czwartek, 22 stycznia 2009

Billotom

Przepraszam, że przez ostatni tydzień analizy brak. Curak mój ukochany się zbuntował, komputer się zbuntował, a tak poza tym... Nic mnie już na świecie nie dziwi.
Dlatego też ci z was, którzy czytali Twincest Batmana nadal żyją, mogą znowu się zachwycić. Tym razem nie jest to dzieUo Batmana, aczkolwiek równie - a może nawet bardziej - imponujące.

Aby zachować nastrój, sugeruje się czytać przy całkowitym mroku.
W naszym czwartkowym teatrze czas na absolutną premierę: "Billotom"


Było około godziny 18.
Zbliżał się czas osiemnastek.

Bill siedział w swoim pokoju. Był sam.
Wszystkie story z TH zawsze zawierają wątek samotnego Billa, który rozmyśla nad swoim życiem i uczuciem do drugiej osoby. Tym razem aŁtoreczka nie postanowiła wprowadzić innowacji.

Greg i Guciu poszli na imprezę do klubu... jak zwykle...
Bar "Ostryga" dla homoseksualistów stoi otworem!
*bezskojarzeń*

a Tom? Gdzie podziewał się Tom?
Siedzi w swoim mrocznym zamku i obmyśla kolejną zasadzkę na Pottera.

Mógł być gdzieś z jakąś panienką, mógł być tuż za ścianą... Ale nie.... Panienki odpadają, od jakiegoś czasu Tom coraz mniej się nimi interesował.
*ma dziwne przeczucie, że dzieje się coś niedobrego*

Billowi widocznie znudziło się siedzenie samotne w pokoju, złapał komórke i wyszedł.
Z komórką będzie mu mniej samotnie.

Szedł korytarzem hotelowym który był zupełnie pusty.
Pusty, niczym zawartość jego czaszki.

Obojętnie przeszedł obok pokoju Toma, bo niby co go obchodzi ten DrEdziAsH...
MoOkuby$ pOwToOżYdŹ?

coś go skuśiło
Ku***Śiła.

Jednak coś go skuśiło i zapukał
W czoło. Swoje, oczywiście.

-Cześć, Mogę?-zapytał niepewnie, dziwnie niepewnie, nieswojo niepewnie
I obco niepewnie.

- Co jest? coś się stało, masz dziwną minę... -odrazu zagadnął.
-Nie, chyba nic się nie stało, raczej... mogło... eee.. nie wiem, nudzę się.
Ale masz przecież swoją komórkę!

Tom powiedz mi właściwie co się dzieje z Tobą, czemu nie poszedłeś do klubu, dlaczego coraz mniej czasu poświęcasz laskom, zawsze lubiłeś opowiadać mi o tych... co je przeleciałeś...
- A wiesz... Loty za granicę ostatnio coraz droższe.

Myśli Toma były niepoukładane, sam nie znał odpowiedzi na pytanie brata, czuł się jakby...
Lost. Tom jednym z rozbitków?

-Ładnie dziś wyglądasz- przerwał niezręczną ciszę Bill
Rzeczywiście. Wybrnął z tej ciszy w sposób genialny.

-CO? co Ci strzeliło do głowy że mi takie komplementy prawisz?!- zasmiał sie
Dzisiaj jest Dzień Bez Komplementów?

rzucił w Billa poduszką, tak że upadła obok łóżka, Bill schylił się więc po nią... i oczom Toma ukazał się jędrny, gładki i delikatny tyłeczek brata.
Jakoś nie potrafię sobie wyobrazić, aby spodnie mogły AŻ TAK spadać...

Po chwili Bill podniósł się z poduszką i zauważył dziwne spojrzenie Toma...
Znieruchomiał, niczym przy spojrzeniu Bazyliszka.

Po czym rozsuną swoją ciasną ciemną bluzę...
*wyobraża sobie Billa, niczym jakiegoś super bohatera rozdzierającego ubranie na pół*
Rejtan, Rejtan!

Pomyślał:''jakies gayowskie wcielenie sie we mnie odzywa''
Tom pracuje w zagajnikach? Jako kto?

-Ejj.... co tak wyszło... -"ej" to ukochane powiedzienie Billa dziś szczególnie spodobało się Tomowi. Słuchał... nic nie mówił...
Naród Niemiecki to jednak ma jakieś dziwne te przysłowia i powiedzenia...

-Nie czaruj mnie dupo,nie czaruj... - Tom zaczal sie smiac, ale tak do konca nei wiedzial dlaczego
Ja nawet nie zacząłem, naprawdę nie wiem dlaczego...

- Bill, czy Ty naprawde jesteś moim bratem?
-No, niestety.. -to mówiąc Bill poderwał sie na równe nogi i wybiegł z pokoju. Zostawił Toma samego, z jego idiotycznymi myślami,
Złe słowo boli przez całe życie.

Bosze
Niemiecka wersja Bora?

Tom nie wiedział o co chodziło Billowi z tym niestety... czy było to niestety, bo on jest jego bratem i jest zły jako brat, czy niestety bo wolałby być dla niego kimś więcej niż tylko bratem...
Niestety, tego niestety Tom nie wiedział.

Po 10 minutach wybiegł z pokoju prosto do Billa, który lezał na łozku, nawet sie nie odwrocil... co on sobie mysli... ehhh
O ile w ogóle to robi.

-Bill?
-Co, dlaczego zadajesz mi takie pytania? nie wiesz ze to boli?
Wyobrażam sobie ta kampanię reklamową... Widzimy leżącego na łóżku Billa, z którego boku wypływa krew. Toma, który stoi gdzieś przy drzwiach, wpatrzony w brata. Panuje wszechobecny mrok. A pod obrazem napis: "Pytania bolą. Nie pytaj bez potrzeby!"

-Mam Cię, ale nie tak jak chciałbym , znaczy chce Cie miec tak, ale gdybym mial Cie tez tak innaczej, wtedy nie czulbym sie samotny...
Dlaczego Tom chce go mieć inaczej? o_O

ale wiem ze to idiotycznie zabrzmiało.
Nie, skądże *krzyżuje palce*

-Tom, wiesz,że..że...że ja... -przerwał mu Bill, ale i tak nic znacznego nie powiedział...
Można by powiedzieć, że to nie nowość.

-Bill, jak wszedłem to płakałeś, prawda..?
- Jak śmiesz nazywać mnie beksą?! *cry*

przecież jesteśmy braćmi, tak chciał ten co nas tworzył więc, nie możemy zmieniać tego, to nieetyczne, niemoralne, nie możemy Tom!
No właśnie. I jeszcze kilka rzeczy na 'n'.

-Wiem jakie to jest, ale ja Cie kocham
-Tom, kochasz mnie, wiem, mówisz tak bo...
-Bo co? skad Ty mozesz wiedziec dlaczego ja tak mówię...- wrzasną Tom, Billowi odrazu popłyneły łzy...
*tears streaming down my face* Jeśli ktoś będzie mieć jakieś wieści o tym, że to wystawiają w teatrze, to niech mi da znać. Muszę to poczuć i zobaczyć!

Bał się... bał się, że nigdy nie dostanie tego co tak naprawde od dawna pragnie, on nigdy nie dostanie Toma...
Wystarczy ładnie zapakować...

nie bede somie mamrał życia.. dobranoc...
Somie mamrał - to po łacinie?

-CZy to Tom?- Nie.. to tylko deszcz uderza o sz ybę w oknie...
Mam już tytuł na to przedstawienie - "Billotom". Ładne? *__*

Bill wstał i poszedł do łazienki.. nie zmył nawet makijażu a więc teraz załatwił te sprawy.. prysznic, ząbki itd...
Zmył sobie ząbki? Musiało boleć...

Po powrocie znowu położył się do łózka i został tam.... tylko ze sobą... i swoim zapłakanym duchem, ze swoim sercem, któro tak bardzo pragnęło miłości.. do Toma.. od Toma... pragnęło Toma...
Cięcie! "Billotom", Akt I scena II
*kurtyna opada, w górę wzbijają się oklaski*

Rano Bill calkowicie odpicowany, ale wewnętrznie nieco załamany pobiegł na śniadanko..
Myślał, że się spóźni na darmową stołówkę dla potrzebujących.

był taki głodny..usiedli, byli wszyscy oprucz Toma..
Tom postanowił sam upolować jakieś jedzenie.

-Hej wam..-mruknęło coś co wygladalo jak Tom Kaulitz...
'Coś' to bardzo precyzyjny określnik Toma.

-Dzieki, to co dzis mamy dzien wolny czy jakies plany?
-Jehoo, wreszcnie nic, zupełne nic... - wrzasną Greg tak że cała jadalnia to usłyszała i zaczeli sie smiac... Tylko Tom i Bill stali obojetnie
*podniośle* Bo to dramat jest, nie komedia...

nie mial zamiaru odrazu rzucac sie Billowi w ramiona, nie miał ochoty z nim gadać, przecież Bill był obleśny!
Jak można tak sądzić o własnej rodzinie! *grzmi*

-AAAAłaaaaa...!!!!!!!!!- rozległo się na korytarzu...
To będzie dość trudne do zagrania, zważywszy na tekst, jaki został tutaj wykorzystany.

To Bill potkną się o dywan na korytarzu...
"I ty, Dywanie, przeciwko mnie?!"

-Co Cie boli?-pytał zatroskany
-Ajść,... nie ruszaj, to w kostce mi cos strzeliło.. ejj... ałaaa....
Pokonany przez dywan, część I.

-JUż Kochany,-Tom wzial go i podniósł, zaniósł do pokoju i połozyl na lozku.. Bill byl wdzieczny.. no i Tom miał juz wyjsc,.. tak przynajmniej myślał Bill, ale.. ale.. zamknął drzwi na klucz i podszedł do brata macającego się po kostce...
Po chwili macał się nie tylko po kostce.

-Jasne, nic wielkeigo sie nie stało.. -oprucz tych kilku łez.. moze kilkudziesieciu.. moze kilkuset..
*pochlipuje cicho*

Bill podniosl ramie co oznaczalo ze zaprasza Toma w ramiona...
A gdyby tak podniósł nogę?

-Tom, myslisz o tym co ja?
O sałatce z prażonym słonecznikiem? *__*

-TAK!- tom lekko przysunął swoja twarz do twarzy Billa, ale to ten pierwszy musnął jego usta... delkiatnie i tak niewinnie..
"On zawsze zostanie święty i czysty jak pierwsze kochanie..."

Tom jednak pogłębił pocałunek.. odrazu do gry wszedł ten jego zwinny jezyczek ktory...
W lewym narożniku Bill Kaulitz, a w prawym czeka już na niego jezyczeeeeeeeeeeeek!

-Ja Ciebie tez kocham... Ciebie i tylko Ciebie... -Bill miał nadzieje ze będa RAZEM juz NA ZAWSZE...
"Billotom" Akt I, scena III

-Ciii,-przerwał mu Tom- czułeś to ciepło, to jest miłość, ona się będzie wzmacniać i pogłębiać, musimy się z nią oswoić.
*wyrzuca do kosza dzieła Mickiewicza, stawiając na półce wydrukowany egzemplarz ''Billotoma''*

Tom, a łączy nas tylko więź psychiczna tzn że się kochamy czy fizycznie też, no wiesz o czym mówię...
-Tak, przecież sex też ma jakieś znaczenie...
Masz rację, płeć ma znaczenie.

-Nasze ciała... Tom, od dawna wydawało mi się że..
...są stare i pomarszczone.

Położyli się na łóżko i spletli się ramionami, już nigdy nie chcieli się rozdzielić,
- A potem zabijemy naszą matkę za to, że nie jesteśmy bliźniakami syjamskimi!

chcieli żeby ta chwila trwała, ale nie mogła... oto w tak cudownym momencie do pokoju wtargną Greg...
*słyszy trzask drzwi i widzi Grega ubranego w strój arystokraty*

-Jełopy, nie przeszkadzam?
*myśl o Gregu arystokracie pryska*

-Czekaj.. - rozległ się głos Toma
-Eeeeejjjjjj!! - Bill dał mu szturchańca i powiedział na ucho;-Już prawie sobie poszedł... po co?
-Ciii..., co chcesz Idioto?
-EE...uuu..chłopoki, no co wy, janic,,, ja popatrze.. i wyjde
Właśnie w sobie odkryłem, że sztuka nowoczesna zawsze mnie fascynowała...

-Ejjj Greg, nie przesadzasz? Co to już nie mogę mojego brata pogwałcić?
No właśnie! *szuka swojej siostry*

-JeSSuuu!!, Bill, powal sobie, a my z Gregiem lecimy na kręgle.. - Tom podniósł sie i puścił oczko do Billa.
- Porzucaj moim oczkiem - polecił.

BIll, sorry porwe Ci na chwilę swoją ofiarę gwałtu, mówię Ci ja się nim lepiej zajmę niż TY.. mam większee...
Przywileje.

-Przestań.. Tobie bym się nie dał.., a większe to Ty masz chyba kozy w nocie..- obaj wybuchli śmiechem,
Jak mówiłem - sztuka nowoczesna. Nie musisz rozumieć, nie możesz przejść obojętnie.

-BIll, a nie chcesz może iść z nami?-zapytał Tom wyjątkowo łagodnie jak na Toma
Tom agresor?!

Bill uśmiechną się po bardzo długim czasie bez uśmiechu...:)
A może zmienić tytuł tej sztuki na "Czas bez uśmiechu"? *myśli intensywnie*

Doszli wreszcie do kręgielni. Było pełno ludzi, skąd oni się biorą w hotelowej kręgielni?!
Mhmm... może z hotelu?

jakieś 4 fanki podbiegły do chłopaków, jedna rzuciła się billa, ale ochrona odrazu zadziałałą i zabrała.
W ruch poszły pałki i paralizatory...

"hmm dlaczego oni są w takim dobrym humorze...czyżby..."-myślał bill i rozklejał się patrząc na Toma trzymającego wielką ciężko ulę w rękach...
Ciężka Ula to jedna z tych fanek, tak?

-To pogadamy, ale u Ciebie bo u mnie śmierdzi jakoś dziwnie
Ochroniarze za chwilę powinni wkroczyć do akcji.

-Nie, robimy źle, ale wszystko jest do dupy
Oj, będzie...

to nie jest pierwsza rzecz która robimy wbrew światu
Rysuje mi się obraz bohatera romantycznego...

Bill położył się na łóżku i zdjął bluzę, został tylko w przyciasnym podkoszulku.
Bill oszczędzał na ubraniach.

Tom nachylił się nad nim, jego nos dotylkał nosa Billa.
Bliźniacy syjamskonosy.

Bill wyglądał na napalonego, ale Tom nie był pewnien... przecież on nigidy tego nie robił...
Jednakże 99% blogasków wskazuje na cos innego...

Bill wstał i podszedł do lodówki, wyciągnął butelkę jakiegoś napoju alkoholowego i zaczął się śmiać..
Wiedziałem, że alkohol źle działa na ludzi, ale żeby aż tak!

Tom nie krył zadowolenia, miał na to właśnie ochotę... i na ten napój z % i na Billa.
I na Billa z %...
W czasach obecnego kryzysu?


-Lejesz mi prosto w usta?-zapytał Tom
*mabardzobrudneskojarzenia*

-taaakk... -oboje zaczeli sie smiać. Bill otworzył butelkę i lekko ją oblizał. Najpierw lekko jeździł językiem po gwincie, później wsadził język do środka, jego kolczyk w połączeniu z butelką wydawał podniecający dźwięk.
W pewnym momencie Bill nie mógł wyciągnąć kolczyka z butelki
- Zasielo siem! - próbował powiedzieć.
- Co?

Później Bill wsadził do butelki palec który dał oblizać bratu.
Mój pies lubi zlizywać różne rzeczy (np. sosy) z palców, ale takiego połączenia nie widziałem...

Tom spijał wszystko co Bill wlał mu do ust...
Trochę detergentu, woda z mydłem...

jednak jedna struga wylała się poza jego usta.. Bill odrazu zaczął działać.. zlizał wszystko co poleciało po szyji, jechal językiem w górę.. mm... tak.. po słodkim ciele Toma.
Mam wrażenie, że Tom niezbyt często się myje...

Dojechał do ust.
A mówiąc dokładniej, do Ustki.

Tom zauważył że napój alkoholowy zalał mu koszulkę, którą musiał w związku z tym zdjąć.
Będzie więcej miejsca w szafie - pomyślał, rzucając koszulkę w kąt.

Siedzieli już w samych jeansach.. awww... słodko wyglądali.
Komentarz by deviantArt's fan.

Tom wziął butelkę i oblał trochę brzuch Billa, po czym wszystko dokładnie zlizał.
Jednym z wcieleń Billa jest kot.

W ten sposób wypili tę, i kolejną butelkę napoju.
Trzeba przyznać, ze to musiało być dość pracochłonne.

Po drugiej byli już lekko wstawieni... (...) -Eejj, Tom, gdzie masz rękę?
"Gdzie masz rękę?" Lekko wstawieni!?

Wstał i wyszedł na środek pokoju. Stał na środku... i zaczął poruzać biodrami w rytm muzyki.
DJ stojący przy konsolecie zdążył już kilka razy się zdrzemnąć, oglądając liżących się braci.

"czy on mnie prowokuje?"-pomyślał...
Jak ja bym chciał, aby to była prowokacja. *wzdycha*

wyglądał jak jakiś tancerz erotyczny... tranwestyta... ihhha...
*kwiczy pod krzesłem, próbując nie zwracać na siebie uwagi reszty publiczności*

zsunął spodnie na uda... jego obcisłe bokserki opinały idealnie pośladki i jego dużego.... pena...
Jak sprytnie wpleciona reklama piór!

