położyłam dłoń na jego sercu
Uff, odetchnąłem z ulgą po dwukrotnym przeczytaniu kto i gdzie przykładał czyją dłoń. Zawsze mogło być odwrotnie, ale wtedy to molestowanie…

-W takim razie , ustalone. Pamiętaj! Należy się cieszyć życiem, bo jest ono tylko jedno i to bardzo krótkie. Znajdziesz sobie dziewczynę , pobierzecie się i będziesz miał gromadę dzieci , którym to będziesz opowiadał jakich to wspaniałych mieli dziadków.
Ale tak już teraz? I ma się jeszcze co najmniej dziewięć miesięcy zamęczać nad swoim losem nim będzie mógł przekazywać historię dzieciom? Nie prościej iść do schroniska i wziąć sobie pieska?

-Lily tak się nie stanie, póki nie dasz mi szansy.
Patrzyłam w jego oczy. Jego piękne orzechowe oczy, które mówiły mi tylko o jednym jak bardzo jest mi bliski , mężczyzna który stoi obok mnie.
A nie naprzeciwko? No i pojawiły się oczy, z którym potrafi czytać główna bohaterka. Orzechy, ból i cierpienie – pewnie jakaś alergia.

-Łapo, dziękuję Ci.-szepnął James
-Za co przyjacielu ?
-Za Lily.
Syriusz nie wiedział co ma powiedzieć, milczał.
W końcu nie on ją spłodził. Choć przez chwilę się nad tym zastanawiał.

Trzech Huncwotów wyszło z wierzy pod peleryną niewidką i w ręce Syriusza ,mapą huncwotów.
Słowo daję, głowiłem się nad czymś ciętym i błyskotliwym, ale aŁtoreczka mnie zagięła. Damn you!
Wieczorem gdy chłopaki poszli na szlaban, Lily siedziała przed kominkiem pisząc pracę na eliksiry.
Wieczorne wypady na szlaban brzmią mniej więcej jak wypady do baru na piwo.

Lily nie miała czasu za reagować, bo James już ją niósł do wierzy Gryfinoru.
Minął po drodze nadzieję i miłość, jednak wiara zdawała się wygrywać.

James się tego nie spodziewał, Lily pocałowała go, przed portretem Grubej Damy.
Tak przy ludziach? Obrzydlistwo!

Lily i James ponownie złączyli się w pocałunku, jeszcze dłuższym i bardziej namiętnym. Pewnie by stali tam cała noc, ale Gruba Dama im przeszkodziła.
Hm,  całonocne stanie wymaga chyba zażycia pewnego niebieskiego środka. Swoją drogą przeszkodziła im proponując włączenie się w zabawę czy wręcz odwrotnie?

James spojrzał w oczy Lily.
-Czy mogę mieć nadzieję ?!-szepnął
Skoro masz wieże, przepraszam, wiarę to i nadzieję możesz zdobyć.

-Lily, Kocham Cię całym sercem i będę czekać na Ciebie nawet wieczność…nie będę naciskać.
No i mamy miłość... Tak biblijnie się zrobiło, nie?


3. NBA w Hogwarcie

Próbuję sobie przypomnieć dlaczego właściwie darowałem sobie analizowanie kolejnego historycznego dzieła Catherin Potter... Ach, już wiem! Ponieważ powtarzanie po raz kolejny tego samego schematu nie bawiło tak jak powinno. A może byłem wtedy po prostu zmęczony? Tak czy inaczej, nic nie zdołało - i raczej już nie zdoła - przebić Królestwa Narkomanów. Mimo to, podjęte zostały próby...


Harry Potter, chłopiec który przeżył dla świata Magii lub uczeń najgorszej placówki naukowej w Surrley dla Mugoli, leżał na łóżku i patrzył się w sufit.
Surrley, are you sure?


Chciał uciec jednak łatwe to nie było ponieważ pod oknem siedziała straż od Dyrektorka.
Siedzieli pod oknem, bo na parapecie nie wypada.


Noc, była bardzo gorąca. Nie dało się wytrzymać pod kołdrą a co mówić już o kocu.
Odwrotnie raczej. Znaczy... whatever, Catherine.


