piątek, 27 lutego 2009

Peteusz - Władca Uczuć

Zapewne powrócimy jeszcze ze szpitalnym oddziałem do walki z TH, jednak dzisiaj zajmiemy się innym zespołem. Zanim zaczniemy, polecam wam jeszcze wspaniały BLOG. Wejdźcie, zobaczcie i dołączcie się do tej pięknej idei!
Ale zapomnijmy o ironii. Przed nami
band o wiele bardziej rockowy niż wspomniany już wcześniej zespół, chociaż liczący tyle samo członków...

Peteusz!

o aŁtorkach:
Taka Jedna napisała 25 odcinków i się zmyła. ;d
Niestety, to ona powołała do życia tego blogaska. Potem uczucie ją opuściło. To smutne, ale...

Call me Tai :P
Jest i nowa przywódczyni.

Chamska i bezczelna.Jeżeli ktoś ją ,wyzwie to musi mu odpowiedzieć tym samym ,bo inaczej to nie da rady.
Powtarza słowa osoby, która ją zbluzgała. Niezły sposób.

Słucha FOB,30STM,MCR,GCH, GD,TAI,CS,P!ATD a w szczególności kocha na zabój FOB.
Słucha i kocha. To takie nieskomplikowane.

Nie cierpi owadów i pokrewnych stworzeń.
Łańcuch pokarmowy przerwany przez aŁtorkę.

Mało osób widziało ją bez pomalowanych na czarno paznokci.
Tak jak Billa.

Gdy ma doła godzinami przesiaduje w pokoju ,pisząc piosenki.
Zdefiniuj "piosenki". Masz własne studio nagraniowe, grasz na gitarze i perkusji, w dodatku zapisując teksty?

Ostatnio została mianowana przez swoich 'wrogów z reala' na EMO.Powód? kredka i eyeliner na ryju a do tego grzywka na oko a Emo i tak kocha.
Mojego ryja nigdy jeszcze nie zapoznałem z ejlajnerem. Może warto spróbować?

WWW.PATDSTORY.BLOG.ONET.PL- blog starej prowadzącej. ^^
Ja rozumiem, że prowadząca nie jest już najlepszej jakości, ale, żeby od razu ją obrażać?

Bohaterki:
Anna. Ma 22 lata, może na tyle nie wygląda, ale tak jest.
Ankietowani uznali, że wygląda na czterdzieści i trochę.

Przeprowadziła się do Chicago, bo miała dość Polski i kłótni z matką.
Teraz kłóciła się z panem menelem, który od czasu do czasu wymiotował pod drzwiami jej mieszkania.

Teraz wynajmuje małe mieszkanko razem z przyjaciółką. Szalona, czasem za bardzo się wszystkim przejmuje, dusza towarzystwa.
Szalona dusza towarzystwa na wolności!

Kelly. Ma 23 lata. Mieszka w Chicago i często zapoznaje nowych ludzi przez internet.
Tak poznała matkę Anny, z którą, o dziwo, się nie kłóci.

Tak też poznała Anne.
Eh, te lesbijskie czaty na Interii.

Odstąpiła kawałek swojego mieszkania właśnie dla niej.
Bo jakże to tak, być parą i mieszkać osobno!?

Ciągle szuka pracy, bo jak na razie za wszystko płacą jej nadziani rodzice.
Postanawia, że pożeruje na nich jeszcze do trzydziestki.

Miła, lecz czasem opryskliwa, wali wszystko prosto z mostu, lekko szalona!
*z dezaprobatą* Lekko szalona... aha.

No i oczywiście Fall Out Boy...

od aŁtorki: Po pierwsze! Te opowiadanie jest ( a raczej będzie) całkowicie FIKCYJNE... czyli to co wymyśle sobie w mojej główce napisze wam.
Wolałbym nie znać całej prawdy...

od aŁtorki: Mam nadzieje, że będziecie 'wyrozumiałe' bo dopiero zaczynam pisanie, aj! mam mało czasu więc pisze. :D
I tak się rodzą wszystkie blogi.

Przejść przez ten park czy nie ? Jest bardzo ciemny, to chyba najciemniejsze miejsce w okolicy.
Pod latarnią najciemniej, a pod parkiem?

Przekroczyłam bramę parku przyśpieszonym krokiem, ale kurde nie da rady bo pełno krzaków.
Wolałbym, aby aŁtorka nie pisała jednak WSZYSTKIEGO co wymyśli sobie w główce.

Zwolniłam. (czyt. dostałam rozwolnienia)

Jezu, jest tak ciemny jak dupa murzyna, chociaż to brzydkie powiedzienie, ale tak jest...
Nie dość, że rasistka, to jeszcze obraża Jezusa!

przeszłam już połowę. Skąd to wiem?
Orientacja w terenie to podstawa.

ja sierota wyrżnęłam się o murek, który jest na środku tego gąszczu i przez chwilę leżałam jak długa.
Prawie jak spostrzegawczość.

Nagle poczułam nieprzyjemny zapach i ktoś zaczął chrząkać.
Nie mogłam powstrzymać mojej fizjologii.

Zerwałam sie z miejsca i zaczełam się rozglądać, ale nie mogłam niczego a raczej nikogo dostrzec, za to słyszałam kasłanie i chrząkanie coraz bliżej.
Zombie?

To już pomnie! Jak to jakiś menel, tutaj pełno takich.
Zapewne będzie chciał ją upić, a ona wkońcu ulegnie.

W życiu nie dam sobie z nim rady. Zaczełam strasznie panikować a w tym jestem misrzynią!
Miss rżenia? Ale nie przy śmierci?

Nagle ktoś położył na mnie swoją rękę a dokłaniej na moim ramieniu.
A dokładniej na moim tyłku. Jeśli chcecie wiedzieć więcej, wejdzie w Google i wpiszcie "ręka na tyłku Anny"

-Co śśślicccnotka się zgubiła?- Mówił bardzo niewyraźnie i śmierdział jak prawdziwy żul, bo zapewne nim jest.
''Zapach Żula'' zastąpił już ''Zapach Mężczyzny'' na mojej półce.

-A może sięęę zabawiimy ?- Pomlaskał językiem a ja dostałam białej gorączki! Matko! Zboczeniec!
Dziwi się, jak by żadnego nie znała.

W tym samym momęcie szarpnęłam się z całej siły i kopnęłam go w jego 'męskość'
A potem dostał w "kinol".

zaczełam ganć przed siebie,
Gandzie? Policja powinna zostać poinformowana o używaniu niedozwolonych środków.

Biegłam coraz szybciej, zapominałam o niewygodnych butach
Może wezmą mnie do drużyny olimpijskiej - pomyślałam.

Dobiegłam do bramy wyjściowejz parku. Byłam już na chodniku lecz ten żul nadal biegł za mną.
Myślałam, że mnie nie dogoni. Nie przewidziałam, że mógł mieć napęd na cztery kończyny.

Bez oglądania się wbiegłam na ulicę , potem słyszałam tylko pisk hamulców i wylądowałam na masce jakiegoś samochodu, pod sobą czułam tylko szorstki asfalt.
Po chwili rozpędzony żul staranował samochód i jadącą w pobliżu ciężarówkę.

Słyszałam jakieś odgłosy. lecz nie był to głos żula. Zaraz, zaraz czemu ja leże? O Boże! Wpadałm pod samochód?
Jeśli samochód prowadzili azjaci bądź murzyni, z pewnością Anna wyładuje na nich swój gniew.

Znów poczułam jak ktoś mnie dotyka... tlyko tym razem czyjaś ręka klepała mnie po policzku.
Żul przerzucił się z ramienia na policzek.

-Jak Ty chcesz zwłoki ocucac? Przecież ona nie daje znaków życia!
Nie ma drgawek, nie podśpiewuje, nie wykrzykuje niecenzuralnych słów i nie czyta Bravo jednocześnie.

-Weżcie tego panikarza!
Jeszcze Panic At The Disco się tutaj znalazło?

-Nic.. mi nie jest- wydukałam.
-Jestem Joe.
Joemonster.

-Chyba...chyba... tak.- Spróbowałam usiąść, ale poczułam straszny ból po lewej stronie mojego ciała, a dokładniej w lewym biodrze. Tak jakby kości się przełamywały!
Bone Break, czyli kobieca wersja Prison Break.

-Ałaa... moje biodro ! Karetke! Chcę karetke!
- Tak, a myślisz, że będziemy spełniać każde twoje życzenie?! NO WAY!

-Nie umieram! Nie pozwole sobie na to ! Matko! wy! wy.... hahah! Wy jesteście?! Wyy!
-Ona majaczy!- Powiedział koleś w okularach.
- Joe, zadzwoń do psychiatryka, prędko!

-Fall Out Boy ?!
-Yyhhmm.. Tak.
Zemdlałam!
Wcześniej jednak prosząc o autograf.

No i byłam też ja, z lewą nogą zawieszoną na jakimś wyciagu, obandażowana zwszystkich stron.
Chcieli ją zabić, wieszając ją za nogę na wyciągu narciarskim!

Już nigdy nie pojde przez ani jeden sktót!
Dobrze wiedzieć.

-Miałas niewielkie przemieszczenie kości w stawie biodrowym, ale z tym już nie ma problemu. Krótka rehabilitacja i wszystko wróci do normy.
-Czyli nie jest tak źle ?
-Raczej nie...
*z rozpaczą* Ale przecież nie dawała znaków życiowych!

-A czy ktoś się o mnie dowiadywał- Ciekawość nie ma granic, może potrącił mnie ktos inny niż chłopaki z FOB? Może byłam w takim szoku, że miałam zwidy.
-Twoja przyjaciółka, przynajmiej tak mówiła, że nią jest i Ci mężczyźni, którzy Cię potrącili- Zajrzał w kartę- Nikt więcej.
-A jak się nazywali?
-Jakiś Patrick Stump i Pe...
Lekarze z Chicago zapamiętują wszystkie nazwiska ludzi odwiedzających ich pacjentów.

-Wiesz, że pod salą siedzi całe Fall Out Boy ?!
-Wiem, przecież to oni mnie potrzącili.
-No kpisz se ze mnie?!
Przed chwilą sama powiedziała, że zobaczyła FOB. I kto tu kpi?

Po niej do sali wślizgną się Patrick i Joe. Matko chcą mnie przyprawić o zawał? Chcą mnie wykończyć. Zaraz mi ciśnienie skoczy.
Wygląda na to, że jednak chcą. Są w zmowie z analizatorami z USA.

-Gonił Cię zbok?
-Panie Joe, to nie jest śmieszne, a gdyby mnie zgwałcił?
-No to nie jest śmieszne.- Przyznał, po czym wyciągnął telefon. - Panie Prezydencie, mamy zboka na Trzeciej Alei.

a w drzwich wystawały głowy Petera i Andiego.
Koledzy zabili ich, nie mogąc się doczekać, aż wykończą Annę.

-A ja myślałem, że zabijesz taką ładną dziewczynę Petrick.-Słysząc to zakrztusiłam się. Wszyscy wstali i pochylili się nade mną, a ja nie mogałm złapac powietrza.
Dopięli swego!

Przestałam kaszleć. Co ten Pete powiedział, że jestem ŁĄDNA!
To zapewne połączenie jakichś dwóch słów, ale nie mam pomysłów, jakich...

To nie moja wina, że szpitale są źle wyposażone.
Chicago też ma taki problem?

Czy powiedział sobie to od tak? Czy chciał wyrazić w tym jakiś podtekst? Czy poprostu palnął pierwsze lepsze co mu się na język nawinęło? A czy ja nie moge tego przyjąć jak zwykły komplement ?!
Powiedz dziewczynie, że ładnie wyglądasz, to przez resztę wieczoru będzie myśleć o tym, czy nie mówiłeś tego dla żartów...

Zrobiłam to co koleżanka kazła. Na 'mojej' szafce stał bukiet czerwonych róż. O matko.
Róże ułożyły swoje płatki w twarz matki poszkodowanej.

Podała mi bukiet, odnalazłam małą białą karteczkę.
W małej białej karteczce znajdował się mały biały proszek.

-"Jeszcze raz przepraszam.
Nie powinienem tak pędzić.
Nie wiem co bym sobie zrobił gdybym...
zabił tak ładną dziewczyne jak Ty.
To byłoby niewybaczalne.
Patrick."
Zastanawiam się, czy gdyby Patrick potrącił Klley Osbourne, to też by miał wyrzuty, czy po prostu o tym zapomniał?

-No szczęściara, teraz będziesz miała dwóch adoratorów, a ja bidulka sama jak ten palec zostane.
Będą musieli urządzić pojedynek na śmierć i życie, aby zdobyć serce Anny.

-Po pierwsze: jestm zwykłą szarą myszką.
-No nie wiem czy taką szarą.
Anna spojrzała na swoją twarz. Rzeczywiście, ostatnio nie była na solarium i trochę zbladła.

-Nie przerywaj! Po drugie:On , oni! pewnie są w trasie koncertowej.
-W wakacje?
Trasa może trwać cały rok, nie zapominajmy.

-Po trzecie:Żaden z nich nie będzie miał czasu na dziewczyne.
Taa. Dlatego Pete ma żonę i dziecko.

Po czwarte:Co ludzie powiedzą, że Patrick czy Pete chodzi z zwykłą fryzjerką.
Jako prawdziwe gwiazdy rocka nie umawiają się z plebsem.

-Hmmhmm... tratra tar ... Paris Hilton kupiła nowego pieska ... ble ble ble.. to nie jest ciekawe... Orlando ma jaką nową laskę... to też nie ciekawe... o boże! pisze o tym wypadku.
"Wczorajszej nocy do szpitala trafiła Anna "fryzjerka", która została napadnięta przez żula z napędem..."

-Wczoraszej nocy, prowadzący swój nowy samochód Patrick Stumph potrącił dziewczynę wybiegającą z parku. Dziewczyna ta trafiła do szpitala. Niestety nie znamy jej tożsamości. Jak wiadomo cała grupa FOB była w samochodzie w czasie wypadku. Jak tłumaczyli chłopcy dzieczyna uciekała przed jakimś mężczyzną... Narazie nicwięcej nie wiadomo na ten temat, ale Partick powiedział jedno " Zrekompensuje jej ten okropny wypadek." Wszyscy czekamy z ciekawością, jak ta rekompensata będzie wyglądać. Ble.. ble ..ble..
Właśnie. Blah blah blah...

Przesiedziałyśmy pół dnia czytając te głupie czasopisma.
Na naszym stoliku leżały Popcorn, Bravo, Bravo Girl, Bravo Sport, Trzynastka, Cosmo...