Tom był widocznie podniecony tym widokiem.
Widocznie tak.

Patrzył na Billa jak na człowieka który miał go właśnie zbawić...
Bill tańczył na krzyżu?

Stał przed Tomem w samych bokserkach, jego spojrzenie mówiło samo za siebie "weź mnie Tom! Bierz mnie!"
- Rex! Bierz go!

Tom nie mógł dłużej siedzieć bezczynnie. Wstał złapał Billa za pośladki i uniósł do góry, położył na łóżku.
Połączenie teatru z baletem wyszło cudownie *klaszcze ochoczo* Teraz czekać tylko na operę...

Bill oparł się z tyłu na łokciach i przyglądał się bratu unosząc brew do góry i bawiąc się kolczykiem w języku. -"ale ze mnie napaleniec..."-pomyślał Bill.
A potem filmiki wyciekają na Youtube...

Tom rozpiął pasek od spodni ... same zsunęły mu się dość nisko..
Nagła anoreksja Billa.

Bill mógł oglądać jego zabawne bokserki w koniki... -"konie...chcę zobaczyć jego Konia..."-myślał Bill...
Myśli Billa powinny zostać oznaczone cenzurą. Każda z nich.

Tom usiadł na nim okrakiem i zaczął bawic się sutkami brata..
*z niepokojem w głosie* Tylko nie moje lukrowane sutki!

jego bokserki były szerokie a mimo to widać było dobrze zarysy jego przyrodzenia... Człon xD
*brak jakiegokolwiek komentarza*

Toma stał... Billa również...
Kolejna zmiana płci, czy może jednak *skojarzenia*?

-Co mi zrobisz jeśli.. .Cię zgwałcie?-zapytał Tom
-Będę wdzięczny,
Pełna kultura. W końcu jesteśmy w teatrze.

Jego oczom ukazał się 'koń' Toma..
Koń zaczął prychać i gniewnie rżeć.

-ahh...mm...Bill.. kochaam...aaaa....-itd...
Nawet najsławniejsi poeci nie są w stanie - żadnym swoim dziełem - dorównać temu opisowi.

Postanowił się nim pobawić... ssał jego Pena, a gdy na chwilę przestał Tom błagał by robił to jeszcze i jeszcze...
Przydałby się Czasopodwajacz z pewnego opka o piratach...

Bill ukląkł na łóżku i oparł się na rękach.. wypiął tyłek.. Tom najpierw zaczął dotykać jego pośladków, następnie zbliżył tam swoje usta.. i język... i zaczął lizać Billowi 'kakaowe oczko' (bleh;/)
Orzechowe oczy idą w odstawkę.

Pen Toma stał na baczność..
*układa się w pozycji klasycznego rotfl'a*

Billa z resztą też..
Bill i jego reszta. Gdzie ten DJ?

-Mogę?-zapytał Tom
-Wchodź.. ale ostrożnie...
Po chwili rozległo się głośne pukanie.

- Na polecenie brata Tom delikatnie rozchylił mu tyłek i zaczął wchodzić Swoim dużym 'koniem' ...
Tuż za nim kręciła się nieswojo krowa i kilka kóz.

jego jęki przerodziły się w jęki rozkoszy
*zaczyna tworzyć książkę pt. "Podział Jęków"*

'dziórka' Billa była już wyślizgana..
Dzieci mogły spokojnie ustawiać się w kolejce, aby się poślizgać.

po tych tez słowach wielka fala spermy zalała Billa od wewnątrz...
I tak powstał Chocapic?

-Ja.. ja też...- oboje doszli... ze zmęczenia opadli na łózko.. przytulili się do siebie i dochodzili do siebie..
Bill właśnie prał swoje organy.

Bill wstał z łuszka...
*szykuje swój tasak*

Był jakiś taki... zszokowany.
Nie dziwię się. Jakbym ja, osobiście, wstał z "łuszka", to chyba bym kogoś pieprznął.

-CZeeeee.Tom?Tom?TOM??!!! Matko Święta, dlaczego masz szlafrok Billa?!!??!!-panikował Gucio
Bill jest chory na coś zaraźliwego?

Gustav rozejrzał się po pokoju, w oczy rzuciły mu się bokserki Toma..
Chwyciły go za nos swoimi ostrymi, niczym tasak Mrohnego, guzikami.

-Hej Bill, gdzie idziesz?-zawołał Tom w kierunku brata
Przypomina mi się odcinek "Kuby..." z tekstem
"- Gdzie idziecie dupy?
- Na rodzenie!"

-No do pokoju?!-powiedział Bill i podniósł tak słodko brew...
-Hmmm... nie zechciał byś mi towarzyszyć? -powiedział Tom i zbliżył się do Billa
-Ahhh, nie to Ty towarzysz mi...
Cóż za wytworność i wychowanie. Jestem zachwycony. AŁtorki jednak nie są tak złe, jak piszą.

Tom rozsiadł się na białym fotelu który stał w rogu. Bill pobiegł do łazienki i zwymiotował.
*parsk* Bill jest w ciąży!

-Kocham Cię Tom! Tak bardzo Cię kocham... mimo iż jesteś moim bratem kocham Cię
Bo braci zazwyczaj pragnie się zabić.

mam wspaniałego brata, który jest jednocześnie moim najlepszym przyjacielem, chłopakiem a nawet kochankiem...
Mam jeszcze kilka określeń, ale może zachowam je dla siebie...

''jesu, ale to mój brat.. nie.niewazne.. kocham go.. tak bardzo kocham tą gnidę.. mój malutki billy...ahh... ale ja go pragnę... kocham.. chce z nim byc... dlaczego? ja nie mogę... moze wyjde.. zanim znów dojdzie do czegos glupiego... "-Tom bił się z myślami...
Kolejny cecha bohatera romantycznego.
Jak widać myśli były silniejsze.

mam Billa, miłość mojego życia.. żadna dziewczyna do tej pory nie dała mi tyle szczęścia co on..
Powiem tylko jedno: Żeby życie miało smaczek, raz dziewczyna, raz Bill.

W klubie z Gregiem i Guciem... tzn załogą G&G (na wielu blogach tak jest.. wybaczcie kopiarstwo... ale nie mam jak ich określać:)
Załoga G&G. Ciekawe...

-Bill, nie macaj mnie tak przy wszystkich bo sobie coś pomyślą...-powiedział Tom z wyrzutem. Bill popatrzył na niego żałośnie i odsunął się.. podszedł do załogi G&G która już wychaczała jakieś ciekawe towarzystwo do imprezowania.
Bill się 'fochnął' i odszedł! Czyżby pierwsze zgrzyt w ich miłości?!

-Yeaah, couse im very important person... - powiedział Bill i puścił oczko.. niewiadomo do kkogo
-Ohh Dear... we re very important persons... -wtrącił się Tom...
Widzę tu ''we re important errors''.

Tom cmoknął Go w USTA...
Bill oddał mu w ONZ.

Tom rozglądnął się po lokalu. w oczy nie rzuciła mu sie zadna interesująca dziewczyna.. popatrzył wiec raz drugi, trzeci i wreszcie jednej udało sie skupić na sobie wzrok Kaulitza. To ta dziewczyna z kijkiem...
Interesują go tylko dziewczyny z kijem? *chybamamskojarzenia*

Puściła Tomowi oczko i pokazała że idzie w okolice WC...
To znaczy co zrobiła? Zakryła sobie okolice intymne i skrzyżowała nogi?

wyglądał tak naiwnie, tak żałośnie i beznadziejnie.. ale tak słodko.... ta słomka.. taka różowa.. i Bill..
Nasłuchał się za dużo twórczości Feel'a.

Tom wstał i poszedl w kierunku wc. Jego oczom ukazała się ta sama dziewczyna co wcześniej.
Objawienie w WC. Tego jeszcze nie grali!

Tom jest moją osobą którą kocham... ale on teraz pewnie posówa tą blondynę...
Posówa - Zmutowana sowa z partii PO.

-Gdybym spotkał ją wcześniej przeleciałbym ją... albo wrzeszczałbym że ją kocham, Sarah jest niesamowita... zawsze marzyłem o takiej dziewczynie.. wygląda jak Ashley...
Ashley? *rozgląda się wokół, próbując ją znaleźć* Imię te/to to miód na moje serce... :D

Tom otworzył drzwi do ubikacji.. zamknął je.. i rzucił się w kierunku rozporka Billa. Klękną przed nim i rozpiął mu go...
Po tym, co już przeczytałem, chyba mnie już niczym nie zaskoczą. Ale zobaczmy.

Tom zabrał się do obiągania...
Póki co nie jestem zaskoczony...

-Bill, ja nigdy tego nie robiłem!
-Nie bój się... dawaj... przecież jak Ci nie wyjdzie nic sie nei stanie, kocham Cię;**
Pogubiłem się. Co ma nie wyjść Billowi? o_O

najlpeirw zaczął go całować i draznic kolczykiem później lizał go... tylko lizał... następnie wsówał do ust i wysówał...
Co tam robiły sowy PO?

Dopiero potem zaczął go ssać... ssał tak jakby była to butelka z mlekiem małoego dziecka.. któro jest bardzo głodne... ahh...
*zaczyna po kolei wyrzucać w kąt tomiki poezji*

Bill był bliski orgazmu.
No fuckin way!

Tom walił i ssał... dopuki mięśnie Billa puściły i tajemniczy płyn nie zalał jego twarzy...
Come eat some chemicals with me?

-Tom wejdź we mnie...
-Już się robi...
Nie ma to jak udana współpraca w grupie.

Tom posówał Billa najlepiej jak potrafił.. robił to z sercem.. dokładnością...
Wsadził mu serce w odbyt!?

Obaj poszli pod prysznic... tyle że każdy w swojej łazience...Położyli się spać... i bez problemów zasnęłi.. każdy u siebie... byli wykończeni...
"Billotom" Akt I, scena IV

Rano... śniadanie... wszyscy schodzą na dół...
*unosi ręce w geście chwały* Dokonało się!

-No thx, TOmmyy
joł zią!

-Musisz zjeść. Co Ci dać?
Po wczorajszych ekscesach nie brzmi to raczej dość dobrze...

Bill oparł się na łokciach i patrzył na jedzenie z wielkim obrzydzeniem.
-Bill, my wiemy że Cię boli brzuch, ale nie rób scen-powiedział Gerg.
- Wcinaj szpinak!

-Zostaw go, jeżeli Ci coś przeszkadza to sie przesiądź- odpyskował Tom
Jak każdy rycerz broni swojej ukocha... ukochanego?

Gerg wstał od stołu i wyszedl trzaskając drzwiami obrotowymi (xD Qrde 2-gi ChucK NoRRis xD)
No dobra. Ta sztuka ma jeszcze kilka niedopracowań, ale i tak się na nią wybiorę.

Bill wychodzi z gabinetu lekarskiego.
-No i co jest? Co Ci lekarz powiedział?- wyptywał zaciekawiony i przejęty Jack
- Chłopiec czy dziewczynka? - dopytywał Tom.

-EE... powiedział że musi mi zrobić lewatywę... xD
Na samą myśl Bill uśmiechnął się szaleńczo.

-Boję się... Jack zawołaj Toma..!
-Toma? Pójdziecie razem na lewatywę?
A doktorek pewnie już przygotowuje kamery...

Nie chciał lewatywy.. to takie obleśne.. to takie obrzydliwe!!
No cóż... Nie chcę nic mówić, ale występujesz w twinceście...

Wsiedli do Vana.. OHH...
Van OHH to chyba jakiś nowy model, co nie?

Wreszcie dojechali! Fani powitali chłopaków bardzo gorąco! Każdy krzyczał wrzeszczał, jedni płakali, inni śmiali się...
Jeszcze inni sprawdzali swoje karabiny...

Fanki to w szczególności dziewczyny.. EmO... GoThiC... JoŁ... PrzewaGa czerni..
*wyobraża sobie połączenie emo-gothic-joł* Omatkoborska!

Wreszcie przyszła pora żeby zaprosić jakąś fankę.. na scenę! (...) wtedy w jego oczy rzuciły się 2 fanki. Obie ubrana całkiem na biało. Jedna -blondynka miała w ręce transparent z napisem TOM a druga, brunetka BILL! Były ubrane tak samo...
Zaciekawiło mnie, dlaczego napisała, że Bill to brunetka?

-A więc weźmiemy dziś na scenę 2 fanki! Które wyróżniają się z tłumu! Ja uwielbiam się wyróżniać, stądże też ten pomysł!!
Istny happening.

w tym to też czasie ochroniarze rzucili się w kierunku 2 fanek..
Najpierw je usypiając a następnie zaciągając na scenę.

Jedna zaśpiewa u mojego Boku , Oto Carola- i wskazał na uśmiechniętą brunetkę, a drga, blondynka Sarah obok Toma!! ...
Drgająca blondynka. Czyżby Bill zamierzał opowiedzieć jakiś dowcip o kolorze blond?

Godz. 00;50, w pokoju
-Bill, Ty już się całkiem odzwyczaisz od jedzenia jak tak dalej pójdzie... -mówił Tom
- To niedługo możesz zagłodzić swoje nienarodzone dziecko!

-Tak.. zadzwoń, ja skorzystam z wc. -Bill wszedł do łazienki, nie zamknął drzwi... rozpiął rozporek, zaczął oddawać xD 'siusie' xD .
To jest twincest! Przestań się tak rumienić i mów po ludzku! Co robił Bill?!

Robił to wyjątkowo głośno, a u Billa to dziwne...
Jesteśmy w teatrze. Przecież musimy słyszeć wszystko.

Bill wyszedł z łazienki, nie zapiął paska ani nie zasunał rozporka.. szedł taki "rozneglożowany xD"
Nogi Billa należą do jakiejś loży? Chyba, że aŁtoreczce chodziło o 'roznożowany'

-Eyy.. wpadl tu Jack i sie pytał czy ćpaliśmy
-Olej To Billy, jutro z nim pogadamy..
- Zostaw na jutro trochę towaru maaaan!

-Mmm.. no to od czego zaczynamy?
-Siadaj mi na kolanka.. -powiedział Tom..
Zabawimy się w 'Mikołaja'.

Bill usiadł okrakiem na DredziQ..
*wali głową w biurko* proszę, zabijcie...

Poczekaj Bill, rozbierz się, zaraz przyjdę... wezmę naszą pizze.-Bill rozebrał się.. zostaiwił jednak bokserki.. wstydził się rozebrać tak całkiem..
Seks w ubraniach! Tak!

Tom wziął kawałek pizzy i dawal ją billowi... ser ciągnął się.. i Bill tak słodko wciągał go do ust..
Jeszcze chwila, a naprawdę już nigdy w życiu nie tknę sera! *zastanawia się, czy to możliwe*

Tomowi to się podobało..
Też chciał robić takie sztuczki.

potem wział sos..
*ściąga swój biały shirt i wymachuje nim nad sobą* S.O.S!

posmarował nim klatę billa i lizał.. ssał jego sutki.. i zjeżdzzał coraz niżej.. doszedł do bokserek.. osunął je.. jego oczom ukazał się czubek dużego 'człona' Billa..
Ciekawe czy teraz posmaruje go sosem?

-Kocham Cię... -wyksztusił Bill, jedli pizze.. Tom jednak nie obciagał billowi..
Trudno jeść i obciągać w tym samym czasie... *ja nic nie mówiłem!*

-Dobrze...-Tom stał pod parapetem. Bill za nim. Ocierał swoją stojącą męskością o pośladki Toma.
Przepraszam, ale czy dobrze zrozumiałem? Męskość Billa stała obok niego? Projekcja astralna narządów płciowych?!

-Wejdź Bill... - Bill odchylił się lekko do tyłu, rozchylił pośladki Toma i wszedl w niego, poszło mu to wyjątkowo gładko.. bez jakiegoś większego oporu..
Napis na pośladkach Toma brzmiał "Wstęp za free".

Bill posuwał brata.. w przód i w tył.. coraz szybciej.. ich serca mocniej biły a Bill mocniej go jebał...
Czekajcie, czy na fizyce nie było jakiegoś prawa mówiącego o tej zależności?

-Hmm..Bill... ahhh... Billy...aaajj!!
Lubię takie lektury. Właściwie nie trzeba się wysilać, aby dostrzec ich prawdziwą wartość...

TOm zamknął Billowi usta posałunkiem.
Google znalazł tylko to: Rekomandacja Samoobrony może okazać się posałunkiem śmierci dla PO, ale ten kawałek o ksenofobicznych umysłach jest ze wszech miar słuszna.

Bill chwile myślał jeszcze o wydarzeniach z zeszłęgo tygodnia...
Podsumujmy: seks z Tomem, seks z bratem, koncert, seks z Tomem, seks z Tomem i... o czym jeszcze zapomniałem? A tak, mam już: Seks z Tomem.

wczorajszy koncert był ostatni, hmmm, może rano nam powiedzą... chyba coś nam się należy... A fani z Polski? Hmm ... podpisy zbierają żebyśmy do nich przyjechali! Chciałbym! Bardzo, tam na koncercie dobrze się bawiłem, mam nadzieję że uda sie przekoncać tych wszystkich.. u.. ' -Bill rozmyślał..
Od tego seksu chyba mu się w głowie poprzewracało!

-Co takiego powiesz nam dziś nasz MaDDi- śmiał się Tom
-Madi?a co to jest Madi?-zapytał Gucio
-Nie madi tylko maddi, a co to jest nie wiem -wszyscy wybuchli śmiechem.
-No chłopaki. Nie czas teraz na żarty... -wtracił Jack.
Muszę powtarzać, że to sztuka nowoczesna?