Harry leżał i patrzył się w nicość dopóki nie poczuł że ktoś w pomieszczeniu jeszcze jest.
Gaddemet, wiedziałem, że mnie wywęszy!


W koncie stało pięć osób. Nie widział ich twarzy ale instynktownie wyciągną różdżkę. Po czym celował nią w przybyszy
Podczas masakrowania języka polskiego zdążył ich jeszcze policzyć i zareagować.


Kim jesteście?- spytał jednak w miarę cicho aby nie obudzić wujostwa
To oni wszyscy spali w jednym łóżku?!
Poza tym ja już się zgubiłem. Gdzie my jesteśmy i po co straż, kto jest w pokoju i dlaczego ja to w ogóle analizuję?


Jesteśmy piątką najwyższych
Drużyna Koszykarzy.


Jesteśmy piątką najwyższych a ty jesteś naszym potomkiem- powiedział przez ogródek mężczyzna który po chwili się ukazał wraz z innymi.
Niedawno Elton John został ojcem-matką, a teraz Harry ma aż piątkę rodziców? To chyba jakaś premia za wcześniejsze zabicie Lily i Jamesa przez Voldzia.


Dwie kobiety i trzech mężczyzn patrzyło się na niego.
No, teraz już jaśniej. Chociaż nie...


Ja już was gdzieś widziałam- powiedział cicho chłopak
Na porodówce najprawdopodobniej. Albo w telewizji podczas rozgrywek NBA. Albo podczas rozgrywek na porodówce.


Jestem Godryk Gryffindor- powiedział drugi mężczyzna a dla chłopaka się zakręciło w głowie
Nie uwierzycie, ale łezka zakręciła mi się w oku na przywołanie pamiętnego „dla” panny Catheriny. *wzdych*


Ja mam zwidy, muszę się przespać bo wsadzą mnie do Munga- mrukną i już chciał się położyć kiedy ktoś położył mu rękę na ramieniu po czym poczuł ciepło. Przyjemne ciepło.
Moje wszystkie skojarzenia z powyższym tekstem są niesmaczne. Przepraszam...


Rozbłysło się światło które zdziwiło straż Dumbledore. Salazar Slytherin zaklną po czym mrukną zaklęcie a wszystkie rzeczy chłopaka się spakowały do walizki a drugie machnięcie Roweny Ravenclaw a w pokoju było czysto jak w kuchni u Petunii Dursley.
Nowy model naszego super sprzątającej Roweny3000! Jedno machnięcie i po kurzu!


Najwyżsi spojrzeli po sobie po czym jednym ruchem ręki rzucili zaklęcie które uśpiło cały dom wraz z mieszkańcami i gośćmi.
Dom zachrapał kominem i przewrócił się na drugą ścianę.


Pojawili się przed murem, który po dotknięciu przez Merlina rozsuną się ukazując wielkie miasto i pięć zamków.
W cholerę z ochroną na cztery spusty. Pięć zamków jest lepsze!


Cztery, w różnych kontach miasta oraz jeden w centrum który był największy.
Wygląda mi to jak typowe warszawskie milion marketów obok siebie.


Bez słowa szli uliczkami i alejkami a wszyscy im się kłaniali.
Zdaje ci się. Opadali bo byli zmęczeni życiem i nieśli ciężkie torby z zakupami.


Godryk szedł z tyłu i patrzył na chłopaka zadowolony.
Ohoo-ooo. Szykować toalety - będzie gwałt!


Pewnie myślisz że to sen ale to nie prawda.
Kłamstwo na jawie!


Oni się nie pokłócili tylko posprzeczali po czym musiałem ich zabrać tutaj bo Mieli zamkną szkołę. No i tak doszliśmy do porozumienia. Szkoła dalej funkcjonuje, znaleźliśmy potomka no i jesteśmy wszyscy zdrowi i szczęśliwi. Jako nasz potomek masz wielkie zdolności które trzeba tylko otworzyć i do szlifować. Znasz przepowiednie, więc i do tego przyda ci się minimum dwanaście lat ciężkiej pracy- powiedział Merlin, Potter zbladł jak ściana
Czekajcie, czy ja już gdzieś tego nie...


Ty tutaj będziesz jedynie dwanaście minut.
Nie, zdawało mi się.