-Siemanko!- W drzwiach stał bardzo uśmiechnięty Pete, ale uśmiech mu zbledł.
Dopiero w blasku dnia Anna wyglądała naprawdę paskudnie.

-To super! Bo jak z tąd wyjdziesz to mamy dla Ciebie niespodzianke.
Zamiast pracować nad nową płytą, grupa ruszyła na poszukiwania żula z napędem na cztery kończyny.

od aŁtorki: Ojoj! Ktos zaczyna to czytac...
"Bo wiesz... zabłądziłam na Onecie i..."

od aŁtorki: Będę zwracać więcej uwagi na ortografię i długość odcinków. xD
Każda tak mówi...

Tydzień temu starałam się aby dostać bilety na ich koncert, a teraz liderzy Fall Out Boy mało nie nie rzucą się na siebie, mało nie zabiją się wzrokiem! Przez jedną dziewczynę, która jeży na łóżku szpitalnym, cała w bandażach z nie ułożonymi włosami...
Ten dyskomfort.

Co oni we mnie widzą? Taki Pete i Patrick! Może to zwykły zakład, na którego szybciej polecę.
Za dużo "Pierwszej Miłości".

-Musiałem kupić te kwiaty, bo gdy szłedłem ulicą i je zobaczyłem to odrazu mi się z Tobą skojarzyły, są tak śliczne jak Ty.
-Tak ia prawie tak czerwone jak jej strupek na brodzie.-Docinał mu Pete.
O dzisiaj wyznacznikiem piękna są strupki na brodach. To teraz przyznać się, kto jest najpiękniejszy!

Do sali wpadła Kelly! Boże jak dobrze! Ta to zawsze wie kiedy przyjść. Po prostu kocham tą dziewczynę, zawsze mnie ratuje w strasznych momentach.
Jest wampirem. Ma szósty zmysł.

-Nie będziemy wam przeszkadzać. Narazie.- Patrick się uśmiechną i skierował się w stronę drzwi, a Pete pochylił się nade mną...
-Nie bój się nie zrobię mu krzywdy.-Dał mi buziaka w policzek i wyszedł zostawiając mnie i Kelly w osłupieniu.
I mnie...

-Oni naprawde na Ciebie lecą.
-Tak, a wiesz czemu tak szybko wyszli?!
-No oświetl mnie.
Anna wyjęła latarkę i wsadziła w ucho przyjaciółki.

-Przecież masz dziewczynę! Jesteś w poważnym związku, będziesz leciał na dwa frąty?
Czemu nie. Jeśli ''frąty'' będą ''łądne''

-Mogę na trzy i nic Ci do tego.
Oho!

-U Ciebie jak zwykle pełna sala! -skitowała Kelly.
*madziwneskojarzenia* Co zrobiła?!

Nagle coś strzelio w jedną ścianę windy, tak jakby coś pękło.
Anna wypisuje się ze szpitala, FOB przychodzą po nią i... trach! Nie sądzę, że to przypadek.

Wpakowali mnie do samochodu, Pete usiadł koło mnie i sie przytulił, reszta FOB'ów poszła w jego ślady...
Wszyscy wpakowali się do samochodu, aby ją przytulić? Chyba udusić, skoro akcja z windą się nie udała.

Zobaczymy co czas pokarze...
Może Annę?

-Łade mieszkanko.-Skitował Joe.
Joe i Kelly bandą moskitów?

-Pete na ciebie leci jak cholera!
- Myślisz, że mogę się od niego zarazić? - pisnęłam przeraźliwie.

-Oż Ty mendo! -złapałam za ogórka i rzuciłam w stronę Kelly, ta sie zchyliła, a ogórek roztrzaskał się na drzwiach.
Wybuchowe ogórki z Chicago.

-A Wy mieliście śiedzieć w pokoju- Złapałyśmy za jajka, z kolei te już leciały w stronę chłopaków! Pete dostał ode mnie między oczy. Hahaha! Ja to mam cela! Chłopak spojrzał się na mnie, z rządzą krwi w oczach!
-Już nie żyjesz!-Ruszył w moją stronę, ja rzuciłam się do ucieczki!
Przypomnijmy, że ma rozwalone biodro. Nic jednak nie pokona Anny.

Pete złapał litrową butelkę ketchupu, idąc w moją stronę z chytrym uśmieszkiem odkręcał wielki korek.
Zapuszkuj!

Szybko złapałm za klamkę, otworzyłam drzwi i potknęłam się o próg. Z wielkim łozgotem upadłam na ziemię,
A wszystko po to, aby nie dostać ketchupem...

Patrick przestał wcierać banana we włosy Andy'iego, Joe zszedł z Kelly i zabrał ze sobą swoje narzędzie zbrodni-czyli musztardę.
Nie wiem która para bardziej mnie zdziwiła.

Wpatrywałam się w jego czekoladowe tęczówki. Jakie on ma śliczne oczy.
Jeśli będę miała chęć na czekoladę, zawsze będę mogła mu je wyrwać.

W jednej chwili zrobiła się romantyczna atmosfera. Pete spojrzał w moje oczy i nawet nie wiem kiedy, nasze twarze zaczeły się do siebie niebezpiecznie zbliżać.
Zderzenie asteroidy z Ziemią za nie mnije niż osiem sekund... siedem... sześć...

Gdzy już mieliśmy się pocałować, cała czwórka wypadła z kuchni.
Zachciało im się podglądania...

-Ajj tam jak dzieci, najpierw bitwa na jedzienie, a potem butelka.-skitowałam.
Ta sekta wciąga.

-Może was to zdziwić, bo to nie będzie pikantne pytanie, ale skąd Ty dziewczyno jesteś. Inny akcent, imię Ania?!
-Jestem pół-polką, pół-amerykanką.
W dodatku w jednej trzeciej elfką oraz... A, nie ta bajka...

Wypadło na Kelly.
-Pytanie, zadanie?
-Zadanie.
Ja zawsze wybieram 'pytanie'.

-Pocałuj Joe'go przez dłużej niż 35 sekund, z języczkiem!
Dlatego właśnie czasem boję się grać... x_X

-No to mów po polsku.
-Ale co?
-Byle co ... aby ładnie brzmiało.
A mogą być przekleństwa?

-[po polsku czyli w (*...*)] * Teraz wyglądacie jak banda debili. A Ty na przeciwko mnie najbardziej!*-spojrzałam na Pete'a. *A poza tym! Wykorzystujecie biedne dziecko z polski! Aby wam gadało, nie ładnie, oj nie ładnie. Ah .. Pete wcale mnie biodro nie bolało, poprostu niechciałam abyś mnie wysmarował ketchupem. *
Za chwilę okaże się, że wszyscy w FOB znają język polski. Uczyli się przez internet.

-Aj tam! gramy dalej!- krzyknął Joe. Złapałam butelkę, mocno zakręciłam... wypadło na Pete'a. (...) - Pete czy całowałeś się z chłopakiem dla przyjemności?
-Eee...- oczy wyszły mu z orbit! ha! nie myśłał, że posunę się do tego stopnia- no... chyba tak... ale wole dziewczyny oczywiście, nie jestem gejem.
Chyba tak? To niezła impreza musiała być.

Zakręcił , wyszło na Andy'iego. Miał pocałować Patrick'a w usta! Zrobił to! Matko gejizm się szerzy, ale to tylko zabawa.
Gejizm? Kojarzy mi się z ''Wyznaniami Gejszy'', albo nową religią. New Age?

Andy zakręcił i wyszło na kogo?! Oczywiście, że na mnie!
-Dokończcie to co wam przerwaliśmy wyjściem z kuchni. Pocałunek z języczkiem powyżej 35 sekund.
- I liczcie na głos! - dodała Kelly.

Podeszłam do Petera. Spojrzałam mu w oczy, potem na usta.
Miał je oblepione jajkiem, ale nic nie mówiłam.

Zostawiłam Pete'a i resztę w totalnym szoku i poszłam do mojego pokoju. Zamknęłam za sobą drzwi. Oparłam się o nie plecami i zjechałam w dół.
Nawet jej jeszcze nie zgwałcili. Co to za opko?

-Dał mi swój numer telefonu dla Ciebie i powiedział tak. " Jakby chciała to wytlumaczyć, będe czekał"
-To nie schrzaniłam wszystkiego do końca?
Nie, zrobiła to za ciebie aŁtorka.

-Jak Ty dziewczyno wyglądasz!
-Nie mam się dla kogo stroić, nie spodziewam się gości.
- To chociaż wyciągnij te strzykawki z żył. - powiedziała spokojnie.

Zaczęłam się z nią szarpać, ale ta nie ustępowała. Wepchnęła mnie w ubraniach pod przysznic i odkręciła kurki. Spadł na mnie ogromny strumień zimnej wody.
Oho, będzie gwałt?

Gdy weszłam do salonu, moja szefowa od razu zawołala mnie do swojego pokoju.
Zamknęła drzwi na klucz, po czym rozpięła pierwszy guzik swojej różowej koszuli.

Już nie mam pracy! Po prostu mnie wywaliła, bo znalazła sobie lepszą fryzjerkę ode mnie!
Fryzjerska ewolucja raz przychodzi a raz nie.

Teraz zaczyna się wątek dramatyczny...
Poszłam do pierwszego lepszego sklepu monopolowego. Popatrzyłam na półki.
Masło, jogurty i kisiel. Tego mi było trzeba.

-Co podać?- Zapytała sklepowa. Starsza kobieta.
-Jakąś wódkę .
- Mamy wódkę z czterdziestu ośmiu stanów i możemy sprowadzić Pani wódkę z Białego Domu, ale...

Nalałam trunku w szklankę wzniosłam toast!
Wódka znajdowała się pomiędzy szkłem.

Zaczęłam płakac i się nad sobą użalać. Byłam kompletne zchlana. Na jakiś czas urwał mi się film.
Trzy szklanki wódki i leży. Teraz wkroczy dzielny Pete?

Gdy się ocknęłam zachciało mi się jeszcze pić. Nie mogłam nic znaleść w domu.
To nie sprawka wódki. To się nazywa ślepota.

Poniosły mnie nerwy, nie panowałam na sobą. Złapałam za wzon i rzuciłam nim o ścianę. Pękł na milion kawałeczków.
Wszystkie pozbierałam i wrzuciłam do pudełeczka. Będę miała puzzle - pomyślałam.

Wyszłam na balkon. Już wieczór! Zaczełam śpiewać hymn polski, lecz musiałam uciąć w połowie bo sąsiadka się wydarła. Pokazłam jej środkowy palec i wróciłam do domu.
Zupełnie jak Edyta Górniak!

Otwierałam każdą po kolei, w jednej znalazłam butelkę zapełnionął do połowy. Moja kochana przyjaciółka! Czyli wódka!
Szybka przyjaźń.

Dziś mam wszystko w dupie!
*martwa cisza naznaczona zniesmaczeniem*

Usiadlam na kanapę z butlą w ręce. Wtedy weszła Kelly i kto? Oczywiście chłopcy z FOB!
Żeby tak przerywać w samotnej libacji!

-Normalnie kocfffhana! Moje żyyciee się rozpada! Peteee mnie nie chce! Niedobppprze mi...
Kelly poleciała po miskę. Podłożyła mi ją w ostatnim momencie. Zwymiotowałam. Troche mi ulżyło. Spojrzałam na wszystkich.
-Przepraszam. - Zalałam sie łzami.
- Jeden rzyg i już mówisz po ludzku - powiedział Joe.

od aŁtorki: Przez ten weekend dam sobie spokój z odcinkami, bo są koncerty w moim mieście i będzie u mnie kumpela, więc nie będzie czasu na pisanie będziemy pić xD
A to była taka notka z autopsji, tak?

Joe ma najładnejszy dom jaki widziałam. Chłopak lubi zaszaleć. Taką chatę to ja tylko w filmach widziałam.
Cały z piernika i oblany czekoladą?

Weszłyśmy do pokoju gościnnego, tam zastałyśmy resztę FOB'ów.
Brzmi groźnie. Jak jakieś tajne stowarzyszenie.

-No bo straciłaś pracę i my mamy dla Ciebie ofertę. - Powiedział Patrick.
-Co, jaką?
Prostytutka?

-Będziesz fryzjerką Fall Out Boy?
Wspina się po drabinie sławy. Już niedługo pewnie zostanie menadżerką.

Podeszłam do niego, kicnęłam przy ławce na której siedział.
Stanowczo domagałam się marchewki.

-Pete... -zaczełam.
-Czemu nie chciałaś mnie pocałować?- Wystrzelił jak z armaty.
-Mam swoje zasady.
*wyobraża sobie Annę, stojącą z profilu do kamery i zakładającą okulary*

Teraz nasze twarze dzieliła odległość 3 centymetrów...
Asteroida ponownie ruszyła... 3 sekundy...

Obją mnie w tali. Zaczął całować, delikatnie i subtelnie, jakby sie bał, że go znów odtrące, lecz ja oddawałam ten pocałunek. Całował mnie z coraz większą zachłannością i nagle przestał. Spojrzał mi w oczy. Nie mogłam nic odczytać z jego wzroku w jego oczach paliły się iskierki, których jeszcze nigdy nie dostrzegłam.
Żądza mordu?

-O kurcze jesteśmy cali mokrzy...-Skitował.
-Faktycznie. - Dotknęłam koszulki. Przykleiła się do mojego ciała, uwydatniając kobiecie kształty.
Przez chwile myślałem, że chodzi o Petego! o_O

Usiadłam koło Kelly. Spojrzałam na Andy'iego. Bezczelnie gapił się na moje piersi.
Piersi wystrzeliły swoje sutki w jego kierunku, również w niego patrząc.

-Nie udawaj, lampiłeś się tam gdzie nie trzeba.
-Co?
-Właśnie to, co robiłeś.
-Oj przestań maleńka.
Że jak on się odzywa?! Gdyby nie to, że do pokoju wszedł Pete i Patrick już bym przywaliła chamowi w gębę.
A podobno tak kocha tych chłopaków. Eh.

-No właśnie, my się już zbieramy.
-Nie nooooo zostańcie jeszcze, zabawimy się.-Powiedział Andy. Wszyscy obrócili to w żart, ale Kelly i ja nie. Co go ugryzło? Nigdy się tak nie odzywał...
O, on się odzywał w tym opku?