-JeSSo!! nie mów!! Jack!!aaa!!-Bill zaczą skakać na tyłku i klaskać... zupełnie jak DoWn...
jw.

-Mam dla was kilka wiadomości. Zacznę od tej dotyczącej waszej trasy koncertowej w 08 roku. A mianowicie. Wiecie o tym że wasi fani z Polski bardzo się o was domagają, chciałbym poznać wasze zdanie na ten temat.
Niech ktoś mnie obudzi! *krzyczy, szukając pomocy*

-A więc, myślę że fani z Polski zasługuja na nasz koncert, ten z 5 kwietnia był wspaniały! Myślę że władze xD zgodzą się na choć jeden, chociaz moim zdaniem mogłyby być tam nawet 2 albo i 3 koncerty. Np. Wrocław, Warszawa i Rzeszów albo Kraków.
Tak, Bill zna doskonale rozkład miast w Polsce. W końcu musi znajdować te szalejące fanki, które piszą fanficki...

Georg, jedziesz do domu, tak jak chciałeś i z rodziną robisz co Ci się podoba, Gustav także.
Myślicie, że w ekipie TH jest jeszcze jeden romans? ;>

Możecie się juz pakować xD. Bill i Tom, tak jak było zaplanowane lecą na ich ulubione, gorące słoneczne plaże... Malediwy
Na miejscu Jacka nie puszczałbym ich samych. Razem...

-Hej, jakie kąpielówki sobie kupimy?-zapytał Bill siedząc i wpatrując się w chodnik przez szybę.
-Najfajniejsze, najdroższe i najbardziej sexy.
Myślicie, że gdybym miał brata, to też poruszalibyśmy takie tematy?

Wysiedli z vana. Weszli do pierwszego sklepu. Z bielizną...
Muszą kupić zapas na najbliższe kilka tygodni. Jak już się wcześniej dowiedzieliśmy, bracia nie piorą swoich rzeczy.

-Tak jak Ci wczoraj obiecałem kupię sobie bokserki z napisem Tommy. ^^ -powiedział bill i rzucił się w kierunku obcisłych bokserek.
-No a ja te.. 'billy'
*zapisuje sobie, aby zajrzeć do najbliższego sklepu z bielizną i kupić bokserki z napisem MROHNY*

Godzina 20;30 (...) Bill zdjął bluzę.. i zabrał się do całowania Toma... Ich języki tanczyly ze soba... bill dotykał swoim kolczykiem podniebienia toma, co go bardzo podniecało..
*słychać trzask upadającej szczęki* Agaaaaain?!

-Jak dzisiaj to zrobimy?-zapytał Tom
-Hmm.. Ty dziś dominuj... -Bill odpiął pasek od spodni.
Nie ma to jak urozmaicenia w... życiu.

Bill zdjął Tomowi opaskę, którą nosił od rana.Często nosił opaski...
Opaskę uciskową, oczywiście. Na głowę...

-Kochasz mnie?-zapytał Bill i zrobił żałosną minę... po czym uśmiechnął się.
-Takk..bardzo Cię kocham, najbardziej na świecie... a Ty mnie?
-Ja Ciebie też... także tak bardzo bardzo bardzo... ehhh Kocham!!
I wy się dziwicie, że nie mam dziewczyny/chłopaka.

-Jutro lecimy... dziś zrobimy nasz ostatni raz w Berlinie... co Ty nato?
Co na to NATO? A NATO na to nic!

-Wow... Tom.. brałeś prysznic-zapytał Bill i uśmiechał się
-Jeszcze nie.. ale zamierzam to zrobić... tylko coś Ci powiem.. nie sam.. :D
-A z kim???-bill znów wystawił język.
Wy też się jeszcze nie domyślacie, prawda?

Tom klęknął przed siedzącym na brzegu łóżka Billem. Wziął do ręki dłoń brata i zaczaał ją całować.
o___O" *trauma*

-Bill... masz takie delikatne dłonie-zauważył Tom
- Czego używasz do nawilżania ich? - zapytał.

zaczął calować jego dłoń... jechał w górę.. pomagał sobie językiem. Piął się w górę.. po odcinku łokciowym.. po ramieniu.. doszedł do karku i do ucha..
Dzięki aŁtoreczkom możemy sobie powtórzyć anatomię człowieka...

ssał mu ucho!
A nie tego zwierza?!

-Zaczekaj- powiedział Tom.. wzial troche żelu pod prysznic na palec i wsadził go Billowi do ... tyłka... następnie posmarował nim sobie pena.. - Teraz pójdzie głądko.
Teraz czekać tylko, aż do akcji wkroczy sól do kąpieli...

powoli zaczął się nabijać na pena brata
Nabijanie na pal nie starczyło.

Czuł że musi jakoś zająć sie swoim ptakiem...
Karmienie, wspólne wypady na spacery i taki tam stuff.

Wziął do ręki jego vacka i zaczął jedna reka piescic jajka..
Czy vacek to jakieś zwierzę?
A może: KLIK
Animace vaček bardzo mi sie podoba.

Kiedy Tom poczół że zaraz dojdzie.. zaczął jeszcze mocniej trzepać vacka brata.
Google służy pomocą: KLIK

nie no nie ma co.. orgazm miesiąca...
Rozumiem, że raz na miesiąc zbiera sie jakaś komisja i ocenia, tak?
"Nie, ten wykrzywił za bardzo uda. A temu oczy wyszły z orbit..."

W samolocie było bardzo głośno.. przy starcie..
O ile zakład, że zrobią to w samolocie?

Wysiedli. Ich oczom ukazal się wyjątkowo okazały hotel. 5-gwiazdkowy...
Ech, chyba przegrałem zakład... *wymyka się cicho w z kwatery*

-Extra.. wielkie łóżko.. jedno?
Ciesz się, że masz chociaż jedno.

Przebrali się w typowo egzotyczne wdzianka...
Bambusowe sukienki i dzidy?

postanowili udać się do recepci w celu uzyskania dalszych informacji. ^^-
- A na obiad upolujecie dzisiaj tego gościa z domku numer 45...

A więc. O 9 naszego czasu, podajemy sniadanie.
Niestety, schodzenie nie jest wliczone w posiłek.

Później macie naturalnie czas wolny, aż do godziny 16.
Phi. Co to za plan?

Myślę że program jest wam dostosowany do wieku i zainteresowań.
- A przed dwudziestą do łóżeczka!

W godzinach 10-15 czynne są warsztaty na których poznajecie się z innymi młodymi ludźmi spędzającymi tu wolny czas, robicie różne ciekawe rzeczy,
Bill i Tom są samowystarczalni, jeśli chodzi o 'różne ciekawe rzeczy'.

uczycie się nowych języków,
Czyżby był i polski?

Niedaleko od hotelu rozciąga się plaża publiczna. Na nie j jednak obowiązują pewne normy i zasady. Zabronione jest np opalanie się TopLEs xD
Kto? My? Skądże...

Pan w tamtym okienku powie wam co chcielibyscie wiedziec o miescie.
Pan Władek tylko pomachał serdecznie i wrócił do dalszego grabienia piasku

Chyba wolelibyście juz zająć sie sobą, więc nie będę wam zanudzała...
Wyczuliście aluzję?

-Skoro to nasza prywatna plaża, nasze prywatne palmy to i banany są nasze prywatne.
*mamskojarzenia*

Mieli totalny lOOz...
Wykłady z ałtoreczkoznastwa potrzebne.

byli tak blisko równika...
Niemal czuli, że mogą go dotknąć.

Po chwili Tom przyszedł z dwoma pysznymi drinami. Wypili je dość szybko.. bardzo dużo.. chyba z 10-11?!
10-11=? Trudna matematyka. Ale kolejny punkt z aŁtoreczkowego poradnika odhaczony.

Po czym napalili * się jeszcze papieroskami
Jakoś nie potrafię sobie tego wyobrazić...

po jednym skręcie od cioCi maryśi ... Poszli do swojego domQ.
no cio ty!?

Bill śmiał się i szedł nieco skrzywionym krokiem
Skolioza penisa?

-Wyjebie Cie skarbie
-Wiem Kotku.. sex.. z sexem!!
-Kocham Cie i twoją dupee.. i Twojego pena.. -powiedział Bill i rzucił się w ramiona brata
Co ten alkohol robi z ludźmi! Nigdy się nie upiję... n_n

-Balsam do ciaała.. posłuży nam jako nawilżacz... mam też kilka bananów, leżą na tarasie..
*maprzedsobąokropnąwizję*

Obaj nie mieli na sobie nic oprócz tych kolorowych spodenek... Tom szybko złapał za spodenki Billa i obciągnał mu je na dół... To samo zrobił ze swoimi...
Obciągał spodenki?! A fe!

Było już ciemno, tylko resztki promieni słońca oświetlały chmury nad horyzontem... Tom nie widział nic, prócz zarysu męskośi brata...
500% erekcji.
Mewy lecące w tylko sobie znanym kierunku zderzyły się z męskością Billa i w dla nich zrozumiałym języku wyraziły swoje niezadowolenie.

ich VAcłavy sterczały i niebezpiecznie się powiększaly.
Czyżby miało dojść do niekontrolowanego wybuchu? A może to jakaś mutacja?

Woda dobrze nawilżała ich narzędzia
W niedługim czasie pokryły się rdzą.

Bill bez problemu wszedł w zanurzonego Toma, opartego na rękach...
I faktach.

Bill wchodził w niego i wychodził.. niewiele mówili.. słyszeć dąły się tylko jęki rozkoszy i podniecenia... po kilku minutach Bill poczół że jest juz blisko .
Podniecone kraby zaczęły radośnie unosić w górę swoje szczypce.

Złapał w rękę vacka Toma i zaczął trzepać, w rytm jaki dyktował Tom nabijając się na jego wielką pałę.
Wielka Pała to dobre imię dla przywódcy.

Piepszyli sie jeszcze chwile, aż doszli..
- Piepsz mnie, piepsz!
- łot, łot de fag?

sperma obu chłopaków zmieszała sie z morskimi falami... z pianą wytwarzająca sie tuż przy brzegu.
Ojeżu! I nie mówcie mi, że teraz powstanie jakaś druga Afrodyta!
Taki remake.

Siedzieli tak jeszcze przez kilkanaście minut
Godzin, miesięcy, lat...

Zaczęłi się całować. Jak zwykle ich pocałunek był długi i sprawiał wrażenie nienasyconego.. nie, to nie pocałunek był nienasycony! To Tom i Bill byli jeszcze nienasyceni.
*rzuca się na kolana* Proszę, nie. Borze, daj mi siły!

TOm wział banana i odwrócił Billa tyłem do siebie. Zalał banana balsamem do ciała, który wiezli z domku, żeby "gładko" wchodził xD i wszedł... bardzo gładko.
A potem będą musieli to zjeść?

Najpierw oblizał sam czubeczek, późńiej wkładał go coraz głębiej i szybciej, następnie lekko go przygryzł... Ocierał językiem i jeździł lekko zębami.
Nie ma to jak poranna toaleta. Bo mycie zębów to najważniejsza część dnia.

Zaczą go 'jebać' w usta.
Co się będziemy: Piepszył go!

Chmur nad oceanem zbierało się coraz wiecej. Dały się słyszeć dalekie grzmoty, wiatr wzmagał się, z czasem bliźniacy byli w stanie dostrzec błyskawice.
Cżyżby Bóg stracił wreszcie cierpliwość?

Sztorm zbliżał się, ale nie przeszkadzało im to.
Osatnio widziałem w księgarni "Sztorm Stulecia" Kinga. To chyba nie o tym, co?

Burza była jak efekty specjalne, jeszcze bardziej mobilizowała ich do działania.
Chciałbym zobaczyć minę reporterów, którzy znajdą ich porażonych błyskawicą.

Rozległ się głoścny hałas, to pioruny... burza była już nad nimi.
*tzztrtttzttz* Huragan Mrohny zaobserwowany nad Malediwami pochłonął już dwie nagie osoby...

Bill zajął miejsce przy stoliku. Kilka dziewczyn cały czas uśmiechało się do Billa i Toma. Chyba ich rozpoznały.
- To ci dwaj, co się wczoraj ruchali na plaży, pamiętasz? O tam, tak..

Nagle podeszło do nich 2 chłopaków.
Mam złe przeczucia.

-Mam na imię Marcus -powiedział jeden. Był wysoki, wysportowany, miał ciemne oczy, ciemne włosy, a na nich jasne pasemka. Diament w uchu , włosy na żelu ^^
wyglądał na typowego lansera.
*uff* To na szczęście nie ja.

-Ja Nikos-powiedział drugi. Ten był jakoś tak trochę pod emo. Blond włosy i słodka fryzurka. Przekuta warga, wysoki i ogólnie sprawiał bardzo dobre wrażenie.
Jak to emo.

-My mamy domek, 39 -powiedział Tom (...)
-My mamy domek 40, ostatni, to blisko was...
Zbliżają się kłopoty. Ten huragan to była taka... cisza przed kataklizmem!

-Rozumię- Tom uśmiechnął się
A ja nięzbyt.

-Ej ja muszę skoczyć do sklapu jeszcze-powiedział Tom
-Pójdę z Tobą, mogę?-zaproponował Marcus
-Dobra to ja z Nikosem pójdziemy do nas, chyba nie masz nic przeciwko-powiedział Bill i popatrzył na Nikosa
*zaczyna myśleć o najgorszym*

-Moge o cos zapytać?-zaczął nagle Bill
-Jasne, wal
*z płaczem* NIEEEE!

-Wiesz Nikos,ciężko mi to określić... albo bi albo gay, laski raczej nie pociągają mnie...
- Wolę wózki inwalidzkie - dodał.

Tom i Marcus odwiedzili jakiś sklep. Kupili różne napoje. Alkoholowe i inne...
A jakże *przewraca oczami*

przywitał ich głośno Nikos i dał Marcusowi całusa w usta, a Tomowi w policzek. Bill , pocałował w usta Toma, a Marcusa w policzek. Zaczęli się śmiać.
Mnie nie jest do śmiechu. Dramat na scenie przeradza się w... coś gorszego! Gdzie moje pomidory!?

-Cieszę sie, mógłbys posmarować mi plecy olejkiem? -zapytał Bill i puścił oczko Marcusowi.
-Jasne, z wielka przyjemnosćia przystojniaku.
Ten cały Marcus też jest Niemcem? Ooo! Już teraz wiem dlaczego podoba mu się BiIl.

-Jasne... masz bardzo łądną opaleniznę, mysle ze wystarczy Ci 10uv ..-powiedział BIll (...) Ty masz wrazliwą skórę wiec trzeba Ci wiekszej ochrony, zwlaszcze tutaj na Malediwach.
Bill ekspertem w sprawach opalenizny. No kto by pomyślał?!

Tom śmiał się , Bill też. Byli zadowoleni z nowych znajomych.
Koledzy po fachu, że tak powiem.

Napił się coli stojacej na lodówce.
Czy w tym opku wszystko musi STAĆ?!

Na stole obok Toma leżała komórka Marcusa. w pewnym momenice dostał sms'a. Tom odruchowo rzucił okiem na telefon . Zdołał przeczytać jedynie...
'Fucking gays...''
*zaciera ręce* Zaczyna się.

-Kto tooo?-zapytał Nikos
-Ta.. ... s*ka ...
Taska?! Jak ona śmie!?

-Natasza?-zapytał Nikos i zrobił mine jakby to bylo najidiotyczniejsze słowo jakie znał
Nie, ale to jedno z najidiotyczniejszych imion, jakie mogli wymyślić. Moim skromnym zdaniem...

-Napisała że jesteśmy piepszonymi gejami i ze jak wrócimy to cale miasto dowie sie ze jestesmy razem.
Szantaż emocjonalny! aŁtoreczka na horyzoncie!

Tymczasem Bill siedział u siebie w pokoju i płakał.
mam deja vu, czy to tylko przywidzenie?

Oparty o ściane, z głową między kolanami...
*mamwizję*

-Cii.. - Nikos zamknał usta Billowi pocalunkiem. Bill nie protestowal. podniosl sie i polozyl na lozku.
Po chwili zaczął przygotowywać sałatkę owocową i zmywać naczynia. Wszystko cały czas całując się z Nikosem.

-Bill to dlatego ,że Marcus powiedziął mi, że mu sie podobasz... a bylem zazdrosny bo to mój chłopak, a pozatym.. Ty mi sie tez podobasz wiec nie mogłem.. tak .. no... zazdrość...
-Rozumię Cię nikos... -Bill podniósł się Nikos
- Sam się sobie podobam - odparł Bill i po raz kolejny spojrzał w lustro.

-Twoje kolczyki są super-powiedział Bill , kiedy skonczli się całować.
-Mam też przekute uszy. w obu tunele.. no i mam zamiar przekuć sobie sutek.
-Oooo.. tutaj?
-Tak , na wyspach
Przez chwilę myślałem, że Bill nie wie, gdzie ma sutek...

-A masz jakieś tatuaże?-zapytał Bill (...) Nikos opuścił bokserki i odwrócił sie tylem do Billa. JEgo oczom ukazałą się róża z cierniami.. miałajakieś krwisto czerwone wstawki.
Emo-ass-gay-rose!

Złapał rękę Billa i położył na swojej męskości, która pod wpływem dotyku Kaulitza zaczela sie niebezpiecznie powiększać i pęcznięć.
Bill cudotwórca. Ożywia martwe członki!

Bill ukradkiem popatrzył naswoje krocze , gdyż poczół że coś się tam unosi..
- Cio to? - spytał Bill sam siebie.

Bill-> dziwka! kazdego by tylko gwałcił i molestował
Muszę spytać mojej chemiczki, czy widziała kiedyś taką przemianę.