Twoi przyjaciele, Remus Lupin i Nymphadora Tonks i ,,rodzina” na piętnaście minut zostali uśpieni.
Tak się zawsze mówi – to tylko na piętnaście minut a potem zakopuje się ich w ziemi...


Pewnie myślisz czego będziesz się uczył? To proste, Wszystkiego. Magii Wcielenia, Magii Żywiołów, Magii Nakromanckiei oraz Magii Wampirza.
Dodatkowo w pakiecie otrzymasz Magię Żydów oraz Magię Celebrycką, którą możesz wymienić na roczny zapas Harribo.


Moim zdaniem skończysz w osiem lat wszystko
Ale przetrzymamy cię jeszcze przez kolejne cztery żeby aŁtorka mogła powymyślać fajne wątki.


Było to wielkie pomieszczenie, z którego wychodziły dwie pary drzwi.
Jedna para była kompletnie pijana, druga trzymała się za klamki i całowała namiętnie.


- Oh.. Dzień dobry, dobrze że już jesteś. Zaczniemy od Magii Wampirzej, Nakromanckiei, Żywiołów no i Wcielenia.
A co ze śniadaniem? Skandal!


Verox Mountains od Nakromacji, Angelica Sky- Żywioły, Mirsa Persone’s- magia wcielenia, Aster Bloodwant - Magia Wampirów.
To mogłoby śmieszyć, gdyby miało być komedią. Niestety, wychodzi dramat.


do niego podeszła kobieta i wrzasnęła zimno

- CO TO MA ZNACZYĆ ŻE TEN UCZEŃ SIEDZI PRZY STOLE NAUCZYCIELI I.. NORMALNIE Z TOBĄ ROZMAWIA! Z TOBĄ SIĘ NIE DA NORMALNIE GADAĆ!- po czym zrobiła minę ,, tłumacz bo zabije”
Siła przekazu wzmocniona caps lockiem, czyli +20 do jędzowatości.


A więc moja droga, ten ,, uczeń” jest Potomkiem najwyższych i moim uczniem- kobieta zbladła, Harry wstał i pocałował ją w rękę. Ona prawie nie zemdlała, po czym wręcz uciekła na koniec stołu. Harry usiadł.
Maaatko, zareagowała co najmniej jakby dotknął ją Komorowski. A to tylko Harry.


To jest właśnie Madam Zła- powiedział Aster
Jakbym zgadł.


Na początku zaczniemy od gimnastyki i odporności na ból. Będziesz na razie biegał do o koła zamku. Po czym chłopak zaczął biegać. Po jednym kółku myślał że zemdleje jednak Aster nie dawał za wygraną.
Klasyczne, ech.



Po siedmiu kółkach sama Madam Zła poradziła dla nauczyciela aby dał mu spokój jednak ten tylko prychną na nią i chłopak biegał do wieczora.
Jakby prychnął dwa razy, Harry biegałby do rana.


Dwa miesiące treningi trwały codziennie od zmierzchu do nocy. Czasami po trzy doby nie spał. Wreszcie nabrał postury jak niejeden siłacz.
Od tego nie spania? Chyba zacznę tak ćwiczyć. Myślę, że dam radę.


Harry uczy się panowania nad demonami, wszelakiej formy magii, obcych języków, posługiwania się bronią wszelaką, wywoływania tornad, trzęsień ziemi oraz panowania nad żywiołami i tak dalej...
Zajmuje mu to siedem lat, z czego cieszą się wszyscy wokół.


Pewnego popołudnia skrzatka powiedziała że panicz Harold ma iść do salonu. Chłopak zrobił to a w wielkim pokoju siedziały trzy dziewczyny i jeden chłopak.
Czyżby czekało nas tworzenie nowego potomka? Wersja druga, poprawiona.


Harry, wiemy że będzie Ci trudno w świecie ziemnym pokonać Lorda Voldemorta dlatego chcę abyś zrobił drużynę piątki najwyższych. A oto osoby które chcę aby się w niej znajdowały- powiedział Merlin

I to wszystko jeżeli chodzi o niezależność.
ALE TATO, JESTEM JUŻ DOROSŁY!!!!!