-Tak, dla niej też mamy jakąś pracę.
-Co?-Kelly zbaraniała.
-Pomocnik menagera?
-Ułaaa! Oczywiście, że ją biorę.
A myślicie, że jakby potrąciła mnie Angelina Jolie, to byłbym zaadoptowany? *świecące oczka*

Obróciłam się i tam ujrzałam dziewczynę. Cała przemoczoną do ostatniej nitki, potargane włosy, potwornie rozmazany makijaż, wyglądała jak kobieta z 'Klątwy' ( ''Klątwa'' film, horror dla niewiedzących ;P) czarne włosy przysłaniały jej twarz.
Przypisy są na swoim miejscu.

W drżącej ręce trzymała pistolet.
Tak, pistolet, najprawdziwszą broń, którą kiedykolwiek widziałam. Sparaliżowało mnie gdy zaczeła nim we mnie celować. Całe życie przeleciało mi przed oczami.
To menadżerka Tokio Hotel. Chciała się pozbyć opkowej konkurencji.

-Ty mnie nie znasz, ale ja Ciebie tak, uganiasz się za mini jak jakaś zdzira.
Anna lesbijką? A może pół-lesbijką?

Dorwała mnie jakaś nienormalna fanka FOB'ów!
aŁtorka w opku?

-A więc to nie jest tak, ja jestem ich fryzjerką, tzn. dopiero zacznę być, dali mi tą pracę.
-Kłamiesz!- Krzyknęła, uniosła pistolet w moją stronę i oddała strzał...
Spodziewam się, że niedaleko, gdzieś w ziemi leży statek kosmiczny, zmieniający ludzi. Tak. Bo wygląda mi to na robotę Kinga...

Rzuciłam się na podłogę.
Żyję, jeszcze żyję! Spojrzałam na moje ciało, nic mi nie jest! Chyba ta zabójczyni ma nie za drobrego cela.
A współmieszkańcy dobrego słuchu.

Dzwieczyna zaczęła walić w drzwi i wydawać nieokreślone dzwięki, za pewnę jest tak zjarana, że nie panuje nad sobą...
Mówiłem! To wszystko przez ten statek w ziemi! Sprawdź, czy ma wszystkie zęby!

--Nie Kelly uciekaj stamtąd! Tam jest jakaś wariatka! Chciała mnie zabić!
--Nie gadaj głupot.
--Jestem na schodach przeciw porzarowych, idź w moją stronę! Proszę! Nie wchodź do domu, ja dzwonie na policję.
- Gdzie, gdzie jesteś? Anna!?

Rozłaczyłam się i wybrałam numer 997, po krótkiej rozmowie wysłano patrol pod nasz adres, a nam kazano odejść w bezpieczne miejsce.
W międzyczasie niedoszła zabójczyni zdążyła zrobić pedicure, przemalować łazienkę na żółto i zaparzyć sobie kawę.

Usłyszałyśmy krzyk. Spojrzałam w górę, z kuchennego okna wychylała się czarna czupryna, celowała w moją stronę.
Czarna Czupryna na dwunastej!

Złapałm Kelly za rękę i zniknęłyśmy za drzwiami sklepu, wbiegłyśmy pomiędzy regały, nagle z hukiem sklepowa szyba pękła na miliony kawałeczków.
Chciałam wyjść zza regału i pozbierać kawałki, aby mieć kolejne puzzle, ale powstrzymała mnie Kelly.

Stałyśmy z Kelly w ciemnych policyjnych kocach.
Jako, że policjantom zabrakło koców, dziewczyny ubrały na siebie czarne worki.

-Sprawce udało się złapać, ale...-Nie dokończył, bo ja już wisiałam na szyi przyjaciólki, z wielkim uśmiechem na twarzy.
-Ale?- Zapyatała Kelly.
-Ale dziewczyna popełniła samobójstwo.
-Jak to ?
-Gdy funkcjonariusze już mieli ją schwytać, oddała strzał w głowe.
Nie, to jednak nie sygnał ze statku. Gdyby tak było, kobieta zabiłaby policjantów, nie siebie.

Weszliśmy do naszego domu w trójkę, bo Patrick nie chciał zostawić nas same. W drzwiach kuchni była ogromna dziura. Patrick kicną przed nią.
- To coś... - szepnął profesor Mrohny - zamienia ich wszystkich w króliki!

-No dziewczyny pakujcie się, dziś bierzcie najpotrzebniejsze rzeczy, do rozpoczęcia trasy będziecie mieszkać u Pete'a.
I dopiero teraz zacznie się prawdziwa jazda.

To wszystko zdaje się być brazylijską telenowelą, zwykłym tasiemcem. Najwyraźniej takie jest moje życie...
Skargi i zażalenia kierować pod adres ałtoreczki...

Gdy Pete otworzył nam drzwi, był cały mokry, a jego jedyne ubranie to krótki ręcznik zawinięty na biodrach. Gdy mnie zobaczył, rzucił się na mnie i wyściskał za wszystkie czasy.
Aż dziw bierze, że ręcznik nie spadł...

Prowadził mnie dziwny zapach, dotarłam do kuchni. Tam Pete stał przy garach.
-Ty gotujesz?
-Próbuje...- Obrócił się w moją stronę z skrzywioną miną.- Zajrzałam w patelnię.
-To spaghetti?
-Yhym.. miało być.
-To da się jeszcze uratować!
Parafrazując: Prawdziwa szefowa kuchni? Nie, po prostu lubię gotować!

Po godzinie, nasze wspólne spaghetti było gotowe. Oczywiście nie obyło się bez bitwy na pomidory...
Hiszpania wzywa!

Znikłyśmy w drzwiach łazienki.
Magiczne zasłonki to nic w porównaniu z drzwiami.

Włożyłam głowę pod suszarkę, a Kelly pupę. ( xD )
*what?*

Jakieś dwie różowe laski weszły do łazienki i piskliwym głosem zaczęły się śmiać.
-Chyba złapał je dzeszczyk, hihihi.-Powiedziała jedna i wyciągnęła oczojebny, różowy błyszczyk do ust.
-Lub brak suszarki w domu, hihihi.
Przyznać się, kto z was wydaje taki śmiech podczas rozmów na gadu!

Jedna z nich zaczęła się trzęść ze złości, zapewnę wszyscy im ustępują. Ale nie MY! Berbie nr 1 podeszła i wypchnęła mnie spod suszarki. Rzuciłam się na nią i przywaliłam jej z pięści. Ta złapała mnie za włosy i długaśnymi pazurami zadrapała w policzek. Poczułam przypływ złości. Zaczęłam ją okładać pieściami, nagle poczułam szrpnięcie. Kelly ściągnęła mnie z niej i wybiegłyśmy z łazienki.
Pojedynek na śmierć i życie z niebezpieczną różową substancją wygrany. Anna odnosi kolejne, pięćdziesiąte już w swojej karierze zwycięstwo!

Poszłyśmy dalej. W kolejnym sklepie zobaczyłam cudne czarne rurki! Normalnie cud, miód i orzeszki! Gdy złapałam za mój rozmiar, ktoś inny położył rękę na tym samym wieszaku. Spojrzałam na moją rywalkę, phi! Jakaś smarkula.
Czyżby szykowała się kolejna bitwa? Szykować ring?

-O Boże! Czemu nie jestem lesbijką! Już bym Cię zgwałciła!
- Zawsze możesz być - uśmiechnęłam się do Kelly.

Po kolejnych dwóch godzinach byłyśmy obkupione po uszy! Dosłownie! Nawet kolczyki kupiłyśmy.
Komplet Kelly składał się z miniówki, czarnego topu wiązanego na szyi, obszytego białą nitką. Kiedyś muszę go od niej pożyczyć i czarne, lakierowane czółenka na drewnianym obcasie. ( mam nadzieje, że wiecie o jakie buty mi chodzi ;p) oraz kilogram bransoletek na ręce.
A ja kupiłam te cudne rurki, podwójną bluzkę, czyli obcisły biały podkoszulek a na to bardzo luźna, szara koszulka w różowo-czarne grochy z ogromnym dekoltem i założę do tego moje stare czarne baleriny i jakąś opaskę.
Blogasek spełnia jak do tej pory wszystkie normy i standardy.

Gdy się okazało weszliśmy do jednego z najlepszych klubów w mieście. Teraz to mi szczęka opadła, same gwiazdy!
Lily Allen, Britney Spears, Amy Winehouse, Paris Hilton...

-Czy to Brendon Urie? - Zapytałam Petera.
-Tak- odpowiedział i przyglądał się nam.
Czekamy na kolejnych członków zespołu.

Zaciągną nas do stolika gdzie siedzieli wszyscy, a na kolanach Patricka jakaś dziewczyna. Susan. Ciemne włosy, lekko lokowane. Bardzo drobnej budowy. Podałyśmy sobie dłonie. Nic nie powiedziała, więc ja też nie. Przy naszym stoliku siedziała również reszta z P!ATD, przywitałam się i z nimi. Brendon i Ryan siedzieli z jakimiś dziewczynami...
Tylko ja nie mam dziewczyny - pomyślałam, po czym chwyciłam Kelly za rękę.

Spojrzałam na Petera. Jak zwykle wpatrywał się we mnie tymi orzechowymi tęczówkami.
Jeszcze kilka rozdziałów temu miał czekoladowe.

Już chciałam przesiąść się koło niego. Gdy wyleciała jakaś piszcząca lala i wystawiła pierś do Petera. Podła mu mazak. Też se wybrała miejsce na autograf!
Nie znasz świata, dziewczyno.

Piłyśmy krwisto czerwone drinki, gdy dosiedli się do nas trzej mięśniacy. Tak łyse głowy, białe koszulki bez rękawków, jasne jeansy, grube łańcuchy na szyjach. Ja i Kelly po prostu kochamy takich palantów.
Pojedynek numer trzy?

-Cześć dziewczyny.
-...-Nie odpowiedziałyśmy nic.
Ja też nie -...-

Już widziałam roześmianego Joe'go, gdy poczułam, że czyjeś ręce oplatają mnie w pasie. Obróciłam się, a tam ujrzałam mięśniaka. Spróbowałam się wyrwać, ale co ja mogę zrobić takiemu koksowi?
-Kelly leć po chłopaków!
Po co? Pokonasz go jednym ruchem, tak jak te landrynki!

-Pete on chce mnie zgwałcić.-Krzyknęłam, chyba nie zajarzył, bo głupkowato wpatrywał sie jak ten przerośnięty kolo ciągną mnie przez parkiet.
-WENTZ! rusz dupe i pomóż!
- Nie on pierwszy i nie ostatni - powiedział czule Pete.

No cóż na jego miejscu też bym tak zrobiła, bo Pete nie należy do wyrośniętych, a mój gwałciciel tak.
Cóż za czułość. "Mój gwałcicielu, ah!..."

Wyszliśmy przed klub, usiadłem na murku, spuściłem głowę.
-Susan... nie możemy być razem, to koniec... (...) przepraszam, że Cię zraniłem. Kolejny raz... Zapomnij o mn..mnie.- Głos mi się załamał, zeskoczyłem z murku i po prostu uciekłem.
Zostawiłem ją zapłakaną przed zatłoczonym klubem.
- Jak mam cię zapomnieć? - chlipała - Ciągle cię widzę na MTV TWOOOOOOO!

Gdy weszliśmy do samochodu czułam niespokojny oddech Petera.
- Mógłbyś umyć zęby - odparłam w końcu.

Złapałam za pas i chciałam się zapiąć, lecz Pete wyją mi go z ręki.
*skojarzenia* Przepraszam, za dużo ich ostatnio.

Nasze usta połączyły się w dzikim tańcu...
Po chwili nasze usta zaczęły odprawiać taniec deszczu.

-Zerwałem z nią.
-Z Susan?!- Pete wręcz wykrzyknął.
-Tak, nie mogę zostać w klubie. Mogę z wami jechać?
Prawidłowe pytanie brzmi: "Mogę się z wami przespać?"

Szkoda, że nie wiem nic o tym związku, na czym polegał? Na sexie, miłości?
Taa, na ''sexie'' na pewno.

To była sypialnia... Weszłam do środka, ale nie byłam pewna czy chcę to zrobić.
Czyżby znów miała zamiar uciekać do swego pokoju?

Pete zamkną drzwi na klucz. Obróciłam się w jego stronę, trochę mnie to przeraziło.
Przeraziło ją, że jest w stanie sprawnie funkcjonować.

Stałam w samym staniku, spojrzał na moje piersi. Chyba mu się spodobały, ja nigdy nie miałam pod tym punktem kompleksów.
Oczy z rentgena! I wszystko jasne!

-I do tego jesteśmy obydwoje pijani. Nie chcę nie pożądanych konsekwencji.
Upadek z łóżka, dzikie wrzaski i takie tam...

Skierowałam się do kuchni, wzięłam pierwszy lepszy sok i poszłam do pokoju gościnnego. Tam siedzieli wszyscy, dosłownie wszyscy. Patrzyli się na mnie jak na dziecko z downem^^
*Nie skomentuję*

-Ty i Joe jesteście razem?
-Tak, chyba tak, ale myślę, że to długo nie przetrwa.
-Czemu? pasujecie do siebie!
Ale to Joe! Monster!

Pierwszy przystanek Hiszpania. Jeszcze nigdy tam nie byłam, więc sobie trochę pozwiedzam.
Już wiemy, dlaczego się obrzucali pomidorami. Przygotowania do Guerra Roja trwały.

Wpadłyśmy na trzech bardzo przystojnych hmm... Hiszpanów. Ciemne loczki opadły na czoło chłopaka, w którego, śmiało można powiedzieć; wbiegłam. Mało nie wywróciłam biedaka.
-Przepraszam, nic Ci nie jest? -Wystrzeliłam łapiąc go za ręce.
-Co by mogło się mi stać, gdy tak piękna dziewczyna na mnie wpada?-Oblałam się rumieńcem. Wypowiedział to tak seksownie. Stałam jak kołek soli i wpatrywałam się w jego pełne wargi... Kelly już zawzięcie rozmawiała z dwoma Latynosami.
Lingwistki. No przecież.

-Jak się bawicie?
Pisk!!!
-Mamy kończyć? Co tak słabo?-Spytał z wyrzutem.
Pisk jeszcze głośniejszy!!!
Piskiem odpowiedziały twierdząco?

-No dobra coś wam jeszcze zagramy, ale chciałbym coś powiedzieć pewniej pani. *Kocham Cię* ( *Pete powiedział to po polsku*)
Jakie to zbieg okoliczności, że pierwszymi słowami, jakie znalazł w słowniku polsko-angielskim były właśnie te dwa.