Bill podniósł się i zdjał bokserki. Po czym rzucił się na Toma..
Chciał go zadźgać zabójczym penem.

Przywarł go do sciany i zaczął całować. Tom nigdy jeszcze nei widział Billa w takiej akcji jak ta..
Kiedyś musi być ten pierwszy raz.

Nikos siedzial na łożku i patrzył z wielkim zaciekawieniem, tak ze wyszedl mu jezyk.
A temu co znowu? Język rośnie?

-Chciałbym poczuć jak to jest mieć jednoczesnie wsadzonego i wsadzać.. mogę? -powiedział Bill i stanął tyłem do Nikosa.
Powinni to opublikować w Bravo!

-To zróbmy tak , że każdy będzie wsadzał i dawał jednocześnie - śmiał się Marcus
Żart stulecia. Laski padają ze śmiechu na podłogę, kolesie wylewają swoje drinki, trzymając się za brzuchy.

-uwaga! zaczynamy... - zaczęli ten dziwny, hardcorowy, grupowy akt...
Dramat romantyczny. Bo starożytny na pewno nie.

Trwało to długo... (daruję sobie opisanie szczegółów, jestem przemęczona, a to ciężkie, ale kiedyś postaram sie dokładnie opisać grupowe przejscia tych chłopaków)
W pamiętniku. I najlepiej opowiedz dzieciom i wnukom.

Rano... Billa obudziło słońce, któro wtargnelo do pomieszczenia przez niezasłonięte okno.
Wtargnęło i zagroziło, że go zabije. Bill posłusznie dał się zgwałcić.

przy drzwiach zauważył plamę krwi... -'ciekawe skąd się wzięła' .
No tak, zapomnieliśmy o jego ciąży! Bill poronił!?

Nikos otworzył 5 loda któego kupił podczas pobytu na mieście
Trzy z nich zrobił własnoręcznie. Albo raczej własnoustnie...

chiał dać sobie to.. na co miał własnie ochotę.. Miał ochotę na Nikosa..
Ja właściwie bardziej na Snickersa.

Tom oddal mu sie jak bezsilna lalka..
Dochodzę do wniosku, że to nie była Laleczka Chucky.

-Wróciliśmy razem... zasnąłeś na plaży z Nikosem... No i musielismyCię tutaj przynieść. Było około północy. No i poszliśmy do swoich pokoi
-Ja nic nie piłem Tom.
-Ktoś Ci dosypał środków nasennych do drinka.
Upili Billa! To sprawa tego słońca!

Poszli, zdedli. Najedli się.
Brakuje mi tutaj jeszcze "zdechli"

Kazdy zjadl to na co miał ochote... nic nazwyczajnego.
Tak można podsumować całą aŁtoreczkową twórczość.

Tom wziął swojego... do ręki i zacza trzepać. Nie potrzebował dużo... wystarczyły 2 ruchy iTom był szczęśliwy ^^ =)))
Zobaczcie jak niewiele potrzeba ludziom do szczęścia. A wy narzekacie!

-Kurde.. Bill.. co Ty sie w burdelu wychowałeś?? że ak.. aaa.. tak profesjonalnie to robisz......
No to znamy już mroczną przeszłość Billa. Czas dowiedzieć sie czegoś więcej! *przeszukuje internet*

objął Billa siedzącego obok niego na pochmurnej, wietrznej plaży.
Siedzieli na chmurach? *__* jacieeeee...

-Bill... daj mi dzis troche siebie... nie mozemy sie rozstac tacy... nienapełnieni
- Tankuj do pełna - powiedział Bill.

Tom nie zastanawiał sie dlugo. zlapal dziewczyne za reke.. ale ona juz kręciłą glowa kolo jego krocza..
Poranna gimnastyka. Rozgrzewanie mięśni i tak dalej...

Bill poczul na ramieniu cos mokrego... czyżby Tom go opluł? .. Tom podniósł głowę. Jego twarz byla mokra od łęz.
W takich sytuacjach nawet Google staje się bezradne...

Sory, Kurva
*brak komentarza*

-Ale Bill.. my nie jesteśmy normalna Parą! My jesteśmy braćmi... My jesteśmy gejami!
No tak. To dość wielka anomalia.

Tom przytulił się do Marcusa. Jego serce przybierało coraz szybsze tępo,
Aż w końcu zgłupiało ostatecznie.

-Bill.. ja bez Ciebie umrę... -Nikos rozpłakał się juz na dobre,
Bill służy jako krew, czy powietrze.

wielkie łzy spływały mu po policzkach,
Były już łzy afroamerykanki, teraz łzy olbrzymki. Do czego to dochodzi?!

Bill wqrzał się
Jeśliby wstawić "y" w to zdanie, można by pomyśleć, że to poprawnie napisany wyraz: wyqrzał.

poznalismy fajnych ludzi... wyluzowalismy.. 0 obowiązkuw... 0 fanów..
O tak, tych drugich z pewnością.

A jakie mieliscie pokojeeeeeE??
Sezon rozrodczy samogłosek trwaaaaaaaaaaA.

Złapał telefon i wystukał na ekranie dotykowym
Szpaner... *obraża się*

swoimi niepomalowanymi (tylko bezbarwny :o) paznokciami sms 'a " hej .. śpisz? mi sie nie chce spac.. ale chc mi się.. .. Kocham Cie.. ". wyszukał w numerach TOM i wysłał. Po chwili dostał odpowiedź od TOM ... Która brzmiała następująco. : " pod prysznicem, szykuj sie na odlot... Też Cię Kocham, całuję.."
Wolałem partie, gdy była załoga G&G. Wtedy przynajmniej nie mogli tego robić...

Guciek siedział na krześle obok i bawił się pilotem do wielkiego plazmowego telewizora..
*obraża się po raz kolejny*

Gustav przyglądał się przedmiotom zostawionym na kanapie przez Toma.
*puszcza jakąś wielce podniosłą muzykę*

W tym momencie zaświecił się ekran telefonu . Gucio nie miał zamiaru czytać cudzych SmSów. Ale... w oczy rzuciło mu się tylko : "MARCUS: pragnę Cię Tom... "
Dżizee, jakby mi się coś takiego rzuciło w oczy to tylko bym zdzielił i odrzucił na tę plazmę.

-'O Qrwa! Ja PieRd0le! C0 to ma byĆ? o_O ... '- myślał Gucio.
PoK3moOOon!Q !

Bill siedział w swoim pokoju i rozciągał się na macie go jogi...
Ukradł matę misiowi Yogi?! To powinno być karane. Surowo!

-Masz obcisłe getry przyszyte do obisłego podkoszulka? Bill!!!! BezguŚcie... Qrwa!
- Dlaczego nikt mi wcześniej nie powiedział? - zapiszczał Bill i rozpłakał się - Siedemnaście lat obciachu! - zawył.

Bill miał włosy. . . związane!!
aŁtoreczka podpowiada co w tej chwili powinniśmy zrobić.

Od rana Bill i Tom siedzieli w studiu i nagrywali wywiady, mieli sesje etc.
Ta. Sesje, orgie. what a difference?

-U.. - Bill położył się na kanapie, ugiął nogi w kolanach i rooozkroooczył się ^^ .
Przepraszam, ale do jakiego pisma jest ta sesja? Playgirl?!

Tom podszedł do niego i nachylił się nad nim, tak jak laska nachyla sie nad swoim chłopakiem ^^
Przepraszam, nie jestem doświadczony. Może jakiś obrazek?

-Bill... włóż w to więcej sexu...
Nie, niech on nic już więcej nie wkłada!

wiem że to Twój brat, ale popatrz na niego... tak jak na ... kochankę... kochanka?! ee.. jak chcesz... ale z sexem... zapomnij że to twój brat..
Tego możemy być pewni...

popatrzył na toma przymróżając oko i wystawiając język... tak to było odzwierciedlenie sexu...
-Świetnie Bill! Teraz wyglądasz jak Bóg sexu! - Fotograf dalej nawijał
*wystawia język i rozgląda się na boki* Jusss? Jus?!

"Billy, jesteśmy na lotnisku.. wsiadamy do samolotu.. macie dzisiaj czas?????? "
Saynosaynosayno!

-No Tom,. możecie nam przedstawić waszych nowych Qmpli nieprawdaz? ^^ - wtrącił Gerg :D
*ma wizję sześciokątu* NIE! Stanowczo zabraniam!

Bill poszedł do pokoju.. resztę dnia spędził przy lustreku. ...
Jak baba! A, przecież. Zapomniałem...

Bill wsiadł do taksówki. Tom za nim.. usiedli ztyłu, tak że dla G&G miejsca już nie było
-Ej a my?
*wizja powoli się oddala*

-A nie możecie zamóić innej taksówki? -wtrącił sie kierowca
-W sumie mozemy... To do zobaczenia w Galaxy.
Cóż za wytworna nazwa. To jednak nie Bar Ostryga?

żeby dojechac do Galaxy potrzebowali conajmniej pół godziny... jeszcze te zimowe korki.. nic przyjemnego.. (...) Drodzy panowie, zajmie nam to na oko 45 minut, wiec wygodnie sie rozluzcie i nie przeszkadzajcie sobie, gdy bedziemy sie zblizac poinformuje was.. pelny relax xD - powiedzial PAN kierowca :P
Głupim to i szczęście sprzyja. Cholera.

Tom odpiął pasek i rozsunął rozporek...
*wizja powraca z prędkością światła*

poczul ze zbliza sie cos... coś... toooo..
Atak chemiczny?

tak zblizal sie orgaSSm ^^.. ohh..
Komisja Orgazmowa będzie miała w tym miesiącu dużo pracy.

Bill nie wyplul tego co znalazlo sie w jego ustach... polkna to !! (omg;( )
aŁtorka to wytrawna masochistka.

Wzrok kierowcy utkwił na jakiejś tajemniczej jasnej plamie na siedzeniu...
- Soczek marchewkowy - powiedział szybko Bill, wyciągając ze swojej skórzanej torebki butelkę.

-Ahh ta dzisiejsza młodziez... - powiedzial to siebie i uśmiechnął sie..
Jaka wyrozumiałość! *otwiera usta ze zdziwienia*

-Dziwkujemy za wyrozumialosc... - wsunal mu do reki banknot...
Tak, to było widać...

.THE END.

czwartek, 8 stycznia 2009

Odróżdżanie Strawberry Rose

Tytuł, niczym z "Egzorcyzmów...", tylko, że tym razem nie Emily, a Strawberry w roli głównej...
Blog niestety został skasowany, ale zdążyliśmy. Co prawda tylko jedna notka, ale to też coś...
Strawberry, czyli Mary.

Judy Bether - Ślizgonka, obecnie jest na szóstym roku nauki w Szkole Magii. Jest urodzoną histeryczką, mimo to jest bardzo odważna.
Właściwie to jest dziwką, ale nie chce się nikomu oddać.

Ma lśniące, blond włosy, które są jej atutem. Jej najlepszą przyjaciółką jest Rose Weasley, chociaż są z różnych domów bardzo się lubią, nic nie stanie na drodze ich przyjaźni.
Do czasu... *diabelski uśmiech*

W Hogwarcie Judy nigdy już nie będzie czuła się bezpiecznie, ile czeka ją niespodzianek? Dowiecie się w następnych rozdziałach.
Myślałem, że już to wiem.

Joe Diggory - Amant z Gryffindoru. Jest chłopakiem Judy, zadziorny i przystojny, jest typowym chłopakiem.
Typowy chłopak zawsze nazywa się Joe, pochodzi z Gryffindoru, jest zadziorny i przystojny. To teraz przyznawać się kto jest prawdziwy!

Nikt by się po nim w takich okolicznościach nie spodziewał, że jest mądry i zaradny.
Ee. W jakich okolicznościach?

Rose Weasley - Piegowata dziewczyna o rudych włosach. Należy do Gryffindoru, jest na tym samym roku co Judy. Poznały się w pociągu i odtąd są nierozłączne.
Poczuły do siebie pociąg na całe życie, że tak powiem.

Uwielbia zjawiska nadprzyrodzone, zresztą jak jej przyjaciółka. Oprócz tego chętnie spotyka się z Luną Lovegood i z Ginny Weasley.
Z Ginny? Nie, no co ty...

Harry Potter - Odegra ważną rolę w opowiadaniu, ale w swoim czasie. Jak wiecie jest wybrańcem, losy w Hogwarcie potoczyły się zupełnie inaczej, ale nie mówię, że nie zetknęli się z Voldemortem.
Co ty w ogóle pieprzysz? Harry who?!

Teraz jest bardziej zamknięty w sobie,
Jak zwykle zresztą.

jego przyjaciel Ron nie gada z Hermioną.
To ważny szczegół dotyczący Harry'ego.

Ona zaczęła się umawiać z Malofy'em, wszystko się pogmatwało.
*opada* A już miałem nadzieję... Chlip!

Draco Malofy - On też będzie miał duże znaczenie, możecie wierzyć lub nie, ale troszeczkę się zmienił.
O tak, wierzę! Teraz jest inteligentny, pomocny, uczynny, uczuciowy i tak dalej...

Jest bardziej miły i pomocny, może to dzięki urokowi Hermiony, a może dowiedział się co jest naprawdę ważne.
*cieszy się jak małe dziecko* Bingo! Mwahahah!

Nadal jest arogancki i nosi przylizane, blond włosy.
A oczy? Gdzie punkt o oczach?!

Nie ma już kontaktu z Harrym, po prostu nie wtrącają się sobie w nie swoje sprawy. Jego koledzy Crab i Goyle już mu nie towarzyszą jak kiedyś.
Koniec z trójkątami!

Ciekawostki:
* Rose Weasley nie jest córką Rona, jest od niego rok młodsza i jest jego kuzynką
:O Pewnie połączyły ich "Rozmowy w Toku".

* Rose (Rołs) ma naprawdę na imię Rossa (Roza), ale mówią na nią Rose lub Ross
Mrohny (Mrohny) ma tak naprawdę na imię Marek (Marek), ale mówią na niego różnie.

* Myślę, że Judy nie będzie dziewicą przez całą serię opowiadań
*patrzy z przerażeniem* Seria? O Borze Liściasty!


-Uwierz mi to nie boli - mruczał Joe Diggory przysuwając się do drobnej blondynki, która siedziała w szlafroku na łóżku.
Prawidłowo powinien powiedzieć: "Uwierz, mnie to nie boli"

Miała brązowe pasemka i nie pewny wyraz twarzy, jej piękne rysy idealnie kontrastowały z włosami.
Jej piękne Karpaty wszystko jednak psuły.

Lekko zagubione, błękitne oczy utkwione były w wysokim brunecie. Stał przed nią w samej koszuli trzymając pasek od spodni, na jego twarzy malowała się duma.
Po co mu pasek do spodni, skoro był w samej koszuli? o_0

-Ale...jeśli ktoś nas nakryje? - spytała po chwili blondynka, która coraz bardziej się kuliła.
*pac* Rozumiem. Będzie ją bił... Niegrzeczna dziewczynka! A masz!

Judy Bether powoli ułożyła się na miękkim łożu, brunet błyskawicznie usadowił się koło niej. Joe przysunął się do niej, tak że prawie stykali się nosami.
Trzeba było tyle kłamać w przeszłości?

Delikatnie ujął jej dłoń i pogładził ją po policzku. Blondynka uśmiechała się, wreszcie była gotowa.
*głosem Jonathana Davisa* Are you ready?!

zaczęła go namiętnie całować, usta miała jakby usłane różami, smakowały jak truskawka.
Strawberry Rose - kolejne oblicze Mary Sue.

Długo jeszcze nie mogli się od siebie oderwać, kiedy Joe chciał przejść do dalszej fazy, hm...ich operacji ktoś zapukał do drzwi.
Pukanie do drzwi oznaczało, że pacjent zmarł. Nowa, ulepszona wersja gry "Operacja"

Judy gwałtownie podskoczyła, zeskoczyła z łóżka i zaczęła wkładać na siebie ciuchy, kiedy była ubrana rzuciła spodnie i koszulę rozbawionemu Gryfonowi.
Pół godziny minęło bardzo szybko. Teraz czekał jeszcze, aż dziewczyna nałoży na siebie błyszczyki...

-Judy,jesteś tam? Judy, proszę otwórz! - rozległ się czyiś głos zza drzwi. To była Rose Weasley, zapewne przyszła spytać swoją przyjaciółkę o Bal Bożonarodzeniowy.
- Judy! Moja sukienka jest zamknięta!

-O...przeszkodziłam? - spytała Rose, a jej piegi ułożyły się w jedną wielką kropkę
Przemieszczające się piegi. Istna magia!

-Bochodzą słuchy, że goście z Dumstrangu gwałcą dziewczyny, które...- nie dokończyła, ale spojrzała na Judy z lekkim niepokojem.
-Które co? - dopytywała się ze zniecierpliwieniem Jud.
Które są dziewczynami!

-Nie wiem, nie usłyszałam dalej, ale miejmy się na baczności - powiedziała Rose i rozejrzała się po pokoju.
Cóż za dramatyczna scena!

-Co jest...? To spotykamy się na uczcie, tak?
O ile nas nie zgwałcą.

-Zależy ci tylko na...uh - wykończona usiadła na łóżku - Ale to z chęcią dokończę - dodała i rzuciła się na niego w dzikim pocałunku.
I co, nie będzie gwałtu?

-Ja się w jednym z nich zakochałam - odpowiedziała na wydechu - A on mnie zaprosił na wieczorny spacer.
-I chcesz, żebym poszła z tobą? - zmarszczyła czoło i podniosła figlarnie jedną brew.
Joe zgwałci obie! Dwa w jednym.