A oto i nasi zwycięzcy:

- Ja jestem Alicja Mirron. Chodzę do Beuxbaton jak my czterej no i idę na szósty rok- powiedziała brunetka

- Katie Morgan. Jak już Ali powiadomiła, chodzę do Beuxbaton, szósty rocznik- mruknęła czarno włosa

- Jestem Michaela ( Miszel) Snape, szósty rocznik Beuxbaton a to mój nie ogarnięty brat ale nie bliźniak Darius, też szósty rocznik- powiadomiła blondynka, o pięknych niebieskich oczach. Harry uśmiechną się kpinnie i spojrzał na rozłożonego chłopaka.
Czujecie już przywiązanie i sympatię? No właśnie...


Powiedz dla Mistrza iż skończyłem
Yoda Mistrz lubić to będzie.


Kochana, mam tutaj czterech nowicjuszy od Merlina ale ten jest zajęty a więc proszę przydziel ich- powiedział do Roweny
Po czym pocałowali się w policzka. I pewnie jeszcze umawiają się na niedzielną herbatkę, nie?

 
Uczyli się bardzo pilnie przez co w przed dzień do złożenia przysięgi wieczystej byli nauczeni wszystkiego.
Prawie jak w polskich szkołach – wszyscy wszystko potrafią, nikt nic nie wie.


- Popijawa?- spytał Darius

- Co ty głupi, gdy ojciec wyczuje od nas woń alkoholu to strzepie nam porządnie tyłki- powiedziała Michaela

- Powiesz mi jak twój ojciec ma na imie?- spytał Harry

 - Jeśli ty uśmiechniesz się- zaproponowała dziewczyna

- Jeżeli to ten sam człowiek o którym myślę to nie powstrzymam się od śmiechu- powiedział

- Severus Snape- powiedział Darius, chłopak uśmiechną się a trzy dziewczyny o mało nie zemdlały był taki w tedy przystojny, męski i mądry, na dodatek
Severusie, ty ogierze na dodatek!


- A więc powiem wam bajkę, wasz ojciec uczył mnie pięć lat eliksirów w Hogwarcie- powiedział a Darius i Michael spadli z krzeseł. Wiedzieli że uczy, ale gdzie i kogo nie mili

pojęcia.
Co za dysfunkcyjna rodzina – ojciec bije, dzieci nic nie wiedzą o rodzicach i w dodatku włóczą się z jakimś zbawicielem świata czarodziejów. Czysta patologia!


chłopak jako jedyny nie był blady ani czerwony lub zielony.
Był czarny... znaczy, pochodził od afroamerykańskich przodków Piątki Najwyższych.


Wszedł normalnie do pokoju. Zobaczył tam naście postaci w czarnych szatach. Na środku stał stoliczek z księgą i sztyletem obkładanym brylancikami. 
Sztylet był bity od dobrych kilku minut ale nie poddawał się tak łatwo.


Czy przysięgasz nigdy nie..- jednak wtedy z jego dłoni ulotniło się światło. Sztylet sam powędrował do ramienia chłopaka i przeciął mu je w z dłuż i w szerz. Potter tylko sykną co zdziwiło zgromadzonych bo wszyscy wiszczeli w tym momencie nie miłosiernie.
Wygląda jak casting do X-Factor.


Chłopaka zaćmiło przed oczyma jednak coś mu kazało zdjąć kolury.
Koło wielkie na sferze niebieskiej przechodzące przez bieguny niebieskie i: a) punkty równonocy (kolur równonocy) b) punkty stanowisk Słońca (kolur stanowisk)


Zrobił to i widział o wiele lepiej niż z nimi.
Glasses are so mainstream.


Księga nie chciała abyś złożył przyrzeczenie o dochowaniu tajemnicy o najwyższych i tym świecie- chłopak spojrzał na niego nie wzruszony choć pod maską wiszczał że nie lubi być w centrum uwagi - Co oznacza iż będziesz mógł sam wybierać osoby które przyłączą się do nas ale mądrze- dodał Godryk
Fuck the rules – my name is Harry Potter.