- Pete'uś...
*dziki parsk* Peteuszu!

-Hmm???-Podniósł obie brwi, jakie on strzela minki!
-Odwróć się.
-O nie kochana, nie lubię gejowskich zabaw, aż tak bardzo.
Ale nie pamiętał, czy całował się z facetem. Podejrzane...

-Nad czym myślisz?-Spytała Kelly, klepiąc mnie po kolanie i siadając obok.
-Patrick się we mnie kocha.- Powiedziałam bez żadnych emocji.
-Skąd wiesz?
- Ma blogaska! - powiedziała. Kelly zaczęła szybciej oddychać.
[He's got simplus! :P]

-Gdzie następny przystanek?
-Francja- Odparł Joe.
Mam jakiś psychiczny uraz do języka francuskiego...

od aŁtorki: Ale mam pytanie, czy będziecie pisać opowiadanie w roku szkolnym? Bo ja mam 3 klasę gim i powinnam się wziąć do roboty, nie wiem czy znajdę czas na opowiadanie ^^
To nie takie trudne. Skoro ja znajduję czas na analizy. Ops, chyba zachęciłem aŁtorkę...

Zaliczyliśmy już takie państwa jak Francja, Niemcy, Czechy a teraz co ?
Będą zaliczać inne kraje. Taka praca.

-Joe, panie wszechwiedzący przewodniku jakie państwo przed nami?
Już wiecie?

-Polska! Cieszysz sie?!
-Jakie miasto?
-Kraków.
Jak myślicie. Znał to na pamięć, czy może miał przygotowany notesik, w którym zapisywał wszystko?

Może to dziwne, ale najważniejszą osobą w Polsce był dla mnie mój przyjaciel, Kamil.
Niby przyjaźń damsko-męska jest niemożliwa, my byliśmy najlepszym przykładem aby obalić ten mit.
Ehe. Tak. Zapewne.

Owszem miałam też przyjaciółki, miałam całą paczkę, ale to on był zawsze na pierwszym miejscu.
Obalanie mitów, tak? A może czegoś innego?

-Nie gadaj, że nikogo nie masz.
-Dziewczyny bark i takiego przyjaciela jak Ty również.
Miał kiedyś bark dziewczyny, ale to nie to samo co żywy obiekt.

-O nie, idziesz na koncert Fall Out Boy? Czy nie słuchasz tego?
-Oczywiście, że słucham i idę, a Ty będziesz?
Akurat załapał się na występ. Czyż to nie wspaniale?

Polska, jak zwykle, nic się nie zmieniło. Te same dziury w drodze, ludzie tacy sami i trochę odnowione budynki.
Bo ten kraj to taki zaściankowy i szary...

Poprawiłam wygląd, zmieniłam się. Można powiedzieć, że nie do poznania.
Lecz do Warszawy.

Kiedyś normalna dziewczyna, włosy zawsze ściągnięte w kucyk, najnorlaniejsze ciuchy pod słońcem, a teraz styl EMO.
Uważa styl EMO za nienormalny.

Gdy przekroczyliśmy wejście do parku, serce waliło mi niemiłosiernie. Nikt nas nie poznał, cóż za ulga.
Tak. Amerykański zespół, chodzący nie z tego, ni z owego po Krakowskim parku nie wywołał żadnej lawiny pisków, szeptów i dziwnych spojrzeń

Na ławeczce siedział chłopak, podobnego stylu jak ja. EMO? Kamil i EMO ?
Mrohny i UFO?

Chłopak zerwał się z ławki i pędził w moja stronę z rękoma rozciągniętymi na boki. Wyrwałam się Peterowi i pobiegłam w stronę przyjaciela. Nie wiem jakim cudem zaczęły płynąc mi łzy. Cmoknęliśmy się w usta i wtuliła się w niego. Zawsze się tak witaliśmy. Stałam przytulona do przyjaciela i wyłam. Jego ręce powędrowały na moja twarz. Odciągną ją od siebie i na obydwu policzkach złożył buziaki.
Żadna komedia romantyczna nie może się równać z tym widokiem. A w tle amerykański zespoł i UFO.

-Boże czemu mi nie powiedziałaś, że ich znasz?!
Bóg jest kobietą. Wydało się.

Siedzieliśmy całą starą paczką. Jak zwykle wszyscy przesiadywaliśmy całe wieczory w barach. Kelly wtopiła się w tłum, moje stadko ją zaakceptowało. ( lolll xD)
Nie sikali już na nią i nie pluli jej do jedzenia.

W ałtorce odzywa się potrzeba wątku bardziej dramatycznego, niż wszystko inne:
Nagle do sali wpadł mój były.Dawid. Nienawidzę go, kiedyś przez niego mało nie straciłam życia. Przedawkowanie. Tak ćpałam, powtarzał, że na problemy najlepsza jest strzykawka. Ja miałam problemy, ogromne problemy, najpierw alkohol, papierosy, a potem...
Nie warto pisać.

W drzwiach stał D.
Oskarżony o molestowanie i gwałt na nieletniej.

-Dawid, albo się przesuniesz, albo inaczej pogadamy.-Kamil ustał przed nim i zaczął tupać nogą. Chłopak odsuną się otworzył nam drzwi.
Siła tupania niech będzie z Tobą!

-Twoja matka jest chora.
-O! To Ci nowina! Kiła? Rzeżączka? Macica jej pękła?
aŁtoryzm. Na sto procent.

-Rak, złośliwy, miała trzy operacje. Nie jest z nią dobrze.
I nikogo nie powiadomili w tym czasie. Rodzina patologiczna.

Gdy otworzyłam oczy, ujrzałam najwspanialszy widok na ziemi. Mianowicie: Śpiący Peter W.
Ten również jest o coś oskarżony?

No tak, mój kochany Kamilek. Wyszedł w samych bokserkach.
-Kamil odziej się. -Powiedziałam na wstępie.
-Zaraz, właśnie brałem prysznic, wchodź.
W bokserkach? Hardcore.

Choroba ją wyniszczyła, strasznie. Sińce pod oczami, okropne włosy.
*spogląda w lustro* myślicie, że jestem chory?

Szczupła wręcz sucha i wychudzona. Jak zwykle krwisto czerwony lakier na paznokciach i ten bezwzględny wzrok.
Jednak nie...

-A to pewnie twoja dziewcz... Boże Ania.-Zeszkliły się jej oczy.- Córeczko wróciłaś.
-Nie do końca. - Powiedziałam ostro, ale nie zdążyłam dodać nic więcej, bo matka objęła mnie i zaczęła szlochać.
-Córeczko wiem, że nie byłam dobrą matką, musisz.. musimy sobie wszystko wybaczyć. Zacząć od nowa, bo ja już nie mam dużo czasu...
-Słyszałam o chorobie, mamo wiesz, że czekałam na tą chwilę całe życie.-Złagodniałam, czułam, że matka zrozumiała swój błąd. Krople łez spływały mi po policzkach. Byłam w stanie jej wybaczyć, zapomnieć.
A potem napiszę o tym piosenkę, albo nie! Pete napisze. A potem zrobimy teledysk z moją matką, która będzie w samej bieliźnie... i podbijemy Amerykę! Tak!

od aŁtorki: Oj głupia szkoła! Nie mogę pisać normalnie, tylko muszę odrabiać lekcje!!!!
Nie może pisać normalnie, więc...

od aŁtorki: jkhsadljhslfhsdlkfhsdlkhfsdlkfaefkdfkvc!!!!!
Pisze NIEnormalnie.

-Siemaa! - Wydarliśmy się wszyscy.
-Macie przyjść pod adres * * * * * * * * * * to będzie domówka po Polsku.-Powiedział Kamil.
Brzydki adres? Brzydki! Niedobry!

Oczywiście z głośników poleciała piosenka Seana Paula 'Give it up to me'...
Oczywista oczywistość oczywista jak zawsze.

-Moja głowaa...
-Trzeba było nie pić tyle.-Zgasił mnie.
-A gdzie reszta?
-Pewnie śpią w jakiś kontach.
Bankowych.

-Rozumiesz, że zrobiliśmy to bez zabezpieczenia, jestem zwykłą dziwką...
*próbuje wyobrazić sobie seks oralny z zabezpieczeniem* To dopiero hardcore!

Wpadłam do domu mej matki bez pukania, rzuciłam buty w kąt i wbiegłam do pokoju gościnnego. Spała na kanapie, na jej piersiach leżała książka, a okulary na podłodze. Jak zwykle zasnęła przy czytaniu.
Zapewne czytała jeden z egzemplarzy "Młodej aŁtorki"

-Mamo lecisz ze mną do Chicago! Zamieszkasz u ciotki, to pięć minut drogi do mnie.
I kilka zawałów.

Wracam, zostawiłam ją samą, jak mogę być tak egoistyczna i myśleć tylko o sobie, gdy teraz jestem jej potrzeba.
Jest jej potrzebą. Fizjologiczną, tylko którą?

Pocałował mnie w policzek i wepchną do busa.
Niech wyjeżdża stąd jak najprędzej - pomyślał, próbując przywołać na twarz szczery uśmiech.

od aŁtorki: Przepraszam, przepraszam, przepraszam za tak beznadziejną notkę i tak beznadziejne opowiadanie.
Błądzić jest rzeczą ludzką...

od aŁtorki: Chyba założę nowe story, bo już nie mogę patrzeć na moja głupotę.
...ale dwa razy do tej samej rzeki się nie wchodzi.

Dojechaliśmy do domu, Pete wpadł do środka i krzykną "Domku wróciłem" od razu podleciał do niego ucieszony Hemingway, a za nim jakaś kobieta.
Kobietą była Maria Dąbrowska.

-Dzięki mamo, że zajęłaś się domem. -Zwrócił się do niej MAMO?!
Zawsze nazywa tak swoje kochanki.

to jest jego matka? o boże, tak będzie wyglądać nasze poznanie się? Uduszę go! Uduszę, że mi nic nie powiedział.
Do tej pory myślała, że Petera wychowywała ulica.

Podciągną moją twarz do góry i pocałował namiętnie, nawet nie wiem w jaki sposób znaleźliśmy się na kanapie...
Po chwili widziałam tylko skalpel i maseczkę na jego twarzy. Moja skóra wydawała mu się niezbyt dociągnięta.

od aŁtorki: Soryy, ale wyszedł mi jakiś pornus... no cóż, moja zboczona strona się odezwała;/
Przeczytałam stanowczo za dużo porad w ostatnim numerze Bravo...

Peter pieszczotliwie błądził dłońmi po każdym centymetrze mego ciała, nie opierałam się. Zaczęłam podciągać jego koszulkę, pomógł mi w tym, teraz na przeszkodzie stały tylko jego spodnie...
Kwasem je, kwasem!

Zatopił się w moich piersiach i rozpiął mój rozporek.
Piersio-wampir?

Nie mogłam już dłużej czekać, gdy jego ręka znalazła się pomiędzy moimi nogami, złapałam za jego pasek i jednym ruchem rozpięłam go.
Czekamy z niecierpliwością na te efekty specjalne...

Nagle usłyszałam dźwięk mojego telefonu.
Członkophon xD

-Chodź tu do mnie. -Pete rozciągną ręce na boki.
-Nie teraz, moja mama chyba do nas przyleci.
Też chciała się zabawić z Peterem?

Starałam się nie przejmować, posprzątałam cały dom, by nie myśleć o brązowookim.
Utwierdzam się w przekonaniu, że miał oczy kremowo-śniadaniowe.

od aŁtorki: Nie umiem już pisać tego opowiadania, poświęcam swoją niewielką ilość wolnego czasu dla patdstory, nawet gdybym chciała... to po prostu nie daję rady nic wymyślić.
Kryzys twórczy dotknął też kiedyś mnie. Chyba nadal istnieje, bo analizuję blogaski. Dammit!

od aŁtorki: Ciężko mi rozstawać się z tym wszystkim, lecz nie będę dłużej ciągnąć.
Nie powiem... przez chwilę miałem pewne skojarzenia...

od aŁtorki: Tak, tak. Dalej piszemy, lecz nie ja.
*głucha cisza* Że hę?

od aŁtorki: Pewna dziewczyna, Marta, zapytała, czy może prowadzić dalej te opowiadanie? Szczerze? Zgodziłam się od razu. Idąc w ciemno. Skoro ja już dawno pożegnałam się z tym blogiem, to czemu nie miałby go prowadzić ktoś inny?
A może po prostu trzeba było usunąć bloga?

od aŁtorki: Przywitajcie ją z otwartymi ramionami, a ja kończę swoją egzystencję na tej stronce, na dobre.^^
I tak nam ómarła, biedna...

czwartek, 19 lutego 2009

Blog operacyjny I

 Panna Curakówna funduje dziś kaleczenie psychiki Jakże Mrocznym Opowiadaniem O Tokio Hotel, czyli oni jednak jeszcze tak do końca martwi nie są, niestety.

Dziewczyna zgrywa niedostępną dla znajomych  (dla rodziny ustawia sobie status zaraz wracam)  i przede wszystkim chłopaków.

Jest z stylu gotik- girl. zawsze cimna i mroczna niedostępna dla wszystkich.
Warto dodać, że jej cechą charakterystyczną jest niedostępność.

Jej urok zauwarza wielu. Ale widzą tylko i wyłącznie jej okładkę.
Spis treści jest zbyt ciężki do uwarzenia...

Dziewczyny mieszkają w spólnym domu w berlinie.Tak postanowili ich rodzice gdyż zachowanie dziewczyn nie było zadawalające.
Pozbycie się ich było najlepszym rozwiązaniem, w końcu kto chciałby mieszkać w domu z kimś tak niedostępnym?

Poprostu wszyscy faceci na jej widok w szkole się ślinią.
Może ona po prostu jest cytryną?

Geo- bo tak ochrzcił go Bill (aka Jan Chrzciciel) jest bardzo miłym i pozytywnym chłopkiem.
Inne ludźki go bardzo lubią.

Czarna spódnica, biała bluzka. Makijaż ciemny, włosy rozpuściłam.
W kwasie solnym.

-no już dobrze- poklepała mnie poranieniu
Klepała tak długo, że aż ją zraniła...

Lidi po chwili przyszła i rozmawiała z mamą. Na polu już się ściemniało.
- Oho, trzeba będzie włączyć światła w naszym traktorze – rzekła dziewczyna ze zniesmaczoną miną.