Judy powlokła się do stołu Ślizgonów, gdzie czekał na nią Joe.
-A ty czemu nie przy swoim stole? - rzuciła oschle.
To nici z radosnego wieczoru.

-Uwielbiam cię jak jesteś zimna, kotku - powiedział robiąc spojrzenie bezdomnego psa.
Polecam kostnice.

-Panie Diggory, zawsze umiesz mnie zmiękczyć! - dziewczyna usiadła mu na kolanach - słuchaj musisz mi pomóc, a właściwie nam - i opowiedziała mu o prośbie Rose.
Czyli jednak będzie trójkącik?

Rozległ się krótki trzask i kolczasty krzak zakołysał się, dwie inne postacie w blasku księżyca, stojące na wzgórzu odwróciły się w tamtą stronę.
Och, to na pewno tylko wilkołaki. Żadnych gwałcicieli...

Jak zwykle uczniowie z innych szkół przyjeżdżali do Hogwartu, by uczcić kolejny Turniej Trój magiczny
Magiczne Tróje, już wiem dlaczego tak dużo ich zdobywam w szkole...

Judy usadowiła się wygodnie na wilgotnej ziemi, przytuleni do siebie Joe i Judy chowali się w krzakach.
Judy - rozmnożenie!

-Gdzie mnie ciągniesz? - zapytała Ross próbując ukryć swój niepokój. W świetle małej latarni było widać, że jest blada jak kreda.
-Zobaczysz - odparł natychmiast Krum i z uśmiechem pociągnął ją za sobą. Zeszli z górki i znaleźli się przy jeziorze - No chodź! - ponaglił ją.
-Nie idę tam - powiedziała stanowczo Ross cofając się.
-Ależ kotku...idziesz.
- Ależ skarbie, kochanie... DO RZEKI ty IND*****!

-J i J ! - krzyknęła Ross i zaczęła gwałtownie iść do tyłu
SS i J! - dodał Mrohny.

Victor Krum podniósł się z ziemi i rzucił przed siebie jakiś proszek, rozległ się przeraźliy jęk i zniknął. Został po nim tylko zielony dym.(...) Gdy Ross i Judy zniknęły w bramach Hogwartu Joe pospiesznie ubrał swoje rękawiczki.
CSI: Hogwart.

-O co chodzi? - spytała Jud, a jej oczy zwężyły się w szparki.
Szparkooczna Jud.

-Nie chciałem żebyś się przejęła, poza tym...kto by mi uwierzył, że to ktoś się pod niego podszywa?
-Pytanie tylko kto? - mruknęła blondynka i powoli kierowała się w stronę dormitorium Ślizgonów.
-Jakiś uczeń.
A może to... Lord!?


Skazana na Malfoya
Nie lubię analizować Lily oraz Huncwotów, ale w tym przypadku jest inaczej. Dlaczego? Bo mamy blogaska, na którym już w pierwszej notce widzimy...

Od aŁtorki: Bardzo krótkie ale nic innego nie mogłam wymysli
Gratulujemy...

Rozpoczyna się 7 i ostatni rok w Hogwarcie.Jezeli James spyta sie mnie czy się z
nim umówię to powiem ..........TAKKKKK.
Na miejscu Jamesa nawet nie próbowałbym jej ratować, słysząc jakieś dziwne "kkkk" wydobywające się z jej gardła...

Leżałam sobie spokojnie w łóżku a tu nagle słyszę donośny krzyk mojej mamy
Na myśl nasuwają mi się dwie kwestie
a) Lily, schodź na śniadanie!
b) Lily, za godzinę masz pociąg!

-Lillllliiii wstawaj już za dwie godziny masz pociąg
Nawet nie czuję się zaskoczony...

Chcąc nie chcąc wstałam i poszłam do łazienki ubrać się .
Nie mogę przecież jechać pociągiem całkiem naga. To znaczy mogę, ale...

Po chwili zeszłam na dół
Jeszcze nigdy nie widziałem, aby ktoś schodził w górę.

-witaj kochanie-powiedział tata
-cześć-odparłam
-spakowana?? -spytała mama
A może "spałowana"?

Po pięciu min byłam na dole. (...) Po godz. pojechaliśmy na dworzec .
Mogła zastąpić 'godz' czymś innym. Na przykład 'h'.

Były już tam Nicol , Fleur , Hermiona oraz Hancwoci .
Hancwoci - Grupa Specjalna Hana Solo.

od aŁtorki: sorry wiem że mało ale postaram się następną notke dłuższą napisać
Nie ma to jak zdobyć serca czytelników notką zawierającą dwadzieścia zdań pojedynczych...

Dziewczyny rzuciły się na mnie .Potter widocznie też chciał ale się opanował .
Poczeka na dogodniejszą okazję, kiedy nie będzie tylu świadków.

-cześć Lilka-powiedział Łapa
-witam szlamo-usłyszelismy głos za sobą .Nawet nie zauważyliśmy jak doszedł do nas Lucjusz Malfoy*
Fight!

-ONA NIE JEST SZLAMĄ !!-krzyknęli jednocześnie Rogacz i Łapa.
Po czym zaczęli poklaskiwać, z myślą, że dostaną się do chórków jakiegoś znanego kompozytora...

-wole być szlamą niż tlenionym blondynem i obślizgłym hamem-odpowiedziełam
Cięta riposta Mary Sue... *szuka na liście Poradnika aŁtoreczek*

-chodźmy znaleźć przedział. A zapomniałam bym -dodałam podeszłam do Malfoy’a
Malfoy uderzyłam go w twarz
A, tu jest! *odhacza punkty jeden po drugim*

Weszliśmy do pociągu po przejściu go całego znaleźliśmy jeden przedział wolny
Jednak nie zdążyliśmy do niego wrócić na czas i ktoś już w nim siedział.

Nagle Syriusz powiedział
-musze wam coś powiedzieć
-co ??
-Nicol Jerens czy będziesz moją dziewczyną?? -spytał
Pytanie kierował do wszystkich. Teraz odpowiedź zależy od uroczystego głosowania zebranych.

wryło nas
Tak w pociąg?

Nici nic nie powiedziała
Trudno jest mówić, gdy nogi zaczynają być miażdżone na torach...

-Nicol ??-spytał Syriusz
-yy..eee…TAK!-krzyknęła Nici ,
Te pluszowe zabawki i przybory?

Potem wszyscy coś robili: chłopcy grali w durnia ,dziewczyny gawędziły ,a ja czytałam mugolskie czasopismo o modzie
Bravo, Bravo Girl, Popcorn, Trzynastka...

I wtedy stało się coś co nie było przewidziane w całej podróży
Lily dowiedziała się, że od pocałunku nie można zajść w ciążę?

Pociąg zaczął zwalniać wyjrzałam przez okno i zobaczyłam że jesteśmy daleko od zamku
Przy torach postawiono znak z napisem "Do Zamku Daleko!"

Nagle poczułam zimno jakby całe szczęście wyparowało ze świata i pamiętam jeszcze tylko tyle że jakiś potwór w kapturze podleciał do nas i … ciemność
Od razu potwór. Może miał tylko brzydką twarz?

-Liluś wstawaj bo cię pocałuje –powiedział Potter tego było za wiele wstałam szybko lecz gdy już stałam zakręciło mi się w głowie i złapałam się James’a .
Trzeba było uważać na lekcjach PO... (nie mylić z partią polityczną)

-Co to było??-spytałam
-Dementor-Powiedział Remus
*z oburzeniem* Coooo?! I Lily nie dała mu w twarz?!

-nie dostane więcej niż tylko „dzięki” ??-spytał
-a co chcesz ??
-buzi-powiedział a ja spełniłam życzenie
Mary Sue - Dobra Wróżka.

pociąg zaczął zwalniać spojrzałam przez okno i zobaczyłam Hogwart
"Do Zamku Blisko!"

Znaleźliśmy powóz i pojechaliśmy.Jeszcze tylko zakręt i zobaczę zamek.
Przedtem potrafiła widzieć przez przeszkody?

-ciekawe co robili dementorzy w pociągu-spytałam przyjaciół
Spóźnili się na autobus.

-nie zadręczaj tym tej swojej szlamowatej głuwki-powiedział ktoś nade mną
Aż się boję zapytać, co autor miał na myśli...

co za debil ! Czy on niema nic innego do roboty tylko dręczenie dzieci mugoli ??
Każdy powinien mieć jakieś hobby.

-Ewans jesteś na mnie skazana –odpowiedział
Skazana na Malofy'a - nowy serialowy hit.

-nie krzycz szlamo – powiedział . Nie!!!! Tego za wiele wyciągam różdżkę
*zastanawia się, czy Lily uderzy go przed czy po wykonaniu zaklęcia*

-Expelliarmus – krzykłam różdżka Malfoy’a poleciała w stronę Pottera on ją złapał i stanął naprzeciw jej właściciela
Cóż za zgrana para! *bije brawo*

-i co teraz ja mam różdżkę a ty nie HAHAHA - zaśmiałam się
Cięta riposta razy dwa...

- a ja mam dwie różdżki!!-krzyknął James
Jeszcze kilka i James może być niezłą konkurencją dla Ollivandera.

james rzucił mu różdżkę i usiedliśmy lecz gdy się odwróciłam Malfoy rzucił na mnie :
-Cruciatus-upadłam na podłogę zaczęłam się zwijać z bólu .to było okropne czuł jak by mnie ktoś palił od środka
Normalnie ludzie nazywają to zgagą.

-lili??Ty żyjesz ochhhh –Fleur przytuliła mnie
-co się stało-spytałam
- I dlaczego wypowiadasz moje imię z małej litery?! - dodałam, przymierzając się, aby uderzyć Fleur w twarz.

-mm Malfoy rzucił na ciebie Cruciatus-powiedział Łapa
-aha tak pamiętam-mruknełam
Niezrozumiałość tej sytuacji jest dla mnie niezrozumiała.

-McGonagall wpadła w szał powiedziała że jak tylko się odzkniesz mamy powiedzieć pigułce żeby ją powiadomiła-powiedział Lunio
*patrzy z przerażaniem na wyraz "odzkniesz"* Infobot i Google są bezradni.

-o panna Ewans się obudziła-powiedziała Pani Bloom*
*Pani Bloom – w czasach Lilii była pielęgniarką
Mamę Orlando wylali, kiedy dowiedzieli się, że ta wyłudza pieniądze za autografy syna.

-no panno Ewans musi pani dużo przejść –powiedziała Bloomka
To jakaś część ciała pani Bloom?

-dobrze-i zaczęło sięL jakieś eliksiry mi zaczęła podawać
Zapewniła jednak, że oprócz etanolu nic więcej tam nie ma.

-to już ostatni jutro może dziś będziesz zmogła wyjść –powiedziała i podała mi śmierdzący zielony z fioletową parą eliksir .
*sprawdza w Wikipedii* Nie, to chyba nie etanol...

wypiłam szybko
Tak, to etanol!

-no dobrze możesz się iść ubrać do widzenia żebym więcej nie musiała widzieć smutnych oczu pana Pottera –powiedziała i pomachała mi .
A wystarczyłoby po prostu zdjąć okulary...

O co jej chodziło ? jakie oczy James’a??
*z przerażeniem* To James ma oczy?!

Nagle w coś uderzyłam i upadłam. Otrząsnął mnie dopiero zimny ,szorstki głos Sneap’a
Jego głos otarł się o moją twarz, następnie prawą pierś i lewe udo.

- Expelliarmus - zwołali równo Malfoy i Sneap. Nasze(moja i Rogacza)różdżki wyleciały równo w powietrze i poleciały jakieś 10 stóp prze de mną
The Mną. Niezła nazwa. Teraz trzeba tylko znaleźć resztę składu.

_co się tu dzieje-zgrzmiał głos ze schodów
Bogini Schodów przybywa.

-Malfoy Malfoy Sneap zaatakowali mnie i Lilii - powiedział Potter
-panie Malfoy i panie Sneap szlaban ! miesięczny !I minus 200p Slitheriinowi – krzykła - rozejść się
Czy wam też wydaje się, że McGonagall jest dość stronnicza?
Chociaż bardziej mnie zastanawia ile nowych domów jeszcze odkryjemy, mhmm... Slitheriin!


-Lilii jak byś widziała co McGonagall po twoim napadzie –powiedział Rogacz - Slughorn wywalił Malfoy’a Malfoy drużyny !dał mu szlaban u Simson’a** musiał myć schody bez użycia magii ! I odjął mu 500 p za napad!
Za to dodał 250 V.

**Simson to nazwisko woźnego(poprzednika Ficha)
Fich to ojciec Filcha, tak?

-O Boże! - powiedziałam
-Lilii? - stanął
"Lily, stanął?"

-będziesz ze mną chodzić ?-spytał
"Tylko na śniadania i obiady. Podwieczorki mam umówione z Fleur..."

od aŁtorki: Ha nie dowiecie się !!piszcie w komentarzach czy ma powiedzieć TAK czy NIE
Czy wy też wiecie jaka będzie odpowiedź?

-będziesz ze mną chodzić? - spytał James (kto nie czytał poprzedniego odcinka niech lepiej przeczyta )
A jak nie, to Lily da wam w pysk!

-nie, nie teraz, muszę się zastanowić
Musimy zrobić głosowanie.

-wiesz jest bal
-tak ??
Nie wiedziałaś? W każdym dobrym opku powinno znaleźć się miejsce na bal. A najlepiej na kilka.

pare dni potem
Dni upływały pod znakiem potu i pary.

-co ubierasz na bal?? -dopytywałam się Fleur
-trzeba się jeszcze wymalować-powiedziała Nici
-uczesać –dodała Miona. Na po prostu zaczęły panikować
Przecież mają tylko dwa dni! Jak one zdążą!?

-uspokójcie się – krzyknęłam –do balu jeszcze tydzień!
E, to może się wygrzebią. Na ostatni moment, ale jednak.

puk puk rozległo się stykanie do drzwi
Styks u Lily Bram.

-przepraszam –powiedział głos kobiety-czy tu mieszka Fleur ,Nicol ,Hermiona, Hermiona i Lilii??
-tak
-aha mamy z wami mieszkać –powiedział i przedstawiła się – Natalin Black
Mężczyzna o głosie kobiety zmieniający płeć. Czekam na kolejne hybrydy...

- Kornelia Elsen
-Nimfadora Just
Po prostu... Nimfadora!

-trafiłyśmy do gryfindoru i dyrektor powiedział że mamy tu mieszkać
Wcześniej jednak zainstalował w tym pokoju ukryte kamery, aby mieć dwudziestoczterogodzinny obraz na żywo.

od ałtorki: krótkie wiem ale tak jakoś mi się nie chciało pisać
*braksłów*

od aŁtorki: A tak ogółem to CZY WY UMIECIE TYLKO KOMENTOWAĆ JAK NIEMA PANAD MIESIĄC NOTKI ??
Nie, powinni jeszcze pisać dalszy ciąg tego opcia...

od aŁtorki: Do Pani Lili dzięki że się normalnie podpisałaś ale zastrzezenie też mam piesze jak chce nie twój blog więc jak chcesz widzieć to i tak będę pisać
Chyba jednak założę Klub aŁtorkowych Szyfrów (KaŁS) i zatrudnię kilku analizatorów, aby próbowali odczytać te zakodowane wiadomości...

Tytuł Notki: Spotaknie z Huńćwokami i śmieszne zakończenie dnia
Huńćwoki górą!

- no więc jak skąd jesteś Kornelia ??
- Ja chodziłam do tej pory do Beauxbatons , straszny poziom nauki. Mieszkałam w Niemcach
- Chodziłam też do klasy z jednym z braci z Tokio Hotel. Straszny poziom, mówię wam...

-Aha. A ty Nimfa ??
- Ja do Akademii Magii Beauxbatons (czyt. Bobatom ).
Toma Boba? Jakaś nowa organizacja do walki z Grupą Hana Solo?

-Natalin gdzie chodziłaś ?
- Też doDransmungu. Ale mieszkałam we Francji
A od czasu do czasu przesiadywałam w Rosji.

-No więc trzeba was zapoznać z Hunćwokami
- Kim??
No właśnie, z kim?!

Peter hmm nie ma dziewczyny ale jest brzydki i gruby więc wiecie.
*próbuje powstrzymać łzy* Nie mam dziewczyny, czyli... AAAAAAAAA! *ryczy na całego*

Mają przezwiska Syriusz-łapa ,James – Rogacz ,Remus- lunatyk, Peter -Glizdogon
-Hehe to pewnie przez to że jest brzydki
*myśli intensywnie* Rasistki! *obraża się*

-Natalin Black
- Black?? to tak jak ja –powiedział jak zwykle mądrze Łapa-Jesteś z rodu blacków??
- Nie. To bardzo starożytny Ród. Należysz do niego ??
-Tak
Kowalski? należysz do starożytnego Rodu Kowalskich?

podaliśmy sobie rękę i TEN DEBIL MNIE POCAŁOWAŁ !!
*Wyciąga transparent z napisem UDERZ POTTERA!*

Podeszłam i go spoliczkowałam ( - jak to mówi mój tata z naleśnika )
Didaskalia dalej w dobrej formie.

-Ała a to za co
CHLAST
- Jeszcze się pytasz ??
LIŚĆ HEHE
-Nie. Ale dalej ni..
chlast
-Ja nic nie mówię
-I tak ma być
-a wy co się tak gapicie nie macie co robić ??
***Po tym zajściu poszłyśmy spać***
Po tym zajściu zaczynam wierzyć, ze to wszystko jest tylko marną prowokacją...

Dziś rano obudziłam się w świetnym humorze .Szybko wyskoczyłam z łóżka lecz ja osoba roztargniona i czasami mało inteligentna zapomniałam odzsłonic zasłon.
Nawet nie muszę się wysilać na komentarz...