Mogłeś zauważyć że nie musisz nosić okularów, masz świetny słuch i razi ciebie słońce. To wszystko jest dlatego iż jesteś wilkołakiem ale nie tylko, jesteś także elfem i metamorfogiem. Wilkołactwo i Elfictwo już się ukazało jednak Metamorfogiem zostaniesz dopiero gdy skończysz szesnaście lat. Musisz wtedy wyobrazić sobie osobę w którą chcesz się zmienić i Koniec- poinformował go Slytherin.
Już koniec. Matko Świrnięta, wreszcie!


Chłopak opadł na ściane  'Wilkołakiem, domyślał się że jest. Elfem, no dobra ale Metamorfogiem?
Na mnie nie patrz, to aŁtorka.


Lupin zdziwił się nagłą zmianą chłopaka. Miał twardy głos, nieprzeniknioną maskę na twarzy, oczy bez emocji i takie zielone jak zaklęcie uśmiercające. Do tego był świetnie zbudowany i wysoki. Ubrany był w czarne spodnie, takiego samego koloru bluzkę i adidasy.
Nie dość, że nagle wyrobił sobie gust, to jeszcze z tego wszystkiego zmężniał.


Jeśli zauważę choć jeszcze raz że mnie pilnujecie na rozkaz Dumbledore to załatwię to jednym ruchem, ucieknę- powiedział zimno i powoli po czym pokazał drzwi. A gdy wyszli uśmiechną się kpinnie i położył się w łóżku w świetnym humorze.
Katherine, o moja wielka muzo. Tyś kopalnią pomysłów, dialogów wszelakich i wartkich akcji.
Więcej opowieści Twój lud się domaga!


Harry dostał trzy sowy od czterech przyjaciół
Rozpoczyna się niczym zadanie maturalne.


A teraz czas na holyłoodzkie akcje:
Chłopak wyciągną mugolski sprzęt ( MP3) który dostał od Dariusa. Założył słuchawki na uszy i skierował się na ławkę na której wiedział że ktoś siedzi. Słyszał jak minimum trzej ludzie uciekają z tam tąd gdy doszedł i usiadł na niej środku. Zaczął nucić jakąś piosenkę po czym westchną, ziewną powstał i jakby przypomniał sobie co miał robić zaczął biec. Choć słyszał cichy krzyk Remusa musiał udać że nie słyszy bo słucha muzyki.

Odwrócił się i spojrzał przenikliwym wzrokiem dookoła więc zaczął dalej biec. Przebiegł się przez pare uliczek po czym wrócił się i dyszał ciężko choć tak naprawdę udawał aby nie skapnęli się do końca iż biega jak mistrz.

Wyjął słuchawki z uszu i usiadł przed domem na trawie. Po czym rozciągną się i usłyszał łamanie się gałęzi. Powstał natychmiast i spojrzał w tamtą stronę. Zobaczył kawałek różowych włosów, co oznaczało że pewnie źle nałożyła Tonks pelerynę niewidkę. Patrzył w tamtą stronę tupiąc lekko stopą o trawę. Po czym sam podszedł i zdjął z Remusa i Tonks pelerynę, Moodego i Kingsleya dwie peleryny

Ostrzegałem- warkną po czym chciał się wrócić do domu gdy na drodze staną Albus Dumbledore, ważna osobistość w świecie magii. Harry ominął go jednak ten wyciągną rękę i zagrodził drogę ,,uczniowi”
Dalej, dalej ręce Dumbledore’a!


- Idę na lody- powiedział Darius bez emocji do rodziców i razem z siostrą i przyjaciółmi szli uliczką
No tak, bo wyjście na lody jest napiętnowane taką dawką nienawistnych emocji!


,, Zakonie Feniksa,

 Dałem ostrzeżenie, nie przestrzegliście go A mówiłem poważnie. Nie ma mnie, uciekłem. Gdzie, nie wiem, wolę mieszkać pod mostem niż Z wami. H. J. Potter

 P.S - Nie szukajcie mnie bo zrobię coś czego byście nie Chcieli abym zrobił, Np. przystanąć do Toma? “
Łohohoho.


Wyciągną różdżkę ale nie zwykłą. Była złota, podrzucił ją i szepną ,, magia elficka” a stała się zielona jednak bardzo połyskująca.
Fluorescencyjna.