Nagle usłyszałam jakieś piski i kwiki dochodzące od nowych mieszkańców.
-co za niedojeby się o tej porze drą- powiedziała Lidia wchodząc na taras

Sama sobie odpowiedziałaś...

wstałam poszłam do łazienki. Po drodze zahaczyłam o szafę.
Z szafy wysypały się wieszaki, budząc wszystkich domowników.

o cześć Barbie widzę że dziś słaby makijaży może pomogę koloryzując je na taki łady śliwkowy?- zapytałam z wrednym uśmiechem patrząc na nią spod byka
Byk był zniesmaczony faktem, że jakaś nastolatka chowa się pod nim.

Wciągnął policzek w który go uderzyłam i wyszedł z klasy.
Po policzku została dziura, przez którą malowniczo wystawał język Billa.

Nikt do tond tego o mnie nie powiedział - od tond postanowiłam się zmienić.

-dziękuje, dziękuje, dziękuje!!!!!- lidi zaczęła po mnie skakać
-no już luz nie ma za co- odparłam
 i zaczęłam zbierać narządy, które wypadły mi przez nos.

Nagle ktoś zapukał.
-otworze!!!- krzyknęła lidi

 - Nie jestem żadnym otworem! – rzekł zniesmaczony ktoś i wyszedł, złowieszczo fukając.

Wyglądałam dziś jakoś dziwnie tak słodko…
Prawie jak melasa.

Kiedy czarny spojrzał na Lenę i Patricka miał łzy w oczach a złość w sercu.
I nóż w plecach.

Kontem oka widziałam jak patrzy smutno na mnie.
A czy Twoje oko ma już konto oszczędnościowe?

Może jaki on był smutny (...) Serce mi się kroiło.
Potem się dusiło i dodawało sosu śmietankowo - grzybowego.

promienie zachodzącego słońca oświetlały przepięknie jego twarz. Wyglądał tak nie winie.
I nie wódce.

Nasz domek nie był duży. No i taras i piwnica w której stała pralka, stuł do ping- pąga, stuł do bilarda, kanapa i 2 fotele.
A gdzie boisko do piłki rentrznej?!

Tak dobrze mi było z Leną, ale to jest tylko zwykła suka. A Martyna? W niej jest to coś.
To coś nazywamy glistą ludzką.

-a ty nie porozmawiasz z billem?- zapytała lidi
-musisz przy śniadaniu?- zdenerwowałam się

- Chcesz, żebyśmy zwymiotowały?!

Chłopaki wyszli z domu bill jeszcze został.
Bo, jak powszechnie wiadomo, Bill mężczyzną nie jest.

Przyszedł Patrick z Leną. Trzymali się chamko za ręce i paradowali po korytarzu.
Trzymali się chamsko? Znaczy się, że bili uściskiem przechodniów?

-zobaczyłem, że siedzisz sama to postanowiłem ci potowa przyszyć, nie smuć się- powiedział miło
Ale co przyszyć? Mózg?

-nie wiem… powinienem związać się ponownie z Leną?
Owszem, sznurkiem.

-ale wczoraj przeciesz teza była zakochana ale tak się nie zachowywała
Nie zachowywała się tak wczoraj, bo dopiero dzisiaj spotkała swoją drugą połówkę: hipotezę!

Szybko się odwróciłam i wywaliłam cały sok pomarańczowy na jakiegoś gościa. (...) Wszystkie moje książki, papiery i zeszyty wylądowały na podłodze, a sok na jego bluzce.
- Pomoczyłaś mi stanik! - wrzasnął zapłakany mężczyzna.

Czarny roześmiał się jak pieron był dziś jakiś pozytywny i zaraził mnie tym.
 Pieron vs leukocyty – 1:0

Rano obudził mnie trzask. 
Trzask skakał po moim łóżku i bił mnie w głowę poduszką. 

-no to teraz już graj
-no ale jak…- tempa jestem niczym szczała…

I oztra niczym pineska...

wręczył mi śliczny mały bukiecik kwiatuszków
-dziękuje to urodzę- oznajmiłam i schowałam je do torby gdyż tom wyszedł z za rogu

 ...chcąc skraść świeżo narodzone kwiaty.

-chcesz się bić?- zapytał- no chcesz?
-nie… bo mogę wylecieć za to ze szkoły, ale oszczekam cię 

A potem podniosę nogę i wiesz, co się stanie...

-no wiesz…- walnął focha
-foch?- zapytałam
-tak- odparł sztucznie obrażony

Z jego obrażonej miny spływał plastik.

Słońce przepiekało mocno. Ptaki śpiewały przy drzewach.
Pieczone ptaki?

Szybko poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic w trybie turbo.
Potem weszłam do swojego boli...a nie, to chyba jednak nie to.

Na zakupach było świetnie. Zwiedziliśmy każdy sklep i w każdym kupiliśmy co najmniej po 2 rzeczy.
Na przykład w mięsnym kupiliśmy polędwiczkę i salami.

Weszliśmy jeszcze na hale i kupili cos niecoś do jedzenia.
Coś i niecoś. Gdzieś i gdzieś indziej. Po coś i po chuj?

wytrzymałam i dałam mu buzi w policzek. To nie było łatwe bo jego 186 cm, a mój 172 to trochę różnicy.
Na szczęście zawsze noszę przy sobie swą podręczną drabinę.

Kiedyś przebudziłem się w środku nocy i zacząłem się ubierać i wogóle. Potem tom mnie położył do łóżka. Rano się obudziłem i nic nie pamiętałem a dredek się napieprzał ze mnie.
Pewnie go zgwałcił!

Na szafce obok łóżka leżał jego telefon nagle zadzwonił 
Twórcze imię. Ja swój nazwę Nagle Mi Spadł.

Rozłączyłam się i powrotem walnęłam na łóżko.
 Powrót wbił się w ramę łóżka.

-głodna jestem- stwierdziłam
-zrobić ci coś?- zaproponował
-czarny?

Nie, biały jest bardziej sycący.

-to co gotujemy?- zapytał bill
-może makaron z sosem?

A może zupkę chińską?

Tego typu myśli non strop wiły się w mojej głowie po czym wypełzły z niej, wijąc się po innych częściach mojego ciała.

Nadal nic nie mówiłam.Mój głos by się załamał w połowie czułam to. W drugiej połowie czułam, że byłoby to złamanie otwarte.

-jestem beznadziejna- powiedziałam chowając twarz w rekach leżących na stole
...nawet nie zastanawiając się, czyje były to ręce?


No kurcze jak mógł mieć jak suszyłam się w łazience.
Po chwili poczułam, że się kurczę. Cholera, musiał dodać tego wybielacza?!

Umyłam się, rozczesałam włosy. Spięłam je w luźnego kucyka. Tak, że połowa wypadła.Zawstydzona szybko pobiegłam do łazienki, próbując zakryć krępującą łysinę

-ludzie jak chcecie się załapać na darmowy obiad to do kuch marsz!- krzyknęła 
A jeśli wolicie odpoczywać, idźcie do sypial!

Po chwili wszyscy się zjawili i rzucili na posiłek.
Niestety, jeleń uciekł. Na szczęście w oddali pokazał się następny, zdając się być równie apetycznym, co poprzednik.

Nadia widziała jak czarny wchodzi do kuchni. Staje za katsis obejmuje ją i nakłada sobie trochę posiłku do miski po czym całuje dziewczynę w policzek. Biedna Nadia, czuła jak pęka jej serce z rozpaczy.
Sukinkot zabrał ostatnią porcję!

Siedzieliśmy przytuleni. I tak cały wieczór. 
Cholerny klej dobrze się trzyma...

-Em… nie ma tu Toma i bill? – zapytał Georg
 Bill być, ale Bill nie być, bo Bill gdzieś pojechać.

Nie wiem która była godzina, ale już było popołudnie.
Ja też nie wiem, która jest teraz godzina, ale wiem, że jest 17:15.

Tom miał rękę w szynie, trochę uszkodzeń n twarzy. 
Szczerze mówiąc, to drugie nie robiło to zbyt wielkiej różnicy... 

Wybuchnęłam gorzkim żalem.  
Potem eksplodowała droga krzyżowa.

Że czarny może… nie on nie może.
Tylko ja mogę! On nie może! Kto może?! Ja mogę!

Wszyscy z powrotem się nim zajęli od razu pojechali na blog operacyjny, na którym Bill napisał jedną nocię, a grupa lekarzy skomciowała ją.

Boże jak ja się bałam. Z każdą sekundą moje ciśnienie było coraz to wyższe.(...) Zasnęłam oparta o ścianę na szpitalnym krzesełku.
To pewnie z tych emocji...

dotykałam jego zniszczonej przez wypadek cery. Niegdyś jego skóra delikatna i zmysłowa dziś… wysuszona, pocięta i błagająca o nawilżenie. 
- Tak być kurna nie może! - krzyknęłam, wyjmując z torebki krem i agresywnie go rozsmarowywując na twarzy Billa.

***myśli Billa rano***

O kur*** co jest? 

Ja też rano często tak myślę!

-Nadia spokojnie- powiedział cicho odsuwając ją z bojących go strasznie żeber 
Żebra były naprawdę przerażone. Piszczały i błagały o litość.

-a jak twoja grypka?- i on się jeszcze martwił o moją mała chorobę
Obawiał się, że jej zbyt dobrze nie pielęgnowałam, lecz mylił się. Co więcej, miałam jeszcze ospeczkę i gruźliczkę!

-jak widać zdrowa już jestem- odparłam przytulając go 
- Ale chyba nie masz na myśli stanu zdrowotnego swojej głowy, bo coś cienko z nią - rzekł Georg, ale dostrzegł palące spojrzenie Katsis.

-ja ci dam małego bałwanka!- i na środku ulicy zaczęłam walić w niego śmieszkami, a potem zaczęłam mówić emotikonkami.

Pociągnął za klamkę i zobaczył przepiękny, bordowo czarny pokuj. Taki mroczny i romantyczny.

*buczy* Przecież miał być burdelowy róż!

-aj nie ważne
-ale jedziemy do rodziny?
(...)
-aj nie przejmuj się, idę pogadać z katsis
-ok.
Czarny wyszedł z pokoju.

Aj, potknął się, aj stłukł kolanko, ale aj udało mu się pokonać korytarz. Aj.

-katsis kochanie wstawaj rozchorujesz się- powiedział podnosząc mnie i kładąc kurtkę na moich zimnych ramionach gorącą od jego ciepła kurtkę, która była przeraźliwie zimna od jego wspaniałego chłodu, który powiewał ciepłym zimnem.

- świetny pomysł- odpowiedziałam podskakując na łóżku siedząc

Po czym napiłam się zimnego wrzątku, kucając.

Spał sobie na brzuchu, kołdrę mniam pozwijaną pod sobą a poduszkę na głowie.  
Mniam, pościel! Pościelożerca?!

Poszłam do kuchni gdzie wszyscy już byli na równych nogach.  
Prawa noga Gustava była nachylona pod kątem 23 stopni, ale nie zwracałam już na to uwagi.

Lol jaki ja głupi jestem…  
Lol, pierwszy raz prawdę powiedział, hehe, lol, rtv, agd, lol. Też znam dużo fajnych skrótów...

Dlaczego to faceci… kurde niektóre laski SA bardziej napakowane niż ja. 
Laski spółka akcyjna P.A.K.E.R. (z) zoo.

Gdy skończył spokojnie i dokładnie złożył pismo powrotem i ze puszoną głową odłożył ją na biurko.
...Nasuwa mi się tylko jedno pytanie: z kim puszcza się głowa Toma?

Wieczór spędziliśmy mile i bardzo cieple. 
Opaliłam się na czekoladowy brąz.

Zostałam jeszcze na zajęciach plastycznych. Rysowałam co mi ręka kazała.
Kwiatuszki, drzewa, słoneczka i męskie genitalia.

Pewnego dnia rano gdy zeszłam na duł to co zobaczyłam przeszło moje pojęcie. Na parterze było wszędzie pełno wody. Obudziłam wszystkich. 
- Kto do cholery jasnej ma problem z nietrzymaniem moczu?!

W końcu konta w banku nam nie skasowali i talentu tez.  
Ani biletu autobusowego.

-ja nawet nie wiem gdzie ona jest. Przeciesz sama sobie nie da rady jest za delikatna…
Wczoraj na przykład odpadła jej połowa twarzy, bo mucha na niej usiadła!

-bo ja tom naprawdę nie chciałam… ale straciliśmy dziecko- wyszeptała
  - Jak to straciliśmy?!  
 - A tak jakoś mi wyleciało...]

Nie mógł patrzeć na żadną kobietę przemykającą obok gdyż każda miała coś z Martyny. Jedna oczy, druga nogi trzecia włosy.
 Martyna sprzedała swoje organy po to, aby mieć na pościel, w której tak gustowała.

czwartek, 12 lutego 2009

Pamiętnik Hermiomanki II

Słowem wstępu...
Mam nadzieję, że nasz nowy, jeszcze mroczniejszy imaż się podoba. Dzięki za tak duże zainteresowanie ankietą.
Twierdzicie, że analizy są za długie? Z racji zbliżającego się kryzysu analizy będziemy ciąć! Ale od następnego czwartku.
A dzisiaj, z okazji zbliżających się Walentynek (po co to komu?) druga część romansów Hermiony.
Gwarantujemy dużo uniesień...


Her-Miona!

Hermiona obudziła się o godzinie 10. rano.
Myślałem, że wieczorem.

Powoli wyszła z łóżka, poszła do łazienki umyć się i pomalować (czytaj: czarny cień, mascara i różowy błyszczyk).
Drugie zdanie i Kanon już leży, próbując złapać oddech...

Wyszła z łazienki, ubrała się w krótkie dżinsowe spodenki i bluzkę z krótkimi rękawkami.
...na próżno.

Włożyła puchate papcie i zeszła do kuchni.
-Cześć mamo! Cześć tato!-przywitała rodziców dziewczyna
-Cześć córeczko!-odpowiedziała pani Granger
- Witaj Świecie!

Tata Hermiony cały czas myślał o swojej jedynej córeczce, która wreszcie nabrała kobiecych kształtów, miała długie (czytaj: do pasa) włosy i nie mogła narzekać na brak powodzenia u chłopców.
Sowy z listami miłosnymi wlatywały drzwiami i oknami.

Nareszcie byłą kobietą która decydowała o swoim życiu.
Świadczyły o tym długie włosy (czytaj: do pasa)

-W-witaj Her-her-miono - "powiedział" Harry
Her-Miona. Nowy superbohater Marvela?