-K*r*a Lily nie drzyj się tak !!
- A teraz Pan Mrohny może wybrać kolejną literkę. Co to będzie?
- W jak Wanda poproszę!

-Osz KU*WA złamana
Zobaczcie jak można urozmaicić opowiadanie.

-K*r*a Lily nie drzyj się tak-Nici
Darcie nici mogłoby być bolesne.

-Jak jak ona pójdzie na bal przecież pigs* nosi się 6 tygodni *
*Pigs*- błąd celowy
Wszystkie błędy aŁtorek są celowe. Zapamiętajcie to!

-Nie „pigs” tylko GIPS jak już coś,
Pozazdrościć aŁtorce gier słownych.

-Lily nie krzycz już nie daleko
-Dobra
-O pani Bloom
-Co się stało
-Hahahaha
Czy minąłem gdzie fragment, w którym bohaterki palą trawę?

- Lily ma chyba złamaną rękę
-Dobrze .Wejdź ,usiądz,
Spoko jak chcesz ale się rusz .Kurcze jak ja pójde na bal ??
Lily chodzi na rękach?

-Masz wypij i idź szybko na śniadanie
James już czeka przy schodach.

-Czy Lily będzie mogła iść na bal ?
-Tak może ,zaraz się zagoi nie martw się
K*r*a, jaka szkoda...

od aŁtorki: 6 tygodni – wiem ile się nosi bo nosiłam na lewej ręce
Jednakże na prawej nosi się podobno siedem tygodni.

od aŁtorki: w notce pt. Spodkanie z huńćwokami i śmieszne zakończenie dnia" zrobiłam okropny błąd
Żeby tylko jeden...

Po wyjściu ze SS poszłyśmy do WS.
Następnie przekroczyliśmy próg ZSSR i wstąpiliśmy do PO.

Nicol miała na sobie : białą bluzeczkę z dekoltem w łódkę, różową spódniczkę nad kolanko można by powiedzieć pod uda , białe balerinki a do tego ładnie troszeczkę zakręcone ,rozpuszczone włosy. Wyglądała ślicznie
A jakże. Kopia Dody prawie udana.

-A kurwa to i tak jest zły dzień !- krzyknęłam i tak jak James wzięłam tosta i wyszłam
- Ku*wa, co to za tost!? - powiedziałam i rzuciłam nim o ścianę.

Poszłam nad Jezioro. Nikogo nie było. Usiadłam i zaczęłam płakać
Chciałam je powiększyć swoimi łzami.

-Oooo szlama na wolności. O boże ona beczy jej szlamowate łzy – usłyszałam. Dobrze wiedziałam kto to :
- Odwal się ode mnie Malfoy
Mam mieszane uczucia. Kibicować Malfoyowi czy Mary Sue...

od ałtorki: BARDZO MI PRZYKRO ALE ZAWIESZSZAM BLOGA NIESTETY BO NIE MAM JUŻ WENY ZNUDZIŁA MI SIĘ LILY EVANS I JEJ ŚWIAT MOŻE KIEDYŚ WRÓCE NIE WIEM NAPRAWDE CHCĘ WAS PRZEPROSIĆ I MOICH WIERNYCH CZYTELNIKÓW I TYCH KTÓRZY MNIE OBRAŻALI ALE ROZUMIEM NIE RAZ CZY DWA PRZECHODZIŁAM TEN ETAP BLOGÓW MIAŁAM ICH CHYBA Z 10 I KAŻDY SIĘ KOŃCZYŁ ZAWIESZKĄ A POTEM SKASOWANIEM NIE WIEM MOŻE TEN BLOG NIE BĘDZIE SKASOWANY !! ŻEGNAJCIE !!
Chlip? Nie. aŁtorka powróciła.

-Witam wszystkicha na Balu Bożonarodzeniowym .Zapraszam na scene zespół muzyczny z Hufflepuffu "Fatalne Jędze" powitajmy ich brawami-Po tej jak an dyrka krótkiej przmowie weszły na scene 4 dziewczyny ubrane na czarno ,poznokcie- czarne, włosy - czarne w ogóle wszytko miały czarne :D
Nie musimy używam nawet tego słowa na 'M'. Nie, nie miłość! Mrok!

-Siema wszytkim jesteś "fatalne Jędze'' będziemy wam grać na tym balu :D:D .-Zaczeli Grać jakąś szybką piosenke
Szybka Piosenka - banalny tytuł, ale jakie przesłanie...

Yeah,Yeah
Get up, Get out
Were number one there’s no doubt
I’m all wrong, you’re right
It’s all the same with you
I’m too fit, too fat
You ask why
So why,
So why,
So why,
So why
Nie, jakoś mnie nie porywa...

Tańczyliśmy i tańczyliśmy
Walca? Poloneza?

On and on,
And on and on,
On and on,
And on and on,
...And ona.

Chorus
Mhmm.. raczej jeszcze nie słyszałem, aby ktoś śpiewał w piosence "Chorus", no ale może się nie znam.

Piosenka się skończyła i usiedliśmy .Fatalne Jędze zaczeły nową straśnie szybką piosenke.
Niedługo przekroczą prędkość światła.

-Evans zatanczysz ??-spytał się Malfoy(!)
-Chyba kpisz- powiedziałam chłodno
Mary na wojennej ścieżce.

-Jeszcze zobaczusz co to znaczy zadzierać ze mną !- krzyknął
-No pa.
XD

od aŁtorki: WRÓCIŁAM !!
No ba!

...I nagle zrobiło mi się czarno przed oczami. Świat w okół mnie zawirował Zobaczyłam czarne postacie lecące prosto na zamek.
Terroryści?

-Ja widziałam śmierciożerców którzy lecieli na zamek. Tych ludzi w pelerynach
Tych z brzydkimi twarzami?

Dumbledore popatrzył na mnie i krzknął
- Profesor McGonagall i profesorze Flitwick prosze zabrać stąd uczniów i schować ich do dormitoriów. Huncwoci Panna Evans i jej przyjaciółki zostają
A może Lily po prostu nie podobał się bal i chciała go sabotować?

-ruszcie się będziemy walcczyć -powiedział Dumbledore.Wyciągliśmy rółżdźki czekaliśmy . A wtedy BUUUMMM.Ściana po prawej stronie wybuchła. Do WS wpadło co najmnie dwa tuziny smie(r)ciożerców .Ile nas było ??: ja, Nimfa,Nicol,Fleur,Cor,Nati,Miona,James,Syri, Lunio,Dumbledore,McGonagall ,Flitwick, Slughorn , Hagrid ,Sprout,Merrythought (OPCM) , Może ze 18-19 osób a ich?? ze dwa tuziny jak nie więcej .Masakra poprostu
Przerost akcji nad treścią i logiką wgniótł czytelnika w fotel.

-Wydajcie nam Pottera i szlame Evans to nic sie wam nie stanie
- Evans oddamy! - powiedział spokojnie Dumbledore.

-Nie- krzykł Hagrid i przycisnął tego śmierciożerce do ściany tak że ten gościu osónął się bez życia po niej
Bo wszyscy stali kilka centymetrów od siebie nie mieli czasu na reakcję, prawda?
A tak poza tym to od kiedy Hagrid robi za taran?

-Hagridzie nie ! -Zagrzmiał Dumbledore - Expelliarmus- krzyknął z taką siłą że prawie wszytkim śmiercożercom wypadły różdzki zostało może 9 osób z różdżkami
Nie można było tak od razu?

-Impedimento - krzykłam na śmiercirzerce który celował w Nicol różdzką
Jednak ktoś inny wycelował różdżką we mnie.

Pod wpływem zaklęcia spadła mu maska wszyscy i ujrzeli ojca naszego kochanego Lucjusza Malfoya .Był to mężczyzna o długich blond włosach.Bardzo podobny to Lucka
Czujecie się zaskoczeni czy znudzeni?

-Markus !!-Krzykła kobieta która też nie miała maski -Zabiję tą szlamę -Krzykła Christina Malfoy jego żona
-Drętwota - krzykł ktoś obok .Odwróciłam głowę i zobaczyłam Hermione .Uśmiechneła się do mnie
Zaatakowała Lily drętwotą?

-Avada Kedavra - Krzykł stary Mlafoy. Zielony promień trafił prosto w pierś Mionke.
Zboczona Avada.

Z jej twarzy spełz uśmiech
Po czym popełzł do najbliższego kąta.

-NIEEEEEEEE-krzykłam skierowałam różdżkę i krzykłam- ZAPŁACISZ ZA TO MALFOY !!!! EXPELLIARMUS!!-Różdżka malfoya wylaciała w powietrze ale nie tylko jemu .Różdżki wszystkich śmierciożerców wyleciały w powietrze
Ukryte zdolności Mary Sue wreszcie się objawiły! Odróżdżanie gwrantowane!

Panno Evans .Sto punktów da Gryffindoru- ale ja nie miałam czasu nacieszenie się punktami.
- A jak zabijesz dziesięciu wrogów to dostaniesz kolejne sto!

Myślałam że tylko Miona dostała avadą kedavrą ale nie tylko ona .Zobaczyłam też ciało Nimfy .Spojrzałam na huncwotow. Syriusz i Lupin pochylali się na ciałem Pottera .Zbladłam .Nie to niemożliwe przecierz James nie mógł umrzeć
Jako główny bohater fanficka miał przywilej nie-umierania.

-Ale pani profesor tu tylko James żyje -Odpowiedziała Pielęgniarka ."Co ?? James żyje .O boże muszę do niego podejść " pomyślałam
A nie mówiłem.

-James jak umrzesz to się zabiję - teraz dopiero zrozumiałam jak bardzo go kocham-james ja cię kocham
Teraz dopiero zrozumiałam, jak jestem głupia. *oh ah cmok*

Było dobrze po półnaocy więc poszłyśmy z dziewczynami do dormitorium .Byłąm tak zmęczona i przygnębiona że zasnełam odrazu .
Co tam reszta nieżyjących ludzi, chce mi się spać!

od aŁtorki: INFORMUJĘ ,ŻE BEDĘ PISAĆ BLOGA OD POCZĄTKU CZYLI NOWE NOTKI IMIONA I NAZWISKA.TAMTYCH NOTEK NIE KASUJĘ ALE LEPIEJ ICH NIE CZTAJCIE .WIDZICIE PORAZ OSTATNI TAKIEGO BLOGA. OD TERAZ ŚWIERZE NOTKI I INNE RZECZY
Już czuję, że "świerze notki" będą naprawdę "świerze"...

czwartek, 1 stycznia 2009

"Zabójczy Twister" Jasminy

Witamy was w nowym roku! *dzikie oklaski*
W tym roku analizować będą z nami Curak Bukrowy oraz Bebe, które, gdy tylko odpowiedzą na mojego mejla, przystąpią do słusznej służby w imię Kanonu.
Mówicie, że forma spadła, że brak komencików, taa? W takim razie zamierzam się obrazić. Ale to później.
Na dobry początek roku przeczytamy sobie o Jasminie...
Tematy US5 nie są tak popularne jak TH. A może to tylko sprawa płci lidera tej drugiej grupy ma takie wzięcie? Nie wiem.

A w opku wystąpili:

Jasmina nie ma zbyt miłej przeszłości...
Dlatego aŁtorka zagwarantowała jej niemiłą przyszłość.

Probuje jednak żyć od nowa, nie oglądając sie za siebie.
Ciężko jej będzie prowadzić samochód...

Spotyka na swojej drodze wiele przeszkód, prowadzących do normalnego, rodzinnego życia...
Im więcej patologii, tym lepiej.

Czy uda jej sie spełnić marzenia? I kim będzie ten jedyny?
Ten jedyny marzeń.

Richie. Wiecznie uśmiechnięty i kochany przez tysiące fanek...
To przez te olśniewająco białe zęby.

Spotyka na swojej drodze dziewczynę, która wywraca mu całe życie do góry nogami.
I nie sprząta.

Jednak podoba mu się w niej ten ciepły uśmiech i iskierka w oczach...
Czyli... kurwiki.

Jakie będą jego dalsze przygody?
A miał już jakieś wcześniejsze?

Chris. Uroczy blondasek o szarych oczkach.
Jak Bora koHam. Przyrzekam, że pierwsze dwa razy przeczytałem 'blogasek'!

Jednym spojrzeniem może oczarować nawet najtrudniejsza dziewczynę.
Najtrudniejsza, czyli pisząca listy do Bravo?

Najczęściej zasypia tam gdzie usiądzie...
Dlatego przeważającą część rozmów odbywa na stojąco.

Czy ten słodziak będzie coś znaczył dla Jasminy?
Słodzik? Tylko, gdy się odchudza.


Szłam ulicą kopiąc ze złości w wszystko co stanęło mi na drodze.
Biedna staruszka upadła, rozsypując masę kolorowych piłeczek, które zasypały centrum miasta.

Nawet nie wiedziałam co tak późno robię na ulicy...
Ja, niestety, podejrzewam.

A jak nawet to i tak nie miałam gdzie spać.
Próbuję rozwiązać tą niesłychanie trudną zagadkę logiczną, jednak przyznaję punkt aŁtorce.

Byłam tak strasznie znudzona i pełna energii, że postanowiłam pójść na dyskotekę i zobaczyć jak ludzie się bawią.
Czy pokłady znudzenia wygrają batalię z pełnią energią?

Miałam szczęście, bo akurat przechodziłam właśnie koło takiej jednej.
Te, jedna! - rzuciłam gniewnie na dyskotekę.

Wzięłam głębok wdech i weszłam. Światła biegały po sali, leciała szybka muzyka, a dookoła wszyscy tańczyli.
Ponownie zabrałam głęboki oddech, po czym oddaliłam się w pośpiechu do wyjścia.

Przystanęłam na chwilkę, żeby złapać oddech.
Niestety zgubiłam go gdzieś w tłumie ludzi.

Nagle poczułam pilną potrzebę fizjologiczna, to znaczy chciało mi się siusiu.
A mówiąc bardziej po ludzku: poszłam się odlać.

Od razu zaczęłam szukać łazienki.
Ja skoczyłbym najpierw po cheeseburgera.

Weszłam. Łazienka była ładnie urządzona.
Różowe kafelki wytwornie współgrały z pięknie zdobionym sedesem.

Już chciałam ruszyć do kibelka, gdy nagle usłyszałam za sobą głos
Czyżby anioła?

-No, no... Rzadko zdarza nam się taki okaz.
Okoń? Pstrąg? Co jeszcze można wyłowić w toalecie?

Szybko się odwróciłam, żeby obczaić co jest grane.
Jak ona mogła się odwrócić?! A mówiła, że nie będzie.

W moim kierunku szli dwaj ochroniarze. Zrobiłam krok w tył
I potknęłam się o szamotającego się okonia.

-Że co? – zdołałam tylko wykrztusić.
-Szybki numerek? – drugi kolo włączył się.
Kto użył pilota?

Zatkało mnie.
Dlatego wzięłam do ręki gumową przepychaczkę leżącą obok i przyłożyłam ją sobie do twarzy.

Nim się spostrzegłam, jeden mnie złapał odtyłu, a drugi chciał mnie rozebrać.
Szybcy są. A gdzie macan... to znaczy, gra wstępna?

-To był błąd. – syknęłam i jednym ruchem nogi w tył kopnęłam napastnika w czułe miejsce.
Pięta Achillesa?

Od razu mnie puścił. Drugiemu przywaliłam piąchą w nos. Krew od razu zaczęła mu lecieć strumieniem.
Taki trochę Andrzej Gołota.

Pierwszy facet złapał mnie znowu od tyłu.
Kręcą go plecy? A może po prostu liczy kręgi szyjne?

Załatwiłam obydwóch. Rzuciłam ostatni raz okiem i wybiegłam
Zakładając na nos swoje czarne okulary. Po chwili opuściłam świat Matrixa.

Na sali nadal migotały kolorowe światełka.
Porwania ludzi przez obcych dalej trwały.

Byłam cała zapłakana. Zrozpaczona zaczęłam szukać wyjścia.
Jednak łzy ograniczały mi widoczność.

Wybiegłam na dwór, po czym oparłam się o ścianę. Zjechałam na dół, objęłam kolana i zaczęłam szlochać.
Po chwili zrozumiałam, że popełniłam błąd, bijąc tych dwóch uroczych panów...

Siedziałam tak chyba z 3 minuty.
Jestem taka uporządkowana...

- Co się stało? – usłyszałam jakiś głos.
To anioł do mnie przemówił!

Wstrzymałam na chwilę oddech, czekając co się stanie.
Z jej problemem z oddychaniem może nie być za ciekawie *evil smile*

Podniosłam głowę. Przede mną kucał jakiś chłopak, było ciemno więc więcej nie widziałam.
Poznałam, że to chłopak, bo coś dotknęło moich kolan.

- Nic... Wszystko jest OK... – skłamałam.
Czekam na ofertę - dodałam.

- Gdyby wszystko było dobrze, nie siedziałabyś tu i nie płakała.
Zdradziła ją ta kałuża łez, w której siedziała.

- A powiesz mi co się stało?
Przygryzłam wargi.Nie miałam pojęcia co powiedzieć.
-Nie.
Znowu chwila ciszy.
-Ktoś ci coś zrobił? – nie dawał za wygraną.
-Tak.
To może zagramy w "wisielca"?

Położył rękę na moim kolanie. Poczułam jak całe moje ciało ogarnia ciepło.
To może trzeba było dać się zgwałcić. W końcu ciepło nie jest za darmo.