Dariusie, ja przepraszam, nie panowałem nad sobą- powiedział Senior Snape.
Nosił okulary, długą siwą brodę a na nogach miał pluszowe królicze kapciuszki? :D


- Chłopak wstał i przytulił się do ojca co zdziwiło wszystkich, nawet samego Drugiego mężczyznę z Drużyny Najwyższych.
Zdziwili się nie bardziej niż wtedy gdy zaczęli się całować.



- To co słyszeliście, o mało się sam nie zabiłem przez waszą ,, nad opiekuńczość” i śledzenie na każdym kroku. 
A w dodatku dostałem bulimii i bolała mnie głowa!


- Any moment everythink can change- szepną cicho po czym spojrzał z małą iskierką nadziei na chrzestnego
Prawie jak cockney, czyli Londyński Syriusz.


Gdy minęło pół godziny od kiedy wyszedł chłopak, zaczęła Lecieć dziwna muzyka.
CZARNY ROCK!


Chłopak miał zamknięte oczy i lekki uśmiech na ustach. I śpiewał:

Any moment, everything can change,

 Feel the wind on your shoulder,

For a minute, all the world can wait,

Let go of your yesterday.

(...)

,, Fly” Hillary Duff.
Mrok razy tysiąc.


Pozdro for everybody who coment mime website!
Pozdro600 jak to mówią na wsi.


Notka jest dedykowana najwspanialszej pisarce, wspaniałej koleżance czyli nie zastąpionej Siabie
a tuż pod notką:
NIE MAM WENY! NIE WIEM KIEDY KOLEJNY ROZDZIAŁ!!  
To jakby nakręcić film „ku pamięci” i zostać zjechanym przez widownię.

 

,, Drogi Harry,

Nie wiem sama co mam o tym wszystkim myśleć.

 Dzisiaj dowiedziałam się o tym że mam brata,

 Ty jesteś nim. Osoba która do mnie przyszła,

 nie powiedziała jednak kim jesteś.
Pedobear na wolności.

 Znam twoje imię I nazwisko choć mamy jednakowe

 nigdy nie wiedziałam że ktoś przeżył. Jednak ten człowiek był

 Dziwny, jakąś siłę miał w sobie że mu uwierzyłam. 
Psychologia, ach to ty!

 Moi teraźniejsi rodzice, byli przyjaciółmi Liliann i Jamesa

Potterów jednak nigdy mi o nich nie mówili.

 Jestem normalną dziewczyną, Mam rude włosy i orzechowe oczy.

Niektórzy stwierdziliby, że to nie jest normalne, ale ja się nie czepiam, no.

Czasami jednak mogę przysiądz że widzę w Lustrze odbicie Zieleni. 
Może to czkawka?

Mężczyzna który mi powiedział iż mam jednak rodziców

podał mi ten adres, a skoro Czytasz to znaczy że trafny.

 Pewnie myślisz że to jakaś kpina, nie to prawda. Sama płaczę pisząc To

 bo nie rozumiem jak mogli nas rozłączyć. 
Od urodzenia chciałam być bliźniakiem syjamski, a tu taki pech!

Mam piętnaście lat,

urodziłam się piątego czerwca ‘82’. Napisz ile Ty masz lat,

gdzie chodzisz do szkoły i czy chciałbyś się ze mną spotkać? 
Cze. Polkilash?

Mieszkam w Londynie. Dokładny adres masz z tył tego listu.

Mam Ci także wiele do opowiedzenia. Chodzę do szkoły publicznej

niedaleko domu. Kocham zwierzęta i kolor różowy. Jedyne co wiem

o Rodzicach, to iż zostali zamordowani ale przez kogo nie wiem. 
Wprost idealny opis na Fotkę.pl

Może ty wiesz? Napisz albo przyjedź.

Twoja.. Siostra - Catherin Liliann Potter”

 
- MOJA siostra napisała do mnie list. Nie wiem kim pani jest, chcę tylko wiedzieć dlaczego nikt mi nie powiedział że jednak mam rodzinę, żyjącą- powiedział zimnym Szeptem przez który kobieta wzdrygnęła się
To musi być uciążliwe – ziemny szept, ani trochę romantyzmu i ciepła. Nic dziwnego, że Harry stał się sflaczałym chujem.