Kiedy wszyscy wsiedli do pociągu, włożyli swoje kufry na półkę i zajeli swoje miejsca (czytaj : Hermiona, Ginny i Luna po stronie prawej, a Harry Ron i Nevill po stronie lewej) zaczeli opowiadać jak im mineły wakacje ( czytaj: Hermiona była w Turcji, Ginny i Ron siedzieli w domu, Harry u wujostwa, a Newill wyjechał z babcią do Rumunii. Puźniej dziewczyny zaczeły opowiadać jakich fajnych chłopaków spotkały. (czytaj: Było zajebiście, dużo orgii i namiętnych pocałunków o trzeciej nad ranem)

-Chciałam z wami porozmawiać na temat obowiązków prefekta naczelnego. Macie patrolować korytarze Hogwartu w godzinach od 21.15 do 23.30. Będziecie oprowadzać pierwszoracznych po Hogwarcie przez miesiąc. Teraz przejdziecie korytarzem i sprawdzicie czy nikt nie żuca w siebie zaklęciami. Do idzenia panno Granger, do widzenia panie Malfoy!-powiedziała dyrektorka.
McGonagall posłusznie wypełnia misję powierzoną jej misję: Zeswatać za wszelką cenę!

Kiedy wyszli nagle Malfoy "przemówił".
Odzywał się tylko, gdy wychodził.

Szła długim korytarzem, co chwilę spoglądając na przedziały. Wszystko byłoby OK gdyby nie fakt, że z przedziału "wypadło" dwuch siudmoklasistów i zaczeli w siebie (i osoby stojące obok) żucać Zaklęcia Niewybaczalne i inne (głównie to Imperius i Cruciatus xD ).
Nie wiem, czy żucanie zaklęć Cruciatusa xD przez dwuch siudmoklasistów jest wystarczająco bolesne dla waszych oczu, ale dla moich tak.

Nagle do przedziału "wpadł" Malfoy. Usiadł obok Hermiony i objoł ją ramieniem.
Pewnie założył się o coś z kumplami.

-Malfoy co Ty robisz?!- obużyła sie dziewczyna
-Staram się naprawić to że przez 6 lat Cię wyzywałem.
-Malfoy to ja szlama Granger!
Hermiona zbyt łatwo dostosowuje się do otoczenia.

-No dobra...Snape jest Twoim ojcem. A Voldemort Twoim dziadkiem.
Czyli Snape jest synem Voldzia?

- To co słyszałaś... a ja, przez Ciebie, muszę się zmienić. Czyli (wyciągnoł pergamin z kieszeni)
1.Muszę być miły dla Ciebie.
2.Muszę się Ciebie słuchać.
3.Nie mogę na Ciebie mówić "szlama" ani "Granger"
4.Muszę....... iść z Tobą na bal, który odbędzie się 5 września o godzinie 20.00
Dumbledore planuje wszelkie bale z trzyletnim wyprzedzeniem.

Kiedy Draco wyszedł wszyscy zaczli rozmawiać o Hermionie Snape.....
Reszta podróży mineła szybko.
Nikt nie dostał zawału, Hermiona nawet się nie zdziwiła. Przyzwyczajeni do wszystkiego.

-Niech pomyślę.....Byłaś w Gryffindorze ..... a teraz będzie...... Slytheryn!!-wykrzyczała tiara
*odhacza kolejny punkt ze swojej długiej listy*

Hertmiona weszła do pokoju i zatkało ją. Pokój był piękny.
-Pięknie tu.....
Aż ją zakropkowało.

-Pokój jak pokój..... tam jest łazienka, a tam basen
-Mamy basen?
-Tak, jest bardzo duży.
-Fajnie.
-Dobra, ja się rozpakuje.
-Ja też.
Basen w Hogwarcie? Żadna nowość. Dumbledore ma niedługo otworzyć ZOO.

Dracona już nie była,
Dracona istnieje tylko w czasie przyszłym.

na jego łóżku leżała mała książeczka. Wzięła książeczkę i zaczęła czytać.
"Kocham ją, ale nie potrafię jej tego okazać. Hermiona jest wspaniałą dziewczyną. Boję się, że jeśli zrobię coś głupiego i ją stracę"
Dalej już nie czytała. Było tylko jedno pytanie: Czy napewno chodzi o nią?
Zapewne Hogwart aż roi się od Hermion, które dzielą łóżko z naszą bohaterką.

Kiedy weszli Hermiona od razu wybrała kilka sukienek i poszła do przebieralni. Pierwsza sukienka była do kolan. Draco stwierdził, że jest nieładna i zabronił Mionie jej brać.
Niewolnica Hermiona.

od aŁtoreczki: Bardzo Wam dziękuje za wszystkie komentarze. Denerwują mnie Osoby które nie piszą bloga, a tylko krytykują innych, nie wiedzą jak to jest pisać notki, wkładać w nie całe serce, a nagle jakaś Hania M. powie Ci, że natka jest do chrzanu. Pozdrawiam serdecznie.
A mogę zacząć się śmiać?


Granger the Hutt

Był chłodny, deszczowy dzień. Młoda kobieta, z małym dzieckiem na rękach, biegła w stronę wielkiego lasu. Na jego skraju czekał już na nią pewien mężczyzna. Kobieta podała mu dziecko i szybko oddaliła się, znikając we mgle (...)
Mgła pojawiła się znikąd i była niemal niewidoczna dla zwykłego człowieka.

Ta sama kobieta leżała teraz na poplamionej krwią podłodze.
Pomyślała, że sprzątaczki powinny dostawać mniejsze pensje.

- Kłamiesz! Pytam jeszcze raz. Gdzie jest dziecko?
- Nawet jeśli wiem to i tak ci nie powiem!
- Nie? Może to rozwiążę ci język. CRUCIO!
Do rozwiązania języka potrzebna jest wiedza profesor Pomfrey.

Znów śnił jej się ten sen. Kobieta, dziecko, mężczyzna, postać i potem morderstwo.
Postać, czyli coś pomiędzy mężczyzną a kobietą?

Hermiona nic z tego nie rozumiała. Nie wiedziała co ten sen może oznaczać. Miała tylko bardzo silny przeczucie, że to już się wydarzyło. Zdawało jej się także, że zamordowana kobieta miała coś wspólnego z jej życiem.
Trudno się nie domyślać, czytając blogaski.

Dziś był 15 lipiec, dzień na który czekała od początku wakacji. Dziś Hermiona miała pojechać na resztę wakacji do domu państwa Weasley, gdyż jej rodzice wyjeżdżają na jakieś ważne spotkanie aż do Australii.
Węszę spisek, w którym to Voldemort chciał wykończyć rodziców Hermiony, którzy lecieli linią Oceanic.

Równo o 12 miał po nią przyjechać pan Weasley razem z Ronem.
'Punktualność' to drugie imię Weasley'ów.

Nie był to jednak zbyt spokojny okres w jej życiu, gdyż dwa dni po tym jak wyjechała, jej rodzice zostali zaatakowani przez Śmierciożerców.
A nie mówiłem. Rozwalili samolot na pół a przeżyło tylko czterdziestu ośmiu pasażerów.

państwa Granger nie było w domu podczas ataku Śmierciożerców. Co prawda mieli oni wyjeżdżać do Australii 20 lipca, ale panu Granger udała się załatwić bilety na 16, więc teraz byli bezpieczni daleko stąd i mieli wrócić dopiero za rok.
Cóż za szczęśliwy zbieg okoliczności.

Zdołali ją nawet namówić na zagranie z nimi w Quidditcha. Jak się później okazało, gdy Hermiona przełamała swój lęk w lataniu na miotle, czuła się w powietrzu jak ryba w wodzie. Grała naprawdę świetnie.
Niedługo miała pójść na zawody podnoszenia ciężarów i zbierała ekipę do wspinaczki na Everest.

Hermiona poszła do swojego pokoju. Po drodze zastanawiała się kto mógł ją odwiedzić. Kiedy weszła do swojego pokoju zaniemówiła. Na fotelu siedział....
- Profesor Dumbledore?!
- Witaj Hermiono. Widzę, że jesteś zaskoczona.
Oczy Hermiony przybrały wielkość kokosów, a jej szczęka z gracją opadła na podłogę.

Widzisz Hermiono, tak jak w przypadku Harry'ego to ja zaniosłem cię do Granger'ów.
Dumbledore dorabiał jako roznosiciel dzieci.

- Tak. Twoja biologiczna matka pochodziła ze szlachetnego rodu, tak jak twój ojciec. Mało kto ma tak czystą krew jak oni. Natomiast Juliet Granger pochodziła z mugolskiej rodziny. Mimo tego twojej matce to nie przeszkadzało. Były najlepszymi przyjaciółkami.
*chwila na wzruszenie mode on*

- Twoja krew jest nawet czystsza niż krew Dracona Malfoy'a.
Teraz Hermiona będzie musiała zdobyć jakiś certyfikat jakości i pokazywać go Draconowi.

Niestety twoi prawdziwi rodzice zostali zamordowani przez Voldemorta.
Hobby Voldzia to zabijanie wszystkich rodziców

Przed śmiercią twoja matka powiedziała mi, że w razie gdyby zginęli masz zostać z nimi i żyć tak jak oni. Kazała powiedzieć ci prawdę dopiero przed twoimi 16 urodzinami. Gdyby dowiedziałaś się wcześniej mogłabyś już dawno nie żyć.
Gdybyś dowiedziała się wcześniej może nie musiałabyś występować w owym opowiadaniu. Nie wyobrażam sobie zdania "Hermiona miała dziesięć lat i schodziła na śniadanie"

Dawno, dawno temu, gdy Helga Hufflepuff, Rowena Ravenclaw, Godryk Gryffindor i Salazar Slytherin zakładali Szkołę Magii i Czarodziejstwa Hogwart, krainę zwaną Nirvador zaczęły zamieszkiwać wampiry-czarodzieje, potężne stwory posiadający magiczną moc większą niż zwykli czarodzieje.
Rzucali zaklęcia swoimi kłami?

Wampiry jako jedyni wśród czarodziei i innych istot magicznych potrafili posługiwać się magią bezróżdżkową.
aŁtoreczki jako nieliczne, posługują się jednak magią bez-mózgową.

Potrafiły także panować nad żywiołami, ale to tylko nieliczni z nich.
Dlaczego przed oczyma stanęła mi postać Edwarda Cullena?

Od kilkunastu tysięcy lat Nirvadorem władam ogromny i potężny w swej sile królewski ród Blackbond...
Czy do tego świata wchodzi się szafą? A może innym sprzętem?

[Zakon Feniksa] Hermiona dostała pokój koło Harry'ego i Rona, natomiast Ginny piętro wyżej. Ginny nie mogła zrozumieć, dlaczego nie dostała pokoju z Hermioną, lecz gdy spytała o to panią Weasley, ta wykręcając się powiedziała tylko, że tak zostało postanowione i tyle.
Czyżby pani Weasley również współpracowała z Albusem "Becikowy" Dumbledorem.

Pół godziny przed rozpoczęciem przyjęcia przyszli bliźniacy. Byli także państwo Weasley, Lupin, Moody i parę innych osób. Zgasili światła i czekali na solenizanta. Kiedy drzwi się otworzyły, wszyscy krzyknęli "NIESPODZIANKA" i zaśpiewali "Sto lat". Harry był bardzo szczęśliwy.
Po co się rozpisywać, skoro to nie Harry jest głównym bohaterem? Poza tym, mamy kolejny punkt ałtoreczkowego Poradnika.

Piętnaście lat temu, kilkanaście dni przed zamordowaniem Lily i James'a Potter'a oraz pokonaniem Lorda Voldemorta przez Chłopca Który Przeżył, Czarny Pan razem ze swoimi wiernymi Śmierciożercami zaatakował krainę zwaną Nirvador.
*wyobraża sobie Voldemorta gnającego na wierzchowcu, który poprawia sobie bujną czuprynę*

Oprócz kilku przypadkowych wampirów zabił on wtedy Elizabeth i Maksymiliana Blackbond - królową i króla Nirvadoru, największych i ostatnich władców tego królewskiego rodu. A przynajmniej wtedy wydawało mu się, że ostatnich...
Ciekawe kto to może być? *zastanawia się intensywnie*

Gdy Hermiona weszła wgłąb, postać ściągnęła kaptur i odwróciła się w jej stronę.(...) Przed Hermioną stał najprawdziwszy wampir z krwi i kości.
Zwłaszcza z tego pierwszego.

- Witaj Pani. Jam jest Legolas von Lowe. Przybyłem tu z krainy wampirów zwanej Nirvadorem, aby przekazać ci bardzo ważną wiadomość, ma Pani.
- A nie można było sową, lub nietoperzem? - spytała znudzona.

- Twoimi prawdziwymi rodzicami są Elizabeth i Maksymilian Blackbond, Pani. Nie nazywasz się Hermiona Jane Granger, lecz Liliann Elizabeth Hermiona Blackbond. Jesteś ostatnią potomkinią tego rodu praz dziedziczką tronu wampirów. Jesteś Wielką Księżniczką Nirvadoru, wasza wysokość - powiedział Legolas po czym oddał jej pokłon.
Aż mnie zdziwiło!

Tylko tyle Hermiona zdążyła powiedzieć, ponieważ zemdlała.
I tak to właśnie jest z kobietami.

W Nirvadorze, w Zamku Królewskim, trwały wielkie przygotowania. 13 sierpnia, córka Elizabeth i Maksymiliana Blackbond, miała skończyć 16 lat. Wtedy też zgodnie z prawem ma wstąpić na tron jako Księżniczka.
Później, w miarę przypływu głupoty, miała wstąpić na niebiosa.

Wtedy też, w dniu jej 16 urodzin, potężne moce które posiada osiągną swój szczyt. Będzie posiadać moc, jakiej jeszcze nikt nigdy nie posiadał. Według przepowiedni wykorzysta swoje mocy, aby razem z Harrym Potter'em pokonać Lorda Voldemorta...
To może jeszcze raz: Po co Potter, skoro ma moc, której jeszcze nikt nie posiadał?!

- Tak - powiedział Legolas - dokładnie w dniu twoich 16 urodzin, czyli 13 sierpnia zostaniesz koronowana na Księżniczkę Nirvadoru. Jako córka pary królewskiej jesteś oczywiście księżniczką od urodzenia, ale dopiero po skończeni 16 odbywa się koronacja.
- Wcześniej musimy sprawdzić, czy jesteś inteligentna i ładna. Jeśli nie, odpadasz, a my udajemy życie w słodkiej niewiedzy - dodał.