-Chodź ze mną. – wstał i wyciągnął do mnie rękę. Zawahałam się.
Przez chwilę myślałam nawet, że to Jezus do mnie przemawia, ale spostrzegłam, że ten osobnik nie chodzi po kałuży łez.

- Nie bój się. – dodał. Zaryzykowałam i chwyciłam go żeby wstać.
Rozejrzał się dookoła.
-Chodź. – powiedział i poszedł w lewo.
W ciemnej uliczce obnażył się ze swojego płaszcza, mówiąc "Bierz co chcesz"

Wzięłam głęboki oddech i poszłam za nim.
*parsk* A przed chwilą chcieli ją zgwałcić...

Doszliśmy do jakiegoś domku. Wyjął klucze i otwarł drzwi.
...Ale oczywiście tamto się nie liczy. Oni byli łazienkowymi ochroniarzami, a ten tutaj ma przynajmniej dom.

Weszłam do środka. Zamknął drzwi po czym złapał mnie za nadgarstek i zaprowadził do salonu.
Rzucił mnie na wielkie łóżko z baldachimem, a ja zaczęłam udawać, że jestem przestraszona.

- Mogę do łazienki? – czułam że zaraz puszczę
się. Nie mogłam do tego dopuścić bez seksownej bielizny.

- Eee... Taa jasne. Jest tam.
- Ale... tam tam?
- Tak, tam.

Wysiusiałam się i spojrzałam w lustro.
Opis potrzeb fizjonomicznych... *odhacza kolejny punkt aŁtoreczkowego poradnika* Jest!

Na lewym nadgarstku miałam wielkiego siniola. Ziewnęłam i wróciłam do chłopaka.
*ziew* rzeczywiście, nuda.

- Co się stało, w klubie? – spytał.
Usiadłam.
To znaczy: rozłożyłam swe aksamitne nogi na jego łóżku...

- Aaa...Nic takiego. Po prostu dwaj ochroniarze chcieli mnie zgwałcić. – powiedziałam wbijając wzrok w podłogę.
Drobiazg. Ostatnio napadło mnie dwunastu kibiców Legii Warszawa...

- Nic takiego?! – prawie że krzyknął,
- No... Z tym co było wcześniej porównując to pikuś. – nie wierzyłam co mówię.
*szuka zagubionych przecinków* Ja też nie.

- Czyli?
- Moi rodzice cały czas pili i palili.
Pewnie gdyby aŁtorka znalazła jeszcze inny wyraz składający się z liter P, I, A, L, to by go tutaj dodała.

Dwa miesiące temu umarli. No i tak... Nudziło mi się i postanowiłam zobaczyć jak się ludzie bawią na dyskotece i poszłam.
Widok ludzi bawiących się na dyskotece: bezcenne.

Potem poszłam do łazienki jakieś dupki... Sam wiesz.
Czyżby nasz wybawiciel też miał doświadczenia z ochroniarzami?

Nagle zrobiło mi się czarno przed oczami. Nie miałam pojęcia co się dzieje.
To przez ten brak tlenu spowodowany zaprzestaniem oddychania.

- Ccco?! – szybko usiadłam na łóżku.
Jakaś konkurencja dla CCC?

- Spokojnie. Zemdlałaś u mnie więc zadzwoniłem po pogotowie. Wybacz, ale muszę już lecieć. Pa. – i zniknął zamykając drzwi.
Wzór prawdziwego rycerza.

Było mi strasznie słabo. Jedyne na co mnie było stać, to uśnięcie.
Aktywność mózgu została przeciążona.

Słońce i zieleń „pukały” do mojego pokoju.
Aż dziw, że jej nie spaliło...

Byłam w okropnym humorze. Czułam się porzucona, zagubiona, zostawiona... Nikt mnie nie kocha, nie mam rodziców...
I nie dałam się zgwałcić...

Nikt nigdy wżyciu mnie nie kochał, ja nikogo nie kochałam i jestem kwita.
Aż się serce kraje... Chce ktoś kawałek?

Od nikogo nigdy wżyciu nic nie dostałam... Wiem, koszmar.
Nie urządzali sobie mikołajkowych prezentów klasowych?!

Nikogo nie nam, nie mam znajomych,
Tak to jest, jak się nie ma konta na naszej-klasie.

Mam straszny kaszel, gorączkę, boli mnie gardło, w brzuchu mi się skręca... Po prostu wszystkie warunki sprzyjające śmierci.
Zapomniałaś dodać o nożu w plecach, wyrwanych nogach i penetracji żołądka.

Tylko leżeć,gapić się w sufit i czekać na jedynego gościa który mnie może odwiedzić...Śmierć.
Teraz tylko czekać na wiersze Jasminy. Na pewno kupię ten tomik!

Przestraszyłam się. Drzwi się otwarły i do pokoju wszedł...
Ta chwila niepewności...

Blondyn.
No co ty?!

- A tak właściwie to jestem Chris, ale mówią do mnie Richie. – powiedział.
To zdrobnienie, tak?

- Jasmina – odpowiedziałam.
- Fajne imię.
Zdziwiłam się.
Mam te same odczucia.

Uśmiechnął się. Miał taki super uśmiech... Ogólnie był niczego sobie.
Przypomnijmy, że jeszcze przed chwilą myślała o śmierci.

Nagle zakręciło mi się w głowie. Przykryłam kołdrą głowę i zamknęłam oczy.
Myślałam, że nikt mnie nie widzi.

nagle wielka gulwa stanęła mi w gardle.
Google służy pomocą: Galwa-Met Zakład Cynkowania Hurtownia Śrub. A komentarz dopiszcie sobie sami.

Było mi tak okropnie niedobrze, jakbym miała puścić pawia.
Jasmina lubi duże ptaki...

Do tego wszystko w brzuchu mi się skręcało. Nie z powodu towarzystwa Richiego, tylko z powodu mojej choroby
Filipińskiej?

Nie żebym jakoś wyła, tylko łzy spływały mi po policzku rzekami.
A nawet oceanami.

Gdy otwarłam oczy,poczułam że leżę na czymś miękkim.
Czy ma to coś wspólnego z dopisanym punktem do poradnika?

Leżałam na trawie pod drzewem. Nade mną śpiewał jakiś ptak. Dalej na gałęziach dostrzegłam gniazdo. Wychyliła się z niego wiewiórka, po czym spadła prosto na moje kolana. Była maleńka.
- Cześć, zaopiekujesz się mną? – pisnęła.
Szczęka mi opadła. Nie dość, że była 3 razy mniejsza niż powinna, to jeszcze gadała!
Nie do wiary...

- Skoro chcesz, to mogę. – wyjąkałam.
- Super! – klasnęła w łapki.
Ale coolersko i czadowo!

Dookoła rozciągała się przepiękna kolorowa łąka.
Różowe źdźbła trawy sprawiły, że poczułam się jak w domu.

Nieopodal zauważyłam niebieskie róże
I różowe kucyki?

Podeszłam do nich.Byłam strasznie zdziwiona
Inwencją twórczą aŁtorki.

Posłuchałam jej, schyliłam się i zerwałam jedną. Mieniła się, jakby ktoś ja posypał brokatem... Przepiękny kwiat.
Brakuje mi tu jeszcze "brokatowych napisików" i dollsów.

- Jak ten kwiat się nazywa? – zapytałam obracając roślinę w ręce.
- To jest ambrozja. Rośnie tylko tutaj, w takiej kępce.Nigdzie więcej jej nie spotkasz.
I nagle trawa zaczęła płonąć...

Uśmiechnęłam się. Ale miałam farta!
Ano.

Poczułam, jak wiewiórka przytula się do mojej szyi, jak otula mnie ogonem.
Jak dusi mnie, a ja upadam, ostatkiem sił próbując się wyrwać.

Czułam się cudownie, całe moje ciało okryła szata ciepłości...
Nie dziwię się. W końcu to futro.

Otworzyłam oczy. Przede mną siedział Richie.
Sen... To był tylko sen! Jak bym dużo dała żeby do niego wrócić...
Po zobaczeniu Richiego miałbym taką samą reakcję.

Jedyne, co mi po nim pozostało po nim, to ciepło... Ale głównie w ręce.
Ciepła ręka, to już coś!

Spojrzałam na nią. Richie ją trzymał. Odruchowo ją wyszarpnęłam i schowałam pod kołdrę.
Rączki na kołderkę! Ale już!

W mgnieniu oka ogarnęło mnie zimno...
Richie - kaloryfer.

Jedyne co chodziło mi po głowie, jakimś dziwnym trafem, toto, że nigdy nie miałam dzieciństwa...
Co bardziej was dziwi? Jeden ze znanych zespołów rockowych, czy brak dzieciństwa bohaterki?

- Jak byłeś mały, jakie miałeś przygody, jaki był stosunek twoich rodziców do siebie...
Mieli wspaniałe stosunki. W sensie, że przyjazne, zboczeńce!

Musisz mieć jakieś wspomnienia. –wytłumaczyłam.
"Polsca - wolny kraj"

Akurat w tym temacie byłam pusta. W ogóle nie wiem nic...
A to ci dziwota!

--U RICHIEGO—
Brzmi jak nazwa nocnego baru ze striptizem.

- Niech pan usiądzie. – doktor wskazał krzesło.
-O co chodzi? – chłopak spytał ze strachem.
- O krzesło.

- Jasmina jest w fatalnym stanie. Ciągła gorączka,wyniszczony organizm... Ma bardzo małe szanse na przeżycie, a można powiedzieć że nawet żadne.
To przez to siedzenie na chodnikach i odwiedzanie nieznanych toalet.

„Ona ma umrzeć? Ale... nie może!” pomyślał.
"Przecież jest bohaterką fanficka! Nie może!"

- Wiem że to okropne, ale taka jest prawda. Ma bardzo mało witamin. Przeanalizowałem wszystko, i stwierdziłem że tylko cud ją może uratować. – ciągnął dalej doktor.
- Muszę się udać do Tuska! - wykrzyczał Richie.

Richie nie mógł uwierzyć w to co słyszał. Bardzo przywiązał się do dziewczyny...
Gwałty łączą ludzi.

Ale musi ją pan przekonywać że będzie dobrze do ostatniej chwili, do jakiej pan może. Ona właśnie teraz potrzebuje ogromnego wsparcia.
"Ale jak umrzesz, to uwolnisz się z mocy aŁtorki!"

„On coś wie!” pomyślałam.
Jest mądrzejszy ode mnie! Nieodpuszczalne!

- Płaczesz? – pociągnęłam nosem.
- Eee... Nie, tylko mi się oczy pocą. – zaśmiał się.
Też się zaśmiałam. Był taki słodki...
Yea, sweet.

- Dlaczego tu przychodzisz? – to pytanie ciągle mnie nurtuje.
- Bo cię lubię. – odpowiedział krótko, nadal mnie głaszcząc.
Nagle zadzwonił telefon.
Przerwać tak romantyczną scenę. aŁtorka jest taka okrutna!

Zrobiło mi się znowu nagle tak strasznie zimno… Zrobiło się tak niedobrze, aż świat zawirował…
I nigdy nie siadajcie na chodnikach, bo źle skończycie!

Komentarz wielbicielki: Nie wiem jak ty to robisz ja zawsze prubuję wywołać takie napięcie w czytelniku ale nigdy nie potrafię. a jak czytam to twoje to robi si się gęsia skorkę.

Rozejrzałam się. Na stole niedaleko mnie stała ambrozja w wazonie. Podeszłam do niej. Nie mieniła się tak jak na łące… Dotknęłam jej liści. To nie była ambrozja, tylko normalna róża pomalowana na niebiesko. Wkurzyłam się, jak można podrabiać taki piękny kwiat.
Ktoś wkurzył Mary umierająca Sue!? Niech się boi!

Szybko znalazłam wyjście i wyszłam.
Powinna napisać jakiś poradnik, albo co...

Doszłam do jakiejś działki, pośrodku której stal mały, skromny domek. Wiedziałam ze to mój dom… Otwarłam furtkę i weszłam. Odwróciłam się, a do domu naprzeciwko, wielkiego i szarego podjechał mini busik. Wysiadło z niego 5 chłopaków…
Antyterroryści?

Zdałam sobie sprawę z nikąd że oni są sławni, są piosenkarzami.
Czyżby to jedna z niesamowitych mocy każdej Mary?

Wyszłam i zagadałam pytając czy mogę autograf. Najładniejszy się uśmiechnął i podpisał na kartce która z nikąd znalazła się w moich rekach.
Obecnie w szeregach US5 trwa zażarta dyskusja o miano najpiękniejszego...

Milo się uśmiechnął… Cos mnie skłoniło żebym się do niego przytuliła, wiec to zrobiłam.
Natychmiast rzucili się na mnie, wymachując karabinami. Następnie zakuli mnie w kajdany.

Nie opierał się, a wręcz przeciwnie jakby tez tego chciał. Wtuliłam się w niego, poczułam ciepło i miękką bluzę która miał na sobie…
To ten magiczny świat 'Silana'.

Pewnego dnia go złapałam, zapytałam kiedy wyjeżdżają. Odpowiedział ze jutro… Poczułam jak w moich oczach zaczęły się zbierać łzy. Przytuliłam się do niego i poszłam do domu.
Razem z nim? To zakrawa na miano porwania.

Gdy weszłam na taras tych szop, od dołu miały bardzo duży dach. Spojrzałam się na niego… Sprayem było na nim cos napisane. Jedyne co zdołałam odczytać to „Kocham cie”, „Dla najukochańszej”… Od razu się domyśliłam ze to ten chłopak. Wtedy zdałam sobie sprawę, że go bardzoo polubiłam…
*próbuje zrozumieć logikę historyjki*

- Richie, powiedz prawdę… Ja umrę, prawda? Naprawdę, ten ból staje się nie do zniesienia.
- Nie umrzesz. – głos mu się załamał.
Usłyszałam ciche *break*

- Dlaczego to robisz.
- Co? – znowu nie był w temacie.
- No, to wszystko. Przychodzisz tu, i jesteś dla mnie taki miły, i… - już nie mogłam więcej wyliczać.
Jeśli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o...

Widać było że się zastanawia nad odpowiedzią, mimo że miał namalowane na twarzy zdziwienie zmieszane z zagubieniem.
*wyobraża sobie napis LOST z durną emotką nałożoną na niego*

- Bo cie lubię… - wyjąkał po chwili.
...seks.

Ile jeszcze to się zdarzy razy?
Dwa?
Cztery?
Pięć czy dziewięć?
Milion pięćset sto dziewięćset.

Poczułam się dziwnie, bezradnie… Było ciemno… A ja się czułam jakbym opadała na dół… Spadam, spadam… Nic nie mogłam zrobić…
*spogląda na tekst do piosenki Comy "Spadam"* Nie, nie tak to leciało.

Słyszałam tylko takie ciężkie bum, bum, bum…
W piekle puszczają techno?

Poczułam dziwny powiew na twarzy, więc nieśmiało otworzyłam oczy. U nóg mojego łóżka stał doktor wpatrując się we mnie.
Czyżby doktor puścił gazy?

- Myślę, że korzystne dla ciebie by było gdybyś wyszła ze szpitala i była pod opieką Richiego.
Że co?
No właśnie! A gdzie wielkie big loff, trasa koncertowa i dziki seks?

Na mojej twarzy zagościł 1- sekundowy uśmiech.
Jasmina ma dziwne tiki twarzy.

Po godzinie wchodziliśmy do jego klatki schodowej.
Czyżby nasz Richie wykupił cały blok?

- Jeżeli lubisz kociaki, to mojej sąsiadki kocica się okociła. Jak chcesz możemy wstąpić je wypożyczyć. – zaproponował czekając na odpowiedz.
Widziałem wypożyczanie rowerów, ale kotów?

Zerknęłam na niego po czym kiwnęłam głową na tak.
Przede mną pojawiły się dwa świecące neony TAK i NIE.

- Patrz, to są takie moje małe Pussycat Dolls. To jest Nicol, to Ashley, tutaj jest Jessica, tu Melody a ta kicia to Kimberlay. No i jeszcze oczywiście Carmit. No powiedz, czyż niepodobne?
*parsk* Tak, rzeczywiście. I chyba nawet słyszę ich głos...

- Gdzie będę spać? – zapytałam gdy usiadł koło mnie.
- Eee… No wiesz, sam nie wiem… - przyznał.
Znam te kłamstewka. Nie żeby z autopsji!

- Ale wiesz co, jeżeli ci to nie przeszkadza to będziemy mogli spać razem. – uśmiechnął się zalotnie.
- Wal się. – szepnęłam ale tego nie usłyszał, tylko nadal się we mnie wpatrywał z chytrym uśmieszkiem.
On właśnie mniej więcej do tego dąży.

Nigdy nie dam się wciągnąć w coś tak obrzydliwego jak miłość!
Patrząc na scenariusz do naszych seriali telewizyjnych, to ja też chyba zrezygnuję...

I nie skończył bo zadzwonił dzwonek.
Poszedł otworzyć, a potem… Czułam że to nie będzie nic przyjemnego, o nie…
Wkroczy Lord Voldemort zabijając Richiego, a potem próbując zabić małe kotki?

- Cześć kochanie! – rzuciła mu się na szyję jakaś brunetka.
Myślicie, że chciała go zabić?

poszłam w kierunku mieszkania Richiego. Wolno. Żeby mieli więcej czasu dla siebie.
To daj im jakieś dwadzieścia minut. Myślę, że zdążą.

- Z nami koniec! – wybiegła od Richiego ta jego „dziewczyna” krzycząc i płacząc.
Czyżby nasza Jasmina miała również moc wykrywania transwestytów?

- Richie… To ja umrę skoro jesteś dla mnie taki miły. – w oczach zbierały mi się łzy.
Zacznij ją katować, to może wtedy będzie żyć.