- Catherin nie wie nic o Magii. Nie wiem czy jest czarownicą. Mój mąż jest mugolem i napewno moje dzieci ponieważ sprawdziłam.
Zajrzała im do majtek aby się o tym przekonać, czy jak?


- Ona jest w niebezpieczeństwie kiedy nic nie wie. Rozumie pani? Ktoś już wie że jest moją siostrą, ma moje nazwisko. Jeżeli Voldemort się o tym dowie… on ją będzie chciał zabić
Bo przez naście lat nie przyszło mu do głowy powybijać wszystkich Potterów na wyspach.


- Tak, choć miałaś szczęście bo już tam nie mieszkam. Mam szesnaście lat, ale lepiej usiądź- powiedział
Za chwile wyjawi jej magiczną formułkę „i schodzę na śniadania”


- Dzień dobry, kochanie. Oh.. Witam- powiedział do nie znajomego

 - Ivan to jest Harry Potter, brat Catherin. Zabiera ją do swojego domu ponieważ są rodziną a on jest już pełnoletni. Dopiero dzisiaj się poznali ale… po prostu Cath musi z nim iść- powiedziała wymijając prawdę z kłamstwem ale jej mąż wiedział że podjęła decyzję

- Dobrze więc że przyszedłem wcześniej, przynajmniej się pożegnam jednak mam nadzieje nie na zawsze- powiedział smutno a po chwili usłyszał jak gdyby po jego schodach przeszło stado słoni
Opieka społeczna, słonie, rodzicielska miłość i logika = fail.

 
- HARRY! Natychmiast przyjedź do mnie! Coś się stało dla mojej mamy! Taty w domu nie ma, gdzieś wyszedł chyba do Voldemorta!
Voldek robi popijawę z kolegami, a matka była przeciwna. Po wymianie argumentów wróciła do kuchni.


- Ogłaszam dobrą nowinę jednak jest też zła. Którą pierwszą. Dobra jest taka, że pani profesor jest w ciąży zła jest taka że albo przeżyje i poroni albo zginie i dziecko zginie- powiedział teraz to Severus omdlał jak i reszta osób w pomieszczeniu
Nic już nie wiem oprócz tego, że ktoś zginie.


- Czarne powietrze- oddycha się powietrzem które powoduje osadzenie się sadzą płuc
Mroczne płuca – od tego się zaczyna. A potem roznosi się na resztę ciała. Mózg atakuje jako następne.


- zimne niebo- zaklęcie przez które mózg nie pracuje poprawnie, najczęściej całkowicie się zamraża
Czuję, że u aŁtoreczki zadziałało to pierwsze.


Harry siedział na kanapie i pisał na laptopie problemy Wilkołaków i Wampirów oraz ich różnice i powiązanie.
Harry postanowił zrobić magisterkę.


Wtedy zobaczyli że na kanapie śpi Potter z komputerem na brzuchu 
Niektórzy mają kaloryfery, Harry postanowił być anty.


Severus patrzył na nią przychylnie, miał nadzieje że zaprzyjaźni się z jego żoną- będzie mu łatwiej jej o wszystkim powiedzieć. Wiedziała że kiedyś zgwałcił kobietę, nie wiedział jednak kogo a tym bardziej że ma dziecko
Kobieta, Severus czy Harry ma dziecko?

 
Więc gdy już śmierciożercy Przyprowadzili twoją matkę Lord kazał mi… ją zgwałcić- powiedział, na koniec spuścił wzrok. 
Voldzika podnieca oglądanie gwałtów? A może nie tylko podglądanie...


Dziewczyna płakała, rozumiała go nawet gdy jeszcze nic jej nie powiedział. Była dzieckiem gwałtu. 
Nie, była dzieckiem swoich rodziców. Chociaż przy pięciopotomkowym Harrym wszystko jest możliwe.



Wyszedł z jej różowego pokoiku i usiadł na kanapie. Słuchał cicho muzyki mugolskiej, po chwili wziął jednak komputer i zaczął pisać co przyszło mu do głowy. 
HARRY POTTER: Baldasbasjhafjhberuhbjned nbenjnfdjnfjnasfj daskjlvbasd

LUBIĘ TO!