13 sierpnia zostanie także zdjęte zaklęcie, które zostało rzucone na ciebie, gdy byłaś dzieckiem. Przyjmiesz wtedy swój prawdziwy wygląd. Nie będziesz już wyglądać jak Hermiona Granger, tylko jak Liliann Blackbond.
Czyli mniej więcej jak Jabba the Hutt.

- Ale ja przecież nie znam waszych zwyczajów, nie znam języka wampirów. Jak mam więc zostać waszą Księżniczką?
Udawaj, że straciłaś język.

- Pani, znasz to wszystko, tylko sama o tym nie wiesz. Jesteś wampirem, masz to wszystko we krwi. Poza tym Juliet Granger nauczyła cię naszych zwyczajów i języka. (...) Nie pamiętasz tego, ale to czego cię nauczyła jest w tobie. Takich rzeczy się nie zapomina.
I teraz wyobrażam sobie scenę, w której to każda matka uczy swoje nienarodzone dziecko poprawnej polszczyzny.

Daleko stąd, w puszczach do których nikt się nie zapuszczał, znajdowała się wielka stara forteca.
Niezapuszczane puszcze to wspaniałe miejsce dla starych fortec.

- JAK MOGŁIŚCIE TAK PO PROSTU STRACIĆ KOLEJNY ŚLAD! ZA KILKA DNI SĄ JEJ 16 URODZINY, A JA DALEJ NIE WIEM KIM JEST TA KSIĘŻNICZKA! GDY SKOŃCZY 16 LAT OSIĄGNIE PEŁNĄ MOC! MOC, KTÓRA WIELOKROTNIE PRZEWYŻSZA MOJĄ! NIE BĘDĘ W STANIE JUŻ JEJ POKONAĆ! ONA MUSI ZGINĄĆ PRZED 13 SIERPNIA! MACIE JĄ ZNALEŚĆ! NIE BĘDĘ DŁUŻEJ CZEKAĆ! SZUKAŁEM JEJ PRZEZ 15 LAT! TO JUŻ OSTATNIA SZANSA, ŻEBY JĄ ZABIĆ! ZROZUMIELIŚCIE? WYNOCHA!!!
Tak jakby nie można było sprawdzić, kto ma urodziny tego dnia i zabić wszystkich...

- Znasz zapewne przepowiednie dotyczącą Harry'ego i Voldemorta. Istnieje jeszcze jedna przepowiednia. Tak jakby dalszy ciąg tej pierwszej. Brzmi mniej więcej tak:
OTO NADCHODZI TA, KTÓRA MA MOC WIĘKSZĄ OD MOCY CZARNEGO PANA. CÓRKA KRÓLEWSKA, KSIĘŻNICZKA WAMPIRÓW, NARODZONA W POŁOWIE ÓSMEGO MIESIĄCA POŁĄCZY SWE MOCE Z WYBRAŃCEM ABY NA ZAWSZE POKONAĆ CZARNEGO PANA...
Nowa postać Marvela, jak nic! Ale żeby łączyć się z Morbiusem aby pokonać Venoma?!

Hermiona opowiedziała przyjaciołom o wizycie Dumbledore'a i Legolasa, o Nirvadorze, o jej prawdziwym pochodzeniu, o liście i o przepowiedni. Powiedziała im tyle ile sama wiedziała.
Minuta minęła dość szybko.

od aŁtorki: Wiem, że nawaliłam. Nie napisałam notki od kilku miesięcy. Mam nadzieję, że mi wybaczycie. Nie będę pisać, że nie miałam czasu albo innych głupich tłumaczeń. Po prostu mi się nie chciało.
Jakoś nie żałuję z tego powodu.

Do krainy wampirów trzeba się było dostać w podobny sposób jak na peron 9 i 3/4. Najpierw wampiry razem z Księżniczką aportowały się w sam środek jakiegoś lasu. Jak się potem Hermiona dowiedziała był to tak zwany Las Śmierci.
Później dowiedziała się, że nadali tak mroczą nazwę, ze względu na protesty związane z poprzednią nazwą, a mianowicie "Las Śmieci"

Legolas podszedł do jednego z drzew i zapukał w nie trzy razy wypowiadając jakieś słowa w języku wampirów. (...) Brzmiała to mniej więcej tak "Drzewo Śmierci, które rośniesz po środku Lasa Śmierci, otwórz nam drzwi."
A nie prościej: "Sezamie, otwórz się!"

Kiedy wampir wypowiedział ostatnie słowo, drzewo zaczęło się zmieniać w wielkie, srebrne drzwi ze złotym napisem "NIRVADOR", które po chwili się otworzyły.
Hermiona miała wątpliwości, czy przez nie przejść. Drzwi z napisem "TESCO" bardzo ją kusiły.

Już po chwili Hermiona siedziała w specjalnej czarodziejskiej limuzynie.
Ruszyli z piskiem opon, zostawiając za sobą tumany kurzu.

Jechali już 2 godziny. Przejechali przez pozostałe 7 miast i właśnie wjeżdżali do ostatniego z nich. Percaravel - stolica Nirvadoru. Hermiona była oczarowana tym miastem. Było przepiękne.
To samo mówiła o pierwszym mieście.

O północy wokół jej ciała pojawiły się złote płomienie.
Ciekawe, czy słoneczne?

Na jej skórze zaczęły się tworzyć dziwne czarne znaki.
Zjadła za dużo Bounty.

Kiedy już całe jej ciało zostało pokryte znakami dziewczyna nagle otworzyła oczy. Jej usta zaczęły szeptać słowa w języku wampirów. Brzmiało to jak jakieś zaklęcie.
Można było się tego domyślić, po tym, jak nad nią pojawiła się tabliczka z napisem "WYPOWIADA ZAKLĘCIE"

W chwili gdy Księżniczka wypowiedziała ostatnie słowo jej pokój rozjaśniło złote światło i po chwili wszystko ustało. Znikły złote płomienie oraz znaki pokrywające jej ciało, a Hermiona znowu zapadła w spokojny sen. Z tą różnicą, że teraz wyglądała zupełnie inaczej.
Ciekawe, czy padnie nieśmiertelne "Wyrosłaś i nabrałaś kształtów przez wakacje".

Kiedy spojrzała w jedno ze znajdujących się tam luster nie mogła powstrzymać krzyku. Nie był to krzyk przerażenia lecz raczej zaskoczenia. Liliann jeszcze raz spojrzała w lustro. Zobaczyła tam piękną dziewczynę. Miała teraz długie, proste blond włosy, duże, czarne oczy i jasną cerę. Po zdjęciu zaklęć Hermiona była także szczuplejsza oraz miała większy biust.
Wiedziałem XD

do kuchni wleciał piękny, duży, czarny kruk ze złotą koroną na głowie.
Bo "królowa jest tylko jedna!"

Szanowny Panie Potter i Panie Weasley!
Mam zaszczyt zaprosić Was na ceremonie koronacji, która odbędzie się dziś o godzinie 21 w Percaravel na zamku Dark Castel.
Jeśli wyrażacie zgodę powiedzcie głośno "Przyjmujemy zaproszenie". Wtedy o godzinie 18 zjawi się u Was jeden z wampirów i zabierze Was do zamku.
Z wyrazami szacunku
Liliann Elizabeth Hermiona Blackbond
Księżniczka Wampirów
Cóż za technologia. Lepsze to, niż e-mail.

- Albusie o czym ty mówisz? Oni nie przyjaźnią się z żadną Księżniczką?
Bo nigdy nie wiesz, co tak naprawdę robi twoje dziecko!

Wyglądała przepięknie. Wszystkim odebrało mowę na jej widok. Miała na sobie piękną, długą, czarną suknię, która ciągnęła się po ziemi. Z boku miała rozcięcie, zaczynające się na udzie. Suknia była wiązana na szyi, a dekolt sięgał aż do pępka. Swoje długie, blond włosy miała związane w pięknego koka. Miała także zrobiony piękny, bardzo mocny makijaż. Jednym słowem wyglądała bosko. Jak z obrazka.
x__o Jak z fanficka, chciałoby się rzec.

Tak więc teraz Hermiona siedziała na tronie w lewej ręce trzymając złote jabłko, a w drugiej berło.
- I zostajesz królową Polski...
- NIEEEEEEEEE!

- Niech żyję Liliann Elizabeth Hermiona Blackbond, Księżniczka Nirvadoru!
- Niech żyję! Niech żyję! Niech żyję! - odpowiedziały wszystkie zgromadzone osoby i oddały pokłon Księżniczce.
Niech żyję! Dead for everyone.

Po zakończeniu ceremonii odbyło się przyjęcie z okazji jej urodzin i koronacji. Hermiona znalazła wreszcie czas by porozmawiać ze swoimi przyjaciółmi.
- Hermiona wyglądasz przepięknie!
- Cudnie!
- Po prostu bosko!
I nikt nie dziwił się, że ma nowy look?

- Wasza Wysokość, chciałbym ci przedstawić twojego nowego mentora, który od tej pory będzie uczyć cię posługiwania się twoją mocą oraz innych przydatnych rzeczy. (...) Wielkie było zdziwienie Hermiony, gdy zobaczyła kto to jest.
Nie, żebym wiedziałem, ale domyślam się, że to...

- Profesor Snape?!
Zostanę prorokiem!

- Ja JESTEM wampirem. I ty przecież dobrze o tym wiesz. Mam rację?
Znak rozpoznawczy wampira? Tłuste włosy!

- I trzecia, ostatnia sprawa. Każdy wampir ma swojego mentora, który zaczyna go uczyć, gdy ten skończy trzy lata. Z racji tego, iż wychowywali cię mugole mamy do nadrobienia trzynaście lat nauki. Jednak mam nadzieję, że nie będzie z tym większych problemów.
Czyżby po raz kolejny pojawił się wątek spowalniania czasu? Tym razem trzynaście lat w tydzień?

Kiedy Liliann weszła do środka, od razu zauważyła mnóstwo prezentów, które zajmowały prawie połowę wielkiego salonu. Od razu wzięła się za rozpakowywanie upominków. Harry i Ron dali jej książkę "Wampiry - jacy są naprawdę?" , od Ginny dostała śliczne perfumy, a od państwa Weasley ciastka domowej roboty - najlepsze jakie Hermiona kiedykolwiek jadła.
Opis prezentów - jest!

Największym zaskoczeniem był prezent od mentora. Snape wysłał jej prezent! Świat się kończy!
Nie takie rzeczy się widywało.

Dziewczyna postanowiła najpierw przeczytać list.
To był ulubiony naszyjnik twojej matki. Ukradłem go, zanim się pobrali. Dała mi go tuż przed śmiercią. Miałem ci go podarować, gdy skończysz szesnaście lat.

Potrafiła zamienić się w wampira oraz świetnie panowała nad swoimi mocami. Przeżyła lekki szok, kiedy odkryła, że potrafi panować nad żywiołami, ale do tego także przywykła.
Mogła m.in. jeść ziemię i wcale się nie brzydziła.

Oprócz zajęć z Severusem trzy razy w tygodniu miała zajęcia z wampirem Chan Lo, który uczył ją wszelkiego rodzaju sztuk walki. Trenowała między innymi karate, judo i aikido.
W późniejszym czasie miała umieć haiku i zupki chińskie.

Zgodnie z rozkazami, 31 sierpnia wszyscy śmierciożercy zebrali się w Dark Manor. Dopiero dziś Voldemort miał przekazać im dokładny plan ataku. Nie zrobił tego wcześniej, gdyż obawiał się zdrady. Tak więc teraz jego słudzy czekali na rozkazy.
Obawiam się, że tylko Voldi jest jedyną inteligentną osobą w tym opowiadaniu.

Hermiona teleportowała* się w sam środek bitwy. Wokół niej latały przeróżne zaklęcia.
Jednak co to dla niej. Zwinnie, poruszając się w Matrixie, przebiegła do pobliskiego schronienia i zaczęła atakować.

Liliann włączyła się w bitwę. Śmierciożercy nawet nie zorientowali się, że koło nich pojawiła się księżniczka.
Rzeczywiście, jej korona i jedwabna suknia doskonale komponowały się z tłem bitwy.

Teraz już wszyscy zauważyli pojawienie się księżniczki. Wampirom dodało to odwagi, a śmierciożercom przyniosło to jedynie klęskę (...) Teraz trzeba pomóc innym. Razem ze swoimi podwładnymi przeniosła się do kolejnego miasta.
*wyobraża sobie Hermionę w stroju Wikinga, z wielką rudą brodą* Hermiona przybywa z odsieczą!

Udało im się wyswobodzić już cztery miasta. Wielu śmierciożerców zostało zabitych. Ona sama przyczyniła się do śmierci kilku z nich, chodź bardzo trudno było jej pozbawi kogoś życia.
Przez większość czasu zbierała rosnące wokół kwiaty i wyrywała ich płatki, myśląc, czy ma ich zabić, czy nie.

Zielony płomień poleciał prosto w stronę Hermiony. Wystarczył jednak tylko jeden ruch jej ręki i natychmiast przed nią pojawiło się ognista ściana, która pochłonęła zaklęcie.
- Musisz się bardziej postarać – powiedziała – tak mnie nie pokonasz.
Hermiona cheatuje!

Kolejny ruch ręki i w stronę Voldemorta poleciała ognista kula**.
Dragon Ball to przy tym dziecinada.

Szybkość zaklęć była tak ogromna, że nie dało się wszystkich uniknąć. Obie strony zostały poszkodowane.
Hermiona straciła kawałek swojej sukni, Voldemortowi odpadło lewe ucho.

Szala zwycięstwa była raz po stronie Liliann, raz Voldemorta. Kiedy Hermiona już na dłużej zyskała przewagę i miała to kończyć, w sali pojawiła się Bellatriks Lestrenge.
Masz ci los!

Zniknął. Księżniczka została sama w sali tronowej. Komnata była zniszczona. Ściany zniszczone, okna powybijane. Panowała w niej straszna ciemność. Nic nie było widać.
A jednak zniszczenia niemal wbijały się w oczy.

Po chwili do zamku przybył Aaron.
- Wasza wysokość – zaczął – wygraliśmy. Nikt z naszych nie zginął. Kilku jest ciężko rannych, ale medycy już się nimi zajmują. Większość śmierciożerców zginęła lub została pojmana.
Wojna bez trupów?! Trzeba to gdzieś zapisać.

Minęło już kilka godzin od zakończenia bitwy, a Severus nadal nie pojawił się w zamku. Bardzo się o niego martwiła. Miał wrócić zaraz po tym jak skończy się bitwa. Tymczasem nadal go nie było.
A jeszcze przed chwilą dowiedzieliśmy się, że nikt nie zginął.