- Ale… Ja chcę… - zamknęłam oczy.
- Umrzeć? – usłyszałam w jego głosie strach.
- Tak. – szepnęłam.
Nie ukrywam radości z tego faktu. Może w końcu przestane się męczyć z tym opkiem.

Szłam przez las. Niby taki zwyczajny… Ale nie straszny, miły… Sympatyczny? Co ja wygaduję…
A może... zakazany?

- Pi, pi… - usłyszałam cichutko. Rozejrzałam się.
Po chwili zauważyłam jakiś dziwnie błyszczący znak. Z matematyki wiedziałam, że ten znak oznaczał liczbę 3,14.

- Liść ambrozji? – zapytałam. (...)
- Teraz ty z tego liścia musisz wyhodować nową, śliczną i lśniącą.
Kolejna tajemnicza zdolność Jaśminy - hodowanie czegoś z niczego!

Leżałam na łóżku, obok mnie drzemał Richie. Tak dokładnie to leżeliśmy na łóżku w jego sypialni w ubraniach.
*ociera pot z czoła* Uff! Już myślałem, że do czegoś doszło.
- Przepraszam Richie. – szepnęłam gdy doktor wyszedł z sali.
- Skoro nikt się mną nie interesuje, nikomu na mnie nie zależy, nikogo nie obchodzę, to po co komu jestem? – teraz ja go przejrzałam na wylot.

Zaczęłam sobie nucić jakąś piosenkę, którą zkądś znam:
Czyżby znowu Gosia Andrzejewicz?

„Kiedy jest nam w życiu naprawdę źle,
Dlaczego tak nagle tłum przyjaciół odchodzi gdzieś,
Oh, dlaczego tak już jest?”
Gośka to jakieś sacrum aŁtorek.

A może wymyślę własną?
Nie, proszę...

„Gdy rano wstaję,
Szału dostaję,
Bo moje szczęście zabronione jest…
Idę ulicą,
Patrzę przez okno,
Nawet nie wiem gdzie ono jest…
A mówi się, że proste teksty nie mogą być głębokie...

Płaczę, płaczę,
Dlaczego ty to masz a ja nie?
Płaczę, płaczę,
Już sił nie mam by szukać je.
Padam, padam,
Dlaczego nikt nie łapie mnie?
Dlaczego jestem sama gdy tak wielu was jest?”
Czy chodzi jej o zwoje mózgowe?

ucieszył się i gdzieś pobiegnął.
Czyli udał się na długi bieg.

Spojrzałam pod nogi. Jakimś cudem stałam na skrawku ziemi na której nie było trawy, mimo że wokoło rosła do kolan.
To lądowisko obcych.

Wzruszyłam ramionami, uklęknęłam, położyłam płatek obok i już chciałam zacząć kopać, gdy nagle jakieś małe łapki złapały niebieskie „cudo” i zniknęły.
Mówiłem, UFO.

- WoW! – krzyknęłam upadając. Jakimś cudem ktoś „podciął” mi nogi.
*przypomina mu się scena z filmu 'Hostel'*

- Ha, ha! – na mój brzuch skoczył jakiś chomik, a w ręce trzymał kawałek ambrozji.
- Boże, szalony gadający chomik czy co?
A wszystko to składa się na jedno słowo: aŁtorka.

Nasze twarze były tak blisko siebie, że czułam nawet jego oddech.
Pizza z brokułami, sos czosnkowy i "Lech" - pomyślałam

Ale to co mnie aż przeraziło, to chyba 2 cm odległości między naszymi ustami…
Te wszystkie zarazki...

aŁtorka: Tekst piosenki zaczynający się "Gdy rano wstaję..." jest mojego autorstwa. Moje słowa, moje uczucia, moje rymy. Bardzo proszę tego nie kopiować do własnego użytku, bo to po prostu będzie chamskie z waszej strony!
Oh. Nie chce... śmiemy.

- Jasmina, Jasmina… - Richie lekko mną potrząsał.
Niestety, nie wyleciały ze mnie żadne drobniaki.

- Ale zrozum że nie można od tak sobie mieć kaprysu zabijania się! – krzyknął.
- No to zrozum że ja od tak sobie go mam! – odkrzyknęłam i zdenerwowana usiadłam na kanapie
po czym wyciągnęłam żyletkę.

Nie musieliśmy długo czekać, bo po chwili przyniósł jakieś kolorowe pudełko.
Bomba?

- Twister! – krzyknął Izzy i podbiegnął do Richiego. A gdy się przewalił, wszyscy się śmiali.
Te genialne żarty.

- No dobra, to ja gram z Chrisem, a Vince będzie kręcił. – powiedział Izzy.
No i tak było. Usiadłam z Richiem na sofe, koło Jaya i przyglądaliśmy się grze.
Po chwili pomyśleliśmy, aby wysłać ich do kolejnej edycji 'Mam Talent' jako najbardziej elastycznych w historii.

- Hej… - Richie złapał mnie za rękę w geście rozweselenia.
Ręce rozweselające - lepsze niż gaz. I tańsze.

- Boże, mogę zaraz każdemu z was dać po 50 buziaków.
- Nawet Chrisowi?
- W szczególności Chrisowi. – wypaliłam.
Rozdaje buziaki jak 'komcie'.

Richie się na mnie spojrzał i… stracił równowagę. Wygrałam.
- Że co?! – krzyknął.
A jak chcecie się dowiedzieć co będzie dalej, to muszę mieć 1000 komci do następnego czwartku! Inaczej będę wiedzieć, że mnie nie kochacie!
Po głębszym przemyśleniu, cofam moje słowa...

Rozejrzałam się. No i teraz się zorientowałam, że wszyscy słyszeli naszą rozmowę.
Zawsze się zastanawiałem, co pociąga mnie u Mary Sue. Teraz już wiem - spostrzegawczość.

- Ups… - powiedziałam.
- I did it again!

- No to teraz Chris z tobą gra. – powiedział Jay.
Tym razem przybył na imprezę bez swojego "Z".

- Jasmina, nie jesteśmy parą ani niczym takim.
Przez te siedzenie pod dyskoteką zaniedbała swoją edukację.

- Richie… - zawołałam go. Spojrzał się na mnie. A mnie dosłownie zwaliło z nóg. Straciłam równowagę, po czym nic nie widziałam. Tylko ciemność.
Spadła z planszy! "Zabójczy Twister. Nie róbcie tego w domu!"

- Co się dzieje? – usiadłam na łóżku. Byliśmy w sypialni.
- Nic takiego. Jay podał ci tabletkę gwałtu.

- Zemdlałaś. – powiedział krótko.
Powinien rozwinąć to zagadnienie, zważywszy na zaniedbania w edukacji Jasminy.

Zerknęłam na zegarek. Boże, 23?
*przypomina mu się film "Number 23"* To przeklęta liczba!

Ja się kołysałam, potem ze śmiechu musiałam się o coś oprzeć. Oparłam się o Richiego.
Richie - oparcia godne mistrzów.

Pocałował mnie w czubek nosa.
- Ale masz pryszcze - dorzucił czule, odwracając wzrok w drugą stronę.

- No to co, śpisz ze mną? – zaczął.
- Oj, no ale co ci tak na tym zależy! – odparłam.
No cóż. Jasmina ma braki większe, niż wszyscy przypuszczali.

Pokazałam mu języki poszłam do salonu.
*dramatyczny podkład muzyczny* Kto wie, co Jasmina pokaże kolejnym razem?

- Śmiejesz się… -czułam jego oddech na swojej szyi.
Po chwili poczułam też krople jego śliny.

- Gdzie masz jeszcze gilgotki?
*z przerażeniem* Mam złe wspomnienia.

Wyrwałam mu się i sieknęłam do sypialni. No to on za mną.
"Bo to się wszystko tak zaczyna..."

Potem zdjął mi buty i zaczął mnie łaskotać w nogę. Wyrywałam się, ale na nic.
To gorsze, niż torturowanie Harry'ego przez Voldemorta!

Przestał a ja nareszcie mogłam złapać oddech.
Co za bestia! W sensie, że... no, ten. Zły!

- Dobra, skoro nie chce ci się spać… To chodź oglądniemy jakiś horror w telewizji. – powiedział i przestał mnie łaskotać.
Tamten sposób torturowania mogłem wytrzymać, ale to co teraz zaproponował... Przechodzi ludzkie pojęcie!

- Ale ja i tak umrę, więc jaka różnica czy sprawisz mi przykrość czy nie?!
Na jego miejscu skorzystałbym z okazji.

- Duża! I nie umrzesz!
Czyżby w ostatniej chwili pojawił się specyfik na nie-umieranie.

- Richie, nie musisz udawać że mnie lubisz. – zaczęłam płakać.
- Masz rację - powiedział w końcu - Chciałem cię tylko wykorzystać.

- Kłamiesz! – krzyknęłam i wybiegłam z mieszkania.
- Stój! Jasmina! – wołał ale nie zwracałam na to uwagi.
- Nie obraziłem cię jeszcze wystarczająco!

Wszystko nagle zniknęło. Czułam się tak jak zawsze…Odrzucana, oszukiwana, nielubiana… (...)
- Boże, co ja zrobiłam że przez całe życie nikt mnie nie darzył miłością? – szepnęłam do siebie przez łzy. Dlaczego Bóg mnie tak ukarał?I za co?
Przerost emo nad treścią.

Biegłam przed siebie. Byleby jak najdalej… Fakt, jest północ, i powinnam się bać prawda?
W każdej chwili może wyskoczyć jakiś wilkołak, wampir albo aŁtoreczka...

Kolka nie złapała.
Kolka to jakiś rodzaj wilkołaka?

- Cześć mała… - usłyszałam gdzieś z ciemności za sobą. Nawet się nie odwróciłam. Tylko szybko pobiegłam. Ktoś mnie gonił!
Wilkołak. Wszyscy wiedzą, że wilkołaki zwracają się do ludzi "cześć mała". To ich znak rozpoznawczy.

Już nie miałam sił… On biegł tak szybko… Skręciłam sprytnie w boczną drogę.Obejrzałam się za siebie. Pusto.
Wszystko dookoła zniknęło.

- Jasmina?! – krzyknął nagle ktoś. No super… Co on tutaj robi tak późno?
- Co ty tu robisz? – spytał mnie Jay.
- Próbuję się dać złapać wilkołakowi, a co?

- Dom to nie tylko cztery ściany, łóżko, telewizor i lodówka… Ja nigdy nie miałam domu… - posmutniałam.
Do kompletu zawsze brakowało jej lodówki.

- Chodź, odprowadzę cię do Richiego… - pokręcił głową.
- Nie! Nie rób tego! Proszę!
- Już wolę być zgwałcona przez wilkołaka!

- Nie mogę cię tu zostawić. Młody by mnie chyba zabił. –zaśmiał się.
- Że co?
- No, Richie…
- Czemu by cię zabił? – nie rozumiałam.
Gwałty, morderstwa... Ciekawe jak gruba jest kartoteka Richiego?

- No bo on świata poza tobą już nie widzi. – przeliterował.
Hola, to, że ma braki w edukacji nie oznacza, że nie rozumie wypowiadanych do niej słów! Chyba...

Gdy Jasmina poszła do łazienki, Jay od razu złapał za fona.
Geez, za co?!

- Nie, nie… Niech się tu prześpi. Ma wyrzuty sumienia. Ty też lepiej już odpocznij, a rano po nią przyjdź. Oki?
Czyżby coś się szykowało?

- Macie jakąś szczotkę? – zapytałam.
- Taaaa, kibel stoi tam. Musisz sięgnąć ręką za niego i wyciągnąć...

Spuściłam głowę i mruknęłam „brzydkie” słowo.
S*per?

Ci dzisiejsi faceci! Aż szkoda na nich patrzeć… Biedacy napalają się na ładne laski, a potem są nie w sosie.
Zazwyczaj hasają w kisielu.

Jak leciała ta piosenka? Aha! Same mi wpadły do głowy słowa piosenki
Kolejna wesoła twórczość?

Boże!?! Czy on mnie właśnie pocałował w szyję?!
Znowu będę mieć tą okropną malinkę. A wszyscy będą myśleli, że to ślad pobicia!

- Ale ci się zebrało na romantyzm… - nie mogłam pohamować śmiechu.
Za chwilę przejdą do Pozytywizmu. Może być ciekawie.

Podeszłam do Richiego.
- Masz jakąś kartkę i długopis? – zapytałam.
- Przy sobie nie bardzo… Koniecznie teraz?
- Dobrze by było, bo dostałam weny!
*zaciska pięści* NIE DAWAJ! N-I-E!

„Szare, szare myśli me,
Tylko te spotkasz u mnie,
Szare, szare…
Sama, sama idę ja,
Sama idę przez ten świat,
Nikogo innego nie spotkasz już…
Jak na tak nikłe słownictwo wyszło całkiem nieźle.

WoW! Jupi! Mam pełną piosenkę!
Mam nadzieję, że nie zacznie koncertować z US5...

Serio, nie zbyt przyjemne uczucie budzić się z chłopakiem w łóżku.
Jasmina odkryła właśnie swoje prawdziwe seksualne 'ja'.

Bo w jednym łóżku przecież śpią małżeństwa. A my nawet ze sobą nie chodzimy.
*macha ręką* Przesadzasz...

Nie mam pojęcia, co miał zamiar zrobić. Ale siedziałam na skraju łóżka. Razem spadliśmy. On na mnie.
I tym sposobem się pierwszy raz pocałowaliśmy. Z języczkiem.
No tak, rzeczywiście. Nie da się ukryć, że spadając z łóżka ludzie otwierają szeroko swoje paszcze i machają wściekle językami, czekając na swoją ofiarę.

On w gatkach, a ja… w majtkach ibluzce. Ale nie powiem że nie było słodko…
A może jednak Jasmina jest bi?

- Jasmina, słuchaj. Nie będziesz chodziła w jednych ciuchach całą wieczność.
- Co masz na myśli?
- Trochę... jakby... śmierdzisz.

Króciutka bluzka z pępkiem od razu przypadła mi do gustu.
*triumfalnie* A jak!

Gdy wróciliśmy do domu, przejrzałam swoje rzeczy. Wyszło że mam:
- 5 bluz
- 3 pary adidasów
- 2 japonki
- topik
- 2 krótkie spodenki
- 4 pary dżinsów
- 6 bluzek
Brakuje jeszcze dokładnego opisu każdego z ciuchów...

Przeszliśmy na drugą stronę do parku. Gdy szliśmy jakiś czas, nagle w naszą stronę zaczęła biec banda dzieciaków.
Za chwilę zagrożą im pobiciem, jeśli nie dostaną tony cukierków.

Popchnęli mnie i wpadłam na Chrisa, a ten objął mnie szybko ramieniem.
*chlip* Nie... nie zabijajcie go! Nie szybko!

W końcu po pół godzinach doszliśmy do domu.
Pół godzin było sześć.

- Nie możesz się zabić… - jęknął.
- No to niby po co mam żyć? Myślisz że to ma sens? Nie możesz sobie nawet wyobrazić jak cierpię! – krzyknęłam.
Przed chwilą jedli lody, byli w kinie i wyszli z niego uchachani. Toż to męka!

Nie odpowiedział. Tylko patrzył się w moje oczy. To mnie zaczynało drażnić. Odwróciłam się szybko, otworzyłam pierwsza lepszą szufladę.Były w niej sztućce.
Teraz mu je wydłubie.

Wzięłam do ręki nóż. Nie myśląc o niczym przejechałam po żyle na lewej ręce.
*próbuje ukryć swoją wielką radość*

Poczułam przeszywający mnie ból. (...) Nic nie czułam…Tylko ciemność i ból…
To chyba nie wymaga komentarza...

Czy umrę?
Chciałbym.

W głowie usłyszałam się znaną mi melodię… Te słowa… Moje słowa…
Teraz to już na pewno umrze!

Nieco później przyszedł doktor i dał mi kazanie. Nie można się ciąć, mogłaś się zabić, bla, bla, bla…
Tak, Jasminie jak najszybciej potrzebna jest pomoc. Najpierw psychologa, potem nauczyciela...

- Hej, pobudka księżniczko… - potrząsł mną. Teraz do mnie dotarło że leży za mną.
Kolejna noc z nim w łóżku?
Też bym nie wytrzymał.

- Myślisz że się nie domyślę? Pobudka chłopczyku! Zabrałeś mnie na próbę. Był Chris, Vince, Izzy, Jay… Aha i kogo mi tu brakuje? No jasne! Stringini! Myślisz że jestem taka głupia i nie poznam grupy US5?! – krzyknęłam.
No cóż *drapie się po głowie* Szczerze?

Nie widzę tu żadnego sensu!
*znudzony* No coś takiego...

- Dlaczego chcesz się zabić? – zaczął przeczesywać moje włosy swoimi palcami.
- Bo szycie jest złe…
- Wolę wyrzucać dziurawe rzeczy i kupować nowe - oznajmiłam

Ja do nich nie pasuje! Bezdomna, brzydka i na dodatek bez rodziny… Nie, to nie ta bajka. Oni są sławni, kochani, kochająca rodzina i fanki.
Zastanawiam się, dlaczego wszystkie aŁtoreczki nie uświadomią sobie tego wcześniej. Zanim napiszą jakikolwiek fanfick...

Nawet nie mam pojęcia co się ze mną dzieje.Co ja z nimi robię. Jak to się w ogóle zaczęło? Dlaczego?
aŁtorka! To ona zawiniła!

To okropne. Ale z drugiej strony słodkie.
Aż chce się wymiotować.

Usnęłam w ramionach Chrisa, całkowicie bezradna.
I wszystko skończyło się happyendem...