To już koniec. Po raz kolejny muszę się pożegnać, przynajmniej w związku z Mrochną Cwoorcą, która wypełniła przeznaczone jej zadanie. Właśnie zdałem sobie sprawę, że mam do powiedzenia tak wiele, iż nie wiem od czego zacząć, czy zdołam wszystkie uczucia i myśli przelać tutaj. Jeśli nie to zapewne znowu w przypływie chwili wyruszę z kolejnym projektem. Patrząc na stosik moich pomysłów, których żywot był raczej efemeryczny muszę stwierdzić, że to więcej niż możliwe. O ile starczy czasu oraz chęci...

Mam też nadzieję, niczym nasi dzisiejsi bohaterowie, że to wszystko co wyżej zanalizowane, nie zaciera i niszczy waszego mniemania o załodze MC oraz mnie - Mrohnym. Może bawiliście się świetnie, może nie bardzo ale żałujecie, że nie spotkamy się w następnym tygodniu. Cóż, być może kiedyś znowu taka okazja nastąpi i pojawię się z remake'ami, remixami czy innym świństwem. Bo jak widać - nie potrafię dotrzymać słowa ;)
Do kiedyś!

3 komentarze:

To ja pisałam. pisze...

Żeby było estetyczniej, wypunktowałam sobie.

1. PROTESTUJĘ. Kot? KOT? Każda gejowska para musi posiadać little gay doga. Najlepiej takiego: http://t2.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcTocInX1jX6lgBVmypMqYY5oVKjrikPW2VNCVNLsrLTVFFnCTLu&t=1 Wszyscy o tym wiedzą. To absolutna podstawa.

2. Stoczniowcy <3

3. Harry powinien być kobietą, to zaspokoiłoby jego potrzebę. Z zasady krwawiłby pięć dni w miesiącu.

4. Odór posoki i wilgoci. Wszędzie dookoła była zaschnięta krew. Na kamiennej podłodze, na szarych i brudnych ścianach, nawet na suficie. Na samym środku, znajdował się metalowy stół, cały uwalany od czerwonej cieczy i z przypiętymi kajdanami, pokrytymi kolcami.
Rurku, ten stół jest upierdolony! " - <3 <3 <3

5. Niedbała elegancja, której James a siedząca dziewczyna? Ktoś tu bredzi jak ja na egzaminie z PSG.

6. Ja wiem, że Peter był tylko małym, brzydkim przydupasem, ale w opkach jest pierdyliard bardziej mały, brzydki i przydupasowaty. To jest niesprawiedliwe ;<

7. "dla"! To mnie wzruszyło prawie tak mocno, jak odcinek, w którym Spajdi spotkał wujka Bena w innym wymiarze!

8. Drugi mężczyzna z Drużyny Najwyższych, lol. Od dzisiaj nazywaj mnie Pierwszą kobietą z PSG1.


Czy fakt, że potraktowałam tę analizę jak *hamerykańskie filmy mode: on* sentymentalną podróż przeszłość *hamerykańskie filmy mode: off* oznacza, że jesteśmy już starzy?

P.S.: I tak Cię kocham!!!!!!!!!!stojedenaście
P.S.2: Kiedy się ostatnio ciąłeś?

Anonimowy pisze...

Hello! Chciałabym polecić blog do analizacji. Mary Sue to Hermiona, oczywiście animag, w której buja się prawie cały Hogwart. http://harry-love-hermi.blog.onet.pl/

N. pisze...

Co ja widzę, Mrochna Cwoorca odżyła na moment pod moją nieobecność? Nie mogłam zareagować innymi słowami niż zszokowane "Mrohny coś napisał!" O_O ^^. Ale i tak mam ochotę cię zabić za to, że zrobiłeś mi nadzieję tą analizą, że wracacie na dobre, a tu taka jednorazowa akcja >.< ... No cóż, lepsze to niż nic, choć nie wciąż nie rozumiem, jak mogłeś zostawić nas wszystkich w otoczeniu nieprzewidywalnych aŁtoreczek, tym bardziej, że przecież zdałeś już maturę. Studia zajmują ci zbyt dużo czasu? ;)
Liczę na kolejną kwikaśną analizę, bo jak nie... ^^" Khem, to znaczy, pozdrawiam serdecznie >D!