- Severus – zawołała i podbiegła do niego, aby go przytulic – gdzie ty byłeś? Nawet nie wiesz jak się martwiłam! Nic ci się nie stało?
- Czarny Pan był wściekły. Zatrzymał nas i wygłosił długą mowę na twój temat.
Kazanie Voldemorta. Ciekawe, czy odprawił też mszę?


Przyciągnął mnie tytuł: "potrawisz zabierać miłość"... Narcyza Black potrawi nas postraszyć. Wszystkim, co ma w swoim mózgu. A raczej, czego nie ma...

Pod koniec VI roku nauki w Hogwarcie w śodku trójcy przenajświętszej coś pękło.
Duch obraził się na Ojca?

Coś znikło.
Jedność?

Hermiona Jene Granger postanowiła przystąpić do szeregów Czarnego Pana.
Unbelievable! o_O

Chciała tego.
Chciała poczuć mrok w swojej duszy.

Chciała zabić rozszarpać dać upust swojim emocjom.
Wystarczy sobie kupić jakiś numer Bravo...

Ojej plaqnie niewiedział nikt.
To dopiero wstęp, a ja zaczynam się bać, co będzie dalej.

od ałtoreczki: pierwsza notka gotowa.Przysiengam ze następne będą dłuższe [głupie emotki mode on] haha haha haha haha haha haha haha haha haha haha całus
'Przysiengam', że kończę z tą robotą...

Był środek lata.Panna Granger leżała na balkonie czytając koleją czarnomagiczną księge którą zakosiła z Hogwarckiej biblioteki pod koniec czerwca.
Granger kleptomanka. W swoim pokoju miała jeszcze kilka innych książek z biblioteki. Szkice postaci Rowling i kilka wcześniejszych wersji "Zmierzchu", w których były dzikie wampirze orgie.

Słońce grzalo jak cholera w jej czarną bluske z logiem Metallicki.
Metallicka to jakaś chińska Metallica, tak?

Nagle na książce usiadł durzy czarny ptak z listem przywiązanym do nóżki.
List też był duży. Ogólnie wszystko co było związane z ptakiem było DUŻE.

Hermiono!
Dziś o pojawie sie u ciebie.Zabiore cię do Czarnego Pana.Masz augjencje
Hermiona będzie teraz musiała ułożyć jakiś wierszyk na powitanie.

z wyrazami szacunku SS
No masz ci los! SSmani!

Hermina była w szoku.
Hermorda od razu!

Znała tylko jedną osobe o tych inicjałach.Severusa Snapa.Postanowiła czekać.
Aż pozna inna osobę o takich inicjałach.

-Niewiem w jaki sposób Czarny Pan dowiedział sie że chcesz do nas dołączyć.Naprawde nie wiem.
Nie wiem, ze nie wiem, no. Ale nie wiem.

-Jak pan myśli przyjmie mnie w szeregi śmierciożercówe????-spytała z nadzieją w głosie
- Tak, wyrzucimy tą drętwą Bellę.

-To zależy.Jeśli będziesz miła dla nieg i chętna do zabijania to cią przyjmie.
Hermiona to taki czarodziejski Dexter. Herxter?

Jeśli nie to asta lavista.
Nie. Nie chcę mieć nic wspólnego z Vistą.

-Więc dobrze.Jeśli chcesz zrobić wrażenie na Czarnym Panu musisz przemalować włosy na czarno,wyprostować i przedłużyć.Jak chcesz mage ci to za pomocą zaklęć zrobić.
"Szybko, szybko! Musimy zdążyć na >>Porady Kosmetyczne Snape'a<

-Ok-po paru minutach przed Snapem stała Hermiona z czarnymi włosami do pasa.
- Czas na depilację - oznajmił Snape.

-Jaki kolor ma twoja szata wyjściwa?
-czarna na plecach ma czerwony chiński znak oznaczający magjie
-Super.Leć się przebrać
Supcio szata.

Po kolejnych minutach do dół zeszla przyszła śmierciozerczyni.
Zeszła, przyszła. Kto ją tam wie.

-Złap mnie za ramie-rskazał profesor.Po sekudzie stali przed bramą pięknego gotyckiego dworu.
Jego wewnętrzny mrok kazał mu odrzucić oferty dworów renesansowych.

Hermiona czóła że nogi ma z ołowiu.
Każdy sługa Czarnego Pana ma bowiem chociaż jedną ołowianą część swojego ciała.
"Spokojnie. Przyszłe mamy często mają taki problem."

-Hermiono prosze podejdzi do mnie.Musimy porozmawiać.
Voldemort w wolnych chwilach uczy się dworskiej etykiety.

-Jak się dowiedziłem chcesz do nas dołączyć.To dobrze.Severus mówił że jesteś najlepszą uczennicą teraz uczącą sie w Hogwarcie.Jakie uroki znasz?-spytał
- No więc, jak nakładam sobie masę pudru i błyszczyk, to mój urok jest duży...

-Wszystkie niewybaczalne,szatańską pożoge.....-i tak jeszcze przez 25 minut
Wiki-Miona.

-Chce zabijać.Chce niszczyć.Chce rozpierdolić Harrego Pottera na strzępy.Chce by zrozumiał co oznacza cierpienie.Prosze Cię Czarny Panie o mroczny znak-zakończyła uśniechając się niepewnie.
Powinna rozpocząć zdanie od "Chce".

-Ciekawe żeczy opowiadasz.Rozpierdolić Chlopca Który Przeżył.Widze że amy wspólny cel.
Nie pamiętam, aby Voldi coś o tym wspominał. Pamiętam "zabijanie", ale "rozpierdalania" nie było.

-Dobranoc panie profesorze-Hermiona uśmiechnięta poszła do domu.Miała szczęście bo rodzice jusz spali.
Opiekuńczość i troska rodzicielska uleciała z nich wraz z rozpoczęciem opka.

Poszła do kuchni po 5 litrowe pódełko lodów i udała sie do swojego pokoju. Przebrała się z szat które odwiesiła na ich stałe miejsce czyli do szafy.Wzieła książke i położyła sie na balkonie gdzie zasneła.
Zapytajcie mnie teraz, w jakim celu zabrała ze sobą lody?

W nocy Hermionie śniła sie ceremonia naznaczena.
Wszystkie psy z okolicy zebrały się przy niej, aby się na nią odlać?

Kolo godziny 18 do domu państwa Granger zapukał Snape.Oworzyla mu wysoka chuda kobieta ubrana w ciemną sukience
-Czy zastałem Hermione Granger?-spytał patrząc na matke Hermiony
- Hermiona, jakiś pedofil do ciebie!

Idż sie przebrać bo czasu mamy mało.Zawsze przed spotkaniami należy być 20 minut wcześniej.
Voldemort odczytuje wtedy swoje wiersze.

-Na dzisiejszym spotkaniu naznacymy nową śmierciożerczynie.Hermiono najpierw musisz torturować i na koniec zabić Harryego Pottera.-Machnął czarodziejskim kijkiem i pojawił sie przed nią Harry.
Dlaczego przypominają mi się Krwawe Manekiny?

Najpierw rzuciła sectumsepre potem cruciatusa chyba ze sto razy i na koniec zabila.Voldemort nie krył zdziwienia.
Ja też nie. Aż dziw bierze, że wcześniejsze zaklęcia go nie zabiły.

Mężczyzna wyjął różczke machnął krótko i na ramieniu dziewczyny pojawił sie mroczny znak.
- Mam tatuaż. Mam tatuaż! MAM! - krzyczała podekscytowana Hermiona.

Hermiono,prosze zostań jeszcze na chwile.-Wszyscy zaczeli wychodzić z pokoju.-Hermiono jest kilka spraw do wyjaśnienia.
Czy wy też zaczynacie się domyślać?

NIE jesteś córka państwa Granger.
*Próbuje udać zaskoczonego*

Jesteś córką moją i Bellatriks Lastrange.
Myślicie, że należy wydać jakąś biografię, np. "Kobiety Voldemorta"

Jutro tesz czara śmierci spośrót śmierciożerców-kawalerolw wybierze ci męża.
Zaśrutowani Śmierciożercy!

Hermiona niewytrzymała natłoku myśli.Zemdlała.
Hermiona nie jest córką Volda. Stworzył ją ktoś od Windowsa.

Kiedy sie obudziła,okazało sie że leży na olbrzymimłożu.
Z olbrzymem?

-Po pierwsze coreczko nie Czarny Pan tylko tata a po drugie tak.
Tata Voldziu? Nie brzmi zbyt mrocznie.

-A musze?-spytała.Wychodzenie za mąż tak wcześnie nie było jaj na ręke.
-Taka procedura kochanie.
Z cyklu "Polskie Prawo".

-Duży wybur?-spytała zniechęcona
-Nie...młody Avery,Macair młody i stary,przez nikogo nie lubiany Seveus Snape.-zakończyła a Hermiona zadławiła się kawą któeą właśnie piła
-Co.....SNAPE?!?!?!?!?!?!-krzykneła
Snape kawalerolw?

Kiedy młoda Ridlle wyszła z łazienki kopara pań z domu Black opadła.
Kopara Pań. Po ojcu, Black.

Jej czarne włosy byłe spięte w kok na sobie miała czarną sukienke,ładny,durzy gotycki krzyż spoczywał na jej dekolcie.
Odurzyli krzyż i skazali na męki przy piersiach Hermiony.

Światło dawała jusz tylko czara.
Dobrze, że dawała tylko światło...

-Teraz po raz pierwszy i ostatni mam zaszczyt ogłaszania kto zostanie mężem mojej jedynej córki-rzekł Lord stając przy czarze-Zaraz czara wyrzuci ka...-chciał dokończyć lecz z czara wyżuciła kartke
- Ha... Harry Potter?! - powiedział załamującym się głosem, Voldemort.

-Mężem mojej jedynej córki będzie.....Severus Snape-rzekł a Hermiona poczuła jak rzołądek opada jej na podłoge.
Przez ołowiane nogi?

-Hermiono Jene Ridlle wyjdziesz za mnie?-spytał beznamiętnie.
Miała ochote powiedzieć ''NIE!!!''lecz nie mogla.Gdyby sie sprzeciwiła czarze,została by zabita.Narcyza jej mówiła że jedna dziewczyna jusz umarła.
Jusz umieram...

-Prosze-powiedziała cicho.Niewiedziała czego ma sie spodziewać.Snape wszedł cichym krokiem do komnat.
Nie wiem dlaczego ''cichy krok'' ubawił mnie, jak nigdy dotąd.

-Pro...-chciała dokonczyć lecz on jej przerwał.
Hermiona odnajduje się całkiem dobrze w nowomowie.

Kiedy 3 dni przed ślubem schodziła na śniadanie zobaczyła Dracona cicho mruczącego coś pod dzwiami do kuchni.
"Trzy schodzenia na śniadanie do ślubu"

-Draco co ty wyprawiasz?-spytała cicho brata
Oni... oni... WHAT?

-I niemożna urzywać czarodziejskich zabezpieczeń.Tu akurat problemu nie ma bo ja biore tabletki.Ty tesz najwidoczniej będziesz musiał przeżucić sie na mulgolskie prezesy.-zakończyła z mściwym uśmiechem.
Hermiona jest zawsze taka obeznana we wszystkim. Tylko pozazdrościć.

-Smacznego-powiedział i postawił Hermione na podłodze.
Hermiona je z podłogi? Dlaczego mnie to nie dziwi?

-Co to za zmiana.Wczoraj Hermiona chciała zabić Severusa,a dziś jusz sie z nim tłucze-poprawnie zauważył poprawnie Lucjusz
Znaczy: "Piepszy"?

Obiad minął w miłej atmoswerze jak na śmierciożerców.
Obiad zapewne w ogrodzie. Ptaki wesoło ćwierkały, ale małe dzieciaczki Smierciożerców bawiły się w piaskownicy, próbując na sobie nowe zaklęcia.

Hermiona i Severus oprócz obrączek nosili pierścienie czystości-te rodu matki Severusa były jednymi z pierwszych na świecie.
Snape prawiczkiem?! YAY!
Elficka said: pierścienie czystości raczej skojarzyły mi sie z jakimiś wybielającymi i pieniącymi się bąbelkami kąpielowymi. Pierścień czystości z olejkiem pielegnacyjnym o zapachu bambusa.

Kiedy pare dni po ślubie w proroku ukazała sie informacja o tym że Severus Snape i Hermiona Granger sie pobrali
Co? Prorok ma takie opóźnienie? Myślałem, że ta informacja wyszła na miesiąc przed ślubem?!

cały czas do ich domu wpadały sowy z listami od Hogwarckich przyjaciół Hermiony.Nawet sam duch miłośierdzia,Dumbledore wysłsł im sowe z gratulacjami.
Duch Miłosierdzia? Chyba Duch Becikowego.

-Harry co ty tu taj robisz?-spytała zdziwiona dziewczyna.
-Chce sie dowiedzieć prawdy.Hermiono dlaczego?-spytał
- For Money!

-Kocham Severusa a on kocha mnie.Czy to dziwne że sie pobraliśmy?-spytała kiedy mijali piękny krzew czerwonych róży.
- Spadaj - powiedziała, kiedy przechodzili nad urwiskiem.

-A wiesz co Ron chciał zrobić.Próbował żucić na siebie Avade-powiedział spokojnie.
Niestety nie zdołała. AVADA FAIL!

-Czemu tylko próbował?-spytała.
Hermiona jest żądna krwi i samobójstw.

Ja i mój mąż musieliśmy zacząć w koncu współżyć.
No tak. Po tych kilku miesiącach wypada zacząć.

-JA RODZE!!!LEĆ POMFRE
*kwik* Pomfre, wybieram cię!

Rozdział ostatni: Hermiona po 5 latach wyszła za Syrjusza Blacka który po walce przystał do Voldemorta.Jak sie okazało była w ciąży z Severusem i urodziła mu syna Severusa Toma.Lili nigdy nie pytała o Severusa do którego była bardzo podobna. Z Syrjuszem Hermiona miała syna,Glorjana Igora Blacka.Kochała Syrjusza ,ale nie tak jak Severusa.
Pozycji dyrektor nigdy aż do śmmierci w wieku lat 109 nie pozstawiła.Kierowała Hogwartm godnie i sprawiedliwie.
Przepraszam, ale końcówkę musiałem dodać. Resztę tej niewątpliwej prowokacji (?) możecie sobie poczytać sami...

To co, mówię wam do widzenia i... dead for everyone!